Hey:) Jestem tu nowa... Postanowiłam odwiedzić ten portal. Gdyż zostalam zupełnie sama... zmieszana z błotem. Mianowicie byłam z chłopakiem w związku dwa lata... Dwa tygodnie temu bardzo się pokłóciliśmy na imprezie u znajomych. Chłopak zaczął mnie wyzywać a ja uderzyłam go w twarz... Nie wiedziałam ,że mi odda... Pociągnął mnie za włosy i kopnął mnie kilka razy na ulicy... Rozstałam się z nim... Ale piszę do was dlatego,że jest mi okropnie ciężko nie potrafie o nim zapomnieć... Mimo takiej sytuacji był to idealny związek. TAK naprawdę jestem sama w nowym otoczeniu, nie mam się komu wyżalić pomimo tego że jestem dorosłą kobietą wstydzę się tego poniżenia. Mam nadzieję ,że chociaż rozmowa z wami podniesie mnie na duchu i da wiarę w lepsze jutro...
Hey:) Jestem tu nowa... Postanowiłam odwiedzić ten portal. Gdyż zostalam zupełnie sama... zmieszana z błotem. Mianowicie byłam z chłopakiem w związku dwa lata... Dwa tygodnie temu bardzo się pokłóciliśmy na imprezie u znajomych. Chłopak zaczął mnie wyzywać a ja uderzyłam go w twarz... Nie wiedziałam ,że mi odda... Pociągnął mnie za włosy i kopnął mnie kilka razy na ulicy... Rozstałam się z nim... Ale piszę do was dlatego,że jest mi okropnie ciężko nie potrafie o nim zapomnieć... Mimo takiej sytuacji był to idealny związek. TAK naprawdę jestem sama w nowym otoczeniu, nie mam się komu wyżalić pomimo tego że jestem dorosłą kobietą wstydzę się tego poniżenia. Mam nadzieję ,że chociaż rozmowa z wami podniesie mnie na duchu i da wiarę w lepsze jutro...
Normalnie napisałabym, że to sukinsyn - ale prawda jest taka, że Ty uderzyłaś pierwsza. To bardzo kiepskie zachowanie - bez względu na płeć. On był jeszcze gorszy - wykorzystał przewagę fizyczną. I powinnaś to zgłosić na policji - ale wtedy on na pewno zezna, że Ty uderzyłaś pierwsza. Gdzie tu idealny związek? Ja widzę patologię.
Piszesz, że wstydzisz się tego upokorzenia - a myślisz że on był zachwycony jak mu walnęłaś w twarz przy znajomych?
Powiedz - co tak naprawdę sądzisz o tej całej sytuacji
lepsze jutro masz od momentu kiedy się z nim rozstałaś.
Zapomnisz o nim prędzej czy później, ale dobrze że zakonczyłaś to teraz. Ze to był jego pierwszy i ostatni raz kiedy tak Cię potraktował... hmm idealny związek to był do momentu gdy Ciebie nie uderzył. Gdy przemoc wchodzi w gre nie ma mowy o idealnym związku
NIEKOCHANA72 ale zanim ona go uderzyła on zacząl ją wyzywać... też przy znajomych. Jej reakcja była spontaniczna, ale wg Mnie to on nakręcił całą lawine...
5 2011-01-10 01:08:53 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-01-10 01:12:44)
NIEKOCHANA72 ale zanim ona go uderzyła on zacząl ją wyzywać... też przy znajomych. Jej reakcja była spontaniczna, ale wg Mnie to on nakręcił całą lawine...
Absolutnie go nie tłumaczę - tak jak pisałam - powinna zgłosić sprawę o pobicie.
Ale nie można porównywać wymiany zdań do stosowania przemocy. To, że jest kobieta nie upoważnia jej do bicia innych ludzi.
Nie wierzę w ten idealny związek - nikt normalny nie posuwa się do rękoczynów. Nawet bardzo obrażony.
idealny związek to był do momentu gdy Ciebie nie uderzył.
Dokladnie to samo pomyslalam czytajac pierwszy post. Nic nie tlumaczy przemocy zwlaszcza, ze to nie byl afekt - przeciez nie zrobil tego spontanicznie tylko odczekal az wyjda z imprezy... I Ty dziewczyno tesknisz i ja to rozumiem, ale pomysl o tym, ze niestety, ale regula jest ta sama - zrobil raz, zrobi drugi i kolejny.
Dziękuję wam kochane moje... Dzięki wam podniosłam się na duchu. I jestem nieco silniejsza by rozpocząć kolejny dzień... Jednak ból i cierpienie jest silniejsze odemnie . Skłoniły mnie do zażywania tabletek uspokajających... niestety.
moim zdaniem zwykły prostak i damski bokser. Celowo oddczekał i jak wyszli z imprezy to ja udezył bop wiedzial ze tam by ktos napewno stanol w jej obronie, a tak to była zdana na sama siebie. Daj sobie dziewczyno spokoj z takim bydlakiem jak raz to zrobil to bedzie juz to robil. Jak mial tyle nerwow i agresji w sobie to mogł głowa walnac w sciane budynku a nie w ciebie nie bron go, nie tesknij bo on nie jest tego wart. A pozatym gdyby chodz odrobine załował to probował by naprawic ta sytuacje, cos poprostu z tym robic.
Dziękuję wam kochane moje... Dzięki wam podniosłam się na duchu. I jestem nieco silniejsza by rozpocząć kolejny dzień... Jednak ból i cierpienie jest silniejsze odemnie . Skłoniły mnie do zażywania tabletek uspokajających... niestety.
wspieram Cię całym sercem. miałam podobną historię. Za pierwszym razem, gdy podniósł na mnie rękę, wybaczyłam mu. Za drugim odeszłam i uważam to za sukces. Oczywiście trochę potrwało, zanim o nim zapomniałam, ale uważam, że dobrze zrobiłam
Facet zachował się jak cham i rzeczywiście wykorzystał swoją przewagę fizyczną, ale ...
Poszkodowana napisała, że się pokłóciła na imprezie u znajomych... a skąd przypuszczenie, że on czekał aż wyjdą? Fantazjujecie forumowiczki z tym, że bał się to Wasze przypuszcenia. A może imprezka u znajomych była na ulicy, bo mieszkają akurat pod mostem, co? To dopiero fantazja, nie?
Poszkodowana pisała, że związek był idealny, a nie zakończenie!
Czarnaa86, napisłaś że idealny związek to był do momentu, gdy on nie uderzył. HA ha ha. Buahahah, Czyli, kiedy ona go walneła (przypominam - jako pierwsza) to nadal był idealny związek ???? i żyli długo i szczęśliwie. Tak to rozumujesz? Tak to sobie wyobrażasz, jak kobieta jest zdenerwowana i gdy zabraknie jej argumentów, to sobie może tak tłuc i wg. Ciebie to nadal jest idealny związek??? Zastanów sie trochę, co? Albo spojrzyj na hronologie wydarzeń, to może coś Ci zaświta. Odpowiedz mi na pytanie, dlaczego to jego zachowanie wyznaczyło koniec związku , a nie jej?
Jakie wykorzystywanie przewagi fizycznej? Ok, no w efekcie było, ale zanim coś napiszecie, przeczytajcie jaką przewagę ona założyła, że wykorzysta, obijając mu gębę
... JA go UDERZYŁAM... NIE WIEDZIAŁAM, ŻE MI ODDA...
Założenie było jasne, jestem kobietą, przywale mu, a on i tak mi nie odda. To nie jest wykorzystywanie przewagi - w jej mniemaniu? Ano jest! A jednak, to on wszystko popsuł, a to drań, no popatrzcie.
Ja bym to ujął inaczej. Ona założyła, że chlastająć go po ębie jej nic nie grozi , bo ona jest kobietą! Wykorzysta to, w ten sposób wystąpi w roli strony mającej przewagę i nic jej nie grozi.
Ot, pozwoliła sobie na utratę panowania nad sobą, pomyślałą, ulżę sobie przpierdo.. mu, a on i tak mi nie odda, przynajmniej mi ulży.
Autorka przywaliła facetowi, bo myślała, że jako kobieta, ma prawo lać go bezkarnie. Uzuropwała sobie prawo do nieponoszenia konsekwencji utraty panowania nad sobą i bicia w emocjach. Może i się sprzeczali, ale facet jak widać panował nad sobą. Skoro ona straciła panowanie, no to trzeba powiedzieć, trudno my słaba płeć, nie musiby trzymać fasonu , możemy się zachowywać w sposób ogólnie przyjęty jako chamski, ale co z tego. To on nadal miał trzymać fason, za to jej wolno, facetowi - nie. Ona ma prawo, on nie.
