Aaa, trafiło mnie.
Zanim byłam w związku (dokładniej przed swoim pierwszym związkiem ever) miałam pewność, że panuję nad swoimi popędami. Patrzyłam na te wszystkie dziewczątka, które zachodziły jak słońce po pierwszym stosunku i mówiłam, że jak się nie wie jak zapobiegać to nogi należy trzymać razem. Jak jednak powszechnie wiadomo- punkt widzenia jest zależny od miejsca siedzenia.
Jestem dziewicą- nie ma co się czarować. Mój ostatni facet był moim pierwszym, a nasz nieudany związek nie skłaniał mnie do takich kroków (mimo wszystko seks to dla mnie ważny krok). Stało się jednak parę fajnych rzeczy, gdy od wyskoczenia z ciuchów dzieliło nas niewiele. Przytulanie, namiętne pocałunki, dotyk. Gaszenie gdy robiło się już zbyt gorąco. Gdy słowa nas nie łączyły chwile razem naprawdę dawały radę. Nie mam doświadczenia, ale wydaje mi się, że na tym polu byliśmy naprawdę dobrze dobrani.
Problem pojawia się właśnie tutaj. Rozstaliśmy się, kontaktu nie ma, nie widzę możliwości powrotu, ale nie wyobrażam sobie bycia blisko z kimś innym niż mój fantastycznie zbudowany były. Myślę o nim czasem, wyobrażam sobie, że jakbym tylko dostała go z powrotem w swoje rączki to nie wypuściłabym zbyt szybko. To trochę podłe uprzedmiotowienie, ale na swoje usprawiedliwienie mam, że on chyba mimo swojego czarowania nie miał wobec mnie dużo rozleglejszych intencji. Brakuje mi bliskości, czułości. Nie mówcie mi, że jestem niewyżyta, czy cokolwiek bo nie jestem. Ale czuję się nieszczęśliwa, bo nie mogę spełnić ważnej potrzeby.
Nie oczekuję od was rad- nie szukam substytutu. Mam dużo latek i wiem co to masturbacja, przygodny seks, itp. Ale nic z tego nie wchodzi w grę.
Podtrzymajcie mnie na duchu kto może. Przypomnijcie o zdrowym rozsądku i takie tam. To dla mnie nowe i nie mam z kim o tym pogadać.
Obawiam się, że kolega miał nadzieję na coś więcej. Nie chciał nalegać, mając nadzieję, że coś się zmieni. I w porę się wycofał. Tłumacz sobie jak chcesz, ale w normalnej nomenklaturze to się nazywa "ciąża przenoszona".
Trudno cos poradzić skoro chcesz seksu a nie chcesz sie kochać. Jeśli masz dużo latek, to pewnie zdajesz sobie sprawę, że lepiej już nie będzie. WIek u kobiet robi swoje. Nie wspominająć już o bezczelnie wyuzdanej młodzierzy ktora szturmem kradnie uwagę mężczyzn.
Nie wspominająć już o bezczelnie wyuzdanej młodzierzy ktora szturmem kradnie uwagę mężczyzn.
Jeżeli facet w domu nie dostaje tego co powinien to co się dziwić, że zainteresuje się inną?
A mężczyzna,na inną nawet nie spojrzy
4 2017-10-23 21:57:19 Ostatnio edytowany przez ewuchaf (2017-10-23 22:02:56)
Obawiam się, że kolega miał nadzieję na coś więcej. Nie chciał nalegać, mając nadzieję, że coś się zmieni. I w porę się wycofał. Tłumacz sobie jak chcesz, ale w normalnej nomenklaturze to się nazywa "ciąża przenoszona".
Trudno cos poradzić skoro chcesz seksu a nie chcesz sie kochać. Jeśli masz dużo latek, to pewnie zdajesz sobie sprawę, że lepiej już nie będzie. WIek u kobiet robi swoje. Nie wspominająć już o bezczelnie wyuzdanej młodzierzy ktora szturmem kradnie uwagę mężczyzn.
