Mojemu mężowi na mnie nie zależy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 497 ]

196 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-17 22:39:50)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

To jest ich pierwsze dziecko... Weź przeczytaj ten temat od początku, bo naprawdę...

To zmyliło mnie zdanie z pierwszego posta:
Mąż olewa i mnie i naszego syna
Ale to już widać, jak pani ładnie dziecko podczepia - nie olewa ją, ale też dziecko, choć dziecko (wtedy) jeszcze na świat nie przyszło...

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:
Cyngli napisał/a:

To jest ich pierwsze dziecko... Weź przeczytaj ten temat od początku, bo naprawdę...

To zmyliło mnie zdanie z pierwszego posta:
Mąż olewa i mnie i naszego syna
Ale to już widać, jak pani ładnie dziecko podczepia - nie olewa ją, ale też dziecko, choć dziecko (wtedy) jeszcze na świat nie przyszło...

Nie zmyliło Cię, tylko czytałeś wątek nieuważnie i pobieżnie. Stąd pewnie mylne wnioski.
Przeczytaj uważnie, to pogadamy.

198 Ostatnio edytowany przez kropka_ (2018-04-17 22:49:36)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:

kropka_
Nie obraź się, ale Twoje posty są naprawdę dziecinne (na dodatek, dziecinnie wulgarne). Może zastanów się, dlaczego nie odchodzą kobiety alkoholików? Dlaczego nie odchodzą ludzie związani z różnymi toksykami? A ta pani, jest toksykiem - domowym dyktatorkiem.

Nie obrażam się. Możesz tak uważać, to nie mój problem.

Twoje są agresywne. I przypisujesz rozmówcom to, czego wcale nie napisali, zakładając, że to właśnie mają na myśli.

Zauważyłam, że nie wyłapujesz nic więcej z tego co napisała autorka, ślizgasz się mocno po powierzchni i pomijasz zupełnie sferę uczuciową i emocjonalną. A to jest serio ważne, jeśli chce się z kimś być naprawdę, a nie tylko 'mieć' męża/żonę.

199 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-17 23:38:07)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Nie zmyliło Cię, tylko czytałeś wątek nieuważnie i pobieżnie. Stąd pewnie mylne wnioski.
Przeczytaj uważnie, to pogadamy.

Przeczytałem. Więc przyczyny awantur:

Wiecznie nie ma go w domu, siedzi u rodziców ( w "oficjalnym biurze") albo jeździ do klientów
jutro do wieczora ma klientów, w sobotę od rana do wieczora studia
zaczęłam domagać się uwagi i czasu

No potworna krzywda - dorosły facet pracuje i studiuje... Jak śmie tego nie rzucić.

Zero komplementów, miłych słów.
Poszłam do fryzjera, wyszło super,naprawdę. Nie skomentował.
mówi,że kocha. Ale mam wrażenie,że to jest bardziej mechaniczne

No śmie się nie zachwycać jaśnie dyktatorką, a jak już coś powie, to zbyt mechanicznie - za mało entuzjazmu.

spojrzenia oznaczającego zachwyt nie widziałam dawno dawno temu...

No masz, nie okazuje należytego zachwytu spojrzeniem (pytanie, czy jest się czym zachwycać)...

Przeprosin nie było nigdy za nic, obojętnie czy zarywałam noc , bo płakałam w poduszkę czy nie.

I ma przepraszać. Nie dlatego, że jest winny, tylko dlatego, że dyktatorka płacze.

kiedy jest w pracy, przestał się odzywać. Kiedyś pisał mi chociaż gdzie jedzie ( jeździ od firmy do firmy)
Tak samo z tym pisanie np.: ze dotarł do pracy. Kiedyś nie miał z tym problemu. Teraz nie pofatyguje się wcale

No potworny brak wiedzy wynikający z braku meldunków szeregowego. Każdy kapral byłby zaniepokojony.

mam do nich ogromny żal , czuję niechęć i po prostu ich nie odwiedzam.
Jeśli chodzi o moich teściów, tak jak mówiłam potrafią dzwonić milion razy dziennie więc nie mają skrupułów w stosunku do mnie i naszego "życia rodzinnego".

Stosunek autorki do rodziców męża. A zarazem stosunek do swoich rodziców:

Nie, nie wyprowadzę się, bo po pierwsze tu mamy miejsce

Nieodcięta pępowina - jej miejsce jest przy mamusi i tatusiu.

Nigdy nie miałam powodów do zazdrości a naprawdę bywam podejrzliwa.
Kiedy zaczął jeździć tam prawie codziennie, przesiadywać do wieczora, też myślałam,że może kogoś gdzieś tam ma w okolicach, jeździ do jakiejś panny?No bo to aż dziwne,że facet jeździ i siedzi u rodziców do późna ( nawet jeśli pracują). Ale nie było żadnych śladów i czasem jak dzwoniłam to faktycznie był u rodziców. Wielokrotnie kazał mi zapytać jego mame czy był itp

Bezpodstawne oskarżenia i bezpodstawna kontrola.

Jutro jedzie na studia na egzamin, specjalnie pociągiem żeby "po" móc iść z kolegą na piwo.
absolutnie nie widział nic niestosownego w piwku z kolegą dzisiaj po egzaminach

No niesamowite - jaki bezczelny, śmie iść z kolegami na piwo...

Sporo kłócimy się też o rodziców. On zaprasza swoich rodziców kiedy chce.

Niesamowite, przecież powinien wiedzieć, że mieszka na komornym i nie ma prawa gości zapraszać... A przynajmniej nie bez akceptacji dyktatorki. Inna rzecz, że to typowe zachowania toksyków - próba odcięcia partnera od rodziny i znajomych.

I akcje na wywołanie wyrzutów sumienia typu:

Kiedyś zapytałam, oczywiści uryczana jak bóbr, czy jeśli ktoś kiedyś mnie pokocha i będzie chciał się mną zająć , czy pozwoli mi odejść.


Wcale mnie nie dziwi, że on z tego "raju" ucieka - nikt nie będzie spędzał czasu w takich warunkach. Jeśli nawet autorka w jakichś punktach ma rację, to ta racja niknie w morzu pretensji o wszystko. Dla mnie związek to nie jest coś polegającego na ciągłym zastanawianiu się co kapral znowu wymyśli, o co znowu się dopier...

kropka_ napisał/a:

Twoje są agresywne.

Daleko im do twoich...

200 Ostatnio edytowany przez Husky (2018-04-17 23:38:24)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Dziewczyny, ja wiem, że Eeetam pisze często w chamski sposób, ale nie sądzicie, że jego tok rozumowania może być podobny do tego, które zachodzi u partnera autorki wątku i jako taki ma pewną wartość? Zwłaszcza, że z postów autorki przebija pewien typ toksyczności - serio tego nie widzicie?

Pytanie jeszcze w jakich okolicznościach doszło do powołania "małego orzeszka" na świat. Znam wiele kobiet, które praktycznie wymusiły na partnerze dziecko albo co gorsze, ściemniły na temat stosownia antykoncepcji, a potem się dziwią, że facet nie jest skory do ojcostwa. Nie mówię, że coś takiego ma tu miejsce, tylko zastanawiam się nad przyczynami całej sytuacji.

201

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Husky napisał/a:

facet nie jest skory do ojcostwa.

Tu mamy coś jeszcze - jego pretensje, że dzieckiem wciąż zajmują się jej rodzice. Zastanawiałbym się, czy on nie został odsunięty od dziecka.

202

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:
Husky napisał/a:

facet nie jest skory do ojcostwa.

Tu mamy coś jeszcze - jego pretensje, że dzieckiem wciąż zajmują się jej rodzice. Zastanawiałbym się, czy on nie został odsunięty od dziecka.

czy wy potraficie czytać ze zrozumieniem? Facet mówi, ze on sie nie bedzie zajmował dzieckiem bo od tego jest kobieta, która ma urlop na tę własnie okoliczność. A kobieta to nie robot i tez musi odpocząc, jak facet nie pomaga w opiece to pomagają rodzice, proste i logiczne. Jakby ruszył dupę do dziecka to nie musiałaby prosić rodziców o pomoc, zeby móc sama odpocząć

203 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-17 23:45:29)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nirvanka87
Po części racja - cóż, facet z domu uciekł, bo miał powody i tyle. Ale też kolejne pretensje autorki, że nie wstaje w nocy do dziecka - nosz kurcze, ona karmi piersią, to co on ma swojego cycka dziecku podać?

204 Ostatnio edytowany przez Husky (2018-04-17 23:51:23)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nirvanka, czytam ze zrozumieniem, ale jednocześnie staram się szukać przyczyn całej tej sytuacji.
argument z urlopu macieżyńskiego nie jest taki całkiem bez sensu (zwłaszcza, że sama autorka pisze, że partner dużo i ciężko pracuje) - może nie przedyskutowali różnicy w podejściu do sprawy PRZED powołaniem nowego życia.

205

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:

Nirvanka87
Po części racja - cóż, facet z domu uciekł, bo miał powody i tyle. Ale też kolejne pretensje autorki, że nie wstaje w nocy do dziecka - nosz kurcze, ona karmi piersią, to co on ma swojego cycka dziecku podać?

dziecko nie płacze tylko dlatego, że chce jeść, czasami trzeba je przewinąć, a czasami po prostu przytulić. Poza tym dziecko prawidłowo odżywiane je o konkretnych godzinach, inaczej jest przekarmiane.

206

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Husky napisał/a:

Nirvanka, czytam ze zrozumieniem, ale jednocześnie staram się szukać przyczyn całej tej sytuacji.
argument z urlopu macieżyńskiego nie jest taki całkiem bez sensu - może nie przedyskutowali różnicy w podejściu do sprawy PRZED powołaniem nowego życia.

może i tak, ale z tego co czytałam to on bardzo chciał mieć dziecko, tylko widać chce mieć, ale z daleka i pewnie tylko do zabawy jak pieska, do zabawy kiedy to on będzie miał na to ochotę. A dziecko i piesek tez to nie zabawki. Jak się nie jest odpowiedzialnym to sie nie powinno mieć ani dzieci, ani zwierząt.

no ja sobie n ie wyobrażam, że rodzę, wracam do domu, a po dwóch tygodniach facet mi mówi, no zdrowi jesteście to heja, ja wyjeżdżam z kolegami na wakacje, pa. Serio?
Bym powiedziała jedź i nie wracaj

207

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

dziecko nie płacze tylko dlatego, że chce jeść, czasami trzeba je przewinąć, a czasami po prostu przytulić. Poza tym dziecko prawidłowo odżywiane je o konkretnych godzinach, inaczej jest przekarmiane.

