mam 30 lat i.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 175 z 175 ]

131

Odp: mam 30 lat i..
amar napisał/a:

Wyslalam maila.

Hm sprawdzałam pocztę, ale narazie nic nie dostałam od Ciebie:)

132 Ostatnio edytowany przez amar (2012-10-06 20:34:29)

Odp: mam 30 lat i..
Tina231 napisał/a:
amar napisał/a:

Wyslalam maila.

Hm sprawdzałam pocztę, ale narazie nic nie dostałam od Ciebie:)

To nie wiem, gdzie to poszlo. W kazdym razie, jestem z Polski, ale nie mieszkam w Polsce. Kawa odpada.
Znasz angielski?
To posluchaj tego, moze Ci pomoze. Brzmi logicznie, ale wytlumacz to swojemu obolalemu sercu...
http://www.youtube.com/watch?v=5buynTfjVIU&feature=related

133

Odp: mam 30 lat i..
amar napisał/a:
Tina231 napisał/a:
amar napisał/a:

Wyslalam maila.

Hm sprawdzałam pocztę, ale narazie nic nie dostałam od Ciebie:)

To nie wiem, gdzie to poszlo. W kazdym razie, jestem z Polski, ale nie mieszkam w Polsce. Kawa odpada.

Rozumiem:)

134

Odp: mam 30 lat i..
Tina231 napisał/a:
amar napisał/a:
Tina231 napisał/a:

Hm sprawdzałam pocztę, ale narazie nic nie dostałam od Ciebie:)

To nie wiem, gdzie to poszlo. W kazdym razie, jestem z Polski, ale nie mieszkam w Polsce. Kawa odpada.

Rozumiem:)

Trzymaj sie. Jak wymyslisz jakis sposob na ten bol, to daj znac smile

135

Odp: mam 30 lat i..
amar napisał/a:
Tina231 napisał/a:
amar napisał/a:

To nie wiem, gdzie to poszlo. W kazdym razie, jestem z Polski, ale nie mieszkam w Polsce. Kawa odpada.

Rozumiem:)

Trzymaj sie. Jak wymyslisz jakis sposob na ten bol, to daj znac smile

wydaje mi się, że na ten ból tylko czas pomoże i jak już troszkę czas pomoże to chyba nastepna miłość by to załagodziła .... nie wiem zobaczymy:)

136

Odp: mam 30 lat i..

Wiem, że żadne moje słowa specjalnie nie pomogą, że każdy musi przejść swoją drogę.
U mnie minęły dwa lata - niesamowicie burzliwe pod względem emocji. I jestem dziewczyny bardzo spokojna i szczęśliwa, mam wrażenie, że mój proces uzdrawiania (i to nie tylko ze związku - ale tych 30 lat życia) właśnie dobiega końca.
O dziwo jestem szczęśliwa mimo tego, że chyba nieco zakochana (nieszczęśliwie), że nie wszystko wokół jest idealne. Bardzo polubiłam siebie, a jeszcze bardziej moich rodziców, w czym upatruję największą łaskę tej sytuacji. Nauczyłam się, że miłość się kończy, że w każdym jest dobro i zło - we mnie też, że człowiek musi umieć w życiu być sam i sam być szczęśliwy. Nigdy nie wiem, co się zdarzy, ale mam dość siły, by przez wszystko przejść, a warto się cieszyć tym co jest w danej chwili.
Oczywiście życie nabrało zupełnie nowych i innych perspektyw, których nie planowałam i nawet nie przewidziałam, bo obraz był jeden...szczęśliwe małżeństwo i dzieci.
Też bardzo przeżywałam po rozstaniu z moim byłym  mężem brak dziecka. To było niesamowicie silne i trwało bardzo długo. Co jakiś czas wracało, potem odeszło. Ktoś mądry mi powiedział, że pragnienie dziecka u kobiety wiąże się zawsze z konkretnym mężczyzną. Gdy go tracimy, ale wewnętrznie z nim jesteśmy - to pragnienie te się nasila, nie chcemy tej perspektywy stracić, panikujemy.
Wiem, że chce mieć jeszcze rodzinę i rozwijać siebie, że chcę się nauczyć to pogodzić. Kiedy? W odpowiednim czasie, który przyjdzie sam.

I ta chęć przytulenia się do mężczyzny i bliskości. Ja ostatnio, gdy czuję się smutna w myślach przytulam się do mamy - przynosi mi to niesamowitą ulgę. Lub robię to prawdziwie. Nauczyłam się czuć jej miłość (latami absolutnie nie umiałam się do niej przytulić) i miłość taty i to wypełniło mi wszystkie braki i dało niesamowite poczucie bezpieczeństwa. Zadziwiające, ale prawdziwe.

