coś jest ze mną nie teges? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » coś jest ze mną nie teges?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

1 Ostatnio edytowany przez wielkieoczy (2016-08-09 21:25:01)

Temat: coś jest ze mną nie teges?

własnie tak, jak wyżej

Witam wszystkich i pytam o radę jak żyć wink

Krótko, chodzi o relacje z facetami tak generalnie i o relacje z facetem sztuk jeden. Od początku.
Jestem tzw. kobietą po przejściach- prawie 20lat w jednym związku, ostatnie kilka lat w separacji, obecnie już sporo czasu po rozwodzie, z dzieckiem prawie nastoletnim, ja przed czterdziechą.
Generalnie mam się dobrze, pracuje, rozwijam się, żyję sobie w moim małym "4 członkowym stadzie"(zwierzaki) + znajomi i rodzina i... od ponad 5 lat jestem sama.
Na początku mnie to uwierało dość mocno, męczyło, cisnęło i wierciło dziurę w sercu i brzuchu, od czasów przejścia przez terapię jak ręką odjął.
Z jednej strony, czuję się z tym dobrze- niezależna, bez stresu, bez ciśnienia, bez oczekiwań, bez potrzeb itd, z drugiej- czuję się jak ufo.
Co prawda przez te kilka lat, przewinął się 2 razy jakiś facet w moim życiu, dwaj kolejni bardzo chcieli ale to nie było "to"... i na czym się łapie- traktuję mężczyzn bardzo mechanicznie, nie jestem miła, tzn jestem, tak ogólnie rzecz biorąc jestem ale bywam zwyczajnie chamska, dumna, wyniosła i przedstawiająca postawę mocno anty.
Nie, nie obrażam mężczyzn, nie jestem feministycznie pokrzywiona ani nie oceniam ich, to są raczej luźne sarkastyczne teksty, taka lekko ironiczna postawa, która wynika nie wiem skąd... Czy ja czuję się wtedy lepiej? nie, nic z tych rzeczy. Nic nie czuje. Trochę jakbym była zupełnie pozbawiona "środka".
Czasem mam wrażenie, że to jakieś testy, że prowokuję mężczyzn ale to dzieje się jakby poza mną, nie potrafię tego kontrolować ani nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie- dlaczego.

Idealnym przykładem, jest relacja z facetem równie pokręconym jak ja- młodszy o kilka lat, człowiek sukcesu, siedzi w branży rozrywkowej, trochę medialny, lubiący szum wokół ale jednocześnie spokojny, inteligentny, wrażliwy... i do tego... były ćpun.
Czysty od kilku lat (nie pije, nie pali, nie ćpa, nie baluje mimo, że jego praca mogłaby się opierać głownie na tym), terapię ciągnie nadal ze względu na różne naleciałości, nie potrafiący budować relacji, bo jak sam mówi, wtedy kiedy był czas się uczyć, on dryfował w świecie równoległym czując się Bogiem. Sam.
Twierdzi, że wobec kobiet ma wysokie wymagania (jednocześnie pociągają go dziewczyny ze środowisk patologicznych- dla mnie trochę brak spójności), oziębłe emocjonalnie i  nieuchwytne- typ cierpiętnika ale silny, chyba, sama nie wiem...
Poznaliśmy się pół roku temu przez net, pisaliśmy często, długo, fajnie, inteligentnie, zwykle bez podtekstów ale czuć w tym było jakąś chemię. Po 2 miesiącach spotkaliśmy się i czar prysł. Spotkanie było miłe ale wszytko co wcześniej obiecywał- że skoczymy tu i tam, że zrobimy to i tamto- nic się nie sprawdziło. Jedno spotkanie trwające 2 godziny, szybki spacer na autobus i cześć. Dalszej komunikacji brak.
Jak zapamiętałam go z tamtego okresu? typ mocno depresyjny, nie widzący szans na szczęście, postawa na zasadzie "wszystko co robimy jest bez znaczenia dla kosmosu" wink
dla mnie był super, jak miałam złe dni i pisałam do niego zryczana- potrafił ciągiem pisać do mnie przez 2-3 godziny i stawiać mnie do pionu.
Były zdjęcia, komplementy, opowieści o tym jak mija dzień, czasami zarywaliśmy noce żeby gadać ale... nigdy nie zadzwonił, nigdy nawet nie chciał zadzwonić. Podałam mu mój numer ale on mi swojego nigdy.
Miałam wrażenie, że to szczery facet, wrażliwy, że nie udaje, nie wybiela się, nie kombinuje, autentycznie cieszył się, że przyjadę, były buziaki, był "misiek', uśmiechy i trochę zawstydzenia a potem miałam wrażenie, że zwyczajnie zwiał. Jakby się wystraszył. Ale ja byłam tego wieczoru bardzo miła, serio i nie wiem czemu tak się to stało.

