Ludzie wpadają na mnie na chodniku. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Problem przedstawię w niniejszy sposób.

Wyobraźcie sobie, że idę lewą stroną chodnika. Nikt nie idzie na przeciw, a ja wciąż zmierzam prosto. Po pewnym czasie ktoś włącza się do "ruchu", wchodzi z skrzyżowania na trasę, którą zmierzam.

Nieznajomy widząc, że lewa strona jest zajęta, wybiera swoją prawą, moją lewą i idzie wprost na mnie. Muszę w ostatniej chwili wejść  na trawnik aby uniknąć zderzenia.

Dziwi mnie to, że ktoś wiedząc, że przemieszczam się lewą stroną, sam wybiera taką i wbrew zdrowemu rozsądkowi idzie tak, że z pewnością na mnie wpadnie

Zastanawiam się czy jest to spowodowane tym, że mam 23 lata i mierzę 170 cm? A więc ktoś powyżej 180 lekceważy sobie mnie i niejako podświadomie karze mi ustąpić.

Wkurza mnie to zwłaszcza kiedy idę elegancko ubrany na randkę i muszę zejść na trawnik, aby ustąpić jakiemuś typowi ubranemu w stare dresy. 

Kiedy mam na sobie zwykły tshirt również takie sytuacje się zdarzają.

Idę prawą stroną chodnika, nikt nie idzie z naprzeciwka. Potem ktoś wchodzi na ten chodnik i idzie w przeciwnym kierunku. Mimo, że cały czas szedłem prawą stroną, ktoś wybiera sobie tę samą stronę, którą ja idę i kroczy tak, że wpadnie na mnie. Muszę się przesunąć aby nieznajomy przeszedł obok mnie, a nie wpadł na mnie.

Czy wam się też coś takiego zdarza?

Nie wiem jak powinienem się zachować. Zwrócić uwagę? Wytrzymać i wpaść na typa?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Tom94 (2016-06-13 11:55:47)

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Olej to ciepłym moczem, nie warto z powodu takich pierdoł się przejmować.
Są ludzie i taborety jak to mówią i nic na to nie poradzisz.
Mnie też to czasem irytuje jak ktoś centralnie na chama idzie prosto we mnie mimo iż mógłby mnie ominąć, zwykle omijam takie osoby bo też nie chce potem się denerwować.
Kiedyś swego czasu w trójmieście miałem lekko zepsuty humor i na mnie szedł prosto taki typek, posturą przypominał dumnego pawia i swoją mową ciała chyba chciał dać znać że każdy ma mu ustąpić, cóż mój humor wtedy jak już mówiłem był taki sobie i wpadłem na niego z taką siłą ze aż poleciał na glebę big_smile
No ale pomijając to uważam że lepiej ominąć i mieć spokój.

Ps: A wzrost nie ma tu raczej nic do rzeczy, ja mam 185cm jak coś tongue

3 Ostatnio edytowany przez RavenKnight (2016-06-13 11:58:07)

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

We mnie to czasem budzi agresję, rzadko się zdarza, gdyż jestem wysoki i dobrze zbudowany, ale czasem się zdarzy jakiś cwaniaczek, co to chce chyba połechtać swoje ego, w rezultacie dostaje z bara.

Może chamskie i cwaniakowate, ale nie będzie jakiś burak na mnie wchodził, zwłaszcza że ma miejsce po swojej stronie, ja nie będę wchodził przez niego w kałużę, czy złaził na ulicę/trawę.

4 Ostatnio edytowany przez Marajka (2016-06-13 12:40:43)

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Z ta lewa strona to jeszcze zrozumiem. Przyzwyczajeni jestesmy do chodzenia po prawej stronie, wiec ten z przeciwka idzie nie zastanawiajac sie po swojej prawej, wtedy to Ty jestes na kolizyjnym torze.
A tak wogole, to nie ma przeciez zadnej zasady, ze ktos, kto juz byl na chodniku, ma pierwszenstwo przed tym, ktory na niego dopiero skrecil i ten nowy ma obowiazek tego pierwszego przepuscic.
Ta zasada dotyczy tylko ruchu kolowego na rondach lol

Ja mam nastepujace wrazenie, jesli chcesz to rozwazac psychologicznie:
cierpisz na zanizone poczucie pewnosci siebie i byc moze starasz sie to nadrabiac w glowie takimi rozwazaniami, ze to ten z przeciwka ma Ci ustapic miejsca. Tylko niby dlaczego?
Czujesz sie , za przeproszeniem, kurduplowato, z tymi 170 centymetrami? Chcesz to nadrobic?
Celujesz wlasciwie na konfrontacje, i zapewniam Cie, ze ten z przeciwka, jesli akurat nie jest nieobecny, na pewno to czuje.
W momencie, gdy nadchodzi do spotkania, musisz sie usunac, bo prawda o sobie wylazi na zewnatrz - nie masz w sobie wystarczajacej prezencji i zdecydowania, zeby ten z naprzeciwka automatycznie zszedl na bok, nie wytrzymujesz i sam schodzisz na bok. Tak naprawde to nie wzrost decyduje o widzialnosci, tylko wlasnie ta wewnetrzna prezencja. To sprawia, czy ktos jest zauwazany i respektowany, czy nie.

