teraz przeanalizuję siebie to tak Mam 27 lat
Nigdy nie miałem dziewczyny, całowałem może się chyba z 5 razy, jestem niestety prawiczkiem i to mnie boli na dzień dzisiejszy najbardziej,wychowałem sie w dysfunkcyjnej rodzinie, byłem pod opieką babci później cioci, a później dom dziecka, mniejsze lub większe problemy z alkoholem. bez matury Liceum ukończone wieczorowe, Na dzień dzisiejszy mam największy problem z kontaktem z drugim człowiekiem po prostu nie potrafię rozmawiać dobierać odpowiednich słów, boję się że coś głupiego powiem, nie czuję się zbyt inteligenty przez to, w pracy sobie radzę średnio nie potrafię do maszyny wklepać podstawowych danych, uruchomić jej , nadrabiam fizycznie czyli ja robię cięższe rzeczy a kolega właśnie wklepuje dane do CNC, wczoraj został podniesiony na mnie głos przez brygadzistę ponieważ zrąbałem, gdy do mnie coś mówi nie potrafię.W szkole gimnazjum miałem oprawców ciężko mi było ciągły stres w domu u cioci może nie podobnie,nie zawsze ale również sięstresowałem bo na dzien dzisiejszy tam tylko były krzyki w moją stronę wszystko źle robiłem , okres w domu dziecka wspominam dobrze, później szkoła średnia już niebyło obrawców ale mało się odzywałem ,aha gdy mieszkałem u babci to przypominam sobie że niechodziłem zbyt czysty i gdy w szkole wszystkie dzieciaki się łapały za ręce mnie łapano przez bluzę,
podejrzewam fobię społeczną ale nie do końca, ponieważ gdy jestem w sklepie,banku,przychodni,pracy nie czuję leku np gdy ktoś na mnie patrzy tylko największy lęk mam w większym gronie gdzie trzeba sie wypowiedzieć, powiedzieć swoje zdanie, kontakt z drugim człowiekiem, nawet nie do koleżanką nic ciekawego napisac przez to nic nie odpisuje i jest CISZA
Najlepiej by było zacząć od psychologa, który mógłby rozpoznać i zdefiniować największe Twoje problemy. Samemu bedzie Ci trudno określić które są problemami pierwotnymi, a które wtórnymi.
Od zaraz możesz zacząć szukać informacji o problemach osób z rodzin dysfunkcyjnych (DDD) i jak sobie samemu pomóc.
Zacznij się uczyć - swiadomie, jak dorosły czlowiek rozwijaj się, precyzuj swoje problemi i szukaj rozwiązań.
Mam podobne zdanie do Iceni, wybierz się do psychologa tak uzyskasz profesjonalną pomoc, zapewne Twoje problemy są osadzone głębiej niż się wydaje. Sam sobie raczej nie pomożesz, możesz jedynie się wspomóc. Znajdź coś co Cię relaksuje lub jakieś hobby przy którym będziesz mógł odreagować.
teraz przeanalizuję siebie to tak Mam 27 lat
Witajcie , jestem młodycm chłopakiem 20 letnik prawiczkiem
Po pierwsze, to zdecyduj się, ile lat masz właściwie, a po drugie, to ile jeszcze wątków na swój temat założysz? Jeden w zupełności by wystarczył - i można by było lepszych porad Ci udzielić.
kusik989 napisał/a:teraz przeanalizuję siebie to tak Mam 27 lat
kusik989 napisał/a:Witajcie , jestem młodycm chłopakiem 20 letnik prawiczkiem
Po pierwsze, to zdecyduj się, ile lat masz właściwie, a po drugie, to ile jeszcze wątków na swój temat założysz? Jeden w zupełności by wystarczył - i można by było lepszych porad Ci udzielić.
27 , taki mój wiek , pomślałem że podam swój prawdziwy wiek, ktoś pomyśli eee jemu już nic nie pomoże a jak dam młodszy to , no trzeba bo chłopak ma najlepsze lata przed sobą, a tak naprawdę najlepsze lata mam za sobą
Witajcie Netkobietki, piszę pod tym postem ponieważ jest on najbliżej mojego problemu pośród innych moich postów.