Też tak myślę, ale z drugiej strony kategorycznie mu nie odmówiłam. Do końca byłam dość czuła, chciałam kontaktu fizycznego, chociażby czułego pogłaskania. On się odsunął. Nie do końca wiem co sobie myślał, nie chcąc się nawet przytulić bo "za chwilę wszystko może się zepsuć". Zresztą- temat rzeka ta relacja. Jestem w cholernej pułapce między "chcę by wrócił" a "nie chcę przez niego cierpieć". To nie jest też tak, że nie chcę seksu, ale chcę kogoś trochę poznać, a nie od razu wskakiwać mu do łóżka. Może żyję w wyidealizowanej wizji relacji damsko-męskich
I nie strasz mnie, błagam, tym starzeniem się. ;c Już teraz się stresuję, a nie mam jeszcze 25 lat. Nie chcę tylko chwytać się byle kogo z desperacji tylko na prawdę stworzyć szczęśliwy związek.
a nasz nieudany związek nie skłaniał mnie do takich kroków
nie wyobrażam sobie bycia blisko z kimś innym niż mój fantastycznie zbudowany były
Jedno zaprzecza drugiemu !!
ewuchaf napisał/a:a nasz nieudany związek nie skłaniał mnie do takich kroków
ewuchaf napisał/a:nie wyobrażam sobie bycia blisko z kimś innym niż mój fantastycznie zbudowany były
Jedno zaprzecza drugiemu !!
Ok, to postaram się rozjaśnić.
Nie ufałam mu do końca w sensie przyszłości. Z jednej strony gadał po dwóch miesiącach, że jestem mega wyjątkowa i mógłby ze mną spędzić życie- z drugiej nie miał dla mnie czasu, a moje emocje z tym związane bardzo go denerwowały. Sprzeczne sygnały. Chciałam poczuć się z nim bezpiecznie, pewnie, dopełnić to seksem, a nie na seksie oprzeć.
A co do zdania nr 2- jeszcze siedzi mi w głowie. Wiem, że jak to nie było udane to powinnam rzucić sprawę w kąt i iść dalej, ale jestem porąbana i ciągle o tym myślę (zwłaszcza, że był pierwszym do którego naprawdę coś poczułam). Najprościej w świecie- nie poznałam dotąd nikogo kto byłby dla mnie równie atrakcyjny jak on. I z nikim nie byłam tak blisko. Naturalnie więc, że gdy tylko nasunie mi się do głowy fantazja o głupim pocałunku to on tam jest.
Słodkie pierdzielenie po takim czasie ma tylko jedno na celu - kto by nie chciał "zaliczyć" dziewicy... Tu akurat plus dla Ciebie, że Cię nie poniosło
Wiem, że powinnam a zrobię to dwie różne czynności - nie jesteś ani pierwsza ani ostatnia z tym problemem, każdy kto był w związku to przechodził.
Głowa do góry a wszystko się ułoży, znajdziesz takiego, który doceni to że dla niego się "otworzysz"
Słodkie pierdzielenie po takim czasie ma tylko jedno na celu - kto by nie chciał "zaliczyć" dziewicy... Tu akurat plus dla Ciebie, że Cię nie poniosło
Wiem, że powinnam a zrobię to dwie różne czynności - nie jesteś ani pierwsza ani ostatnia z tym problemem, każdy kto był w związku to przechodził.
Głowa do góry a wszystko się ułoży, znajdziesz takiego, który doceni to że dla niego się "otworzysz"
Dzięki za słowa otuchy. Pocieszam się myślą (prawdziwą, czy też nie, ale przyjemną , że on naprawdę dużo stracił. Inna sprawa, że czarny kawałeczek mojej duszy skrycie marzy, żeby to do niego dotarło i poczuł żal w najczystszej postaci.
I serio, po twoich słowach wszelkie wątpliwości co do tego czy dobrze robiłam całkowicie zrywając kontakt rozwiały się. Mam nadzieję, że na jak najdłużej
Z głębi serducha pozdrawiam
9 2017-10-24 12:43:22 Ostatnio edytowany przez Sylwia_93 (2017-10-24 12:50:11)
Ja jestem na przykład z tzw. "dobrego domu", dobrze wychowana i zawsze grzeczna (prawie zawsze). Takie dziewczyny mają najgorzej uważam jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, bo trudniej im się otworzyć na takie rzeczy.