Juz samo zajmowanie sie takim tematem wskazuje na problem z poczuciem wartosci.
Chcesz byc widziany i respektowany, ale nie wiesz, jak to osiagnac i probujesz pewnie cos w rodzaju rywalizacji na chodniku...
Ale nie tedy droga.
Wystarczy byc obecnym i miec w sobie pewien rodzaj asertywnosci. Niepotrzebne sa rozwazania, czy ktos Ci musi ustapic czy Ty bedziesz do tego zmuszony. Wystarczy zachowywac sie zupelnie normalnie i naturalnie - czasem ustapic innemu, a czasem zostac na swoim torze.
Ja jak widze jakiego nieprzytomnego na autopilocie naprzeciwko i grozaca kolizje, to zachowuje sie w zaleznosci od sytuacji.
Jesli moge po prostu przesunac swoj tor o ten metr w bok, to robie to, jesli musialabym w celu ominiecia takiego welsc w kaluze czy na trawnik, to tego nie robie, tylko staje w miejscu i fiksuje takiego kogos. Bez agresji w brzuchu, tylko calkiem grzecznie i milo. Nie zdarzylo mi sie, zeby mnie wtedy ten ktos nie zauwazyl i znajdujemy jakiejs wyjscie, jeden przepuszcza drugiego i zazwyczaj to mi ustepuja miejsca, choc ja wcale nie mam tego na radarze, ja tylko chce uniknac zderzenia. Ja jak na kobiet tez jestem niska i rzadko nosze obcasy.

Z kobietami moze jest tez troche latwiej. U mezczyzn dochodzi jeszcze inny punkt. Mezczyzni, zwlaszcza ci w mlodym wieku i napompowani testosteronem walcza o hierarchie i to chyba Ty tez robisz. Podejrzewam, ze problem, ktory tu opisujesz, odnosi sie tylko do mezczyzn i to pewnie mlodych?

Ale ja na Twoim miejscu poszukalabym innych metod na zwiekszenie pewnosc siebie i wyzbycie sie kompleksow niz walki na trotuarze. Nie nadrabiaj sztucznymi metodami ani wewnetrzna agresja, to nie rozwiaze problemu. Skompensuj te 10 cm i brakujace kilka kilogramow miesni wewnetrzna sila.

5

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Ja p.... napawde komuś mogło przyjść do głowy zakładać o czymś takim temat? big_smile big_smile

6

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Chodź z pióropuszem na głowie,albo ja gajer załóż żółta kamizelkę...
Wydawaj jakieś efekty dźwiękowe...no coś takiego.
Może...pomoże big_smile

7 Ostatnio edytowany przez melonka (2016-06-14 12:40:16)

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

a ja myślałam, że tylko ja jestem taka popieprzona, że mi się takie rzeczy wydają xd

Jak byłam nieco młodsza i zakompleksiona, to bardzo często miałam wrażenie, że mijani ludzie nie widzą mojej obecności. Szczytem było dla mnie to, że będąc pod koniec LO chodziłam praktycznie codziennie z jedną koleżanką tą samą drogą do domu. Po drodze spotykałyśmy zawsze ulotkarzy. Stawałyśmy po różnych stronach (ja idę z prawej, ona z lewej albo na odwrót). Przez dokładnie 6 tygodni ona dostawała codziennie 1-3 ulotki, ja żadnej. Żadna z nas nie wyciągała ręki po ulotki. Ja potem zaczęłam wyciągać, to i tak ona dostawała xd
Jak ogólnie zwiększyłam swoją pewność siebie, zupełnie o takiej pierdole nie myśląc, zauwazyłam raz, że to się przestało zdarzać, albo bardzo rzadko. I teraz widzę taką zależność, że jak się czuję normalnie, szczęśliwa i jestem świadoma, to nikt nie wymusza zejścia na bok albo już tylko tacy, że widać, że robią to specjalnie, bo są dupkami. Ale wcześniej to było zawsze takie 'przez przypadek' i ja nie widziałam w ludziach złych intencji, po prostu... nie widzieli mnie.
Zdarza się jednak, jak mam zły humor, rozmyślam o czymś kompletnie innym, to to się częściej zdarza.

