Niemal rok czasu zajęło mi dochodzenie do siebie po rozwodzie, może nie tyle „dochodzenie” co przełamanie wstydu i lęku. Niemal w rok czasu zaczęłam opowiadać mojej mamie jak skrzywdził mnie mój EX, jednocześnie ciągle porównując go z obecnym partnerem. Historia jest bardzo długa i wielowątkowa. Postaram się ją jakoś stopniowo opisywać, tak aby inne kobiety nie popełniały tych samych błędów. Nie pozwalały się krzywdzić.
W spisywaniu wspomnień pomógł mi mój „dziennik”
Odcinek 1: Pierwszy wpis ma datę 23 marzec 2012. Z byłym mężem zaczęliśmy spotykać się w maju 2011, wiec już jakieś 10 miesięcy potem zaczęłam mieć wątpliwości. Izolacja, dystans, brak poczucia bezpieczeństwa – to pierwsze hasła jakie pojawiają się na kartce zeszytu. Zapasowe klucze do mieszkania w których posiadaniu była dla mnie obca kobieta ( o niej będzie potem) , strach przed zdradą i flirtami podczas łódzkich targów foto-video – w czasie których ( około 4 dni nieobecności w domu) nie doczekałam się żadnego innego smsa niż „ :* „ .
Lek przed wyrażaniem swoich obaw, przed protestowaniem przeciwko sytuacji które mi się nie podobają.
Wniosek: Jeśli po 10 miesiącach Twój ukochany stawia bariery przez które boisz się przejść: to nie jest facet dla Ciebie.
Odcinek 2: Następny duży wpis jest z 10 maja 2012 roku.
Mój były mąż zabrał mnie na mój pierwsze piesze wędrówki z plecakiem i namiotem po górach. Miał mi kupić buty trekkingowe jako prezent rocznicowy – ale ponieważ jak zwykle się ociągał – kupiłam je sobie sama. Nie licząc drobnych nieporozumień, wyjazd był jak z bajki. Zakochałam się w górach i jeszcze mocniej w moim mężu. Po powrocie ponownie zauważył, że minął nam rok – to był pierwszy i ostatni raz kiedy rozmawialiśmy o jakiejkolwiek rocznicy.
Niestety mimo tej całej słodkości i roku stażu jako para nie zostałam zaproszona na komunie jego chrześnicy – ciągle nie znałam jego rodziców. Nim wyjechał do rodzinnego miasta udało mi się podczas upojnej nocy pozostawić mu widoczną malinkę – a zapytany przez mamę kto mu ją uczynił, stwierdził, że coś mu wyskoczyło. Po tym mogę teraz wnosić, że ciągle nie powiedział rodzinie, że z kimś się związał.
Od tego wydarzenia, zabronił mi już kiedykolwiek i gdziekolwiek pozostawiać nawet najmniejszą malinkę.
Dla porównania: rodziców obecnego partnera: Pana Psa poznałam jakieś dwa miesiące od daty oficjalnego startu związku i w cztery miesiące od rozpoczęcia znajomości. Jeśli chodzi o wizyty w moim rodzinnym domu: były maż był może u mnie ze cztery razy przez ponad cztery razy. Z Panem Psem mamy za sobą w tej chwili pięć takich wizyt/kaw czy pomocy tacie przy aucie.
Wnioski: jeśli facet po roku nie zabiera Cię do rodzinnego domu, nie przedstawia rodzinie a co więcej być może nawet nie mówi im o Twoim istnieniu - to czego nie szeptałby Ci do ucha - fatalny z niego kandydat na męża.