Nie wiem dlaczego Ciągle wraccie do tej kwestii że trzeba rozmawiać ale ja się pytam ile? rok ? dwa lata "" cztery ? Stawiacie sprawe sexu jakby on zależał tylko i wyłacznie od kobiet Natomiast tu występuja dwie osoby Jeżeli kobieta mówi NIe to ma do tego świete prawo i nie musi ulegać zachciankom faceta Natomiast to że facet w tym momencie zostaje totalnie uziemiony nie ma żadnego znaczenia Po prostu NIE kobiet jest zawsze ważniejsze od Tak meżczyzny I nie piszcze u tu o pewnych uwarunkowaniach fizjologicznych bo te sprawy są oczywiste Z tego co pamietam z tych pare dłuższych związków jakoś tak zawsze na początku nie było z tym problemu a potem to już był problem Chyba że cos chcecie a to juz wtedy inna sprawa Wiec jak widać jak się chce to mozna
Coż może i wypowiadam się w imieniu dupków ... ale jezeli meżczyzna "zdradza" was przez internet to zamiast robić awanture i wylewać mu "liptona na wacka "(tu cyt.) to może się zastanówcie dlaczego to robi?? Bo musze tu przyznać wam racje prawdopodobnie KAŻDY meżczyzna potrafi opanować te nawyki , odruchy, myśli , ale dlaczego tego nie robi... ???
Ile można rozmawiać? Zależy to od jakości rozmowy i tego, czy w ogóle nam zależy. Normalny człowiek chyba jest w stanie wydukać, co go boli, bez oskarżania drugiej osoby, a druga osoba chyba potrafi sprecyzować, o co jej chodzi. Jeśli problem przeciąga się na lata, to jak dla mnie to nie są rozmowy, tylko obstawianie przy swoich racjach bez jakiejkolwiek chęci kompromisu, czy zwrócenia uwagi na drugą osobę i jej potrzeby. A jak nie wychodzą rozmowy wspólnie- to może poszukać pomocy u kogoś w tym wyspecjalizowanego.
Jakoś tak pamiętam, że ile jestem z moim facetem, to kurcze, tak jakoś nie mamy oporów przed rozmowami, otwartym podejściem do problemów i próbą ich rozwiązań i nie przypominam sobie, żeby któreś z nas szantażowało drugie seksem, czy wykorzystywało to "kiedy się czegoś chce". Seks to seks- ma łączyć- nie dzielić i ma być przyjemnością samą w sobie. Owszem, z czasem sam akt się zmienia, zmieniają się emocje jemu towarzyszące, ale jeśli podstawa zostanie ta sama- w każdej fazie związku seks może być udany.
O siebie trzeba zabiegać- nie spoczywać na laurach i liczyć, że skoro związek oficjalnie istnieje, to wszystko pójdzie z górki i jak po maśle. I trzeba mieć świadomość, ze to ma działać w dwie strony. Jeśli tak nie jest- nie ma co owijać w bawełnę.
ale do rozmowy są potrzebne dwie osoby:( co z tego że jedna osoba chce rozmawiac Kiedys pamiętam w walentynki kupiłem wino ciasto jakiś kwiatek , tak wzorowo jak każe dobry obyczaj , i kiedy zaproponowałem to żonie Stwierdziła że nie ma czasu na takie bzdury i wróciła do ogladania telewizji. I co ?? poszedłęm zalogowąłem(taki zwykły aby z kimś porozmawiać) się na jakiś czat i sam wypiłem to wino
Jeżeli kobieta mówi NIe to ma do tego świete prawo i nie musi ulegać zachciankom faceta Natomiast to że facet w tym momencie zostaje totalnie uziemiony nie ma żadnego znaczenia Po prostu NIE kobiet jest zawsze ważniejsze od Tak meżczyzny
Nie. Wazne jest "NIE" obydwu osob i w kazdym przypadku trzeba nie tylko je uszanowac, ale rowniez dojsc przyczyny tego, dlaczego jest "NIE", a nie "TAK". I nie mam tutaj na mysli pretensji czy jakiegos dochodzenia. Po prostu w ten sposob jestesmy w stanie wczesnie rozwiazac mnostwo problemow, pomijajac juz fakt, ze lepiej wiedziec, ze druga strona jest po prostu zmeczona, niz domyslac sie: "A moze mnie zdradza?".