To on okazał się podłą świnią zamiast przyjąć z całą łaskawością żar uderzenia ślicznej dłoni ukochanej odciskające piętno na policzku i nadstawić ten drugi. Sukinkot z niego niepospolity. Bandyta jeden. No i niech mu na myśl nie przyjdzie, że związek nadal nie jest idealny, nawet po wybrzmieniu echa, kolejnego razu.
Pararfazując Asię 21011989. Facet powinien sobie dać z taką dziewczyną spokój, bo skoro ona raz to zrobiła, uderzyła pierwsza, to zrobi to znowu. A pozatym, gdyby choć odrobinę żałowała, to róbowałaby to naprawić tą sytuację, coś po prostu z tym robić.
11 2011-01-10 13:34:44 Ostatnio edytowany przez czarna.pantera (2011-01-10 13:36:08)
a ja powiem tak .... chłop mimo wszystko nie powinien Cie uderzyć ... nawet jak ty go uderzyłaś pierwsza .... (oczywiście źle zrobiłaś uderzając go )
ale piszesz że był to idealny związek aż do tego momentu , piszesz też że Ci go brakuje , pomyśl czemu Ci go brakuje ? może dlatego że jesteś w nowym otoczeniu ... ja mogę Ci po widzieć to żebyś do niego nie wracała pod żadnym pozorem, bo jak on sobie już na to pozwolił to to się może powtarzać a wiem coś o tym ... kiedyś byłam głupia i kilka razy mojemu byłemu wybaczałam jak mi coś zrobił ... bo sobie wmawiałam że go kocham i że może to się nie powtórzy już nigdy .... w ogóle w związku nie powinno dojść do jakich kolwiek wyzwisk nawet podczas najgorszej kłótni ... gdzie szacunek dla drugiej osoby ? jestem młoda ale dużo się nauczyłam przez przeżycia z moim byłym ... 4 i pół roku z nim byłam i bardzo ciężko mi było sie z nim rozstać do tego był moim pierwszym ... teraz mam cudownego faceta i teraz wiem że to jego kocham a z tamtym to nie była miłość to było przyzwyczajenie i strach przed samotnością ... postaraj się zapomnieć o nim wiem że to ciężkie ... życzę szczęścia i żebyś nigdy nie trafiła na takiego damskiego boksera ....
Tak i zacznijcie wmawiać swoim córkom, że co prawda nie powinno się nikogo bić, ale jednak jak dziewczynka przyłoży chłopczykowi, to w zasadzie, on nie powinien oddać, bo ... nie. A tu proszę niespodzianka i zawiedzione uczucia. Jak się wbije takie przekonanie do głowy, to większość jest w stanie w to uwierzyć, a potem być zawiedzioną. Lepiej nie zakładać, że ktoś nie odda, tylko dlatego, że ma się coś wymalowane na Twarzy.
Kobieto, kogo oszukujesz. Życie to dżungla, oko za oko. Niby się to zmieniło, ale to tylko pozory. Kobiety to bezwzględne osobowości. Wg. badań, które miałem ostatnio nieprzyjemność czytać, na 100 kobiet, które poddano próbie polegającej na zadaniu bólu szczeniakowi, uzyskano 100% skutecznośći, wśród facetów mniej niż wynik był poniżej 40%.
A ja mam takie pytanie do dziewczyn, które nie widzą winy w autorce posta: A co byście napisały, gdyby to Ona wywołała awanturę, zbluzgała go i zaliczyła od niego policzek? Ma prawo czy nie? Bo przecież ją rozgrzeszyłyście. Ile razy same się kłóciliście bardzo ostro (ja wiele razy) - czy mam uważać, że mój adwersarz ma prawo mnie w emocjach prać po twarzy. Bez jaj...
Często niesłusznie obrywało mi się na tym forum za to okropne słowo na "f", zarzucano brak obiektywizmu. Ale ja staram się nie dzielić świata na kobiety i mężczyzn, tylko na ludzi dobrych i złych. I tak też zrobiłam w tej sytuacji.
No i na szczęście mamy Panią niekochaną72, której spojrzenie pobiegała ku normalności.
Z góry, część Pań założyła, że przecież to nic wielkiego, no stało się, ale to on nie powinien, etc, etc.
Pięknie ujęte pytanie, które podtrzymuję za niekochaną. Czy adwersarz ma prawo, by w emocjach prać po twarzy.
Otóż właśnie, moim zdaniem, nie ma. I to od początku piszę. Bo idąc odmiennie świetlistym tropem rozumowania Pań, gdy kobieta facetowi obije gębę, to on nie powinien oddać .... dojdziemy do absurdów. Np., że ona miała prawo mu ją obić i w dodatku stać na stanowisku, że on nie ma prawa oddać, bo ... nie.
Tym sposobem jednych stawiamy przed drugimi.
Zatem zapytam się, czy jeżeli będę rozmawiał z osobą innego koloru skóry, to on może mi przywalić, gdy sie nie będzie zgadzał z moim zdaniem, a ja, nie powinienem oddać? Bo np. wyjdę na rasistę. Czy też, on nie powinien mi oddać wyymierzonego razu, bo (ktoś mi wbije do mózgu) należę do rasy panów? Podobnie z osobami, które wyznają inną wiarę? Można tego mnożyć w nieskończoność.
To jakieś bzdurne założenia. A czy w krajach arabskich, gdzie można stłuc kobietę i nikt nie kiwnie palce, bo .. on ma prawo? To słuszne prawo?
Takie szybkie jesteście do rozgrzeszania kobiet i ekskomuniki mężczyzn? Na jakiej podstawie? No i właśnie przez to wasze rozgrzeszanie dołączyłem się do tematu.
Prawo do danego zachowania wobec innych nie zyskuje się ze względu na płeć, rasę czy wyznanie. Dla mnie okazali się warci siebie, jedno uderzyło drugie. Trzeba pamiętać za to o jenym, może się okazać, że będziemy musieli ponieść konsekwencje swojego zachowanie, a niekoniecznie muszą być one takie jak nam się wydaje.
ps
Może rowzinąc temat. Ona myślała, że on jej nie odda, gdy mu przywali, a on myślał, że ona go też skopie, tak jak on to zrobił.
Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego.
Z tego co ja się zoriętowałam to autorka i jej chlopak nie wymienili policzków w przypływie emocji ALE ona owszem dała w twarz przypuszczam odruchowo ( jak na melodramatach) a on szarpał ją za włosy i kopał więc chwilka gdzie tu jest mowa o niepochamowanym i niekontrolowanym odruchu. On po prostu ją pobił!!!!!A nie oddał - co i tak dla mnie jest podlością bo prawdziwy mężczyzna (wg mnie) nie oddaje ale daje do zrozumienia że nie oaceptuje przemocy nawet ze strony zdenerwowanej kobiety.
16 2011-01-10 16:35:56 Ostatnio edytowany przez syla135 (2011-01-10 16:36:40)
to ze autorka tekstu nie powinna uderzyc nie podlega wogole rozmowie, nie powinna tego zrobic i koniec kropka. PYTAM AUTORKE TESTU czy jakby twoj facet nie "oddalby cie" to zwiazek trwal by nadal i na drogi dzien nie byloby ci wstyd? nie przepraszalabys go za to?
a z drugiej strony gdy moje roczne dziecko w zlosci uderzy mnie po twarzy i to tak ze az lzy pujda to mam tez zrobic mu to samo? czy bede wtedy usprawiedliwona? tylko nie mowcie ze to dziecko, bo wie doskonale co robi.
czy dzieciom na slowa"uderzylam bo on zaczal" nie mowimy ze powinny miec swoja madrosc i nie warzne jak kto postepuje powinnismy nad soba panowac?
dlatego wedlog mnie oni sa na rowni sobei winni, ona nie powinna go uderzyc tak samo jak i on nie powinien tego robic.
no i wlasnie to co napisala atinasarza czy uderzenie impulsywne mozna usprawiedliwic a takie z premedytacja po (teoretycznie) ochlonieciu mozna karcic? czy moze jednak chodzi o sam fact przemocy fizycznej, ktora zawsze oznacza jedno, brak argumentow!
sama siebie wlasnie czytajac swoje posty zauwazylam ze stareotypowo zbluzgalam mezczyzne w styulacji ktora opowiedziala mi kolezanka, mianowicie:
siedzial jej maz na komputerze na seypie i rozmawial z bratem, podczas rozmowy jadl i ciamkal glosno, owa kolezanka wesla do pokoju cos tam mu ustawila na komputerze i przedzeznila jego ciamkanie, na co on ja scisnal za reke a na nei byla dluzna i uderzyla go po glowie, wyszla z pokoju, po skonczonej rozmowie maz przyszedl do niej do pokoju i pociagnal ja za wlosy i scisnal za reke.
skomentowalam tylko jego zachowanie, bylam w szoku ze nawet po ochlonieciu, po jakims czasie byl tak nabuzowany ze jeszcze ja chcial uderzyc, teraz widze ze i ona nie jest lepsza po co uderzyla go?
jeden wniosek nasuwa mi sie NIECH KARZYDY PATRZY NA SIEBIE
tak nawiasem mowiac, witaj Dunkis, dawno sie nie widzielismy:) pozdrawiam
Zawsze ciekawiło mnie podejście osób do podobnych sytuacji.
