co dalej - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 37 ]

1

Temat: co dalej

Chciałam opisać obecną swoją sytuację i waszą ocenę a zarazem poradę jak wy to wszystko widzicie mianowicie nie utrzymujemy kontaktu że  sobą z mężem z którym jestem w separacji od dwóch lat nie zabiega o mnie i dzieci tz ją tak to widzę on twierdzi że nas kocha i chce być razem tylko że nie pracuje i jakiś niespecjalnie jej szuka poza tym będziemy mieć sprawę o znęcanie się i inne konsekwencje które pewnie chciałby by wycofać przeciw niemu niezamieżam tego robić.Z drugiej strony był i nadal w sumie jest moim mężem ok10lat i naprawdę było fajnie do czasu czy tamten czas nic nieznaczny czy jemu naprawdę niezależny na dzieciach i mnie bo ją już niechcę czekać i zastanawiam się nad rozwodem czekam na uratowanie tego 1.5roku to chyba oczymś świadczy na początku odwiedzał dzieci itd ateraz tylko pretensje do mnie i głupie SMS czy jestem zadowolona i takie tam.  Dodam oczywiście że problemem jest alkohol co mam robić czekać na niego że coś zrozumie czy dać spokój bo wydaje mi się że on do tej sytuacji przyzwyczaił się imię ponosi żadnej odpowiedzialności wszystko spadło na mnie teściowie chcą utrzymywać kontakty z wnukami iczuje się to że chcieli by bym wróciła i byśmy byli razem tylko on gdzieś taki dziwny niemogę tego zrozumieć czemu taki się stał i nieumiem z tym się pogodzić że raczej wszystko wskazuje że to już nic dobrego z tego nie będzie a z drugiej strony jestem wściekła na niego i jednocześnie jest mni go żal to chyba coś do niego czuję może niezbyt dokładnie to opisała ale co wy obiektywnie o tym sądzicie

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-01-26 15:26:32)

Odp: co dalej

Jeśli trapi Cię pytanie, jak w temacie postu "Co dalej?"

mogę Ci jedynie odpowiedzieć, nie ma sytuacji bez wyjścia big_smile, nie ma problemu którego nie dało by się ogarnąć, czasem na odpowiedzi trzeba po prostu poczekać, bo nie zawsze jesteśmy na nie gotowi, mimo że leżą przed nosem, czasem aż się proszą i rzucają do oczu, a my je odrzucamy nieświadomi
czytam twój post i wydaje mi się że masz "poukładany" scenariusz, nie wiem czy sensem jest takie pytanie "co dalej?" w sensie męża w tym momencie, zwłaszcza z tego co piszesz na bazie moich osobistych poczynań życiowych

widzę gościa który nie pogodził się z tym co jest, gościa który smsami potwierdza że nie poczuwa się do niczego, że pewnie próbuje Cię manipulować, wkręcać w jakąś chora odpowiedzialność za swoje decyzje życiowe
wreszcie kogoś, kto nie za bardzo chyba chce podjąć odpowiedzialności chociażby za swoje życie, nie mówiąc o żonie i potomstwie

wydaje mi się że dobrze jest "pozwolić" dojść tym konsekwencją do skutku, one uczą, jeśli nie to wiesz co Cię czeka, brak zmian
osobiście uniknąłem takiej akcji, a bylem o krok, i też z wszystkich sił w tamtym czasie, kombinowałem jak to objeść, taki typ sad droga na skróty to moja udręka życia, ale dziś z tego się ciesze big_smile bo zrozumiałem

jesteś emocjonalnie "umoczona" i to drąży Ci te dziury,
wnioskuje że teściowie się nie wpierdzielają, to super że dystans jakiś mają
jednak wydaje mi się że tym samym, wyręczają ojca, może nawet na litości rodziców jedzie, jednak do życia potrzeba środków,
nie wiem ile masz lat sądzę koło 30, w tym wieku bez pracy, chyba ciężko, samemu, nie mówiąc o rodzinie

dystansu w podejmowaniu decyzji Ci życzę

3

Odp: co dalej

Właśnie z tym czekaniem u mnie jest gorzej chociaż wiem że w tej sprawie po prostu nie mogę się spieszyć i to że mam taką możliwość dania sobie tyle czasu ile będę potrzebować to komfort przeprawić to na spokojnie chociaż ciężko o spokoju tu mówić właśnie to najbardziej w nim mi przeszkadza nie odpowiedzialność i brak działania jakiegokolwiek  fajnie że napisałeś do mnie naprawdę wiele to daje jak się to czyta dojść do skutku tym sprawom jak to piszesz zgadzam się ale po prostu niemogę w to uwierzyć że mnie też to dotknęło i musiało spotkać a tu za wszelką cenę człowiek jak na dzień dzisiejszy tego niechce iczeka i daje czas i szansę.Teściowie jak najbardziej go wręczają i tym sposobem bardzo nie czuje pustki po naszym odejściu w sensie zaspokojenia potrzeb rachunków i innych prac w domu których nie wykonuje dalej jest wręczany przez nich.Ciężko jest momentami okropnie i ta złość że to wszystko przez niego że dałam w to się przez niego skręcić.Czasem mam tak że myślę że to już wszystko stracone i koniec przegrałam to a czasem że dzięki temu daję sobie szansę na nowe i lepsze tylko znając moje szczęście to nie wiem jak to zakończy się. Jeszcze raz ci dziękuję za twą ODP jest sens głęboki w tym co piszesz i czuję że wiesz o czym piszesz tak naprawdę  a co do tego że mam swój scenariusz to nie tak do końca naprawdę nie wiem i miotam się z tym wszystkim co dalej w którą stronę.

