Czy istnieje coś takiego jak przeznaczenie? Czy jeżeli za młodu złożyło się obietnice, której teraz się żałuje, można do końca życia pozostać panną? Już nie wiem, co o tym sądzić.
Można zrozumieć, że mężczyzna nie jest zainteresowany kobietą. Często się zdarza. Ale czy można być kobieta, którą żaden mężczyzna nie jest zainteresowany? Ilekroć spotkam się z jakimś mężczyzną, ten albo później mi wyznaje, ze ma dziewczynę, albo już się do mnie nie odzywa. Zakochałam się w jednym facecie, on traktował mnie jak powietrze. Teraz myślałam, ze nowo poznany chłopak jest mi przeznaczony. Byliśmy jak dwie krople wody pod względem charakteru. Sam chciał się ze mną spotkać, poznać mnie. I wieczorem w SMS wyznał mi, ze ma dziewczynę, która zna miesiąc, jest szalenie w niej zakochany i nie wie dlaczego ona traktuje go chłodno. W związku z tym, po co się ze mną umawiał? Tak jest za każdym razem, niestety. Czy już miłość nie istnieje?
Gdy byłam młodsza, zakochałam się w chłopaku, i przyrzekłam że prócz niego nie chcę już mieć innego (bo nie chciałam).Podziałało, zakochał się we mnie. Niestety, on okazał się moim katem. Bił mnie, poniewierał, obrażał, ale utrzymywał ze kocha. Wytrzymałam dwa lata i go rzuciłam. Na do widzenia usłyszałam, ze nie umiem kochać. Właściwie, wytrzymałabym na zawsze, tyle że bałam się, że naszemu przyszłemu dziecku mogłaby się stać krzywda.
Od zawsze marzyłam o pełnej rodzinie (wychowywał mnie tylko ojciec). Chcę mieć męża i dzieci, własną rodzinę, w której nasze dziecko będzie dorastało w miłości. Niestety, jakby nie jest mi to przeznaczone. Czy więc do końca życia jestem skazana na samotność? Czy jest jakaś możliwość adopcji dziecka bez konieczności posiadania partnera? Myślałam także nad założeniem prywatnego przedszkola lub całodobowej pracy w domu dziecka, lecz chciałabym tez być dla kogoś mamą. Czy są jakieś luki w prawie, odnośnie tej kwestii?