Nie ogarniam tego, ale tą zależność zauważyłam i co komu to opowiedziałam, to się pukali w czoło ;d

8

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Naprawdę nie macie większych problemów w życiu? Szczerze zazdoszczę :-D

9

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Nie masz prawdziwych problemów, że musiałeś założyć temat o takiej pierdole?

10

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Muszę chyba zacząć częściej chodzić chodnikami bo widzę, że mi życie przez palce przecieka.

11

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

chodzenie chodnikami jest super <3
chodzenie ścieżkami dla rowerzystów jest beee

12

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.
melonka napisał/a:

Nie ogarniam tego, ale tą zależność zauważyłam i co komu to opowiedziałam, to się pukali w czoło ;d

Pukali sie ci w czolo, ktorz níe maja pojecia o takich zaleznosciach.
A to jest oczywiste i dziala zarowno w odniesieniu do zwierzat jak i ludzi.
Jest wystarczajaco duzo kursow, na ktorych mozna sie tego dowiedziec i pocwiczyc, w sektorze gospodarczym juz dawno odkryto te zasady i wykorzystuje sie je takze i w businesie.
Jesli jestes w odpowiednim stanie ducha, ja nazywam to energetycznym stanem, to cie zaden pies nie ugryzie, bo zwierzeta czuja natychmiast, czy ktos jest wewnatrz silny i zdecydowany czy bojazliwy i niepewny.
W calym swiecie zwierzecym to dziala, tak odbywa sie tam wiekszosc komunikacji, takze miedzygatunkowej, a my ludzie tez jestesmy zwierzetami. Tyle, ze ludzie zazwyczaj nie zdaja sobie z tego sprawy. Wiekszosc ludzi tez na to reaguje tak jak i zwierzeta, nie bedac tego wcale swiadomym.

Dlatego wbrew pozorom nie jest to wcale taki banalny i bzdurny temat, jak niektorzy tu sadza.
To jest wrecz przeciwnie, bardzo ciekawy temat. Bo to dziala nie tylko na chodniku, ale i w naszym calym zyciu. Jesli jest sie niezauwazalnym na ulicy, to i w zwiazkach i w pracy.
Zauwazenie u siebie takich zaleznosci to pierwszy krok do zmiany swojego zycia. Bo tylko to co sie swiadomie widzi, mozna zmienic, w przeciwnym wypadku te podswiadome postawy kieruja nami jak maszyna.

13

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Może ktoś założyłby temat o zależności pomiędzy wstawaniem lewą nogą z łóżka a sukcesem zawodowym i osobistym ;-)

14 Ostatnio edytowany przez Marajka (2016-06-15 10:48:37)

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.
Jacenty89 napisał/a:

Może ktoś założyłby temat o zależności pomiędzy wstawaniem lewą nogą z łóżka a sukcesem zawodowym i osobistym ;-)

Jacenty89, rozumiem, ze nalezysz do tego gatunku ludzi, ktorzy wola poczekac, az blahe problemy urosna do bardzo duzych i nie bedzie innej mozliwosci, niz sie nimi zajac. Bo dopiero wtedy sa wazne wink
Dla mnie troche niezrozumiale, bo ja wole zyc spokojnie i zajmowac sie duperelemi, niz walczyc o przezycie na topiacym sie statku tylko dlatego, bo zlekcewazylam wczesniej malutka szczeline, ktora saczyla sie woda, zanim pod jej naciskiem wywalilo wielka dziure, ktorej juz nie da sie zatkac.
No ale kazdy zyje, jak lubi, no i ja to rozumiem, ze wielkie dramaty nadaja oczywiscie znaczenia wlasnej osobie  lol

15

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.
Marajka napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Może ktoś założyłby temat o zależności pomiędzy wstawaniem lewą nogą z łóżka a sukcesem zawodowym i osobistym ;-)

Jacenty89, rozumiem, ze nalezysz do tego gatunku ludzi, ktorzy wola poczekac, az blahe problemy urosna do bardzo duzych i nie bedzie innej mozliwosci, niz sie nimi zajac. Bo dopiero wtedy sa wazne wink
Dla mnie troche niezrozumiale, bo ja wole zyc spokojnie i zajmowac sie duperelemi, niz walczyc o przezycie na topiacym sie statku tylko dlatego, bo zlekcewazylam wczesniej malutka szczeline, ktora saczyla sie woda, zanim pod jej naciskiem wywalilo wielka dziure, ktorej juz nie da sie zatkac.
No ale kazdy zyje, jak lubi, no i ja to rozumiem, ze wielkie dramaty nadaja oczywiscie znaczenia wlasnej osobie  lol

Moja droga ja nakeżę do gatunku ludzi dla których wpadanie od czasu do czasu na innych może być zabawne, a na pewno nie jest jakimś problemem. Więcej luzu i uśmiechu. A nóż, widelec wpadnę kiedyś na miłość swojego życia? A nie sorry patrząc po tym forum miłość potrafi być największym problemem życia ;-) Ja wolę nie tworzyć sobie w głowie szczelin, gdy one obiektywnie nie istnieją.