4

Odp: co dalej

Może się wkurzysz czytając moje pytanie? A co Ty zrobiłaś z alkoholizmem męża? To nie żart. Będąc wiele lat żoną alkoholika stałaś się osobą współuzależnioną. Jego picie wpływa nadal na Ciebie (i oczywiście dzieci). Łatwiej będzie Ci podjąć decyzję, gdy skorzystasz z pomocy terapeuty w przychodni leczącej alkoholizm (jest darmowe ) lub/i Al-Anon (grupy osób współuzależnionych , znajdziesz na stronie AA ). I Twoim mężem i Tobą rządzą mechanizmy chorobowe, warto je poznać i przerwać.

5

Odp: co dalej

Chodziłam icały czas jestem w kontakcie z psychologiem zdaję sobie sprawę że to poważny problem który dotyczy nas wszystkich i pracuję nad nim dla siebie i dzieci i widzę efekty tego lecz to nie to jest problemem tylko moje rozterki jak po układać sprawy swoje dotyczące jego czy to jeszcze się cokolwiek zmieni czy niema o czym marzyć .

6 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-01-27 09:41:41)

Odp: co dalej
lula15 napisał/a:

Chodziłam icały czas jestem w kontakcie z psychologiem zdaję sobie sprawę że to poważny problem który dotyczy nas wszystkich i pracuję nad nim dla siebie i dzieci i widzę efekty tego lecz to nie to jest problemem tylko moje rozterki jak po układać sprawy swoje dotyczące jego czy to jeszcze się cokolwiek zmieni czy niema o czym marzyć .

mi osobiście psycholog nic nie pomógł, może gotów nie byłem
może był etapem krokiem, ale nie zmianą, pracą nad sobą, jedyne co widziałem po wyjściu od psychologa to ulgę, złudne uczucie big_smile
coś tam pogadałem, coś mi się zapytał, żadnych konkretów, tak ogólnikowo dziś to widzę
zrzuciłem z siebie balast, odczucie dla mnie podobne jak spowiedź, ale to moje osobiste pojmowanie

psycholog a psychoterapeuta to trochę dwie różne sprawy

jeśli z Tobą będzie dobrze, to te wszystkie problemy się rozwiążą, nie będą miały takiego wpływu na Ciebie, mówiąc prosto nie będziesz się nimi aż tak przejmować
co pozwoli Ci podjąć decyzję z zdrowym rozsądkiem, nie którzy mówią na chłodno big_smile, nie którzy w zgodzie ze sobą

7

Odp: co dalej
lula15 napisał/a:

Chodziłam icały czas jestem w kontakcie z psychologiem zdaję sobie sprawę że to poważny problem który dotyczy nas wszystkich i pracuję nad nim dla siebie i dzieci i widzę efekty tego lecz to nie to jest problemem tylko moje rozterki jak po układać sprawy swoje dotyczące jego czy to jeszcze się cokolwiek zmieni czy niema o czym marzyć .

Lula swoje sprawy poukladaj tak jakby jego nie bylo. Im dluzej masz nadzieje ze cos sie zmieni, im dluzej o tym marzysz tym dluzej bedziesz tkwila w tej sytuacji. Maz ciagle widzi/wie ze ma Ciebie, i w zwiazku z tym nie widzi potrzeby by sie zmieniac.
Tak jak

ten niedobry napisał/a:

widzę gościa który nie pogodził się z tym co jest, gościa który smsami potwierdza że nie poczuwa się do niczego, że pewnie próbuje Cię manipulować, wkręcać w jakąś chora odpowiedzialność za swoje decyzje życiowe

Tak ja moge napisac, ze widze kobiete ktora nie pogodzila sie z tym co jest, za bardzo poczuwa sie do odpowiedzialnosci za meza, pozwala soba manipulowac i wciaz bierze odpowiedzialnosc za nie swoje czyny.
Tak dlugo jak dlugo masz w sobie zlosc na niego, jak dlugo pielegnujesz poczucie kleski i strach przed nowym tak dlugo on ciagle kolo Ciebie krazy. Paradoksalnie jak odpuscisz i pozwolisz mezowi naprawde poczuc strate to moze cos do niego dotrze. Przestan marzyc o zmianie meza. Odpusc

8 Ostatnio edytowany przez rojka (2016-01-27 09:52:56)

Odp: co dalej

Moim zdanie nic się nie zmieni jeśli Twój mąż dalej będzie we wszystkim  wyręczany.
Pewnie jest to nie możliwe bo do tego trzeba zaangażować całą rodzinę ale wiesz jak powinno być?
Nikt nie powinien za niego utrzymywać jego dzieci i płacić rachunków i całej reszty, którą robic powinien.
To wygląda tak,że dorosły facet nie musi brać odpowiedzialności za to co zrobił złego w swoim życiu.
Sprawa rozwodowa się ciągnie , sprawa o znęcanie się nad rodziną też się ciągnie.
On pije i nie przestanie bo po co ma to robić skoro nic poza tym robić nie musi.
Straszy Cię raz na jakiś czas a za chwilę mówi ,że kocha.
Ty się zastanawiasz i wspominasz czas kiedy było fajnie.Było ale się skończyło teraz masz od niego to co masz. Czyli nic.
Żal Ci go a jemu Ciebie jest żal? Raczej nie
Ile tak jeszcze będziesz trwała w zawieszeniu ? Do później starości po to,żeby powiedzieć "mogłam zrobić inaczej"?

