Burzowy napisał/a:Nie_samica napisał/a:Owszem. I pamiętajmy, że to, że mu nie wychodzi nie znaczy, że ma inny cel, niż ten, któremu wyjdzie.
I wolę takich, bo on jej chociaż do łożka nie zaciągnie..
Nie chodzi o to, że mu nie wychodzi. Chodzi mi o to, czy Twoim zdaniem ten stres, te nerwy u niego wynikają z tego, że on chce tę laskę tylko wykorzystać seksualnie? Przecież wtedy by się nie stresował. Nie, on się stresuje, bo nie wierzy w siebie, a ma w pewnym sensie okazję być z kimś, kto jest całościowym ziszczeniem jego marzeń. I do łóżka nikt kobiet nie zaciąga, bo to jest gwałt.
Jest jego ziszczeniem jego marzeń, bo już ją poznał? Wie jaka jest? Zna ją? Czy po prostu jest atrakcyjna z wyglądu? I nie wie o niej nic?
Zaciągnąć do łózka czyli używać różnych technik, by druga strona się na to zgodziła Panowie zwłaszcza młodzi też się stresują nawet jak nie chcą związku, a chcieliby jakąś "wyrwać". Bo męskie ego, że jak to wszystkim kumplom już sie udało, a on jeszcze prawiczeK?
Seksmisję lubię bardzo. Oo dałeś mój ulubiony fragment, bo o ile seksmisja jest raczej przerysowana, to ten jeden fragment naprawdę jest odzwierciedleniem czasów w jakich żyjemy " nie dopuścimy, by powróciła sytuacja, by kobieta była znowu kelnerką na bankiecie życia, przy którym ucztuje samiec". Tak to właśnie wyglada, najlepszym przykładem jest zamawianie ślicznych hostess dla biznesmenów, czy kobiety podające wodę jak mężczyźni w TV rozmawiają, czy to, że facet jest prezesem, a kobieta sekretarka. Kobieta jest do wyglądania, bycia seksulanie atrakcyjną męzczyzna do działania, zdobywania etc.
Czyli jak kobieta będzie Cię kochała, ale nie będzie chciała bejbi to ją zostawisz?
Wiem, że większość ludzi się ze mna nie zgadza, spokojnie. Choć wśród feministek się zdarza Ludziom pasuje to jak to wygląda. Seskualizacja jest na każdym kroku, części kobiet to może i przeszkadza, ale siedzą cicho, cały świat jest zbudowany, by im było wygodnie.
Kobieta mimo pozornego równouprawnienia nadal ma role przede wszystkim reprodukcyjna. Ja się z tym nie godzę i wiem, że raczej jestem z tym sama
Spoko, Twoja sprawa Ja uważam, że opiekować to się można dzieckiem, a nie dorosła kobietą. Nie chciałabym czuć się gorsza od niego, że on się musi mna opiekować, bo ja sobie nie daje rady. Oczywiście jest sytuacja gdy to jest konieczne, kiedy kobieta jest totalnie bezbronna i nieporadna. Jak jest w ciązy i po porodzie. I dlatego ten stan tak mnie denerwuje. Brak logicznego myślenia, obniża się nawet iq podobno, myslenie tylko o tym, ból, kiedy partner czy mąż nadal się rozwija nie potrzebuje niczyjej pomocy, jest niezależny, dba o wszystko, a Ty tylko karmienie pieluchy i tak w kółko do tego hormony robią Ci takie pranie mózgu, że mimo tego, że niewyspana, że wszytsko Cię boli to czujesz jakbyś chwyciła Pana Boga za nogi, bo ono takie urocze xD
A co do siły fizycznej jasne, że jesteśmy słabsze i to akurat mnie jakoś nie przeraża, no poza tym, że przez to nie możemy wykonywać wielu zawodów. Mam kolegę, co mi wisi trochę kasy, a wiem, że nie ma z czego oddać i jak czegoś potrzebuje naprawić czy przy przeprowadzce to mi pomoże. Ale wiem też, że sama dam radę, jak się przeprowadziłam do Warszawy z Krakowa cały dobytek, kilka walizek i toreb wnosiłam na 5 piętro. Myślałam, że zemdleje, ale dałam radę.
Sa kobiety co uważają, że one mają wyglądać, rodzić, sprzatac, a mężczyzni pracować, decydować - ich sprawa, ja zawsze będe mówiła co o tym myślę.