Przez długi czas myślałam, że seks jest czymś w rodzaju niepojętej świętości i coś czego nie można nadużywać i zachowywać tylko na specjalne okazje. Teraz wszystko się zmieniło i traktuję to jako normalną potrzebę, wiadomo nie bez uczuć i romantyzmu, ale potrzebę prawdziwej chętnej kobiety. Uważam, że nie ma nic lepszego jak ciepło męskiego ciała u boku Kobieta bez tego jest jak jakiś uschnięty kwiat
trudniej jej wtedy popaść w depresję. Bez tego nie można być w pełni szczęśliwą. Warto czekać jednak na mężczyznę, który się pokocha i rozpali płomień w sercu i między nogami
Nie uważam też, aby zaczynanie miłości czy poznawania się od seksu było czymś złym. To bardzo ważna sfera i większa część, która wchodzi w skład miłości.
Ja jestem na przykład z tzw. "dobrego domu", dobrze wychowana i zawsze grzeczna (prawie zawsze). Takie dziewczyny mają najgorzej uważam jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, bo trudniej im się otworzyć na takie rzeczy.
Przez długi czas myślałam, że seks jest czymś w rodzaju niepojętej świętości i coś czego nie można nadużywać i zachowywać tylko na specjalne okazje. Teraz wszystko się zmieniło i traktuję to jako normalną potrzebę, wiadomo nie bez uczuć i romantyzmu, ale potrzebę prawdziwej chętnej kobiety. Uważam, że nie ma nic lepszego jak ciepło męskiego ciała u boku
Kobieta bez tego jest jak jakiś uschnięty kwiat
trudniej jej wtedy popaść w depresję. Bez tego nie można być w pełni szczęśliwą. Warto czekać jednak na mężczyznę, który się pokocha i rozpali płomień w sercu i między nogami
Nie uważam też, aby zaczynanie miłości czy poznawania się od seksu było czymś złym. To bardzo ważna sfera i większa część, która wchodzi w skład miłości.
No też jestem z "dobrego domu". Były miał dla mnie czas głównie późnymi wieczorami. Rodzice zwracali mi uwagę, że takie siedzenie do późnej nocy u chłopaka na tym etapie znajomości może być źle odbierane, zwłaszcza przez jego rodzinę. Nie za bardzo się tym przejmowałam- wiedziałam co robię i nie miałam sobie nic do zarzucenia. Ale denerwowało mnie, że nie może nigdy zorganizować dla mnie trochę czasu wcześniej. Zaczęły się spiny o to i o inne rzeczy więc spotkania się skończyły.
Zbliżenie z kochaną osobą to niesamowita sprawa i jestem pewna, że wobec odpowiedniej osoby nie będę mieć oporów. Teraz gdy myślę o byciu z mężczyzną to seks wydaje mi się bardzo istotną sprawą. To musi być naprawdę fantastyczne uczucie być przy kimś z kim można być tak blisko i mieć świadomość, że jest się pożądaną.
Póki co mogę tylko pomarzyć i czekać, aż na mojej drodze stanie ktoś wyjątkowy. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że byłemu nie zależało na mnie tak jak sądziłam. I trochę mi teraz głupio, że myślałam, że jest inaczej. No, ale bywa. Jeszcze będzie bolało, ale chyba w końcu przestanie.
I trochę mi teraz głupio, że myślałam, że jest inaczej.
Tak moja droga właśnie działa miłość... a u Ciebie w ogóle nie ma co się dziwić,to był przecież ten pierwszy
Jeszcze będzie bolało, ale chyba w końcu przestanie.
Nie chyba tylko na pewno
ewuchaf napisał/a:I trochę mi teraz głupio, że myślałam, że jest inaczej.
Tak moja droga właśnie działa miłość... a u Ciebie w ogóle nie ma co się dziwić,to był przecież ten pierwszy
ewuchaf napisał/a:Jeszcze będzie bolało, ale chyba w końcu przestanie.
Nie chyba tylko na pewno
Myślę o tym często. Jak z perspektywy czasu pewne rzeczy wydają mi się bzdurne. Nawet ta relacja, gdy staram się trzeźwo na nią spojrzeć wydaje mi się śmieszna. Tylko były też dobre momenty. Nigdy nikt nie spojrzał na mnie tak jak on wtedy pierwszy raz- no jakby skarb odkopał
Wiem, sentymentalne, babskie gadanie, ale nie będę nikogo oszukiwać- to było cudowne. Mam to do siebie, że jestem zbyt sentymentalna.
