Poznaliśmy się z D. jeszcze w podstawówce. Ale przez lata byliśmy tylko dobrymi, potem bardzo dobrymi znajomymi. Potem było LO i studniówka , na której chyba pierwszy raz coś do niego poczułam ... Ale mijały miesiące i wciąż byliśmy tylko przyjaciółmi. Zaczęliśmy oboje studiować, a że studiowaliśmy w tym samym mieście więc naturalne było ,ze chodziliśmy razem na koncerty, do kina i na imprezy ... Ja opowiadałam mu o moich sprawach sercowych ( czyli, że ktoś mi się tam spodobał) on opowiadał mi o swoich ( w międzyczasie miał jakieś dwa dwu miesięczne związki , które w ogóle oczywiście nie zmieniły przyjacielskich relacji między nami) To było gdzieś na 3 roku studiów. D. przyjechał do mnie, został u mnie na noc w mieszkaniu. Zaczęliśmy być coś na wzór pary ... coś na wzór bo bałam się przy nim tego powiedzieć, że tak to odczuwam, że jesteśmy teraz parą. Przede wszystkim była wspaniała przyjaźń, miłość gdzieś tam na drugim miejscu. On zresztą nie mówił wiele o miłości, dla niego ciągle byłam jego "najwspanialszą przyjaciółką" mimo ,że wiele się zmieniło bo u mnie czasem nocował , całowaliśmy się itd ... Taki stan trwał dwa lata. Na piątym roku mnie ten układ zmęczył. Zaczęłam go bardziej wypytywać co będzie z nami dalej, jak to dalej widzi itd Nie to żebym czekała na jakieś oświadczyny, ale chciałam już wiedzieć co z nami dalej będzie ... bardzo już go wtedy kochałam, ale przerażała mnie ta jego potrzeba wolności trochę ... chciałam jakiejś choćby "malutkiej stabilizacji". Wszyscy nasi znajomi traktowali nas jak parę, moje koleżanki mówiły o nim "ten twój chłopak" a ja niczego nie byłam pewna ... I nagle coś się zmieniło. Pewnego dnia D. nie odpowiadał na moje esemesy, nie oddzwaniał itd. Wściekłam się na to bardzo i postanowiłam też go olać. Nagle, miesiąc później od kumpla dowiedziałam się ,że D. się żeni. Z inną. Wpadli. Byłam załamana. Dwa lata się z tego leczyłam. Myślałam że oszaleje z bólu i rozgoryczenia. Minęło 5 lat - czas zaleczył rany. I nagle ni stąd ni zowąd od kilku tygodni D. napisał esemesa że chce się ze mną spotkać ... Mam już ułożone życie. Wspaniałego męża. Ale jednak coś tam we mnie mhmmm .... Taka potrzeba wyjaśnienia tej sytuacji, tego co mi zrobił. Poza tym od dwóch tygodni D. mi się śni. Jesteśmy w lesie, jest mrok i mgła i ja mu świecę latarką po ścieżce, żeby nie błądził dalej i mógł wyjść z tego lasu. Kompletnie nie wiem co zrobić ... z jednej strony fajnie by się było spotkać po latach i powspominać. Z drugiej się tego boję ... Nie wiem jeszcze co zrobię, ale to takie dziwne ,że od niektórych ludzi nie umiemy się uwolnić przez całe życie.
