No właśnie. Przyjrzyjmy się może bliżej temu w jaki sposób my same i sami odnajdujemy siebie wśród innych. Czy lepiej jest podążać za większością przejmując wzorce i zachowania, czy może z uporem wypracowywać własny styl? W jakich dziedzinach życia bycie wyjątkową i wyjątkowym przychodzi nam łatwo, a w jakich wymaga to odwagi? Czy często konformizm bierze górę nad naszymi przekonaniami? Dlaczego bywa, że boimy się odstawać od grupy, w rodzinie, pracy, szkole, wśród znajomych? Jakiej postawy uczymy czy chcemy uczyć nasze dzieci?
Zapraszam do dyskusji
Zawsze nalezy miec własne zdanie ale trzeba tez umiec słuchac innych i potrafić iść na kompromis.
No właśnie ciekawe pytanie , czy warto miec własne zdanie ? i jakie są konsekwencje zachowania w zgodzie ze sobą ?
czasem ogromne , wiem z własnych doświadczeń , zwłaszcza w dziedzinie życia zawodowego , w moim przypadku silnie zaakcentowana chierarhiczność , czasem dająca we znaki relacja podporządkowania pracodawca-pracownik ,
pracodawca ma zawsze racje a mądry pracownik jest często niewygodny ;-/
dość szybko przekonałam się o tym w moim miesjcu pracy , kosztem oczywiście swojego "ja " niestety
byłam tą która potrafi zwrócić uwagę , i tą która przez to jest uważana za buca albo złośnicę , i byłoby okey gdybym potrafiła żyć wg idei - "jestem sobą a jak się komuś nie podobna to trudno "
ale w moim przypadku chęć bycia lubianym wygrała , przeszłam na konformizm , tzn cały czas się tego uczę ,
nie przejmować się nie robić nic ponad , nie angażować się zbytnio bo to w niektórych środowisach pracy działa paradokslanie na niekorzyść , smutne to ale prawdziwie ,
teraz jak szef wchodzi do firmy , uśmiecham się i jestem miła mimo tego że często nie mam na to ochoty ,
okazało się że wystarczy tylko tyle , nie praca a uśmiech procentuje ...
mam ochotę powiedzieć nie , nie podoba mi się , nie chcę zupełnie jak dziecko które każdy z nas ma w sobie , jednak nie robimy tego bo : nie wolno , nie wypada , zostanie to źle odebrane itp
wiatmy w czasach "sztucznej dyplomacji"
Czy lepiej jest podążać za większością przejmując wzorce i zachowania,
Rozumiem ,jeśli prezentują takie zachowanie w słusznej sprawie. W innym wypadku drażnią mnie takie osoby. Zazwyczaj nie mają nic do powiedzenia. Chowają się za kimś innym ? zazwyczaj silniejszym od siebie. Podlizują się liderowi tylko po to aby nie wyszło na jaw, że myślą inaczej. Wolą działać wbrew sobie niż sprzeciwić się reszcie. Bo tak jest bezpieczniej.
czy może z uporem wypracowywać własny styl?
Jestem za własnym stylem. Być może nieudolnym ale własnym. Lepsze to niż okłamywać innych i ...siebie.
W jakich dziedzinach życia bycie wyjątkową i wyjątkowym przychodzi nam łatwo,
Łatwo jest w momencie, kiedy dany problem nie jest trudny. Gdy mamy świadomość, że działamy w słusznej sprawie.
a w jakich wymaga to odwagi?
Myślę, że dużo odwagi wymaga przeciwstawienie się większości
Czy często konformizm bierze górę nad naszymi przekonaniami?Dlaczego bywa, że boimy się odstawać od grupy, w rodzinie, pracy, szkole, wśród znajomych?
