Witam.
Z Mojm partnerem jesteśmy 4 lata i ogólnie było super od 4 m-cy mieszkamy razem...I od paru tygodni ciągle stwarza jakieś głupie sytuacje,czepia się wszystkiego,ostatnio w nocy mnie obudził i zwyzywał... ciągle mi dokucza i wyżywa się na mnie.
I do tego jest bardzo zazdrosny,czasem w kłutni nawet wyzywa mnie od puszczalskich,blachar itp.Ponieważ wcześniej miałam 5 partnerów seksualnych,on uważa ,że się puszczałam na lewo i prawo.A zapomniałam dodać ,że w chwili kiedy go poznałam miałam 26 lat i 3 poważne związki.
Dwa dni temu wyprowadziłam się od niego do znajomych,żeby sobie wszystko przemyślał...Mam wrażenie ,że on nie radzi sobie z emocjami i stresem dlatego się odgrywa na mnie.Nie wiem co mam robić czy wrócić do niego i iśc z nim do psychologa czy też poddać się i go zostawić raz na zawsze?
Prosze o pomoc...
Proszę to jest postawa kobiet, chcą coś zmienic naprawić, moj eks mnie rzucił bo 3 raz po alko poczuł się potraktowany przeze mnie jak śmieć w ciągu ostatnich 5 msc a bylismy razem ponad 2 lata.
Jeżeli zrozumie sówj bład będzie chciał to naprawić, zdaje sobie z tego sprawę, że coś jest nie tak, to powinniscie szukać jakiejs pomocy.
Bądźmy szczerzy, nie mówisz nam wszystkiego. Kłótnia, to jesdnak fakaś forma dialogu, on musiał mieć jakieś argumenty. To że w nocy cos mu się poukładało i zaczął mieć pretensje, to też się z kosmosu na pewno nie wzieło.
Swoją drogą, to dureń z tego gościa. Zamiast docenić i korzystać z doświadczenia, bycia z dziewczyną, która zapewne wie, czego chce w łóżku... ehhh. Poczekaj, aż trafi na kobietę bez doświadczenia, jeszcze za Tobą zatęskni.
Powiem tak nie poszło o sex !poprostu obudził mnie w nocy i zrobił scene,ciągle mi wmawia ,że ja pewnie bym, chciała się z kis innym spotykać albo ,żę ktoś tam mi się podoba ale tej nocy zwyzywał mnie od najgorzych,bo miałam na rano do pracy i chciałam się wyspać!Chyba to powinien zrozumieć nawet jak by mu się bardzo chciało powinien zrozumieć mnie...
właśnie mam wrażenie ,że to mi bardziej zależy na sexie i ,że bardziej tego potrzebuje...kurcze najgorsze ,że ja żyć beż drania nie potrafie!
antosia ponoc to właśnie za tymi najwiekszym darniami najbardziej szalejemy , ale pomyśl sobie czy warto później męczyc się z takim całe życie. Uważam ,że nie warto im prędzej to zrozumiesz tym lepiej . Ja sama kiedyś byłam w długim bo 5 letnim związku z bardzo zazdrosnym mężczyzną ,aż do pewnego dnia ...Kiedy zadzwonł do mnie a ja nie mogłam odebrac tel to mniie poprostu zwyzywal i dałam sobie spokój. Tobie też radze bo pewnie i tak predzej czy poznej dojdzie do tego, no chyba ze bedziesz chcala meczyc sie cale zycie. Przemysl to...
Najgorsze jest to że my kobiety zawsze próbujemy usprawiedliwić zachowanie naszego partnera,,nawet to najbardziej żenujące...
uważam że dobrze zrobiłas wyprowadzając się, teraz drugim krokirm powinna być spokojna rozmowa najlepiej gdzieś w fajnej spokojnej knajpce.
musisz mu powiedzieć iż nie odpowiada ci takie traktowanie...
Nie możesz zgadzac się na taki brak szacunku..
dzięki za odpowiedź i wsparcie!
Fajnie ,że wkońcu ktoś mnie rozumie!
Pewnie masz racje ,że nie warto...Tylko chodzi o to czy mam na tyle siły ,żeby go zostawić?a może to tylko chwilowy kryzys?Mam tyle myśli w głowie...A z tym dzwonieniem to fakt jak on jest w pracy i nie może rozmawiać to jest wszystko ok ale jak ja jestem w robocie i nie moge rozmawiać to zaraz jest ,że bajerujesz z kimś!U nas w zwiąsku wszystko działa w jedna strone czyli to ja jego muszę zrozumieć on mnie nigdy.Tak samo,jak on jest zmęczony to ja muszę to uszanować ale jak ja i chcę odpocząć to jest afera w środku nocy.Wcześniej byłam z kimś ale jeszcze nigdy mi tak na nikim nie zależało: jednak coś jest w tym ,że kobiety wolą drani.A swoją drogą gdzie Ci normalni faceci???
Czasami własnie ratując Miłość trzeba odejść..aby ktoś zrozumiał kim dla niego jesteś...
A fajni faceci ? są...ja np. mam takiego męża...
co prawda nie wiem co bedzie jutro...ale teraz jest cudownie... 16 lat po ślubie...
Doris czy mogę Cię o coś zapytac? Ale sie nie pogniewaj , ok?
Czy odeszła bys od swego męża, aby ratowac swoja miłośc?????
tak teoretycznie pytam w odniesieniu do tego co napisałas post wyżej...
gaziu ja nie mówię o całkowitym odejściu...
ale skoro facet nie szanowałby mnie i tak traktował jak autorkę wątku...tak -odeszłabym...
ja się wyprowadziłam / z innej przyczyny/ i teraz jest wspaniale...
ogólnie nie doradzam tak zwanych przerw zwłaszcza w małżenstwie...ale są sytuacje na które kobieta ani żaden człowiek zgadzac się nie powinien- a mianowicie- poniżanie i brak szacunku....- bo to chyba o Miłości nie świadczy?