Widzisz, ja mam dziecko. I jak był mały, to też pracowałem, a zona nie. I ona zajmowała się dzieckiem, wstawała w nocy - potem odsypiała w dzień. Jazd z tego powodu nie było.

208

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

dziecko nie płacze tylko dlatego, że chce jeść, czasami trzeba je przewinąć, a czasami po prostu przytulić. Poza tym dziecko prawidłowo odżywiane je o konkretnych godzinach, inaczej jest przekarmiane.

Widzisz, ja mam dziecko. I jak był mały, to też pracowałem, a zona nie. I ona zajmowała się dzieckiem, wstawała w nocy - potem odsypiała w dzień. Jazd z tego powodu nie było.

bo ona tak chciała i jej to nie przeszkadzało. Ale kazdy ma inne podejście. JA przykładowo teraz zakładam, że nie miałabym serca żeby prosić męża w tygodniu, żeby to on wstawał do dziecka, ale w weekend kiedy nie pracuje? dlaczego nie, w końcu ja będe się mogła wysypiać. Ale to założenia, a jak bedzie po porodzie? nie wiem. Serio ja wolałbym po porodzie iśc na te 8 godzin do pracy i uciec od płaczu, pieluch nie ogarniania noworodka, zatem faceci nie mają co narzekać bo praca to jest pikuś w porównaniu z ogarnięciem dziecka i domu. Szczególnie zaraz po porodzie, czy cc, gdy jest to pierwsze dziecko, a kobieta jest cała pozszywana i się z niej leje i to nie tylko z piersi. /dziecko to poświęcenie zarówno dla matki jak i ojca. Coś sie traci, ale też się zyskuje, zyskuje się możliwość wychowania nowego cżłowieka, kochania go i pielęgnowania. Niestety nie wszyscy to doceniają.

209

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

bo ona tak chciała i jej to nie przeszkadzało. Ale kazdy ma inne podejście. JA przykładowo teraz zakładam, że nie miałabym serca żeby prosić męża w tygodniu, żeby to on wstawał do dziecka, ale w weekend kiedy nie pracuje? dlaczego nie, w końcu ja będe się mogła wysypiać

W tym przypadku mamy faceta, który w weekendy studiuje...

210

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:
Husky napisał/a:

Nirvanka, czytam ze zrozumieniem, ale jednocześnie staram się szukać przyczyn całej tej sytuacji.
argument z urlopu macieżyńskiego nie jest taki całkiem bez sensu - może nie przedyskutowali różnicy w podejściu do sprawy PRZED powołaniem nowego życia.

może i tak, ale z tego co czytałam to on bardzo chciał mieć dziecko, tylko widać chce mieć, ale z daleka i pewnie tylko do zabawy jak pieska, do zabawy kiedy to on będzie miał na to ochotę. A dziecko i piesek tez to nie zabawki. Jak się nie jest odpowiedzialnym to sie nie powinno mieć ani dzieci, ani zwierząt.

Zgadzam się z Tobą i bardzo prawdopodobne, że pan o którym rozmawiamy, właśnie do tej kategorii należy. Ale w takiej sytuacji tym bardziej dobrze dla autorki i jej dziecka, żeby jak najszybciej zdała sobie z tego sprawę. Niektórzy zwyczajnie nie nadają się na domatorów i na dodatek (choćby nie wiem jak się kobieta napłakała) nigdy nie będzie im przeszkadzała część garderoby leżąca na podlodze.

211

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

bo ona tak chciała i jej to nie przeszkadzało. Ale kazdy ma inne podejście. JA przykładowo teraz zakładam, że nie miałabym serca żeby prosić męża w tygodniu, żeby to on wstawał do dziecka, ale w weekend kiedy nie pracuje? dlaczego nie, w końcu ja będe się mogła wysypiać

W tym przypadku mamy faceta, który w weekendy studiuje...

ale ma też dziecko, więc mógł się na nie nie decydować, skoro wiedział, że nie podoła. gdybyśmy z mężem, wiedzieli, że np nie podołamy finansowo to byśmy się na dziecko nie zdecydowali. Na tym polega odpowiedzialność.

212 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-18 00:16:59)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Husky napisał/a:

Niektórzy zwyczajnie nie nadają się na domatorów

Wiesz, ja jestem umiarkowanym, ale jednak domatorem. Acz mając ciągłe pretensje w domu pewnie stałbym się pracoholikiem i starałbym się jak najmniej czasu w domu spędzać. Oczywiście zakładając, że przerwałbym w czymś takim dłużej niż pół roku (a to mało prawdopodobne).

Nirvanka87 napisał/a:

ale ma też dziecko, więc mógł się na nie nie decydować, skoro wiedział, że nie podoła. gdybyśmy z mężem, wiedzieli, że np nie podołamy finansowo to byśmy się na dziecko nie zdecydowali. Na tym polega odpowiedzialność.

W domu on nie ma spokoju, tylko ciągłe awantury, skwaszoną minę ślubnej, podejrzenia, czepialstwo itd. Przykro mi, ale pani ma to, na co uczciwie zapracowała.

Inna rzecz, że sytuacja jej też była znana... Chyba nie należysz do tych userek, które uważają kobiety za tak durne, że za wspólne decyzje nie ponoszą odpowiedzialności?

213

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

EeeTam, piąteczka wink Jakaś toksyczna atmosfera. Jego starzy be ale mieszkanie ze swoimi super. No i o zgrozo, facet chce kupić mieszkanie i żyć tam tylko z żoną i dzieckiem! Terrorysta, zbrodzien...!

214

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:

EeeTam, piąteczka wink Jakaś toksyczna atmosfera. Jego starzy be ale mieszkanie ze swoimi super. No i o zgrozo, facet chce kupić mieszkanie i żyć tam tylko z żoną i dzieckiem! Terrorysta, zbrodzien...!

Tu sie musze zgodzic z Etam i Snakiem. Facet w tym domu jest na prawach goscia. Tesciow musi znosic bo to ich dom ale jego rodzice moga sie zjawic tylko na specjalne zaproszenie. To nie jest fair. Dlatego facet dazy do wlasnego kąta w ktorym bedzie z zona na rownych prawach a nie na komornym i jeszcze calujac stopy tesciom ze ma u nich z zona mieszkanis. Autorka tego nie rozumie bo to jej mamusia i tatus i jej wygodnie ze pomagaja.  Gdyby sytuacja byla odwrotna pewnie nie bylaby tak przeciwna kredytowi wink. No i skoro maz chce kupic mieszkanie to chyba  do konca obojetny nie jest. Gdyby byl to na reke byloby mu ze ona sie ogarnia sama z pomoca rodzicow a on przychodzi do tego domu tylko sie wyspac. Skoro probuje cos zmienic to byc moze rowniez po to by ratowac to malzenstwo. A ratowac pod okiem tesciow a nie u siebie jest trudno i ja go rozumiem.

215

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Według mnie Autorka się nie chce wyprowadzić, bo mąż jej nie pomaga, a rodzice owszem. Męża ciągle nie ma (nie krytykuję, stwierdzam fakt), a ona nie chce być sama.

216

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Według mnie Autorka się nie chce wyprowadzić, bo mąż jej nie pomaga, a rodzice owszem. Męża ciągle nie ma (nie krytykuję, stwierdzam fakt), a ona nie chce być sama.

Napisala wyraznie ze chce tu zostac bo tu maja mieszkanie i ona kredytow nie chce. Nie bierze tylko pod uwage tego ze moze maz sie tam wcale dobrze nie czuje. Nawet jesli to sa spoko ludzie to jednak to sa tescie a mlode malzenstwo powinno mieszkac na swoim by moc sie czuc swobodnie, poklocic swobodnie, czy nawet polatac nago jak ma ochote. U kogos w domu ja tez czulabym sie nieswojo. Ten facet ewidentnie sie dobrze nie czuje dlatego przesiaduje w pracy i u swoich rodzicow.

217

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Według mnie Autorka się nie chce wyprowadzić, bo mąż jej nie pomaga, a rodzice owszem. Męża ciągle nie ma (nie krytykuję, stwierdzam fakt), a ona nie chce być sama.

Napisala wyraznie ze chce tu zostac bo tu maja mieszkanie i ona kredytow nie chce. Nie bierze tylko pod uwage tego ze moze maz sie tam wcale dobrze nie czuje. Nawet jesli to sa spoko ludzie to jednak to sa tescie a mlode malzenstwo powinno mieszkac na swoim by moc sie czuc swobodnie, poklocic swobodnie, czy nawet polatac nago jak ma ochote. U kogos w domu ja tez czulabym sie nieswojo. Ten facet ewidentnie sie dobrze nie czuje dlatego przesiaduje w pracy i u swoich rodzicow.

Akurat niechęć do brania kredytów w dzisiejszych czasach rozumiem doskonale.

Pozostaje czekać, aż Autorka się odniesie do Waszych argumentów.

Mąż ma prawo źle się czuć u teściów, ale pewne obowiązki ma i powinien o nich pamiętać. Przecież z opisów Autorki ewidentnie wynika, że mąż unika jej i dziecka, robi wszystko co może, by być poza domem. To nie jest normalna postawa. Dorosły człowiek rozmawia, gdy pojawiają się problemy, a nie ucieka.

218 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-04-18 08:20:12)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
feniks35 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Według mnie Autorka się nie chce wyprowadzić, bo mąż jej nie pomaga, a rodzice owszem. Męża ciągle nie ma (nie krytykuję, stwierdzam fakt), a ona nie chce być sama.

Napisala wyraznie ze chce tu zostac bo tu maja mieszkanie i ona kredytow nie chce. Nie bierze tylko pod uwage tego ze moze maz sie tam wcale dobrze nie czuje. Nawet jesli to sa spoko ludzie to jednak to sa tescie a mlode malzenstwo powinno mieszkac na swoim by moc sie czuc swobodnie, poklocic swobodnie, czy nawet polatac nago jak ma ochote. U kogos w domu ja tez czulabym sie nieswojo. Ten facet ewidentnie sie dobrze nie czuje dlatego przesiaduje w pracy i u swoich rodzicow.

Akurat niechęć do brania kredytów w dzisiejszych czasach rozumiem doskonale.