A potem ja mu wygarnęłam, nie jakoś tam mocno i bez wylewania żalu czy coś, wygarnęłam, że nie tak miało to wyglądać i że właściwie nie wiem jak to odebrać.
On się wnerwił i powiedział, że najwyraźniej się różnimy, że piszę tak jakbym siedziała w jego głowie i wiedziała co czuje i myśli i że on jest najwyraźniej inny i działa inaczej- takie tam, już nawet nie pamiętam dokładnie.
Powiedziałam okej, jeśli odebrałeś to jako atak to przepraszam, nie taki był mój cel, chciałam być szczera i tyle.

Wtedy wydawało mi się, że dobrze robię, on jest typem faceta, który chce, potrafi i lubi rozmawiać, czułam, że tak będzie fer. W skrócie- on to odebrał jako zarzucenie mu chyba nierozgarnięcia i braku stabilności\męskości, być może pewności siebie.

Co jeszcze zapamiętałam, mówił, że nie jest typem babiarza i raczej zależało mu żeby na takiego nie wyjść a że tak jak pisałam, jest osobą publiczną, mamy się w znajomych na rożnych platformach społecznościowych itd- faktycznie takie miałam o nim zdanie.

A potem nastała cisza.
A cisza trwała 4 miesiące. Napisał bo skomentowałam jakieś jego zdjęcie ale miałam wrażenie, że czekał- słuszne? nie wiem.
I pisaliśmy 6-7 godzin ciurkiem, o nas, o życiu, o zmianach, o planach... wysyłał mi zdjęcia i rozpuścił się jak lód na słońcu. Byłam miła i grzeczna, nie wracałam do tematu sprzed kilku miesięcy bo wpadł już dawno u mnie do tzw rozdziału zamkniętego.
Wiedział, że spotkamy się jak będę w jego mieście na urlopie, bo wybieramy się na tą samą imprezę. Ja jednak nie wyszłam z propozycją ustawienia się, on też i znowu miałam wrażenie, że czekał na mój krok. Nawet kiedy powiedziałam coś w stylu- przyjeżdżam w zestawie, odczułam że go zaskoczyłam i że coś jest nie tak a kiedy uściśliłam, że będę z ekipą bardzo się ucieszył i odczułam to trochę jakby kamień mu spadł z serca.
Pojechałam, wpadliśmy na siebie już na wejściu- ja dystans, on rozanielony, nie poznałam faceta, inny typ- pewny siebie, stanowczy, przyciągnął mnie do siebie, przytulił, pocałował w policzek i gdybym nie wyrwała się z uścisku to pewnie nadal byśmy tak stali- ja w szoku a on w amoku wink
Ta impreza trwała 3 dni (to masowa impreza a on jest jednym z organizatorów), nie byłam z nim w trakcie jej trwania, byłam z własną ekipą ale on zachowywał się jakbyśmy byli parą, przychodził, obejmował, wypytywał, pisał, szukał mnie, czasami miałam wręcz wrażenie, że mnie trochę kontroluje. Jak stałam i gadałam z kolegą, potrafił podejść i pocałować ot tak w szyje, jakby dawał znać- ona jest tu ze mną.
Ja z imprezy zmywałam się szybko, zwykle koło 20 siedziałam w taksie do domu a wpadałam dopiero pod wieczór, pisał i pytał jak mija dzień, kiedy będę itd.
Ostatniego dnia zaszyliśmy się gdzieś na chwile (dotychczas nie byliśmy sami) pogadać, pytałam co się stało, skąd ta zmiana w jego zachowaniu, on pytał czy mam faceta, takie tam... i tak staliśmy z tymi maślanymi oczami, ciężkimi oddechami i tą cała chemią, która wręcz spadała na stopy, ja zaczynam się zastanawiać co dalej, jak to rozegrać, co się jeszcze stanie a ten nagle wyskakuje mi z tekstem, że on to taki casanowa, że laski za nim latają i wręcz żyć mu nie dają a sex to on uprawia rekreacyjnie i takie tam i powiem wam, że w tej jednej chwili, cały ten ciężar tego co się działo i co miało się być może zadziać, spadł ze mnie jak 100kg gruzu.
Wszystko odeszło w jednej chwili, wskoczyłam na tryb "zatem mam to w dupie" i zaczęliśmy się całować- szok? heh, no tak, bo skoro ja już wiem, że to nie o relacje chodzi a mieszkamy od siebie 800km to co mi wisi?


