Tydzień temu poznałam przez koleżankę fajnego chłopaka (fajny się wtedy wydawał). Wymieniliśmy się numerami, ale w kontekście koleżeństwa. I tak sobie piszemy prawie codziennie, co drugi dzień wieczorami gadamy przez telefon. Te rozmowy trwają po kilka godzin. Naprawdę fajnie nam się gada, ale (!) on opowiedział mi, że przez jakiś czas (chyba 2 miesiące) spotykał się z koleżanką z pracy. Jednak ona "sama nie wiedziała czego chciała", a przynajmniej ja to tak zrozumiałam, więc spotykali się bez większych planów na przyszłość. On to nazwał z jej strony MANIPULACJĄ, bo on się zaangażował, a ona nie. On ją obwiniał za to, że widząc, że on jest zaangażowany, ona tego nie zakończyła. Jak dla mnie to jest jego dziecinne zachowanie. Ta kobieta miała prawo się z nim spotykać, nawet jesli on się zabujał, bo przecież każdy odpowiada za siebie, a ona może nie była pewna czy to jest tak na 100% relacja bez przyszłości (każdy zakochuje się w swoim tempie).
P. twierdził, że dawał jej szansę powiedzenia, że to koniec, bo PYTAŁ JĄ O TO WPROST i naprowadzał na tę decyzję, jednak ona tej relacji nie kończyła.
Wreszcie on to zakończył i co? I zaczął się mścić. Rozpowiedział na nią jakieś plotki przez które ona straciła 3 zlecenia w pracy. Potem jak już się nacieszył jej krzywdą (on tego nie powiedział, ale ja tak uznałam, bo niby po co miałby to odkręcać? pewnie go sumienie ruszyło) odkręcił te kłamstwa, które na nią rozpowiedział i wszystko jest niby ok i w pracy, i między nimi.
Powiedział mi też, że zemścił się na swojej byłej za to, że była materialistką, ale nie powiedział w jaki sposób. O! I to też mi się rzuciło w oczy, że nazwał kobietę materialistką i skończył z nią tylko dlatego, że ona nigdy nie płaciła za siebie. Jak dla mnie to nie jest aż taki ogromny problem. On ma język w gębie, więc tak ciężko zwrócić kobiecie uwagę, że mu się jej podejście do płacenia nie podoba? Oczywiście nie omieszkałam zaznajomić go z moją opinią i powiedziałam wprost, że jak dla mnie zachował się jak gnida. Trochę się zmieszał. Jeszcze bardziej się zmieszał, gdy mu opowiedziałam, że chłopak mnie zdradzał, a jak się nie zemściłam. No ludzie! Niby sobie to przemyśli, niby stwierdził, że mam rację, że zemsta najbardziej zatruwa osoby, które się mszczą, ale sama nie wiem... Teraz mam taką obawę przed nim, że jeśli ja coś niechcący odwalę albo on sobie coś uroi, że między nami coś będzie, to mogę mieć przez niego kłopoty. Czy ja histeryzuję?
Pragnę jeszcze nadmienić, że w życiu nie spodziewałabym się po nim, że on jest mściwy. Słyszałam, że raz ubliżył w jakiś sposób koleżance, a potem ją przeprosił dwa razy i kupił jej czekoladki w ramach rekompensaty. W dodatku koleś nie przeklina i jest taki strasznie... otwarty na ludzi. Trochę mi się z psem kojarzy, bo on tak ślepo ufa ludziom jest taki, że serce by oddał za darmo, i zawsze jest wesoły. Ja jestem bardziej taką wredną osobą i jemu już nie raz coś wrednego powiedziałam, a on to zawsze w żart obraca.
A ja gościa rozumiem. Sama należę do mściwych osób. I jak mi ktoś zalezie na za pazury to nie popuszczę. I szukam sposobu jakiejś dyskretniej zemsty. Najpierw wysyłam sygnały ostrzegawcze. Ale jak ktoś nie rozumie. To robię mu coś na złość. vet za vet. Wtedy czuje się spokojna i uznaje rachunki za wyrównane.
No dobra. Jeszcze byłabym w stanie to zrozumieć, gdyby ona naprawdę mu coś zrobiła. Ale on ma do niej sapy o to, że ona z nim nie zerwała, bo wciąż nie była pewna czy z tej mąki będzie chleb! Jak dla mnie to on pokazał, że jaj nie ma i tyle, bo jesli mu nie pasowało to jak wtedy między nimi było, to mógł on zerwać zamiast się bawić w jakieś gierki a potem się mścić nie wiem za co.
