Zbyt dużo... dobra? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Zbyt dużo... dobra?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

Temat: Zbyt dużo... dobra?

Nawet nie jestem pewna czy daję ten temat w dobrą grupę, ale nie ważne. Mam pewien problem, który (wydaje mi się) dotyka jakiś tam procent społeczeństwa. Dużo na ten temat myślałam i, powiem szczerze, nie mam pojęcia co zrobić. Ale zacznę od początku.
Może to zabrzmi, jak jakieś przechwalanie, ale... Jestem osobą naprawdę wrażliwą. Wychowałam się w dosyć licznym gronie rodzinnym ( 3 siostry, mama, tata, psy i koty...:)) i od dawna uczyłam się walczyć o swoje prawa. Jest to chyba naturalna forma przetrwania albo coś w tym stylu, w każdym razie o WSZYSTKO musiałam walczyć, aby moje cwane siostry mi tego nie zabrały. Wyjście na zakupy, miś, lalka, czekolada, ulubiony program w telewizji... Mimo to było nam bardzo przyjemnie razem. Aż do czasu, kiedy mój szanowny ojczulek doszedł do wniosku, że jest nieszczęśliwy i polazł, cholera wie gdzie. Moja mama nie okazywała swojej rozpaczy, ale doskonale wiedziałam, że naprawdę mocno to przeżyła. Od tego czasu utożsamiam się z rodziną mojej matki niż ojca. Zastanawiałam się nawet nad zmianą nazwiska, ale doszłam do wniosku, że bezsensu załatwiać tysiące formalności a i tak ludzie będą cię kojarzyć po swojemu... nieważne. Matka od lat mówi mi, że nie mam się martwić, bo w moich żyłach płynie taka i owaka krew, którą charakteryzuje inteligencja, sumienność, odpowiedzialność i uczciwość podając przykłady babci, dziadka, prababki, kuzyna kuzynów itp. Szczerze powiedziawszy wzięłam to sobie do serca i zawsze chciałam stać się idealnym dzieckiem mojej mamy. Cechy te jakoś wkleiły się do mojej duszy co zaowocowało (hymm... nie chcę, żeby wyszło na przechwalanie albo coś) nie zwykłą dobrocią. Pomagam wszystkim, jak mogę, jestem wolontariuszką w wielu organizacjach, wysyłam miesięcznie pieniądze do Afryki itp... Próbuję robić wszystko najlepiej, jak potrafię, a wszelkie powierzone mi zadania traktuję z całkowitą powagą i sumiennie je wypełniam... W końcu musiało do tego dojść, ale wyszło na to, że jestem maksymalnie wykorzystywana przez wszystkich, jak się da. Wszelakie raporty albo coś tam do pisania robię za innych, bo wiem, że tamci mają coś tam na głowie a "raz" nie zaszkodzi... Jak ktoś potrzebuje to pożyczę i sama na tym utracę, ale trudno... uszczęśliwiłam jakąś tam osobę. Zawsze myślałam, że dobro wraca i miałam nadzieję, że ludzie będą się życzliwie ze mną obnosić. Ale wychodzi na to, że nawet przyjaciółka nadużywa tego (chyba nawet nieświadomie), ale sam fakt. Robię coś za nią i nawet nie pytam się,  czy jej pomóc, albo czy dostanę coś w zamian. Jeśli jest głodna, a nie ma akurat pieniędzy - okej, kupię jej. A ona... ona uważa (tak, jak zresztą wszyscy), że to naprawdę JA powinnam im dziękować za coś, czego oni akurat nie zrobili! Kiedy ja o coś proszę... oczywiście, że tego nie zrobią! A jak już to jakieś wąty do końca świata!
Najbardziej mnie denerwuje już wspomniana przyjaciółka... Niby taka na śmierć i życie, a jak przychodzi co do czego to woli iść
"na kawkę" z innymi, bardziej godnymi sobie (wyższe stanowisko albo więcej pieniędzy). Nie pomoże, nie stoi po mojej stronie, kłóci się ze mną wiedząc, że nie ma racji (albo nie wiedząc, już sama nie wiem). W dodatku przymila się do największej jędzy na całej planecie, którą doskonale wie, że nienawidzę!
Wiem, że to wszystko brzmi naprawdę głupio i ogólnie, jak jakieś nieważne problemy, ale naprawdę mnie to rani. To takie naiwne, ale chciałabym, żeby KTOKOLWIEK zobaczył, jak bardzo się staram dla wszystkich sama tracąc. Niby takie dobro wraca. Do mnie na razie nie powróciło.
Może mam iść dać się zahipnotyzować i stać się "tą złą"? Nie wiem, ale proszę Was. Powiedzcie coś...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zbyt dużo... dobra?

To dobrzy ludzie nienawidzą?

