Witam,
Zaczne moze tego ze miesiac temu moj chlopak po 5 latach zwiazku powiedzial
mi ze chce byc sam,ze jestem mu obojetna i czuje do mnie tylko
troche(podejrzewam ze to przyzyczajenie).Ja mam 30 lat a on 24
Nasz zwiazek byl taki ze na poczatkuja z powodu mojej niskiej samooceny
bylam bardzo zaborcza,i denerwowalam sie jak jezdzil z kolegami czy chcial
gdzies wyjsc, chcialam go miec tylko dla siebie,z czasem troche sie
zmienilam stalam sie bardziej wyrozumialsza,ale itak czasami odstawialam
takie scenki zeby mi udowadnial ze mu na mnie zalezy,tak poza tym, to bylo
super miedzy nami dogadywalismy sie, mamy wspolne zainteresowania,
Rok temu postanowilismy wyjechac do Londynu zeby zarobic trche pieniedzy,
przyjechalismy do mojego brata i do dzisiaj z nim meszkamy. Wszystko
ukladalo sie dobrze,az do miesiaca temu kiedy mi to powiedzial,ze nie chce
sie czuc uwiazany ze chce robic co chce i zkim chce i nikomu sie nie
tlumaczyc.Rozumiem go teraz i mowilam mu ze sie zmienie i dam mu swobode
ale on stwierdzil ze nie chce juz probowac.
Bylam w szoku bo nie spodziewalam sie tego,powiedzial ze chce byc sam ze
czuje do mnie troche ale nie che ze mna byc.Poprosilam go zeby mnie nie
zostawial bo przeciez cos czuje.Skonczylo sie na tym ze ze wzgledow
finansowych postanowilismy mieszkac jeszcze razem do sierpnia,potem
jedziemy do Polski razem i ja wracam po 2 tyg a on po 3 i wtedy kazdy idzie
w swoja strone.
I niby myslalam ze moze byc w miare normalnie przez ten czas, ze moze cos
wroci ale on ma takie zmienne.I jeszcze nie wiem czemu ostatnio zapytalam
go czy sa u niego w pracy jakies dziewczyny co mu sie podobaja, powiedzial
ze sa dwie ladne i sobie z nimi gada bo sa fajne i teraz moja wyobraznia
dziala,takie mi przedstawia sceny ze nie moge tego zniesc.Wiem ze to moja
wina ze on teraz chce sie wyrwac bo byl osaczony przeze mnie.Pewnie to
glupi pomysl z tym mieszkaniem,czy to da sie jeszcze naprawic ten zwiazek
czy to juz koniec i nie ma szans na nic?Wiekszosc powie ze jestem glupia bo
skoro tak powiedzial to powinnam go olac,ale nie moge bo zalezy mi na
nim.Raz mysle ze juz za pozno bo skoro mowi ze nie chce a drugi raz mam
nadzieje ze moze jednak,nie wiem jak mam sie zachowywac do niego,bo nie
jest mi obojetny i gdyby tylko byla jakas szansa to chcialbym zawalczyc o
niego.
Posze o jakas rade.