Witam. Z moją dziewczyną jestem w związku 15 miesięcy, nie mieszkamy razem, ja jedynak, ona jedynaczka. 2 miesiące temu zdenerwowałem się na nią i pod wpływem emocji, alkoholu odszedłem od niej. Następnego dnia rano już wiedziałem że to była pochopna decyzja, bardzo tego żałowałem. Wiem że to strasznie przeżyła i mnie również było źle bez niej, więc pojechałem do niej po kilku dniach mówiąc że chce do wrócić. Przez pare dni nad tym myślała, ale jednak się zgodziła i poprosiła mnie żebym jej nie zostawiał już. Powiedziałem że nie zostawie. Zaraz po tym dniu wyjechała na ferie do domu, a ja zostałem w mieście przy pracy, więc byliśmy na odległość jakieś 3 tyg. Dzwoniłem do niej rzadko (raz na trzy dni), strasznie ją to irytowało, twierdziła że się nią nie interesuje a kiedy przyjechała była na mnie wściekła, jednak doszliśmy do porozumienia i staraliśmy się prowadzić relacje dalej. Miało być dobrze strasznie tego chciałem, lecz wychodziły ciągle jakieś nieporozumienia, kłótnie, nie mogliśmy po prostu się zgrać i dogadać.
Kiedy spałem u niej ostatnio (to była środa) zkrytykowałem ją po czym strasznie się oburzyła i pojawiła się kolejna kłótnia. Rano była zła, pożegnaliśmy się i wtedy pracowałem przez 2 dni więc dopiero po 2 dniach pracy mogłem do niej jechać. Pojechałem a ona nadal była zła, wiedziałem już że to będzie kolejna poważna rozmowa lub kłótnia. Powiedziała tak: "mam dość tego jaki ty dla mnie jesteś, ciągle mnie krytykujesz, mówisz że tego nie umiem, śmiejesz się, nie interesujesz, masz mnie gdzieś. Mam tego dość!" Generalnie uważa że odkąd wróciłem to się nią bawie, nie licze się z nią, powiedziała że czeka na coś takiego co pokaże jej że mi na niej zależy, ja jednak do tej pory niczego takiego nie zrobiłem nawet nie potrafie jej powiedzieć czegoś miłego. Gadaliśmy tego wieczoru długo, zacząłem sobie zdawać sprawe że rzeczywiście dla niej taki byłem,zmartwiło mnie to bardzo i powiedziałem że się zmienie, jednak ona mi w to nie wierzy i uważa że powinniśmy się rozstać bo już nie umiemy być razem. Zapytałem czy mnie jeszcze kocha, odpowiedziała że tak, ale nie podoba jej się to w jaki sposób ja ją traktuje. Zapytałem czy chce tego żebyśmy się rozstali, odpowiedziała że nie, że chce byś z kimś kogo kocha i kto się nią zaopiekuje, pokaże jej że przy niej jest, lecz ze mną tak sie nie da bo ja się już nie zmienie. Przez przypadek widziałem krótki jej dialog z przyjaciółką na fb
Moja: "zaraz oszaleje, mam ochote to zakończyć"
Przyjaciółka: "zrób to tak Ci podpowiada mózg"
Moja: "nie potrafie"
Powiedziałem jej tego wieczoru że nie po to wracałem żebyśmy się rozstawali znowu i że się zmienie, po czym pojechałem do domu dając nam czas żęby emocje opadły zakańczając pocałunkiem w policzek i słowami że odezwę sie jutro. Ja naprawdę ją bardzo kocham i chce się zmienić. Na następny dzien dzwoniłem 3 razy lecz nie odbierała, odczekałem dzień nie odzywając się aż do Dnia Kobiet i napisałem smsa: "Dzisiaj jest Dzień Kobiet i z tego powodu cały czas myśle o pewnej kobiecie, jednak nadal nie wiem co powinienem jej napisać. Po prostu wszystkiego najlepszego M........ Przepraszam.
Jej odpowiedz po kilku godzinach: "Dzisiaj też myśle o pewnym mężczyźnie cały dzień i patrząc na facetów którzy cały dzień robią coś miłego byłam pewna że nie jest w stanie nic mi powiedzieć w ten dzień.. A jednak... Ale chyba wciąż to dla mnie za mało bo kilka słów rusza mnie coraz mniej bo nie raz już sie wzruszałam drobnymi rzeczami, które powinny być na codzień i po prostu normalne i naturalne"
Nie do końca rozumiem tego smsa.
Ta relacja jest teraz na etapia końca zainicjowanego z jej strony. Powiedzcie mi prosze czy da się to uratować? Co mam zrobić żeby to uratować? I mam wątpliwości co do tego czy ona mówi z tym wszystkim szczerze że mnie kocha, że nie umiemy być już razem i tak dalej, czy chce mnie owinąć wokół palca żebym za nią latał jak jakiś piesek? Mam zamiar pojechać do niej z kwiatem, który uwielbia najbardziej i
przeprosić mówiąc ostatni raz że się zmienie, czy to będzie dobre? Prosze o szczerą do bólu ocene sytuacji i pomoc. Pozdrawiam