Czy Ty pracujesz? I gdzie on mieszka a gdzie TY?

9

Odp: co dalej
Jozefina napisał/a:

ten niedobry

big_smile

10

Odp: co dalej
tenniedobry2 napisał/a:
Jozefina napisał/a:

ten niedobry

big_smile

Smiej sie, probowales recznie wprowadzac przez telefon ? Masakra big_smile

11

Odp: co dalej
Jozefina napisał/a:
tenniedobry2 napisał/a:
Jozefina napisał/a:

ten niedobry

big_smile

Smiej sie, probowales recznie wprowadzac przez telefon ? Masakra big_smile

będzie prośba o zmianę nicku big_smile

12

Odp: co dalej

Twoja terapia to taka sama droga przez mękę jak wielu innych wspołuzależnionych. To co zauważyłem to ciągle masz nadzieję, że mąż zmądrzeje, wyrwie się z nałogu, czy choćby nabierze pokory. Czegokolwiek nie zrobisz, nie masz i nie będziesz miała wpływu na niego. Ostatnią rzeczą jaką ma sens robić jest układanie życia, nadziei, nawet terapii pod męża. To Twoje życie dla Twojego zdrowia powinno być robione wszystko. Od drobnych elementów, do wielkich planów.
Tak to trudne i niesprawiedliwe, że jeden dorosły chłop niszczy wszystko dookoła, ma tak porażający wpływ na nawet na Twoje uczucia, rozterki. Nie mniej tylko od Ciebie zależy czy jego wóda, dziwne pretensje i oskarżenia będą miały tak ogromną moc. To dorosły chłop, pozwól mu samemu poczuć skutki jego prowadzenia się, nie bądź królikiem doświadczalnym dla jego wygody i komfortu picia. Tak to działa, czego by nie powiedział i nie zrobił jest to wygodna wymówka dla jego przepitego sumienia.
Co do terapii- nie każdy psycholog, terapeuta ma moc i możliwość dotarcia do Ciebie, może warto by go zmienić? Sama też możesz nie przyjmować na tę chwilę pewnych sygnałów, wiedzy i pod wpływem jakiegoś zdarzenia, impulsu przejdziesz na dalszy etap. Pozbycie się własnych złudzeń to nie lada wyzwanie i łatwe nie jest.
Jesteś jedną z wielu kobiet w takiej sytuacji. Jedne odchodzą od mężów, inne żyją obok, jeszcze innym udaje się  wspólnie cieszyć się dalej małżeństwem z trzeźwym mężem. Wszystkie z nich zadbały najpierw o siebie. Spróbuj poczytać blog "insane-reality" , autorka jest także wspołuzależniona, ma niezłe pióro i dużo zrozumienia i wiedzy. Zmieniła swoje życie czego i Tobie życzę.

13

Odp: co dalej

Ja pracuję wyprowadziła się od niego najpierw do rodziców a teraz wynajęłm mieszkanie bo tam też nie mieliśmy perspektyw ale jest ciężko jeszcze po prostu chyba nie nauczyłam i nieprzywykłam do myśli że to już na stałe na początku myślała że to okres przejściowy i strach że jak coś to nie masz na kim się oprzeć oszukać wsparcia nawet rodzice czy rodzeństwo niezrozumieją tego co siedzi w głowie i czemu człowiekowi niechcę się rano wstać czasem myślę że tak patowej sytuacji w jakiej ją się znalazłam to chyba nikt niema.Właśnie on o nas nie myśli a ją właśnie myślę miłość czy gupota naiwność.Czemu tak jest jak napisała apologises że jedne cieszą się z trzeżwiejącym mężem i im się udało a inne muszą zostawić wszystko i odejść bo to miało pomóc ale niestety.Dziękuję za odpowiedzi wszystkim to naprawdę ważne dla mnie.

14

Odp: co dalej

Piłem parę ładnych lat, dość destrukcyjnie głównie dla siebie- jeden z tych pijących w samotności. Zacząłem trzeźwieć dla siebie i jak się okazało, była to najlepsza decyzja. Nie dla żony, po siedmiu latach trzeźwości dowiedziałem się jak żyła żona i na bank siedziałbym znów z flaszką naprzeciwko.
Tak więc nie łącz swoich starań z zachowaniem i piciem męża. To droga do nikąd , w najlepszym razie do depresji.
Zastanawiasz się jakie błędy popełniłaś? Ktoś powie, że niepotrzebnie uciekłaś z domu, że nie wyciągnęłaś wszystkich konsekwencji wobec męża (alimenty, długi, niebieska karta. ..). Ja Ci powiem, że akurat w tym nie ma jakiejś specjalnej Twojej winy. Jedyną "winą" jest łączenie Twojego szczęścia z byciem w małżeństwie z tym konkretnym mężczyzną i to trzeźwym, spokojnym, pracującym, kochającym. ....  Pewnie lista życzeń jest długa. To co stawia na nogi alkoholika to poczucie straty i winy. Niejeden musi zaliczyć serię wpadek, dziesiątki razy osiągnąć swoje dno. I jest to wtedy szansa dla tego delikwenta, ale nie gwarantuje jego zmiany i przebudzenia. Niewielu alkoholików wychodzi z nałogu, ten Twój wcale nie musi wytrzeźwieć. Nie musisz przestać kochać tego swojego alkoholika. Możesz go kochać nadal jeśli Ci to potrzebne, ale niech to będzie tzw twarda miłość. Zero wręczania, usprawiedliwienia, sprzątania, proszenia. Daj mu tyle szans ile pragniesz, ale nie rób sobie z każdej takiej szansy ostatecznej nadziei, będzie mniej boleć. Nie kryj wobec rodziny, znajomych jego picia i zachowań z tym związanych.
Każda Twoja decyzja będzie dobra o ile się pogodzisz z rzeczywistością. Jeśli się nie godzisz walcz o siebie i dzieci, by lepiej żyć, by nie przenieść konsekwencji alkoholizmu w przyszłe ich życie.

