Ja mam dobre wspomnienia z porodu, jak i z okresu ciąży.
Przez większy czas ciąży, obawiałam się porodu, naczytałam się i nasłuchałam jak to boli itp. nastawiałam się na najgorsze.
Byłam już po terminie, ze skierowaniem pojechałam do szpitala, a że był już wieczór, to miałam zostać na noc, a rano miałam mieć wywoływanie porodu, ale do tego nie doszło. Koło północy zaczął mnie boleć brzuch.
Z tego co inne kobiety opowiadały, ich skurcze były coraz częstsze i coraz bardziej bolesne, u mnie skurcze były takie same, nie były coraz bardziej bolesne, były jednakowe, takie bóle miałam przy miesiączkach, jedynie były coraz częstsze, choć nie regularne, np. jeden skurcz po 30 minutach, później znowu coś koło 30, później, 20, 10, 5, 2, 10, 5, 2, 2, itd. po jakimś czasie bolało jakby bez przerwy. Zaczęłam mieć to uczucie że muszę do wc. Nawet nie byłam świadoma tego że mam już skurcze parte. No i tak kilka razy szłam do toalety głupio myśląc że muszę skorzystać.
Po prostu naczytałam się, nasłuchałam od innych, i czekałam aż zacznie mnie boleć bardziej, bo spodziewałam się czegoś gorszego.
No i tak któryś raz szłam do wc, przechodziłam obok pomieszczenia gdzie siedziała babka, która tam doglądała od czasu do czasu, wcześniej jak przechodziłam to jej akurat nie było, w końcu tam była, weszłam do niej, mówię jej że ciągle mnie trochę brzuch boli, ona do mnie żebym weszła na fotel, zobaczy rozwarcie, ale zanim usiadłam, spytała mnie czy mam takie uczucie że chce mi się kupe, mówię jej że już z jakieś pół godziny, ona do mnie "to szybko na porodówkę". No i poszłyśmy.
I okres porodu trwał 3 godziny.
Na porodówce tez nie było tak źle, naprawdę spodziewałam się dużego bólu, myślałam że będę błagać o znieczulenie czy coś, a tu nic. Nie było takie bolesne, jak myślałam że będzie. Było jedynie troszkę męczące, ale przez to że miałam sucho w ustach, przez co ciężko mi było przeć, nie pozwolili mi się napić, ciekawe czemu. Tak gdybym wzięła łyczka wody, od razu lepiej by było i może szybciej by poszło. Synuś jakoś nie chciał wyjść, dopiero jak mnie nacieli to wyszedł, II okres porodu trwał 1 godz i 15 minut.
Później łożysko - dopiero wtedy mnie zabolało, facet mi jakoś tak nacisnął na brzuch żeby to wyszło, ani te skurcze, ani rodzenie dziecka nie bolało właśnie jak ten ucisk.
No i oczywiście musieli później założyć szwy, hehe, to też bardziej bolało niż I i II okres porodu.
Całość od pierwszego skurcza do pojawienia się dziecka trwało ponad 4 godziny.
Ogólnie nie było tak źle, lekko poszło.
Wiele kobiet mówi, że kobieta wie że to już czas, ale tak nie zawsze jest, bo mając skurcze parte nie miałam o tym pojęcia. Gdyby nie to że byłam w szpitalu, pewnie bym urodziła w domu.
To już wizyty u dentysty były dużo gorsze niż poród. Naprawdę, wolałabym rodzić niż iść do dentysty.
Dlatego też mam dobre wspomnienia z porodu.