coż odbiegliśmy troche od tematu
Wiecie z tm cybersexem i innymi grzeszkami to jest dziwnie tak ogólnie to ja i pewnie każdy facet wie że to jest złe Ale zaraz wyciągamy jakieś "ale , bo, ponieważ. " i szybko się usprawiedliwiamy Tak ogólnie nie wiem czy jest rozwiązanie tego problemu W przypadku Ewy inicjatorki tej rozmowy Myśłe że najlepszym rozwiązaniem btło stwierdzenie troche pretensjonalnym ale nie agresywnym tonem "może w koncu przestałbyś zabawiać się z ta panienką w internecie bo ja już mam dosyć udawania że tego nie widze i jest mi przykro że tak postepujesz i na dodatek to niezdrowe w Twoim wieku " Może to podziałąć i wszystko oże wrócić do normy natomiast awantura i przysłowiowy kop w d..... może całkowicie zniszczyć wszystko
a z tymi rozmowami to przereklamowany temat do rozmów są potrzebne dwie osoby Przeprowadziłęm setki poważnych rozmów z moją ex ale potem ona rzmawiała ze swoją mamą która korygowala postanowienia naszych rozmów A gdy romawiałęm na ten temat to była awantura żenie toleruje jej rodziny i skoro tak to powiniśmy się rozwieść I z kim tu rozmawiać ??
Wiecie z tm cybersexem i innymi grzeszkami to jest dziwnie tak ogólnie to ja i pewnie każdy facet wie że to jest złe Ale zaraz wyciągamy jakieś "ale , bo, ponieważ. " i szybko się usprawiedliwiamy
To efekt wychowania. Zauwaz, ze w naszej kulturze nie wymaga sie niczego od mezczyzn, jesli chodzi o sfere seksualna. Facet zdradza? Pewnie zona go nie zaspokaja, a poza tym ile mozna byc z jedna kobieta. Facet wykorzystuje kobiety i porzuca zaraz po "zaliczeniu" ich? Oj tam, zaden mezczyzna nie zostal stworzony do bycia z jedna kobieta. Facet sie masturbuje/oglada/filmy pornograficzne/uprawia seks z dmuchanymi lalami/chodzi na prostytutki? Przeciez on ma swoje potrzeby! Jestesmy chyba jedyna cywilizacja, w ktorej od mezczyzn nie wymaga sie w tej sferze praktycznie nic. Jaki jest efekt? Rozbite rodziny, pozostawiane zony, zaplakane dzieci...
W innych kulturach tego nie ma. Mezczyzna ma zone, z ktora wspolzyje i nawet widok nagich posladkow rowiesnicy jego corek nie sprawi, ze zacznie ja w myslach wykorzystywac (bo myslenie o seksie z kims, kto o tym nie wie, podchodzi juz pod napastowanie seksualne).
Tak ogólnie nie wiem czy jest rozwiązanie tego problemu
Jest, tylko trzeba umiec przyznac sie przed soba i zaczac nad soba pracowac, a nie podchodzic do sprawy na zasadzie: "Kurcze, zdradzilem zone... Oj tam, Wiesiek z drugiego pietra tez swoja zdradza".
Myśłe że najlepszym rozwiązaniem btło stwierdzenie troche pretensjonalnym ale nie agresywnym tonem "może w koncu przestałbyś zabawiać się z ta panienką w internecie bo ja już mam dosyć udawania że tego nie widze i jest mi przykro że tak postepujesz i na dodatek to niezdrowe w Twoim wieku " Może to podziałąć i wszystko oże wrócić do normy natomiast awantura i przysłowiowy kop w d..... może całkowicie zniszczyć wszystko
Za przeproszeniem - dlaczego to ja w takiej sytuacji mam przypominac mezowi o tym, ze moglby laskawie mnie kochac? Gdyby kochal, to nawet nie przyszloby mu do glowy zdradzanie mnie w tak perfidny sposob. Ewentualnie, gdyby sie jednak z jakiegos powodu skusil, powinien uswiadomic sobie, jak wielka krzywde i zrobil i zaprzestac takich praktyk. Jezeli jednak za moimi plecami umawia sie z jakas siksa bez majtek, to sorry - on juz wybral, z ktora kobieta chce sie teraz spotykac, wiec ja rowniez mam prawo wybrac - a wybieram tak, ze pakuje walizki i wywalam na zbity ryj (przepraszam za wyrazenie). Plus wyrzucam laptopa przez okno. BEZ MOZLIWOSCI POWROTU. Niech do poludnia mieszka u mamusi, a po poludniu biegnie z wywalonym wackiem do kolejnej wirtualnej siksy. Mnie to juz nie obchodzi, bo wstyd byc z mezczyzna, na ktorego byle lafirynda w koroneczkach dziala tak, ze niszczy swoje wieloletnie malzenstwo.
