rh72 napisał/a:No właśnie Vicky... problem na dłuższe gadanie... na temat forumowy oddzielny albo na gadanie przy gwiazdach i przy wódce
Nie, nie scenariusz... nie propozycja, po prostu moje klimaty 
filozof:)
rh72 napisał/a:Wg mnie trzeba najpierw zrozumieć czego się chce.
nie no, zlota rada:) 99,99% ludzi wlasnie nie wie, czego chce:)
rh72 napisał/a: Właśnie chyba ci minimaliści pragnień to wiedzą.
Ja widze to tak, ze tez nie wiedza. (mam w bliskiej rodzinie takiego wlasnie rasowego minimaliste). Tylko ze latwiej przychodzi im te niewiedze zaakceptowac. Kolowialnie mowiac, maja to w dupie.
rh72 napisał/a:Jeśli wiem, co chcę i jak generalnie funkcjonuję to wtedy już reszta w 5 krokach:
1. gdzie jestem
2. gdzie chcę być
3. jak tam dojdę
4. jak poznam, że doszedłem
5. co zrobię w najbliższej przyszłości
dobre. Problem wlasnie w tym, ze punkt 2 czesto brzmi :"gdzie POWINIENEM byc". Ludzie nie robia tego co chca, tylko to czego spoleczenstwo oczekuje od nich, najblizsze otoczenie, badz czuja ze maja jakies powinnosci.
Ja teoretycznie wiem, gdzie powinnam byc. Co robic.
ALE JA BARDZO NIE CHCE ROBIC TEGO TYLKO DLATEGO, ZE POWINNAM, BO TAK WG NORM SPOLECZNYCH I JAKIS STANDARDOW POWINNO BYC.
Chce zycie przezyc po swojemu. Bez wchodzenia w szczegoly, bo naprawde nie tylko seksu sie tycza:))
rh72 napisał/a:A tylko my czasu nie mamy aby się zastanowić. Nawet jak wolne, jak urlop to chwytamy te wolne chwile i je do maksa wykorzystujemy. A jak pijemy z przyjaciółmi to aby było miło a nie aby się uczyć. Chyba tylko ten czas nauki siebie szanujemy jak podchodzimy do tego specjalnie czyli jakiś coach lub psycholog. Szkoda, że nauczyli nas w szkole, jak się wartościować i jak myśleć życiowo. Ale nie nauczą bo wtedy lepiej nami sterować. Szczerze 
rozmowa z przyjaciolmi to dobry moment na zastanawianie, ja z tego korzystam. Tyle ze oni zazwyczaj usiluja odwiezc mnie od moich pomyslow:D:D
Mialam kiedys terapie psychologiczna, ze wzgledu na patologiczna sytuacje w rodzinie (jako nastolatka). Dowiedzialam sie wlasnie, co powinnam robic. I naprawde trzymalam sie wskazowek. Na terapii dowiesz sie wlasnie co POWINIENES robic. Jak zszyc dziure w spodniach, zeby znow byly uzyteczne. Wiekszosc osob po jakiejs tam terapii mowi dokladnie to samo.
Malo ktory teraputa powie ci lub w ogole uznaje za wazne, aby ci powiedziec, jak sprawic, by szwy byly mniej widoczne badz nie uwieraly prosto w dupe.
Jak dojsc tam, gdzie chce sie byc, gdy kazdy ruch cie uwiera? Gdy wstydzisz sie szwow?
lepiej zmienic kierunek. Isc inna droga, np. przez plaze, gdzie nie trzeba nosic spodni.
Dlatego wlasnie terapie rzadko pomagaja realnie. Pomagaja jakos tam przetrwac najgorsze. Ale nic ponad to.
Ale te 5 punktow fajne, fajne. Dzieki, bede sie nad tym zastanawiac:)