Mam problem, jestem chrzestnym. Planowałem kupić chrześnicy rower, okazało się że chrzestna kupuje rower, nie mam zielonego pojęcia co kupić, liczę na waszą pomoc.
nie mam pojęcia, teraz to już chyba samochód A tak bardziej serio, z tego, co w sieci czytam o prezentach komunijnych to strach być zaproszonym, bo poniżej tysiąca to nie ma się co pokazywać. Dorośli sami nakręcili tę spiralę konsumpcyjną, no bo przecież nie dzieci.
Właśnie wiem, 1000zł albo nie podchodź, tylko telefon ma, laptopa ma, nie mam zielonego pojęcia... Przecież nie Quda jak jakiś bamber.
4 2017-04-27 22:20:37 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-04-27 22:21:31)
no właśnie, problemem jest, że dzieciaki już wiele posiadają - rowery, komputery, telefony... co zawęża listę prezentów. Goście mają przechlapane krotko mówiąc Większosć chyba idzie na łatwiznę i po prostu daje kasę.
Właśnie też mi tak świta i co 1000zł ? nie wiem czy nie lekka przesada.
A ja zastanawiam się, co dzieciak by powiedział na jakieś inne inwestycje, np. opłacony kurs karate, albo językowy, albo wspólna wycieczka (bez rodziców) do wybranego przez nie miejsca, albo wycieczka do księgarni, niech kupi sobie to, na co ma ochotę, albo może potrzebuje czegoś do pokoju, jakiś kosmiczny fotel / pufka, albo projektor (jak bym dała się pokroić za projektor;)), może jakiś instrument? Myślę sobie też o jakiejś fototapecie. Może warto wesprzeć jakieś hobby dziecka, np. lubi rysować - no to zainwestować w jakieś lepsze kredki, kurs, materiały. A może jakieś kolonie?
wg mnie tysiak przesada, bo ile w takim razie na osiemnastkę? A na ślub? To już kredyt chyba trzeba będzie brać
Są podstawy podejrzewać, że dziecko, które do wieku 8 lat "dorobiło się" komórki i laptopa wychowuje się w mocno konsumpcyjnym środowisku i trzeba dokonać wyboru: sprostać oczekiwaniom dziecka czy rodziców? Dzieci w tym wieku można uszczęśliwić bez kredytu Rolki, deskorolka, zegarek (moja córka do tej pory marzy o zegarku z krokomierzem - nie wiem po co jej to, ale takie ma widzimisię i to jest aktualny szczyt marzeń
).
Osobiście uznałąm, że własnemu dziecku w ramach prezentu komunijnego zafunduję wycieczkę. 3 dni, padło na Kraków. I tak pewnie byśmy tam pojechały, a tak był dobry pretekst Młoda po dwóch latach wspomina z zachwytem i pyta czy w tym roku też gdzieś pojedziemy "tak same"
Ja sama, wieki temu, też dostałąm wypasione prezenty na miare tamtych czasów. Był jakiś rower, zegarek, złota biżuteria (po co to 8-latce???). A ja i tak najbardziej cieszyłam się z ...piłki do nogi. Była super, skórzana, szyta, świetnie pachniała. No a ja chciałam piłkę! Nie wiem skąd mój chrzestny o tym wiedział, ale trafił w sedno. Więc grunt to poznać oczekiwania tego konkretnego dziecka. I wtedy może okazać sie, że całkiem niskim kosztem można sprawić dużo radości.
A tak w ogóle to komunia powinna byc przeżyciem religijnym, nie popisówą prezentową
Wszystko pięknie ładnie tylko nie mam zielonego pojęcia czego malutka może chcieć xD No jako stary byk nie będę jechał gdzieś na parę dni, chcę odbębnić swoją cześć i tyle ;]
Nie możesz zapytać zainteresowanej lub chociaż rodziców?
tylko, że dzisiaj mało kto patrzy na przeżycie religijne, dzieciaki za wiele nie kumają z tej komunii, bo rodzice też niespecjalnie skupieni duchowo na tej uroczystości. Rozmawiałam ostatnio ze znajomą, która ma teraz komunię swojego dziecka w maju. I ona też taka nakręcona, co kupić, co kupić, w końcu stwierdziła, że da dziecku tysiac złotych. Mówię jej, a po co mu tyle chcesz dać? - no jak to po co? Przecież to komunia! Inni dają więcej. No i weź tu gadaj
12 2017-05-28 12:51:45 Ostatnio edytowany przez cslady (2017-05-28 17:24:55)
No niestety, zastaw się, a postaw się.
U mnie siostrzeniec miał komunię tydzień temu. Kwoty, które otrzymał w kopertach zwaliły mnie z nóg... Wiem, że mama tłumaczyła młodemu, że to jest przeżycie duchowe itd., no ale dziecko jak zobaczyło tyle kasy, która jest de facto jego, to wręcz oszalało z radości. I gdzie tu sen? Ja kupiłam mu na [spam] deskorolkę i ochraniacze. Nie miał wcześniej, a że jest aktywny to stwierdziłam, że się spodoba. Jeździł już w dzień komunii, w garniturze. Cenowo było to w granicach moich możliwości i nie specjalnie wygórowane.