Zazwyczaj osoby słabe psychicznie nie potrafią wyrazić swojego zdania. Boją się odrzucenia i barku akceptacji. Takie zachowanie ma miejsce na każdej płaszczyźnie. Tak jest prościej i przede wszystkim bezpieczniej.
to jest dylemat wielu osób , i nie mam na myśli podlizywania się , to już gra dużo dalej idąca , jak dla mnie dla urodzonych aktorów , z dużym dystansem do siebie , bo bez niego wyrzuty sumienia mogłyby pożreć , najlepiej znaleźć złoty środek , jakąś równowage pomiędzy tym co nasze a co innych , ale to jest właśnie wierzchołek góry lodowej i nie twierdzę że nie do zdobycia , wręcz przeciewnie ,
pewnie że większość osób na pytanie czy warto być sobą odpowie : no jasne że warto , należy być sobą pomimo wszytko ale co innego mówić a co innego rzeczywiście trzymać się tego , większość z nas odpowie że jest sobą , a jak przychodzi co do czego to czasem nie zachowujemy się tak jak chcemy , z własnego doświdczenia wiedzę że ten problem częściej dotyczy kobiet , bardziej się pzrejmujemy tym co myślą o nas inni ,
odważni są Ci którzy przebiją się przez lukrową powłokę własnego ja i zobaczą że czasem się dostosowują i rezygnują z siebie bo jak podkreślam niekiedy wymuszają to sytuacje , czasem własny umysł a czasem inni ludzie niestety , życie nie jest czarno - białe ale ma w sobie wiele odcieni szarości a pomiędzy nimi gdzieś jest nasz odcień jedyny w swoim rodzaju ...
Dobrze byc sobą,ale nie wielu to potrafi.To jest bardzo trudne.Wygodniej jest sie zatopić w przeciętności.Tym co sie to udaje chociaz częściowo to są super!W każdym z nas drzemie chęć wybicia się i pokazania swojego ja.Czasami się to udaje .Chociaż by to trwało chwile to już jest dobrze.Nie tracimy wtedy własnego przekonania że jesteśmy wyjątkowi.Upór to nie to samo co własne zdanie.Powinniśmy dyskutować i chcieć wysłuchać innych.Wnioski wyciągamy sami i stosujemy się do nich.Czasami własne zdanie nie jest prawdą absolutną i należy sie zastanowic czy nasz adwersarz nie ma racji.
Ja w niektórych tematach mam swoje własne zdanie, nie patrząc na innych. Nikt mnie w nich nie przekona do ich zmiany. Oczywiście, że wysłucham zdania i tez w danym temacie drugiej osoby ale to mnie nie przekonuje. Twardo stoję przy swoim. Co innego, gdy nie jestem pewna czegoś i nie mam jeszcze wyrobionego własnego zdania na ten temat, to z chęcią wysłuchuję wypowiedzi innych i na tej podstawie kształtuję własne zdanie.
Mam niektore poglądy, które różnią się od innyc ludzi, w tym równiez moich znajomych, rodziny. Twardo stoje przy swoim, choć najpierw słucham tego, co mają do powiedzenia inni. Dopiero po tym mówię swoje zdanie na dany temat i wspólnymi siłami dchodzimy bądź też nie dochodzimy do porozumienia staram się raczej nie kłocić i nie wchodzić w dalsze, głębsze dyskusję tylko niekiedy temat po prstu zakonczyc, bo są tematy, w których dogadac nijak się nie da:) tym bardziej, ze ja naleze do osób upartych, i ciezko byłoby mnie przekonac do czegoś. Jak już coś postanowie, to koniec:) ale oczywiście biore pod uwage czyjeś zdanie i to nie jest tak, że moje zdanie jest najwazniejsze, a inni niech sobie pogadaja. Nie, zawsze analizuje zdanie innych osób, swoje i na tej podstawie stwierdzam jakieś wnioski.
Generalnie zgadzam się z każdą wypowiedzią wyżej
Dla mnie posiadanie własnego zdania oraz odwaga wypowiadania go jest bardzo istotną umiejętnością w życiu. Kiedy człowiek w większości kieruje się konformizmem, to potem może mieć świadomość - kurczę, nie tak chciałem żyć.