Jeśli mogę Wam coś faktycznie poradzić dziewczyny, to przestańcie udawać i zwierzcie się bliskim. Może dzięki utracie ukochanego uda Wam się zyskać coś więcej, nauczyć innej miłości, może to Was zbliży do rodziny, a to podobno bardzo ważne dla budowania szczęśliwego związku. Związku jeszcze nie buduję, ale widzę, że dużo w tym prawdy.

137

Odp: mam 30 lat i..

raki wpuściłaś tu świeże powietrze...... Dziękuję za to co napisałaś, bo daje do myślenia i pozwala złapać oddech.

catwoman Ty w ogóle jesteś dzielna smile wiem, co chcesz przekazać dziewczynom, myślę że polubiłybyśmy się w realu smile


amar, Tina- ja wiem, że jest ciężko... ale poczytajcie, zastanówcie się co piszą dziewczyny. Ja też nie chcę głaskać Was po głowie, chociaż wiem co tam siedzi, ale zmobilizujcie się. Pomyślcie. Nie zamykajcie się na swój ból, bo doskonale wiem że tak jest wygodnie. Też to przeżywam.
amar spotkanie z psychologiem jest Twoim wyciągnięciem ręki. Chcesz żeby coś się ruszyło. Nie daj się!

W moim życiu to rozstanie, to też nie była pierwsza partyzantka, ale się wydarzyła, trudno.
Ratujcie siebie! Bo jedyną wartością jest życie. Teraz, tutaj. I to nie jest banał, puste zdanie.
Doświadczcie tego, tutaj nikt nie życzy Wam źle. Odnajdźcie się, żeby żyć.
Serce mi też się rozpierdzieliło w drobny mak, ale jestem, czuję. Nie wiem co będzie, g..wno mnie to w sumie obchodzi, ale wierzę że będzie ok. Walczę o każdy dzień, poranek, wieczór. Jak mam doła, to posłucham głośno muzy, wróciłam do palenia... No, to może jest minus, ale na razie jest.
raki pisałaś o rodzicach. Wiesz, to zabawne, ale ja dzisiaj pomyślałam o mamie. Nie jestem wzorową córką, odcinam ją od swoich problemów, ale dzisiaj strasznie chciałam z nią pobyć. Nie mieszkamy w jednym mieście, zresztą teraz wyjechała, ale za tydzień wybiorę się do niej.

Show Must Go On. Nie ma wyjścia.

138

Odp: mam 30 lat i..

malina82 a czy choć trochę czujesz się lepiej?

139

Odp: mam 30 lat i..
raki napisał/a:

Wiem, że żadne moje słowa specjalnie nie pomogą, że każdy musi przejść swoją drogę.
U mnie minęły dwa lata - niesamowicie burzliwe pod względem emocji. I jestem dziewczyny bardzo spokojna i szczęśliwa, mam wrażenie, że mój proces uzdrawiania (i to nie tylko ze związku - ale tych 30 lat życia) właśnie dobiega końca.
O dziwo jestem szczęśliwa mimo tego, że chyba nieco zakochana (nieszczęśliwie), że nie wszystko wokół jest idealne. Bardzo polubiłam siebie, a jeszcze bardziej moich rodziców, w czym upatruję największą łaskę tej sytuacji. Nauczyłam się, że miłość się kończy, że w każdym jest dobro i zło - we mnie też, że człowiek musi umieć w życiu być sam i sam być szczęśliwy. Nigdy nie wiem, co się zdarzy, ale mam dość siły, by przez wszystko przejść, a warto się cieszyć tym co jest w danej chwili.
Oczywiście życie nabrało zupełnie nowych i innych perspektyw, których nie planowałam i nawet nie przewidziałam, bo obraz był jeden...szczęśliwe małżeństwo i dzieci.
Też bardzo przeżywałam po rozstaniu z moim byłym  mężem brak dziecka. To było niesamowicie silne i trwało bardzo długo. Co jakiś czas wracało, potem odeszło. Ktoś mądry mi powiedział, że pragnienie dziecka u kobiety wiąże się zawsze z konkretnym mężczyzną. Gdy go tracimy, ale wewnętrznie z nim jesteśmy - to pragnienie te się nasila, nie chcemy tej perspektywy stracić, panikujemy.
Wiem, że chce mieć jeszcze rodzinę i rozwijać siebie, że chcę się nauczyć to pogodzić. Kiedy? W odpowiednim czasie, który przyjdzie sam.

I ta chęć przytulenia się do mężczyzny i bliskości. Ja ostatnio, gdy czuję się smutna w myślach przytulam się do mamy - przynosi mi to niesamowitą ulgę. Lub robię to prawdziwie. Nauczyłam się czuć jej miłość (latami absolutnie nie umiałam się do niej przytulić) i miłość taty i to wypełniło mi wszystkie braki i dało niesamowite poczucie bezpieczeństwa. Zadziwiające, ale prawdziwe.