Pozostaje czekać, aż Autorka się odniesie do Waszych argumentów.

Mąż ma prawo źle się czuć u teściów, ale pewne obowiązki ma i powinien o nich pamiętać. Przecież z opisów Autorki ewidentnie wynika, że mąż unika jej i dziecka, robi wszystko co może, by być poza domem. To nie jest normalna postawa. Dorosły człowiek rozmawia, gdy pojawiają się problemy, a nie ucieka.

Cyngli no wiadomo ze kazdy woli bez kredytow zyc, to zadna nowosc ale w zyciu bym nie przymuszala meza ze mamy mieszkac przez to z moja mamusia. Skoro decydujemy sie na slub to stajemy sie nowa odrebna rodzina i liczymy z tym ze ten kredyt na wlasny kat trzeba bedzie wziac. Widzialam niejedno malzenstwo ktore sie rozpadlo wlasnie przez to ze jedno chcialo samodzielnosci nawet za cene kredytu a drugie odmawialo wyprowadzki od rodzicow.
A co do opieki w nocy to rozne pary roznie to organizuja ale jak dla mnie jednak fair jest dac temu chlopu wyspac sie w nocy, chociaz w tygodniu bo rano musi wstac, jechac niejednoktornie autem i  wykonywac prace wymagajaca czesto sporej przytomnosci umyslu a kobieta mimo wszystko moze w ciagu dnia chociaz troche odespac gdy malenstwo tez spi. Nie jest to sen tej samej jakosci co nocny ale zawsze cos. Facet na takie drzemki nie ma szans.

219

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Napisala wyraznie ze chce tu zostac bo tu maja mieszkanie i ona kredytow nie chce. Nie bierze tylko pod uwage tego ze moze maz sie tam wcale dobrze nie czuje. Nawet jesli to sa spoko ludzie to jednak to sa tescie a mlode malzenstwo powinno mieszkac na swoim by moc sie czuc swobodnie, poklocic swobodnie, czy nawet polatac nago jak ma ochote. U kogos w domu ja tez czulabym sie nieswojo. Ten facet ewidentnie sie dobrze nie czuje dlatego przesiaduje w pracy i u swoich rodzicow.

Akurat niechęć do brania kredytów w dzisiejszych czasach rozumiem doskonale.

Pozostaje czekać, aż Autorka się odniesie do Waszych argumentów.

Mąż ma prawo źle się czuć u teściów, ale pewne obowiązki ma i powinien o nich pamiętać. Przecież z opisów Autorki ewidentnie wynika, że mąż unika jej i dziecka, robi wszystko co może, by być poza domem. To nie jest normalna postawa. Dorosły człowiek rozmawia, gdy pojawiają się problemy, a nie ucieka.

Cyngli no wiadomo ze kazdy woli bez kredytow zyc, to zadna nowosc ale w zyciu bym nie przymuszala meza ze mamy mieszkac przez to z moja mamusia. Skoro decydujemy sie na slub to stajemy sie nowa odrebna rodzina i liczymy z tym ze ten kredyt na wlasny kat trzeba bedzie wziac. Widzialam niejedno malzenstwo ktore sie rozpadlo wlasnie przez to ze jedno chcialo samodzielnosci nawet za cene kredytu a drugie odmawialo wyprowadzki od rodzicow.

No ja rozumiem ten punkt widzenia, ale co jeśli pójdą na swoje, a mąż dalej będzie przesiadywał u swoich rodziców i nic się nie zmieni, a Autorka będzie pozbawiona pomocy od swoich rodziców?

Moim zdaniem powinni porozmawiać poważnie, w czym tak naprawdę tkwi problem. My się możemy tylko domyślać, a prawdę znają tylko oni.

220

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
feniks35 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Według mnie Autorka się nie chce wyprowadzić, bo mąż jej nie pomaga, a rodzice owszem. Męża ciągle nie ma (nie krytykuję, stwierdzam fakt), a ona nie chce być sama.

Napisala wyraznie ze chce tu zostac bo tu maja mieszkanie i ona kredytow nie chce. Nie bierze tylko pod uwage tego ze moze maz sie tam wcale dobrze nie czuje. Nawet jesli to sa spoko ludzie to jednak to sa tescie a mlode malzenstwo powinno mieszkac na swoim by moc sie czuc swobodnie, poklocic swobodnie, czy nawet polatac nago jak ma ochote. U kogos w domu ja tez czulabym sie nieswojo. Ten facet ewidentnie sie dobrze nie czuje dlatego przesiaduje w pracy i u swoich rodzicow.

Akurat niechęć do brania kredytów w dzisiejszych czasach rozumiem doskonale.

Pozostaje czekać, aż Autorka się odniesie do Waszych argumentów.

Mąż ma prawo źle się czuć u teściów, ale pewne obowiązki ma i powinien o nich pamiętać. Przecież z opisów Autorki ewidentnie wynika, że mąż unika jej i dziecka, robi wszystko co może, by być poza domem. To nie jest normalna postawa. Dorosły człowiek rozmawia, gdy pojawiają się problemy, a nie ucieka.

Dokładnie. Powinien stawić  czoła problemom a nie uciekać.

221 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-04-18 08:30:22)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Summerka napisał/a:
Cyngli napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Napisala wyraznie ze chce tu zostac bo tu maja mieszkanie i ona kredytow nie chce. Nie bierze tylko pod uwage tego ze moze maz sie tam wcale dobrze nie czuje. Nawet jesli to sa spoko ludzie to jednak to sa tescie a mlode malzenstwo powinno mieszkac na swoim by moc sie czuc swobodnie, poklocic swobodnie, czy nawet polatac nago jak ma ochote. U kogos w domu ja tez czulabym sie nieswojo. Ten facet ewidentnie sie dobrze nie czuje dlatego przesiaduje w pracy i u swoich rodzicow.

Akurat niechęć do brania kredytów w dzisiejszych czasach rozumiem doskonale.

Pozostaje czekać, aż Autorka się odniesie do Waszych argumentów.

Mąż ma prawo źle się czuć u teściów, ale pewne obowiązki ma i powinien o nich pamiętać. Przecież z opisów Autorki ewidentnie wynika, że mąż unika jej i dziecka, robi wszystko co może, by być poza domem. To nie jest normalna postawa. Dorosły człowiek rozmawia, gdy pojawiają się problemy, a nie ucieka.

Dokładnie. Powinien stawić  czoła problemom a nie uciekać.

No ale on nie ucieka. Slusznie badz nie ale przyjal zalozenie ze moze  jesli beda sami na swoim to sie jakos dogadaja. A na nowym miejscu rodzice Autorki przeciez moga wpadac w ciagu dnia i pomagac. Znam pary ktore mieszkaja w innych miastach niz rodzice i na dodatek jego praca oparta jest glownie na delegacjach wiec czesto nie ma go w domu po pare dni w tygodniu i zona musi sobie  dawac rade z niemowlakiem. Takze nie demonizujmy juz tak tej sytuacji i nie stawiajmy Autorki w roli uciemiezonej matki polki bo to rzeczywistosc wielu par. Ona i tak ma o tyle dobrze ze to pierwsze dziecko a nie 2 czy 3, jest mloda, zdrowa i sprawna no i poki co ma pomoc rodzicow. Ojciec oczywoscoe tez ma obowiazki ale moze w domu w ktorym czuje sie na prawach lokatora /goscia i gdzie do opieki nad dzieckiem zaangazowaly sie juz zona mamusia i tatus czuje sie zwyczajnie z tych obowiazkow zwolniony lub wrecz odsuniety. Tak sobie tez mysle ze jedynym momentem w ktorym czuje sie swobodnie to sa te spacery z zona i malym bo wtedy nie sa u jej rodzicow tylko na neutralnym gruncie. Dlatego tez najpredzej na tych spacerach wyraza swoje niezadowolenie i frustracje ta sytuacja.

222

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:
Summerka napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Akurat niechęć do brania kredytów w dzisiejszych czasach rozumiem doskonale.

Pozostaje czekać, aż Autorka się odniesie do Waszych argumentów.

Mąż ma prawo źle się czuć u teściów, ale pewne obowiązki ma i powinien o nich pamiętać. Przecież z opisów Autorki ewidentnie wynika, że mąż unika jej i dziecka, robi wszystko co może, by być poza domem. To nie jest normalna postawa. Dorosły człowiek rozmawia, gdy pojawiają się problemy, a nie ucieka.

Dokładnie. Powinien stawić  czoła problemom a nie uciekać.

No ale on nie ucieka. Slusznie badz nie ale przyjal zalozenie ze moze  jesli beda sami na swoim to sie jakos dogadaja. A na nowym miejscu rodzice Autorki przeciez moga wpadac w ciagu dnia i pomagac. Znam pary ktore mieszkaja w innych miastach niz rodzice i na dodatek jego praca oparta jest glownie na delegacjach wiec czesto nie ma go w domu po pare dni w tygodniu i zona musi sobie  dawac rade z niemowlakiem. Takze nie demonizujmy juz tak tej sytuacji i nie stawiajmy Autorki w roli uciemiezonej matki polki bo to rzeczywistosc wielu par. Ona i tak ma o tyle dobrze ze to pierwsze dziecko a nie 2 czy 3, jest mloda, zdrowa i sprawna no i poki co ma pomoc rodzicow. Ojciec oczywoscoe tez ma obowiazki ale moze w domu w ktorym czuje sie na prawach lokatora /goscia i gdzie do opieki nad dzieckiem zaangazowaly sie juz zona mamusia i tatus czuje sie zwyczajnie z tych obowiazkow zwolniony lub wrecz odsuniety. Tak sobie tez mysle ze jedynym momentem w ktorym czuje sie swobodnie to sa te spacery z zona i malym bo wtedy nie sa u jej rodzicow tylko na neutralnym gruncie. Dlatego tez najpredzej na tych spacerach wyraza swoje niezadowolenie i frustracje ta sytuacja.

Oczywiście, że ucieka. Każdą wolną chwilę spędza poza domem.

Osobiscie uważam, że nie da się kogoś odsunąć od dziecka. Zwłaszcza, że Autorka wyraźnie napisała, że gdy prosi męża o pomoc przy dziecku, to on nie jest zainteresowany.
Gdyby był odsuwany, to by się wręcz rwał do pomocy.