Doris2727 Gratulacje i dużo powodzienia życzę! Tylko tak sobie myślę ,że teraz dużo frajerastwa i ku...stwa jest,chyba za dużo!
właśnie się wyprowadziłam!tylko teraz pytanie czy wracać i dawać szanse czy nie????
Antosia...cóż powtórzysz wcześniejszy scenariusz...
moze niech ci pokaże jak się zmienia...i na razie spotykajcie się ...na neutralnym gruncie?
a może najlepiej z nim do psychologoa iść???
Jesli jest jakakolwiek szansa na uratowanie Waszego związku to ją zniszczysz, jeśli wrócisz teraz do niego. Obserwuj jego zachowanie. Jeśli jest mu obojętne czy jestescie razem czy nie - nie łudź się, że jak "dasz mu ostatnią szansę" to on się zmieni. Nie zmieni się, jeśli wcale tej szansy nie chce, jeśli nie widzi problemu, jeśli uważa, że to Twoja wina. To ON musi chcieć. To on powinien za Tobą teraz biegać, próbować rozmawiać i obiecywać poprawę. Im szybciej do niego wrócisz tym mniejsza szansa na jakąkolwiek zmianę. Nie wracaj więc, spotykaj się z nim na neutralnym gruncie i rozmawiaj - tak, aby on zrozumiał, że jeśli jego zachowanie będzie się powtarzało to straci Cię bezpowrotnie. A do psychologa powinien najpierw udac się sam - zanim do niego wrócisz. Aby Ci pokazać, że on chce coś zmienić a nie Ty na nim to wymuszasz.
Dzięki za rade!czyli zobaczymy jak się sprawy potoczą...oby pomyślnie dla wszystkich!Macie rację niech cię teraz stara jak mu zależy to się ułoży jak nie to trudno: życie toczy się dalej i głowa do góry Bardzo wszystkim dziękuję za wsparcie i rady...A swoją drogą to w każdym związku są jakieś kryzysy...U Nas tak się też może dzieje dlatego ,że był długo w zagranicy i powrót topolskiej rzeczywistości jest ciężki i może trochę się martwi ,co ja tu robiłam sama w wielkim mie ście a wokół pełno pokus!Ale ja grzecznie czekałam na niego ale może on ma z tym problem?A pożyjemy zobaczymy jak to się wszystko ułoży?
Antosiu chodz bardzo kochasz musisz teraz wykazac się stoickim spokojem...i nie usprawiedliwiaj jego zachowania...chamstwa nic nie tłumaczy...
spokojnie krok po kroku
powodzenia:)
Doris bardzo kocham i myślę ,że masz wieksze doświadczenie w końcu 16 lat jesteś w zwiąsku a ja tylko pare latek...i masz całkowitą z tym chamstwem!a co myślisz o kryzysach w związkach każdy to musi przejści tylko jedni nie dają rady i się rozstają! Ja wierzę ,że wkońcu się wszystko ułoży oby zmieniło się na lepsze!
On w ogóle walczy o Ciebie?
w każdym związku są kryzysy..na jedne jesteśmy przygotowani..bo coś się psuje...coś jest nie tak...
inne przychodzą nagle..niespodziewanie...
Ale jeżeli jesteście tymi dwoma połówkami jabłka..waszej miłości nic nie zmieni...
Tak jestem 16 lat po ślubie...i było bardzo zle...czasami tragicznie...przeszłam depresje...
Ale wiem jedno - teraz wiem ze warto było...
czy walczy?dobre pytanie...nie wiem czy można nazwać to walką!On mówi ,że walczy tylko ,że ja tego nie widzę.A co nazywasz walką?On mówi ,że wszystko co robił to dla mnie:mieszkanie ,wyjechał żeby zarobić na wspólne lepsze życie.Tylko ,że to lepsze życie wcale nie jest lepsze!Kiedyś nie mieliśmy nic,mieliśmy tylko siebie ale czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie.A teraz mamy piękne mieszkanie,auto i wszystko o czy kiedyś marzyliśmy tylko ,że nie umiemy się pogadać i ciągle siebie ranimy...A jak facet powinien walczyć o kobietę?
Biegać za nią z kwiatami i ją przepraszać,czy porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko i próbować zapanować nad emocjami...Wszystko to robi tylko czasem wygaduje rzeczy,które mnie ranią i później przeprasza,obiecuję i stara się przez parę tygodni.Jest grzeczny,dobry ,opanowany i niby wszystko dobrze ale nie wiadomo kiedy wybuchnie i znów się zaczyna...
Już nie wiem jak ma reagować na jego uwagi i dogryzanie?teraz się wyprowadziłam,tylko czy powinnam się poddać czy dać mu szanse?Serca mówi jedno rozum drugie i czym się kierować???
Abstrachując od sedna sprawy, a czy kobietom nie zdarza się też tak, że są miłe grzeczne, dobre, opanowane i niby wszystko jest ok, a potem wybuchają. Bo ja osobiście obserwuje takie rzeczy przynajmniej raz w miesiącu. Nie na darmo też ktoś, kiedyś pieknie napisał Kobieto puchu marny ty wietrzna istoto ... , co z wicznością nie ma nic wspólnego. Dlaczego się mówi , że kobiety nie da się rozpracować. Ano, przez jej zmienność, nieprzewidywalność. Sledzę sporo wątków i wciąz czytam, że to co obserwują kobiety patrząc na mężczyzn, to sielanka, którą chciałyby mieć wiecznie. Ale nie jedna z tych kobiet, nie raz wypisuje, że potrafi być kapryśna, zołzowata (to skrót, którego pewnie żadna nie uzyła), czasem nieznośna, czasem nawet gdy slyszy komplementy i chce ich więcej, to potrafi dokopać itd. Kobiety w równym stopniu potrafią i czynią uzytek z języka dogryzając.