Jeśli mogę Wam coś faktycznie poradzić dziewczyny, to przestańcie udawać i zwierzcie się bliskim. Może dzięki utracie ukochanego uda Wam się zyskać coś więcej, nauczyć innej miłości, może to Was zbliży do rodziny, a to podobno bardzo ważne dla budowania szczęśliwego związku. Związku jeszcze nie buduję, ale widzę, że dużo w tym prawdy.

Dziekuje za komentarz. Ja musze przejsc przez dodatkowe "pieklo", ale o tym nie bede pisac.
Jesli chodzi o istotny aspekt Twojej wypowiedzi..ja nie mam rodzicow do ktorych moge sie z tym zwrocic.
Ale moze inni skorzystaja z rady.
Wiem, ze musze pozwolic mu odejsc: w sensie pozegnac sie z nim w mojej glowie i w moim sercu. Ale po prostu jeszcze nie potrafie...nadal mam jego zdjecie w ulubionej ksiazce, nadal jest "ze mna" kazdego dnia...Zegnalam sie z nim wiele razy w mojej glowie i w sercu, ale nie potrafilam tego dopelnic.

140

Odp: mam 30 lat i..
Catwoman napisał/a:

malina82 a czy choć trochę czujesz się lepiej?

Ogólnie różnie, wiesz jak jest smile ale w życiu nie spodziewałabym się, że jakieś tam forum 'online' mi pomoże. Pomogło smile Może dlatego, że jestem uważna na opinie innych ludzi, że próbuję zrozumieć, że nie jestem pierwsza i ostatnia, że są bardziej doświadczeni, na innym etapie, nie wiem...
Jestem zuch, nie piszę do niego, nie reaguję na zaczepki, próbuję się odnaleźć.

Szczerze, jesteście jedyni, którzy są w tej dupnej sytuacji ze mną.

141

Odp: mam 30 lat i..

malina82   a mnie się smiać w pewnym momencie zachciało, nawet miałam ogłosić Twoje poszukiwania, bo założyłąś wątek i każdy NA POCZĄTKU skupił się na Twoim problemie- ale z czasem okazało się (mówię to tylko jako obserwatorka!) że Twój problem to pikuś! Bułka z masłem! big_smile  ...................i tak zostałaś zdegradowana big_smile

142

Odp: mam 30 lat i..
malina82 napisał/a:

Serce mi też się rozpierdzieliło w drobny mak, ale jestem, czuję. Nie wiem co będzie, g..wno mnie to w sumie obchodzi, ale wierzę że będzie ok. Walczę o każdy dzień, poranek, wieczór. Jak mam doła, to posłucham głośno muzy, wróciłam do palenia... No, to może jest minus, ale na razie jest.

To chyba najważniejsze, co piszesz. Z tego bije taka chęć życia.
Ja ostatnio z niemałym bólem w sercu, gdy słuchałam od tego, w którym jestem nieszczęśliwie zakochana, że on mnie bardzo kocha, ale od teraz chce tylko przyjaźni (jak się później okazało najlepiej z seksem)  i bym nie robiła sobie nadziei. Patrząc w pewien sposób na jego wypalenie i strach przed miłością (ale to inna historia) powiedziałam, że boli i że cierpię, ale czuję, taka jestem i nie chcę się zmieniać, jestem szczęśliwa sama ze sobą. I to była cholerna prawda.
To cierpienie, które Ty masz teraz, czy mają dziewczyny, z tym moim powyżej małym (bo to w końcu nie było jeszcze nic wielkiego) nie da się porównać. Ale przeszłam też w życiu przez fazę emocjonalnego wyjałowienia i nie chciałabym do niej wracać. Ból i rozstanie mają to do siebie, że trzeba je poczuć i przeżyć inaczej nie pójdzie się do przodu. A uczuć się nie da zabijać wybiórczo.

malina82 napisał/a:

pisałaś o rodzicach. Wiesz, to zabawne, ale ja dzisiaj pomyślałam o mamie. Nie jestem wzorową córką, odcinam ją od swoich problemów, ale dzisiaj strasznie chciałam z nią pobyć. Nie mieszkamy w jednym mieście, zresztą teraz wyjechała, ale za tydzień wybiorę się do niej.

Show Must Go On. Nie ma wyjścia.

A kto jest idealny? smile

143

Odp: mam 30 lat i..
Catwoman napisał/a:

że Twój problem to pikuś! Bułka z masłem! big_smile  ...................i tak zostałaś zdegradowana big_smile

Biorę na klatę big_smile ... i się poświęcę smile

144

Odp: mam 30 lat i..

