Przeczytałam cały wątek i mam wrażenie, że sama nie wiesz, czego chcesz. Piszesz, że Cię wspiera, a jednocześnie suszysz mu głowę, że tego nie robi. Nie pomyślałaś nigdy o tym, że takie ciągłe marudzenie i "czepianie się" może skutecznie wyprowadzić z równowagi? I piszę to z własnego doświadczenia- byłam w związku, gdzie druga strona co jakiś czas mnie strofowała i ciągle się czepiała. I chociaż starałam się zmienić i poświęcać więcej czasu, itp., to nie docierało i ciągle historia się powtarzała. W końcu zaczęłam alergicznie reagować na każde stwierdzenie "mogłabyś..." i były kłotnie. Każdy jest indywidualną jednostką i zaakceptuj to, że Twój partner róźni się od Ciebie pod pewnymi względami i może inaczej reagować na narwowe sytuacje. Nie próbuj go zmieniać i robić z niego ideału, który siedzi Ci w głowie, bo to niczego dobrego nie przyniesie.
Podartyrajtuz dzięki, chyba naprawdę sama nie wiem, czego chcę...
Mam teraz taki mętlik w głowie. Na innym forum opisałam dokładnie dwie nasze sprzeczki (bo ktoś poprosił) i posypały się wiadomości, że ja nic złego nie robię, że to on mnie olewa. No i zmieszałam się jeszcze bardziej :>
Ale dzięki, naprawdę!
Podartyrajtuz dzięki, chyba naprawdę sama nie wiem, czego chcę...
Mam teraz taki mętlik w głowie. Na innym forum opisałam dokładnie dwie nasze sprzeczki (bo ktoś poprosił) i posypały się wiadomości, że ja nic złego nie robię, że to on mnie olewa. No i zmieszałam się jeszcze bardziej :>
Ale dzięki, naprawdę!
Opisz nam również te sprzeczki może to zmieni coś w naszym odbiorze Ciebie/ WAS .
69 2015-05-07 12:26:00 Ostatnio edytowany przez Olinka (2015-05-12 22:09:14)
post usunięty na prośbę autorki
I ty dziewczyno mówisz, że was tak duuuuuuuużo łączy.... To jest jakiś kierat, związek pretensji, niespełnionych oczekiwań, zlewki, niedomówień. Nic tu nie funkcjonuje. Masz totalnie pogłębioną neurozę i spotkałaś kogoś, kto ma ważniejsze rzeczy w życiu do robienia niż ty (więc zastanów się jak on ciebie naprawdę traktuje).
Jak długo taką męczarnię niedopasowania chcesz ciągnąć. 2-3 dni dobrze, a potem to... O boże.
Facet przychodzi zmęczony z pracy , chwile odetchnął przyszedł sie przytulić Przypomniałaś o rowerze on nie chciał - był zmęczony , miał prawo nie mieć ochoty iść na rower, Ty dalej usilnie próbujesz wymóc na nim aby mu sie zachciało. A nie łatwiej było wsiąść na rower i samemu popedałować ?? Ani przyjemności z bycia razem ani z jazdy na rowerze. Dlaczego swoje chcenie uzależniasz od jego chcenia /niechcenia ??
lifrinat oraz ryba81 macie dwa skrajne zdania na ten temat, więc mam naprawdę mętlik.
lifrinat miałaś mnie dość, więc po co dalej się męczysz i mi odpowiadasz? Po dwóch sytuacjach potrafisz ocenić całe nasze życie i to, że nic nas nie łączy? Nie sądzisz, że trzeba trochę więcej o człowieku się dowiedzieć, by takie wnioski wysuwać?
ryba81 nie uzależniam, chodzę sama, po prostu byliśmy umówieni tym razem na zrobienie tego razem, od dłuższego czasu. No ale masz rację, po jednym "nie chcę" powinnam przestać.
carrie87, nie będę oceniała Waszego związku, bo nie mieszkam z Wami i nie wiem nic ponad to, co tutaj napiszesz. NIe bierz tego, jako atak, ale często staramy się opisywać tak jakieś wydarzenia, żeby pokazać naszą niewinność, a wina często lezy po środku. Nie mniej, historia z rowerem, to w mojej ocenie przykład czepiania się. Wiem, że Ci zależało, ale jest wiele innych sposobów na spędzenie czasu razem, a takie dokręcanie śrubki dla nikogo miłe nie jest. W takich chwilach warto wyhamować i przestać się nakręcać, bo to działa destrukcyjnie. Co do pierwszej opisanej sytuacji, to mam mieszane uczucia.
Od tygodnia byliście umówieni na rower ale to nie z jego winy tylko czynniki zewnętrzne sprawiły ze do tego nie doszło. Gdyby on Cie zwodził i ciągle przekładał to masz prawo sie denerwować ale w tym przypadku nakręcasz sama atmosferę.
Podartyrajtuz podejrzewam, że tak opisuję. Każdy opisuje subiektywnie. Czyli wychodzi na to, że się czepiam
ryba81 nie no oczywiście, to nie była jego wina, ja wiem i nie miałam pretensji o to, że przez niego. Ale wyszło jak widać niefajnie.