Ważne jest również, by swoje przekonania umieć weryfikować wraz z poziomem zdobywanej wiedzy. Trzeba odróżniać posiadanie własnego zdania od zarozumiałości
Istnieją dziedziny w moim życiu, gdzie odstawanie od większości jest trudniejsze, niż w innych. Ale staram się być zarówno konsekwentna, jak i otwarta na argumenty innych. Gdyż nonkonformizm nie może równać się z brakiem tolerancji lub chęci wysłuchania drugiej strony.
Chciałabym, by moje dziecko również nie było się być sobą, a równocześnie potrafiło słuchać. W naszym społeczeństwie zwłaszcza nie jest to łatwe zadanie.
Ciekawie sformułowane pytanie w tytule wątku . Bo wynika z niego, że często ludzie na przekór mówią coś, co jest sprzeczne ze społeczną opinią, właśnie po to, żeby się wyróżniać - a wydaje mi się, że tego robić nie warto... Ja chyba zbyt często mówię co myślę, ciężko mi się ugryźć w język, więc w sumie nie zawsze wychodzę na tym dobrze... Ale już tak po prostu mam
Często spotykam się z brakiem własnego zdania wśród ludzi, którzy ślepo podążają za tłumem, przytakują, zgadzają się na wszystko i ze wszystkim, albo po prostu wolą przemilczeć. Boją się odrzucenia, wolą się nie wychylać z odmienną opinią na dany temat. Dla mnie jest to śmieszne. Żyjemy w wolnym kraju. Ja jestem osobą szczerą aż do bólu. Mimo, że moja opinia przeważnie jest odmienna i często kontrowersyjna, nie boję się jej wyrażać. Jestem otwarta na krytykę, rozumiem, że nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać.
Moim zdaniem, oczywiście, że warto się wyróżniać. Warto walczyć o swoje i być pewnym siebie, ale trzeba liczyć się z tym, że komuś mogą się nie spodobać nasze poglądy.
Często spotykam się z brakiem własnego zdania wśród ludzi, którzy ślepo podążają za tłumem, przytakują, zgadzają się na wszystko i ze wszystkim, albo po prostu wolą przemilczeć. Boją się odrzucenia, wolą się nie wychylać z odmienną opinią na dany temat. Dla mnie jest to śmieszne. Żyjemy w wolnym kraju. Ja jestem osobą szczerą aż do bólu. Mimo, że moja opinia przeważnie jest odmienna i często kontrowersyjna, nie boję się jej wyrażać. Jestem otwarta na krytykę, rozumiem, że nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać.
Moim zdaniem, oczywiście, że warto się wyróżniać. Warto walczyć o swoje i być pewnym siebie, ale trzeba liczyć się z tym, że komuś mogą się nie spodobać nasze poglądy.
Całkowiecie się zgadzam. Bycie sobą to luksus w dzisiejszych czasach, podobnie jak wolny czas.
Tak czytam to wszystko i naszła mnie taka refleksja, mało odkrywcza, ale wydaje mi się, że w Polsce coraz trudniej jest wyrażać swoje zdanie. Mieć, a umieć je wyrazić i mieć 'jaja' do tego, to dwie różne sprawy. Cała cudowna asertywność kończy się często, kiedy w pracy okazuje się, że szef mimo wszystko uważa inaczej i najlepiej trzeba siedzieć cicho, przytaknąć, albo w najgorszym wypadku zrobić to, co on uważa za słuszne. Mam to szczęście, że nie muszę kierować się widzimisię szefa, ale obserwując sytuację z boku mam wrażenie, że ze strachu chociażby przed utratą pracy cała nasza asertywność zostaje za zamkniętymi drzwiami domu...