15

Odp: co dalej

Każdy dochodzi do momentu ze sytuacja jest patowa, to jest jego indywidualny "ślepy" zaułek, kwestia że jednym nawrót w tym zaułku przychodzi łatwo, szybko, inni potrzebują czasu, a niektórzy znają tylko wyjście poprzez próbę taranowania ściany tego zaułki smile ta sytuacja jest często motorem zmian

Mamy wolna wolę, jedni wybierają to drudzy tamto rozwiązanie, nie masz wpływu na wybór twojego partnera, chodź pewnie sadzisz ze mogłabyś mieć,  a jeśli nawet nie chcesz, to wchodzi w grę wpływ jego na ciebie, jego zachowanie pokazuje że robi to ze wzgledu na siebie, kieruje się swoim ze tak nazwę interesem, mówiąc brutalnie zadbaj o swój interes skoro nie możesz liczyć na jego pomoc

Nie licz na wróżki,  dobre duchy, gwiazdkę z nieba, co tam chcesz

Wolna wola, możliwość wyboru niesie ze sobą konsekwencje, to jest to z czym tak trudno nam się pogodzić
Im szybciej będziesz sama w stanie ogarniać konsekwencje swoich decyzji, ,nie partnera, bo to zły przykład na to chwile do naśladowania

Jest ciężko ale żyjesz,  masz dla kogo, masz po co, nie dałaś się w matni zatrzymać, czego tu żałować, przypadkiem nie strach cie skierował do separacji i innych działań?
To co to za strach teraz masz, wymyślony, pomyśl do którego momentu ten strach w nas jest, kiedy znika, bo przecież znika, jak tylko pojawia się chęć i działanie

Pozdr

16

Odp: co dalej
lula15 napisał/a:

Ja pracuję wyprowadziła się od niego najpierw do rodziców a teraz wynajęłm mieszkanie bo tam też nie mieliśmy perspektyw ale jest ciężko jeszcze po prostu chyba nie nauczyłam i nieprzywykłam do myśli że to już na stałe na początku myślała że to okres przejściowy i strach że jak coś to nie masz na kim się oprzeć oszukać wsparcia nawet rodzice czy rodzeństwo niezrozumieją tego co siedzi w głowie i czemu człowiekowi niechcę się rano wstać czasem myślę że tak patowej sytuacji w jakiej ją się znalazłam to chyba nikt niema.Właśnie on o nas nie myśli a ją właśnie myślę miłość czy gupota naiwność.Czemu tak jest jak napisała apologises że jedne cieszą się z trzeżwiejącym mężem i im się udało a inne muszą zostawić wszystko i odejść bo to miało pomóc ale niestety.Dziękuję za odpowiedzi wszystkim to naprawdę ważne dla mnie.

Lula wiem, ze to Ci w niczym nie pomoze ale w tak albo i bardziej patowej sytuacji jest i bedzie jeszcze wiele osob. No ale to Twoja patowa sytuacja, dlatego wydaje Ci sie taka ciezka. Te uczucia ktore masz teraz pewnie miala bys tez gdyby Twoj maz zaczal sie leczyc. Doszedl by do tego jeszcze strach, ze moze wrocic do picia, kontrolowanie Jego Czy tak aby nie jest, kontrolowanie siebie, zeby nie kontrolowac Jego, zal, poczucie niesprawiedliwosci i cala reszta. To cieszenie sie trzezwiejacym mezem jest mocno przereklamowane i wymaga sily, prawde mowiac niewiele w tym radosci.  Twoj problem polega na tym, ze Tobie zalezy, odeszlas zeby on wrocil, zeby pomoglo, wiec jestes rozczarowana, ze tak sie nie stalo. Moze zamiast szukac oparcia/ zrozumienia w rodzinie i mezu poszukaj go w grupie wsparcia. Przynajmniej zniknie uczucie osamotnienia.