223 Ostatnio edytowany przez balin (2018-04-18 08:37:05)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nie wiem czy tutaj wszyscy doczytali, ale mąż prowadzi rodzinną firmę i tam czuje się świetnie. Autorka czuje sie dobrze i bezpiecznie w swoim domu. Według mnie to jest grzech pierworodny tego małżeństwa. Oboje nie weszli w to małżeństwo. Nadal ważni są dla nich rodzice. I tu jest przeogromna wina ich rodziców. Oni nie dostrzegają, że ich dzieci w końcu powinni sami decydować o swoim losie. Zachowani mamy męża tragedia. Jak można z synusiem kupować rzeczy dla wnuczusia? To jakieś mega zaślepienie. Zapewne to samo jest z rodzicami Autorki, tylko ona to przemilcza. Zgroza. Rodzice opamiętajcie się. Wasza nadopiekuńczość prowadzi do tragedii życiowych waszych dzieci.

224

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

feniks, wybscz, ale dogadać to oni sie powinni przed wzięciem kredytu na 30 lat
a nie oczekiwac, ze po jakoś to bedzie i samo sie ułoży, jak zamieszkaja razem.

225 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-04-18 08:39:22)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:

Nie wiem czy tutaj wszyscy doczytali, ale mąż prowadzi rodzinną firmę i tam czuje się świetnie. Autorka czuje sie dobrze i bezpiecznie w swoim domu. Według mnie to jest grzech pierwotny tego małżeństwa. Oboje nie weszli w to małżeństwo. Nadal ważni są dla nich rodzice. I tu jest przeogromna wina ich rodziców. Oni nie dostrzegają, że ich dzieci w końcu powinni sami decydować o swoim losie. Zachowani mamy męża tragedia. Jak można z synusiem kupować rzeczy dla wnuczusia? To jakieś mega zaślepienie. Zapewne to samo jest z rodzicami Autorki, tylko ona to przemilcza. Zgroza. Rodzice opamiętajcie się. Wasza nadopiekuńczość prowadzi do tragedii życiowych waszych dzieci.

Też się trochę skłaniam ku tej właśnie wersji...
Ale nie podoba mi się olewanie ciężarnej żony, brak jakiegokolwiek szacunku i zero pomocy przy wspólnym dziecku.


No i Fałka trafia w sedno. Brać wspólny kredyt, kiedy małżeństwo się sypie? Bezsens. Nie dziwię się Autorce, że jej się ten pomysł nie podoba.

226 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-04-18 08:43:18)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:


No ale on nie ucieka. Slusznie badz nie ale przyjal zalozenie ze moze  jesli beda sami na swoim to sie jakos dogadaja. A na nowym miejscu rodzice Autorki przeciez moga wpadac w ciagu dnia i pomagac. Znam pary ktore mieszkaja w innych miastach niz rodzice i na dodatek jego praca oparta jest glownie na delegacjach wiec czesto nie ma go w domu po pare dni w tygodniu i zona musi sobie  dawac rade z niemowlakiem. Takze nie demonizujmy juz tak tej sytuacji i nie stawiajmy Autorki w roli uciemiezonej matki polki bo to rzeczywistosc wielu par. Ona i tak ma o tyle dobrze ze to pierwsze dziecko a nie 2 czy 3, jest mloda, zdrowa i sprawna no i poki co ma pomoc rodzicow. Ojciec oczywoscoe tez ma obowiazki ale moze w domu w ktorym czuje sie na prawach lokatora /goscia i gdzie do opieki nad dzieckiem zaangazowaly sie juz zona mamusia i tatus czuje sie zwyczajnie z tych obowiazkow zwolniony lub wrecz odsuniety. Tak sobie tez mysle ze jedynym momentem w ktorym czuje sie swobodnie to sa te spacery z zona i malym bo wtedy nie sa u jej rodzicow tylko na neutralnym gruncie. Dlatego tez najpredzej na tych spacerach wyraza swoje niezadowolenie i frustracje ta sytuacja.

No, nie. Ani ona nie jest uciemiężoną matką ani on potworem. Maja tylko inne pojęcia dotyczące obowiązków domowych i inne nastawienie. Nie dziwię się autorce, że chciałaby, żeby partner był obecny w domu i chciałaby odczuwać wsparcie, choćby psychiczne. Jeśli partner nie czuje się swobodnie, powinni o tym pogadać, choćby na tym spacerze.

227

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
feniks35 napisał/a:
Summerka napisał/a:

Dokładnie. Powinien stawić  czoła problemom a nie uciekać.

No ale on nie ucieka. Slusznie badz nie ale przyjal zalozenie ze moze  jesli beda sami na swoim to sie jakos dogadaja. A na nowym miejscu rodzice Autorki przeciez moga wpadac w ciagu dnia i pomagac. Znam pary ktore mieszkaja w innych miastach niz rodzice i na dodatek jego praca oparta jest glownie na delegacjach wiec czesto nie ma go w domu po pare dni w tygodniu i zona musi sobie  dawac rade z niemowlakiem. Takze nie demonizujmy juz tak tej sytuacji i nie stawiajmy Autorki w roli uciemiezonej matki polki bo to rzeczywistosc wielu par. Ona i tak ma o tyle dobrze ze to pierwsze dziecko a nie 2 czy 3, jest mloda, zdrowa i sprawna no i poki co ma pomoc rodzicow. Ojciec oczywoscoe tez ma obowiazki ale moze w domu w ktorym czuje sie na prawach lokatora /goscia i gdzie do opieki nad dzieckiem zaangazowaly sie juz zona mamusia i tatus czuje sie zwyczajnie z tych obowiazkow zwolniony lub wrecz odsuniety. Tak sobie tez mysle ze jedynym momentem w ktorym czuje sie swobodnie to sa te spacery z zona i malym bo wtedy nie sa u jej rodzicow tylko na neutralnym gruncie. Dlatego tez najpredzej na tych spacerach wyraza swoje niezadowolenie i frustracje ta sytuacja.

Oczywiście, że ucieka. Każdą wolną chwilę spędza poza domem.

Osobiscie uważam, że nie da się kogoś odsunąć od dziecka. Zwłaszcza, że Autorka wyraźnie napisała, że gdy prosi męża o pomoc przy dziecku, to on nie jest zainteresowany.
Gdyby był odsuwany, to by się wręcz rwał do pomocy.

Prosic o pomoc przy kapieli czy pojsciu na spacer to jedno a budzic pracujacego i studiujacego faceta w nocy zeby wstal do dziecka podczas gdy sama mam macierzynski i rano jak male bedzie spalo lub mama mi sie nim zajmie to sobie pospie to dwie rozne kwestie.
Zreszta ja rozumiem w tym meski punkt widzenia. Kobieta kocha dziecko od poczecia, czuje jego ruchy i bliskosc. Mezczyzna musi ta milosc w sobie obudzic. Jeden "zakocha" sie widzac od razu noworodka a inny potrzebuje czasu do stworzenia tej wiezi. Nie oznacza to ze jest patologicznym ojcem. Czesto tez slyszalam opinie mezczyzn ktorzy teraz sa wzorowymi i zakochanymi na maxa w dziecku rodzicami ze na poczatku nie czuli wiezi bo takie malenkie dziecko tylko spi je i kupka a na dodatek placze tyle ze nieraz mieli ochote w nocy wstac i wyjsc z domu bo byli nieprzytomni i wrecz juz agresywni. No niestety tak to dziala.

228 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-04-18 08:50:28)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
_v_ napisał/a:

feniks, wybscz, ale dogadać to oni sie powinni przed wzięciem kredytu na 30 lat
a nie oczekiwac, ze po jakoś to bedzie i samo sie ułoży, jak zamieszkaja razem.

Alez oczywiscie ze masz racje. Ale wine za niedogadanie ponosza oboje. Ona bo sobie zalozyla ze oczywistym bedzie ze beda mieszkac z jej mamusia a on bo nie powiedzial jasno ze tak tego  nie widzi. Chodzi mi tylko o to ze teraz nie mozna tylko jego odsadzac od czci i wiary.
EDIT: co do brania teraz kredytu owszem jest to ryzykowne gdy ten zwiazek wisi na wlosku. Dlatego zostaje szczerze porozmawiac czy sie wogole kochaja i chca ze soba byc nawet za cene kredytu i utraty komfortu. Ona zgodzi sie na kredyt i wyprowadzke na swoje a on jako gospodarz i ojciec bardziej zaangazuje sie w opieke nad swoja rodzina i SWOIM gniazdem.

229

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Czytałem ten temat jak tylko się pojawił i po pierwszym wpisie autorki, ja męski czytelnik poczułem się osaczony smile Co dopiero mówić o jej mężu... Następnie obstawiłem w jakim kierunku pójdzie dalej dyskusja i życiowe porady forumowiczek. Nic, a nic się nie pomyliłem wink Pierwszy trzeźwy wpis był autorstwa EeeTam i oczywiście został zakrzyczany smile Mógłbym pewnie rozpisać to na punkty, gdzie czytając autorkę od razu zapalały mi się wszystkie lampki ostrzegawcze ale wyczuwam, że nie ma to większego sensu. Jej mąż ewidentnie i całkowicie dla mnie zrozumiale wymyka się z małżeńskiego życia jakie mu się funduje. Prezentuje typowe męskie odruchy obronne przed zaszczuciem, a że jest zaszczuwany nie ulega dla mnie frekwencji wink Część tych odruchów jest oczywiście niedojrzała ale cóż, jest młody, to ma do tego prawo. Widać jednak, że prawidłowo zdiagnozował główną przyczynę i stara się coś w tym kierunku robić. Padło sformułowanie, że przed problemami się nie ucieka, tylko rozmawia. To nawet zabawne sformułowanie biorąc pod uwagę o czym tu panie rozmawiały. Jedyną normalną męską reakcją na większość mądrości jakie tu padły jest spojrzenie jak na raroga i zabranie dupy do pracy żeby posiedzieć chwilę w normalnym towarzystwie np. wspomnianej Asi tongue
Hit dyskusji jak dla mnie to porada żeby wyrzucać męża z domu w towarzystwie rodziców, bo mąż może jej zabrać Orzeszka. To zdanie najlepiej wyraża dla mnie poziom podobnych dyskusji i życiowych porad. Jeśli mam być szczery (a od dzisiaj chcę być szczery), to nie wróżę dobrze. Autorka zapewne tkwiąc w całym bagażu swojego dotychczasowego doświadczenia, wychowania i charakteru, utwierdzona forumowymi mądrościami będzie dalej brnąć w to co świetnie robiła do tej pory. Jej mąż pewnie jeszcze jakiś czas będzie się miotał, może nawet parę lat. W końcu okrzepnie, zrozumie, że to miotanie jest bez sensu i zostawi autorkę z Orzeszkiem i jej rodzicami samym sobie. Do nowego mieszkania zaprosi jakąś normalną babeczkę, może koleżankę Asię, może inną i będzie żył normalnie.