Ktoś, kto nie ma prawa do zrobienia danej rzeczy, robiąc ją oczekuje nagle oczekuje, że reakcja drugiej strony będzie dostosowana do poziomu jej własnego działania. Działania, które sama wywołała. Mało tego buntuje się, czy wręcz czuje pokrzywdzoną w sytuacji, gdy odpowiedź przekracza założony przez nią poziom oddziływania.
Na dodatek nagle zapomina, że to ona sama zrobiła najpierw coś, co przekraczało ogólnie przyjęte normy!
Może to głupie patrzenie ale dam inny przykład:
Kali może ukraść jedną kozę i to jest ok. Kali myśli, że jemu co najwżej można ukraść jedną kozę. Ale jeśli Kalemu potem ktoś ukradnie dwie kozy za jednym zamachem. To Kali jest zdruzgotany i będzie twierdził, że nikt nie miał mu prawa ukraść dwóch kóz na raz. Zapominając że sam kradł.
Kiedyś miałem taką przygodę. Leżałem sobie na kanadyjce, po obiedzie w namiocie 10 - ce na obozie. 2 dziewczyny, wpadły na pomysł wylania na mnie dużego kubka wody. Wylały raz. Poprosiłem, by się więcej tak nie wygłupiały, rozwisiłem koc i koszulke by się wysuszył. One, jednak kontynuowały zabawę. Drugi raz wylały na mnie wodę. Musiałem suszyć tym razem juz śpiwór i , sie przebrać. Nie miałem zamiaru czekać, na trzeci raz. Postanowiłem zadziałać. Poszedłem po dwa wiadra wody. Jedno ustawiłem koło burty namiotu, z drugim wszedłem do środka, poczym je kierując wylewaną wodę, na jedna z tych dziewczyn. Zanim pierwsza zorientowała się co się stało i zdążyła złapać oddech, zawartość drugiego wiadra wylądowała na koleżance.
Pytanie jest takie, czy to że one użyły mniejszej ilości wody, dawało im do tego prawo. Czy w obliczu tego, że dostały porządną nauczkę, rozgrzesza ich z wcześniejszego zachowania?
na listość boską, nie czepiajcie się tego, że one mnie podrywały, bo tak nie było i nie o to w tym wszystkim chodzi.
Chodzi o to że to w ich główkach zrodził sie pomyłs dokuczenia komuś, że to one wybrały naczynia, a ja nie miałem na to wyboru. Dały mi go. Ano, nie! One wybrały narzędzie, ona pierwsze go użyły i mało tego w ten sposób uzurpowały sobie prawoi do wyznaczania granic, po ich przekroczeniu. Jeszcze inaczej, czy gydbym to ja zrobił pierwszy, uzywając wiaderek, powinienem byłbym sie wściekać i uważać że one nie miały prawa zlać mnie gdyby przyszły z jakims szlaufem? I w dodatku twirdzić, że to one przekroczyły grnice dobrego smaku, a nie ja?
Dunkis ale czy zaatakowanie mnie daje mi prawo ataku? obrony i owszem, czyli co to tylko kwestia jak to sie nazwie?
a wiec jak mi zabije mezczyzna meza, czy ja mam prawo i zabic dla tego mezczyzne zone?
wydaje mi sie ze ty mogles zapiac napiot i pujsc sobie gdzies gdzie cie koelzanki nie znajda, bo jest ryzyko ze taka zabawa moglaby trwac i trwac, a jednak zawsze trzeba madrzejszego zeby odpuscil
JAK WROCISZ TO BEDZIESZ OPLAKIWAC KOLEJNE SINCE BO OD TEGO NIE MA ODWROTU..
Wiesz Dunkis, oświeciłeś mnie, rozwiązałeś zagadkę rozpadu mojego małżeństwa.
Kiedyś dawno temu uderzyłam swojego męża, z otwartej ręki wcele nie mocno, chiałam raczej przerwać lawinę chamskich tekstów lecących w moją stronę. Robił mi awanturę o pieniądze, wyzywał od różnych, bo miał pretensję, że nic nie zostaje z jego olbrzymiej pensji (800 zł na mnie, nowonarodzone dziecko i męża).
Później przy każdej okazji używał rąk i to nie w takim zakresie w jaki ja to zrobiłam, później zaczął używać też noża. Ale teraz już wiem - to była wszystko MOJA WINA!! Dałam mu do tego prawo w momencie w którym go uderzyłam jako pierwsza!! Zrobiłam to pierwsza i tylko jeden raz, ale zrobiłam - moja wina!! Moja bardzo wielka wina!!
Dzięki Dunkis. Zmieniłeś moje spojrzenie na świat.
Dunkis... Troszkę naciągasz fakty, owszem, ona nie miała prawa go uderzyć, ale działała pod wpływem emocji. A skoro on był w stanie je opanować to mógł nie oddawć tak. Pozatym ona uderzyła go raz a on??
Nie jestem za przemocą, i uważam że konflikty rozwiązuje się rozmową a nie pięściami. Ale są granice!
Dunkis normalnie będe miała przez ciebie teraz kaca morlaneg a absolutnie nie czułam się winna! Mój były mąż odkąd urodziła się nasza córka poczuł się jak kawaler imprezki, koledzy, panienki... Nie jestem głupia i domyślałam się. Mówiłam mu że wiem, zapierał się że coś sobie ubzdurałam... Gdy pzrdstawiłam mu dowody jego zdrady znów zaczął kłamać i się wypierać, tak! Udarzyłam Go w twarz i kazałam mu się wynosić?? Moja wina, nie powinnam! Udać idiotke i udawać że jest ok. Niech dalej się bawi i okrada Mnie i dziecko-które wymagało rahabilitacji...a on twierdził że nie mamy kasy bo wydawał ją na jakieś dupy!
Ale podła suka ze mnie! dzięki, że mi oczy otworzyłeś!!!!
A co do autorki nie podała przyczyny kłótni, nie wiemy o co tak naprawde im poszło...
Dziewczyny, mylicie dwa różne pojęcia. Nikt z nas nie pisze, że on miał prawo ją bić. NIE MIAŁ PRAWA I ONA TEŻ NIE MIAŁA.
NIC nie usprawiedliwia przemocy. Piszecie: działała/działałam pod wpływem emocji, więc jestem wytłumaczona.
WOW... a pod wpływem czego działali Wasi oprawcy? No przecież że same emocje. Mój ojciec jak bił mamę i nas też działał pod wpływem emocji - czy to go tłumaczy?
Człowiek, który uderza pierwszy daje sygnał - to jest sposób na załatwienie pewnych spraw. Więc dlaczego się dziwi, że druga strona "podejmuje grę"? A że przeważnie ma przewagę fizyczną - kończy się bardzo źle.
Bajko, absolutnie nie uważam, że powinnaś brać na siebie odpowiedzialność za rozpad małżeństwa.
Ale odpowiedzcie - dlaczego uważałyście, że uderzenie w twarz załatwi cokolwiek? Czy myślałyście, że to coś zmieni w Waszym związku?
nic nie zalatwi uderzenie, ale to jest wybuch, bezsilnosc, wyladowanie zlosci, oczywiscie ze w najgorszy mozliwy sposob, tylko ze nie przychodzi nic innego do lowy. mysle czemu ja uderzylam z bezsilnosci odruch najglubszy na swiecie. zawsze zalowalam i niechcem tego nigdy wiecej robic.
tak sie zastanawiam czy przemoc nie ma nic wspolnego z inteligencja. moze dla inteligentnej osoby nie brakuje argumentow, albo jest w stanie sie opanowac.
przemoc to nigdy nic dobrego, nie wazne z jakia sila
nic nie zalatwi uderzenie, ale to jest wybuch, bezsilnosc, wyladowanie zlosci, oczywiscie ze w najgorszy mozliwy sposob, tylko ze nie przychodzi nic innego do lowy. mysle czemu ja uderzylam z bezsilnosci odruch najglubszy na swiecie. zawsze zalowalam i niechcem tego nigdy wiecej robic.
tak sie zastanawiam czy przemoc nie ma nic wspolnego z inteligencja. moze dla inteligentnej osoby nie brakuje argumentow, albo jest w stanie sie opanowac.
przemoc to nigdy nic dobrego, nie wazne z jakia sila
Dokładnie tak. Bicie oznacza - nie mam żadnych argumentów, więc w taki sposób pokażę Ci, kto tu rządzi.
Dziwią mnie komentarze niektórych dziewczyn. Ona działała pod wpływem emocji (i to jest wytłumaczenie według Was) a on Waszym zdaniem powinien być oazą spokoju??