A potem ja byłam w mieście jeszcze tydzień, świetnie się bawiłam, zwiedzałam, podróżowałam, żyłam mega aktywnie a on pisał, pytał, zapraszał 3 razy na różne wypady (ale nie nachalnie, raczej mocno dyskretnie i zachowawczo) - za każdym razem odmawiałam a sama go nie zapraszałam, czasem pisałam jako pierwsza ale zwykle on.  Nie było powrotu do tematu, poza ostatnim dniem przed spotkaniem, kiedy na tapecie pojawił się sex i oboje wiedzieliśmy jaki jest cel spotkania. 
Umówiłam się z nim dopiero przed wyjazdem do domu, czyli po tygodniu. Chciał mnie najpierw gdzieś zabrać ale chciałam iść od razu do niego. Dlaczego? bo ja już w tym spotkaniu widziałam tylko sex, taką sobie przygodę na zakończenie lata, bez zobowiązań i bałam się spotykać, widywać, gadać- bałam się, że się wkręcę, że wpadnę jak śliwka i zamiast powrotu w skowronkach, będę miała powrót poczuciu żalu.
No wiec był sex, było cudnie blablabla, tego momentu nie będę opisywać- sorry big_smile ale starał się i ja się starałam i chemia była taka jak stąd do kosmosu. Słowa też były, wzrok i dotyk i wszystko grało.
A potem leżeliśmy i gadaliśmy i on mówi (tak z rozmowy samo wynikło jakoś- ja o byłym, on o relacjach), że terapeuta nie pozwolił mu się jeszcze wiązać bo nie jest jeszcze gotowy, że je...bie wszystko i że ma sobie odpuścić i mi się włączyło to o czym pisałam wyżej sad
pocisk leciał za pociskiem, z anielską twarzą powiedziałam mu, że ja natomiast szukam ale najchętniej starszego, z doświadczeniami podobnymi do mnie itd on, że no tak, to dobrze, bo on jest dzieciakiem i kupił sobie ps do grania właśnie a potem dalej...
on, że te ambitne lubi (ja akurat nieskromnie przyznam, że jestem i on mi kiedyś tez powiedział, że za taka mnie ma) go kręcą i najlepiej pato, ja że mój ideał to takie 190 wzrostu i typ zwierza (on jest niski i drobny), on, że ostatni sex miał niespełna 2 tygodnie temu, ja że jesteśmy podobni, tyle, że jak facet chce mieć na orbicie laskę to z nią sypia a jak kobieta chce faceta, to nie idzie z nim do łózka- no powiem wam kurtfa tfa mać- parodia.
Jak dwoje szyli.
A na koniec, powiedział mi tak- jest jedna taka co zrobiła mi sajgon w głowie i ja się gubię w tym strasznie, bo wiesz, zwykle dziewczyny same za mną latają, piszą tak uparcie i proszą o spotkanie, że ja czasami im mówię z grzeczności, że mnie kręci zupełnie odwrotna postawa, chcą sobie robić ze mną zdjęcia a potem umieszczają to na fejsie i mnie oznaczają i ja właściwie nie muszę nic robić a ona mi odmawia spotkań, nie robi ze mną zdjęć, nie oznacza mnie nigdzie, nie imponuje jej chyba to co robię (kiedyś mu powiedziałam, że pracę ma fajną i ciekawą i generalnie to zazdroszczę ale nie chciałabym ani tak żyć ani też nie sikałam z wrażenie, że to TEN typ- wiecie, nie wykazywałam żadnego podniecenia tym faktem) i ogólnie rzecz biorąc, to on nie wie co się dzieje i jest strasznie pogubiony.

A potem wyszliśmy z łóżka, poszliśmy na taxe, daliśmy sobie buzi i odjechałam a wszystko w ciszy.
Następnego dnia on wyjechał z miasta rano a ja wieczorem- nie napisał, kolejnego dnia miałam urodziny- nie napisał, mija niebawem drugi tydzień- nie napisał.


I wiecie co? mnie to nie męczy, nie boli, nie ciśnie ale ja nie wiem nadal co to było, co to znaczy, czy tylko ja jestem nienormalna czy on też, bo ja z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że tak- to mógłby być ten facet, z którym mogłabym próbować, kręci mnie fizycznie, intelektualnie, jest między nami coś fajnego, metafizycznego mam wrażenie i co dziwne, ja czuje, że on to też czuje, że on też ma takie myśli, ja wiem, że ja go kręcę pod tymi samymi względami, że bardzo mu się podobam itd.
ale oboje nic nie zrobimy, ja nie wykonam kroku w jego stronę bo pomimo wszystko, jestem zdania, że facet powinien zrobić pierwszy krok, szczególnie po sexie, poza tym nie jestem pewna czy chcę... zwyczajnie się boję wyjść ze swojej strefy komfortu a on nie zrobi bo wlazłam mu na ego chyba i sam fakt, że dziecko, że  5lat różnicy, że pół polski nas dzieli, że terapeuta mu zakazał- jestem raczej dla niego problemem w głowie, którego lepiej nie rozdmuchiwać.


I właściwie to nie wiem czy ja zdziczałam do reszty, czy może teraz tak się żyje, czy tak wyglądają relacje, czy ludzie są takimi wewnętrznymi dupkami z założenie kiedy ktoś ich skrzywdzi (on był w związku raz ale krótkim i z problemami- odeszła i cierpiał, mnie zdradzał mąż- ja odeszłam ale też cierpiałam), co ja mogę wyciągnąć z tej całej historii dla siebie?
Wiecie, teraz jak sobie pomyślę o sobie sprzed kilku lat, to prawdopodobnie byłabym już mega wkręcona i cierpiąca a ja nie czuję nic, czuję przyjemne mrowienie na myśl o wspomnieniach i pojawia mi się uśmiech na twarzy, że to miało miejsce ale poza tym- zero- i to mnie chyba trochę jednak martwi.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: coś jest ze mną nie teges?