Bardzo zaciekawil mnie Twoj sen. Czyzbys czula, ze on potrzebuje od Ciebie pomocy/pocieszenia? Byc moze jego zwiazek nie dokonca jest udany (?). Prawda jest, ze jesli odmowisz i sie z nim nie spotkasz beda Cie dalej nachodzily o nim mysli, powroci bol po jego odejsciu, po niespelnionych z tamtego czasu marzen...Uwazam, ze nie masz wyjscia ;-) Spotkanie z nim powinno byc dla Ciebie szansa zamkniecia na dobre tamtego rozdzialu Twojego zycia. Okazja by zakonczyc rozpatrywanie tego co bylo, brodzenie w przeszlosci (chociazby bylo to tylko w Twojej glowie). Masz szanse, by wyjazsnic a przede wszystkim wyrazic co dla Ciebie znaczyly tamte wydarzenia. To bardzo istotne moc skonfrontowac sie z kims kto wyrzadzil Ci krzywde, powiedziec mu o tym, uwolnic sie od tamtych negatywnych emocji (naturalnie nie zniknie to z Twojego zyciorysu, ale pomoze zamknac ten dzial).
Wazna jest przyszlosc, ale by ja solidnie budowac musimy miec "ulozona" przeszlosc (byc pogodzonym z tym co bylo, z faktem, ze pewnych zdarzen nie da sie cofnac, itd.)
Cześć Carol - wielkie dzięki za porady i ciepłe słowa. Wiesz, to jest tak ... kiedyś myślałam ,ze z D. łączy mnie taka telepatyczna więź ... tak mi się wydawało dopóki mnie nie zdradził itd. Teraz sama nie wiem, ale t sny są takie realistyczne ... Myślę, że przecież nic nie dzieje się bez powodu, może on potrzebuje mojej pomocy ... ale , no wlaśnie jest tak wiele "ale". Boję się z nim spotkać. Mam ułożone życie, nie chcę zmian. Nie chcę o nim pamiętać itd. Jeżeli się jednak nie spotkam, to pewnie będę żałować ... zastanawiać się co by było gdyby ... Nie wiem co robić
4 2008-03-07 17:30:06 Ostatnio edytowany przez Bianca (2009-11-15 20:23:46)
Ale nad czym się zastanawiać, że co że jak się spotkacie to on Ci to wszystko wyjaśni...? Zniknie ból? wszystko się wyjaśni? - nie sądzę...
Ja bym się nie spotykała, ewaq ma rację - co było minęło ...
Przeżyłam coś podobnego do Ciebie dziewczynko. To była wielka miłość na studiach i wielki ból jak się dowiedziałam, że mnie zdradził z moją koleżanką. Nie mogłam się długo pozbierać, wyjechałam przez niego z kraju i tu poznałam fantastycznego chłopaka, który okazał się najlepszym lekarstwem na cały ból.
Wiecie co, najgorsze ,ze on mi się dalej śni. Chciałam o nim zapomnieć, ale przychodzi w snach. Czy to może być jakaś nie wiem więź jednak , telepatia? Co ja mam zrobić, czy to mój umysł się sam jakoś nakręcił? Dziś mi się śniło, że on mi się oświadcza.
8 2008-03-14 17:13:26 Ostatnio edytowany przez kknd (2008-03-14 17:16:12)
A co tu wyjasniac, poszedl do innej, wpadli i brzydko piszac "olal Cie" na kilka lat
Zastanow sie jakie sa zagrozenia
On spotka sie z Toba (tez mysle ze ma jakis kryzys w obecnym zwiazku) i potrzebuje odskoczni ... wiadomo jak sie sytuacja potoczy i jak na czym sie skonczy,
jednorazowa sytuacja -
on odreaguje zbierze sily i powroci do zony, Ciebie zaczna targac wyzuty sumienia i bedziesz miala kolejne 2 lata z glowy na "leczenie ran" albo i dluzej bo watpie ze sie przyznasz obecnemu mezowi co zrobilas
wielorazowa -
spotkania beda sie powtarzac i konczyc na sexie, Twoje uczucie na nowo sie rozbudzi (zreszta juz sie chyba rozbudzaja bo piszesz o "wiezi" i "telepatii", coraz wiecej bedziesz myslala o rozwodzie tylko pytanie czy On tez bedzie mial to wplanach wg. mnie nie.
Na studiach sie robilo wiele dziwacznych rzeczy, ktorych w doroslym zyciu sie nie robi.