3

Odp: Zbyt dużo... dobra?

Dla mnie ciekawe jest to, że oczekujesz pochwalnych peanów za swoją pomoc:) Nie pomagasz dla samego faktu, ale po to, żeby coś za to mieć, żeby ktoś Cię docenił. Kreujesz się trochę na taką męczennicę, na zasadzie "patrzcie ile dla was robię, a sama przy tym tracę". Wydaje mi się, że ta szczytna idea pomagania zatraciła się w tym wszystkim. Uwierz, ludzie pomagają, żeby POMÓC i na tym sprawa się kończy:)

A co do wykorzystywania to musisz być bardziej asertywna. Ludzie generalnie "wyłapują" czyjeś wahanie lub uważają, że skoro raz im pomogłaś, to będziesz to robiła do końca życia i tak ma być.

Przyjaciółka, o której piszesz, z pewnością nie zasługuje na to miano. Zwyczajnie robi Cię w konia, jesteś ważna, kiedy jesteś jej do czegoś potrzebna, a to jest dalekie od przyjaźni.

4 Ostatnio edytowany przez Okruszka (2010-06-02 12:00:15)

Odp: Zbyt dużo... dobra?
naami napisał/a:

Dla mnie ciekawe jest to, że oczekujesz pochwalnych peanów za swoją pomoc:) Nie pomagasz dla samego faktu, ale po to, żeby coś za to mieć, żeby ktoś Cię docenił. Kreujesz się trochę na taką męczennicę, na zasadzie "patrzcie ile dla was robię, a sama przy tym tracę".

Nie sądzę aby o to chodziło autorce. smile

buszmanka, to bardzo piękne i szlachetne to, co robisz. I bardzo to podziwiam. Obawiam się jednak że żyjesz w nieodpowiednich czasach na takie gesty. Nie zrozum źle, to nie jest tak, że uważam za złe pomagać innym.
Chodzi o to, że mamy czasy konkurencji, walki o przetrwanie i wyścigu szczurów. Trzeba się poniekąd w to wpasować. Kiedy trzeba, pomagać, ale mieć w sobie duże pokłady asertywności. Znasz zasadę "lepiej dać wędkę niż rybę"? Oglądałam raz jeden program w tv, gdzie pewna angielska rodzina postanowiła pomóc biedniejszej. Akcja toczyła się w Anglii. Ta bogatsza: rodzice i dwója dzieci, podobnie biedniejsza. Bogatsza, dała biednej rodzinie kasę, na spłatę długów i na pomoc dzieciom. Biedniejsza opłaciła swoje długi, ale zamiast przeznaczyć resztę pieniędzy na dzieci (ubrania, książki), dokonała zakupu komputera. I bynajmniej nie dla pociech. Dla lekko (z wyglądu) zapijaczonej mamy, która nagle miała ambicję na rozkręcenie firmy. Bogata rodzina trochę się skrzywiła na ten zakup. I przeznaczyli kolejną sumę pieniędzy. Wiesz co było rażące? Że matka biednych dzieci mówiła o tych pieniądzach tak, jakby się jej należały. To jest właśnie zasada wędki i ryby. Ty, mam wrażenie, rozdajesz wszystkim ryby. Wydaję się logiczne, że miło by było usłyszeć słowo dziękuję. Uważam że to nie jest grzech, jeśli za pomoc otrzymujemy, lub chcemy chociażby szczery uśmiech podziękowania... To logiczne że czyjeś wsparcie daje nam znak że robimy dobrze, że warto dla takich ludzi czynić dobro. Sama również pomogłam kiedyś pewnej bliskiej mi osobie. Nie miałam w tym żadnego interesu. Pomogłam bo cierpiała, bo rozrywało mi się serce na ten widok. Przez pierwsze miesiące widziałam wdzięczność i radość. Chociaż wcale tego nie oczekiwałam. Byłam szczęśliwa że chociaż tyle mogłam ulżyć. Po roku usłyszałam coś zupełnie odwrotnego. Ta osoba powiedziała mi że ŻAŁUJE iż tak się stało. Zero dziękuję za wszystko, bez słowa, ot tak, jeszcze z wielkim wyrzutem odeszła.
Lub inny przykład. Koleżanka, co chciała pożyczyć ode mnie kasę (500zł). Bo musiała pójść ze swoimi szczurkami do weterynarza. Nie dałam się. Dla mnie to były na tamte czasy spore pieniądze. Koleżanka się obraziła na to, że powiedziałam "nie mam". A nie chciałam jej dać, bo dzwoniła do mnie, tylko wtedy gdy była w potrzebie. I w teorii powinnam pomóc... Ale jeżeli ona nie miała nigdy dla mnie czasu. Gdy szła na imprezę to nigdy mnie na nią nie zabierała? Nie mogłam nawet jej się wyżalić, bo ja to nie interesowało. Może to okrutne, ale nie żałuję że jej nie pomogłam...   
Reasumując, wędką, jest gdy pokażesz osobie jak ma coś zrobić, ale NIE wyręczając jej przy tym. Ta osoba wtedy, wykonując pracę bardziej doceni Twoją pomoc, niż gdy zostanie wyręczona. A powiedz, miałaś większą satysfakcję z pieniędzy otrzymanych, czy zarobionych? smile