230

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
feniks35 napisał/a:

No ale on nie ucieka. Slusznie badz nie ale przyjal zalozenie ze moze  jesli beda sami na swoim to sie jakos dogadaja. A na nowym miejscu rodzice Autorki przeciez moga wpadac w ciagu dnia i pomagac. Znam pary ktore mieszkaja w innych miastach niz rodzice i na dodatek jego praca oparta jest glownie na delegacjach wiec czesto nie ma go w domu po pare dni w tygodniu i zona musi sobie  dawac rade z niemowlakiem. Takze nie demonizujmy juz tak tej sytuacji i nie stawiajmy Autorki w roli uciemiezonej matki polki bo to rzeczywistosc wielu par. Ona i tak ma o tyle dobrze ze to pierwsze dziecko a nie 2 czy 3, jest mloda, zdrowa i sprawna no i poki co ma pomoc rodzicow. Ojciec oczywoscoe tez ma obowiazki ale moze w domu w ktorym czuje sie na prawach lokatora /goscia i gdzie do opieki nad dzieckiem zaangazowaly sie juz zona mamusia i tatus czuje sie zwyczajnie z tych obowiazkow zwolniony lub wrecz odsuniety. Tak sobie tez mysle ze jedynym momentem w ktorym czuje sie swobodnie to sa te spacery z zona i malym bo wtedy nie sa u jej rodzicow tylko na neutralnym gruncie. Dlatego tez najpredzej na tych spacerach wyraza swoje niezadowolenie i frustracje ta sytuacja.

Oczywiście, że ucieka. Każdą wolną chwilę spędza poza domem.

Osobiscie uważam, że nie da się kogoś odsunąć od dziecka. Zwłaszcza, że Autorka wyraźnie napisała, że gdy prosi męża o pomoc przy dziecku, to on nie jest zainteresowany.
Gdyby był odsuwany, to by się wręcz rwał do pomocy.

Prosic o pomoc przy kapieli czy pojsciu na spacer to jedno a budzic pracujacego i studiujacego faceta w nocy zeby wstal do dziecka podczas gdy sama mam macierzynski i rano jak male bedzie spalo lub mama mi sie nim zajmie to sobie pospie to dwie rozne kwestie.
Zreszta ja rozumiem w tym meski punkt widzenia. Kobieta kocha dziecko od poczecia, czuje jego ruchy i bliskosc. Mezczyzna musi ta milosc w sobie obudzic. Jeden "zakocha" sie widzac od razu noworodka a inny potrzebuje czasu do stworzenia tej wiezi. Nie oznacza to ze jest patologicznym ojcem. Czesto tez slyszalam opinie mezczyzn ktorzy teraz sa wzorowymi i zakochanymi na maxa w dziecku rodzicami ze na poczatku nie czuli wiezi bo takie malenkie dziecko tylko spi je i kupka a na dodatek placze tyle ze nieraz mieli ochote w nocy wstac i wyjsc z domu bo byli nieprzytomni i wrecz juz agresywni. No niestety tak to dziala.

Skoro zdecydowali się na dziecko w takim momencie życia, gdzie praca i studia, to znaczy, że uznali iż podołają. Nie widzę nic złego w obudzeniu męża raz w nocy do dziecka, skoro ja wstaję za każdym razem i zresztą wszystko przy tym dziecku robię sama.

Zresztą, my z mężem wstawaliśmy na zmianę.
Wspólne dziecko - wspólne obowiązki. Dojrzały i odpowiedzialny człowiek nie ma z takim podziałem żadnego problemu.

231 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-04-18 08:53:00)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
feniks35 napisał/a:

No ale on nie ucieka. Slusznie badz nie ale przyjal zalozenie ze moze  jesli beda sami na swoim to sie jakos dogadaja. A na nowym miejscu rodzice Autorki przeciez moga wpadac w ciagu dnia i pomagac. Znam pary ktore mieszkaja w innych miastach niz rodzice i na dodatek jego praca oparta jest glownie na delegacjach wiec czesto nie ma go w domu po pare dni w tygodniu i zona musi sobie  dawac rade z niemowlakiem. Takze nie demonizujmy juz tak tej sytuacji i nie stawiajmy Autorki w roli uciemiezonej matki polki bo to rzeczywistosc wielu par. Ona i tak ma o tyle dobrze ze to pierwsze dziecko a nie 2 czy 3, jest mloda, zdrowa i sprawna no i poki co ma pomoc rodzicow. Ojciec oczywoscoe tez ma obowiazki ale moze w domu w ktorym czuje sie na prawach lokatora /goscia i gdzie do opieki nad dzieckiem zaangazowaly sie juz zona mamusia i tatus czuje sie zwyczajnie z tych obowiazkow zwolniony lub wrecz odsuniety. Tak sobie tez mysle ze jedynym momentem w ktorym czuje sie swobodnie to sa te spacery z zona i malym bo wtedy nie sa u jej rodzicow tylko na neutralnym gruncie. Dlatego tez najpredzej na tych spacerach wyraza swoje niezadowolenie i frustracje ta sytuacja.

Oczywiście, że ucieka. Każdą wolną chwilę spędza poza domem.

Osobiscie uważam, że nie da się kogoś odsunąć od dziecka. Zwłaszcza, że Autorka wyraźnie napisała, że gdy prosi męża o pomoc przy dziecku, to on nie jest zainteresowany.
Gdyby był odsuwany, to by się wręcz rwał do pomocy.

Prosic o pomoc przy kapieli czy pojsciu na spacer to jedno a budzic pracujacego i studiujacego faceta w nocy zeby wstal do dziecka podczas gdy sama mam macierzynski i rano jak male bedzie spalo lub mama mi sie nim zajmie to sobie pospie to dwie rozne kwestie.
Zreszta ja rozumiem w tym meski punkt widzenia. Kobieta kocha dziecko od poczecia, czuje jego ruchy i bliskosc. Mezczyzna musi ta milosc w sobie obudzic. Jeden "zakocha" sie widzac od razu noworodka a inny potrzebuje czasu do stworzenia tej wiezi. Nie oznacza to ze jest patologicznym ojcem. Czesto tez slyszalam opinie mezczyzn ktorzy teraz sa wzorowymi i zakochanymi na maxa w dziecku rodzicami ze na poczatku nie czuli wiezi bo takie malenkie dziecko tylko spi je i kupka a na dodatek placze tyle ze nieraz mieli ochote w nocy wstac i wyjsc z domu bo byli nieprzytomni i wrecz juz agresywni. No niestety tak to dziala.

A czy rozumiesz kobiecy punkt widzenia? Matka  też może się czuć zmęczona, może mieć depresję, może być przeziębiona i nie mieć  siły do nocnego wstawania?  Zresztą to tylko jedna z tych drażliwych kwestii.

232 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-04-18 08:59:04)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Summerka napisał/a:
feniks35 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Oczywiście, że ucieka. Każdą wolną chwilę spędza poza domem.

Osobiscie uważam, że nie da się kogoś odsunąć od dziecka. Zwłaszcza, że Autorka wyraźnie napisała, że gdy prosi męża o pomoc przy dziecku, to on nie jest zainteresowany.
Gdyby był odsuwany, to by się wręcz rwał do pomocy.

Prosic o pomoc przy kapieli czy pojsciu na spacer to jedno a budzic pracujacego i studiujacego faceta w nocy zeby wstal do dziecka podczas gdy sama mam macierzynski i rano jak male bedzie spalo lub mama mi sie nim zajmie to sobie pospie to dwie rozne kwestie.
Zreszta ja rozumiem w tym meski punkt widzenia. Kobieta kocha dziecko od poczecia, czuje jego ruchy i bliskosc. Mezczyzna musi ta milosc w sobie obudzic. Jeden "zakocha" sie widzac od razu noworodka a inny potrzebuje czasu do stworzenia tej wiezi. Nie oznacza to ze jest patologicznym ojcem. Czesto tez slyszalam opinie mezczyzn ktorzy teraz sa wzorowymi i zakochanymi na maxa w dziecku rodzicami ze na poczatku nie czuli wiezi bo takie malenkie dziecko tylko spi je i kupka a na dodatek placze tyle ze nieraz mieli ochote w nocy wstac i wyjsc z domu bo byli nieprzytomni i wrecz juz agresywni. No niestety tak to dziala.

A czy rozumiesz kobiecy punkt widzenia? Matka  też może się czuć zmęczona, może mieć depresję, może być przeziębiona i nie mieć  siły do nocnego wstawania?  Zresztą to tylko jedna z tych drażliwych kwestii.

No nie rozumie, jak widać. Jemu wolno wszytko, bo przecież on PRACUJE.
A ona przecież bąki zbija...

Ja nie mówię, że ona jest anioł, a on świnia lub odwrotnie. Uważam jedynie, że osobą olewającą swoje obowiązki wobec żony i dziecka jest on. Okazuje na wiele sposobów, że mu nie zależy.
Mieszkać oczywiście powinni osobno. Godziny pracy powinien mieć wyznaczone i spędzać również czas w domu. Rodzice jego i jej nie powinni się wtrącać, a pomagać wtedy, gdy się ich poprosi.

A głównym problemem, jak w większości związków jest brak normalnej KOMUNIKACJI.

233

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
Summerka napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Prosic o pomoc przy kapieli czy pojsciu na spacer to jedno a budzic pracujacego i studiujacego faceta w nocy zeby wstal do dziecka podczas gdy sama mam macierzynski i rano jak male bedzie spalo lub mama mi sie nim zajmie to sobie pospie to dwie rozne kwestie.
Zreszta ja rozumiem w tym meski punkt widzenia. Kobieta kocha dziecko od poczecia, czuje jego ruchy i bliskosc. Mezczyzna musi ta milosc w sobie obudzic. Jeden "zakocha" sie widzac od razu noworodka a inny potrzebuje czasu do stworzenia tej wiezi. Nie oznacza to ze jest patologicznym ojcem. Czesto tez slyszalam opinie mezczyzn ktorzy teraz sa wzorowymi i zakochanymi na maxa w dziecku rodzicami ze na poczatku nie czuli wiezi bo takie malenkie dziecko tylko spi je i kupka a na dodatek placze tyle ze nieraz mieli ochote w nocy wstac i wyjsc z domu bo byli nieprzytomni i wrecz juz agresywni. No niestety tak to dziala.

