hej,
przez ostatnie pol roku mieszkalam w innym miescie i pracowalam. jednak mialam pewne sprawy do poukladania w moim miescie.
pomogl mi chlopak, ktory podoba mi sie. wiem, ze tez mu sie podobam.
kiedy w maju poprosilam o pomoc sam zaoferował ją bez moich próśb, bez problemów. pisalismy ok 2 miesięcy czy miesiąca tak nawet delikatnie z flirtem.powwiedzial ze moge zrewanzowac sie czyms za pomoc. kupilam mala niespodzianke normalną bez podtekstów.
kiedy wrocilam do miasta po wielu miesiącach, on się o tym dowiedzial. Robil wtedy impreze, zaprosil mnie ale nie moglam przyjsc bo bylam w drodze a pozniej zbyt wyczerpana po podrozy.
po kilku dniach napisalam do niego ze mam cos dla niego i kiedy mozemy się spotkać. napisal mi taką wiadomość.
'jeszcze nie wiem jak to wygląda w tym tygodniu, ale jakoś pewnie w okolicach weekendu'.
okolica weekendu minela, teraz mija weekend i nic.
a zapewnianie , ze się odezwie, da znać oczywiscie bylo, byly usmiechy itp w konwersacji.
i teraz mam pytanie.
czy zostalam delikatnie mówiąc olana
ze od poczatku go zle traktowalam- jak potencjalnego kandydata a nie kolege?
moze on to wyczul i się wycofuje ale nie chce zadnych nieprzyjemnych zdarzen i po prostu mnie olewa bo widzi, ze jestem ok ale nic nie chce ode mnie?
( wiem, ze to jest analiza 10 latki).
ale proszę o odpowiedz.
czy zostalam delikatnie olana ale nie chce mi robic przykrosci ?