Otóż jakiś czas temu poznałem dziewczynę, na początku pisało nam się fajnie, ale od jakiś 4 miesięczy dosłowana lipa
nie wiedziałem jak zagadać, a gdy napisałem coś głupiego Ona nie odpisywała i nasz kontakt stawał sie coraz słabszy.
Później wgl nie pisałem sama do mnie się odezwała 2 tyg temu, co tam u mnie słychać popisaliśmy troszkę.
3 dni temu napisała Gdy będzie miała czas to się odezwie i wybierzemy się na piwko, z racji tego, że wczoraj miałem dzień wolny
sam zaproponowałem spotkanie, odpisała, że spoko spotkaliśmy się, rozmawialiśmy pytała się mnie czy mam kogoś czy z kimś się spotykam, pokazywała mi koleżanki swoje wolne czy bym nie był zainteresowany spotkaniem z nią, odparłem, że nie jestem zainteresowany bo po prostu mnie Ona nie interesuje, nie podoba mi się. Ona wie że do niej coś czuję, w pewnym momencie powiedziała, że jest z kimś ma kogoś, Ja nie wiedziałem co powiedzieć, między nami zapanowała cisza, spytała się czemu się zdziwiłem, odparłem że nie widziałem żadnych zmian na Fb co do niej w relacji związek itp. troszkę się załamałem posmutniałem. I tu nachodzą mnie myśli czy aby na pewno to prawda czy nie chciała wzbudzić we mnie zazdrości żebym bardziej się starał sam ją hmm poderwać itp zbliżył objął sam nie wiedziałem co mam robić, chciała kilkukrotnie żebym koło nie usiadł bliżej, nastąpiła rezygnacja u mnie ponieważ pomyślałem że jak jest z kimś to poco podrywać , kilkukrotnie po tym zwierzeniu mi się odganiała mi mrówki z kolana, a po spotkaniu gdy jechaliśmy w jej stronę do domu łapała mnie za przed ramię żebym zwolnił. NA koniec powiedzieliśmy sobie PA do następnego spotkania.
Co o tym myslicie
Myślę, że nie jest Tobą zainteresowana w stopniu wykraczającym poza koleżeństwo.
Myślę, że nie jest Tobą zainteresowana w stopniu wykraczającym poza koleżeństwo.
możesz coś więcej napisać dlaczego tak uważasz
Kobiety zwykle nie wspominają, że mają kogos by wzbudzić zazdrosc, ale by trzymac na dystans faceta, ktorego nie widzą jako partnera. To wymówka, a nie zachęta.
Kobiety zwykle nie wspominają, że mają kogos by wzbudzić zazdrosc, ale by trzymac na dystans faceta, ktorego nie widzą jako partnera. To wymówka, a nie zachęta.
A inni jakie maja zdanie
Iceni napisał/a:Kobiety zwykle nie wspominają, że mają kogos by wzbudzić zazdrosc, ale by trzymac na dystans faceta, ktorego nie widzą jako partnera. To wymówka, a nie zachęta.
A inni jakie maja zdanie
Ja się zgadzam z Iceni.
Kobiety zwykle nie wspominają, że mają kogos by wzbudzić zazdrosc, ale by trzymac na dystans faceta, ktorego nie widzą jako partnera. To wymówka, a nie zachęta.
Czyli nic nie pisać do nie nic a nic, a jeżeli sama napisze to co zrobić w tej sytuacji
Jesli wystarczy Ci relacja czysto koleżeńską, to utrzymuj normalny kontakt jak z koleżanką (czyli np. jakby była twoją kuzynką) , jezeli istnieje ryzyko, ze sie zaangażujesz uczuciowo, to lepiej ogranicz kontakt.
kusik989 napisał/a:Iceni napisał/a:Kobiety zwykle nie wspominają, że mają kogos by wzbudzić zazdrosc, ale by trzymac na dystans faceta, ktorego nie widzą jako partnera. To wymówka, a nie zachęta.
A inni jakie maja zdanie
Ja się zgadzam z Iceni.
Czyli dała mi do zrozumienia żebym ją w jakikolwiek sposób nie podrywał tak??!!
Jesli wystarczy Ci relacja czysto koleżeńską, to utrzymuj normalny kontakt jak z koleżanką (czyli np. jakby była twoją kuzynką) , jezeli istnieje ryzyko, ze sie zaangażujesz uczuciowo, to lepiej ogranicz kontakt.