Powyżej opisane zachowania partnerów życiowych obserwuje się na codzień, ale wynika to głównie z braku zrozumienia, a on się bierzez z braku rozmowy, rozmowy ze zrozumieniem. Szermierka słowna, to etap, który daje do zrozumienia, że przespało się moment w którym należało porozmawiać, szukając na łagodnym poziomie rozwiązań, a nadszedł czas na rozwiązania stanowcze. Kiedy należy nie dyskutować stanowiska, a je przedstawić i dopiero je dyskutować. To juz nie etap na którym należy podjąć dyskusje o charakterze sprawy, ale etap gdzie muszą zapaść rozstrzygnięcia, czasowe lub stałe. Ale trzeba rozmawiać. Bez tego ani rusz. A każde inne działanie, prowadzi do oddalania się.
Wracając do sedna. Dobrze, że się wyprowadziłaś. Jak sama wiesz nie przekreśla to szans, co powinno się zaznaczyć, nie zostawiając całkowitej niepewności. Daje to poczucie dystansu, który umożliwia spojrzecnie na całość z perspektwy, która w tej chwili jest najwyraźniej potrzebna. Jednocześnie, daje się zapewne usłyszeć dzwon bijący na alarm, ale nie można dać się mu zagłuszyć. Decydując się na taki krok masz komfort zrobienia w miare obiektywnego bilans plusów i minusów. Zarówno w sferze uczuciowe, racjonalego myślenia, materialnej i jaką tam sobie jeszcze wymyślisz. Jednak na pewno nie czekaj w nieskończoność, jeśli związek ma trwać. Bo każda rozłąka, zarówno podjęta w takiej sytuacji, czy też, w sytuacjach, gdy w związku jest bardzo dobrze, negatywnie wpływa na jego stabilność i drzemiąc w przyszłości potencjał.
mogę napisać jak jest u mnie...
Staram się być opanowana,grzeczna i spokojna ale to zajęło mi parę ładnych lat ,żeby nauczyć się panować nad sobą i teraz moje motto życiowe brzmi :,,staraj się żyć spokojnie i daj żyć innym też spokojnie,,
Kiedyś byłam awanturnicą a teraz gdy mam jakiś problem to staram się o tym porozmawiać a nie odgrywać się na kimś a na pewno nie na bliskiej osobie!Bo można sobie tylko skomplikować życie i kogoś niepotrzebnie zranić!
Może i dobrze zrobiłam,tylko czemu czuję się fatalnie?I nie mogę w nocy spać bo się zamartwiam o niego i różne myśli w głowie mam!
Na razie mieszkam u przyjaciół ale to jest dosyć krępująca sytuacja i nie mogę tam mieszkać nie wiadomo ile! Muszę podjąć decyzje czy szukać jakiegoś mieszkania czy wrócić do niego?
Boję się ,że jak wrócę to będzie jeszcze gorzej a jak odejdę to czy dam sobie sama radę...
antosia...ja tez mam partnera z którym sie przekomarzam i to co czytam to niektróre sytuacje u nas sa podobne, z tym ze ja juz sie nauczyłam ze jak cos mówi to gdzieś w 80% to zart
z tym ze u nas tak bylo od poczatku i nie stalo sie to z dnia na dzień.
mi sie wydaje że jesli on mówi to na powaznie to gdzieś jest głębszy problem o którym ci nie mówi, moze ma jakis żal, moze twierdzi że sie w czyms poswiecił a ty tego nie doceniasz a teraz szuka tylko pretekstu żeby sie na tobie wyżyć.
no nie wiem...dobrze by było jakby zechciał z Toba porozmawiać
ps.czasami mężczyźni tak mają ze dobieraja sie do problemu ze sie tak wyraze od dupy strony, zamiast zapytac wprost albo "wyrzygać" co im leży na serduchu to beda poruszać wszystkie tematy żeby tylko nie poruszyć istoty sprawy.
Czyli po pierwsze nie zawsze tak było, że byłaś "grzeczna", jednak dostajesz dwa wielkie punkty jeden za pracę nad sobą, a drrugi za samoświadomość. A czujesz się fatalnie, bo masz wyrzuty sumienia. To raczej normalne w takiej sytuacji. Gorzj by było gdybyś ich nie miała, chociaż, odpowiedź na dalsze pytania byłaby oczywista. Nie ma co też gdybać, co by było gdyby, po prostu jest jak jest.
Jeśli wrócisz, na pewno łatwo nie będzie. Jeśli odejdziesz, na pewno sobie dasz radę, może lepiej, a może gorzej - na to pytanie nie ma odpowiedzi. Ważniejsze jest za to, jak się będziesz czuła z taką decyzją.
I do tego jest bardzo zazdrosny,czasem w kłutni nawet wyzywa mnie od puszczalskich,blachar itp.Ponieważ wcześniej miałam 5 partnerów seksualnych,on uważa ,że się puszczałam na lewo i prawo.A zapomniałam dodać ,że w chwili kiedy go poznałam miałam 26 lat i 3 poważne związki
hehehe to ja nie wsponmne jakie my czasami sobie rzeczy wypominamy, albo robimy sobie na złość, no tak juz jest ze jak meżczyzna sie zakocha to drażni go to ze byłaś czyjaś wcześniej, nie usprawiedliwia go oczywiscie to że cie wyzywa, ale zamiast prosto powiedzieć "Kochanie po prostu chciałbym żebyś była moja jedyną" to on się w utarczki słowne bawi...ahhh ci mezczyźni z nimi źle ale bez nich jeszcze gorzej
Właśnie rozmawiamy ciągle...
Tak ma do mnie żal!Tylko nie bardzo umie sprecyzować o co???
Wmawia mi różne głupoty:np.że jestem materialistką,że uganiam się za innymi itp.
Tylko nie widzi tego jak pędzę do niego po pracy,jak się staram,wspierać go,pomagać mu tylko że ja nie mam tego z jego strony...
Czasem odnoszę wrażenie,że on ma jakieś kompleksy i chyba jest egoistą,myśli że jest pępkiem świata!
Wczoraj z nim rozmawiałam...
Słuchajcie co mi powiedział:
Nie potrafię żyć z kobietą,która ma taką przeszłość.
Na to ja się grzecznie pytam jaką?
A on że się puszczałam z kimś wcześniej.