W tej sytuacji obie strony są winne ale znając życie obie strony czują się poszkodowane. Nie mniej jednak nie powinniście być razem, bo przy byle kłótni moglibyście się pozabijać, gdyby już argumentów brakowało.
ps. To nie mógł być idealny związek skoro się tak zakończył. Nie bije się osób, których się kocha.
Wcale nie twierdze, że u Mnie coś to załatwiło, poprostu działałam w afekcie, od dawna wiedziałam, że mnie okłamuje. przedstawiłąm dowody a on że przesadzam chciał mnie przytulić, nie wytrzymałam, za duzo kłamstw... Ale to był odruch, pzrprosiłam go, on mi nie oddał ale dzięki temu przyznał się.
Przemoc do niczego nie prowadzi.
tak wiem o tym. I wcale tego nie popieram
Wcale nie twierdze, że u Mnie coś to załatwiło, (...) on mi nie oddał ale dzięki temu przyznał się.
Widzisz te dwie Twoje wypowiedzi?
Człowiek, który bije zawsze ma wrażenie, że coś w ten sposób załatwi - "on/ona się opamięta", "zrozumie, jak mnie skrzywdził", "pokażę, że nie pozwolę żeby mnie źle traktował" - i te bardziej ekstremalne "pokażę suce, kto tu rządzi", "niech nie myśli, że może ode mnie odejść", "pokażę, że jest nic nie wart/warta". Mogłabym tak długo - mam doświadczenie
Autorce posta odradzałabym kontynuowanie takiego związku.
Odradzałabym również przemoc w jakiekolwiek formie i kierunku.
Ale ja nie jestem osobą, która przy każdej sprzeczce podnosi ręke. Qrde, zdradzał mnie, oszukiwał i nie wytrzymałam, tu problemy, małe dziecko które wymaga opieki, leków, rehabilitacji... a on się bawił! Nieusprawiedliwiam się ale stało się
syla135 jeśli ktoś Cie atakuje masz rawo się bronic. ale przestań wpadać w skrajności. Napisałaś że jak m ktoś zabije męża... widzisz sama dalas przykład...
Zobacz najpierw kłótnia, pottem policzek, a Ty juz do zabijania, jaki ma być następny etap? za daleko moja droga z tymi rozwazaniami pojechałaś
I nie chodzi tez o mądrość, ale o opanowanie
bajka687 (skąd wy takie nicki bierzecie?) no proszę Cię, jeżeli na lawine głupich tekstów odpowiedziałaś kiedys uderzeniem. Dla nie to zejście o poziom niżej niż głupie teksty. Ale jeśli cciałas mi dociąć, aalbo co gorsza poużalać się nad sobą to znowu nie ten poziom.
To co po takich krótkich rzczach które napisałaś, to jedynie mozna nazwać spiralą która się nakręcała, słowa, niezrozumienie, uderzenia, > Spirala i nic wiecej. I wcale nikt tu nie twierdzi że to Twoja wina.
Bardzo prosze, nie wciągaj do tego tematu swoich osobistych krzywd.
Pisałem o tym, że jeśeli ktos łamie bariery, nie ma prawa oczekiwać, że druga strona odpowie tym samym.
Łamiąc barierę przysłowiowego, akceptowalnego zachowania, otwiera sie wrota na nieznane! Zrozum. tak fizyczny na osobę, łamie hamulce, a nie wyznacza nowego poziomu zachowań.To tak jakbys zrobiła w dnie statku mała dziurkę i miała pretensje do morz że ono je rozdziera i powpoduje niekontrolowany przypływ wody .
Czarnaa86. Nie rozumiem Twojego tłumaczenia ... piszesz, ona nie miała prawa go uderzyć ALE...
Jakie Ale? skoro nie miala prawa, to nie ma prawa istnieć żadne ale. Piszesz że skoro on mógl sie opanować to nie musiał oddawać. Oczywiście że nie musiał. Jednakże zobacz, to Twoje ALE zrodziło się z tego że ona działała pod wpływem emocji - tak napisałaś. Czyli ona miała prawo dzaiałas pod wpływem emoci a on nie?
To teraz się zastanów, czy rozrażniona osoba, umiejaca trzymać ręce na wodzy, jest tą samą którą ktoś zdzielił w gębę? Zdajesz sobie sprawę ile barier takie zachowanie łamie? Jżeli ona była na tyle słaba by nie trzymać rąk przy sobie , gdy kłócili się ze sobą, to co wg. Ciebie jest w stanie powstrzymać od oddani kogoś, któ dostał w pysk?
I bądz też miła, nie przekładać tych rozważań na swój związek , podobnie jak bajka, bo pleciecie głupoty, chcąc wkomponować, moje dywagacje w swoje sytuacje życiowe. Co ma chlastanie faceta po gębie ze zdradami itd. To skutek a nie przyczyna. Tak jak awantura autorki była skutkiem pewnie jakiegos nieporozumienia, t o ona stała sie skutkiem przywalenia, mu, to to przywalenie było skutkiem jej pobicia. To sa skutki. I nie mówicie mi, że zrozumiałyście iż problemami w waszym związku była sytuacja że zdzieliłyście facetów. To byłs kutek, pewnie braku zrozumienia i braku roamowy. A nie jakiś komplikacji w związku. Żadne sakrastyczne otwieranie oczu.
I pociągnę za niekochaną nikt nikogo nie ma prawa bić. przyłączę się też do nikka1982 emocje były i tu i tu.
Ale ja nie jestem osobą, która przy każdej sprzeczce podnosi ręke. Qrde, zdradzał mnie, oszukiwał i nie wytrzymałam, tu problemy, małe dziecko które wymaga opieki, leków, rehabilitacji... a on się bawił! Nieusprawiedliwiam się ale stało się
Kochana, nie oskarżam Cię. Chcę tylko pokazać, że podświadomie uważamy, że to jednak coś załatwia.
Trochę przeraziły mnie wasze wpisy - szczególnie kobiet dopuszczających wprost lub nie bicie kobiet przez facetów. Bo zgodnie z tekstem autorki ona wymierzyła policzek a on ją szarpał za wlosy i kopał. Dlatego ja zdecydowanie uważam że ona miała prawo do takiej reakcji a on nie - już wyjaśniam skąd takie podejście
- Policzek jest zdecydowanym krokiem stawia granicy gdy z kogoś wylewają się emocje ( w tym wypadku wyzwiska w innym może to bć histeria) i mówi: ?Już dość? W ten sposób mamy szanse przywrócić danej osobie świadomą kontrolę nad swoim zachowaniem. Wraca wtedy do działania rozum i jest jak kubek zimnej wody przywraca osobę do kontroli nad swoimi emocjami a przy tym nie wyrządza szkody fizycznej. Sposób znany od zarania dziejów. Natomiast kopanie szarpanie za włosy ( z tego co pisała autorka) po wyjściu na ulicę to działanie przemyślane , racjonalna zemsta nie za doznany ból fizyczny ale za znieważenie na oczach znajomych a przy tym przypuszczam powodujący u autorki ból nie tylko psychiczny ale i fizyczny.
Takie mam zdanie i przeraża mnie że wogóle można porównywać policzek z maltretowaniem fizycznym.
Atinasarz,
według Ciebie przemoc fizyczną można stopniować? Siarczysty policzek w twarz jest okey, a kopniak już nie? Czyli odwracając sytuację, gdyby On uderzył Ją w twarz pierwszy to byłoby według Ciebie wszystko w porządku? Uznajesz, że to całkiem normalne zachowanie gdy do głosu dochodzą emocje.
Monia139 - ja osobiście uważam że żadne bicie nie jest fer ale wczuwając się w sytuację autorki to tak mi to wyglądało : kobieta wyzywana stojąca bezradnie nie mogąca zakończyć potoku bluzgania podnosi rękę i wyymierza policzek - dający do zrozumienia OPANUJ SIĘ MAM DOŚĆ. a ON CZEKA I Z ZIMNĄ KRWIĄ NA ULICY JĄ KATUJE. tAK MI TO WYGLĄDA. mOŻE JESTEM STAROŚWIECKA ALE DLA MNIE WYMIEŻENIE POLICZKA FACETOWI KTÓRY MNIE ZNIEWAŻA JEST NATURALNYM ODRUCHEM URAŻONEJ KOBIETY A FACET (PRAWDZIWY) CHWYTA RĘKĄ I MÓWI NIE RÓB TEGO WIĘCEJ.
Ciekawa sprawa,policzek wymierzony facetowi w skrajnej emocji jako odruch jest przemocą i gosciu miał prawo oddać. No cóż chyba żyje w innym świecie i czasach .