17

Odp: co dalej

Lula

Myślę,że dobrze ,że masz pracę , nie mieszkasz z nim i jest to na pewno krok w kierunku bycia samodzielną.
Do tego pomagają Ci teściowe (pewnie ze wstydu za syna) i jest Ci lżej, także to wcale nie jest tak,że nie możesz na nikogo liczyć i nie masz w nikim oparcia.
A w mężu i tak go nie miałaś i dopóki on sam nie będzie chciał zmian i nie będzie chciał Ci pomagać to możesz tak sobie w tym tkwić do końca życia zastanawiając się "dlaczego"
Sytuacja w jakiej się znalazłaś nie nazwałabym patowej bo Ty wyjście z niej masz z tym,że nie takie jak zakładałaś.
Ale nie ma tego złego.... Poszukaj w Twojej sytuacji pozytywów bo one są.
Poza tym Ty jeszcze do końca od niego nie odeszłaś.
Sprawy tkwią w zawieszeniu z nadzieją ,że będzie lepiej.
Samo się nie zrobi.

18

Odp: co dalej

Wyciągnęłam wszystkie konsekwencje wydawało by się już alimenty niebieska karta sprawy o przemoc nadzór kuratorem nic można powiedzieć że to nic nie dało i wiecie co jest najlepsze u niego on mimo że z nim niemieszkam bo w zupełnie innej miejscowości wiem że niepije tak żeby się upijać pewnie by chciał ale nie ma za co brak sponsorów ale nie może się o pamiętać i zrozumieć że jeszcze można to wszystko zmienić ale on nie tak już zostanie bo po co ma cokolwiek robić i starać się jak ją taką nie dobra na niego policję nasyłam sprawy mu zakładami na leczenie wysyłame chcę go się pozbyć takie jego myślenie zgadzam się z tym wszystkim co pieczęcie wiem to prawda.Super są te momenty że łapie się na tym że nie czuję tego strachu o którym pisze tenniedobry2 oby więcej takich chwil i dni.Proszę rojkę napisz mi te pozytywny czarno na białym żeby to widzieć dzięki.

19

Odp: co dalej

Dodam tylko, że Twoi teściowie, namawiając Cię do tego, żebyście się pogodzili, chcą po prostu pozbyć się problemu w postaci pijącego nieroba i przerzucić go na Twoje barki.
Dobrze, że utrzymują kontakt z wnukami i oby było tak nadal, żeby nie zmienili zdania i nastawienia do Ciebie i dzieci,  gdy zdecydujesz się na ostateczne zamknięcie tego rozdziału życia, gdy dotrze do nich, że na stare lata przyjdzie im opiekować się i utrzymywać syna marnotrawnego.

20 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-01-28 14:52:14)

Odp: co dalej
josz napisał/a:

Dodam tylko, że Twoi teściowie, namawiając Cię do tego, żebyście się pogodzili, chcą po prostu pozbyć się problemu w postaci pijącego nieroba i przerzucić go na Twoje barki.
Dobrze, że utrzymują kontakt z wnukami i oby było tak nadal, żeby nie zmienili zdania i nastawienia do Ciebie i dzieci,  gdy zdecydujesz się na ostateczne zamknięcie tego rozdziału życia, gdy dotrze do nich, że na stare lata przyjdzie im opiekować się i utrzymywać syna marnotrawnego.

lula15 napisał/a:

teściowie chcą utrzymywać kontakty z wnukami iczuje się to że chcieli by bym wróciła i byśmy byli razem

lula15 napisał/a:

Teściowie jak najbardziej go wręczają i tym sposobem bardzo nie czuje pustki po naszym odejściu w sensie zaspokojenia potrzeb rachunków i innych prac

autorka nie pisze, że ktoś ją namawia, to są jej "odczucia", równie dobrze mogą się wykazywać czymś więcej, czymś zdrowym

chodź zgadzam się że w większości "nieświadomie" właśnie tak postępują dla "dobra" swego dziecka, a tak naprawdę własnego
weźmy pod uwagę, że opierają się często na tym co od dziecka swego usłyszeli, a tam może być kupa kłamstw

kolejne uzależnienie od swojego myślenia, bo temat nie poruszony, stanowisko nie zajęte

21

Odp: co dalej

To prawda to co pisze josz ją o tym wiem znając ich trzeba to też wsiąść pod uwagę te wszystkie kontakty znikną jak tylko się trochę zbiorę i założę sprawę o podział bo zostawiłam wszystko co dorobiliśmy się przez10 lat małżeństwa to jestem o tym przekonana że koniec z spotkaniami tym bardziej że to oni nie mąż będą musieli mnie spłacić dalej utwierdzą się w przekonaniu że mało mi jeszcze że lubię takie sprawy że chcę dodatkowo mu dokopać zawsze uważali jeszcze jak mieszkałam tylko oni myśleli że ją otym nie wiem że za bardzo jazgoczę w tym domu prowokuję go do kłótni iwymyślam.Zdrowe relacje to raczej nie były ale jak oni chcieli grać to ją też to zrobiłam swoje myśląc.

22 Ostatnio edytowany przez rojka (2016-01-28 22:41:23)

Odp: co dalej

Lula
Już kilka napisałam , Ty też.
Masz pracę ,nie zarabiasz na jego picie, tylko na siebie i dzieci.
Nie mieszkasz z nim , nie poddajesz się przez to przemocy i tu wg mnie jest ogromny plus bo umiałaś wyprowadzić się, zamieszkać bez niego i nie przyjmujesz go do siebie.
Dzieci nie słuchają awantur i nie muszą oglądać pijanego ojca.
Podoba Ci się stan kiedy nie czujesz strachu.
Nie wycofałaś sprawy o znęcanie się, nie uległaś przez to jemu, jego "urokowi", jesteś nie czuła na jego prośby i groźby.
Złożony jest pozew o rozwód.Przyznane alimenty.
Ty już sporo zrobiłaś w kierunku dobra dla siebie i dzieci.
Dajesz sobie świetnie radę bez niego.
Wyobraź sobie jakby wyglądało Twoje życie bez tego co już zrobiłaś.
A on?  No cóż to dorosły facet . Niestety ale jak On nie będzie chciał to nikt nic nie poradzi.
A to,że jego rodzice będą musieli Ciebie spłacać to mogą mieć pretensje do niego nie do Ciebie ewentualnie jeszcze do siebie, ktoś go w końcu wychował.