A czy rozumiesz kobiecy punkt widzenia? Matka  też może się czuć zmęczona, może mieć depresję, może być przeziębiona i nie mieć  siły do nocnego wstawania?  Zresztą to tylko jedna z tych drażliwych kwestii.

No nie rozumie, jak widać. Jemu wolno wszytko, bo przecież on PRACUJE.
A ona przecież bąki zbija...

Ja nie mówię, że ona jest anioł, a on świnia lub odwrotnie. Uważam jedynie, że osobą olewającą swoje obowiązki wobec żony i dziecka jest on. Okazuje na wiele sposobów, że mu nie zależy.
Mieszkać oczywiście powinni osobno. Godziny pracy powinien mieć wyznaczone i spędzać również czas w domu. Rodzice jego i jej nie powinni się wtrącać, a pomagać wtedy, gdy się ich poprosi.

A głównym problemem, jak w większości związków jest brak normalnej KOMUNIKACJI.

Cyngli nie mow prosze za mnie bo ja nie jestem uposledzona i nie potrzebuje rzecznika wink
Rozumiem ja ale i jego tez. Poprostu i zwyczajnie. Jak oboje pojda do roboty to oboje beda mieli rowne prawo zerwac z lozka to drugie. Poki co ona jest w domu i to nie sama tylko z rodzicami ktorzy jak sama pisze ja wspomagaja w opiece a on dojezdza do roboty i na studia. Nie przeczytalam tez ze wogole nie  interesuje sie dzieckiem tylko ze nie chce wstawac  do niego w nocy. Nie wyczytalam rowniez ze ona jet chora czy przeziebiona wiec nie dodawajmy czegos czego tu nie ma.
Podkreslam ja nie wybielam jego tylko widze tez w tym wszystkim duza wine Autorki. Jesli ona z pozycji ofiary chce łaskawie ratowac to malzenstwo to niech sobie od razu da spokoj i bierze ten rozwod. Jesli natomiast chce dojrzale i skutecznie podejsc do tematu to niech dostrzeze rowniez w tym swoja wine i niech oboje cos zmienia i popracuja nad zwiazkiem.

234

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ja znam taki przypadek, podobny do tego. Mężuś mieszkał z zoną i jej rodzicami. Zwiał od niej na 3 miechy do swojej mamy. Ta przez ten czas, nawet nie zapytała syna. Co się stało, że przez tak długi czas mieszka u niej. big_smile A gdy synowa przyjechała sprawę wyjaśniać, to oczywiście stanęła w obronie synka. Sama zaostrzyła sprawę, bo jej synuś taki biedny i poszkodowany. Kobiety kobietom gotują piekło na ziemi. smile

235 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-04-18 09:20:39)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ja to widzę inaczej. Autorka nie kreuje się na ofiarę tylko chciałaby wspólnego podejmowania decyzji, uwzględnienia przez partnera, że i ona może się czasem źle czuć, może czasem  chcieć pomocy. Nie chce zostać sama w tym związku.  A tu żadnej chęci pomocy nie widać. Nie wiem co jest przyczyną tego stanu rzeczy, ale jak to  rozumieć, że on  tylko praca, Asia, a autorka całą resztę musi ogarnąć, bo ponoć  autorka nic nie robi?Tu się zgadzam z Cyngli.  Taki podział powinni ustalić wcześniej, a jeśli tego nie ma, to znaczy, że nie ma porozumienia.

236

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Summerka napisał/a:

Ja to widzę inaczej. Autorka nie kreuje się na ofiarę tylko chciałaby wspólnego podejmowania decyzji, uwzględnienia przez partnera, że i ona może się czasem źle czuć, może czasem  chcieć pomocy. Nie chce zostać sama w tym związku.  A tu żadnej chęci pomocy nie widać. Nie wiem co jest przyczyną tego stanu rzeczy, ale jak to  rozumieć, że on  tylko praca, Asia, a autorka całą resztę musi ogarnąć, bo ponoć  autorka nic nie robi?Tu się zgadzam z Cyngli.  Taki podział powinni ustalić wcześniej, a jeśli tego nie ma, to znaczy, że nie ma porozumienia.

Również podpisuję się pod tym postem.

237

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Summerka napisał/a:

Ja to widzę inaczej. Autorka nie kreuje się na ofiarę tylko chciałaby wspólnego podejmowania decyzji, uwzględnienia przez partnera, że i ona może się czasem źle czuć, może czasem  chcieć pomocy. Nie chce zostać sama w tym związku.  A tu żadnej chęci pomocy nie widać. Nie wiem co jest przyczyną tego stanu rzeczy, ale jak to  rozumieć, że on  tylko praca, Asia, a autorka całą resztę musi ogarnąć, bo ponoć  autorka nic nie robi?Tu się zgadzam z Cyngli.  Taki podział powinni ustalić wcześniej, a jeśli tego nie ma, to znaczy, że nie ma porozumienia.

A ja widze zapewne niedojrzalego faceta ktory jednak na swoj rozum probuje cos tam robic nawet jesli nieudolnie. Nawet te ubranka moze nietrafione i leki na kolke niepotrzebne sa dowodem na to ze to dziecko nie jest mu obojetne. Moze nie bardzo umie, chce, lubi nosic je na rekach, moze potrzebuje jeszcze czasu na oswojenie sie i nawiazanie wiezi bo tak jak pisalam ojciec nie kocha dziecka z automatu jak matka tylko to sie rodzi z czasem. Na pewno jest tez egoistyczny w swych planach wyjazdowych gdy zona ma zostac z dzieckiem w domu. Ale ona swieta tez nie jest. Troche jak ja czytam to widze taka mala niesamodzielna dziewczynke ktora ciagle marudzi ze ja brzuszek boli, zle sie czuje, pies na nia skoczyl i oczekuje takiego niuniania. Jakos nie chce mi sie wierzyc ze pies ja zaatakowal ot tak i maz sie za to wydarl. Predzej uwierze ze sama tamtedy chciala isc bo lubi zwierzaki i moze je nawet przywolywala i maz ja zrugal ze ma za swoje. Nie zostawil jej przeciez i nie szczul tymi psami tylko odgonil je ale zirytowal tez ta dosc niebezpieczna sytuacja.

238

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:

.
Zreszta ja rozumiem w tym meski punkt widzenia. Kobieta kocha dziecko od poczecia, czuje jego ruchy i bliskosc. Mezczyzna musi ta milosc w sobie obudzic. Jeden "zakocha" sie widzac od razu noworodka a inny potrzebuje czasu do stworzenia tej wiezi. Nie oznacza to ze jest patologicznym ojcem. Czesto tez slyszalam opinie mezczyzn ktorzy teraz sa wzorowymi i zakochanymi na maxa w dziecku rodzicami ze na poczatku nie czuli wiezi bo takie malenkie dziecko tylko spi je i kupka a na dodatek placze tyle ze nieraz mieli ochote w nocy wstac i wyjsc z domu bo byli nieprzytomni i wrecz juz agresywni. No niestety tak to dziala.

Boże, ale stereotypy, które wmówili faceci, po to by kobiety im wybaczały ich brak odpowiedzialności.
Jestem w ciąży, ale dziecka jeszcze nie kocham, ruchu mnie denerwują - aczkolwiek, jak ich nie ma to sie martwię, czy wszystko ok. Kobiety też nie zakochują się w dziecku od razu. to przez lata, wieki wmawia sie kobietom, że jak nie kochają dziecka od poczęcia, że jak sie nie rozczulają ruchami, czy wydrukami z usg to sa złymi matkami, a facet, który też był przy poczęciu może sobie olewać dziecko nawet jak się urodzi bo przecież facet nie był w ciązy, bo przeciez facet NIEROZUMIE, że małe dziecko nie jest takie super ekstra i pokocha dopiero wtedy jak będzie mógł grać z nim w nogę. IDIOTYZM!!!
a co do sytuacji Autorki, to powiem tak, z facetem, kóry miałby w dupie mnie i dziecko nigdy w życiu nie zdecydowałabym sie na kredyt. to strzał w kolano, o ile w ogóle nie samobój. I jak niby miała porozmawiac z nim na spacerze, jak nawet w takich okolicznoiściach to ona była zła bo ugryzł ją pies, mimo, ze ona do niego nie szła to wyczuł, ze ona lubi psy i dlatego przyszedł i ją pogryzł. Serio? takie argumenty i takie zachowanie przejawia normalny facet? Dla mnie logicznym by było, jakby osoba, kóra mi towarzysz przejęła się i pomogła mi sprawdzic czy wszystko jest ze mną ok, uspokoiła, pocieszyła.

Swoją drogą Autorko jak miałaś ślady ugryzienia czy zadrapania idź lepiej do lekarza, bo mogłaś sie czymś zarazić, a tym samym karmiąc możesz zarazić dziecko, kóre w tym wieku pod względem budowania odporności bazuje tylko na Twoim mleku,

239

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Przychylam się do pewnych punktów w argumentacji EeeTam. W zachowaniu Autorki jest trochę egocentryzmu, próbuje wymuszać pewne rzeczy szantażem, niektóre z nich są ewidentne, inne trochę zamaskowane. Trochę jak dziecko które orbituje wokół rodzica- a to płacząc a to się fochując, a to tupiąc nóżką. 
Oczywiście pod spodem chodzi o zwrócenie na siebie uwagi. To by może było Ok, ale wyczuwam ogromne niedowartosciowanie. I to już nie jest ok. Czy partner ma być katalizatorem jej kompleksów?

Autorka oczywiście postępuje tak, bo jak to w każdym zachowaniu o konotacjach emocjonalnych, chodzi o pewne potrzeby, które są odczuwane jako niespełnione; rodzi się zatem potrzeba ich manifestacji. To jest Ok, ale sposób, w jaki robi to Autorka nie jest zbyt dojrzały.

Zapewne oboje mają nad czym pracować w tym związku.
Odnoszę się do Autorki, bo to ona pyta o pomoc, i tylko ona może coś z tym zrobić- ma realny wpływ jedynie na wlasne zachowania.
Rozpisywanie się nad jej mężem nie ma sensu. Od tego pisania on nie stanie się lepszy. Tylko ona może zmienić swoje zachowanie i na zasadzie akcja- reakcja obserwować rezultaty, a potem podjąć decyzję co z tym chce zrobić.