Kiedyś,gdy "kolega" wpadł na genialny pomysł i pozwolił sobie na niechciany dotyk a ja odruchowo spanikowałam i wyszłam. Zostałam poinstruowana przez kumpla ,że mam wrócić na spokojnie i dać mu za to w twarz bo jakby cham chciał oddać to mnie obroni.
atinasarz, dopowiadasz sobie rzeczy, próbując tłumaczyć koleżankę. Założyłaś, choć może całkiem słusznie - jednak tego nie wiemy i nie wynika to z tego co napisała autorka, że facet wpadł w histerię, a ona chaiała go przywrócić do trzeźwego myślenia. Jeśli nawet, tak było, to znaczy, że autorka źle oceniła sytuację i nie była to histeria jak piszesz. Bo, gdyby była to efekt byłby taki, jaki opisałaś. Ale nie był. Zatem swobodnie można odrzucić Twoje założenie.
Druga sprawa, jeśli uważasz, że ona miała prawo do użycia przemocy fizycznej wobec niego, w odpowiedzi na werbalne zaczepki, to ja to widzę tak. Kłócili się - czyli byli na poziomie wymiany zdań, za to ona pierwsza fizycznie go zaatakowała. Czyli użyła środka, przewyższającego to czym się on posługiwał. Mało tego, tym razem ja zakładam, bo nic nie wskazuje na to by miało byc inaczej, a w innym przypadku byłyby to czyste spekulacje, że nigdy by nie użył wobec niej przemocy - NIGDY, gdyby ona pierwsza na tę ścieżkę nie wystąpiła. Rozumiesz? To ona przelała pierwszą krew. Ona złamała barierę.
Póki rozmawiali byli na tym samym poziomie. Po tym jak go uderzyła, należy stwierdzić, że uzyła wobec niego środka z wyższej półki perswazji. On jedynie odpowiedział środkiem równym temu, który został użyty wobec niego, któremu sam został poddany. I tu przemoc i tu przemoc fizyczna. To, że rozległość tego środka była nieporoporcjonalna, to inna sprawa, którą powinna ocenić prokuratura. W miłości jak na wojnie, wszystko jest dozwolone.
Przepraszam z góry, ale dla mnie to absurd, że policzek mówi - "już dość". Już dość - to juz dość, a strzał w gębe, to strzał w gębę. Obojętnie co by nie miało to znaczyć. Mało tego, to co dla Ciebie będzie - już dość, dla drugiego będzie wyzwaniem. Jest takie pelmię, które na powitanie leje się po gębie. A im mocniej obcy przyleje tym większy szacunek zdobywa. Wcale nie oznacza - juz dość.
Zatem moje zdanie jest takie, wymierzenie policzka - a wcale nie wiemy, że był tak melodramatyczni, jak w filmach, jak ktoś z poprzedników to opisał, bo może chłopa powalił na ziemię w każdym razie to przemoc! I zgadzam się z Monią139. Idąc za jej myślą dalej. To ona miała prawo stopniować, a on nie. Dopóki kobieta wyznacza kolejne stopnie kłótni to jest ok.
Pobawmy się ona zaczyna kłótnie, on odpowiada słowani (nie może niczym innym), ona zdziela go po policzku, on odpowiada policzkiem( nie może czym innym , bo to nie byłoby fer), ona wali go pięścią, on odpowiada tym samym (nie może czym innym i to nadal jest ok - bo to ona jest liderem), ona wyciąga z torby pilniczek, wbija mu w rękę (chłop nie ma pilicznak, idzie i pożycza od koleżanki) oddaje tym samym , bo choć kamień leży w pobliżu to nie może go użyć, bo było by nie fair), ona zauważa kamień, wali go kamieniem, on oddaje tym samy, ona łapie za oparty o ściane kij i trzepie go w głowę, on nie wstaje - jest ok. Trzymamy jej stronę, wygrała, uff ale super - a on gamoń. I to w dodatku jego wina, bo się nie uchylił
37 2011-01-11 11:52:38 Ostatnio edytowany przez Monia139 (2011-01-11 11:55:47)
dellfia,
a policzek wymierzony przez mężczyznę kobiecie jako odruch w skrajnej emocji według Twojego toku myślenia jest w porządku, tak?
No bo przecież rozgrzeszasz przemoc spowodowaną emocjami.
Jednak miałam rację w stwierdzeniu że jestem staroświecka - bo tak wychowywały prababcie, babcie itd... w mojej rodzinie że kobieta jest kobietą i na znieważenie, lub posunięcie się dalej mężczyzny niż przstoi należy odpowiedzieć "strzałem w twarz" a facetów wychowano żę kobiety nie należy w żadnej - podkreślam żadnej sytuacji uderzyć bo to po prostu nie męskie. Ale widocznie obecna młodzież uważa że równouprawnie jest całkowite nie zależnie od przewagi fizycznej - zasłużyłaś to bostaniesz kopa. Ten świat jest jak dla mnie popaprany.
A co do wymierzenia policzka ze znaczeniem "DOŚĆ" to równie dobrze może kobieta dać w twarz najlepszej przyjaciółce (lub facet kobiecie) gdy ta wpadnie w histerię nie do opanowania gdy żadne racjonalne słowa nie docierają do takiej osoby a potem ją przytulić i pozwolić wypłakać. Cóż takie mam stare nie modne poglądy.
39 2011-01-11 12:18:48 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-01-11 12:23:22)
Dellfia, wymierzenie policzka komukolwiek, podkreślam komukolwiek jest przemocą. Jest to użycie siły, wobec drugiego człowieka, przeciez to jest oczywiste. Jeśli tego nie rozumiesz to zajrzyj sobie, do kodeksu karnego art 217. Tam nie ma mozy o podziale na mężczyzn czy kobiet.
Twój niechciany dotyk, mogłaś zgóścić do organów ścigania. Za to Twój kolega proponując Ci żebyś dała gościowi w twarz, podjudzał Cię do tego. oj nieładnie. Zarówno w Twoim, Ty czy Twój kolega, jak i przykładzie autorki, nie on, tylko sąd powinien załatwić tę sprawę. To, że zastanawiam się nad mechanizmami zachodzącymi w opisanych sytuacjach , wcale nie zmieni mojego powyższego zdania.
Ale skoro tak doskonale rozumiesz, że jeśeli jedna osoba walnie drugą w emocjach, to zrozum też proszę, że tę drugą stronę, tę co dostała w gębę, też mogło ponieść. A, że poniosło dalej to inna sprawa. Poziomem "0" była rozmowa, to że ją poniosło, powtórzę, wacle nie wyznaczyło nowego poziomu "0" do którego on się powinien dostosować, bo tak jak wyżej opisałem, nakręca to spiralę, i głupie by było twierdzenie, że jedynie kobieta , ma prawo ustalać poziom, do którego sie leją. Samo uderzenie, otworzyło wrota na zachowanie, ogólnie przekraczające przyjęte normy. Dalsze rozumowanie to jedynie stopniowanie zła.
Pozostaje wtedy kwestia rozmirów. Ale to zupełnie inne zagadnienie.
Nie ma znaczenia, w jakiej sytuacji do tego wszystkiego doszło, ona straciła panowanie nad sobą, tylko jakie w tym przypadku były niby skrajene emocje? Autorka gdy zadawała cios, na tyle trzeźwo oceniała sytuację, że myślała, że on nie odda? Jaki to afekt, to nie były żadne skrajne emocje.
Atinasarz, dawniej może i tak, może gdy świadomość ludzi, dot ich praw i obowiązków była niższa, to pewnie tak, ale dziś te sprawy reguluje coraz częśćiej sąd. Zobacz na szkołę, czy dziś tak jak za dawnych czasów karze się dzieci, bije linijką, to nawet ja pamiętam i nic się nie dzieje? Spróbuj takiego zachowania dzisiaj. Dzieciaki swoje prawa znają lepiej niż plan lekcji.
Bić nie wolno nikogo. Jeśli dajesz sobie prawo do takowego zachowania - zwanego przez Ciebie policzkowani, to pamiętaj, że musisz się liczyć z potencjalnymi konsekwencjami sowjego czynu - zawsze.
My się spieramy, a sama zainteresowana czyli autorka wątku zdaje się, że zaniechała póki co udziału w tej dyskusji.
Dunkis - masz pewnie rację co do tego że świat zupełnie się zmienił ale czy na lepsze ja bym polemizowała - nawet w kwestii linijki na lekcjach sama uwazam że może gdyby jeden z drugim (nie wykluczam mojej wlasnej latorośli) dostali w skórę od nauczyciela to nie bylo by koszy na glowach wychowawców, hamstwa i narkotyków . Ludzie poprzez tą znajomość praw (często zapominając o obowiązkach) nie szanują nic i nikogo. A co do sądów które zajmują się właśnie takimi "bzdetami" które dawniej rozwiązywano strzałem w twarz to śmiech na sali (nawet tej sądowej) i setki tysięcy z naszej kieszeni dla rozwiązania sporu czy Pani X kopnęła wiaderko Pana Y które pękło.