23

Odp: co dalej

Hmm
Zwią to również, "chowanie" pewnie od chował smile
Jednak świadczy bardziej o braku wychowania niż wy-chowania

24

Odp: co dalej

No to skoro był chowany bez "wy" to taki jest efekt wink.

25

Odp: co dalej
rojka napisał/a:

No to skoro był chowany bez "wy" to taki jest efekt wink.

ja to dziś się śmieje poniekąd big_smile
a sam nie lepszy nie tak dawno byłem, także próbuję dystans mieć

wiem jednak co dla mnie jest ważne, wiem że ja mogę decydować jaki jestem  i ja za to odpowiadam, zrzucanie winy na kogoś to trochę zabawa nie na poziomie, czy szukanie winnych

bo jasnym jest to że to ja np ukradłem, a nie wychowanie rodziców
tak jakoś to pojmuję
i ja odpowiadam za tą np kradzież :d

miłego wieczorku, albo poranka

26 Ostatnio edytowany przez rojka (2016-01-29 09:20:17)

Odp: co dalej

Kto nie jak rodzice są odpowiedzialni za wychowanie dziecka. Tutaj akurat trochę winy na nich zrzucić można.
Chowanie bez "wy" to puszczenie samopas,bez większej ingerencji. Urodził się,jest to niech się chowa.
Wiadomo ,pod kloszem trzymać  nie można ,zakazy z kolei też nic dobrego nie wróżą.
Równowagę trzeba znaleźć . Albo wyjdzie albo nie wyjdzie a skutek jest później jak już człowiek dorosły.
To ,że dorosły człowiek po chowaniu pije skądś się to wzięło.
Teraz jak już jest dorosły i wie co jest dobre a co złe powinien sam wybrać .
Czy będzie pił i znęcał się nad rodziną czy będzie żył w spokoju i zapewni ten spokój rodzinie to już jest jego wybór . Bo dorósł ,poznał życie wie.
I teraz już nikt nie ma niego wpływu.
Tak samo tyczy się też Luli.
Nie musi wybierać życia z nim bo wie jak wyglądało.
Ona z domu wyniosła inne zasady i tego się trzyma.
Chciała stworzyć dom jaki wg jej zasad jest prawidłowy.
Podejście jej męża do życia jej nie pasuje. Chciałaby zmian na lepsze ale on nie chce. Nie chce się jej podorzadkować i robi swoje.

27 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-01-29 15:15:53)

Odp: co dalej
rojka napisał/a:

Kto nie jak rodzice są odpowiedzialni za wychowanie dziecka. Tutaj akurat trochę winy na nich zrzucić można.
Chowanie bez "wy" to puszczenie samopas,bez większej ingerencji. Urodził się,jest to niech się chowa.
Wiadomo ,pod kloszem trzymać  nie można ,zakazy z kolei też nic dobrego nie wróżą.
Równowagę trzeba znaleźć . Albo wyjdzie albo nie wyjdzie a skutek jest później jak już człowiek dorosły.
To ,że dorosły człowiek po chowaniu pije skądś się to wzięło.
Teraz jak już jest dorosły i wie co jest dobre a co złe powinien sam wybrać .
Czy będzie pił i znęcał się nad rodziną czy będzie żył w spokoju i zapewni ten spokój rodzinie to już jest jego wybór . Bo dorósł ,poznał życie wie.
I teraz już nikt nie ma niego wpływu.
Tak samo tyczy się też Luli.
Nie musi wybierać życia z nim bo wie jak wyglądało.
Ona z domu wyniosła inne zasady i tego się trzyma.
Chciała stworzyć dom jaki wg jej zasad jest prawidłowy.
Podejście jej męża do życia jej nie pasuje. Chciałaby zmian na lepsze ale on nie chce. Nie chce się jej podorzadkować i robi swoje.

wiem że każdy przypadek jest indywidualny, tak samo jak człowiek, można jakoś to normalizować, często to tworzy jakieś schematy
faktem dla mnie jest też że spotkanie dwóch odmiennych "wychowań, chowań" kończy się albo nie wchodzeniem w związek, albo szybkim rozejściem w większości przypadków
jeśli związek polega na "miganiu" się jednej strony, a "wierze lub nie widzeniu" drugiej przez długi czas, to coś nie tak w wychowaniu i jednej i drugiej strony

trzeba odpowiednio pocierpieć, i tu i tam, żeby się zreflektować, gdzie i tak często tylko na refleksji się kończy, mówię o braku działania big_smile
nie mówię o rozwodzie, rozejściu
ludziska zamykają z hukiem jeden związek, a na tych samych wartościach schematach budują następny

polemizowałbym że tylko po chowaniu człowiek dorosły pije, chodź pewnie 90 procent ludzi tak właśnie doszło do :alkoholu, narkotyków, dewiacji, różnego rodzaju, i całej tej reszty syfu (nie radza sobie z życiem)

ważne że autorka chce zmian, oby nie stanęła w połowie drogi, bo efekt będzie mizerny, jeśli będzie
już odczuwa strach przed nie znanym sad chodź może nie uniknionym, jeśli jej mąż dalej się będzie upierał przy swoim wyborze