Ano widzisz. Ale taki człowiek mściwy się ceni. I takiego o wiele trudniej zranić. I z takim to się 10 razy zastanowisz zanim zaczniesz coś.
Wystraszyło Cię bo to facet na kobiecie się odegrał. Ale gdyby było na odwrót to nie byłoby straszne. Różne są charaktery, jeden puści w niepamięć, drugi wykrzyczy co mu leży na sercu, a trzeci zrobi coś na złość. Każdy inaczej odreagowuje emocje.
Dam Ci inny przykład. Facet ukryty damski bokser. Szuka jakiś naiwnej kobieciny. Jak trafi na kawał mściwej małpy. Z którą wie, że jak raz sobie pozwoli to na pewno poniesie 10 razy takie konsekwencje, ze taka to zniszczy, zadepta, przerobi na mopa do powierzchni płaskich. To nawet damski bokser ucieka. Bo przemoc psychiczny jest o wiele silniejsza.
Natomiast facet zakochany który ma dobre intencje, nie ma się czego obawiać.
Tak więc mściwość sprzyja segregacji na dobrych i złych parterów/partnerki
Każdy ma coś z mściwości, ale pytanie czy jest uzasadniona czy to tylko urażona duma/ego? W tym drugim przypadku to zastanowiłabym się nad kłopotami w przyszłości. Kto się ceni ten nie potrzebuje mściwych zagrywek.
Problem w tym, że ja nie jestem damskim bokserem, tamta kobieta też nie była i nie zrobiła nic złego. Jego po prostu zabolało, że on kocha a ona (póki co) nie. Nie miał powodu do złości, a ją oczernił.
Dzięki za dyskusję, uzyskałam potrzebną mi odpowiedź.
Problem w tym, że ja nie jestem damskim bokserem, tamta kobieta też nie była i nie zrobiła nic złego.
Mów za siebie, skąd wiesz, że ona nie jest? Gwarantujesz za nią?!
Zresztą u kobiet nie ma damskich bokserów są wyrachowane harpie. Bądźmy fair play. Faceci też mają prawo się bronić.
Jego po prostu zabolało, że on kocha a ona (póki co) nie. Nie miał powodu do złości, a ją oczernił.
Na mój gust to było tak. Ona go nie kochała ani nie zmierzała pokochać. Ale było jej wygodnie. Miała go pod ręką, on czasem ją gdzieś zaprosił, zapłacił, a ona między czasie szukała kogoś innego. Gdyby była Fair to już na pierwszym góra drugim spotkaniu by się określiła i wtedy na pewno nie byłoby o czym mówić.
kareninka napisał/a:Problem w tym, że ja nie jestem damskim bokserem, tamta kobieta też nie była i nie zrobiła nic złego.
Mów za siebie, skąd wiesz, że ona nie jest? Gwarantujesz za nią?!
Zresztą u kobiet nie ma damskich bokserów są wyrachowane harpie. Bądźmy fair play. Faceci też mają prawo się bronić.kareninka napisał/a:Jego po prostu zabolało, że on kocha a ona (póki co) nie. Nie miał powodu do złości, a ją oczernił.
Na mój gust to było tak. Ona go nie kochała ani nie zmierzała pokochać. Ale było jej wygodnie. Miała go pod ręką, on czasem ją gdzieś zaprosił, zapłacił, a ona między czasie szukała kogoś innego. Gdyby była Fair to już na pierwszym góra drugim spotkaniu by się określiła i wtedy na pewno nie byłoby o czym mówić.
Ludzi się poznaje, a nie wchodzi na 100% w związek na 1/2 spotkaniu....
9 2015-08-25 06:50:26 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2015-08-25 06:51:09)
Ja zemscilam się raz ale na facecie buroku.a zazwyczaj jak mnie szanował i był miły to zagryzalam zeby.poza złośliwościami darowalam sobie.
Zranić można słowem.typu masz smutne życie.
Nie chce się mścić bo ja kiedyś doznalam krzywdy.długi temat.
Osobiście uslyszalam rok temu ze jestem zła i ze się mnie boja.życzę temu dziewczeciu żeby spotkało prawdziwą świnie.może wtedy mnie doceni :(choć właśnie mi było przykro.