16

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Na mnie nikt nie wpada, bo zawsze chodzę wgapiona w telefon, to nawet  nie zauwazam, ze ktos nadchodzi z naprzeciwka big_smile
No chyba, ze  trafie na swojego, to wtedy odrywam wzrok od ekranu, usmiecham sie i idę dalej tongue

17 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2016-06-21 23:10:16)

Odp: Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Iceni, ja kiedyś wgapiony w telefon wpadłem barkiem na latarnię i z zaskoczeniem zorientowałem się że... spodobało mi się to :D Tak narodziło się moje (czasowe) dziwactwo- od czasu do czasu lubiłem zawadzić niby przypadkiem o latarnię, znak drogowy itp. Potem miałem wypadek, problem ze stawem, w konsekwencji wymuszoną przerwę, później psychiczne opory i jakoś powoli znormalniałem :/
A ten temat mógłby zainspirować R.Topora, gdyby ten żył.. Wyobrazam sobie opowiadanko o takim szarym, niepozornym urzedniku, który gdziekolwiek sie nie pojawi w miejscu publicznym, to wszyscy momentalnie na niego wpadają :D

Bananarze, owszem innym też zdarzają się takie sytuacje. Ja ze swoim udziałem zapamiętałem cztery podobne (raz nawet na rowerze)
Podobne -ponieważ różnica między nami jest taka, że ja wtedy nie ustępowałem... bo dla mnie takie zachowanie strony przeciwnej to akt agresji, przemocy. Może to za wielkie słowa, ale wydaje mi się, że formalnie rzecz biorąc to można tak to nazwać.
Jak się zachować... Nie traktuj tego co napiszę poniżej jako rady, bo chociaż uważam, że ten mój "sposób" jest względnie bezpieczny (i przetestowany), to jednak nigdy nie wiadomo na kogo się trafi i co się potem wydarzy. Przeczytaj, oceń i jeśli zdecydujesz się tak postępować jak ja, to wiedz że robisz to na własną odpowiedzialność.

Jeżeli masz pewność (tylko wtedy!), że osoba z naprzeciwka chce wymusic na Tobie zebys jej ustapil, sugerujac tym być moze, ze Twoje miejsce jest raczej na trawniku wsród psich gówien, niz na chodniku (przeznaczonym dla ludzi), to robisz tak:
1/ w miare potrzeby korygujesz kierunek w którym sie poruszasz na tyle, zeby nie zderzyc sie glowami i zeby na kursie kolizyjnym znalazly sie tylko wasze barki
2/ ułamek sekundy przed kolizją robisz ruch do przodu tym ramieniem którym masz sie zderzyć,
z jednoczesnym nieznacznym skrętem tułowia- na podobnej zasadzie jak pieściarze wyprowadzają swoje ciosy (mówi sie o tym, ze uderzają wtedy "całym ciałem"). Ten skręt jest ważny, bo daje ci dodatkową energię, dzięki której oponent podczas zderzenia powinien mniej lub bardziej stracić równowagę, natomiast Ty jej stracić nie powinieneś.
(chyba, że ten drugi ma znaczną przewagę w masie, lub porusza sie znacznie szybciej niż Ty- tu wzór na Energię kinetyczną ;)
To sprawia, że on myśli, że jesteś mocniejszy fizycznie niż jemu się zdawało.
3/ po zderzeniu idziesz dalej, nie oglądając się za siebie
To z kolei powinno nasunąć mu myśl, że jesteś mocny psychiczny, podobne sytuacje są dla Ciebie normalnością i że się go nie boisz.
Ale też, że nie dążysz do eskalacji tej konfrontacji.
To ostatnie jest ważne, bo podejrzewam (niesprawdzone empirycznie), że gdybyś takiego "człowieka" po zderzeniu zaczął wyzywać, ruszył w jego kierunku itp. to mógłby uznać, że jest w sytuacji bez wyjścia
lub/i że jego troglodycki honor jest zagrożony i mógłby Ciebie zaatakować.
Tak że jak nie lubisz i nie umiesz się bić (a pewnie nie umiesz, bo jakbyś umiał to byś takich pytań raczej nie zadawał), lub jeśli nie umiesz szybko biegać to nie daj się ponieść i nie kombinuj- po prostu odejdź bez słowa, jakby nic się nie wydarzyło.

