ja tak mam, więc nie jesteś sama;) Nikt mnie nie lubił, w klasie śmiali się, że jestem brzydka, wytykali, dogadywali. Spadek mojej wartości spotęgował fakt, że przez długi czas miałam w klasie przyjaciela, do którego żywiłam sporą sympatię, a on potem mnie wydał i w niezwykle chamski sposób pokazał jak bardzo jestem dla niego nikim... Marzyłam o przyjaciołach, ale ze mnie była taka szara mysz - dużo się uczyłam, bo rodzice tak chcieli, o każdą 3 miałam awantury, szlabany, nie wolno mi było nigdzie iść, z nikim się spotkać, malować, fajnie ubierać... byłam sama jak palec i chyba to sprawiło, że ja naprawdę czułam się jak nikt i chyba odrobinę "zdziczałam", bo potem jak poszłam na studia nie umiałam się odnaleźć w gronie nowych ludzi dziś mam chłopaka, którego bardzo kocham, ale to nie oznacza że nie mamy problemów... ja jestem zawistna, czasem słyszę, że wredna, nieufna i bardzo zazdrosna. Nawet nie masz pojęcia ile on musi ze mną przechodzić, tzn nie jest bez winy, jego głupota doprowadziła do tego, że myślałam że mnie zdradza, spotyka się z kimś, ale ja nie potrafię nie węszyć po jego kompie, telefonie, nie szukać dowodów zdrad i potem je "znajduję" Każda głupota jest dla mnie argumentem na jego niewierność, potem się okazuje, że całkowicie bezpodstawna. Mam wrażenie, że nie umiem normalnie żyć wśród ludzi... Próbuję z tym walczyć, ale to bez sensu... Nie umiem nie złościć się o byle co, nie inicjować właśnie takich głupich sytuacji, w których on jest o mnie zazdrosny. Prowokuję kumpli, żeby dzwonili, pisali, ugaduję się z koleżankami, żeby podszyły się pod kogoś na gg i wypisywały mi jakieś bzdety, żeby on pokazał, że mu zależy cały czas mnie zapewnia o swoich uczuciach, płacze, przysięga, ale to na nic się nie zdaje, bo znów wracamy do tego samego punktu... ja nie umiem zapomnieć o wydarzeniach, które wzburzyły we mnie taką wewnętrzną nienawiść do znajomych mojego chłopaka... musiał zerwać z nimi kontakt... boję się, że i nasz związek się rozleci...
Widzisz, nie przejmuj się, Ty chyba jeszcze nie dotarłaś do takiego stanu jak ja ... i obyś nigdy tak nie zwariowała...