Iskra wybacz dociekliwość, ale jaka to cywilizacja wymaga od mężczyzn więcej niż nasza? W ogóle zdefiniuj proszę co masz na myśli pisząc o naszej cywilizacji. Bowiem ja jak mniemam pochodzę z tej samej cywilizacji co i Ty, ale nie zgadzam się w zupełności z tym co napisałaś. W innych kulturach nie ma takich rzeczy, o których piszesz? W takim razie zapraszam do świata kultury islamu.Zapewniam Cie, że szybko zatęsknisz za mężczyznami z własnego kręgu kulturowego.
Mężczyzna w związku robi tyle na ile może sobie pozwolić. Kobieta z resztą także. Jeśli facet robi co chce i nie spotyka go za to dosłownie nic, to granica się przesuwa, a w pewnym momencie zanika zupełnie. Zwróć uwagę, że praktycznie zawsze nim w związku zagości przemoc, pojawiają się najpierw wyzwiska. I co? Facet jest bezkarny, więc posuwa się dalej aż do przemocy. Tak samo jest w kwestii seksualnej. Facet ogląda porno, włazi na czaty erotyczne, kamerki i inne takie. To skoro nie ma krytyki, to co za problem umówić się z jedną czy drugą w rzeczywistości? Żaden. Znam wiele kobiet, które w pewnych kwestiach powiedziały głośno i wyraźnie dość. Wiesz jaki był efekt? Faceci przeważnie wracali z podkulonym ogonem. Przykłady podobnych zachowań można mnożyć. Jeśli facet nie robi w domu niczego, bo nie musi to sam z siebie nagle po 5 czy 10 latach nie zacznie. W gruncie rzeczy droga Iskro większość kobiet dostaje to na co sobie same zapracowały. Ale żeby nie było jednostronnie, to podobnie jest z facetami. Wszystko zależy od charakteru a nie od płci, bo nieraz dominować stara się facet, a nieraz kobieta. Nie ma reguły.
Jak dla mnie nie ma usprawiedliwiania dla pewnych zachowań. Cybersex i inne takie wynalazki to tylko i wyłącznie zabawy dla singli moim zdaniem. Jeśli ktoś w związku bawi się w takie rzeczy, to powinien się z drugą osobą rozstać, bo zły jest związek, który nie zaspokaja wszystkich potrzeb seksualnych. Ogólnie złe w związku jest wszystko, co krzywdzi drugą osobę i jej uczucia. Choć na takim forum pamiętajmy, że mamy możliwość wysłuchania zawsze tylko jednej strony. A co jak facet od 5 czy 10 lat w małżeństwie musi prosić się o seks, który dostaje raz na pół roku dla świętego spokoju? Owszem nie można się zmuszać, ale znam opowieści wielu kolegów, którzy mówili, że przed ślubem to i 5 razy dziennie, super bielizna, pomysły i inicjatywa. A po ślubie? Nic. Zero. I co ma taki facet poczuć? Nie mówię, że trzeba zaraz niszczyć wieloletni związek i zdradzać albo zaspokajać potrzeby na czatach erotycznych z kamerkami. Jednak trzeba w każdym wątku zachować obiektywizm i nie kierować oskarżeń typu "a bo mężczyźni są tacy, tacy i owacy". Zarzuty zawsze dotyczą tylko pewnej grupy mężczyzn. Ci porządni także istnieją. I nie wszystkie kobiety są takie idealne jak opisują w swoich wątkach.
W ogóle nie będę offtopicował, ale masz bardzo dziwne poglądy Iskro. Myślenie o seksie z kimś, kto o tym nie wie podchodzi pod napastowanie seksualne? Hmmm całe szczęście, że Kate Beckinsale nie wie co o niej myślałem swego czasu A tak poważnie już, to dobrze że żyjemy w świecie, w którym nikt nie karze za fantazje seksualne.
A ja zadam takie pytanie: co ma zrobić facet, którego żona oddalona jest o 1000 i więcej km? 90% takowych "słomianych wdowców" swojego "wacka" oddają pod opiekę pani ronczkowskiej, bo to bezpieczniej (nie zarazi, nie zdradzi nie wygada) zamiast iść do burdelu, bo może coś do domu zawlec jak już z tych "saksów" powróci. Czy takich chłopów też potępicie za uprawianie cybersexu? Ja osobiście wolę by mój "zdradził" mnie z własna ręka niż z sąsiadką
74 2012-01-11 18:55:42 Ostatnio edytowany przez Austerlitz (2012-01-11 19:01:54)
A ja zadam takie pytanie: co ma zrobić facet, którego żona oddalona jest o 1000 i więcej km?
To zależy jak długo i po co oddaliła się "o 1000 i więcej km"?