A jaką ja mam przeszłość... a on niby święty z obrazka wycięty???
Chyba to normalne ,że ludzie w tym wieku są już po jakiś związkach i z przeszłością!
Jak chce kobiety bez przeszłość to niech idzie szukać do podstawówki bo co teraz młodzież wyczynia to jest dopiero szok!
Myślę,że to już nie ma sensu i trzeba się rozstać tak będzie lepiej dla niego i dla mnie.
Przygadał kocioł garnkowi. Zabrzmiało to tak, jakby to właśnie kobiety zawsze mówiły wprost i bez ogródek o co im chodzi Mnie się wydawało, że to kobiety krążą częściej wokół tematu, na szczęście napisałaż, że mężczyźni tak mają, że robią to czasami. Za to ja, czytając posty kobiet, dość często spotkałem się ze stwierdzeniami:
- on powinien wiedzieć, co w takiej sytuacji bym chciała,
- skoro mówię, że mnie boli głowa - to on powienien wiedzieć, że ... za to on ... więc kompletnie mnie nie rozumie
- zawsze chciałam, żeby on ..., ale on nie potrafił sie domyśleć,
Tak na marginesie, zazwyczaj pytając kobietę o czym myśli słyszy się:
- myślę o niczym, lub
- myślę o zupełnie czymś innym
Stereotyp jest dość oczywisty. Kobieta to gaduła, facet to zadaniowiec. Kobieta gdy ma problem, czuje potrzebę wygadania się. Ba, są kobiety takie, które mając problem też świadomie go unikają, za to pragną wyłącznie rozmowy, która jest dla nich kojąca. Jeśli już wyjawi problem, to nie koniecznie, by adwersarz koniecznie go rozwiał, zazwyczaj wystarcza pożalić się, by usłyszeć ciepłe słowa. Za to facet zamiast zrobić to ostatnie, startuje z szukaniem rozwiązania. Wypowiada go i uważa, że na tym sprawa sie kończy, tudzież dyskusji powinno jedynie ono podlegać.
Z drugiej strony, gdy facet ma prolblem, zamyka się w sobie i trawi. Wtedy kobieta czująć zagrożenie że coś się dzieje, nad czym nie ma kontrloi, anie informacji , co to jest zaczyna snuć domysły, przyprawiające ją o zawrót głowy, dzieli włos na czworo i hajda , siada na faceta. Drażni go wypytując i podpytująć, kręci językiem, starająć się sedno. Lata jak osa, bo widzi zatroskaną gębę, myśli, że najlepiej dla niego jest pogadać. Chce zrobić dokładnie to , co sama by w takiej sytuacji robiła, gadała, gadała, dzieliła się przemyśleniami itd. zakłada że tylk rozmowa pomoże. Bum a to nieprawda. Facet zazwyczaj musi strawić coś najpierw, zanim to z siebie wypluje. I nie zawsze do tego potrzebne mu jest pomoc osoby drugiej.
Oczywiście to klasyczne założenie. Ja wyznaje, że zarówno facet umie się nauczyć otwierać i rozmawiać o problemach, jak i kobieta może się nauczyć mówienia wprost i otwarcie oczekiwać rozwiązania, zamiast wyrzucania z siebie problemów.
Jak by nie patrzeć, o ile sprawa nie dotyczy szerokiego grona, w finale każdy podejmuje decyzje wyłącznie w obrębie własnej osoby i ją realizuje. Nawet jeśli ktoś ją do czegoś przekona, odwiedzie itd, jej działania, będą konkretnie jej działaniami. Wtedy nie ma znaczenia, czy zdawała sobie sprawę z wszystkich implikacji, czy zostały wziekte wszystkie możlowości, wszystkie za i przeciw. Bo jej działanie i tak będą realizowane przez nią, w jej imieniu. Dobrze by przy okazji pamiętała, że to ona poniesie tego konsekwencje. Czy pośrednio, czy nie to juz inna sprawa. Zatem pozostaje tylko kwestia tego, że zazwyczaj kobieta i mężczyzna dochodzą do tego innymi metodami.
Jedno mnie tylko pociesza. Z obserwacji wiem, że z wiekiem te różnice się zacierają. Choć nie zawsze wiek o tym decyduje. Zatem napiszę tak, osoby umiejące dojrzale spojrzeć na świat, umieją lepiej wyczuć moment, kiedy jest pora na to by zamiast motać, przejść do sedna, albo zamiast zamykać się w swoim umyśle, dzielić się swoimi problemami dopuszczając innych.
Wczoraj z nim rozmawiałam...
Słuchajcie co mi powiedział:
Nie potrafię żyć z kobietą,która ma taką przeszłość.
Na to ja się grzecznie pytam jaką?
A on że się puszczałam z kimś wcześniej.
A jaką ja mam przeszłość... a on niby święty z obrazka wycięty???
Chyba to normalne ,że ludzie w tym wieku są już po jakiś związkach i z przeszłością!
Jak chce kobiety bez przeszłość to niech idzie szukać do podstawówki bo co teraz młodzież wyczynia to jest dopiero szok!
Myślę,że to już nie ma sensu i trzeba się rozstać tak będzie lepiej dla niego i dla mnie.
hehe antosia jak ja to czytam to jakbym swojego słyszała ale ja juz na to nauczyłm sie patrzec z dystansem...i juz wiem jak z nim postepować...
ja np.nie unikam kłótni, jeśli przegnie to wtedy nie ma zmiłuj...
sa sytuacje gdzie grzeczność nie pomaga i kłótnie w niektórych sytuacjach sa naprawdę oczyszczające i wyrzucają tłumiony problem na wierzch...
ps.ja tez miałam identyczny problem ale ja w takich sytuacjach postępowałam wg.zasady "oko za oko ząb za ząb"...w moim przypadku pomagało...no cóż czasami trzeba postapić z kims tak samo jak ta osoba postępuje z nami.
Wczoraj z nim rozmawiałam...
Słuchajcie co mi powiedział:
Nie potrafię żyć z kobietą,która ma taką przeszłość.
Na to ja się grzecznie pytam jaką?
