pidzama, masz trochę dziwne jak dla mnie podejscie
ja nie staram się zapomnieć, bo inaczej niczego bym się nie nauczyła, albo inaczej: nie wyniosłabym żadnej nauki
nie widzę więc powodu, zeby zapominać
po drugie nie da się zapomnieć tego, co nam się wydarzyło (pomijam wyparte traumy) - po prostu żyjemy z tym, ze zdarzają nam się miłe rzeczy, a także te niemiłe.
nigdy nie było tak źle, zebym przerywała w trakcie
ale często było tak, ze po jednym razie odmawiałam kolejnego, bo ogólne wrażenie było tak kiepskie, ze nie miałam ochoty na powtórkę.
najśmieszniejsze jest to, ze zdecydowana większość mężczyzn dążyła i dąży ze mną do kolejnego razu
bo, mimo tego ze nie jestem mistrzynią seksu, to jednak się angażuję i oddaję całą siebie.
poczucia żalu tez nie mam, bo niby czemu? w końcu sama się zgodziłam na seks. Jak nie jestem pewna, to po prostu się nie zgadzam. Jak się zgadzam i jest kiepsko, to przyjmuję to na klatę i nie powtarzam więcej tego samego błędu.
Co do tego wrodzonego lub wyuczonego orgazmu Iceni - to jest totalna bzdura.
Oczywiście wiele kobiet musi się nauczyć orgazmu, ale tylko dlatego, ze kobietom, dziewczynom broni się masturbacji jak również posiadania doświadczenia seksualnego. Kobieta ma być grzeczna i się szanować, a nie dlatego, ze tak natura to stworzyła.
Ja pamiętam, że żadnego orgazmu nie musiałam się sama uczyć, bo miałam orgazm w minutę - wiedziałam gdzie dotknąć, co mnie podnieca i wykorzystywałam to.
Co najwyżej można się uczyć orgazmu z partnerem -to się zgodze. Bo partnerzy są różni, w różny sposób dotykają, używają innej siły itp itd. więc z każdym jest zupełnie inaczej. Czasem budowa anatomiczna jest taka, ze z jednym partnerem bedzie łatwiej, z innym w tej samej pozycji tragicznie i daleko od orgazmu.
po kolejne: wielu mężczyzn nawet nie ma pojęcia, ze nie mają orgazmów, tylko sam wytrysk i jakieś tam rozładowanie napięcia
bo to nie jest tak, ze automatycznie z wytryskiem idzie orgazm 