Co bym zrobił? Najpierw musiałbym mieć żonę.
Przede wszystkim nie doprowadzałbym w małżeństwie do stanu, w którym jesteśmy od siebie oddaleni o X kilometrów przez bardzo długi czas. Żona wyjeżdża, bo tam zarobi więcej? Najpierw bym jej wyjaśnił, że możemy żyć oszczędniej i mogę zrezygnować z jakichś swoich wydatków-przyjemności. Jednak gdyby wyjazd był jedynym słusznym rozwiązaniem dla całej rodziny, to jak najszybciej zamknąłbym wszystkie sprawy u siebie i pojechał za nią. Inaczej umarłbym z tęsknoty. "Jest internet, telefon." - ja tak nie chcę. Na krótko może, ale nie na długie tygodnie czy miesiące. Znam wiele przypadków wśród znajomych, w których rodziny się rozpadły przez tego typu oddalenie się, gonitwę za lepszymi zarobkami i tak dalej. Zdecydowanie wolę uboższe życie niż takie rozwiązania.
Gdybym sam musiał podjąć decyzję o wyjeździe za pieniędzmi to tak samo dałbym sobie z tym spokój i wolał zarabiać mniej, ale być blisko.
A jeżeli wyjazd jest przypadkowy, krótki? Czy to oznacza, że będę niewyżyty i nie wytrzymam i sobie skorzystam z okazji u innej? Czegoś takiego nie będę ślubował. Nie wiem jak inni.
Rafix, masz racje, nalezymy do tego samego kregu kulturowego. Z tym, ze Ty uswiadamiajac to sobie oddychasz z ulga, a ja przezywam nieprawdopodobne meczarnie.
Kultury sa rozne. Co kraj, narodowosc, mniejszosc, plemie to obyczaj, to inny sposob podchodzenia do wielu zagadnien. Odkad zaczelam poznawac inne kultury, zaczelam z calego serca nienawidzic nasza.
76 2012-01-11 20:12:13 Ostatnio edytowany przez samisam (2012-01-11 20:14:47)
samisam napisał/a:A ja zadam takie pytanie: co ma zrobić facet, którego żona oddalona jest o 1000 i więcej km?
To zależy jak długo i po co oddaliła się "o 1000 i więcej km"?
Co bym zrobił? Najpierw musiałbym mieć żonę.
Przede wszystkim nie doprowadzałbym w małżeństwie do stanu, w którym jesteśmy od siebie oddaleni o X kilometrów przez bardzo długi czas. Żona wyjeżdża, bo tam zarobi więcej? Najpierw bym jej wyjaśnił, że możemy żyć oszczędniej i mogę zrezygnować z jakichś swoich wydatków-przyjemności. Jednak gdyby wyjazd był jedynym słusznym rozwiązaniem dla całej rodziny, to jak najszybciej zamknąłbym wszystkie sprawy u siebie i pojechał za nią. Inaczej umarłbym z tęsknoty. "Jest internet, telefon." - ja tak nie chcę. Na krótko może, ale nie na długie tygodnie czy miesiące. Znam wiele przypadków wśród znajomych, w których rodziny się rozpadły przez tego typu oddalenie się, gonitwę za lepszymi zarobkami i tak dalej. Zdecydowanie wolę uboższe życie niż takie rozwiązania.
Gdybym sam musiał podjąć decyzję o wyjeździe za pieniędzmi to tak samo dałbym sobie z tym spokój i wolał zarabiać mniej, ale być blisko.A jeżeli wyjazd jest przypadkowy, krótki? Czy to oznacza, że będę niewyżyty i nie wytrzymam i sobie skorzystam z okazji u innej? Czegoś takiego nie będę ślubował. Nie wiem jak inni.
7lat temu w krótkich odstępach czasu oboje z mężem straciliśmy pracę. W naszych okolicach jest mało zakładów pracy, oboje mamy tylko średnie wykształcenie, żadnego konkretnego wyuczonego zawodu(on) ja w swoim nie pracowałam od ukończenia szkoły zawodowej(wybrał mi ja ojciec) za granicę miał jechać maż, ale lekarz mu nie podpisał zgody na pracę. pojechałam więc ja, wcześniej pracowałam na czarno-"jeździłam na szmacie" jak to się oryginalnie mówi. I od 5 lat regularnie rozsyłam CV do polskich pracodawców, wynik 0. Maż nie może zamknąć w Polsce swoich spraw, wtedy 4 dziś jeszcze dwoje dzieci chodzi do szkoły Tak że jak widzisz, są różne odcienie szarości
aaaaaa, jestem na 100% pewna że mi moje "ślubne szczęście" jest mi wierne, więc pozostawiam "pania ronczkowska" bez rozbierania na części
Tak że jak widzisz, są różne odcienie szarości
Wiem wiem, życie jest życiem i sobie go tak do końca nie możemy zaplanować.
ja bym go chyba zgniotła;) współczuje. moim skromnym zdaniem powiedz mu że wiesz o wszystkim i że jak z tym nie zerwie to chcesz rozwodu
ja bym go chyba zgniotła;) współczuje. moim skromnym zdaniem powiedz mu że wiesz o wszystkim i że jak z tym nie zerwie to chcesz rozwodu
Joasiu, doczytaj dokladnie...