Z wątku na temat seksu zrobiło się łzawe wspominanie
Dziękuję za wsparcie, naprawdę jest mi lepiej gdy to czytam
Dziękuję za wsparcie, naprawdę jest mi lepiej gdy to czytam
Czujemy się potrzebni dzięki takim postom
ewuchaf napisał/a:Dziękuję za wsparcie, naprawdę jest mi lepiej gdy to czytam
Czujemy się potrzebni dzięki takim postom
Wymagam nieustannego przypominania sobie, że świat się nie kończy, a najbliższym nie chcę już bez końca truć
Brakuje mi bliskości, czułości. Nie mówcie mi, że jestem niewyżyta, czy cokolwiek bo nie jestem. Ale czuję się nieszczęśliwa, bo nie mogę spełnić ważnej potrzeby.
Nawet dobrze natura to obmyśliła. Kto działa wbrew niej cierpi. Zatem możesz cierpieć skoro tak wybrałaś. Niektórzy nawet takie życie uważają za właściwe.
A ja nie cierpię, bo nie mam takich chorych teorii:
... wiem co to masturbacja, przygodny seks, itp. Ale nic z tego nie wchodzi w grę....
Podtrzymajcie mnie na duchu kto może. Przypomnijcie o zdrowym rozsądku i takie tam. To dla mnie nowe i nie mam z kim o tym pogadać.
Po co Cię podtrzymywać na duchu? Jesteś jak osoba głodująca siedząca przy pełnym stole, która mówi "nic z tego jedzenia nie wchodzi w grę". Nie to nie.
ewuchaf napisał/a:Brakuje mi bliskości, czułości. Nie mówcie mi, że jestem niewyżyta, czy cokolwiek bo nie jestem. Ale czuję się nieszczęśliwa, bo nie mogę spełnić ważnej potrzeby.
Nawet dobrze natura to obmyśliła. Kto działa wbrew niej cierpi. Zatem możesz cierpieć skoro tak wybrałaś. Niektórzy nawet takie życie uważają za właściwe.
A ja nie cierpię, bo nie mam takich chorych teorii:
... wiem co to masturbacja, przygodny seks, itp. Ale nic z tego nie wchodzi w grę....
Podtrzymajcie mnie na duchu kto może. Przypomnijcie o zdrowym rozsądku i takie tam. To dla mnie nowe i nie mam z kim o tym pogadać.Po co Cię podtrzymywać na duchu? Jesteś jak osoba głodująca siedząca przy pełnym stole, która mówi "nic z tego jedzenia nie wchodzi w grę". Nie to nie.
Ok, rozumiem punkt widzenia. Nigdy nie pomyślałam o tym, żeby wyłączyć negatywne myśli, a przecież to takie proste! Dzięki!
A tak serio to ocknęłam się nagle po latach, że seks jest ważny. Jak wcześniej tego nie zauważyłam? Bo byłam sama i nie miałam za bardzo jak się o tym dowiedzieć. Nie wiem, może to wychowanie jakie wyniosłam z domu- że seks tylko z osobą którą się kocha. Może też to, że nie będę się puszczać z przypadkowo poznanym facetem, nie wiedząc kto, używając tej pięknej metafory, siedział przy jego stole i w jakiej liczbie osób.
Nie wchodząc w szczegóły- masturbacja gdy się nawet nie ma własnego pokoju nie jest najlepszą opcją.
Poza tym będąc z tym jednym właśnie dowiedziałam się, o czym już wcześniej pisałam, że seks to dla mnie dopełnienie relacji, a nie jej zastąpienie. Z seksu chcę mieć też radość robienia przyjemności bliskiej osobie, widzenia pożądania, posiadania tego czegoś do czego nikt inny nie ma dostępu. Nie chciałabym przespać się z facetem, z którym bardzo krótko się spotykam, mając wątpliwości. Moje dziewictwo to nie skarb, którego będę strzec aż do ślubu, ale też nie brzemię, którego muszę się od razu pozbyć. Chcę podszytej uczuciem bliskości. Tyle.
Ostatecznie chyba moje nieszczęście musi wypływać ze względów światopoglądowych, a o nich chyba lepiej nie dyskutować.