Ja o niej myślę ciągle, nie będę do niej pisał już nic a nic, a co gdy sama się do Mnie odezwie ??
Witam, ponownie Ja, mam pytanko co wy myślicie o osobach skrajnie nieśmiałych takich jak Ja , którzy wo gule nie odzywają się w grupie, nie uczestniczą w imprezach urodziny, imprezy firmowe itp
Proszę o szczere krótkie opinie, i nie pisać oto, że miałeś iść do biblioteki itp. Bo już poszedłem
kusik989 - Idź na psychoterapię. Z tego, co piszesz, myślę, że nie poradzisz sobie sam ze swoimi emocjami, co absolutnie NIE JEST ZŁE. Większość ludzi nie radzi sobie ze swoimi emocjami.
Kurde, jakbym czytał o sobie i tak samo jestem prawiczkiem, tylko że 25 letnim i przez całe życie nie miałem praktycznie żadnych kontaktów z dziewczynami. Przynajmniej nie mam problemów z kontaktem z ludźmi, ale bardziej dobija mnie niska samoocena.
Przeczytałem jedynie pierwszy post - też mam 27 lat, też mnie niezbyt szanowali w szkle, też mam niezbyt fajnych rodziców (alko), i też do tej pory byłem prawiczkiem. Nie masz co się zrażać do życia, myślałem, czy nie udać się do psychoterapeuty, ale zdarzył się cud - poznałem moją drugą połówkę. Wtedy wszystkie problemy przestały mnie interesować, stałem się zupełnie innym człowiekiem. To, że nigdy nie miałeś partnerki, to tak naprawdę nie ma znaczenia - podświadomie bardzo się cenisz, nie wybierasz byle kogo, przez co jesteś bardziej wartościowym człowiekiem. Co do pracy - ja bardzo dużo razy zmieniałem zakład pracy właśnie przez niezbyt fajne traktowanie mnie i zapowiada się to kolejny raz. Ale nie poddaję się. Głowa do góry, bądź dumny z tego kim jesteś
Przeczytałem jedynie pierwszy post - też mam 27 lat, też mnie niezbyt szanowali w szkle, też mam niezbyt fajnych rodziców (alko), i też do tej pory byłem prawiczkiem. Nie masz co się zrażać do życia, myślałem, czy nie udać się do psychoterapeuty, ale zdarzył się cud - poznałem moją drugą połówkę. Wtedy wszystkie problemy przestały mnie interesować, stałem się zupełnie innym człowiekiem. To, że nigdy nie miałeś partnerki, to tak naprawdę nie ma znaczenia - podświadomie bardzo się cenisz, nie wybierasz byle kogo, przez co jesteś bardziej wartościowym człowiekiem. Co do pracy - ja bardzo dużo razy zmieniałem zakład pracy właśnie przez niezbyt fajne traktowanie mnie i zapowiada się to kolejny raz. Ale nie poddaję się. Głowa do góry, bądź dumny z tego kim jesteś
W pracy już jest lepiej i to dużo, po prostu pomogła mi suplementacja omega, ashwanganda, magnez, zapisałem się na siłownię polecam
i pójdę na te chrzciny tyle że szwagier będzie mnie namawiał do picia, a w tym dniu mam nocna zmianę więc odpada,\
Ale ostatnimi dniami mam myśli żeby wyjechać za granice na stałe, nic mnie tutaj nie trzyma, dom w którym mieszkałem(Obecnie wynajmuję pokoik) nie nadaje się do zamieszkania, mieszka tam wujek niestety uzależniony od alkoholu, gdy go odwiedzam zawsze ma jakąś wódkę jest na kacu ledwo zipie do pracy nie chodzi tzn co jakiś czas pójdzie do swojego znajomego co ma firmę budowlaną, ale już lata lecą z mamą mam słaby kontakt praktycznie się nie widujemy nie dzwonimy do Siebie nie składamy życzeń na święta itp, za szwagrem nie przepadam zbytnio bo to nierób, siostra co miesiąc odemnie pożycza kasę tak koło 15 żeby dożyć do 20 wtedy jest 500 plus, z dziewczyną o której tutaj pisałem praktycznie mam zerowy kontakt, już tak o Niej nie myślę, mało tego zablokowała dostęp do swojego FB żebym czasem jej nie podglądał ( tak mi się wydaje), widzę jej coraz więcej wad na zdjęciach z przedszkola, nie potrafię z nią popisać do tego mam taką pijacką ksywę jeszcze z czasów młodości kiedy nad używałem alkoholu, może nie wszyscy tak mówią