Nie zazdroszczę sytuacji.Dla mnie to jest jakieś chore.
"aaaaaa, jestem na 100% pewna że mi moje "ślubne szczęście" jest mi wierne, więc pozostawiam "pania ronczkowska" bez rozbierania na części"
Nie wiem czy to pod głupotę, naiwność czy kretynizm podciągnąć. Nie wiem jak można pokładać w drugiego człowieka, zwłaszcza faceta tyle wiary. Z większą porcją bzdur dawno się nie spotkałam.
Prawda. Szukajcie, a znajdziecie... Szukałam odpowiedzi na dręczące mnie od 26 września pytania...i chyba znalazłam, dzięki zdradzanej żonie- Ewie.
Moja historia jest podobna, tylko że ja jestem tą, z drugiej strony ekranu. Poznałam go rok temu. Powiedzial mi, ze jest w separacji, bo żona go oklamuje i zdradza. Mielismy podobne życie, te same zdarzenia, ten sam sposób myslenia. Pokochaliśmy się. Mimo róznic, bo on mieszkał w innym kraju, doskonale się rozumieliśmy, spędzaliśmy z sobą każdą wolną chwilę (skype). Kilka razy też widzielismy się. To były dla nas niezapomniane, namiętne chwile. Planowalismy przyszłość. Tylko....no własnie. W lutym ubiegłego roku cos zaczęło się psuć. Zniknął mi z horyzontu na prawie miesiąc. Nie logował się na skype. Nie odebral telefonu, kiedy dzwoniłam. Pomyślałam: A jesli wrócił do żony.... Boże! C'est la vie... takie jest życie i jego wybór. Szanowalam jego decyzję, ale z nadzieją czekałam. Odezwał się pod koniec lutego 2011r. Mówił, że bardzo mnie kocha, nie chce mnie stracić, że ma klopoty z firmą i nie wie jak wyjść z problemów. Na moje pytanie o brak kontaktów ze mną, powiedział, że nie miał przez miesiąc internetu (teraz wiem, że to żona...)
Uwierzyłam! Każdy ma przecież jakieś kłopoty, z internetem także. Powiedział jeszcze, że ma takie problemy z komputerem, że jest również uszkodzona karta dźwiękowa( teraz wiem, że celowo wyłaczył). Nie miał czasu, niestety naprawić jej przez kilka miesięcy. Uwierzyłam! Bo jak można nie, jeśli ktos mówi, że kocha.
Kiedys w nocy ktoś wszedł do jego pokoju, ale tylko rozmawialiśmy... Jego mina była taka, jak by zobaczył zjawę... zbladł... Zapytałam: Kochanie, kto to? Dziecko-odparł, ale nie zapytał, czego mu potrzeba....( teraz wiem, że to żona nastawiała się na niego z gorącą herbatą...)
Uwierzyłam! Bo jak można nie...
Innym razem, o " bezpiecznej" porze, mój facet był zalogowany na skype i ja też. Jak zwykle czule się przywitalam, a on nic, kompletnie zero reakcji. Skarbie, mówię: to ja, nie poznajesz? Nic... Po chwili wylogował się.... (teraz wiem, że to żona wertowała jego wiadomości....) Oczywiście zapytałam dlaczego mnie zignorowal. Powiedział, że nic o tym nie wie. Był w pracy itd...
Nastąpiło spotkanie w Polsce. Był bardzo zamyslony. Jego twarz, oczy mówily mi...Widzimy się ostatni raz... Kochał mnie, ale czułam, że to już nie to samo, co było. Chcialam żeby cos drgnęlo, coś ruszylo się w naszym związku. Wszystko stalo w miejscu, nic do przodu. Zastanawialam się, dlaczego...?, co się dzieje, przecież się kochamy. Po spotkaniu napisalam do niego, że chyba potrzebuje czasu na pewne przemyslenia, które dotyczą NAS. Napisałam też, że jesli bawi się przez cały rok moimi uczuciami, niech sobie odpuści. Po raz pierwszy zrobił to, co chciałam. Nigdy nie pozwolił też żebym go odwiedziła. Zawsze miał jakiś wykręt.