świadomość praw wcale nie idzie ze świadomością obowiązków, a szkoda. Dlatego napisałem, że uczniowie lepiej znają swoje prawa niż plan lekcji (obowiązki). Co do szacunku do nauczyciela zgadzam się, że dzis to szopka. Choć gościa nie lubiłem, to żałuję, że Giertych nie jest nadal ministrem, była szansa żeby to zmienić na lepsze. Wcale nie wygodniejsze, ale lepsze.
Druga strona świadomości prawa, to poszeżenie wiedzy o konsekwencjach. I akurat tu mam odmienne zdanie od Twojego, co do sądów. Właśnie to, że takie drobne sprawy ludziom uchodzą bez konsekwencji, powoduje, że mają oni coraz mniej hamulców i sięgają coraz dalej.
Czysto hipotetycznie. Gdyby autorka tego tekstu, albo jej facet lub ich znajomy (świadomość prawa), o którym by wiedzieli, że miał kiedyś podobną sytuację, że w ferworze słów wyrzucił obraźliwe słowa, za które został pociągnięty do odpowiedzialnośći. Oni nie użyli by takich w czasie swojej rozmowy, po prostu wiedząc czym to grozi. W konsekwencji nie byłoby użycia przemocy.
No chyba, że by te nerwy puściły. Wiem to utopia, ale jakże piękan.
43 2011-01-11 13:28:18 Ostatnio edytowany przez dellfia (2011-01-11 13:44:26)
art. 216
§ 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła,
podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 3. Jeżeli zniewagę wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności cielesnej lub zniewagą wzajemną, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
§ 5. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.
Dunkis kk to nie tylko art.217
Proponuję dorzucić jeszcze 217 bo w przypadku autorki doszło jeszcze do uderzenia.
45 2011-01-11 13:36:49 Ostatnio edytowany przez Tisha (2011-01-11 13:37:34)
DUNKIS
Takie szybkie jesteście do rozgrzeszania kobiet i ekskomuniki mężczyzn? Na jakiej podstawie? No i właśnie przez to wasze rozgrzeszanie dołączyłem się do tematu.
Oczywiście, że uderzenie faceta było złe, ale spójrzmy na to realnie - co panienka może wyrządzić za krzywdę facetowi pacnięciem dłoni w twarz? Nie oszukujmy się, nic takiemu facetowi się nie stanie [choć oczywiście ze względów moralnych nie ma różnicy czy uderzy facet czy kobieta], ale na Boga rozgraniczajmy te dwie sprawy! Przecież on ją szarpał za włosy i kopał !!! Mógł jej krzywdę zrobić !!!
Tak czy inaczej, odbiegając od komentarza Dunkisa, związek jest patologiczny. Piszesz, że wcześniej było idealnie bo nie podnośiliście rąk na siebie [a przynajmniej tak zrozumiałam z kontekstu]. Chcę Cię uświadomić, że jesli ludzie mają w sobie pokłady agresji i brak zahamowań to ich związki nigdy nie będą normalne. Ta sytuacja powinna Cię tylko utwierdzić w tym, że powinnaś zrezygnować z takiego związku i jednocześnie zastanowić się i popracować nad własnym zachowaniem. Nie stworzysz normalnego związku jeśli będziesz agresywnie reagować i stosować przemoc. A jak już dwie takie osoby się dobiorą - jak Ty i Twój facet to po prostu masakra. Kiedyś znów się poprztykacie i co? Pozabijacie się wzajemnie bo nie umiecie się pohamować? Dziewczyno zastanów się.
46 2011-01-11 13:51:07 Ostatnio edytowany przez dellfia (2011-01-11 14:06:53)
Proponuję dorzucić jeszcze 217 bo w przypadku autorki doszło jeszcze do uderzenia.
Ależ proszę uprzejmie
art. 217
§ 1. Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 2. Jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
§ 3. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.
Tisha. Dlaczego wciża pojawia się jakieś - ale? Nie ma żadnego - ale!
Realnie patrząc, to, czy chłop przyłoży babie, czy baba przyłoży chłopu, efekt jest ten sam, przemoc.
Piszesz, że on mógł jej zrobić krzywdę. A ona jemu nie mogła?
Dla mnie szarpanie za włosy i kopanie już jest krzywdą, którą ona odniosła w tym wszystki!
Co - wg Ciebie - znaczy mógł jej zrobić. Jak to mógł? nie rozumiem tutaj wogóle trybu przypuszczającego. On zrobił jej krzywdę. Jak Ty to mierzysz?
Stań sie na chwile i bądź obserwatorem tamtej sytuacji, ale wciel się w różne role:
1) jesteś forumowiczką - o kurcze nie wylądowała laska w szpitalu, to nie doznała krzywdy.
2) jesteś znajomą - o kurcze, nie polała się krew, laska nie doznała krzywdy.
3) jestś jej mamą - o kurcze, ktoś stłukł moją córkę, .........
4) jesteś nią - o kurcze, ktoś mnie stłukł, .......
5) jestś dunkisem - o kurcze facet szarpał ją i kopał - laska została skrzywdzona
Przemoc, w każdej postaci, jest dla mnie wyrządzaniem krzywdy.
Druga sprawa, - co panienka może wydządzić za krzywdę facetowi pacnięciem dłoni w twarz - no to tu odpowiedź wcale nie jest taka oczywista jak i się zdaje, bo zalezy od wielu czynników:
- postury, siły i warunków atmosferycznych.
Wyobraź sobie, panienkę, 80 kg, przy wzroście powiedzmy, 170, faceta 170 55 kg, którego ta, laska pacnie w gębę z rozmachem,
warunki atmosferyczne - zima, lód:
pac!
krawężnik, juz po facecie.
Zrozum proszę, nie ma żadnego ale! Jest pacnięcie. Każdy kto sie decyduje na pacnięcie wyrządza krzywdę, a jeśli nie ma wyobraźni, jak to pacnięcie może wpłynąć na dalsze jego losy, to niech zachowa je dla siebie i lusterka, przed którym może sobie potrenować.
Pójdę dalej, wracając do wcześniejszgo, gdyby autorka, go nie pacneła, mogło by nie dojść do reakcji z jego strony. I dalej by byli w związku, bo by się pogodzili. W obecnej sytuacji szanse na pogodzenie, są marne. Nie mówię, że to jej wina, ale należy jej zachowanie rozpatrzyć jako katalizator tego. Bez jej uderzenia, nie byłoby odwetu! Zatem nie ma żadnego ale.
Nie ma ale.
dellfia, dziękuję. Jednak nie nam osądzać, kto złamał pierwszy prawo i w jakim stopniu, do tego jest powołany stosowny organ.
Mianowicie byłam z chłopakiem w związku dwa lata... Dwa tygodnie temu bardzo się pokłóciliśmy na imprezie u znajomych. Chłopak zaczął mnie wyzywać a ja uderzyłam go w twarz... Nie wiedziałam ,że mi odda... Pociągnął mnie za włosy i kopnął mnie kilka razy na ulicy... Rozstałam się z nim... Ale piszę do was dlatego,że jest mi okropnie ciężko nie potrafie o nim zapomnieć... Mimo takiej sytuacji był to idealny związek.
Skoro TY uważasz ze to był idealny związek to spróbuj to jeszcze naprawić...
zadzwoń do niego(jesli on juz tego nie zrobił wcześniej),daj wam jeszce szanse ale postaw warunki...
nie wiedziałas ze ci odda....no cóz w takich momentach sie nie mysli...a on pewnie nie wiedział ze ty go uderzysz....
a skoro o nim myslisz to go jeszce kochasz, szkoda urywac od razu taka wieź...mysle ze byłabys spokojniejsza jakbys podjęła jakies kroki w tym kierunku, wiadomo ze on wcale nie bedzie musiał chcieć do Ciebie wrócić ale przynajmniej bedziesz wiedział ze coś próbowałaś zrobić w tym kierunku
Wiecie ci czasem ta zbytnia świadomośc swoich praw mnie przeraża: bezstresowe wychowanie świadomych dzieci które grożą rodzicom że jak ten im przyłoży klapsa to doniesie do sądu (nie mówie o biciu czy maltretowaniu) bo on zna swoje prawa robi więcej złego niż dobrego. Bo często te swoje prawa ludzie naciągają i nadinterpretują tak jak im wygodnie. I ja jednak nie zgadzam się że walnięcie faceta w twarz za "podszczypywanie" jest przemocą to po prostu ustalenie granicy w najmniej dla obu stron dotkliwy sposób. Dla niej bo nie musi opowiadać upokarzającej dla niej sytuacji. Dla niego bo nie jest ciągany po sądach za molestowanie. Uprzedzam że dobrze jeśli tak się tylko kończy gorzej jeśli nie przynosi efektu ale to tylko w przypadku mało domyslnych gości.