ale coraz więcej poznanych, przez mojego Niby można powiedzieć dobrego kolegę ale on sam do tego dąży żeby na mnie mówiono, ale wiem dlaczego po prostu parę lat temu mieszkałem u niego i nie w porządku się wobec nie go zachowywałem po prostu gdy wracałem na weekend do mojej miejscowości nie dorzucałem się jemu do rachunków przyjeżdżałem spałem piłem jechałem, a druga sprawa spotkałem na dyskotekowe chłopaków z osiedla kolegi jego i w sumie moich miałem klucze i poszliśmy pic tam. od tego momentu relacje się moje z nim popsuły, nie zaprosił nie na swoje wesele. Teraz planuję spłacić swoje długi a później gdy dostanę taka z pracy premię roczna oddam mu pieniądze po latach. wstydzę się takie cos napisac ale tak było
Pytanie dlaczego ci wcześniej o tym nie wspomniała. Według mnie jeżeli poznajemy człowieka i z nim piszemy, to powinniśmy dać znać że jesteśmy zajęci, a nie powiedziała ci wtedy kiedy z nia się spotkałeś. Znała ciebie ze zdjęć? Bo to według mnie kurestwo. Mówi się wprost, że nie jesteś w moim typie a nie pieprzy o gachach.
Jestem pod scianą, mam w ta niedziele chrzest św siostrzenca a do tego będe chrzestnym, jak już wcześniej pisałem jestem chorobliwie nie smiały, o czym jak zachowywać sie przy tych osobach, z rodfziny siostry bede tylko ja a reszta to rodzina szwagra rodzeństwo, na komunii ani słowa z nimi nie przegadałem, zakupilłem sobie taki phenibut który działa podobnie do alkoholu ale nie otępia, dziś na siłownię weznę, zobacze jak się sprawdzi. Będzie alkohol, nie zamierzam pić bo nie mogę i takl a po za tym idę na nockę co w taklim wypadku powiedzieć gdy szwagier powie napij się, lub gdy powie, dlaczego szwagier nic nie mówisz, prosze o porady , mykam na siłke
co w taklim wypadku powiedzieć gdy szwagier powie napij się
Dziękuję, nie piję.
Przeczytałem jedynie pierwszy post - też mam 27 lat, też mnie niezbyt szanowali w szkle, też mam niezbyt fajnych rodziców (alko), i też do tej pory byłem prawiczkiem. Nie masz co się zrażać do życia, myślałem, czy nie udać się do psychoterapeuty, ale zdarzył się cud - poznałem moją drugą połówkę. Wtedy wszystkie problemy przestały mnie interesować, stałem się zupełnie innym człowiekiem. To, że nigdy nie miałeś partnerki, to tak naprawdę nie ma znaczenia - podświadomie bardzo się cenisz, nie wybierasz byle kogo, przez co jesteś bardziej wartościowym człowiekiem. Co do pracy - ja bardzo dużo razy zmieniałem zakład pracy właśnie przez niezbyt fajne traktowanie mnie i zapowiada się to kolejny raz. Ale nie poddaję się. Głowa do góry, bądź dumny z tego kim jesteś
Mimo wszystko polecam psychoterapię. Wiesz - związek nie uleczy nieprzepracowanych problemów, traum.
Witajcie, mam znowu problem wszytsko o mnie pisze na samej górze w pierwszym poście pod tym tematem, a proiblem taki, że kolega z pracy się żeni we wrześniu i zapewne mnie będzie chciał zaprosić na wesele, a ja zupełnie niechce tam iść ponieważ nie dał bym rady za dużo ludzików, nie wyszedł bym na parkiet, nie zaprosił bm nikogo do tańca, nawet po napiciu się alkoholu, do tego niemiał bym z nikim pujśc jak odmówić, czy można wgl odmiwić zaproszenia w takim wydarzeniu
Witajcie, mam znowu problem wszytsko o mnie pisze na samej górze w pierwszym poście pod tym tematem, a proiblem taki, że kolega z pracy się żeni we wrześniu i zapewne mnie będzie chciał zaprosić na wesele, a ja zupełnie niechce tam iść ponieważ nie dał bym rady za dużo ludzików, nie wyszedł bym na parkiet, nie zaprosił bm nikogo do tańca, nawet po napiciu się alkoholu, do tego niemiał bym z nikim pujśc
jak odmówić, czy można wgl odmiwić zaproszenia w takim wydarzeniu
Normalnie mówisz, że nie dasz rady i tyle.