Amar, masz rodziców, bo z nieba nie spadłaś. Czasem można do tych rodziców wrócić w środku, poukładać sobie wewnętrznie z nimi relacje. Niezależnie od tego jacy byli lub są. Ich się nie wybiera.

145

Odp: mam 30 lat i..

A mam pytanie: czy macie wsparcie przyjaciół /ek?

146

Odp: mam 30 lat i..
malina82 napisał/a:
Catwoman napisał/a:

malina82 a czy choć trochę czujesz się lepiej?

Ogólnie różnie, wiesz jak jest smile ale w życiu nie spodziewałabym się, że jakieś tam forum 'online' mi pomoże. Pomogło smile Może dlatego, że jestem uważna na opinie innych ludzi, że próbuję zrozumieć, że nie jestem pierwsza i ostatnia, że są bardziej doświadczeni, na innym etapie, nie wiem...
Jestem zuch, nie piszę do niego, nie reaguję na zaczepki, próbuję się odnaleźć.

Szczerze, jesteście jedyni, którzy są w tej dupnej sytuacji ze mną.

Gratuluje tez sily. Ja przez bardzo dlugo robilam wszystko, zeby go zatrzymac, odzyskac, jakkolwiek to nazwac.
Juz wiem, ze takie dzialanie nie ma sensu. Mam swoja lekcje.
Skoro forum Ci pomoglo, opinie innych, to bardzo dobrze.
Ja zauwazylam, ze jestem strasznie uparta. Wbilam sobie GO do glowy i bez wzgledu na to, co kto mi powie, nadal uwazam, ze to on, on i i tylko on...
Ale juz wiem dlaczego tak jest....dlatego potrzebuje chyba konsultacji z terapeuta...

Trzymaj sie nadal tak dzielnie!

147

Odp: mam 30 lat i..
raki napisał/a:

Amar, masz rodziców, bo z nieba nie spadłaś. Czasem można do tych rodziców wrócić w środku, poukładać sobie wewnętrznie z nimi relacje. Niezależnie od tego jacy byli lub są. Ich się nie wybiera.

To dluga historia. Osobny temat, nie ten watek.
Ale czy ja czasem nie spadlam z nieba? Nad tym sie musze gruntownie zastanowic smile

148

Odp: mam 30 lat i..
Catwoman napisał/a:

A mam pytanie: czy macie wsparcie przyjaciół /ek?

Wsparcie? Heh.... wiesz... 'zobaczysz, zejdziecie się', 'jak to możliwe, przecież tak do siebie pasowaliście', 'nie przejmuj się', 'a tak w ogóle to kawał chama był' nie działają na mnie jakoś. Ja nie mam wsparcia. Ale pisałam wcześniej, ja nie jestem ufna, nie nawiązuję szybko bliskich znajomości.
A jak reszta dziewczyn? Macie z kim pogadać o tym tak na codzień?

149

Odp: mam 30 lat i..

Ja mam dość...krytyczny stosunek do tego typu wsparcia. Sama zauważyłam, że niejedna koleżanka podbudowuje swoje ego za pomoca mojego "pecha".

150

Odp: mam 30 lat i..
malina82 napisał/a:
Catwoman napisał/a:

A mam pytanie: czy macie wsparcie przyjaciół /ek?

Wsparcie? Heh.... wiesz... 'zobaczysz, zejdziecie się', 'jak to możliwe, przecież tak do siebie pasowaliście', 'nie przejmuj się', 'a tak w ogóle to kawał chama był' nie działają na mnie jakoś. Ja nie mam wsparcia. Ale pisałam wcześniej, ja nie jestem ufna, nie nawiązuję szybko bliskich znajomości.
A jak reszta dziewczyn? Macie z kim pogadać o tym tak na codzień?

Ja mam, ale to nic nie da. Trzeba siegnac do korzeni. Bo rozstanie rozstaniem, ale pies jest jeszcze gdzie indziej pogrzebany, daltego nie moge sie z tego blednego kola wydostac na dluzsza mete. No ale moze wreszcie mi sie uda ten temat ugryzc.

151

Odp: mam 30 lat i..
Catwoman napisał/a:

Ja mam dość...krytyczny stosunek do tego typu wsparcia. Sama zauważyłam, że niejedna koleżanka podbudowuje swoje ego za pomoca mojego "pecha".

a moje powiedzą jeszcze... jejjjjj jaka ty biedna jesteś, dodatkowo szybko zmienią temat i..... przeskakują na swoje dzieci haha. Ale wróciłybyśmy do początku wątku, ale myślę, zresztą chyba zgodnie, że nam się już nie che do tego wracać big_smile

152

Odp: mam 30 lat i..