Tak, to chyba typ tego wewnętrznego dupka.

Pewnie nie ma wystarczająco dużo jaj, by być w normalnym związku. Woli te laski zaliczać i żeby robiły sobie z nim zdjęcia i wrzucały na facebooka.

Myślę, że lepiej dla ciebie.
Potrzebny ci taki, co wciąż chce się bawić, bo bawi go medialny światek?

3

Odp: coś jest ze mną nie teges?
GosiaSrosia napisał/a:

Tak, to chyba typ tego wewnętrznego dupka.

Pewnie nie ma wystarczająco dużo jaj, by być w normalnym związku. Woli te laski zaliczać i żeby robiły sobie z nim zdjęcia i wrzucały na facebooka.

Myślę, że lepiej dla ciebie.
Potrzebny ci taki, co wciąż chce się bawić, bo bawi go medialny światek?


wiesz, mi to nawet nie  niego chodzi, bo tutaj sprawa wydaje się chyba dość jasna- choć pewności nie mam
sprostuję tylko- to nie do końca taki lansiarski typ i nie imprezuje w ogóle z uwagi na przeszlość wink

bardziej chodzi mi o moja postawę, bo to tak faktycznie jest moja pierwsza relacja z fizycznością i całym tym zachodem od rozstania z mężem i czuję się jak słoń w składzie porcelany, nie mam pojęcia "jak się to teraz robi"- serio
te całe randki, spotkania- to jak czarna magia jest
wejście na "rynek" po tylu latach jest traumatyczne wink

4 Ostatnio edytowany przez chwytajzycie (2016-08-09 22:32:28)

Odp: coś jest ze mną nie teges?
wielkieoczy napisał/a:

I wiecie co? mnie to nie męczy, nie boli, nie ciśnie ale ja nie wiem nadal co to było, co to znaczy, czy tylko ja jestem nienormalna czy on też, bo ja z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że tak- to mógłby być ten facet, z którym mogłabym próbować, kręci mnie fizycznie, intelektualnie, jest między nami coś fajnego, metafizycznego mam wrażenie i co dziwne, ja czuje, że on to też czuje, że on też ma takie myśli, ja wiem, że ja go kręcę pod tymi samymi względami, że bardzo mu się podobam itd.
ale oboje nic nie zrobimy, ja nie wykonam kroku w jego stronę bo pomimo wszystko, jestem zdania, że facet powinien zrobić pierwszy krok, szczególnie po sexie, poza tym nie jestem pewna czy chcę... zwyczajnie się boję wyjść ze swojej strefy komfortu a on nie zrobi bo wlazłam mu na ego chyba i sam fakt, że dziecko, że  5lat różnicy, że pół polski nas dzieli, że terapeuta mu zakazał- jestem raczej dla niego problemem w głowie, którego lepiej nie rozdmuchiwać.

Wielkieoczy, generalnie fajna, jakby romantyczna opowieść....jest tylko jedno ale...

Wydaje mi się, że on Cię kręci przez tę swą niedostępność i to że tak jakby ma Cię gdzieś....

Uważam, że nie tak powinno wyglądać budowanie zdrowej relacji.

Myślę też, że wiele dzieje się w Twej głowie. Za dużo analizujesz, a to znak że serce się odezwało...:)

I to jest okej. Z tej całej sytuacji weź dla siebie najlepsze, czyli wiedzę, że serce Twoje jeszcze będzie mogło kogoś pokochać...i idź dalej! smile


A teraz przeczytaj to co Ci napiszę 5 razy:  JEŚLI facet CHCE, ZNAJDZIE do Ciebie drogę. Kropka!

5 Ostatnio edytowany przez wielkieoczy (2016-08-09 22:46:27)

Odp: coś jest ze mną nie teges?

chwytajzycie, blisko ale nie do końca :)

analizuję bo tak jak pisałam, to moja pierwsza "taka" sytuacja od szczyla tak naprawdę, bo takie rzeczy to się u mnie na długo przed ślubem działy, czyli tak jak pisałam prawie 20 lat temu :)
i ja się czuję jak taki dziki zwierzak trochę albo jakbym weszła w świat z równoległej rzeczywistości i to nad sobą chciałabym popracować

aaaaa kręęęęcić owszem- tak jak pisałam, gdyby mnie nie kręcił to nie byłoby sexu, ale serducho nie ruszyło i to chyba jednak lepiej heh
natomiast ta niedostępność jak widzisz nie robi na mnie specjalnego wrażenia, gdyby tak było to zastanawiałabym się czy napisać czy też nie a ja nie czuję żadnej potrzeby aby się z nim komunikować


p.s. dziękuję za wiarę w moją umiejętność kochania- bo ja mam już w związku z tym ogromne obawy :-)