Taki masz charakter nad którym możesz pracować. Musisz się pomału przełamywać, może znaleźć pasję. to powinno pomóc.
Taki masz charakter nad którym możesz pracować. Musisz się pomału przełamywać, może znaleźć pasję. to powinno pomóc.
Monte1 i Inni co byś zrobił, zrobiliście na moim miejscu, wiem że mi jest potrzebna psychoterapia, ale na dzień dzisiejszy mnie nie stać, ponieważ mam ogromne długi które systematycznie spłacam, i z miesiąca na miesiąc są mniejsze wynajmuje pokój w takim miejscu że aż odechciewa się żyć wokoło pijaki, wynajmuję pokój a łazienka jest wspólna rodem z PRLU kuchnię zrobiłem sobie w roku w małym pokoiku za to płacę 460 zł, ale ja chciałbym normalną kawalerkę ona mi się marzy tylko musze poczekać minimum 9 miesięcy a juz rok to wgl było by dobrze miałbym odłożoną kasę na prawko psychoterapię, bo wiadomo bede miał koszty kawalerki utrzymania około 1000 zł większe
Znam ten ból autorze, ja mam 28 lat i nawet się nie całowałem Czasami tak bywa, nie wiem czy psycholog pomoże, raczej popatrzy wielkimi oczami. Nie będe doradzać bo mam taki sam problem, ale wiedz że nie jesteś sam, jest nas miliony. I pamiętaj, tutaj nie dostaniesz takiej porady jakiej oczekujesz, dla kobiet mężczyzna który nie uprawiał w tym wieku seksu jest stawiany na równi z osobą ze schizofremią, wybrakowanym "egzemplarzem". Więc nigdy nie przyznawaj się do tego, nie warto. I pamiętaj, jesteś autonomiczną jednostką, nie jesteś z tego powodu gorszy, tak poprostu się ułożyło i nie szukaj rad na forum kobiecym zwłaszcza na taki temat.
Też jestem za psychologiem, żeby przepracowac wszystkie traumy z przeszłości. Poczujesz się trochę pewniej, wydaje mi się, że ten lęk wynika z silnej potrzeby akceptacji z każdej strony dlatego przydałoby sie to przepracować.
Monte1 i Inni co byś zrobił, zrobiliście na moim miejscu, wiem że mi jest potrzebna psychoterapia, ale na dzień dzisiejszy mnie nie stać, ponieważ mam ogromne długi które systematycznie spłacam, i z miesiąca na miesiąc są mniejsze
wynajmuje pokój w takim miejscu że aż odechciewa się żyć wokoło pijaki, wynajmuję pokój a łazienka jest wspólna rodem z PRLU kuchnię zrobiłem sobie w roku w małym pokoiku za to płacę 460 zł, ale ja chciałbym normalną kawalerkę ona mi się marzy tylko musze poczekać minimum 9 miesięcy a juz rok to wgl było by dobrze miałbym odłożoną kasę na prawko psychoterapię, bo wiadomo bede miał koszty kawalerki utrzymania około 1000 zł większe
I to jest jedyne miejsce gdzie za taką kwotę możesz wynająć pokój? Może jest gdzieś hotel pracowniczy albo mógłbyś z kimś innym, w jakimś innym miejscu wynająć coś, gdzie będziesz czuł się lepiej? Otoczenie, w którym przebywasz jest niezwykle ważne dla samopoczucia. Ja na przykład gdziekolwiek jestem, to potrzebuję czuć się dobrze i naprawdę nie chodzi o żadne luksusy, ale o takie subiektywne wrażenie, że jest mi w danym miejscu przyjemnie, czuję się bezpiecznie i tak zwyczajnie swojsko. Sądzę, że w Twojej sytuacji i przy Twoich problemach z emocjami brak takich odczuć w odniesieniu do miejsca, w którym mieszkasz i do którego codziennie wracasz, zdecydowanie nie pomaga.
