dziewczyny, jeśli łykacie sumplementy i robicie różne wcierki a włosy dalej wypadają to zróbcie badania, przede wszystkim na testosteron, androstendion, prolaktynę, kortyzol, tarczycowe a więc tsh plus ft3 i ft4, bo jak hormony nie teges to żadne cynki, witaminy ani skrzypy nie pomogą.
A jak już przy skrzypie - przypominam, że skrzyp należy gotować minimum 10 minut i dopiero taki pić. Zalanie go wrzątkiem nie wytrąci krzemionki z ziela, a o to właśnie chodzi w tej kuracji na włosy - o krzem.
Do mycia głowy, zwłaszcza gdy skóra jest wrażliwa i źle reaguje na wszelkie szampony, polecam bardzo dobry preparat ojca Grzegorza Sroki Boniderm. Co prawda bardzo źle się pieni, za pierwszym razem w ogóle, za drugim lepiej, ale fantastycznie koi skorę i dobrze działa na włosy, bo tam same zioła są.
Z suplementacji oprócz cynku, polecam magnez i wit E. Magnezu mamy wszyscy za mało a jest to jeden z najważniejszych pierwiastków. Nie ma może bezpośredniego działania na włosy, ale pośrednio ma bardzo duży (na paznokcie zresztą też). Świetnie koi system nerwowy, co ma niebagatelny wpływ przy wypadających włosach - stres to ich wróg. Gdy go brakuje większość reakcji biochemicznych jest upośledzonych (np. transport fosforu, ktory dla włosów też jest b.ważny, więc gdy będzie on upośledzony, możemy sobie łykać to i tamto a efektu nie będzie), co odbija się na włosach - robią się wtedy cienkie i wypadają. Organizm to jest jedna wielka sieć, gdzie jedno wpływa na drugie i czasem może się człowiek zastanawiać co ma piernik do wiatraka a jednak ma i to dużo
Magnez trzeba przyjmować dosyć dlugo. Przedawkować nie sposób, bo z reguły słabo się wchłania, zwlaszcza tlenek (cytrynian lepiej). Sa tzw. chelaty, ale nie wiem jaka jest ich skuteczność, reklamom nie wierzę.
Zapasy magnezu organizm odklada w mięsniach i kościach, a z uwagi na słabą przyswajalność i niskie dawki, trwa to nieraz latami. To, co często łykamy zaledwie pokrywa dzienne zapotrzebowanie a często nawet i tego nie...