Cześć wszystkim
Ostatni okres miała 21 lipca, zaraz po powrocie z grecji, cykle mam zazwyczaj co 31 dni, jednak czasami jest to 28- 32, przez co cięzko mi określić dni płodne. Zdarza się, że okres spóźnia mi się kilka dni 3-5, jednak opóźnienie występuje zawsze po oddawaniu krwi (jestem honorowym dawcą krwi ).
Dzisiaj mija już 45 dzień. Dwa dni temu robiłam test- wynik negatywny, test robiony popołudniu. Bolą mnie piersi od kilku dni, miałam kucie w podbrzuszu. Jeżeli dochodziło do stosunku to zawsze sie zabezpieczałam, prezerwatywa nie pękła ani nie zsunęła się. Prawdę mówiąc nie pamiętam kiedy współżyłam, ale było to zaraz po zakończeniu okresu, jakoś w przeciągu tygodnia po krwawieniu. 6 lipca dostałam gorączki, przez 3 dni miałam temperature 39.5. Jak bym wyliczała dni płodne biorąc pod uwagę cykl 31 dni, to dni płodne wypadały właśnie na dni w których występowała gorączka. Brałam wtedy leki przeciwbólowe itp. I tu pytanie. Czy gorączka mogła spowodować opóźnienie okresu aż o 2 tyg?
Dodam, że miałam robioną cytologie. I wyszła mi II grupa, jednak jeszcze nie byłam u ginekologa, bo a to praca a to wyjazd, później spodziewałam się okresu, który do tej pory nie nadszedł. Od razu mówię, że do ginekologa chciałam się zapisać, jednak już cały wrzesień jest zajęty i zapisy są dopiero na październik. A na prywatnego nie mam pieniędzy.
Prawdę mówiąc, pomimo tego że wiem że ciąża w moim wypadku jest bardzo bardzo nie prawdopodobna to trochę się nakręcam i stresuję.
Edit
Przez przypadek nie w tym dziale zamieściłam wątek i nie wiem jak go przenieść:[