Ok, rozumiem punkt widzenia. Nigdy nie pomyślałam o tym, żeby wyłączyć negatywne myśli, a przecież to takie proste! Dzięki!
A tak serio to ocknęłam się nagle po latach, że seks jest ważny. Jak wcześniej tego nie zauważyłam?
Nie obraziłaś się na mnie? No to nieźle... Gratuluję.
Tak. Seks jest ważny. Ty to zignorowałaś, źle myślałaś i teraz cierpisz. Złe decyzje to się cierpi. Ignorancja to też decyzja -- coś na zasadzie nieznajomość prawa szkodzi.
Bo byłam sama i nie miałam za bardzo jak się o tym dowiedzieć. Nie wiem, może to wychowanie jakie wyniosłam z domu-
Jak wyżej -- powody są nieważne. Działania są ważne. Zawaliłaś. Cierpisz.
że seks tylko z osobą którą się kocha. Może też to, że nie będę się puszczać z przypadkowo poznanym facetem, nie wiedząc kto, używając tej pięknej metafory, siedział przy jego stole i w jakiej liczbie osób.
To uprawiaj seks z facetem, który nie jest panem X. Poznaj go trochę.
Nie wchodząc w szczegóły- masturbacja gdy się nawet nie ma własnego pokoju nie jest najlepszą opcją.
No to w pracy... Albo jak pokój będzie wolny... Czy to takie trudne?
Poza tym będąc z tym jednym właśnie dowiedziałam się, o czym już wcześniej pisałam, że seks to dla mnie dopełnienie relacji, a nie jej zastąpienie. Z seksu chcę mieć też radość robienia przyjemności bliskiej osobie, widzenia pożądania, posiadania tego czegoś do czego nikt inny nie ma dostępu. Nie chciałabym przespać się z facetem, z którym bardzo krótko się spotykam, mając wątpliwości. Moje dziewictwo to nie skarb, którego będę strzec aż do ślubu, ale też nie brzemię, którego muszę się od razu pozbyć. Chcę podszytej uczuciem bliskości. Tyle.
Ostatecznie chyba moje nieszczęście musi wypływać ze względów światopoglądowych, a o nich chyba lepiej nie dyskutować.
Zaraz, zaraz... najpierw piszesz, że przygodny seks nie jest Ci obcy, a teraz że jesteś dziewicą?
Ile masz lat? 35?
Momencik- muszę to uporządkować. Jestem nieszczęśliwa z własnej winy bo nie miałam nigdy nikogo z kim uprawiałabym seks? Może wyjaśnię jedną kwestię- nie było seksu bo nie byłam wcześniej w związku. A być chciałam, ale z różnych względów wcześniej się nie udało. Za to też mnie pan szanowny nazwie ignorantką? Nazywanie tego co mnie spotyka rezultatami ignorancji trochę nie pasuje. Nawet nie dlatego, że mnie obraża, ale jedynym celem w życiu dziewczyny nie jest jak najszybsze rozdziewiczenie się. Choć dzisiaj różnie bywa.
Wydaje mi się całkiem logiczne, że póki nie poznałam bliskości z kimś to nie tęskniłam za nią, a nawet jeśli miałam związane z tym "dolegliwości" to nie mogłam być świadoma ich genezy.
O tym że jestem dziewicą było napisane w pierwszym poście. Tak samo o tym dlaczego nie ma żadnego pana X do poznania i dlaczego mnie to martwi. I nie mam 35 lat. Nie mam nawet 25.
No to jak nie masz 25 lat, to szukaj chłopaka. Trzeba się nad tym napracować, aby znaleźć właściwego.
Dam Ci taką dobrą radę... jak będziesz miała ochotę na seks i twój chłopak także, to dla szczęśliwego życia -- idź na ten seks. Dbaj o bezpieczeńśtwo, dbaj o swoje dobre samopoczucie, bądź wymagająca i asertywna. To seks jest dla Ciebie, aby Tobie było dobrze. Możesz tego wymagać, oczekiwać, stawiać siebie jako numer jeden.
No to jak nie masz 25 lat, to szukaj chłopaka. Trzeba się nad tym napracować, aby znaleźć właściwego.
