Każdy/Każda z was był w kimś zakochany, miał złamane serce, został opuszczony...
Wczoraj rozstaliśmy się z moim chłopakiem. W sumie to on mnie zostawił. Po ponad trzech latach. Stwierdził że niesamowicie pasujemy do siebie (fizycznie), że wciąż mnie kocha ale już nie czuje tej więzi emocjonalnej co kiedyś "iskierki". A na początku nasze wspólne rozmowy były dla mnie jednym z głównych zalet związku z nim.
Od dłuższego czasu przeczuwałam,że się rozstaniemy. On wyjeżdżał na dwa, trzy tygodnie do pracy i wracał na weekend. Prawie nie rozmawialiśmy, nie był mną zainteresowany a gdy wracał kwitło. Byłam przygotowana że się rozstaniemy, ale gdy to się stało grunt osunął mi się spod nóg. Byliśmy w kinie z okazji walentynek, wieczorem piliśmy martini a potem zerwał ze mną...
Nawet nie próbuje opisać tu 3 letniego związku ze wspólnymi wigiliami, wakacjami, randkami, kłótniami... sami wiecie,że się nie da. Myślałam że to właśnie ten książę z bajki. Najgorsze jest to że to właśnie wrażliwy, mądry inteligentny mężczyzna.
Jestem nowa na forum. Nie wiem co robić dalej z moim połamanym sercem.
Poradźcie jak wy sobie poradziłyście/radzicie/nie radzicie ze złamanym sercem?