Jaki jest mój morał. Pomagaj ludziom po których widzisz że warto! Tym co poznajesz w biedzie, ale miej rezerwę na tych, których nie znasz do końca, lub gdy są mili gdy czegoś chcą. Jesteś tylko człowiekiem, nie maszyną. Masz pełne prawo wymięknąć, powiedzieć "nie!".
To zło powraca do tych co je wyrządzają. Dobro... Ech... O dobro zawsze trzeba walczyć, jest o nie bardzo trudno.

5

Odp: Zbyt dużo... dobra?
Okruszka napisał/a:
naami napisał/a:

Dla mnie ciekawe jest to, że oczekujesz pochwalnych peanów za swoją pomoc:) Nie pomagasz dla samego faktu, ale po to, żeby coś za to mieć, żeby ktoś Cię docenił. Kreujesz się trochę na taką męczennicę, na zasadzie "patrzcie ile dla was robię, a sama przy tym tracę".

Nie sądzę aby o to chodziło autorce. smile

Oby nie, ale wg mnie wypowiedź ma taką wymowę. Ale to tylko moja opinia:)

6 Ostatnio edytowany przez Pixy (2010-06-07 23:01:59)

Odp: Zbyt dużo... dobra?

Nie bez powodu zapytałam, czy dobrzy ludzie nienawidzą.

Miało oznaczać to tyle, że osoba naprawdę dobra - taki naprawdę dobry człowiek nawet by nie podejrzewał, że ktoś go chce wykorzystać. Nie użyłby słowa "nienawidzę", nie trafiałby go szlag, że jest wykorzystywany. Nie zauważyłby tego.
buszmanka nie jest dobrym człowiekiem. Jest człowiekiem kreującym się na dobrego, pragnącym się uważać za takowego.

W pełni zgadzam się z naami, ładnie to ubrała w słowa - podczas kiedy ja zadałam kąśliwe pytanie - jak widać kompletnie nie zrozumiane.

7

Odp: Zbyt dużo... dobra?
Pixy napisał/a:

Nie bez powodu zapytałam, czy dobrzy ludzie nienawidzą.Miało oznaczać to tyle, że osoba naprawdę dobra - taki naprawdę dobry człowiek nawet by nie podejrzewał, że ktoś go chce wykorzystać. Nie użyłby słowa "nienawidzę", nie trafiałby go szlag, że jest wykorzystywany. Nie zauważyłby tego.
buszmanka nie jest dobrym człowiekiem. Jest człowiekiem kreującym się na dobrego, pragnącym się uważać za takowego.

To chyba cios poniżej pasa... Jak możesz o kimś tak powiedzieć nie znając go... Każdy, nawet dobry, (bardzo dobry) człowiek ma prawo do słabości. Jak ktoś Cie wykorzystuje to co? Nie widzisz tego? Udajesz że nic się nie dzieje? Bo gdybyś była "dobra" to każdy mógłby robić z Tobą co che a Ty nic? Co to w ogóle za filozofia dobroci...  Ja nie wykluczam faktu że autorka może być dobrą osoba w pełnym tego słowa znaczeniu... Po prostu mocno przejechała się na ludziach, jest młoda. Świat zazwyczaj był jej przedstawiany w inny sposób. Rzeczywistość okazała się inna, zła. Chciała dać coś dobrego, a każdy jej gest jest wykorzystywany, lub obracany przeciwko jej osobie... Zawiodła się po prostu. Każdy nienawidzi, nawet dobry człowiek, bo jest tylko człowiekiem, istotą niedoskonałą i słabą. Kwestia tego aby nauczył się przebaczać, pokonywać słabości.

8

Odp: Zbyt dużo... dobra?

I często trafi na pasy poniżej pasa.
Wiem, że nie do końca miałam prawo napisać to co napisałam.
Chciałam dowiedzieć się co na ten temat myśli autorka tematu.
Tak samo, jak ja jej nie znam, tak i Ty nie znasz smile.
Któraś z nas może mieć "czuja", albo obie się mylimy.
Rożnica polega na tym, że Ty jesteś po tej miłej stronie, a ja dla oporu - po drugiej.
Tak rodzą się pouczające dyskusje smile.

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Zbyt dużo... dobra?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024