Witam was kochani...
Widzę ,że snujecie tu przeróżne insynuacje, badania, argumenty na moj temat. Uwazam, ze osobz ktore nie byly w mojej sytuacji nigdy mnie nie zrozumieja... Uderzlam go gdyz chcialam sie bronic , bylam zdruzgotana i zrozpaczona. Dla waszej wiadomosci probowalam go uspokoic i zalagodzic sytuacje jednak moje slowa nie przyniosly rezultatu. Wiec po co snuc jakies rozwazania nad murzynami, badaniami kiedy mamy doczynienia z czyms okropnzm , czyms co zdarzylo sie naprawde co wywolalo ogromne cierpienie. Jedno jest pewne nikt nie zrozumie tego cierpienia skoro nigdy sam tego nie przezyl, czego nikomu nie zycze...
kurcze ja cie rozumiem...
jakbym była w Twojej sytuacji i mój chłopak uraczyłby mnie wyszukanym słownictwem to pewnie byśmy sie wzięli za łby hihi...a jeszce znając mój temperament to hoho co by sie działo
52 2011-01-11 17:15:20 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-01-11 17:19:48)
Ależ proszę uprzejmie
art. 217
§ 1. Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną,podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 2. Jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
§ 3. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.
Delfia: przeczytałaś, zanim zacytowałaś? Bo zobacz:
Paragraf 2 mówi, że jeśli naruszenie nietykalności (uderzenie w twarz przez rozemocjonowaną autorkę wątku) spowodowało, iż poszkodowany odpowiedział naruszeniem nietykalności - sąd może odstąpić od wymierzenia kary. Dla sądu sprawa jest prosta - osoba, której nietykalność naruszono jako pierwszej - ma prawo oddać. I o tym powinien myśleć każdy, kto uważa, że KTOŚ lub COŚ daje mu prawo do stosowania przemocy wobec innych ludzi.
Mężczyzna, który Cie molestował (to jest adekwatne określenia, a nie "niechciany dotyk" - to określenie dla dzieci, żeby dobrze rozumiały o co biega) naruszył Twoją nietykalność cielesną, więc ... paragraf 2.
Wiecie ci czasem ta zbytnia świadomośc swoich praw mnie przeraża: bezstresowe wychowanie świadomych dzieci które grożą rodzicom że jak ten im przyłoży klapsa to doniesie do sądu (nie mówie o biciu czy maltretowaniu) bo on zna swoje prawa robi więcej złego niż dobrego. Bo często te swoje prawa ludzie naciągają i nadinterpretują tak jak im wygodnie. I ja jednak nie zgadzam się że walnięcie faceta w twarz za "podszczypywanie" jest przemocą to po prostu ustalenie granicy w najmniej dla obu stron dotkliwy sposób. Dla niej bo nie musi opowiadać upokarzającej dla niej sytuacji. Dla niego bo nie jest ciągany po sądach za molestowanie. Uprzedzam że dobrze jeśli tak się tylko kończy gorzej jeśli nie przynosi efektu ale to tylko w przypadku mało domyslnych gości.
Nie istnieje "zbytnia świadomość swoich praw". Świadomość albo się ma, albo się jej nie ma. Nie można jej mieć za wiele.
A ja zupełnie nie mam problemu z dyskutowaniem z młodzieżą Trzeba spełnić tylko jeden warunek - pamiętać, że to tacy sami ludzie, jak my i okazywać im szacunek. Wtedy możemy oczekiwać od nich tego samego. Nie na odwrót, co jest nagminna praktyką. To my jesteśmy dorośli i mamy być przykładem.
Czy wyobrażasz sobie sytuację, ze rozmawiasz z koleżanką/kolegą/szefem/obcą osobą i nagle, kiedy ta właśnie osoba robi coś, co Ci się bardzo nie podoba - lejesz ją po tyłku? Albo odwróćmy sytuację - to Ciebie ktoś leje?
Ja osobiście zgadzam się z tym, że WSZELKA przemoc (zwłaszcza wobec dzieci) jest niedopuszczalna. Klaps powoduje TYLKO rozładowanie emocji u RODZICA/OPIEKUNA. A dziecko uczy właśnie tego, co zrobiła autorka wątku - "jak ktoś Cie wkurzy, to mu przywal". Tylko że jej przeciwnik pobierał najwyraźniej takie same nauki. Nie - jego rodzice pewnie nie poprzestawali na klapsie. Pewnie był prymusem w tej "szkole życia".
Tak to jest - jedni poprzestają na klapsie (policzku), inni są większą patologią - kopią, zabijają.
Odnośnie Twojego przykładu (doniesienie do sądu) - w dyskusji trzeba mieć dobre argumenty i nie dać ponieść się emocjom
Moja znajoma, gdy córka zarzuciła jej podczas kłótni, że ogranicza jej swobody obywatelskie (he, he, he) i zgłosi to do sądu - powiedziała: Proszę bardzo, dzwoń. Nawet dam Ci numer. I zacznij się pakować , bo jak już mnie zamkną za "ograniczanie Ci dostępu do Internetu w ramach kary wychowawczej" - wylądujesz na Izbie Dziecka. A tam to po prostu sielanka jest....
Kłótnia, emocje, poczucie niesprawiedliwości - ale żadnej z nich nie przyszło do głowy, żeby za pomocą rękoczynów "wychowywać"
53 2011-01-11 21:59:41 Ostatnio edytowany przez dellfia (2011-01-11 22:06:50)
dellfia napisał/a:Ależ proszę uprzejmie
art. 217.....
§ 2. Jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.§ 3. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.
Delfia: przeczytałaś, zanim zacytowałaś? Bo zobacz:
Paragraf 2 mówi, że jeśli naruszenie nietykalności (uderzenie w twarz przez rozemocjonowaną autorkę wątku) spowodowało, iż poszkodowany odpowiedział naruszeniem nietykalności - sąd może odstąpić od wymierzenia kary. Dla sądu sprawa jest prosta - osoba, której nietykalność naruszono jako pierwszej - ma prawo oddać. I o tym powinien myśleć każdy, kto uważa, że KTOŚ lub COŚ daje mu prawo do stosowania przemocy wobec innych ludzi.
niekochana72 przeczytałam zanim zacytowałam
art. 216
§ 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła,
podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 3. Jeżeli zniewagę wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności cielesnej lub zniewagą wzajemną, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
Pierwszym naruszonym art kk był art 216 § 1. a w następstwie naruszenia nietykalności cielesnej art 216 § 3.a dopiero potem ten art 217.- który podałam na prośbę
No i się nam zrobił portal prawny
Nie mozna byc obiektywnym nie znajac powodu tej awantury-znamy tylko Twoja wersje wydarzen .To ze ty pierwsza uderzylas nie ma tu znaczenia bo prawdziwy męzczyzna nie oddal by nigdy takiego policzka(nie usprawiedliwiam cie bo tego robic nie powinnas.)ale sa inne sposoby porozmiewania nawet podczas silnego stresu.Bardziej ten policzek urazil jego EGO niz zadal mu bol no ale coz to tylko chlop i jego testosteron.Mozna to uznac za swego rodzaju wypadek przy pracy ktory nie powinien sie nigdy zdarzyc.Jednak przerazilo mnie to co dalej napisalas o tych kopniakach i szarpaniu za włosy .To juz jest zachowanie sadystyczne i przekracza wszelkie normy.Wez zatem urlop od takiego czlowieka(i nie ma tu znaczenia z czyjej winy powstalo to całe zamieszanie).masz prawo do nietykalnosci osobistej i nie pozwol by ktokolwiek o tym zapominal . Wszystko bedzie oki tylko trzeba czasu.... pozdrawiam
Dwa tygodnie temu bardzo się pokłóciliśmy na imprezie u znajomych.
Śmiem więc twierdzić, że znieważanie było obopólne.
niekochana72 - co do twojej znajpomej która jak piszesz "żadnej z nich nie przyszło do głowy, żeby za pomocą rękoczynów "wychowywać" owszem nie dała klapsa (też zależy od wieku dziecka, nastolatkowi nie przlejesz bo z nim można prowadzić rozmowę) za to zastosowała szantrz emocjonalny - nie sądzisz - jak doniesiesz to trafisz do domu dziecka - ja ci dam inny przykład moja znajoma psycholog która sama mówi zgodnie z moją profesją mam mówię że klaps jest nie wychowawczy ale to bzdura i daje przykład dwoje dzieci starsze 3 lata mlodsze rok. Starsze robi coś co zagraża życiu i zdrowiu mlodszemu matka tlumaczy, przekonuje bez skutku mały nie rozumie tych argumentów (powiesz błędy wychowawcze bo nie słucha- może ale kto ich nie popełnia a poza tym dziecko w tym wieku wielu rzeczy nie rozumie lub rozumie po swojemu) i efekt według twojego rozumowania powinna to robić dalej i mieć nadzieję żę starszy albo zmieni zabawę , albo cudem nic się nie stanie a według mojej znajomej psycholog mały dostaje klapsa ze slowami prosiłam parę razy i zakończa niebezpieczną zabawę bo pupci boli i to dociera do świadomości trzy latka żę niesłuchanie mamy grozi konsekwencjami namacalnymi a nie jakimiś irracjonalnymi nie pojentymi dla malca.
