Poszłam na film z mieszanymi uczuciami-znając biografię Strzemińskiego-człowieka z gruntu złego w życiu osobistym.
W filmie zobaczyłam człowieka wesołego,z pasją wykonującego swą pracę pedagogiczną i twórczą,uwielbianego przez studentów,któremu brak ręki i nogi absolutnie nie przeszkadza w życiu.
Człowieka szanującego rozmówcę i nie epatującego swą wielkością.
Człowieka noszącego w sobie poczucie winy za rozpad małżeństwa i za to jakie dzieciństwo zgotował córce.
Wrażliwego samotnika we własnym mieszkaniu.Ale jednocześnie tak samo prawdziwego gdy jest sam jak i w otoczeniu studentów.
W filmie przedstawiony jest tylko kawałek życia Strzemińskiego-ten znamienny kiedy widzimy jak machina stalinizmu zgniata osobowość-kogoś kto w komunistyczne hasła nie wierzy i nie rozumie jak sztuka ma pełnić funkcję użytkową dla mas pracujących.
On właściwie nie przeciwstawia się systemowi-nie głosi patetycznych haseł o wolności. Wajda pokazuje,ze ten człowiek ma swoją wizję,ma wiedzę i doświadczenie i chce po prostu robić swoje najlepiej jak potrafi.
Jest rozumiany i ceniony w swoim środowisku.Co z tego,skoro notable okrzykują go wrogiem systemu.I okazuje się,że dla człowieka,który właściwie uczelnię łódzką stworzył,który otworzył pierwsze w Polsce muzeum sztuki nowoczesnej nie ma pracy.Strzemiński traci pracę ale nie traci poparcia wśród jego studentów,którzy pomagają mu jak mogą: przepisują jego książki,załatwiają mu pracę.
Komunizm Wajda pokazuje jako bezmyślny twór niszczący wszystko co dobre,niszczący ludzi na poziomie duchowym i fizycznym.
Jest kilka takich scen pokazujących jak potwornie ciężko żyć było w takich czasach.
Sytuacja gdy Strzemiński zostaje zwolniony z pracy-nie może dostać kartek żywnościwych.A jak żyć nie jedząc?
Sytuacja gdy zostaje wywalony ze Związku Artystów Plastyków i w związku z tym nie może kupować w sklepie z artykułami plastycznymi.
Jak malować bez farb?
Co do formy-można by się przyczepić do scenariusza.Brak tu innych tak wyrazistych postaci jak główny bohater.Dialogi czasem brzmią strasznie plastikowo.
Ale forma nie ma takiego znaczenia gdy ma się do opowiedzenia naprawdę ciekawą historię.
Na filmie byłam wczoraj-oprócz mnie było może jeszcze z dziesięć osób podczas gdy na takim Pitbulu kolejka przy kasie była przeogromna.
Trochę mnie to załamuje...