Dam Ci taką dobrą radę... jak będziesz miała ochotę na seks i twój chłopak także, to dla szczęśliwego życia -- idź na ten seks. Dbaj o bezpieczeńśtwo, dbaj o swoje dobre samopoczucie, bądź wymagająca i asertywna. To seks jest dla Ciebie, aby Tobie było dobrze. Możesz tego wymagać, oczekiwać, stawiać siebie jako numer jeden.
Coś co wyciągnęłam z ostatniej relacji to nie dać się zwodzić, słuchać siebie i patrzeć na własne granice. Nabrałam trochę samoświadomości i pójdę z nią w świat. Dzięki za radę, już więcej nie dam się zdeptać.
Dobrze. Idź prostą drogą. Dobrze jest myśleć za siebie i za innych, wtedy tak łatwo Cię nie zepchną na bok.
No i pamiętaj o tym seksie... jest naprawdę ważny. Nawet przygodny seks.
Posłuchaj może Ci pomoże:
Na końcu pani mówi o tym abyście kobiety wymagały i o siebie dbały, ale seksu nie unikały.
Ale się zagożała dyskusja rozwinęła - ja tam z tym przygodnym seksem się tak nie rozpędzał bo jej się spodoba na tyle, że zmieni się jej punkt widzenia o 180st
23 2017-10-25 08:38:22 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-10-25 08:38:46)
A niech robi dziewczyna co chce... Chce seksu? Okej.. niech idzie na seks. Ale niech o swój orgazm tez zadba, niech będzie bezpiecznie. Nie chce seksu? Też okej... tylko niech za parę lat nie lamentuje, że zmarnowała czas.
Jak to było? "you have been warned (TM)"?
Spokojnie, nie zrobię nigdy nic wbrew sobie
Trochę młodych jesteś żeby w desperacje od razu wpadać.będzie dobrze.daj sobie czas.
26 2017-10-31 14:01:49 Ostatnio edytowany przez Sylwia_93 (2017-10-31 14:03:18)
Obyś znalazła swojego jeźdźca na białym koniu, który straci dla Ciebie głowę i zrobi dla Ciebie wszystko w łóżku. I po wszystkim jeszcze pogłaska. Z całego serca życzę <3
apropo_defacto napisał/a:Obawiam się, że kolega miał nadzieję na coś więcej. Nie chciał nalegać, mając nadzieję, że coś się zmieni. I w porę się wycofał. Tłumacz sobie jak chcesz, ale w normalnej nomenklaturze to się nazywa "ciąża przenoszona".
Trudno cos poradzić skoro chcesz seksu a nie chcesz sie kochać. Jeśli masz dużo latek, to pewnie zdajesz sobie sprawę, że lepiej już nie będzie. WIek u kobiet robi swoje. Nie wspominająć już o bezczelnie wyuzdanej młodzierzy ktora szturmem kradnie uwagę mężczyzn.
Też tak myślę, ale z drugiej strony kategorycznie mu nie odmówiłam. Do końca byłam dość czuła, chciałam kontaktu fizycznego, chociażby czułego pogłaskania. On się odsunął. Nie do końca wiem co sobie myślał, nie chcąc się nawet przytulić bo "za chwilę wszystko może się zepsuć". Zresztą- temat rzeka ta relacja. Jestem w cholernej pułapce między "chcę by wrócił" a "nie chcę przez niego cierpieć". To nie jest też tak, że nie chcę seksu, ale chcę kogoś trochę poznać, a nie od razu wskakiwać mu do łóżka. Może żyję w wyidealizowanej wizji relacji damsko-męskich
I nie strasz mnie, błagam, tym starzeniem się. ;c Już teraz się stresuję, a nie mam jeszcze 25 lat. Nie chcę tylko chwytać się byle kogo z desperacji tylko na prawdę stworzyć szczęśliwy związek.
Szczesliwy zwiazek to teraz marzenie kazdego nie tylko twoje.Czy single czu ludzie w zwiazkach nie potrafiacy sie z tego wyrwac marza o szczesliwym zwiazku.Masz dopiero prawie 25 lat czyli wszystko przed toba i modl sie by ten nastepny byl twoim ostatnim bo zycie ot nie bajka i teraz wiekszosc ma w dupie uczucia innych/A co do twojego tematu to zycze Ci bys znalazla takiego co da ci to wszystko i to z wzajemnoscia.Powodzenia Ci zycze