Sa leki powodujace ze nie pamieta sie snow (czy po prostu sie nie sni po nich)
"olej" go tak jak on postapil z Toba ew napisz mu sms'a ze nie zyczysz sobie zeby na nowo pchal sie w Twoje zycie, dostatecznie napsul ci juz krwi po co to na nowo przezywac.
jestem strasznie ciekawa, co zdecydujesz.... bo mam podobna historię, mój chłopak też odszedł do innej ale chce się ze mną spotkać. Bardzo chcialabym tego spotkania, ale wiem, ze ono potrwa 2 godziny, a ja bede to przezywac przez dwa dni, nie wiem więc czy warto ryzykowac, napisz mi dziewczynko, czy się spotkaliscie i jaki był dalszy ciąg tej histrorii
podzrawiam
Więc tak, D. pisał i pisał te esemesy ... i w końcu, zaraz nam nie nakrzyczycie ale tak, spotkaliśmy się. Szłam na to spotkanie na miękkich nogach nie powiem Gdy usiedliśmy przy stoliku, zauważyłam ,ze zaczynam krytycznie oceniać D. , on mi coś tam opowiadał a ja myślałam o kurcze, ale się postarzał, jakaś łysinka , tutaj jakiś brzuszek Wiecie to śmieszne było bo spodziewałam się .. nie wiem sama czego, ale no nie takich głupich myśli w głowie Tak wiem ,ze to głupie może, ale tak właśnie myślałam ... i nic na t nie poradzę. D. sie nie zmienił, dalej był wielkim uwodzicielem i romantykiem - tyle tylko ,ze ja się zmieniłam i to co działało na mnie 5 lat temu, jego luz, urok osobisty i takie trochę niepoważny stosunek do życia, pracy, pieniędzy itd wydał mi się w jakimś sensie śmieszny ... Dorosły facet a gada jak student, przeszło mi w którymś momencie przez głowę. Zaczęłam go porównywać z moim mężem i wyszło zdecydowanie na korzyść męża Głupie te sny, jakaś tam wiara w telepatię itd ... teraz wiem ,ze sama się chyba nakręciłam niepotrzebnie , mam zbyt bujną fantazję Myślę ,ze D. miał jakiś tam swój plan, krytykował swoją żonę, mówił ,ze planuje rozstanie z nią, opowiadał o tym jaki to był we mnie zakochany itd. I wiecie , śmiałam sie z tych rzeczy, gdy je mówił. To było bardzo oczyszczające, potem się pożegnaliśmy i mhm ,nie powiem był rozczarowany ,moimi opowieściami o moim szczęśliwym małżeństwie itd. Chyba na coś liczył i się przeliczył A ja żegnając się miałam satysfakcję, że tym razem to ja mu dałam "kopa" Megan - warto się spotkać, takie
moje zdanie Po co idealizować kogoś i męczyć się myśląc co by było gdyby przez całe życie ... Ja dzięki spotkaniu z D. pozbyłam się resztek nie wiem złudzeń, jakichś ciepłych "rzeczy" gdzieś tam w sercu? Nie wiem, nie umiem tego określić, ale coś w tym sercu dalej tkwiło,skoro tak mnie poruszyły te sny i esemesy od niego po takim czasie i takim bólu jaki mi zadał. Teraz mam całe serce tylko dla mojego męża A D. , przestał mi się śnić
Myślę, że odrobinę pomogły Ci nasze posty...:) Dobrze, że tak to wszystko się skończyło, że jego urok nie wywarł na Tobie żadnego wrażenia. Przegrał w porównaniu z Twoim mężem. Często jest tak, że to co było idealizujemy, byłych facetów możemy wspominać jako niezwykłych a w zderzeniu z teraźniejszością jesteśmy rozczarowane. Ja odradzałam Ci to spotkanie...ale może dobrze się stało, że się z nim spotkałaś, bo wiesz, że nic nie straciłaś. Bądź szczęśliwa z mężem:) Ale dalej mówię, że nie warto się spotykać ze swoim byłym, bo czasami mimo wszystko, mimo, że wiemy jakim jest draniem ulegamy jego urokowi i tracimy wszystko....