Od końca września nie odzywa się, nie loguje się... po prostu kamień w wodę. Teraz wiem, że był w związku. Odpuszczam sobie, nie warto! Tylko błagam: Ewo! W przyszłości, bo pewnie wykręci Tobie jeszcze nie jeden numer, nie wylewaj na niego wrzątku! Nie będziesz miała na stare lata pożytku.
Po przeczytaniu Twojej historii JOANNOXX muszę przyznać że i tak miałaś sporo cierpliwości do swojego wybranka..
Rozumiem że to miłość ale te ciągłe wątpliwości chyba by zniszczyły we mnie jakiekolwiek uczucie a Ty mu wierzyłaś..
To przerażające że człowiek człowiekowi może wyrządzić tyle bólu..
Witam panie,.. Wydaje mi sie , czytając to wszystko że jesteście strasznymi feministkami. Postrzegacie facetów jako tych gorszych, nie widządz swoich wad. Ja mam 28 lat, jestem po ślubie ponad 7 lat, jest nam razem cudnie.kochamy sie , mamy dwóch wspaniałych synów. Tylko jest jeden problem,,, sex.! Moja żona go nie potrzebuje, dodam iż rozmawialiśmy o tym, i stwierdziła że jest jej zemną dobrze tylko jest zmęczona dziecmi i domem i poprostu jej sie nie chce. Ja pracuje na budowie, po 10, 12 godzin dziennie i co mam powiedzieć? Nigdy nie próbowałem cybersexu , ale szukałem go,( tak trfiłem na forum). Więc teraz nie wiem co zrobić, wiem że to zdrada. Czuje się jak obłąkany. Z jednej strony żona , dzieci, których kocham i nie chce stracić, a z drugiej potrzeba fizyczna. sex w realu odpada,,,, nie chcę. Poradzicie mi MĄDRE panie co robić?
mlody28, nie jesteśmy feministkami, które dostrzegają drzazgę w oczach mężczyzn, a nie widzą belki w swoich własnych. My opowiadamy się za tym, aby mężczyźni w końcu przestali uważać, że wszystko im się należy i wszystko im wolno, a niestety wielu panów przejawia taką postawę. "Każdy facet zdradza, to normalne", "Każdy facet uprawia cybersex, to normalne", "Każdy facet najbardziej potrzebuje seksu, to normalne" i inne tego typu puste, nie posiadające absolutnie żadnych podstaw slogany. Jednocześnie od nas wymaga się, że nigdy nie zdradzimy, że nawet nie zamienimy słowa z atrakcyjnym mężczyzną, że będziemy dostosowywać swoje potrzeby do potrzeb mężczyzn. Nie walczymy z konkretnymi mężczyznami, ale z określonymi postawami, a to różnica.
A odnośnie Twojego problemu - sam napisałeś, że Twoja żona jest zmęczona dziećmi i domem. Mam teraz małe dziecko w domu i widzę, jakiego ogromu poświęconego czasu i wysiłku z naszej strony potrzebuje. Do tego jeszcze prowadzenie domu. Nie dziwię się, że Twoja żona jest zmęczona. Pomagasz jej w domu po powrocie z pracy? W jakich czynnościach starasz się ją odciążyć? Jak często zajmujesz się dziećmi, aby miała czas na odpoczynek?
Pomagam jak tylko mogę. Wracam ok.19.00 kąpie synka (2 LATA), szykuje mu kolacje.podczas gdy moja żona zajmuje się starszym synem, który już chodzi do szkoły, ( zadanie domowe,pakowanie itp.), jak trzeba to nawet stane przy garach, do mycia. Też jestem zmęczony, ale uważam iż jest to przyjemność po ciężkim dniu z której powinniśmy oboje mieć pełnie zadowolenia. Zniose jeden lub dwa dni przerwy, ale miesiąc to dla mnie za długo. Czy mam sie z nią rozstać? Przecież sex nie jest najważniejszy, ale związek bez sexu, też lipa?????
Drogie panie. Czemu sądzicie że każdy facet to świnia? Gdyby tak było czy pisałbym teraz na portalu dla kobiet? Zastanawiacie sie dlaczego facet was zdradził, racja jest typ który każdą kobiete rozbiera wzrokiem i nie myśli o niczym innym, ale nie generalizujmy,kobiety też są różne. Ja nie zdradziłem choć nie raz chciałem ( przyznaje ). A Czy wszystkie kobiety mogą przysięgnąć że są wierne? Zdrady nie da się wytłumaczyć ,, < bo byłem piany,a , bo miałem,am potrzebe,,,. Poradźcie lepiej jak ratować związek...