Oczywiście wiem, że dążysz to zmiany i to jest bardzo pozytywne, ale biorąc pod uwagę całokształt tego z czym się mierzysz, byłoby dobrze, gdybyś nie odwlekał momentu przeprowadzki bardziej niż jest to konieczne.
A może czasami właśnie warto zaakceptować taki stan, że tak po prostu musiało być. Zastanów się trochę nad jedną rzeczą - czy przypadkiem nie masz tak, że siedzisz w tym szambie i nie czujesz się w nim komfortowo, ale jednoczenie nie masz ochoty z niego wychodzić, bo obawiasz się wylądować w jeszcze czymś gorszym.
Potrafię zrozumieć co czujesz, przynajmniej w jakimś stopniu, ponieważ kiedyś również byłam skrajnie nieśmiałą, niepewną siebie osobą, zamkniętą i skrytą, nie odzywającą się do innych, na zabawach siedziałam sama, nie tańczyłam, nie miałam kolegów czy koleżanek. Rozumiem ten stan mentalny. U mnie on bardzo mocno wiązał się z poczuciem własnej wartości - a właściwie z poczuciem braku wartości. Czując się nikim, uważając siebie za głupszą od innych, brzydszą, mniej zdolną, mniej atrakcyjną, mniej ciekawą, mniej... wszystko w ogóle traciłam ochotę na kontakt - przecież nie miało to sensu, i tak nie jestem wystarczająca do tego, żeby mnie ktoś lubił czy chciał ze mną spędzać czas.
Mój wewnętrzny krytyk, mówiący mi o tym, że mam to źle i tamto niedobrze, a to słabo i to za bardzo... powodował, że strasznie się kontrolowałam i chciałam nad wszystkim panować. Nie mogąc przewidzieć reakcji innych ludzi na to, co powiem, nic nie mówiłam. Wstydziłam się tańczyć, bo przerażało mnie to, co inni pomyślą (z pewnością coś mało pochlebnego).
Litania trwała. Miałam to szczęście, że wpadłam w grono ciepłych, serdecznych osób i miałam szansę stać się liderką tej grupy. To zmusiło mnie do działania, mówienia. Potem wyjechałam na studia - musiałam sama ogarniać różne rzeczy. Potem praca z ludźmi na koloniach. Potem szkoła. Terapia.
Te wszystkie rzeczy powodują, że mniej myślę o sobie jako o kimś drugiej kategorii. Czasem są gorsze dni i wtedy wracają stare nawyki jeżdżenia po sobie.
Ale morał jest taki, że 1) najlepsze wcale nie jest za tobą, tylko przed tobą, 2) masz nad tym kontrolę, żeby czas przed tobą był piękny, dobry dla ciebie, 3) przeszłości nie zmienisz, przestań się za nią chować, 4) możesz bardzo dużo zdziałać. Czy chcesz?
kusik989 napisał/a:Monte1 i Inni co byś zrobił, zrobiliście na moim miejscu, wiem że mi jest potrzebna psychoterapia, ale na dzień dzisiejszy mnie nie stać, ponieważ mam ogromne długi które systematycznie spłacam, i z miesiąca na miesiąc są mniejsze
wynajmuje pokój w takim miejscu że aż odechciewa się żyć wokoło pijaki, wynajmuję pokój a łazienka jest wspólna rodem z PRLU kuchnię zrobiłem sobie w roku w małym pokoiku za to płacę 460 zł, ale ja chciałbym normalną kawalerkę ona mi się marzy tylko musze poczekać minimum 9 miesięcy a juz rok to wgl było by dobrze miałbym odłożoną kasę na prawko psychoterapię, bo wiadomo bede miał koszty kawalerki utrzymania około 1000 zł większe
I to jest jedyne miejsce gdzie za taką kwotę możesz wynająć pokój? Może jest gdzieś hotel pracowniczy albo mógłbyś z kimś innym, w jakimś innym miejscu wynająć coś, gdzie będziesz czuł się lepiej? Otoczenie, w którym przebywasz jest niezwykle ważne dla samopoczucia. Ja na przykład gdziekolwiek jestem, to potrzebuję czuć się dobrze i naprawdę nie chodzi o żadne luksusy, ale o takie subiektywne wrażenie, że jest mi w danym miejscu przyjemnie, czuję się bezpiecznie i tak zwyczajnie swojsko. Sądzę, że w Twojej sytuacji i przy Twoich problemach z emocjami brak takich odczuć w odniesieniu do miejsca, w którym mieszkasz i do którego codziennie wracasz, zdecydowanie nie pomaga.