28

Odp: co dalej

Sam nie wiem czy alkoholizm męża (z wszystkimi towarzyszącymi dodatkami) są wyłączną przyczyną Twoich rozterek. Rozpad związku często jest odbierany jako osobista klęska i prawie że koniec świata. Ludzie po rozwodach, zdradach, ucieczkach od przemocowców czy nawet w przypadku poważnej choroby partnera tracą poczucie sensu życia, radości z małych rzeczy i wielkich sukcesów. Masz przecież sporo dobrych doświadczeń, niemałe sukcesy w swoim twardym życiu. A jednak ich nie widzisz bądź nie doceniasz. Dlaczego? Chyba za bardzo uzależniasz swoje poczucie szczęścia od innych ludzi, a już od toksycznego męża w szczególności.

29

Odp: co dalej
tenniedobry2 napisał/a:

polemizowałbym że tylko po chowaniu człowiek dorosły pije, chodź pewnie 90 procent ludzi tak właśnie doszło do :alkoholu, narkotyków, dewiacji, różnego rodzaju, i całej tej reszty syfu (nie radza sobie z życiem)

ważne że autorka chce zmian, oby nie stanęła w połowie drogi, bo efekt będzie mizerny, jeśli będzie
już odczuwa strach przed nie znanym sad chodź może nie uniknionym,jeśli jej mąż dalej się będzie upierał przy swoim wyborze


Nigdzie nie użyłam słowa "tylko" wink.

30

Odp: co dalej
rojka napisał/a:
tenniedobry2 napisał/a:

polemizowałbym że tylko po chowaniu człowiek dorosły pije, chodź pewnie 90 procent ludzi tak właśnie doszło do :alkoholu, narkotyków, dewiacji, różnego rodzaju, i całej tej reszty syfu (nie radza sobie z życiem)

ważne że autorka chce zmian, oby nie stanęła w połowie drogi, bo efekt będzie mizerny, jeśli będzie
już odczuwa strach przed nie znanym sad chodź może nie uniknionym,jeśli jej mąż dalej się będzie upierał przy swoim wyborze


Nigdzie nie użyłam słowa "tylko" wink.

smile
Widzę, widzę automat
zdanie ma swój sens w dalszym stopniu tongue to było  celem,

31

Odp: co dalej
rojka napisał/a:

Lula
Już kilka napisałam , Ty też.
Masz pracę ,nie zarabiasz na jego picie, tylko na siebie i dzieci.
Nie mieszkasz z nim , nie poddajesz się przez to przemocy i tu wg mnie jest ogromny plus bo umiałaś wyprowadzić się, zamieszkać bez niego i nie przyjmujesz go do siebie.
Dzieci nie słuchają awantur i nie muszą oglądać pijanego ojca.
Podoba Ci się stan kiedy nie czujesz strachu.
Nie wycofałaś sprawy o znęcanie się, nie uległaś przez to jemu, jego "urokowi", jesteś nie czuła na jego prośby i groźby.
Złożony jest pozew o rozwód.Przyznane alimenty.
Ty już sporo zrobiłaś w kierunku dobra dla siebie i dzieci.
Dajesz sobie świetnie radę bez niego.
Wyobraź sobie jakby wyglądało Twoje życie bez tego co już zrobiłaś.
A on?  No cóż to dorosły facet . Niestety ale jak On nie będzie chciał to nikt nic nie poradzi.
A to,że jego rodzice będą musieli Ciebie spłacać to mogą mieć pretensje do niego nie do Ciebie ewentualnie jeszcze do siebie, ktoś go w końcu wychował.

Zgadza się rójka co piszesz chociaż nie do końca jego urokowi za każdym razem mam ochotę ulec i wierzyć co mówi minęło tyle czasu a ją za nim tęsknie jak głupia jak zdarzy  się że się z nim widzę to póżniej cały czas o nim myślę.Czy daję sobie świetnie radę bez niego męczę się że wszystkim wydaje mi się że mieszkając z nim było by mi łatwiej ciągle siedzi mi w głowie i to jest silniejsze odemnie dzięki.

32

Odp: co dalej

Ale za czym tęsknisz?
Za wymyślonym małżeństwem ? bo rzeczywistość okazała się inna .
Z czym by Ci było łatwiej? Jak on by Ci pomógł?
Lula
Ty nie żyj w iluzji swojego związku, patrz na to co już się wydarzyło, ile było dobra a ile zła w Waszym małżeństwie.
I co jest lepsze dla Ciebie i dzieci.

