Widzisz co zrobiłam źle, ale co dobrze to nie dostrzegasz... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Widzisz co zrobiłam źle, ale co dobrze to nie dostrzegasz...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4 ]

Temat: Widzisz co zrobiłam źle, ale co dobrze to nie dostrzegasz...

Witam,
chciałabym się podzielić swoimi przeżyciami i wątpliwościami co do przyszłości...
Mam 22 lata. Gdy miałam 8 lat zmarł mój tata. Później mama wyszła za mąż za alkoholika i tak się potoczyło że jestem nikim, z patologicznej rodziny... Pracuję w Urzędzie i wiele osób się dziwi jak mi się udało.. ale nie o tym chcę pisać...Od siedemnastego roku życia (dosłownie) jestem z chłopakiem. Czyli ponad pięć lat...Na początku było bajkowo. Nie zależało mi tak jak jemu ale darzyłam go uczuciem. Kochał mnie, wiedziałam to. Po trzech latach zaczęło się coś dziać. Mój chłopak zaczął znikać, kłamać, spóźniać się, nie odbierać telefonów. Ale ja głupia byłam ślepa przez długi czas aż do momentu gdy zniknął...po prostu urwał kontakt. Był i nie ma. Już wtedy zależało mi bardzo na nim. Dwa tygodnie ryczenia w poduszkę, myśli samobójcze itp aż wybrałam się na imprezę, wpadłam w tryb imprezowy i jakoś sobie radziłam. No i co? No i wtedy wrócił...Na kolanach publicznie błagał żebym wróciła, a ja głupia zakochana zrobiłam to...Dziś nawet czasami żałuję trochę, ale mam takie myśli tylko przez chwilę...i po tym znowu wróciło szczęście, ale nie takie jak było, bo ja nie potrafiłam mu do końca zaufać..no i zaczynały się jakieś spiny, kłótnie.. Ja zaczęłam pracować, a pomiędzy nami robiło się coraz gorzej...w końcu poznałam kogoś nowego. Na początku to była znajomość służbowa, ale później ta osoba zaczęła się mną bardzo interesować. Tylko że ten mężczyzna miał żonę i córkę więc wiedziałam że nic z tego nie będzie. Chłopak oddalał się ode mnie a ja potrzebowałam wsparcia, miłości i dzięki temu drugiemu to czułam. Spotykałam się z nim okłamując kogoś kogo kocham. Po jakimś czasie pokłóciliśmy się z moim chłopakiem tak że powiedziałam dość! Byłam silna bo miałam oparcie w tym drugim, ale nie byłam z nim. Był dla mnie przyjacielem. On traktował mnie inaczej ale ja jego nie. Ale sytuacja sprzed roku zaczęła się powtarzać. Mój chłopak znowu na kolanach błagał prosił, ale tym razem powiedziałam nie... Później zaczęłam mięknąć, no i się dowiedzieli o sobie. Mało tego, nawzajem naopowiadali sobie nawzajem takich historii że głowa mała. Obydwaj zapłakani spotkali się ze mną żeby mi powiedzieć że nie chcą mnie znać a tak naprawdę obydwaj za chwilę mówili co innego jak tylko nie byli obok siebie. Ogólnie płacz  i lament... Zrozumiałam wtedy jak bardzo zależy mi na moim chłopaku i jaki błąd popełniłam, ale potrzebowałam miłości i zainteresowania mną a od chłopaka tego nie dostawałam.. Od tamtej pory tylko on się dla mnie liczy. Po jakimś czasie wróciliśmy znowu do siebie. Były jakieś spięcia, na początku było źle ale wiedziałam że go kocham i tylko On jest ważny. No i można powiedzieć że później było ok, raz lepiej raz gorzej. W czerwcu okazało się że jedzie do Niemiec do pracy na jakieś 3-4 miesiące. Płakałam ale nie mogłam nic powiedzieć bo wiedziałam że to dla niego, dla nas szansa. Smutno było się rozstawać...nawet bardzo... Ostatni wspólny czas był pełen miłości itp. Rozstanie trudne dla nas. Pierwsze dni po jego wyjeździe były ok..Dzwonił, pisał że mnie kocha. Po jakimś tygodniu może więcej przestał. Rozmawiając z nim czułam, że coś się dzieje...przestał zupełnie mi mówić że mnie kocha... W końcu po dwóch miesiącach pobytu tam powiedział że nie jest pewien czy mnie kocha, bo cały czas ma w głowie to że go okłamałam...i że nie skreśla nas ale mam poczekać aż wróci a to jeszcze jakieś dwa miesiące, może krócej... Kocham Go i nie chcę stracić i nie wiem co robić. W nikim nie mam wsparcia, jestem sama...Mam walczyć czy się poddać? Boli że pamięta to co złe, a tony dobrego co zrobiłam dla niego nie dostrzega... Nie pogodzę się ze stratą i wiem że może to głupie ale coraz częściej mam myśli żeby stąd zniknąć na zawsze. Boje się że nie będę miała siły na to żeby dać sobie radę...A może ta odległość na niego tak wpływa i się nakręca.. nie wiem co myśleć, co robić...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Widzisz co zrobiłam źle, ale co dobrze to nie dostrzegasz...

kilka miesięcy separacji i chłopak zaczął myśleć nad waszym związkiem na zimno.... wiadomo nie ma Cię przy nim itd. wypomina sobie pewnie w myślach wszystkie Twoje wady itp. czy warto być ze sobą i takie tam. Z doświadczenia powiem Ci że pomimo odległości powinnaś go mocno wspierać jeśli zależy wam na Was. Powinnaś przypominać mu jak bardzo go kochasz i za co. Związek na odległość to ciężki temat, jaki by nie był. Zazdroszczę mu takiej kobiety jak Ty, Myślę że gdy się znowu zobaczycie będzie wszystko ok, ale powinnaś zawsze szczerze mu mówić jak Ci na nim zależy i jak tęsknisz. Uwierz mi że wtedy on zacznie jeszcze bardziej...

3

Odp: Widzisz co zrobiłam źle, ale co dobrze to nie dostrzegasz...

Jeżeli się kochaliście prawdziwą miłością, to wszystko wróci do normy i będzie jak dawniej smile

Posty [ 4 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Widzisz co zrobiłam źle, ale co dobrze to nie dostrzegasz...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024