A on że się puszczałam z kimś wcześniej.
A jaką ja mam przeszłość... a on niby święty z obrazka wycięty???
Chyba to normalne ,że ludzie w tym wieku są już po jakiś związkach i z przeszłością!
Jak chce kobiety bez przeszłość to niech idzie szukać do podstawówki bo co teraz młodzież wyczynia to jest dopiero szok!
Myślę,że to już nie ma sensu i trzeba się rozstać tak będzie lepiej dla niego i dla mnie.
CHYBA masz racje , że nie ma sensu jeżeli Cię nie szanuje - za przeszłość
No w właśnie, a jaką to Ty masz przeszłość?
Nienormalnym by było gdyby w takim wieku nie mieć za sobą przeszłości i związków, nie mówiąć o seksie
Ale młodzieży szkolnej, bym w to nie mieszał. Moje córki już w przedszkolu mają swoje miłości. Zatem, jest to jakaś przeszłość. Gdzie zatem szukać?
Może powinien sobie wyhodować, takie z probówki iiiiiiiii
Dlaczego napisałaś, że rozstanie będzie najlepszym rozwiązaniem dla niego i dla Ciebie. Może tak pomyślisz o sobie najpierw?
Wiem, że się czepiam. Ale w obecnej sytuacji powinnaś się zastanowić myśląc wyłącznie o sobie.
Jakoś ja umiem poradzić sobie z jego ,,przeszłością,,.Rozumie to ,że wcześniej byliśmy w jakiś tam związkach,ale było minęło i powinniśmy skupić się na tym co jest teraz a nie rozczulać nad tym kto z kim,kiedy itd.
Chyba trochę dziwne było by ,żebym w wieku 26 lat nie miała żadnego faceta i czekała na księcia z bajki...I to,że byłam wcześniej z kimś nauczyło mnie czegoś i wiem czego oczekuję od partnera!
A co jemu było można mieć jakieś panienki i z tego nie robi afer ani on ani ja!Więc o co tak naprawdę chodzi?
Napisałam ,że najlepiej będzie się rozstać i niech szuka sobie kobiety bez przeszłości i ciekawe czy znajdzie swoją wymarzoną dziewice bez przeszłości...
No brawo, właśnie tak trzeba patrzeć na te sprawy. Tak jak napisałem, jeśli mu sie uda, będzie żałował, że ... że nie docenił Twojego doświadczenia.
Ale jednak mam cos na jego obronę, coś co juz dawno temu sie utarło, tylko nie zawsze ma się świadomość takich rzeczach:
-Zawsze tak było, że kobiety zazdrosne są głównie o potencjalne kochanki, swoich mężów,
-za to mężczyźni są zazdrośni o byłych kochanków swoich kobiet.
jeśli chodzi o pierwsze to np:
Żony wtedy są najlepszymi słuchaczami, gdy ich mąż mówi do innej kobiety.
drugie wywodzi się np. tego :
U mężczyzny wdzięczność za minione rozkosze jest wieczna.
Dla was, kobiet, mężczyzna, któregoście kochały, jest niczym.
Johann Wolfgang Goethe
Oskarżasz kobietę, że przechodzi od jednego do drugiego; nie krytykuj jej, ona szuka tylko stałego mężczyzny.
Z drugiej strony, gdy facet ma prolblem, zamyka się w sobie i trawi. Wtedy kobieta czująć zagrożenie że coś się dzieje, nad czym nie ma kontrloi, anie informacji , co to jest zaczyna snuć domysły, przyprawiające ją o zawrót głowy, dzieli włos na czworo i hajda , siada na faceta. Drażni go wypytując i podpytująć, kręci językiem, starająć się sedno. Lata jak osa, bo widzi zatroskaną gębę, myśli, że najlepiej dla niego jest pogadać. Chce zrobić dokładnie to , co sama by w takiej sytuacji robiła, gadała, gadała, dzieliła się przemyśleniami itd. zakłada że tylk rozmowa pomoże. Bum a to nieprawda. Facet zazwyczaj musi strawić coś najpierw, zanim to z siebie wypluje. I nie zawsze do tego potrzebne mu jest pomoc osoby drugiej.
Oczywiście to klasyczne założenie. Ja wyznaje, że zarówno facet umie się nauczyć otwierać i rozmawiać o problemach, jak i kobieta może się nauczyć mówienia wprost i otwarcie oczekiwać rozwiązania, zamiast wyrzucania z siebie problemów.
|Dunkis dzięki wielkie za te słowa Chyba je sobie wydrukuję i powieszę nad biurkiem. Niby mój chłopak mówił mi to samo, że gdy ma problem musi go przetrawić w samotności. Nie dzieli się tym, ogólnie faceci tak mają. Gdy widziałam, że coś jest nie tak próbowałam to z niego wyciągnąć
Nie za każdym razem gdy się widzieliśmy. Robiłam tak średnio dwa podejścia
Jeżeli się nie udało, to odpuszczałam sobie. Teraz już rozumiem, dzięki Tobie
Jednak teza z kobietami, nie sprawdza się w moim przypadku. Chłopak niedawno stwierdził: "Z tobą jest tak łatwiej, gdy coś ci nie pasuje mówisz w prost." (co nie oznacza, że jestem łatwa ) Fakt, nie robię żadnych fochów, cichych dni. W sumie to nie mam do tego okazji, chociaż gdyby tak poszukać to coś bym znalazła. Poprostu mówię gdy coś jest nie tak. Po co mam się męczyć, robić obrażoną minę i czekać aż się domyśli. Tak można wszystko wyjaśnić i jest ok.
Przepraszam za ten off top, ale musiałam podziękować
Pewnie,że bedzie żalował bo gdzie znajdzie tak tolerancyjną,wyrozumiałą,i cierpliwą istote???Odpowiedź jest prosta nigdzie bo zawsze będzie coś mu nie pasowało to jego jedyna wada!Zawsze znajdzie powód...Nawet jak go nie ma to coś wymyśli!