Ale mnie tak naprawdę trapi coś jeszcze.
Czy mam zostać w jego mieście, czy spakować się i wyjechać.
Zrobiłam już tak kiedyś i jestem w ciągłej podróży. Nie ukrywam- nie mam swojego miejsca. Ucieczka jest łatwa, no może trochę kiepska logistycznie.
Ale to już było.
I właśnie. Co byście zrobiły?
Odciąć, po raz kolejny, czy stawić czoła, przeczekać?

153

Odp: mam 30 lat i..

a jak czujesz?czego chcesz?

154 Ostatnio edytowany przez amar (2012-10-06 23:38:57)

Odp: mam 30 lat i..
malina82 napisał/a:

Ale mnie tak naprawdę trapi coś jeszcze.
Czy mam zostać w jego mieście, czy spakować się i wyjechać.
Zrobiłam już tak kiedyś i jestem w ciągłej podróży. Nie ukrywam- nie mam swojego miejsca. Ucieczka jest łatwa, no może trochę kiepska logistycznie.
Ale to już było.
I właśnie. Co byście zrobiły?
Odciąć, po raz kolejny, czy stawić czoła, przeczekać?

Tez sie nad tym zastanawialam na przestrzeni tego roku nie jeden raz. Ale tu mam prace, mieszkanie, i rozpierniczone, ale nadal MOJE, zycie.
Ja nie przyjechalam tu dla niego.
Tez pol zycia jestem w drodze, wiec zaden problem. (No pomijam fakt, ze do niedawna mialam nadzieje, ze on wroci, z d... wzieta, ale mialam)
Zalezy jak sie tam czujesz. Jesli czujesz, ze to jest to miejsce...zostan.

155

Odp: mam 30 lat i..

Ja bym dała sobie czas. Potem zobaczysz, co czujesz i gdzie chcesz żyć.

156

Odp: mam 30 lat i..
raki napisał/a:

Ja bym dała sobie czas. Potem zobaczysz, co czujesz i gdzie chcesz żyć.

Witam, niedawno wstałam, leżałam i co robiłam?... myślałam o nim a miałam tego nie robić, znowu nie mogłam przez to się podnieść; ciągle stawiam go na piedestale a siebie na samym dole, jakby był Bogiem; jest człowiekiem, jak ja. Kurcze, tyle złego mi zrobił a ja ciągle za nim tęsknię, ja już nie daje rady, jak mam myśleć. A może ja nie chcę zapomnieć; sama już nie wiem.

157

Odp: mam 30 lat i..
Tina231 napisał/a:
raki napisał/a:

Ja bym dała sobie czas. Potem zobaczysz, co czujesz i gdzie chcesz żyć.

Witam, niedawno wstałam, leżałam i co robiłam?... myślałam o nim a miałam tego nie robić, znowu nie mogłam przez to się podnieść; ciągle stawiam go na piedestale a siebie na samym dole, jakby był Bogiem; jest człowiekiem, jak ja. Kurcze, tyle złego mi zrobił a ja ciągle za nim tęsknię, ja już nie daje rady, jak mam myśleć. A może ja nie chcę zapomnieć; sama już nie wiem.

Znam to, rozumiem w 100%. Z reszta podobnie mam.
Ale zaczynaja przeblyskiwac tez inne mysli o nim. Bardziej realistyczne. Czas na zdetronizowanie krola i postawienie go na wlasnej wysokosci oczu. I z tej perspektywy dobiero zastanow sie nad rzeczywistym stanem waszego zwiazku i jego osoba. Dasz rade! Wszystkie damy!

158

Odp: mam 30 lat i..

Nie wiem czy to moje miejsce. Nie czuję jakiejś specjalnej przynależności.
Przez te swoje wędrówki nie mogę też nawiązać jakichś głębszych relacji chociażby z koleżankami z pracy, a spotkałam naprawdę fajne osoby. Podświadomie chyba próbuję się nie przywiązywać. Zazdroszczę trochę osobom, które wiedzą, że są we właściwym miejscu. Może nie wszyscy się nad tym zastanawiają, ale poczucie przynależności do środowiska ma znaczenie.
Sama się zastanawiam, dlaczego tak jest u mnie, ale nie mam odpowiedzi.
Śmieszne jest to, że mam mieszkanie w rodzinnym mieście, które teraz komuś wynajmuję. Miałabym gdzie wracać. Ale powrót w rodzinne strony kojarzy mi się z jakąś porażką. Bo... miało być tak pięknie smile
Tutaj może mogłabym zostać, ale wizja że musiałabym oglądać 'panawspaniałego' z kimś innym, trochę mnie poddusza.
Nie wiem, ale chyba rzeczywiście spróbuję nie zwiać tym razem.

amar napisał/a:

. Dasz rade! Wszystkie damy!

a pewnie że damy smile

159

Odp: mam 30 lat i..
Catwoman napisał/a:

A mam pytanie: czy macie wsparcie przyjaciół /ek?