33

Odp: co dalej

Witam ponownie postanowiłam się znów odezwać i zapytać was o zdanie u mnie tak naprawdę nic się nie zmieniło w sprawie męża jeszcze nadal piję i nic niezamieżam z tym robić a jak wiadomo ta choroba postępuje przechodzi na dalsze etapy nie mamy dalej kontaktu że sobą i bardzo dobrze bo naprawdę ciężki przypadek okropnie wygląda widziałam go zupełnie przypadkiem młody chłopak 32lata i tak sobie pomyślała jak dobrze że mnie już tam niema współczuję teściom że musząw tym uczestniczyć na co dzień porażka a z drugiej strony nic z tym nie robią nie zgłaszają go na leczenie czy nie namawiają dobrowolnie nie wiem znów czekają na mnie lub kogoś innego że to za nich załatwić czy są nim wykończeni z tego co mi opowiadali robi niezłe jazdy.  Jak to jest że nie jest tą samą osobą ipogudz się tu że raczej nie będzie jak 4lata temu zapomnij nieda się czasem wydaje mi się że trzeba ktoś musi mu pomóc bo sam na pewno nie da rady zawsze był wrażliwy i emocjonalny a przy tym wesołym i zabawnym facetem a teraz menelem z chorymi urojenia mi jak dać radę prawie codziennie myślę co u niego i co by tu zrobić a z drugiej strony osiąga to dno ale on tego niedostrzegalne pozdrawiam.

34

Odp: co dalej

Pomyśl o sobie, dzieciach i Waszej przyszłości, zamiast zamartwiać się nim. Jest dorosły i nie masz wpływu na jego decyzje.
Nie zmarnuj dzieciom życia, a swoje możesz jeszcze ułożyć. Tylko nie trać więcej czasu.
Jeżeli zdecydujesz się na rozwód, to koniecznie z orzekaniem jego winy, bo jak w banku będziesz miała za jakiś czas sprawę o alimenty na niego.
Oczywiście mało prawdopodobne jest, żeby sąd takie alimenty mu przyznał, ale będziesz ciągana po sądach.
Zadbaj też o przyszłość dzieci. Jeśli masz podstawy do pozbawienia go praw rodzicielskich - zrób to.
Często tacy degeneraci, którzy porzucili swoje dzieci, nie utrzymywali, nie zrobili dla nich nic dobrego, a wręcz przeciwnie, po latach domagają się alimentów na siebie.

35 Ostatnio edytowany przez rojka (2016-02-18 08:19:22)

Odp: co dalej

Josz , Lula już ma przyznane alimenty i na rozwód też się zdecydowała.
Nie w tym problem jak ma zadbać o siebie bo ona to doskonale wie i zrobiła dla siebie już sporo.

Problem z tego co wyczytałam, a czyta się Ciebie Lula ciężko bo piszesz wszystko jednym zdaniem, polega na tym ,że z fajnego faceta zrobił się degenerat. I pytanie co z tym zrobić jak pogodzić się z tym,że mąż się coraz bardziej stacza.

Lula Ty nie zrobisz nic.
Ciężko jest patrzeć na człowieka z którym planowało się spędzić życie ,że spada na dno i wcale nie chce się odbijać.
Ani Ty ani jego rodzice nie zrobicie nic. Być może liczą faktycznie na Ciebie,że Ty pomożesz ale dopóki on nie będzie chciał nie dasz rady mu pomóc.
Owszem wysyła się ludzi na odwyk ale często wracają z powrotem do picia.
Nie działa na niego to,że traci rodzinę.
Przepity mózg domaga się jeszcze więcej trucizny i zamiast się tego pozbyć on się poddaje.
Jest słaby i nie chce być silny.
Może nie ma motywacji?

36

Odp: co dalej
rojka napisał/a:

Josz , Lula już ma przyznane alimenty i na rozwód też się zdecydowała.
Nie w tym problem jak ma zadbać o siebie bo ona to doskonale wie i zrobiła dla siebie już sporo.

Problem z tego co wyczytałam, a czyta się Ciebie Lula ciężko bo piszesz wszystko jednym zdaniem, polega na tym ,że z fajnego faceta zrobił się degenerat. I pytanie co z tym zrobić jak pogodzić się z tym,że mąż się coraz bardziej stacza.

Lula Ty nie zrobisz nic.
Ciężko jest patrzeć na człowieka z którym planowało się spędzić życie ,że spada na dno i wcale nie chce się odbijać.
Ani Ty ani jego rodzice nie zrobicie nic. Być może liczą faktycznie na Ciebie,że Ty pomożesz ale dopóki on nie będzie chciał nie dasz rady mu pomóc.
Owszem wysyła się ludzi na odwyk ale często wracają z powrotem do picia.
Nie działa na niego to,że traci rodzinę.
Przepity mózg domaga się jeszcze więcej trucizny i zamiast się tego pozbyć on się poddaje.
Jest słaby i nie chce być silny.
Może nie ma motywacji?

37

Odp: co dalej

Cześć chciałam sprostować jeszcze niezdecydowałam złożyć wniosku orozwód ale wszystko na to wskazuje źe nic innego mi niepozostało.Mamy separację rozdzielność majątkową wynikająca zseparacji i przyznane alimenty na dzieci.Nie mieszkamy razem ja wynajmuję wyprowadziłam się zdomu za którym bardzo tesknię rozumiecie razem je wykańczaliśmy to był nasz pierwszy domek .A teraz muszę od nowa zaczynać dorabiać się izastanawiam się nad kupnem tego wynajmowanego ale tam jest wszystko do remontu iboję się czy nie przeceniam swoich możliwości czy dam radę to spłacić.Także tak to wygląda kiepsko prawda ijeszcze zapomniałam ma ograniczone prawa rodzicielskie sądownie też przy separacji sąd to orzekł takze o co chodzi z tym bankiem pa.

Posty [ 37 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024