Jestem z chłopakiem od niemal 5 lat. Nie mieszkamy ze sobą, nie jesteśmy zaręczeni. Ja mam 25 lat, on 26.
X (tak go nazwijmy) jest ucieleśnieniem mojego ideału dobrego, porządnego mężczyzny. Do tego jest moim najlepszym przyjacielem i nie znam lepszej osoby niż on. Mamy wspólne zainteresowania, poglądy i z zewnątrz wyglądamy na bardzo dopasowaną parę. Cóż, wewnątrz także, bo nigdy się nie pokłóciliśmy. Byłam przez te pięć lat szczęśliwa. Mimo tego, że nie było żadnego pożądania ani namiętności, nie z mojej strony.
Natomiast wiem na pewno, że jest między nami głęboka przyjaźń, szacunek, czułość, wzajemne zrozumienie. I kocham go, ale jak przyjaciela.
Poznaliśmy się przez Internet. Od razu wiedziałam, że podoba mi się bardzo z charakteru i chciałam się spotkać. Na żywo było jeszcze lepiej, jest mądry, odpowiedzialny, ma poczucie humoru, w miarę przystojny. Szybko zostaliśmy parą, mimo że nie czułam do niego nic więcej niż przyjaźń. Stwierdziłam, że miłość sama przyjdzie, bo inni, bardziej doświadczeni, tak mówili. Przecież jest taki idealny! Z pewnych względów zdecydowaliśmy się odłożyć na długo współżycie, więc w sumie nie przeszkadzał mi brak namiętności, chemii. Tak teraz myślę, że chciałam jednak poznać, czym jest seks, ale nie czułam wystarczającego pociągu, a X… hm, nie naciskał na mnie z szacunku, więc byliśmy ciągle w punkcie wyjścia. Teraz, kiedy patrzę z perspektywy czasu na ten długi brak współżycia, wydaje mi się to trochę nienaturalne… ale czy to nie jest po prostu typowa konsekwencja braku chemii? Myślę, że gdybym czuła do niego jakiekolwiek pożądanie, cierpiałabym z powodu braku seksu i raczej wszystko wyglądałoby inaczej.
Myślałam wtedy po prostu, gdy dochodziło do czegoś więcej niż pocałunek, że problemem jest moje libido i dlatego nic nie czuję. Jednak to nie tak, chyba oszukiwałam samą siebie, bo miałam przed nim jednego chłopaka i wiem, co to znaczy czuć podniecenie już na sam na widok mężczyzny, nie mówiąc o innych aspektach. Po kilku latach związku zdecydowałam się na rozpoczęcie współżycia z nim. Niestety, jak można się domyślać, było to doświadczenie raczej okropne, w uczuciach niczego nie zmieniło, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie czuję w stosunku do X pożądania.
Jestem od pięciu lat w związku z najlepszą osobą na świecie i nie potrafię odwzajemnić jego miłości. Ostatnio, po wielu miesiącach płaczu i totalnej niechęci do życia, zdecydowałam się być szczera i powiedziałam mu, że ta moja miłość jest niepełna i wytłumaczyłam o co chodzi. Wydaje mi się, że od tamtego czasu stara się jeszcze bardziej, a ja mam tylko większe wyrzuty sumienia. Chce brać ze mną ślub. A mnie przeraża to, że patrząc na swojego X (przecież atrakcyjnego), nie czuję tego co powinnam.
Totalnie nie wiem co robić. On mnie kocha, jest moim najlepszym przyjacielem, wspiera mnie, planuje naszą przyszłość. Wiem, że nigdy mnie nie skrzywdzi. Jest człowiekiem bez wad. Jednocześnie ja go nie kocham tak, jak powinno się kochać przyszłego męża. Na myśl o naszym ewentualnym ślubie, ba, o samych zaręczynach, dostaję mdłości. Do tego myślę, że jestem sfrustrowana seksualnie… A co będzie po ślubie?
Jeżeli zerwę z nim, oboje będziemy cierpieć. To by go skrzywdziło tak, jak jeszcze nic w życiu.
Boję się, że zakocham się kiedyś w kimś innym. Ale boję się też, że nigdy w życiu nie poznam prawdziwej namiętności i miłości wynikającej ze związku kobiety i mężczyzny. Ja wiem, namiętność jest ulotna, ale przynajmniej daje jakąś podstawę do wspólnego życia, by nie myślało się w kategoriach „mąż mnie odpycha”. Jestem w totalnej rozsypce. Wiem też, że rozstanie z nim może być błędem mojego życia. To wspaniały człowiek.
Czy jest jakiś złoty środek na sytuację tego typu? Może któraś z was była w podobnej sytuacji lub ma znajome, które przeżyły to samo? A może zwyczajnie mam za dobrze, wydziwiam? Tylko dlaczego jak wyobrażam sobie nas przed ołtarzem, to jest mi niedobrze? I czy zawsze trzeba wybierać w związkach między przyjaźnią a pożądaniem? Czy jest w mojej jakakolwiek szansa, żeby pożądanie się pojawiło?
Pomóżcie, proszę, bo nie mam już siły...