Tak, ogromne. Od szczegółowego analizowania zachowań byłego przez głupie żarty na jego temat do stawiających do pionu rad, opinii. A czasem zwykłe siedzenie przy herbacie i odpływanie w nasze światy, słuchanie muzyki, oglądanie filmów, plotki, wspólne gotowanie, itd. Ostatnio nagrywamy swoje wygłupy i puszczamy sobie te filmiki i razem się ze siebie śmiejemy big_smile

160

Odp: mam 30 lat i..

Najważniejsze to iść do przodu- ale jak? Jak nie myśleć o nim? Chcem bardzo on sam pojawia się w każde sekundzie nawet jak wieszam pranie, najgorsze mnie boli jak sobie myślę, że on na pewno już  z  nią spał, to dobija mnie najbardziej, fizyczne zbliżenie człowieka który kiedyś dotykał mnie:(

161

Odp: mam 30 lat i..

malina82 mówisz, że nie chcesz wracać bo to jakby porażka. Nie traktuj tego tak; zdobyłaś jakieś nowe doświadczenia, dzięki którym możesz/ będziesz w stanie wspierać osoby o podobnym położeniu jak Twoje, a mieszkanie...cóż... dobrze jest mieć na świecie przystań, do której można przybić choćby po to by zrobić sobie następny przystanek przed dalszą podróżą smile

162

Odp: mam 30 lat i..

Ja jeszcze na chwilę.
Jak zwykle słucham muzyki.
Posłuchajcie sobie tekstu piosenki, mądre i pozwala osuszyć policzki.. smile

http://www.youtube.com/watch?v=GS_9uTJx3-U&feature=related

Duża buźka dla Was.

163

Odp: mam 30 lat i..

Malina82, jakoś rozumiem Cię z tym miejscem. Pomimo, że ja wróciłam do rodzinnego miasta,  a nadal pracuje w tamtym (są dość blisko) od dawna nie czuję się na swoim miejscu.  Tak jakby moją droga tutaj na razie się skończyła lub przerwała.  Zupełny brak ruchu. Po dwóch latach, a tak naprawdę czuję to od roku,  w końcu zdecydowałam się wyjechać. I to do innego kraju.  Mam tu Polsce świetna pracę z rewelacyjnym dochodami,  ale czuję, że przyszłość czeka w innym miejscu.
Jadę za miesiąc.
Boję się bardzo,  a jednocześnie cieszę.

164

Odp: mam 30 lat i..

Witam,
mam ten sam problem, tylko 2 lata więcej, na początku roku została porzucona po 4 latach związku przez faceta, który dostał ode mnie znacznie więcej niż ja od niego. I niby wiem, że dobrze, że mam szanse na stworzenie lepszego, bardziej wartościowego związku, tylko czy zdążę mieć dziecko? Czy komukolwiek zaufam, kiedy zostałam porzucona w formie maila wysłanego na adres służbowy w godzinach pracy, mimo że razem mieszkaliśmy, z informacją ze nigdy mnie nie kochał, że już dłuzej nie może mnie okłamywać? Minęło kilka miesięcy a ja czuję się niezdolna do jakichkolwiek uczuć i oczywiście samotna, podczas gdy on już kogoś ma ( o czym bezmyślnie poinformował mnie wspólny znajomy). Czuje się jak totalna porażka, po 30-tce, bez własnego mieszkania, bez własnej rodziny.

165

Odp: mam 30 lat i..

Mój bilans, kobiety po 30:
1.żadne życie uczuciowe, w perspektywie - nic nie widac i nikogo
2. nie mam dzieci
3. nieudane zycie zawodowe mimo dobrego wyksztalcenia, niepewnosc zatrudnienia
4. wkurw...ca szefowa, ktora sie na niczym nie zna
5. brak wlasnego mieszkania

166

Odp: mam 30 lat i..