6

Odp: coś jest ze mną nie teges?
wielkieoczy napisał/a:

chwytajzycie, blisko ale nie do końca smile

analizuję bo tak jak pisałam, to moja pierwsza "taka" sytuacja od szczyla tak naprawdę, bo takie rzeczy to się u mnie na długo przed ślubem działy, czyli tak jak pisałam prawie 20 lat temu smile
i ja się czuję jak taki dziki zwierzak trochę albo jakbym weszła w świat z równoległej rzeczywistości i to nad sobą chciałabym popracować

aaaaa kręęęęcić owszem- tak jak pisałam, gdyby mnie nie kręcił to nie byłoby sexu, ale serducho nie ruszyło i to chyba jednak lepiej heh
natomiast ta niedostępność jak widzisz nie robi na mnie specjalnego wrażenia, gdyby tak było to nie zastanawiałabym się czy napisać czy też nie a ja nie czuję żadnej potrzeby aby się z nim komunikować


p.s. dziękuję za wiarę w moją umiejętność kochania- bo ja mam już w związku z tym ogromne obawy :-)

Ale co chcesz osiągnąć?  Dlaczego analizujesz to?

Była relacja, facet, sex, coś tam sobie przypomniałaś...że te relacje d-m to nie takie oczywiste etc. i idź dalej.

7

Odp: coś jest ze mną nie teges?

chwytajzycie, analizuje całość:

- zastanawiam się skąd ta gra, z jego jak i mojej strony
- czy tak się teraz robi? bo kiedyś wydawało się to mniej skomplikowane
- skąd we mnie ta wredota i czy taką postawą nie spierdziele kiedyś po drodze czegoś fajnego
- czy obecnie faceci zachowują się j.w? czy to standard?
- czy istnieje jeszcze spontaniczność, czy wszystko jest tylko kalkulacją?

widzisz, jestem zielona
ostatni raz byłam z obcym facetem na randce w innych czasach, w innym wieku- wtedy wszystko było czyste, spontaniczne, nikt niczego nie udawał
teraz jest jakaś kalkulacja, odbijanie piłeczki, kombinowanie...
i fakt, było super miło itd. ale jak pomyślę o budowaniu relacji, o tej przeprawie... to blednę.

8 Ostatnio edytowany przez chwytajzycie (2016-08-09 23:22:16)

Odp: coś jest ze mną nie teges?

- zastanawiam się skąd ta gra, z jego jak i mojej strony
BRAK ODWAGI NA OTWARCIE SIĘ, STRACH PRZED PORAŻKĄ / ODRZUCENIEM
- czy tak się teraz robi? bo kiedyś wydawało się to mniej skomplikowane
NIE TAK SIĘ TERAZ NIE ROBI
- skąd we mnie ta wredota i czy taką postawą nie spierdziele kiedyś po drodze czegoś fajnego
ZE STRACHU NO I NIESTETY PRZESZŁE DOŚWIADCZENIA
- czy obecnie faceci zachowują się j.w? czy to standard? 
NIE. TO NIE JEST STANDARD I TO NIE JEST NORMALNE
- czy istnieje jeszcze spontaniczność, czy wszystko jest tylko kalkulacją?
TAK, JEŚLI NIE MA STRACHU.

9

Odp: coś jest ze mną nie teges?

On nie jest takim casanovą za jakiego się podaje. Dzięki temu łatwo mógł Cię poderwać, dzięki temu mogłaś z nim mieć seks, bo bez zobowiązań.

On jest dość słaby, bo się broni przed obniżeniem jego poczucia wartości przez Ciebie. Dlatego nie pisze, bo by go to zrujnowało. Ty musisz pisać pierwsza, bo masz mocniejsze ego.

Niemniej wpadłaś w pułapkę manipulacji, swojej... Byłaś nieszczera, kłamałaś. To dużo zepsuło. Dlatego teraz masz ciszę i cierpisz. Mogłaś iść swoją drogą, tak jak ty chcesz, ale zaczęłaś kręcić...

Dość tych gierek! Czas iść prosto za głosem serca i kobiecej intuicji...

10

Odp: coś jest ze mną nie teges?
chwytajzycie napisał/a:

- zastanawiam się skąd ta gra, z jego jak i mojej strony
BRAK ODWAGI NA OTWARCIE SIĘ, STRACH PRZED PORAŻKĄ / ODRZUCENIEM
- czy tak się teraz robi? bo kiedyś wydawało się to mniej skomplikowane
NIE TAK SIĘ TERAZ NIE ROBI
- skąd we mnie ta wredota i czy taką postawą nie spierdziele kiedyś po drodze czegoś fajnego
ZE STRACHU NO I NIESTETY PRZESZŁE DOŚWIADCZENIA
- czy obecnie faceci zachowują się j.w? czy to standard? 
NIE. TO NIE JEST STANDARD I TO NIE JEST NORMALNE
- czy istnieje jeszcze spontaniczność, czy wszystko jest tylko kalkulacją?
TAK, JEŚLI NIE MA STRACHU.


dzięki!
myślę, że faktycznie brak odwagi jest tutaj kluczowy i wpływa na cała resztę
brak komfortu psychicznego dodałabym jeszcze, związanego z tym wkraczaniem na nowy grunt

11

Odp: coś jest ze mną nie teges?
Gary napisał/a:

On nie jest takim casanovą za jakiego się podaje. Dzięki temu łatwo mógł Cię poderwać, dzięki temu mogłaś z nim mieć seks, bo bez zobowiązań.

