Witam wszystkich i prosze o konstruktywne wypowiedzi.
Moj partner jest czulym i temperamentnym mezczyzna. I nieco frywolnym a moze wrecz gburowatym w swoich wypowiedziach, stad tez chyba wyniknal problem.
Na poczatku naszej znajomosci, kiedy nie znalismy sie jeszcze zbyt dobrze zdarzylo mu sie \"zazartowac\" nt wygladu innych kobiet czy jego preferencji, teksty typu: lubie duze d...y, moge dostac erekcji na widok...., ta kobieta ma cos w sobie itp. Zaczelam sie zastanawiac co ma na mysli i co ja w zwiazku z tym mam myslec.
Jestem adorowana przez niego, czuje sie stuprocentowa kobieta przy nim ale po takich tekstach mialam potem watpliwosci. Z tego powodu \"zrobil\" mi sie w glowie jego obraz jako jakiegos fircyka, bawidamka, co to sie podnieca na widok kazdej ladnej baby. Normalnie zaczelam myslec o nim ze rozbiera kazda wzrokiem majac namiot w rozporku....
Do tego moj charakter: uwazam sie za atrakcyjna kobieta do tego dumna wiec takie teksty mnie w jakis sposob obrazaja. Czuje sie porownywana! Ponadto jest to po prostu chamskie.
Poza tym nie chce miec partnera ktory od patrzenia dostaje erkecji! Skonczylo sie jakis czas temu na moim wybuchu ze skoro taki wrazliwy jest na inne to niech szuka idealnej, droga wolna. Ja nie musze tego wysluchiwac. Jestem zla.
Przeprosil mnie, nie spodziewal sie ze ja tak to odbieram. Przyznal ze byl grubianski w niektorych tekstach ale dlatego pozwolil sobie na nie bo ja jestem \"ponad\" wszystkie inne dla niego, jestem poza konkurencja. Ze czesto cos mowi co mu slina na jezyk przyniesie i sie nie zastanawia ze moze bylo to chamskie ze te teksty to byl raczej zart i nigdy nie powinnam brac tego na powaznie.
Od tego czasu nie slysze juz komentarzy, on jakby troche spowaznial i zastanawia sie dwa razy zanim cos powie. Czuje sie kochana, pozadana, moge na nim polegac, jest dobru i czuly, odpowiedzialny i co tam jeszcze kobieta sobie moze wymarzyc...... ale czasem nachodza mnie mysli (jak jestem sama) no tak i teraz pewnie gapi sie na te duze d....y co je tak uwielbia i robie sie zla. Gdzies czytalam ze powinnam sie cieszyc ze mam faceta ktory docenia kobiece piekno bo swoja partnerke nosi na rekach ale po tych \"swobodnych\" tekstach z poczatku znajomosci wolalabym zeby po prostu w ogole milczal na ten temat.
Jak to przepracowac i wyzbyc sie mysli ktore powoduja zlosc? W miedzyczasie znamy sie duzo lepiej i wiem ze taki nie jest (nie, nie dostaje erekcji, nie slini sie do kazdej), jednak.... myslenie powraca. I wkurw.