Witam smile
Minął rok od mojego postu i coś mnie tknęło żeby tu zajrzeć.
Wiele się zmieniło od tamtego czasu, nie odkryję Ameryki jeśli napiszę, że życie naprawdę idzie do przodu ( wink ), chociaż wydaje się nam często, że dana sytuacja będzie trwała i trwała.. Ale sama pamiętam, jak straszne wydawały się tamte chwile, jaki koszmar można sobie zgotować.
Otóż- po okropnej jesieni i jeszcze gorszej zimie, coś we mnie pękło. Poczułam taki przypływ złości i energii jednocześnie, że postanowiłam zmienić coś w swoim życiu. Zaczęłam od ciałka (czytaj: schudłam kilka kg, ale przez ćwiczenia, bieganie, a nie głodzenie się), rozpoczęłam naukę czeskiego(dlaczego czeskiego- nie wiem, nie pytajcie), nauczyłam psa paru sztuczek, zrobiłam remont(jeśli malowanie ścian to remont.. wink )wyszłam do ludzi. UWIERZYŁAM W SIEBIE. Złość przeszła, negatywne emocje zniknęły, ale energia pozostała.
Przyznaję, długo nie mogłam dojść do siebie, przeryczałam nie wiadomo ile, przedrinkowałam też nie wiadomo ile, ale ten nerw którego złapałam dał mi takiego kopa, że wyjścia były dwa: albo się poddam i będę żałosną, rozgoryczoną 30letnią babą, albo wezmę się w garść i wygram siebie.
Czy wygrałam? Pewnie, że tak!
Wymagało to dużo pracy nad sobą, dużo otwartości na ludzi, na otoczenie, dużo chęci. Chodzę uśmiechnięta, pogodziłam się z faktem, że nie zawsze możemy być kochani, ale trudno. Tak po prostu trafiamy. Że jeszcze tyle przed nami, tyle ludzi fajnych poznamy, tyle zobaczymy.
Przestałam mieć kompleksy, że moje życie lawiruje, że się nie ustabilizowało w sensie rodziny, dzieci. Ważne jest pogodzenie się z samym sobą.
Odnowiłam kontakty ze starymi przyjaciółmi, wdałam się nawet w krótki romans wink , ale to tak z braku bliskości. Okazało się, że mam wokół siebie bardzo życzliwych ludzi, że można się cieszyć życiem i kraść każde chwile. Jestem o 1000km dalej niż rok temu. Jestem szczęśliwa, chociaż księcia z bajki jeszcze nie znalazłam, nie byłam gotowa... ale teraz.. smile Kiedyś się zakocham.

A mój ex-Wspaniały? Oooo.... on to dopiero dał popis. Cały rok krążył wokół mnie. Pod pretekstem pomocy, przypilnowania psa, porad (bo przecież nikt inny nie zna go tak dobrze jak ja, tak usłyszałam), cały czas starał się być obecny. Telefonował codziennie, zapraszał na obiady, ba! sam nawet gotował! Smsował, a co słychać, a co robię ciekawego, a może wpadnie na herbatę... I tak wpadał, pomimo że trzymałam go na duży dystans przez cały czas.
Chociaż... muszę przyznać, że tak przez ułamek sekundy pomyślałam nawet, że może warto dać szansę... Jedynie mój szósty zmysł nie dawał mi spokoju, coś śmierdziało i wyszło szydło, że przez cały ten czas kontaktował się też z innymi dziewczynami, że się umawiał, że zapraszał je na wspólne wyjazdy, że też im gotował, że..

Poczułam wtedy tylko jak cały ten syf znowu mnie zalewa, znowu wraca..
Ale się nie dałam. Nie znowu, nie tym razem, nie przez niego. Zahartował mnie, nie ma co smile

Śmieję się z tego wszystkiego. Mam 31 lat i żyć mi się chce.
I tak dzisiaj wyszłam na spacer i popatrzyłam w niebo. I poczułam błogi spokój. Bo chociaż życie płata figle, są chwile na które warto czekać, są ludzie dla których warto trwać.
I warto pokochać siebie.

Pozdrawiam.

167

Odp: mam 30 lat i..

Je to neuvěřitelné! :-P

A serio fajnie, że napisałaś, jest tu wiele cierpiących ludzi, którym ten post wleje wiarę w serce i doda otuchy.
Gratuluję zwycięstwa i życzę trafienia na właściwego faceta :-)

168

Odp: mam 30 lat i..
malina82 napisał/a:

Witam smile
Minął rok od mojego postu i coś mnie tknęło żeby tu zajrzeć.
Wiele się zmieniło od tamtego czasu, nie odkryję Ameryki jeśli napiszę, że życie naprawdę idzie do przodu ( wink ), chociaż wydaje się nam często, że dana sytuacja będzie trwała i trwała.. Ale sama pamiętam, jak straszne wydawały się tamte chwile, jaki koszmar można sobie zgotować.
Otóż- po okropnej jesieni i jeszcze gorszej zimie, coś we mnie pękło. Poczułam taki przypływ złości i energii jednocześnie, że postanowiłam zmienić coś w swoim życiu. Zaczęłam od ciałka (czytaj: schudłam kilka kg, ale przez ćwiczenia, bieganie, a nie głodzenie się), rozpoczęłam naukę czeskiego(dlaczego czeskiego- nie wiem, nie pytajcie), nauczyłam psa paru sztuczek, zrobiłam remont(jeśli malowanie ścian to remont.. wink )wyszłam do ludzi. UWIERZYŁAM W SIEBIE. Złość przeszła, negatywne emocje zniknęły, ale energia pozostała.
Przyznaję, długo nie mogłam dojść do siebie, przeryczałam nie wiadomo ile, przedrinkowałam też nie wiadomo ile, ale ten nerw którego złapałam dał mi takiego kopa, że wyjścia były dwa: albo się poddam i będę żałosną, rozgoryczoną 30letnią babą, albo wezmę się w garść i wygram siebie.
Czy wygrałam? Pewnie, że tak!
Wymagało to dużo pracy nad sobą, dużo otwartości na ludzi, na otoczenie, dużo chęci. Chodzę uśmiechnięta, pogodziłam się z faktem, że nie zawsze możemy być kochani, ale trudno. Tak po prostu trafiamy. Że jeszcze tyle przed nami, tyle ludzi fajnych poznamy, tyle zobaczymy.
Przestałam mieć kompleksy, że moje życie lawiruje, że się nie ustabilizowało w sensie rodziny, dzieci. Ważne jest pogodzenie się z samym sobą.
Odnowiłam kontakty ze starymi przyjaciółmi, wdałam się nawet w krótki romans wink , ale to tak z braku bliskości. Okazało się, że mam wokół siebie bardzo życzliwych ludzi, że można się cieszyć życiem i kraść każde chwile. Jestem o 1000km dalej niż rok temu. Jestem szczęśliwa, chociaż księcia z bajki jeszcze nie znalazłam, nie byłam gotowa... ale teraz.. smile Kiedyś się zakocham.
....

Fajnie. smile

169

Odp: mam 30 lat i..

Hej! Fajnie się czyta takie posty smile I gratulacje za odwagę w celu zmiany swojego nastawienia- bo od tego zmienia się wszystko smile

170

Odp: mam 30 lat i..

Malina, powinnaś zacząć się udzielać w dziale "Samotność", żeby dać innym dobry przykład wink Tak trzymaj!

171

Odp: mam 30 lat i..
malina82 napisał/a:

Śmieję się z tego wszystkiego. Mam 31 lat i żyć mi się chce.
I tak dzisiaj wyszłam na spacer i popatrzyłam w niebo. I poczułam błogi spokój. Bo chociaż życie płata figle, są chwile na które warto czekać, są ludzie dla których warto trwać.
I warto pokochać siebie.

Pieknie napisane, dziekuje za Twoje słowa, daja nadzieje na lepsze jutro smile

172

Odp: mam 30 lat i..

Cieszę się, że miło zostało przyjęte to, co napisałam.
Nie chcę umoralniać. Mówić, że trzeba zapomnieć. Nie chcę wmawiać, że ktoś tam nie był nas wart. Bo pewnie był, jeśli pozwoliliśmy jemu/jej na bliskość. Ja wtedy spadłam na samo dno. Nie będę opisywać szczegółów, bo na samą myśl kręci mi się w głowie, ale był też moment, że przeklinałam cały męski naród, wmawiałam sobie: NIGDY WIĘCEJ!
Myślałam, że to się nigdy nie skończy. Że mnie zje od środka.

A teraz....
Co za bzdura.. smile

Ale dlatego, że w tamtym momencie, to forum bardzo mi pomogło przez kilka wyciętych z życia wieczorów, postanowiłam zajrzeć tu i dodać Wam otuchy. Bo można wyjść z tego syfu.

Obiecuję zajrzeć do paru tematów.

Catwoman- miło Cię znowu poczytać smile

173

Odp: mam 30 lat i..

malina82 a Ciebie miło 'widzieć' w świecie nie tylko żywych ale i szczęśliwych - "Odżytych" smile

174

Odp: mam 30 lat i..

Witaj...

malina82 napisał/a:

Śmieję się z tego wszystkiego. Mam 31 lat i żyć mi się chce.
I tak dzisiaj wyszłam na spacer i popatrzyłam w niebo. I poczułam błogi spokój. Bo chociaż życie płata figle, są chwile na które warto czekać, są ludzie dla których warto trwać.
I warto pokochać siebie.

W Twoim wieku zakończyłem małżeństwo brutalnym rozstaniem. Związek pomyłkę, bez dziecka i... po roku od tego wydarzenia czytając Twoje słowa z ostatniego postu - czytam siebie smile Można ten stan osiągnąć i dojść do formy "sprzed lat"

woytek napisał/a:

Pieknie napisane, dziekuje za Twoje słowa, daja nadzieje na lepsze jutro smile

Woytek "gdy Bóg zamyka drzwi - Nam to przed nosem kto inny je zamknał big_smile - to otwiera okno" taką wersję gdzieś słyszałem, co również się sprawdza.
Otwórz się na nowe... i poczuj wiatr w żaglach smile

Posty [ 131 do 175 z 175 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024