On jest dość słaby, bo się broni przed obniżeniem jego poczucia wartości przez Ciebie. Dlatego nie pisze, bo by go to zrujnowało. Ty musisz pisać pierwsza, bo masz mocniejsze ego.

Niemniej wpadłaś w pułapkę manipulacji, swojej... Byłaś nieszczera, kłamałaś. To dużo zepsuło. Dlatego teraz masz ciszę i cierpisz. Mogłaś iść swoją drogą, tak jak ty chcesz, ale zaczęłaś kręcić...

Dość tych gierek! Czas iść prosto za głosem serca i kobiecej intuicji...


ad. pierwszego zdania, widzisz, on mi powiedział coś bardzo podobnie brzmiącego aczkolwiek mówił wtedy o kobietach generalnie
ad. drugiego zdania- przemyślałam, wyciągnęłam wnioski, sprawdziłam, napisałam
bardzo się ucieszył, że piszę, odpowiedział dosłownie po 2 sekundach, pytał o mnie, sporo mówił o sobie... widać i czuć było, że cieszy się, że piszę
ale co poza tym? nic
rozmowa zakończyła się dziwnie- on powiedział, że coś tam zrobił, ja, że kiedyś pokaże mi na żywo, on, że bardzo możliwe, że tak będzie, ja, że wszystko jest możliwe i zwiałam do pracy wink
przypominam, że widzieliśmy się 2 razy w życiu a on mieszka na drugim końcu polski
oboje sporo podróżujemy, nie jest to żaden problem ale z jego strony nigdy nie było żadnej propozycji ad spotkania w moich stronach
i tutaj przechodzimy do kolejnych punktów jakie wymieniłeś- ja wiem, że grałam ale to był wynik tego, że czułam, że on też to robi, ba, czuję, że wciąż nie chce się "ujawnić" a ja nie chcę być zawsze tą stroną inicjującą, mnie to nie bawi, mnie to męczy...
jest bardzo fajnym facetem- intelektualnie i fizycznie i chemicznie- idealny ale ja nie widzę tego wszystkiego jako realną sytuację, zbyt wiele jest obciążeń z mojej i jego strony i zbyt mało wkładu po jego stronie
dlatego nie przywiązuję ogromnej wagi do tej relacji ale raczej do samego zjawiska relacji jakie nastąpiło w moim życiu wink

12 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-09-18 19:51:32)

Odp: coś jest ze mną nie teges?
wielkieoczy napisał/a:

(..)
I właściwie to nie wiem czy ja zdziczałam do reszty, czy może teraz tak się żyje, czy tak wyglądają relacje, czy ludzie są takimi wewnętrznymi dupkami z założenie kiedy ktoś ich skrzywdzi (on był w związku raz ale krótkim i z problemami- odeszła i cierpiał, mnie zdradzał mąż- ja odeszłam ale też cierpiałam), co ja mogę wyciągnąć z tej całej historii dla siebie?
Wiecie, teraz jak sobie pomyślę o sobie sprzed kilku lat, to prawdopodobnie byłabym już mega wkręcona i cierpiąca a ja nie czuję nic, czuję przyjemne mrowienie na myśl o wspomnieniach i pojawia mi się uśmiech na twarzy, że to miało miejsce ale poza tym- zero- i to mnie chyba trochę jednak martwi.

Nie, nie zdziczałaś. Jesteś wręcz podręcznikowym przykładem gatunku Femina Portalus. To jest endemiczny gatunek zamieszkujący portale internetowe. Kręcą Cię niedostępni bad boys a tych którzy są dla ciebie dobrzy i się do ciebie zalecają z bukietem kwiatów nazywasz stalkerami i straszysz ich policją.

13 Ostatnio edytowany przez Żyd Ortodoksyjny (2016-09-18 20:14:54)

Odp: coś jest ze mną nie teges?

Tomek, roztaczasz jakąś złą energię swoimi frustracjami. Aż się czytać tego nie chce. Piszesz, że masz teraz jakąś kobietę i jest Ci z nią dobrze - jeśli tak jest, to proponuję Ci skupić się na pozytywach, ma budowaniu relacji z nią i czerpaniu satysfakcji z tego związku. Frustracje z przeszłości zostaw za sobą, z czystą głową będzie Ci w życiu lżej.