Tak czytam to wszystko i naszła mnie taka refleksja, mało odkrywcza, ale wydaje mi się, że w Polsce coraz trudniej jest wyrażać swoje zdanie. Mieć, a umieć je wyrazić i mieć 'jaja' do tego, to dwie różne sprawy. Cała cudowna asertywność kończy się często, kiedy w pracy okazuje się, że szef mimo wszystko uważa inaczej i najlepiej trzeba siedzieć cicho, przytaknąć, albo w najgorszym wypadku zrobić to, co on uważa za słuszne. Mam to szczęście, że nie muszę kierować się widzimisię szefa, ale obserwując sytuację z boku mam wrażenie, że ze strachu chociażby przed utratą pracy cała nasza asertywność zostaje za zamkniętymi drzwiami domu...
po 1.
Zgadzam się z powyższym.
po 2.
praca jest bardzo ważna, w kraju żyje się cięzko, wiec niestety,ale czasami własne ja i poglady, trzeba w pracy schować do kieszeni- NIESTETY, co nie oznacza, że czujemy się z tym dobrze i posiadanie cech nonkomfornistycznych i asertywności się z tym wyklucza
po 3. w życiu codziennym, w relacjach z ludźmi istotne jest bycie asertywnym i ważne jest posiadanie własnego zdania- bez tego bedziemy jak grupa kukiełek podobych do siebie, którymi mozna manipulować
No właśnie. Przyjrzyjmy się może bliżej temu w jaki sposób my same i sami odnajdujemy siebie wśród innych. Czy lepiej jest podążać za większością przejmując wzorce i zachowania, czy może z uporem wypracowywać własny styl? W jakich dziedzinach życia bycie wyjątkową i wyjątkowym przychodzi nam łatwo, a w jakich wymaga to odwagi? Czy często konformizm bierze górę nad naszymi przekonaniami? Dlaczego bywa, że boimy się odstawać od grupy, w rodzinie, pracy, szkole, wśród znajomych? Jakiej postawy uczymy czy chcemy uczyć nasze dzieci?
Zapraszam do dyskusji
Przyznam,że nie było mi nigdy zbyt trudno mieć własne zdanie.Właściwie od posiadania własnego zdania rozpoczęłam kształtowanie nonkonformistycznej postawy.Nie wyrażam go jeśli nikt ode mnie tego nie oczekuje,nie gadam po to by gadać.Jesli np w pracy szef wymaga ode mnie zachowania,które nie jest zgodne z moim światopoglądem - odmawiam.Jeśli pyta dlaczego- wtedy staram się mu wytłumaczyć.Zdarzyło mi się stracić przez to pracę i koleżankę.Ale nie żałuję.
Jeśli chodzi o własne zdanie w pracy:własnym zdaniem niestety nie wykarmimy i nie ubierzemy dzieci.Teraz,z perspektywy czasu rozumiem moją koleżankę,która nadal pracuje z szefową mobingującą,traktującą podwładnych jak niewolników.Ma inne niż jej szefowa zdanie na wiele spraw ale siedzi cicho bo musi utrzymać dwójkę dzieci.Przypłaca to z pewnością zdrowiem.
Zaskakujące jest to,że w jednym z wątków,w którym forsowałam własne zdanie (nie sądzę,że kogoś obraziłam pisząc tam,że moja praca jest fajna i jestem z niej bardzo zadowolona) zostałam uznana za
a)kłamczuchę
b) nie liczącą się ze zdaniem innych
c) po prostu głupią bo widzę realia a odbieram je zupełnie inaczej niż większość
b)
Ja ostatnio wyraziłam swoje zdanie w pracy i pokłóciłam się z szefową dość ostro. Nadal pracuję, choć powiedziałam jej otwarcie, że może mnie zwolnić, jeśli chce. Nie jestem kłótliwa, raczej rozwiązuję konflikty łagodnie, ale swoje zdanie mam i go bronię, czy to się komuś podoba czy nie.