Dlatego uważam że wychowywać trzeba też z glową a nie z modą na "bezstresowe wychowanie" często opisywane przez ludzi którzy w życiu nie mieli dzieci i znają to z książek.
...nastolatkowi nie przlejesz bo z nim można prowadzić rozmowę
Dlatego uważam że wychowywać trzeba też z glową a nie z modą na "bezstresowe wychowanie" często opisywane przez ludzi którzy w życiu nie mieli dzieci i znają to z książek.
Mylisz 2 rzeczy - wychowywanie małych dzieci i postawę niedojrzałych dorosłych.
Co do autorki wątku zapomniała o zasadzie: "nie rób drugiemu, co tobie niemiłe" i zdziwiła się, że spotkał ją rewanż.
A agresja rodzi agresję, twoja znajoma psycholog zapomina o tym, że jej dzieci mogą zacząć w ten sposób rozwiązywać swoje konflikty miedzy sobą (nauczone przykładem z góry). Wtedy będzie narzekać, że jej dzieci biją się między sobą. Gdy wówczas będzie tłumaczyć nastolatkom, że tak się nie rozwiązuje konfliktów, oni jej rezolutnie przypomną, że ona właśnie tak robiła. Więc na dłuższą metę jest to postawa bez sensu i logiki. Wiem to z życia (mam 4 córki) ale znam uzasadnienia również z książek - bo jedno nie wyklucza drugiego
No bardzo ładnie atinasarz. Zgadzam się z Tobą, że wychowywać trzeba z głową, a nie z modą na "bezstresowe wychowanie". Jednakże inaczej rozumiemy chyba powinnaś zrozumieć, że bezstresowe wychowanie, nie ma nic wspólnego z klapsami, a Ty, najwyraźniej wrzucasz to do jednego worka.
Dla Twojej wiadomości, wychowywanie bez klapsów, nie jest wychowywaniem zgodnym z modą, a z prawem obowiązującym w Polsce.
Kodeks rodzinny i opiekuńczy:
Art. 96. Osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych.
Jeżeli dla Ciebie wychowanie bezstresowe = wychowanie bez klapsa, to wg mnie, rozmijasz się z sednem sprawy. Dla mnie odejściem od wychowania bezstresowe nie musi wiązać się ze stosowaniem kar cielesnych. Stawianie dziecku granic, zakazów i nakazów wprowadzanie obowiązków, a następnie konsekwentne egzekwowanie ustaleń, nawet wbrew życzeniom dziecku, a w przypadku koniecznym stoswoanie kar, ograniczeń, czy choćby zabraniania sięgania po rzeczy, które dziecko oczekuje otrzymać w przypadku niezastosowania się dziecka, do obowiązujących reguł, już jest wychowaniem wychodzącym poza bezstresowe. Od razu mówię, mam dzieci. Wiem, że klaps potrafi wywołać łzy, których potem się żałuję, ale na dłuższą metę nie jest to skuteczne. Czy powinienem się zadowolić doraźnym efektem, czy lepiej pracować - wychowywać sposobami, mogącymi mieć efekt długofalowy?
To ze ty pierwsza uderzylas nie ma tu znaczenia bo prawdziwy męzczyzna nie oddal by nigdy takiego policzka(nie usprawiedliwiam cie bo tego robic nie powinnas.)ale sa inne sposoby porozmiewania nawet podczas silnego stresu.Bardziej ten policzek urazil jego EGO niz zadal mu bol no ale coz to tylko chlop i jego testosteron.Mozna to uznac za swego rodzaju wypadek przy pracy ktory nie powinien sie nigdy zdarzyc.
Zgadzam sie z Toba Ewcia...niby sa inne sposoby porozumiewania, ale jak człowiek jest w silnym stresie i nerwach to wiele rzeczy sie moze zdarzyć bo emocję żądza-wszystko jest próba charakteru.
Dokładnie tu chodziło o jego urażone EGO...
Ja np. jestem za tym żeby dali sobie szanse a tym bardziej ze stało sie to tylko raz jak mówi autorka postu.
Co do autorki wątku zapomniała o zasadzie: "nie rób drugiemu, co tobie niemiłe" i zdziwiła się, że spotkał ją rewanż.
jak to sie mówi "madry Polak po szkodzie"....
jesteśmy tylko ludźmi złożonymi z rożnych emocji
Według tego co twierdzsz Dunkis i Anhedonia - to tak: ja i brat praliśmy się ile wlezie (mój tato wychowywany przez babcię nigdy nie był bity, moja mama była idealnym dzickiem z rozbitej rodziny nie bita) dostawaliśmy za przewinienia w skórę równo z bratem a mimo to brat nie był nigdy agresywny wśród rówieśników ani teraz, a ja w życiu nie uderzyłam syna a- mój syn natomias prał się z kolegami z podstawówki ile wlwzie więc coś tu wasza logika co do odwzorowywania agresywnego rozwiązywania konfliktów nieco szwankuje. Wszystko zależy od danej osoby bo czlowiek nie rodzi się czystą kartką (posiada cechy indywidualne) i nie kształtuje go tylko środowiski.
A co do klapsa który wywołuje łzy - to klaps nie jest wymieżany po to żeby dziecko wyło z bólu ale po to żeby kojarzyło przewinienie z przykrymi konsekwencjami - w wieku gdy argumenty i zakaz grania wna komputerze nie mają zastosowania.
Dzieci są różne czasem grzeczne i potulne a czasem od małego "diabły wcielone" i sposób wychowywania też powinien być dostosowany do dziecka. Przykład mama bił nas gdy byliśmy mali (bez przesady - bardziej bolała duma niż skóra) ale potem nawet nie musiała mówić co jest źle tylko na nas popatrzyła.
Czyli z twoich wywodów wynika, że należy lać się po pyskach? Bo Ci dwoje już dorośli! Tak ludzie są różni, ale należy się zastanowić jakie metody się promuje. Ja byłabym bardzo ostrożna z tymi naruszającymi nietykalność osobistą. Każdy dokonuje swoich wyborów
Przykład mama bił nas gdy byliśmy mali (bez przesady - bardziej bolała duma niż skóra) ale potem nawet nie musiała mówić co jest źle tylko na nas popatrzyła.
To można nazwać tresurą, a nie wychowaniem. To było łamanie charakterów, a nie uczenie, jakich błędów nie popełniać.
Często w taki sposób wychowani ludzie uczą się, że jak mąż/żona krzyknie, uderzy, popatrzy "tym" wzrokiem" - to znaczy że zrobiłam coś źle.
Jak dziecko zrobi coś źle, to należy mu WYTŁUMACZYĆ, co zrobiło źle, jakie mogą być tego skutki i jaka będzie kara (nie fizyczna) następnym razem. W ten sposób dziecko uczymy też ODPOWIEDZIALNOŚCI za swoje czyny.
I nie opowiadaj bzdur, że małe dziecko nie rozumie - potrzeba tylko konsekwencji rodziców. Moja 1,5 roczna córka potrafiła zrozumieć, że karą jest zakaz wychodzenia z pokoju. I sterczała na progu, pomimo iż drzwi były otwarte. Ale wymagało to naszej konsekwencji - przez pół godziny odprowadzałam ją z powrotem z każdym razem, gdy wyszła z pokoju.
P.S. I niech nas Bóg broni przed takimi psychologami, którzy uważają, że jedyną metodą zdyscyplinowania 3-latka jest klaps.
Powinni jej odebrać prawo wykonywania zawodu.
Oprócz "gadania" i bicia jest cały wachlarz kar, którymi można zdyscyplinować dziecko.
Anhedonia - BARDZO SPŁYCASZ TO CO PISAŁAM WCZEŚNIEJ I TERAZ - NIE WOGÓLE NIE NALEŻY JAK TO PISZESZ"LAĆ SIĘ PO PYSKAĆ" I najlepiej bybylo nie stwarzać wogóle sytuacji konfliktowych, ale życie jest tylko życiem a ludzie tylko ludźmi i nie da się uniknąć błędów i nic nie jest czarno-białe tylko ma odcienie szarości i powiem tylko tyle że łatwo jest pisać jak powinno być, czytać kodeks karny a inaczej to wygląda gdy dochodzi na żywo do danej sytuacji wtedy czasem nawet ci wyznający prawdy ogólne błądzą.