Przygadał kocioł garnkowi. Zabrzmiało to tak, jakby to właśnie kobiety zawsze mówiły wprost i bez ogródek o co im chodzi
Mnie się wydawało, że to kobiety krążą częściej wokół tematu, na szczęście napisałaż, że mężczyźni tak mają, że robią to czasami.
Stereotyp jest dość oczywisty. Kobieta to gaduła, facet to zadaniowiec. Kobieta gdy ma problem, czuje potrzebę wygadania się. Ba, są kobiety takie, które mając problem też świadomie go unikają, za to pragną wyłącznie rozmowy, która jest dla nich kojąca. Jeśli już wyjawi problem, to nie koniecznie, by adwersarz koniecznie go rozwiał, zazwyczaj wystarcza pożalić się, by usłyszeć ciepłe słowa. Za to facet zamiast zrobić to ostatnie, startuje z szukaniem rozwiązania. Wypowiada go i uważa, że na tym sprawa sie kończy, tudzież dyskusji powinno jedynie ono podlegać.
Z drugiej strony, gdy facet ma prolblem, zamyka się w sobie i trawi. Wtedy kobieta czująć zagrożenie że coś się dzieje, nad czym nie ma kontrloi, anie informacji , co to jest zaczyna snuć domysły, przyprawiające ją o zawrót głowy, dzieli włos na czworo i hajda , siada na faceta. Drażni go wypytując i podpytująć, kręci językiem, starająć się sedno. Lata jak osa, bo widzi zatroskaną gębę, myśli, że najlepiej dla niego jest pogadać. Chce zrobić dokładnie to , co sama by w takiej sytuacji robiła, gadała, gadała, dzieliła się przemyśleniami itd. zakłada że tylk rozmowa pomoże. Bum a to nieprawda. Facet zazwyczaj musi strawić coś najpierw, zanim to z siebie wypluje. I nie zawsze do tego potrzebne mu jest pomoc osoby drugiej.
Oczywiście to klasyczne założenie. Ja wyznaje, że zarówno facet umie się nauczyć otwierać i rozmawiać o problemach, jak i kobieta może się nauczyć mówienia wprost i otwarcie oczekiwać rozwiązania, zamiast wyrzucania z siebie problemów.
no jasne my kobiety tez takie potrafimy być...
to ja chyba jestem bardziej facetem w naszym zwiazku, mam jednak wieksze predyspozycje do zamykania sie a mój partner to chciałby szybko cos wyjaśnic i jak jest jakis problem to ma potrzebe wygadania sie na jego temat z pare dni hehe...
no dokładnie nie ma czegos takiego jak stwierdzenie czy to z ust kobiety, czy mezczyzny "no przeciez powinnaś/powinienes sie domyślić czego oczekuje"...to beznadziejne podejscie
ja ostatnio w miły sposób wyperswadowałam takie myslenie mojemu partnerowi, który twierdził ze to co dla niego jest jasne to dla mnie tez powinno być....
mo cóż czasami nam kobietem tudziez mezczyznom wydaje sie ze jestesmy tacy prosci i banalni a nasi partnerzy to powinni czytac nam w myslach a tak nie jest, dlatego ja wychodze z założenia ze trzeba mówić otwarcie o naszych potrzebach i wyrażać jasno mysli chociazby wydawały nam sie bardzo infantylne i takie oczywiste.
A co jemu było można mieć jakieś panienki i z tego nie robi afer ani on ani ja!
a powinnas tez zrobic mała aferke
w każdym związku są kryzysy..na jedne jesteśmy przygotowani..bo coś się psuje...coś jest nie tak...
inne przychodzą nagle..niespodziewanie...Ale jeżeli jesteście tymi dwoma połówkami jabłka..waszej miłości nic nie zmieni...
Tak jestem 16 lat po ślubie...i było bardzo zle...czasami tragicznie...przeszłam depresje...
Ale wiem jedno - teraz wiem ze warto było...
zgadzam sie z tym
16 lat w związku pięknie!!!
Doris ja tez uważam że dobrze jest walczyć kiedy widzimy szanse i kochamy swojego partnera
na pewno lepiej jest przeżywać kryzysy w zwiazku niz ich nie przezywać żeby po parunastu latach stwierdzić ze cos jest nie tak, bo przeciez wszystko było takie idealne, bo pewne rzeczy zamiataliśmy pod dywanik albo "przymykaliśmy oko"...
zawsze wychodzilam z zalozenia ze dobrze jak sie ludzie kłócą bo przynajmniej jest mozliwosć sprawdzenia czy umieja sie godzić
Koliber już mu o tym mówiłam i zrobiłam małą afere On uważa ,że facetą to wypada i ,że mogą...A kobiety nie powinny!
To wychodzi na to,że powinny czekać do ślubu i mieć tylko jednego faceta!A jak już przespałaś się z jednym to powinnyśmy więcej nie wchodzić w żadne związki.To jakieś głupie myślenie...
Ja nie dopuszczam do siebie myśłi i nie wyobrażam sobie z kim On wcześniej sypiał,albo gdzie i w jakich pozycjach,bo po co siebie niepotrzebnie nakręcać! A on ciągle się dopytuję jak mi było z innym,jak to robiliśmy ja oczywiście nie odpowiadam bo to jest tylko moja sprawa,a on sie nakręca,i wyobraża sobie jakieś chore rzeczy...
ON chyba nie dorósł do poważnego związku i nie wie ,że pewnych tematów nie porusza się!
Właśnie co o tym myślicie:Czy mówić o sprawach intymnych (które były z innym)czy nie?