Poradzimy, nic się nie martw . To bardzo dobrze, że starasz się pomagać żonie po powrocie z pracy, ale zauważ jedną rzecz - Ty wtedy zmieniasz rodzaj pracy, więc dla Ciebie do przyjemność. Ona cały czas robi to samo (prowadzenie domu i opieka nad dziećmi). To trochę tak, jakbyś Ty sam szedł jeszcze na kilka godzin pracy na budowie. Nic zatem dziwnego, że jest zbyt zmęczona i wyczerpana, chce tylko jak najszybciej położyć się spać i zasnąć. Nie myśleliście o tym, aby zatrudnić na popołudnia i wieczory opiekunkę do dzieci? Wtedy mielibyście czas na wspólne zajęcie się domem i wspólne wieczory, a żona na pewno miałaby czas wypocząć.
Poza tym - rozmowa. Problem może leżeć też gdzie indziej, a brak czasu i zmęczenie może być jedynie wymówką. Rozmawiałeś o tym szczerze z żoną?
Próbowłem rozmawiać ale zawsze kończy się awanturą, mówi że jak mi źle to mam sobie znaleźć lebszą. Na pomoc domową nas nie stać. Ale wcześniej nie było takiego problemu, a szczerze to było sexu aż za dużo( kilka razy dziennie ), dopiero po drugim dziecku zaczeło się, ok. 2 lata temu. Może to ona kogoś ma na boku, a ja wciąż sie łudze. Cały czas mówi że nie umi się zmusić do sexu a i ja widze kiedy robi to na siłę i nie podoba mi się to. Jestem jeszcze młody ( haha ) i nie chce niczego żałować. Wiem że co nie zrobie to będzie źle,,, sytuacja bez wyjścia
A więc drogie panie! ja zostaje ze swoją rączkowską a wy dalej na nas narzekajcie!!! Pozdrawiam
90 2012-08-19 19:49:32 Ostatnio edytowany przez Artemida (2012-08-19 19:53:50)
czy zauważyliście że w zdradzie bierze udział także kobieta ,być moze czyjaś żona czy dziewczyna W całej tej akcji z cybersexem rzucaliście gromy na faceta zapominając że w tym akcie brała udział inna kobieta nawet jeżli to byłą to prostytutka to jeszcze gorzej bo za pieniądze pomagała w zdradzie
Dlaczego mam mieć pretensje do obcej kobiety? Czy ona mi przysięgała wierność? Ona na początku często nawet nie wie, że facet jest zajęty. Bo on jej mówi dopiero, gdy ją w sobie rozkocha. Jasne, że gdy się dowie powinna go kopnąć od razu... Ale jakoś nikt się nie dziwi, gdy palacz mówi, ze palenie trudno rzucić. Uzależnienie od faceta czasem też.
Gdyby nie było Jej, znalazłby inną.
Nie udawaj idioty, proszę.
Po prostu NIE kobiet jest zawsze ważniejsze od Tak meżczyzny
Nieprawda. Dysponuję własnym ciałem, ale nie jego ciałem. Może sobie zrobić dobrze sam. Mnie by nie raziło, gdyby przy tym użył fotek płatnych pań. No i zapominasz, że NIE mężczyzny jest zawsze ważniejsze od TAK Kobiety - bo on po prostu będzie wiotki.
Próbowłem rozmawiać ale zawsze kończy się awanturą, mówi że jak mi źle to mam sobie znaleźć lebszą. Na pomoc domową nas nie stać. Ale wcześniej nie było takiego problemu, a szczerze to było sexu aż za dużo( kilka razy dziennie ), dopiero po drugim dziecku zaczeło się, ok. 2 lata temu. Może to ona kogoś ma na boku, a ja wciąż sie łudze. Cały czas mówi że nie umi się zmusić do sexu a i ja widze kiedy robi to na siłę i nie podoba mi się to. Jestem jeszcze młody ( haha ) i nie chce niczego żałować. Wiem że co nie zrobie to będzie źle,,, sytuacja bez wyjścia
Po drugim dziecku problemy. Hm... I powiadasz, że pomagasz.
Nie wiem, jak inne Kobiety, ale ja, gdy czuję się pożądana i kochana, chcę seksu. Gdy mam jakiekolwiek wątpliwości, moje libido gwałtownie spada. No i gdy jestem niewyspana. Spada do zera. Bezwzględnego.
Pomoc domowa kosztuje grosze. Można znaleźć już za 5-10zł za godzinę. Ale można też inaczej. Wciągnąć starsze dziecko do pracy w domu. I jakie pakowanie? Nadopiekuńczość wcale dziecku nie służy.