Dziewczynko, z radością czytam to co piszesz!Ja przeżyłam coś podobnego:)Kieydś to on mnie zostawił dla innej, potem kieyd ta nowa dziewczyna dała mu kosza, zaczął znowu pisać i dzownic do mnie, tak jakby szukała pocieszenie, że może nie jest taki do niczego. Ja się bałam tego spotkania.Ale spotkaliśmy się! I co zauważyłam, on sięnie zmienił dalej był tym macho, takim samym małym chłopcem, a ja już byłąm dojrzałą kobietą! Boże, jak takie rozstania zmieniają ludzi!Chyba szczególnie kobiety!Bo po chwilowym załamaniu, szybko stajemy na nogi!Wiecie, jak go zobaczylam najpierw zabiło mi serce, ale jak zaczęliśmy rozmawiać to miałam wrażenie że czas stanął w miejscu!Dalej brakowało mu kultury i szacunku do kobiet, uważał nadal że jest najlepszy, najwspanialszy, napiękniejszy...A dla mnie był już śmieszny! I to ja pierwsza zakończyłam nasze spotkanie. Patrzył z niedowierzaniem, że tak wcześnei chcę iść, ale ja jużnie chciałam tracić czasu. Teraz kontakt znowu się urwał...Pewnie po kolejnej życiowej porażce znowu spróbuje nawiązać kontakt ze mną...Może liczyć na spotkanie, na przyjacielskie wsparcie, ale na nic więcej!Ale takie spotkania czasem poprawiaja samopoczucie, warto się spotkać z byłym, by utwierdzić sie w przekonaniu, ze dobrze sie stało, i nei ma nad czym plakać i sie rozwodzic!:)
Tak ewaq - wasze posty były w tej mojej emocjonalnej szamotaninie wielkim wsparciem i bardzo za nie dziękuję. Patrzyłyście na sprawę realnie i obiektywnie - gdy byłam w środku tych wszystkich wydarzeń i szarpaniny całej. I mimo ,ze postąpiłam po swojemu bo chciałam sprawdzić swoją intuicję ( ach my kobiety i te nasze zawodne intuicje to jednak bardzo wsłuchiwałam się w wasze osądy i rady. Dziękuję Wam wszystkim bardzo serdecznie Niech moja historia , będzie wskazówką dla innych, a morał z niej jest jeden - nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki
dzięki Dziewczynko za odpowiedź, Tobie to spotkanie wyszło tylko na dobre, teraz już jesteś na 100% pewna, że dobrze, że odszedł, bo wtedy miałaś okazję spotkać swojego męża, kogoś kto rzeczywiście Cię uszczęśliwił, teraz możesz juz żyć spokojnie, bo tamten rozdział zamknęłaś definitywnie i ostatecznie, i wiesz , że dobrze się stało jak się stało... a D.?? niech żałuje, to takie typowe dla tych chłopów....zabawią się, a później chcą wracać... czasem rzeczywiście ta pierwsza miłość wydaje nam się taka idealna, choć nie jest... pierwszego chłopaka porównujemy do każdego następnego, idealizujemy go... a nie warto. Trzeba tylko cierpilwie poczekać, aż życie podsunie nam prawdziwą miłość
zyczę ci dziewczynko wszystkiego dobrego i dużo, dużo szczęścia, cieplutkie pozdrowionka )
odnośnie tematu - dotąd zawsze jak mi się śnił były narzeczony,wiedziałam, że się odezwie; kilka miesięcy temu zaczął mi się śnić ale bez kontaktu i szczerze mnie to zastanawia, bo jednak sny mają dużą łączliwość z rzeczywistością u mnie