Ja jestem na nie!
dla mężczyzny jest niesamowicie ważna ta sfera, a jak jest jeszcze taki uparty jak osioł i sie wypytuje o pikantne szczegóły to w tym momencie sam sobie piłuje gałąź na której siedzi ehh
no jak ci juz pisałam mój jest podobny, tylko ostatnio sam stwierdził że skoro on nie był świety to czemu ja niby miałabym być, ale jeszcze do dzis coś mi w żartach wypomni...ahh te chłopy
jak mi coś takiego mówi to ja mu zawsze odpowiadam "a co ty myślisz, ze kobieta to nie człowiek i nie ma popedu, ciesz sie ze mialam innych bo sie miałam na kim uczyc i dlatego jest ci teraz ze mną jak w siódmym niebie"
ostatnio napisałm mi w sms coś podobnego na zasadzie "wiesz ja nie wiem czy ja będę mógł być z Tobą po tym co mi powiedziałas" a to ja mu wtedy na to:"wiesz pomyślałam, ze jednak lepiej by było jakbyśmy rozstali sie w zgodzie-skoro ty nie jesteś mnie pewny i ja tez, bo ja chce miec mezczyzne który wie czego chce a nie mężczyznę któremu z dnia na dzień odmieni sie z powodu jakiegoś myślenia"...
oczywiście zaraz zadzwonił i juz gadka była inna i nawet dostałam buzi na dobranoc co prawda przez słuchawke ale było
trudno jednoznacznie doradzac bo każdy mezczyzna jest inny i to co na mojego działa to na twojego wcale nie musi, ale warto spróbować wszystkiego...sama musisz wyczuć pewne reakcje
a odnośnie tego czy powinno sie rozmawiać o srawach intymnych to jestem na nie jesli pyta mezczyzna, ale jesli pyta kobieta to mysle że nie byłoby takiego halo(choć róznie to bywa), bo dla nas kobiet sfera intymna to nie kwestia dumy jak u mezczyzny....
Antosia- to co opisujesz to moje przeżycia z byłym mężem.Jeszcze trochę a zacznie wymagać abyś mu opisywała jak było i z kim.Bedzie poniżał aż upodli tak, że sama w to uwierzysz i w swoich oczach będziesz nikim.Jeśli dasz rade to odejdz od niego, bo bedzie gorzej.Najpierw wyzwiska potem rękoczyny.Nie daj sobą pomiatać.Po czymś takim bardzo ciężko odzyskać poczucie własnej wartości,to zostaje na zawsze w naszej pamieci i bardzo rani.Tacy mężczyzni nigdy się nie zmieniają im wolno wszystko,nam nic.
Dzięki za radę!
Tak odeszłam już i jest mi z tym bardzo ciężko i nie daję sobie rady z tym...
Ale jestem umówiona do psychologa bo sama sobie z tym nie poradzę!
Albo zwariuję do reszty już się czuję jak bym zwariowała...zaczynam mieć różne myśl.
Najgorsze,że ciągle myślę że to chwilowy kryzys i że jak wrócę to on się zmieni i będzie dobrze,i zaczynam wierzyć w te jego brednie...On mi robi pranie mózgu!Tak to można określić.
Dziewczyny, pisałem te aforyzmy właśnie dlatego, by Wam podpowiedzieć, że dla faceta to jest ważna sprawa. A nawet ważna. Jednak nie doszukiwałbym się w tym niczego nadzwyczajnego, poza ... męską dumą, która ma taki pewien walor, jak rywalizacja. Chęć porówywania się jest silniejsza w tyej sferze. U niektórych, jak w przypadku faceta autorki watku, jest mocno nasilona. Ale podkreślam, nie doszukiwałbym się drugiego dna, albo twierdził, że wynika to z jego charakteru, a raczej z natury (no chyba że z jednego i drugiego). Ale spróbujcie spojrzeć na to z innej strony, może on jest tak zakochany, tak mu zależy, tak mocno jest zazdrosny że sam sobie z ty nie daje rady. To wcale nie znaczy, że zrozumenie tego ułatwi zycie komukolwiek. Ale uwierz mi porównywanie i wypytywanie się o takie rzczy jest bardzo normalne. Faceci, nawet małzonkowie z wiloletnim stażem, wypytują się o rzeczy swoje żony związku. Pytają o szczegóły. Nie jest to nienormalne. Porówywanie się - to jedyna przyczyna i zazdrość. Choć na pozór trudno się porówywać z rzeczami z przeszłości i z nimi konkurować, bo wiedza na ten temat przekazana przez partenrki może być albo niepełna, albo przebarwiona. Można spórbować pójść na całość, opowiedzieć wszystkie szczegóły, a nawet więcej, by rozwiać najdalej idzące szczegóły. Problem jednak możę się pogłębić. Bo w omawianym przypadku, facet tym się bardzo denerwuje i chybw nie jest to najlepsza droga. Ale zrozum go przynajmniej, te powody dlaczego tak robi.
Zauważyłaś sama, jak i my, że jedgo tłumaczenie jest nielogiczne. On mógł, a Ty nie. Dziewczyna jak raz poszła, to powinna się trzymać faceta, a facet może sobnbie skakać. Tak z ciekwaości jego reakcji , zapytaj się go, że gdyby kobiety stosowałyby się do jego teorii i wiązał sie w stałe związki z mężczynzami, z którzy sa ich pierwszymi partnerami, do niby gdzie Ci faceci skacząc z kwiatka na kwiatch , chodzili by zmoczyć i zdobywali doświadzczenia? Które on sobie przypisuje, że mu wolno? No gdzie? Do stodoły, meee, ablo muuu... tam by mógł znaleźć jedyny towar do ruczenia.
