Monoceros napisał/a:Zapraszam do mojego wątku "nowo niewierząca". Kiedyś byłam w podobnej sytuacji co Ty, teraz (na szczęście dla mnie), odeszłam od Kościoła. Jako psycholog, ze strony zdrowia psychoseksualnego mogę Ci powiedzieć, że masturbacja jest całkowicie naturalnym zjawiskiem, normalnym zdrowym przejawem ludzkiego popędu, jeśli nie przeradza się w nałóg lub nie jest obciążone trudnymi przeżyciami psychicznymi w postaci poczucia winy, obrzydzenia do siebie itd. Jeśli przeradza się w nałóg (przeszkadza ci, a nie jesteś w stanie funkcjonować bez masturbacji), lub staje się jedynym sposobem na rozładowanie stresu, może to mieć dalsze konsekwencje.
Natomiast jeśli chodzi o powiązanie tego z wiarą - ze swojego doświadczenia powiem Ci, że trudno było mi wyleczyć moją psychikę po tym, jak dowiedziałam się, że masturbacja jest grzechem a jednocześnie miałam jej silną potrzebę. Poczucie winy, obrzydzenia do swojego ciała, do sfery seksualności, przymus spowiadania się z tak intymnych rzeczy obcemu facetowi (podczas gdy nikt inny się nie dowiedział, że to robię) - mega mnie skrzywiły na długie lata. Czułam się postawiona pod ścianą, bo z jednej strony ciało ode mnie tego wymaga, a z drugiej kościół każe przestać, bo mówi że to grzech, i to równie ciężki co różne zbrodnie i krzywdy wobec innych ludzi... masakra. Nie pogodziłam się z tym i przez kilka dobrych lat (ok 7) walczyłam z masturbacją, przegrywałam, po czym nienawidziłam siebie, żyłam w poczuciu winy i obrzydzeniu do siebie (nawet ten orgazm, co osiągałam, był zatruty wyrzutami sumienia). I tak do następnej spowiedzi, która sama w sobie była strasznie trudnym przeżyciem, bo opowiadanie o takich rzeczach nie było łatwe - to temat całkowicie zakazany w miejscu, w którym się wychowałam. A po spowiedzi walka ze sobą przez kilka dni i znów. W kółko. Przez lata.
Dwa słowa - nie polecam.
Wiele bym dała, żeby ktoś mi wtedy wyjaśnił, jak naturalną i normalną rzeczą jest seks i masturbacja. Jestem ciałem, które rządzi się swoimi prawami z którymi walka jest niezdrowa. Masturbacja nikomu nie robi krzywdy (tak samo jak seks). Nie widzę sensu w zakazie, o którym mówi kościół. Wręcz widzę jego szkodliwość, ponieważ nie jestem jedyną osobą, której wieloletnia walka z popędem przyniosła tylko poczucie beznadziei, nieszczęścia, żalu, wstrętu itd.
Jeśli chodzi o to, co mówi kościół - tak, to grzech, tak, według tego - powinnaś się z niego spowiadać, zatajenie jest również grzechem. Ja w czasie spowiedzi, wyliczając litanię standardowych grzechów przemycałam między nimi "masturbowałam się" i mówiłam dalej. Zdarzyło mi się kilka razy, że spowiednik dopytywał o szczegóły, albo sugerował znalezienie sobie chłopaka tudzież ćwiczenia przed snem albo więcej zajęć w ciągu dnia.
Wszystko ładnie, pięknie, ale jest jedno ALE, jak piszesz, masturbacja jest ok, o ile nie jest nałogiem, potem piszesz, że sama to robiłaś, upadałaś, i nie mogłaś przestać, i ile byś dała aby ktoś ci powiedział, że to co robisz jest w porządku.
Tylko to właśnie ALE, się wyklucza z tym co piszesz, bo z jednej strony piszesz że nałóg jest zły, i masturbacja nałogowa jest zła, a z drugiej strony piszesz, że to co robiłaś uważasz za właściwe, ale nie mogłaś przestać. Wynika z tego, że byłaś/jesteś w nałogu, i nawet nie zdałaś sobie sprawy, bo sama napisałaś że nie mogłaś przestać =nałóg, a potem że nałóg=zło.
Czytałam wypowiedzi, seksuologów, na gazeta.pl, czy inne poważne źródła, i takie brawo papiloty i inne fora czy portale chwalą masturbację, pisząc rób ile chcesz, ale już poważne źródła seksuologów, nie nazywają co prawda masturbacji dewiacją (jak np seks ze zwierzętami) ale wyraźnie piszą że masturbacja jest akceptowalna ale nie nałogowa, a co znaczy nie nałogowa? OKAZJONALNIE, i kiedy zawsze to rozum rządzi ciałem, bo kiedy ciało rządzi rozumem i jest PRZYMUS, to jest już nałóg.
Jak sprawdzić czy jest nałóg? Przynajmniej miesiąc wstrzymać się czy to od masturbacji czy innych używek, jak nie popełni się tego, to znaczy że nałogu nie ma, jak zrobi się to, czy to masturbacje, czy wypije alkohol pomimo postanowienia to jest już nałóg. A sama przecież stwierdziła, że każdy nałóg jest zły.
Tak odnoszą się świeccy psychologowie, nie jest to moje zdanie, twierdzą że masturbacja nie nałogowa, czyli okazjonalna raz na jakiś czas, i kiedy nie ejst nałogiem czyli można przestac to robić na wiele tygodni czy miesięcy, jest akceptowalna i nie jest zła.
Tylko ile osób masturbujących się potrafi przestać? Chyba nikt, dlaczego? Bo siedza w nałogu i nawet nie zdają sobie sprawy.
TO SĄ WSZYSTKO CO NAPISAŁAM WYPOWIEDZI SEKSUOLOGÓW ŚWIECKICH.
Mnie interesuje wiara, prawo świeckie dopuszcza również alkohol,i tez ile kto chce, aby nie krzywdzić innych, ale moralna osoba nie bedzie się zataczała tylko wypije pod humorek, czyli jak głosi kościół, wypić tak ale z kulturą.Dla kościoła masturbacja to patologia, bo ani to seks tylko podróba seksu czyli namiastka, i do tego prawie zawsze prowadzi do uzaleznienia. Nie chcę jak ty, czy inni potem musieć to robić, bo jak ktoś coś musi, to zawsze jest to UZALEŻNIENIE, wiec dziękuje za uzaleznienie, i bawcie się sami w to.
Interesują mnie wypowiedzi chrześcijan, a nie osób wyznających zasady świeckie, czyli uzaleznienia upijacnie sie czy bzykanie z wieloma partnerami, bo prawo pozwala, ale dla mnie to złe prawo, i nie chcę być w przyszłości samotną matką bo wpadłam, a chłopak pomimo obietnic że kocha chciał mnie tylko zaliczyć.
Dziękuję to dla mnie rozpusta, i potem patologia życia i rozbite rodziny, i seks zamiast z ukochanym to z wibratorem przed porno-patola na maksa, aczkolwiek dziś wmawia się że to norma normalne. A mnie od tej "normalności" mdli.