Oczywiście wiem, że dążysz to zmiany i to jest bardzo pozytywne, ale biorąc pod uwagę całokształt tego z czym się mierzysz, byłoby dobrze, gdybyś nie odwlekał momentu przeprowadzki bardziej niż jest to konieczne.
Jeżeli chodzi o miejsce zamieszkania, to udało mi wynająć mieszkanie 2 pokojowe za 500 zł czynsz z dostępnym, więc jest dobrze, powoli się urządzam po wypłacie będę malował bo mieszkanie jest Lekko zaniedbane podłoga skrzyp, bo jest na legarach, meble stare powoli wynoszę, długow mi zostało mniej niż 4 tyś z jakiś 20 w lipcu spłaca Kruka w wysokości 1244 zł zostanie mi wtedy 2k w takiej internetowej, chodzę na nadgodziny już mam 4 wczoraj byłem 16 godzin w pracy w czwartek też idę kierownik wydziału zadowolony w końcu nie mówi do mnie przez Pan tylko Krzysiek, jest coraz bliżej niż dalej od października planuje iść na psychoterapię jak już nic nie będę nikomu dluzny
Miałam to samo, poprostu musisz uwierzyć w siebie, powtarzać sobie że nie jesteś gorszy od innych ciaglę i to pomoże
Zdecydowanie przyda ci sie psycholog na dobry start
37 2019-07-02 17:52:19 Ostatnio edytowany przez Olinka (2019-07-02 18:38:26)
Dziś między mojego kuzyna żoną, a mną wyszła dyskusja a mianowicie, że mówiłem jej ze nie mam u nikogo zadbych szans, nie wspominałem tego że jestem chorovliwie bo jej mąż, mój kuzyn by powiedział że jestem [wulgaryzm], ale mówiłem że nie mam szans ponieważ nic nie osiągnąłem w życiu ani prawka, ani odlozonych pieniędzy, żeby 3 stracone, ani nic tej kobiecie nie mógł bym zaoferować, a ona mi odpowiedziała że razem się wszystko robi co powiecie na jej odpowiedz
Jeżeli chodzi o miejsce zamieszkania, to udało mi wynająć mieszkanie 2 pokojowe za 500 zł czynsz z dostępnym, więc jest dobrze, powoli się urządzam po wypłacie będę malował bo mieszkanie jest Lekko zaniedbane podłoga skrzyp, bo jest na legarach, meble stare powoli wynoszę, długow mi zostało mniej niż 4 tyś z jakiś 20 w lipcu spłaca Kruka w wysokości 1244 zł zostanie mi wtedy 2k w takiej internetowej, chodzę na nadgodziny już mam 4 wczoraj byłem 16 godzin w pracy w czwartek też idę kierownik wydziału zadowolony w końcu nie mówi do mnie przez Pan tylko Krzysiek, jest coraz bliżej niż dalej od października planuje iść na psychoterapię jak już nic nie będę nikomu dluzny
Doskonale, że udało Ci się wyprowadzić, tu przynajmniej będziesz czuł się swobodnie, a że opłaty nie są duże, to chyba nawet nie miałeś dylematu czy warto. Z czasem sobie to mieszkanie ogarniesz, doprowadzisz do stanu, w którym będziesz czuł się komfortowo, ale moim zdaniem najważniejsze, że idziesz do przodu.
(...) a ona mi odpowiedziała że razem się wszystko robi co powiecie na jej odpowiedz
Takie myślenie nie jest regułą, dlatego będziesz musiał trafić na kobietę, która ma takie samo podejście. Osobiście bardzo zgadzam się ze stwierdzeniem, że jeśli dwoje ludzi czegoś dorabia się wspólnie i razem do wszystkiego dochodzi, wzajemnie się motywując i wspierając, to związek tylko na tym zyskuje.