14

Odp: coś jest ze mną nie teges?
Żyd Ortodoksyjny napisał/a:

Tomek, roztaczasz jakąś złą energię swoimi frustracjami. Aż się czytać tego nie chce. Piszesz, że masz teraz jakąś kobietę i jest Ci z nią dobrze - jeśli tak jest, to proponuję Ci skupić się na pozytywach, ma budowaniu relacji z nią i czerpaniu satysfakcji z tego związku. Frustracje z przeszłości zostaw za sobą, z czystą głową będzie Ci w życiu lżej.

Nie jestem sfrustrowany przeszloscia. A przez ostatnich pare dni mnie wykurzyły nieustannie łamiąc netykietę. Normalnie jestem bardzo spokojny człowiek. W 100% nakierowany zeby nie okazywać złych emocji. W moim środowisku w realu okazywanie złych emocji jest gorsze niz puszczenie głośnego bąka. Niestety takie uczestniczki portalu jak autorka czy inne nie sa w stanie docenić tego, ze ktoś jest najnormalniej miły i grzeczny tylko mnie oceniają ze jestem taki, sraki albo owaki. Jedyne co tutaj działa to wyjechać z wielka gęba. To nie jest mój styl ale widzę, ze nic innego nie działa.

A swoją droga jeśli jestes prawdziwy Żyd to mam sporo fajnych znajomych w Izraelu. Sam nie jestem Żydem.

Pozdro!

15

Odp: coś jest ze mną nie teges?

ooooo a skoro mój skromny temat, został odgrzebany to dopowiem resztę

Gary, zdaje się, miałeś racje w całej rozciągłości
On jest nieśmiały chyba i podobnie do mnie zaskoczony całą sytuacją- to raz
dwa, to te wszystkie lęki i strachy przed dorzuceniem ale też przed komplikacjami wynikającymi z tego, że nie ma co ukrywać, jestem dość mocno komplikującym życie przypadkiem zważywszy na całe moje zaplecze jakie wnoszę do potencjalnego związku czy relacji

a dalszy ciąg tej relacji wciąż trwa, piszemy do siebie a za dwa tygodnie się widzimy i jesteśmy oboje z tego powodu bardzo zadowoleni a jak będzie dalej i czy się z tego coś wyklaruje czy nie... zobaczymy
póki co, na nic się nie nastawiam i nie rozkminiam za mocno, trochę się obawiam różnicy wieku jednak i tego jak różne doświadczenia życiowe mamy a raczej tego jakie ja mam a jakich On nie posiada
staram się tym cieszyć i wyluzować, fajnie, że w ogóle coś zaczęło się dziać w moim życiu smile

16 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-09-18 21:24:32)

Odp: coś jest ze mną nie teges?
wielkieoczy napisał/a:

ooooo a skoro mój skromny temat, został odgrzebany to dopowiem resztę

Gary, zdaje się, miałeś racje w całej rozciągłości(...)

Teraz już bez wycieczek osobistych. Uważam, że sporo racji ma również GosiaSrosia. Mam znajomych w mediach i wielu z nich pasuje swoim opisem do twojego bad boya. Nieustannie są oblegani przez określony typ kobiet które chcą być "lansowane". Zgadzam się z Garym, że powinnaś spróbować przejąć inicjatywę ale z mojego punktu widzenia tylko po to żeby przekonać się o co mu chodzi. Stawiam 10:1 że usłyszysz, że on "nie jest gotowy na związek" albo coś w tym stylu.

17 Ostatnio edytowany przez wielkieoczy (2016-09-18 21:46:05)

Odp: coś jest ze mną nie teges?
Tomek4811 napisał/a:
wielkieoczy napisał/a:

ooooo a skoro mój skromny temat, został odgrzebany to dopowiem resztę

Gary, zdaje się, miałeś racje w całej rozciągłości(...)

Teraz już bez wycieczek osobistych. Uważam, że sporo racji ma również GosiaSrosia. Mam znajomych w mediach i wielu z nich pasuje swoim opisem do twojego bad boya. Nieustannie są oblegani przez określony typ kobiet które chcą być "lansowane". Zgadzam się z Garym, że powinnaś spróbować przejąć inicjatywę ale z mojego punktu widzenia tylko po to żeby przekonać się o co mu chodzi. Stawiam 10:1 że usłyszysz, że on "nie jest gotowy na związek" albo coś w tym stylu.


skoro tematycznie, to chętnie się ustosunkuje
to nie jest bad boya, to raczej odwrotność bad boya- cichy, spokojny, mily, grzeczny i kulturalny facet, bardzo zajęty pracą i pasjami
typ, który bardziej chciałby może za takiego uchodzić, niż w rzeczywistości jest
tak jak pisał właśnie Gary

a ja nie oczekuję od niego żadnej deklaracji, co wyjaśniliśmy sobie już na początku i o czym pisałam
z różnych powodów:
nie wiem czy chciałabym zagłębiać się w relacje z facetem:
- mieszkającym xxx km dalej, dla którego musiałabym zmienić życie swoje i swoich dzieci
- "wymagającym" budowania i życia w relacji na odległość
- "wymagającym" aby wziąć na barki jego życie i doświadczenia oraz brak doświadczeń
-  młodszym o 5 lat

ja się nad tym nie zastanawiam, podchodzę do tematu mocno spontanicznie
temat był założony z innego powodu, mianowicie moich lęków oraz reakcji
-