Tak więc zakładam, że zastosujesz się do pkt.3 i spróbuję opisać sytuację, która się po nim wytwarza:
Eskalacja zdarzenio-zderzenia staje się dla napastnika bezsensowna, a nawet nieco ryzykowna.
Bo jego priorytetem (w takiej głębszej- częsciowo tylko uświadamianej sobie przez niego warstwie) zazwyczaj jest podniesienie swego szeroko rozumianego, zazwyczaj niskiego statusu w hierarchii społecznej, a to łatwiej uczynić kosztem słabszej jednostki, czasem wręcz bezbronnej. Kiedy więc takie człowieki uświadamiają sobie podczas tego ...procederu, że mają do czynienia z jednostką silniejszą niż im się początkowo zdawało, z reguły odpuszczają. Ustępują, ponieważ uświadamiają sobie jednocześnie, że nie tylko mogą tego statusu nie podnieść, ale wręcz jeszcze bardziej go sobie obniżyć. I to przez własną głupotę, co musi boleć podwójnie.

Oczywiście próba podniesienia statusu nie jest jedynym  powodem, dla którego "człowieki" wpadają na ludzi, może to być też jakaś chwilowa frustracja, swoiste troglodyckie poczucie humoru itp. Może ten podgatunek ma jakąś misję lub bóstwo, które zmuszają ich żeby udowadniać innym (głównie facetom), że ci są męskimi delikatnie mówiąc -pipami?

Co więcej... na pewno to, że jeśli zorientujesz się po takim zderzeniu, że źle oceniłeś sytuację- wszak na ocenę sytuacji masz bardzo mało czasu- przeproś!

Jeżeli zaś nie jesteś pewny co do intencji drugiej osoby to ustąp... bo możliwe, że np. wybiórczo podchodzisz do zewnętrznych bodźców.
Mnie na przykład w dzieciństwie wydawało się, że ilekroć spojrzę na zegarek to zawsze, lub prawie zawsze sekundnik przeskakuje właśnie na następną minutę. Szybko zacząłem dorabiać do tego jakieś porąbane, skomplikowane teorie, a prawdziwa przyczyna była prosta... Otóż zapamiętywałem lepiej sytuacje w których sekundnik wskazywał 00 (bo miałem te teorie i sie nimi coraz bardziej podkręcałem) niż te, w których spoglądając na sekundnik odnotowywałem np 12, 38 czy 52 sekundę - tych zdarzeń mózg już nie łączył z żadnymi emocjami/elementami (np dziwnymi teoriami) itp.

W Twoim przypadku może być podobnie, może ci sie wydawać, że Tobie zdarza się coś takiego częściej (aż tak często, że aż to nam tu opisałeś), tymczasem może być tak, że łącząc te nieliczne w rzeczywistości zdarzenia z negatywnymi emocjami, łatwiej je tym samym zapamiętujesz i proporcje między nimi a zwykłymi, kiedy Ty i setki przechodniów ustępujecie sobie z drogi lub oni ustępują Tobie - są zaburzone.

To przykład powszechnego schematu, który dotyka mniej lub bardziej większość ludzi, w najróżniejszych aspektach ich życia. Prawdopodobnie wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że może to w pewien sposób kierować ich życiem i podejrzewam, że ten wpływ z reguły jest negatywny, czasem wręcz niszczący.
Bo chyba nietrudno sobie wyobrazić, że zaburzając tą "proporcje zapamiętywania" możemy kogoś zranić, potraktować niesprawiedliwie, pochopnie komuś zaufać, sami siebie pozbawić jakichś szans itp. itd.
"Walka" z tym schematem (lub inaczej -po prostu bardziej świadome życie) jest tym bardziej trudne, ponieważ nawet mając gdzieś z tyłu głowy świadomość istnienia tegoż, w ferworze życia trudno go czasem dostrzec i odpowiednio nań zareagować. 
Ale i to nie wszystko, nawet jeśli ktoś ma świadomość schematu i potrafi go na bieżąco dostrzegać- może z jakichś przyczyn mu się poddać/poddawać, ale to już kwestia wyboru...

Są też "pozytywne" (świadome i przydatne) zastosowania tego zjawiska, na przykład mnemotechnika znana conajmniej od czasów starożytnej Grecji.

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Ludzie wpadają na mnie na chodniku.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024