Zakręć mu dostęp, poiedz, że nie masz popędu i ... zobaczysz , zacznie gadać inaczej... a jak co to do obory żartowałem oczywiście.
amazonka740 myślę że się mylisz, mówienie o szczegółach, uspokaja wbrew pozorom, szczególnie, gdy znajdziesz się na pewnym poziomie. Wytłumaczę Ci dlaczego. Łatwo to zrozumiesz o ile masz tendencje do dzielenia włosa na czworo. Jeśli znasz fragment jakiejś dowolnej historii, która Cie mocno intryguje (w tym wypadku przeszłość seksualna, włącznie ze stroną techniczną, ale nie sugeruj się tym, pomyśl o czymkolwiek). Jeśli sprawa ta nie daje Ci spokoju, chodzi za Tobą, bezwienie o tym sobie przypominasz, to .... co się dzieje... z kawałków układanki zaczynasz układać różne scenariusze, może to było tak, albo inaczej. Jeden scenariusz jest taki, który Ci by pasował, drugi mniej pasujący, ale zaróno pierwszy rodzi dalsze możliwości rozowju, jak i drugi, każdy rozwija się i zyje sowim zyciem, kłębią się i przeplatają, moga pójść w różne kierunki. Zaczynają narastać wyobrażenia, zaczyna Cie to męczyć. powoli dociekasz prawdy, albo Ci się tylko tak wydaje. Powoduje to narastanie ciekawość, bezradność połączona z męczarnią, gdy pozostaje ta kwestia niewyjaśniona. Bezradność, bo z myślami sobie nie możesz poradzić, męczarnia - bo w ciągle o tym się mysli i powstają coraz czarnijesze opcje - masakrująće i zajmująće Twój umysł. Potem dostajesz kolejny kawałek układanki, który co prawda wyjaśni część z Twoich wątpliwośći, ale rodzi inne jeśli nie zostało wyjaśnione wszystko, jeśli dotychczasowe rzeczy nie pozwoliły CI poukładać sobie wszystkiego w głowie, i tak w koło macieju, i męczy Cie to i męczy. Dochodzisz do takiego stanu, gdy nie możesz sobie ze sobą dać już dary, z myslami krążącymi wokół tej histoii. Trawi Cie to od środka. Nadchodzi moment, gdy chcesz poznać prawdę, musisz, bo nie dajesz sobie z niczym radę, albo wszystko kojarzy Ci się tylko z tą rzeczą, a nawet gdy chcesz myśeć o czymđ inny, nie moesy , prbujesy ale nie możesz bo to wraca. Udajesz że myślisz o czymś innym, albo o tym nie mówisz, albo ukrzwasy pryed sob, e to niewane, e bey tej wiedyz mona dalej normalnie funkcjomnowa, ale jednak ono tam si gdyieđ wci tli, powoduje nerwz, napicia i strasz, nie radyisy sobie sama ze sobą. Każde Twoje zamyślenie, powoduje, że uciekasz w domysły. Masz dość. I co wtedy? Wtedy przestaje mieć znaczenie jaka jest prawda, w sensie, czy będzie trudniejsza do zniesienia, niż Twoje domysły, czy też nie. Liczysz, że źle nie będzie, ale też, zaczynasz przyjmować, że jeśli nawet będzie gorzej to i tak będzie lepiej niz niewiedz, która nie pozwla Ci myśleć o innym pytasz o to i pytasz, nie dostając odpowiedzi - wariujesz - dostając, możesz sobie poukładać i skupic na czymś innym, może wazniejszym. Jedynym wyjściem jest poznać prawdę, by znzać spokoju, albo uciec. Po to by spokojnie zasnąć.
W tym miejscu mogą sie budzić inne mechanizmy, choćby wyzywanie - próba wywarcia presji, szantaż, próba podejścia, nielogiczne argumentowanie, byle by sobie z tym poradzić. Nawet chęć zerwania z tą ze źródłem - ale trudno zerwać z kimś, kogo darzy się uczuciem - najelpiej - zrzucić winę na drugą stronę, doprowadzić do sytuacji, by to druga strona stała się odpowiedzialna za rozpad relacji - poprzez stawanie się samemu nie do zniesienia, by to ta druga strona, zrezygnowała, by nie powiedzieć przed samym sobą, że to moja wina.
Ale oczywiścei to tylko teoria, chociaż... ale to już inna bajka.
,,Ale spróbujcie spojrzeć na to z innej strony, może on jest tak zakochany, tak mu zależy, tak mocno jest zazdrosny że sam sobie z ty nie daje rady,,
Dunkis pewnie jest w tym trochę racji...Tylko,że może też powinien się zastanowić a nie reagować w taki sposób,ja też jestem człowiekiem i też mam uczucia,które on bezmyślnie rani.Narazie ja sie wycofałam i spokojnie czekam aż przemyśli swoje błędy.Może potrzebuje czasu na przetrawienie tego?Ale pożyjemy i zobaczymy jak naprawde kocha to będzie walczył jak lew i może wkońcu zrozumie ,że kocha się za to jakim się jest człowiekiem a nie ile się miało partnerów...
Tylko teraz czy zabrać swoję rzeczy czy jeszcze poczekać i zobaczyć jak sprawy się potoczą???
Proszę o radę i dzieki
On może i jest zdolny do walki jak lew, ale równie możliwe, albo nawet pewniejsze jest to, że musiałby sobie poradzić z innymi rzeczami. Pytanie, czy nie łatwiej będzie mu odjeść, niż bic się z innymi myślami. Moją ocenę i tak juz znasz, że to gałgan, co nie potrafi docenić co ma. Ja bym docenił
tak odeszłam!Tylko co mam zrobić z tą tęsknota i z tym smutkiem? nie daje sobie z tym rady...czuję się fatalnie!
On milczy,a ja jak wariatka czekam i patrze w telefon.
Najgorsza jest ta bezsilność i te myśli ,które przychodzą do głowy...To już prawie trzy tygodnie a jest coraz gorzej ciągle ryczę i nie chce mi się żyć!Jedyne czego pragnę to on i wrócić do niego,wybaczyć mu wszystko i żebyśmy żyli długo i szczęśliwie!
Tęsknota świadczy, że umiesz kochać, smute, że jesteś człowiekiem, za to poczukaj radośći, w myśleniu o czyms innym.
Co będzie to będzie. Takie rzeczy trzeba strawić. Na bezsilnośc i tak nic nie poradzisz, zatem nie przejmuj sie nią. Dasz dary. Teraz, jak i wcześniej, wiesz czego chcesz. Za to masz teraz sposobność dowiedzieć się, czego on chce, jeśli Ciebie - to się o tym dowiesz, jeśli nie... no cóż , chyba nie chciałabyś być z kimś do końca życia, dla którego nie jesteś ważna, a jedyne o czym możesz się z nim pokłócić to sprawy łóżkowe. To powinno mu otworzyć horyzonty.