Ja tegoroczne późne wakacje (01.09 - 7. 09)spędziłam właśnie w Bieszczadach. Mieliśmy piękną pogodę, nawet udało nam się kąpać Nastawieni byliśmy na "turystykę górską" i z tej perspektywy mogę powiedzieć, że lepiej byłoby jechać jeszcze później. Co prawda na szlakach było już pusto i ogólnie dużo mniej turystów niż w sezonie, ale jednak kolory jeszcze nie te, których się spodziewaliśmy
Wizytę w Bieszczadach podzieliliśmy sobie na 2 części: 3 dni na chodzenie i 3 na nicnierobienie
Pierwszy przystanek to Ustrzyki Górne, gdzie zadekowaliśmy się w przykościelnym schronisku. Warunki, jak to w schronisku,raczej dla mniej wymagających podróżników, ale na głowę nie padało, cena świetna - po 12 zł od osoby (konieczne własne śpiwory) i doskonała baza wypadowa na szlaki.
Zgodnie z planem w trzy dni obskoczyliśmy Tarnicę (najwyższy szczyt polskiej części Bieszczad proponuję zacząć od Wołosatego i skończyć na Ustrzykach przez Szeroki Wierch - my szliśmy od Ustrzyk ), obie połoniny (Caryńską i Wetlińską - plan dla ambitnych obie połoniny za jednym zamachem ok 8 - 9 godzin żwawego marszu) i jakieś mniejsze górki.
Co mogę powiedzieć o tej cześci wyprawy? Bajka! Po raz - widoki, po dwa - cisza, po trzy - zapierniczasz 7 km piechtą (z Wołosatego do Ustrzyk Górnych)i mijają cię 2 (słownie: dwa) samochody a droga prosta jak stół:D
Jakby ktoś się wybierał,to koniecznie z własnym prowiantem - za cukier, o którym zapomnieliśmy zapłaciłam 5 zł
Na dwa następne dni przenieśliśmy się w "solińską" część regionu. Nocleg w jednym z wielu domków z agroturystyką, cena 30 za osobę, warunki zdecydowanie na królewski tyłek, ale wszystko inne było tylko droższe, więc nie było się nad czym zastanawiać.
Tama w Solinie, rejs po zalewie, zwiedzanie elektrowni wodnej i wnętrza tamy- wg. mnie stracone pieniądze, bo w sumie nic tam nie ma, ale mogę się pochwalić, że byłam Leżing smażing na puściutkiej plaży w Polańczyku.
W ostatni dzień bieszczadzka kolejka wąskotorowa Majdan - Przysłup- w sumie też bez szału - z jednej strony ściana "krzoków", z drugiej trochę lepsze widoki ale po 15 minutach można się znudzić, a trasa wte i we wte trwa chyba z 1.5 godziny.
Reasumując : bieszczady "górskie" - TAK! przy czym dla lepszych widoków pasowałoby jechać dopiero gdzieś za tydzień, bo lasy dopiero zaczynają się przebarwiać
bieszczady "solińskie" - NIE! no chyba, że miesiąc wcześniej przy 40 stopniach