Witam,
chciałabym aby w tym temacie wypowiedziały się osoby które doświadczyły prawdziwego szczęścia mimo braku urody.
To dla mnie ważne, ponieważ jestem b.nieatrakcyjna fizycznie i ...nie odnalazłam się jeszcze w życiu - ZWŁASZCZA w społeczeństwie!!!
Moje problemy mają dwa źródła- razem wzięte tworzą rzeczywistość nie do zniesienia która sprawia że odsuwam się od ludzi, te źródła to:
1.odrzucenie w przeszłości (złe obrazy wracają w różnych sytuacjach towarzyskich...)
2.brak urody (naprawdę)
Z nikim nie utrzymuję kontaktu - od lat. Moim głównym czynnikiem zakłócającym (a raczej: uniemożliwiającym!) normalne kontakty jest chwiejne POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI które w 90-100% opiera się na moim wyglądzie.
Nie będę pisac tu mojej historii , bo nie ma sensu. Chciałabym tylko dowiedzieć się czy możliwe jest rzeczywiście noramlne funkcjonowanie w społeczeństwie mimo braku urody? Chcę być koleżanką (a może nawet kiedyś czyjąś dziewczyną) ale taką, którą traktuje się NA RÓWNI, a nie wiem czy na to mogę liczyć z racji mojego wyglądu....bycie popychadłem czy "gorszą koleżnką" mi nie odpowiada. Chcę równości jako kumpela.
O miłości nawet nie wspomnę, bo to jak widać raj nie dla wszystkich
Ale może akurat ktoś doświadczył szczęśliwego związku mimo braku urody?
Chciałabym w to wierzyć...a natchnęły mnie słowa pewnej osoby, która nie bedąc zbyt urodziwą jeszcze podkreślała swoją nieatrakcyjność w celu zdobycia prawdziwej przyjaźni i prawdziwej miłości....
Mam nadzieję, że bedzie co czytać w tym temacie !
pozdrawiam