Na Twoim miejscu przestałabym z Żoną rozmawiać o seksie i upominać się o niego. Za to zaczęłabym o Nią zabiegać.
Jeśli jesteś skłonny zrobić to na próbę, przez miesiąc, może dwa, ale w całości, podaję receptę.
Syna wciągnąć do szajki (Mama zmęczona, synu, my mężczyźni musimy jej więcej pomagać). Tak zorganizować wieczór, żeby nie miała zasuwu przez cały dzień. Nie budzić rano - niech odeśpi. Sami sobie zróbcie śniadanie, jeszcze przygotujcie dla Niej to co lubi.
Robić zakupy, żeby nie dźwigała.
Małe dziecko kąpać jak dotąd, ale w czasie gdy Ty kąpiesz, niech Ona ma czas dla siebie. Syn niech się uszykuje do szkoły sam, lekcje też może sam odrobić. Jak dzieci pójdą spać, zaproponuj że wymasujesz Jej stopy. Wymasuj, ucałuj i już. Nie oczekuj seksu - to bardzo ważne.
Zajmuj się Nią, daj Jej swoją całą uwagę. W końcu gdybyś się zdecydował na kochankę musiałbyś ją jakoś do siebie przyciągnąć - KOSZTOWAŁABY WIĘCEJ CZASu, ENERGII, PIENIĘDZY.
Wracając z pracy kup coś, co Ona lubi. Przypomnij sobie jak się spotykaliście na randkach - jak się o Nią wtedy troszczyłeś, jak zabiegałeś. I znów zacznij to robić. Jeśli lubi kwiaty, niech będzie kwiatek. Jeśli pączki, niech będzie pączek, jeśli pastę z łososia... Rozumiesz? Rób dla niej to, co lubi ONA. I rób coś TYLKO dla Niej.
Jeśli Ona ma wrażenie, że jest tylko sprzętem domowym, niańką i dziurą na wieczór, nie może chcieć seksu... Seks jest wtedy jeszcze jednym obowiązkiem.
Ogólnie:
Codziennie daj Jej coś extra. Niech to będzie masaż stóp (czy czego tam zechce), kąpiel z pianką, smakołyk, kwiatek, komplement. Codziennie przytul Ją gdy wracasz, powiedz że ślicznie pachnie, naciesz się tą chwilą i niech Ona widzi, że w niej widzisz Kobietę. Zrób tak, żeby była wyspana. I niech się nie głodzi, nie odchudza (niedoborowa dieta też zabija libido), zachwycaj się Jej wyglądem. Nie grymaś. Nigdy o nic. Jak nie ugotowała, Ty ugotuj albo kup coś gotowego. Jak nie posprzątała, posprzątaj z synem. Odnoś swoje skarpetki (i inne rzeczy) do prania, żeby nie musiała sprzątać po Tobie. Syna naucz tego samego. Pytaj na co ma ochotę, co by chciała, i rób bezzwłocznie to, o co prosi. Mów, że ją kochasz. Mów, że jest cudowną Żoną, cudowna Kobietą, wspaniałą matką. Dziękuj i całuj w rękę, gdy coś zrobi dla Ciebie. Kiedy ostatnio pochwaliłeś jej kuchnię?
Nie żądaj seksu. Nie oczekuj seksu. Miej nadzieję, ale nie mów o tym, nie bądź namolny. Możesz mówić, że jest piękną i seksowną Kobietą, ale nie steruj, nie nakłaniaj do niczego, żeby nie wyszło, że jesteś miły bo oczekujesz rewanżu w postaci seksu. W pewnym momencie sama do Ciebie przyjdzie.
Mechanizm jest taki: gdy byłeś zakochany, ona też była. Gdy nie okazujesz zakochania, ona przestaje je czuć. Gdy się znów zainteresujesz, poczuje się lepiej (będzie ponadto wyspana, nie zaś przemęczona) i libido wzrośnie.
Aha, czy nie boi się ciąży? Pomyśl o zabezpieczeniach. I o wyjściu z kieratu czasem. Sugeruję 1x w tygodniu coś wyłącznie dla Was. Dzieci podrzućcie babci, cioci, zaproś Ją do kina, na spacer (może pograjcie w badmintona), czy na długą kąpiel - co chce. Nawet głupi serial. Ale chwila wytchnienia bez dzieci - z możliwością robienia tego, na co ma ochotę. Z Tobą - przyjaznym, kochającym (nie namolnym! Jak zechce poczytać i nie będzie na Ciebie patrzeć - wytrzymaj). Nie oprze się. Nie ma takiej możliwości.