odnośnie Waszych wypowiedzi - czasem warto wejść do tej samej rzeki, bo po czasie z pewnością nie będzie taka sama, czas weryfikuje i modyfikuje, choć przyznaję - jest to obarczone pewnym ryzykiem
A ja zawsze marzyłam o takim przyjacielu, z którym wiele by mnie łączyło, ale nigdy byśmy ze sobą nie byli jako para. Niby czuć do siebie coś więcej, ale nie być ze sobą. Poznałam pewnego N.:) i mnie tak coś wzięło do niego od razu. Ale... Żona, dziecko. Po kilku miesiącach znajomości jego też coś do mnie wzięło. Się mu z panią N. bardzo nie układa, chyba jej nie kocha. No ale dziecko, to muszą być ze sobą. Na początku chodziliśmy zakochani i tylko patrzyliśmy na siebie "tak jakoś", potem długie rozmowy, czasami trzymanie za ręce. A gdy mnie przytulał, to jakby wszystkie marzenia się spełniły. Szybko pojawił się ktoś inny w moim życiu, bardzo go pokochałam, długo już ze sobą jesteśmy, wiem, że to jest to. A N. to ten mój wyśniony najlepszy przyjaciel, z którym wiele mnie łączy, a nigdy z nim nie będę. I tylko w marzeniach jest czymś więcej. On marzy o tym samym. Ale to tylko tako taki drugi świat, gdzie wszystko jest takie, jak byśmy my sami to ułożyli.
Fajnie... nie wiedziałam, że marzenia, nawet te najdziwaczniejsze, mogą się spełnić.....
Tylko jak można na raz kochać dwóch facetów?? Ale fakt, zupełnie inaczej....
Moja historia nie jest fascynująca,ciekawa -poprostu życie.Był kiedyś człowiek ,miał być bliski,jedyny-okazał się zdrajcą ,zjodziejem.Juz go nie ma.Jest córka,moja -jestesmy -będziemy.Pojawił się On-przyjaciel,obrońca-człowiek.Jest .Teraz jesteśmy,On i Ja.Żyjemy,oddychamy,śmiejemy .Są też smutki,niepewność,strach.Ciągniemy to ,dwoje ludzi po przejściach może z przyszłością, napewno teraz z teraźniejszością.Ja mam nadzieję....jest trudno,jest ciężko.Walczę o szczęście ,o człowieka ,o uczucie walczę o ŻYCIE....Zobaczymy co one przyniesie.
Uwierzcie-stare miłości na zawsze pozostaną w nas ale życie płynie dalej i nie wiemy co nas jeszcze czeka. Nie oglądajmy się za siebie tylko patrzmy w przyszłośc. Życie niesie nowe niespodzianki,czasami bardzo zaskakujące. Wiem,bo mnie coś spotkało i niczego nie żałuję a stare miłości,cóż są poprostu stare i już. Pozdrawiam Wszystkie zakochane.
Droga dziewczynko, ja rowniez bylam w podobnej sytuacji.Po latach odezwal sie moj pierwszy chlopak, ktorego kochalam jak wariatka a on mnie zdadzil.Wiesz co zrobilam? Zyczylam mu szczescia, ale nie spotkalam sie,bo mam ulozone zycie, mezczyzne ktory mnie kocha i szanuje oraz dzieci! A byly wtedy byl egoista bo dla kilku chwil zabawy skrzywdzil mnie na wiele lat, a teraz nadal jest egoista, bo tylko dlatego, ze jemu nie wyszlo jest gotowy zniszczyc moje ulozone zycie. Czas na wyjasnienia byl wiele lat temu, teraz to nie ma znaczenia.Wiesz brak odpowiedzi tez jest odpowiedzia ! Moja rada: potraktuj go tak jak on Ciebie.Nie cofaj sie do przeszlosci i zyj swoim zyciem!