18

Odp: coś jest ze mną nie teges?
wielkieoczy napisał/a:

(...)
a ja nie oczekuję od niego żadnej deklaracji, co wyjaśniliśmy sobie już na początku i o czym pisałam
z różnych powodów:
nie wiem czy chciałabym zagłębiać się w relacje z facetem:
- mieszkającym 500 km dalej, dla którego musiałabym albo zmienić życie swoje i swoich dzieci
- "wymagającym" budowania i życia w relacji na odległość
- "wymagającym" aby wziąć na barki jego życie i doświadczenia oraz brak doświadczeń
-  młodszym o 5 lat

ja się nad tym nie zastanawiam, podchodzę do tematu mocno spontanicznie
temat był założony z innego powodu, mianowicie moich lęków oraz reakcji
-

Bad boy nie musi wyglądać tak:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/4b/9f/04/4b9f045198e49b949ae19f5f13264de1.jpg
żeby być bad boyem. Tutaj chodzi bardziej o to, że trzym cię na dystans i to cię kręci. Bo "nie leci jak ćma" do ciebie tylko cię trzyma na dystans.

Poza tym widzę pewne inconsistiency w tym co napisałaś. Przedstawiając się napisałaś, że masz jedno dziecko a teraz piszesz o swoich dzieciach w liczbie mnogiej coś mi się tu nie zgadza big_smile

A odnośnie reszty to moja rada jest taka. W życiu niestety nigdy nie jest doskonale. Ja wyjechałem z Polski żeby robić karierę. Mam zajebistą karierę ale emigracja ma swoją cenę. Tak samo jest z twoim bad boyem. JEŚLI będziecie razem to jest to okupione pewną ceną.

19

Odp: coś jest ze mną nie teges?
Tomek4811 napisał/a:
wielkieoczy napisał/a:

(...)
a ja nie oczekuję od niego żadnej deklaracji, co wyjaśniliśmy sobie już na początku i o czym pisałam
z różnych powodów:
nie wiem czy chciałabym zagłębiać się w relacje z facetem:
- mieszkającym 500 km dalej, dla którego musiałabym albo zmienić życie swoje i swoich dzieci
- "wymagającym" budowania i życia w relacji na odległość
- "wymagającym" aby wziąć na barki jego życie i doświadczenia oraz brak doświadczeń
-  młodszym o 5 lat

ja się nad tym nie zastanawiam, podchodzę do tematu mocno spontanicznie
temat był założony z innego powodu, mianowicie moich lęków oraz reakcji
-

Bad boy nie musi wyglądać tak:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/4b/9f/04/4b9f045198e49b949ae19f5f13264de1.jpg
żeby być bad boyem. Tutaj chodzi bardziej o to, że trzym cię na dystans i to cię kręci. Bo "nie leci jak ćma" do ciebie tylko cię trzyma na dystans.

Poza tym widzę pewne inconsistiency w tym co napisałaś. Przedstawiając się napisałaś, że masz jedno dziecko a teraz piszesz o swoich dzieciach w liczbie mnogiej coś mi się tu nie zgadza big_smile

A odnośnie reszty to moja rada jest taka. W życiu niestety nigdy nie jest doskonale. Ja wyjechałem z Polski żeby robić karierę. Mam zajebistą karierę ale emigracja ma swoją cenę. Tak samo jest z twoim bad boyem. JEŚLI będziecie razem to jest to okupione pewną ceną.

ciągle wałkujesz to samo, kompletnie bez związku
a tak dla Twojej wiadomości- wiem jak wygląda typ faceta o jakim piszesz
a do życia podchodzę z pełną świadomością i akurat nie oczekiwałam tego typu rad bo jakbyś nadal nie doczytał, czy nie zrozumiał - nie tutaj leży problem.

20 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-09-21 11:47:29)

Odp: coś jest ze mną nie teges?

@autor a może autorka (jesteś facetem czy kobietą?)
Na pytanie czy coś z tobą nie teges możesz sobie bardzo łatwo sam(a) odpowiedzieć. Czy normalna i zdrowa psychicznie osoba rejestruje się pod dwoma użytkownikami tzn. wielkieoczy i niewiem_1990.1990 i rozmawia sama ze sobą na publicznym forum? Czy normalna i zdrowa psychicznie osoba będzie się raz przedstawiać jako 40 latka po przejściach a raz jako 27 latka? Czy normalna i zdrowa psychicznie osoba używa hate speech przeciwko innym użytkownikom forum? Nie trzeba być psychiatrą aby odpowiedzieć sobie na te pytania.

Za nazwanie ciebie trollem dostałem oficjalną naganę od moderatorów tego forum. Jeśli więc nie jesteś trollem to kim jesteś? Możesz nam sam(a) powiedzieć?

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » coś jest ze mną nie teges?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024