240

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nirvanka ja nie bazuje na stereotypach tylko na rozmowach z ludzmi, z ojcami i matkami. No niestety nie zawsze jest ksiazkowo i sweeteasnie ze dziecko sie rodzi i jest bajowa sielanka. Czasem ojciec potrzebuje czasu na pokochanie dziecka a czasem matka ma taka depresje, uraz po porodzie ze nie interesuje sie dzieckiem przez pierwsze tygodnie. Moja kuzynka przez miesiac nie wstawala do dziecka, nie karmila. Maz wszystko ogarnial i dziecko musialo byc na butli. Czy to z niej czyni zla matke? Dziecko Autora nie ma nawet 2 mscy a juz wszyscy z niego zrobili niekochajacego ojca.
A co do argumentow z psem to nie wierze zwyczajnie ze taki przebieg miala ta sytuacja. Wierze w to ze Autorka sama sie tymi psami zainteresowala bo lubi zwierzeta a one ja ugryzly. Maz sie zdenerwowal pewnie ze po co wogole z nimi zaczynala. Zreszta argument ze ugryzly ja bo ona lubi psy kupy sie nie trzyma. Chyba predzej moglyby pogryzc kogos co do kogo czulyby ze podchodzi do nich z antypatia.

241

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

feniks, a nie pomyślałaś, że Autorka pisze prawdę i z tym facetem na serio jest coś nie tak? ile mamy tutaj wątków o partnerach/ partnerkach toksykach, tyranach i przemocowcach. Dlaczego lata temu powstała kampania "bo zupa była za słona"? bo takie idiotyczne powody sa powodem to przejawienia agresji, bo przemocowiec chce się wyżyć, nie ważne, czy powód ma sens czy nie.
Ciekawi mnie dlaczego akurat w tym wątku nie wierzycie Autorce, a w innych czesto na serio się kupy nie trzymających, łykacie wszystko, jka młode pelikany?

242

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

feniks, a nie pomyślałaś, że Autorka pisze prawdę i z tym facetem na serio jest coś nie tak? ile mamy tutaj wątków o partnerach/ partnerkach toksykach, tyranach i przemocowcach. Dlaczego lata temu powstała kampania "bo zupa była za słona"? bo takie idiotyczne powody sa powodem to przejawienia agresji, bo przemocowiec chce się wyżyć, nie ważne, czy powód ma sens czy nie.
Ciekawi mnie dlaczego akurat w tym wątku nie wierzycie Autorce, a w innych czesto na serio się kupy nie trzymających, łykacie wszystko, jka młode pelikany?

Wierze w to ze tutaj wina lezy moze nie po srodku ale po obu stronach na bank.

243 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-04-18 10:03:01)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Esthere napisał/a:

Przychylam się do pewnych punktów w argumentacji EeeTam. W zachowaniu Autorki jest trochę egocentryzmu, próbuje wymuszać pewne rzeczy szantażem, niektóre z nich są ewidentne, inne trochę zamaskowane. Trochę jak dziecko które orbituje wokół rodzica- a to płacząc a to się fochując, a to tupiąc nóżką. 
Oczywiście pod spodem chodzi o zwrócenie na siebie uwagi. To by może było Ok, ale wyczuwam ogromne niedowartosciowanie. I to już nie jest ok. Czy partner ma być katalizatorem jej kompleksów?

Autorka oczywiście postępuje tak, bo jak to w każdym zachowaniu o konotacjach emocjonalnych, chodzi o pewne potrzeby, które są odczuwane jako niespełnione; rodzi się zatem potrzeba ich manifestacji. To jest Ok, ale sposób, w jaki robi to Autorka nie jest zbyt dojrzały.

Zapewne oboje mają nad czym pracować w tym związku.
Odnoszę się do Autorki, bo to ona pyta o pomoc, i tylko ona może coś z tym zrobić- ma realny wpływ jedynie na wlasne zachowania.
Rozpisywanie się nad jej mężem nie ma sensu. Od tego pisania on nie stanie się lepszy. Tylko ona może zmienić swoje zachowanie i na zasadzie akcja- reakcja obserwować rezultaty, a potem podjąć decyzję co z tym chce zrobić.

Podpisuję się pod słowami Esthere.
Na moje oko, Autorka ma kompleksy i wynikające z nich nadmierne potrzeby i oczekiwania. W związku z tym, zachęcałabym ją do przyjrzenia się także sobie, zamiast koncentrowaniu się na pretensjach wobec męża, że nie SYNCHRONIZUJE się z jej oczekiwaniami.
Nie twierdzę, że jej mąż jest chodzącym ideałem, wręcz przeciwnie, po opisywanych jego zachowaniach widać eskalację frustracji i złości.
Tych dwoje, albo zacznie z sobą rozmawiać, mówić do siebie, ale też - a może głównie  - SŁUCHAĆ, albo to wszystko się rozpadnie z hukiem.

244

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
summerka88 napisał/a:

Na moje oko, Autorka ma kompleksy i wynikające z nich nadmierne potrzeby i oczekiwania. W związku z tym, zachęcałabym ją do przyjrzenia się także sobie, zamiast koncentrowaniu się na pretensjach wobec męża, że nie SYNCHRONIZUJE się z jej oczekiwaniami.
Nie twierdzę, że jej mąż jest chodzącym ideałem, wręcz przeciwnie, po opisywanych jego zachowaniach widać eskalację frustracji i złości.
Tych dwoje, albo zacznie z sobą rozmawiać, mówić do siebie, ale też - a może głównie  - SŁUCHAĆ, albo to wszystko się rozpadnie z hukiem.

Wypowiedź może być podsumowaniem tego wątku. smile

245

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
summerka88 napisał/a:

Tych dwoje, albo zacznie z sobą rozmawiać, mówić do siebie, ale też - a może głównie  - SŁUCHAĆ, albo to wszystko się rozpadnie z hukiem.

Ja to bym powiedział, że autorka powinna najpierw nauczyć się milczeć. Jeśli facet młody, świeży żonkoś mówi jej, że na szczęście może do popołudnia od niej odpocząć poza domem, to ja wierzę, że jest wycieńczony. Jejku, przestał się meldować, że do pracy dojechał! Nosz kurna wychodzę z domu, za pół godziny jestem w robocie i - kochanie, dojechałem! Za godzinę - kochanie jadę do klienta A! Potem - kochanie wróciłem od klienta A! Odsapnę i jadę do klienta B! Odsapnąłem, wyjeżdżam... Jeśli ten gość w imię czegoś był w stanie to wytrzymać choć tydzień, to jestem pełen podziwu! Kobieta - powój. Z czasem zadusi. A facet zapiernicza na własnym interesie, studiuje i jeszcze miał wracać i żonę jak psa na spacer wyprowadzić. A pętla na szyi się zaciska...

246

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Snake ma wiele racji. Te spacery i zmuszanie do nich. Co innego gdy ktoś chce, a czym innym jest zmuszanie po pracy, po szkole łazić bez celu po okolicy.

247

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Uczucie osaczenia, kontroli i zaborczości znam.

To jest coś co jest odpychające nie tylko w związkach.

Naturalną reakcją w takich sytuacjach jest odsunięcie się od takiej osoby.

248 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-18 12:53:58)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Mąż ma prawo źle się czuć u teściów, ale pewne obowiązki ma i powinien o nich pamiętać. Przecież z opisów Autorki ewidentnie wynika, że mąż unika jej i dziecka, robi wszystko co może, by być poza domem. To nie jest normalna postawa. Dorosły człowiek rozmawia, gdy pojawiają się problemy, a nie ucieka.

Po 1. Zmiana miejsca zamieszkania nic w tym momencie nie zmieni - on nie ucieka przed teściami (nawet jeśli mają jakiś wpływ na sytuację, to nie są głównymi winowajcami) czy dzieckiem. On ucieka przed toksyczną żoną. I będzie nadal uciekał. Być może on się jeszcze łudzi, że to nie ona, że to jej rodzice. Ale to tylko złudzenia. Na nowe miejsce przeniosą stare problemy.
Po 2. Rozmowa... To jakiś kosmiczna niedorzeczność. Z toksykiem można rozmawiać milion razy, a on po raz milion pierwszy zrobi to samo. Tu są tylko dwa wyjścia - jej terapia lub rozwód.

Po 3. Twoje poczucie dojrzałości jest sprzeczne z moim. Bo wg mojego, nie budzi się w nocy faceta, który o 6 czy 7 rano musi wstać i potem cały dzień siedzieć za kierownicą. Ona może w dzień odespać, on będzie zagrożeniem dla siebie i innych uczestników ruchu drogowego.

balin napisał/a:

Nie wiem czy tutaj wszyscy doczytali, ale mąż prowadzi rodzinną firmę i tam czuje się świetnie. Autorka czuje sie dobrze i bezpiecznie w swoim domu. Według mnie to jest grzech pierworodny tego małżeństwa. Oboje nie weszli w to małżeństwo. Nadal ważni są dla nich rodzice. I tu jest przeogromna wina ich rodziców. Oni nie dostrzegają, że ich dzieci w końcu powinni sami decydować o swoim losie. Zachowani mamy męża tragedia.

Nie zauważyłes jednej rzeczy - on potrafi się swoim rodzicom sprzeciwić, ona swoim nie.

Jeszcze raz: ona jest typowym toksykiem - próby izolowania go od znajomych (no jak śmie na piwo wyjść) i od rodziców, bezzasadne podejrzenia o zdradę i kontrola do granic absurdu (odmeldowywanie się z pracy między spotkaniami z klientami), granie dzieckiem, manipulacyjne próby wywoływania wyrzutów sumienia, ciągłe awantury, i jej niezerwana pępowina. Do tego ciągle domaganie się uwagi, komplementów, pochwał. A jak już on powie coś miłego, to okazuje się, że zbyt mechanicznie lub bez należytego zachwytu w oczach. Czas wolny on ma spędzać tak, jak ona sobie życzy - oglądać JEJ ulubiony serial, spacerować, bo ONA to lubi itd. itp. No ludzie, przecież to nie są normalne zachowania.

Nirvanka87 napisał/a:

Ciekawi mnie dlaczego akurat w tym wątku nie wierzycie Autorce, a w innych czesto na serio się kupy nie trzymających, łykacie wszystko, jka młode pelikany?

