Temat jak wiele chyba muszę się wygadać.....
Długa historia kiedyś poruszałem ten temat i byłem pewny że się uda że wszystko będzie dobrze ale zawaliłem tym razem ja.
W skrócie robiłem przez 3 lata wszystko dla żony przyjechała do mnie za granicę tyrałem jak wół ,sprzątałem gotowałem itp. Z jej strony tylko do pracy zero obowiązków no i nauka języka.Pierwsza praca za granicą i poznała kogoś po 2 latach powiedziała mi że mnie zdradziła wtedy.... (czyli defakto rok po ślubie)
Zabolało wybaczyłem ale nie do końca... ,zmieniłem się stałem oschły ,nie było tej miłości i radości z życia co przed zdradą i kłamstwem..trudno uwierzyć że można po 2 latach to powiedzieć...no ale z niczym by została....bała się czekała aż będzie miała stabilną pracę i mnie przytrzymała....a ja się jeszcze bardziej przywiązałem
Były wzloty i upadki ,wiele kłótni półtora roku temu pozew o rozwód złożyłem ale sprawa była w zawieszeniu.
W tym roku sama wróciła na ponowne rozpatrzenie... Za miesiąc rozprawa rozwodowa bez orzekania o winie
Rok temu otworzyłem firmę i czasu naprawdę wiele mi to pochłaniało aby biznes rozkręcić ,żona mnie wspierała ,próbowała naprawić i wynagrodzić mi to wszystko dała mi wiele tego dowodów pomagała latała za mną ....Ja tego nie doceniałem ,zajęty tym wszystkim odsunąłem się od niej a ją to bolało że późno wracam do domu...
Przez te 2 lata chciałem się na niej odegrać chyba nie do końca wybaczyłem....byłem straszny i głupii brak słów żałuje szczerze... tyle że już za późno .Częste podróże za granicę ...samemu moja żona nigdy nie chciała (ostatnie miesiące że nie ma czasu bo ma dużo nauki -fakt siedziała do późna i się uczyła) ,tak samo wyjścia do znajomych także nie..... zawsze sam bo nie znam bo po co itp. Czasami wspólne spacery ale namówić na coś więcej ją było ciężko .
Ale patrząc na zdjęcia jak byliśmy gdzieś razem wydawała się szczęśliwa.
Co się wydarzyło jeszcze 3 tyg. temu spaliśmy razem powiedziałem że Kocham ona także i nie chcę rozwodu ona także.
Potem w domu impreza moja zła na mnie że zdjęcia sobie z nią nie zrobiłem ....prawda jest taka że powiedziała że sobie do Ikeii pojedzie bo to moja impreza zabolało ,w końcu została od rana wszystko przygotowywałem sam (prawie 5 godzi) nic mi nie pomogła,poprosiłem o zniesienie 6 krzeseł z góry....usłyszałem nie bo ja mam wolne (niedziela) zabolało i może dlatego na imprezie także byłem taki neutralny do niej.
Następny weekend byłem za granicą miałem podróż,moja była na jakiejś imprezie do rana....Po powrocie jak chciałem porozmawiać dowiedziałem się że nie chce już ze mną być i mnie nie Kocha i nie jest szczęśliwa i nawet spać nie chciała obok mnie ,uciekała wzrokiem od mojej osoby nic jakbym był mega obcy dla niej.... ja wiem dlaczego się wzrokiem ucieka od drugiej osoby....
Zmieniło się w ciągu jednego tygodnia jej całkowite zachowanie ....
Nigdy nie miała w PL ani za granicą żadnych znajomych kolegów typ domownika.
Co się stało po powrocie całe dnie nie ma jej w domu po powrocie z pracy jak w ogóle wróci znika i wraca o 22-23 ,weekend jak wyszła o 17:00 wróciła o 3 nad ranem na drugi dzień podobnie o 13:00 i powrót o 23:00
Telefon ma przy sobie nawet na chwilę go nie spuszcza z oczu ,a jak ostatnio zostawiła na dole ona była w łazience a ja zszedłem na dół oczywiście telefon przejrzałem ,połączenia ale nie dużo i krótka konwersacja od jakiegoś Mariusza i jak było na imprezie. Momentalnie po minucie zleciała po telefon.
Próbowałem walczyć o nią tłumaczyć nic a nic nie dociera ,mówi że teraz to ona dopiero zaczęła żyć ...Chce rozwodu .
Lata całe dnie nauka o dziwo już nie jest najważniejsza....
Na imprezie poznała znowu kogoś tak obstawiam ,zauroczyła się zabajerował ją jaka ona jest och ach ... może się zakochała ...
W sumie sam nie wiem czy mnie kiedykolwiek Kochała czy była z wygody przy mnie i stabilności ...nie można z tygodnia na tydzień przestać kogoś Kochać....
Nie miała znajomych teraz całe dnie jej nie ma pewnie u niego przesiaduje.....
Czyta pismo święte itp. mam kilka książek przy sobie tylko po co>?
A ja rozsypałem się płaczę ,żyć mi się nie chcę ,nie potrafię sobie z tym poradzić....Nigdy tak zniszczony od wewnątrz nie byłem poza tym jednym razem jak mi powiedziała o 1 zdradzie wtedy także zginąłem i się zamknąłem w sobie....Nie umiem Kochać nie umiem zaufać
Wiem że zawiniłem wiele czuję się także winny ,czasu nie cofnę ale bym wiele naprawił ....ale ją Kochałem i gotów byłem w ogień skoczyć....Muszę się pogodzić z tym że nas już nie ma i nie będzie.
Chciałem aby dała nam jeszcze jedną szansę do rozprawy abyśmy spróbowali nic......nie mam nawet o czym rozmawiać omija mnie jak może
A gadają na dobre i na złe to jest 7 rok ostatni (6 lat po ślubie) ,czyli kryzysu nie przetrwaliśmy....wiem że są i będą zawsze w związkach małżeństwach i się nie udało...
Może i zatęskni jej się z czasem po wszystkim albo zobaczy że ten nowy jednak nie jest taki wspaniały...Nigdy nie piłem i nie paliłem zawsze ambitny i wysportowany (bo to także mój zawód)
Czekam na wasze zdanie moi drodzy i szczerą opinie ,zawsze mi tu pomaga zaglądanie na to forum...
Co o tym wszystkim myślicie....