Ale ja jej wierzę; czytam dokładnie i widzę z JEJ postów jaka jest toksyczna - zrobiłem na jednej z poprzednich stron listę, do której żadna orędowniczka pani się nie raczyła odnieść - udajecie, że tego nie widzicie.

249

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ja przyznaje ze bylam z poczatku w obozie obroncow Autorki ale cos mi sie tu przestalo  podobac. Ta wieczna poza obolalej, zmeczonej, uryczanej, pogryzionej, nierozumianej i bezbronnej. Jakbym czytala posty zaniedbywanej przez rodzicow 15 latki a nie dojrzalej kobiety ktora juz sama jest matka. No faktycznie sama z siebie robi troche takiego ..nieudacznika ktoremu gila trzeba wiecznie spod nosa wycierac i orbitowac wokol niego z nieustajaca uwaga bo inaczej foch i lzy. No jak to ma byc pociagajace dla faceta. Mezczyzni lubia ponoc slabe kobiety ale chyba nie do granic mozliwosci. A podejrzewam tez ze Autorka to jedynaczka, wychuchana przez rodzicow, z zawsze zaspokojonymi potrzebami i uznala ze maz musi podpasc pod ten sam wzor  czarujacego partnera ktory bedzie traktowal ja wiecznie  jak swoja mala krolewne.

250

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

panowie sie zawzieli jak male dzieci w przedszkolu smile

a ja przeczytalam jeszcze raz pierwszy post autorki
panom tez polecam powrot do pierwszej wypowiedzi

pan maz ewidentnie nie wywiazuje sie z zadnej zlozonej deklaracji
tez bym sie wkurzala, ze ktos mi cos obiecuje i sie umawia, a potem mnie olewa

tylko ze juz teraz bym po prostu podziekowala za wspolprace i zakonczyla relacje z delikwentem

pani autorka niestety takiego meza sobie wziela. bo on byl taki wczesniej. dziecko tego nie zmieni. i nie zmienilo jak widac. a ona walczy niewiadomo o co - to w sumie jedyna jej wina

pan za to zachowuje sie jak moj pierwszy eks - nie obchodzi go partnerka, nie chce z nia spedzac czasu, ale jak jest w podbramkowej sytuacji to mowi, ze kocha. mnie te wyznania milosci bardzo trzymaly w zwiazku, choc widzialam przeciez, ze jego zachowanie nic z miloscia wspolnego nie ma.

albo autorka sie ogarnie albo spedzi reszte zycia w takiej  sytuacji

251 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-18 13:11:16)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

_v_
Ale to nie jest opowieść o tobie i stadzie twoich (rzekomo) toksycznych eksów... Być może właśnie dlatego jesteś sama, że nie pojmujesz, tak jak autorka, że facet to nie jest bura suka do ujeżdżania. I oczywiście, że autorka może iść w twoje ślady - wywalić go, potem drugiego, piątego i dziesiątego. Tylko wiesz, siebie ze swojego życia nigdy nie wywali, więc każdy kolejny facet będzie tak samo "zły".

252

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

_V_ tylko, że opinie panów są o tyle ważne, że pozwalają spojrzeć na problem z punktu widzenia męża autorki

253

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Ola_la napisał/a:

_V_ tylko, że opinie panów są o tyle ważne, że pozwalają spojrzeć na problem z punktu widzenia męża autorki

Każda pani, której solidarność jajników wzroku nie zaćmiewa, też może spojrzeć - wystarczy pomyśleć, jakby się czuły w związku z facetem, który zachowuje się jak autorka. No np. jak fałka by się czuła gdyby facet wymagał odmeldowywania się z pracy, ograniczał jej kontakty z jej rodziną i znajomymi, nie chciał się wyprowadzić od mamy i wciąż robił awantury.

254 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2018-04-18 13:16:17)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

nie ma czegoś takiego jak ,,solidarność jajników,, a kobieta kobiecie wilkiem w większości przypadków:)

(co do łóżeczka to sama go zamówiłam, zapłaciłam i skręciłam z niewielka pomocą starszej 4 letniej wtedy córki, bo mąż był za granicą i wrócił przed samym porodem)

255

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:

_v_
Ale to nie jest opowieść o tobie i stadzie twoich toksycznych eksów... Być może właśnie dlatego jesteś sama, że nie pojmujesz, tak jak autorka, że facet to nie jest bura suka do ujeżdżania. I oczywiście, żre autorka może iść w twoje ślady - wywalić go, potem drugiego, piątego i dziesiątego. Tylko wiesz, siebie ze swojego życia nigdy nie wywali, więc każdy kolejny będzie tak samo "zły".

juz mowilam, zebys darowal sobie debilne komentarze smile

wystarczy wejsc w dowolny watek tutaj, zeby miec czarno na bialym kiedy jeden z partnerow zachowuje sie w taki sposob jak maz w stosunku do autorki. na koncu tego jest zdrada. a na poczatku brak checi do bycia z dana osobą.

jesli zalezy ci na kims to dbasz rowniez o dobre samopoczucie tej osoby, a nie tylko swoje i wszystkich wokol. i zalezy ci na tym, zeby tej osobie nie sprawiac przykrosci i wywiazywac sie z deklaracji.

panu nie zalezy
im szybciej autorka to zrozumie tym lepiej dla niej
gdyz niestety nie ma sposobu, ze spowodowac zeby komus sie chcialo, gdy ten ktos nie chce. nawet najlepsze marchewki beda i tak dzialac krotkoterminowo.

256 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-18 13:32:05)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Ola_la napisał/a:

nie ma czegoś takiego jak ,,solidarność jajników,, a kobieta kobiecie wilkiem w większości przypadków:)

Kobieta kobiecie wilkiem... Owszem, ale na forach jest nieco inna sytuacja - część pań się z nią utożsamia.

Fałka - smarasz debilizmy, to dostajesz odpowiedzi w tej samej poetyce. I mamy kolejny popis twej mądrości - ona ma prawo jeździć po nim jak po burej suce, a on ma się starać (to może pani łaskawie od czasu do czasu da mu chwilę wytchnienia). Właśnie dlatego tworzysz związki z kotami, bo żaden człowiek czegoś takiego nie wytrzyma.
W ogóle nie odnosisz się do faktów, do słów przedmówców, tylko jak nakręcona powtarzasz swoją mantrę i to w obraźliwym stylu (właściwie powinniśmy się już do tego przyzwyczaić).

257

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Oni się powinni oboje starać. Z jej opisów wynika, że ona próbuje, a on nie. No sorry. To są jej słowa. Chyba lepiej od Was wie, jak wygląda jej małżeństwo.

258

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
_v_ napisał/a:

a ja przeczytalam jeszcze raz pierwszy post autorki
panom tez polecam powrot do pierwszej wypowiedzi

Tak wiemy są tam straszne rzeczy:
- miał skręcić łóżeczko, a nie skręcił przez 3 tygodnie! W końcu chyba jednak przed porodem skręcił? Po co dziecku skręcone łóżeczko przed porodem, to wiedzą tylko kobiety, które chcą spędzać dzień napawając się jego widokiem...
- miał wyprowadzić na spacer ale wstrętny pojechał gdzieś z ojcem i za późno wrócił. Na dodatek nie uszanował focha, pograł na konsoli kiedy ona udawała, że śpi, a na koniec walnął się do wyra TYŁKIEM DO NIEJ!
- miał pojechać z nią w sobotę na zakupy ale o zgrozo ZNÓW MIAŁ KLIENTÓW I STUDIA. Została tylko niedziela, a przecież tydzień ma siedem dni więc jak to tak - wydzielać żonie jeden dzień w tygodniu?!
- mówi, że kocha ale jakoś tak mechanicznie! Ja poproszę o jakiś kurs mówienia KOCHAM z odpowiednim namaszczeniem, uczuciem i zaangażowaniem.
- nie chce oglądać jej ulubionych seriali! To jest niewybaczalne okrucieństwo! Tylko nie wiem w którą stronę, bo znając kilka ulubionych kobiecych seriali podejrzewam, że facet mógłby doznać jakiegoś trwałego uszkodzenia mózgu spędzając czas na ich oglądaniu. Podejrzewam, że gdyby jednak siadł oglądać, to przeczytalibyśmy, że - ON ZASNĄŁ NA MOIM ULUBIONYM SERIALU!
Zgroza, zgroza, normalnie... poszedłbym z nim na piwo tongue Należy mu się za ten hart ducha.

259 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-18 14:03:17)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Oni się powinni oboje starać. Z jej opisów wynika, że ona próbuje, a on nie. No sorry. To są jej słowa. Chyba lepiej od Was wie, jak wygląda jej małżeństwo.

Jasne, alkoholik też wie lepiej jak wygląda jego małżeństwo i "wie", że jest do niczego przez tę wredną babę. Kolejna pani, która będzie do końca udawać, że nie dostrzega toksycznych zachowań autorki i w żaden sposób nie raczy się do nich odnieść. Specjalnie dla Ciebie powtórzę - może po trzecim przeczytaniu przestaniesz udawać, że tego nie ma:

Ona jest typowym toksykiem - próby izolowania go od znajomych (no jak śmie na piwo wyjść) i od rodziców, bezzasadne podejrzenia o zdradę i kontrola do granic absurdu (odmeldowywanie się z pracy między spotkaniami z klientami), granie dzieckiem, manipulacyjne próby wywoływania wyrzutów sumienia, ciągłe awantury, i jej niezerwana pępowina. Do tego ciągle domaganie się uwagi, komplementów, pochwał. A jak już on powie coś miłego, to okazuje się, że zbyt mechanicznie lub bez należytego zachwytu w oczach. Czas wolny on ma spędzać tak, jak ona sobie życzy - oglądać JEJ ulubiony serial, spacerować, bo ONA to lubi itd. itp. No ludzie, przecież to nie są normalne zachowania.


Snake napisał/a:

Zgroza, zgroza, normalnie... poszedłbym z nim na piwo tongue

On nie ma prawa chodzić na piwo... On ma w tym czasie wyrażać słowem i wzrokiem zachwyt swą ślubną big_smile

260

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

deklarujesz cos - robisz to

Tak to wyglada. nie robisz - przestajesz byc slowny i wiarygodny

nie bardzo wiem co tu jest trudnego do rozumienia

Posty [ 196 do 260 z 497 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024