Witam. Moim problemem jest synek który od pewnego czasu stał się strasznie nerwowy i gdy mu się czegoś nie pozwoli , zabroni , da mu się kare , prosząc o picie gdy ja mówię do niego za chwilkę tylko skończe myć naczynia czy inne domowe rzeczy , gdy nie przełączy mu się na bajkę , nawet od tak sobie na to wszystko woła ' głupia mama , głupi tata , głupi dziadek i nawet na moje kolezanki ' rozmawiałam z nim że to brzydkie słowo , że jest mi smutno gdy tak mówi nawet kary mu stosowałam ale to nic nie dało.. Gdy postawie go do kąta strasznie krzyczy wręcz wrzeszczy.. Nawet w czasie nerwów zdarzy się że mnie uderzy w ręke.. Zaczynam już sobie z tym nie radzić , nawet myślę czy nie pójść z tym do psychologa. Proszę pomóżcie mi bo naprawdę czasem już nie mam siły i nie wiem co robić z jego zachowaniem.
poczytaj, sporo jest o rozwoju 4 - latka
http://www.netkobiety.pl/t79595.html
nieznajoma1, o ile się nie mylę, to wątek który podała in_ka też jest założony przez ciebie, tylko pod innym nickiem
Dziecko zachowuje się tak, jak mu pozwolisz/pokażesz itd. Bierze przykład z ciebie; Ty bijesz - on bije; Ty krzyczysz - on krzyczy. Ty jesteś niekonsekwentna - on wpada coraz częściej w złość Poczytaj to co już napisałyśmy w Twoich poprzednich wątkach.
Droga nieznajoma1, mówisz, że każesz swojemu dziecku stać w kącie, ale ono krzyczy. To nic! To jest kara, a kara nie jest przyjemna. Nie osądzam Cię, ale wydaje mi się, że nie jesteś zbyt konsekwentna. Dziecko to widzi i wykorzystuje przeciwko Tobie. Proponuję Ci, abyś zaczęła stosować karę w trzech etapach: po pierwsze, reagujesz od razu, kiedy dziecko zrobi coś nie tak -sygnalizujesz swoje niezadowolenie z tego. Jest to ostrzeżenie, po drugie: ostrzeżenie nie zadziałało, więc trzeba zastosować karę, np. bardzo proste siedzenie w milczeniu w konkretnym miejscu przez 4 minuty (dla dziecka w tym wieku to naprawdę dużo), i po trzecie, jeżeli dziecko nie przyjmuje kary, tzn. wstaje z krzesła i dalej jest niegrzeczne, to wtedy ponosi konsekwencje i jest mu np. zabierana jedna z ulubionych zabawek na jakiś określony czas, bądź pozbawiasz go innych przywilejów. Poza tym, powinno przeprosić Cię za to, co zrobiło, powiedzieć dokładnie za co Cię przeprasza. Dziecku nie będzie się to podobało i może krzyczeć, fakt. Ale tak wygląda kara. Jakie konsekwencje może przynieść brak kar..? Przychodzi mi na myśl "Balladyna" Słowackiego, gdzie karę wyznaczyła sobie sama główna bohaterka, a sprawiedliwość czyni siła wyższa - bowiem razi ją piorun. Co chcę przez to powiedzieć: jeżeli teraz nie nauczysz swojego dziecka ponoszenia konsekwencji za swoje czyny, to kiedyś, ktoś może to zrobić za Ciebie. Ponura wizja, wiem. Ale chcę Cię zachęcić do bycia osobą bardziej stanowczą. Mam nadzieję, że Ci się to uda. Pozdrawiam.
Zachowanie, które Pani opisuje jest typowe dla tzw. "Buntu czterolatka". W tym okresie bowiem dziecko stara się "wybadać" na co może sobie pozwolić, uważa, że ono jest "szefem" i każdy ma go słuchać. Stąd właśnie jego złość, krzyk, używanie brzydkich słów, agresja. Dziecko stara się zrobić wokół siebie tyle zamieszania, żeby tylko być w centrum uwagi.
Proszę pamiętać, że dla dziecka, tak jak i dla Pani, jest to rudny okres, gdyż ono samo nie wie co się z nim dzieje, i dlaczego rodzice mają o coś wiecznie pretensje.
Okres buntu tak naprawdę przechodzi każde dziecko- jest to element ich rozwoju.
Nie napisała Pani, co robi Pani w sytuacji, gdy zostanie wymierzona dziecku kara, a ona zaczyna krzyczeć. Czy rezygnuje Pani z kary, by tylko dziecko się uspokoiło?
Jeżeli tak, to dziecko żyje w przekonaniu, że i tak kara zostanie mu darowana- wystarczy by jakiś czas pokrzyczało.
W tych sytuacjach trzeba być zawsze stanowczym. Dziecko musi zrozumieć, że kara nie wzięła się znikąd. Bardzo dobrze, że tlumaczy Pani za każdym razem, co dziecko zrobiło źle, co sprawiło Pani przykrość/ból. Proszę się tego trzymać.
Dziecko musi zrozumieć, że swoim zachowaniem niczego nie osiągnie, a wymierzona kara dojdzie do skutku(że jego bunt nie wpłynie na jej przerwanie).
Uważam, że przesadzanie ze zbyt dużą ilością kar nie jest odpowiednie. W końcu to są małe dzieci i wiele ich zachowań jest niewłaściwych, a do niektórych z nich można stosować upomienie/tłumaczenie- tak, by nie doszło do sytuacji, gdzie dziecko spędzi cały dzień na karze.
Polecam Pani książkę Doroty Zawadzkiej "I Ty możesz mieć super dziecko", która zawiera jasne wskazówki jak radzić sobie z buntem dziecka.
Najpierw jest bunt 2 latka, potem 3 latka, 4,5,6,7....Potem nastoletni a potem... no tak potem na starość człowiek też się buntuje wychodzi na to że człowiek całe życie zbuntowany jest...
Najpierw jest bunt 2 latka, potem 3 latka, 4,5,6,7....Potem nastoletni a potem... no tak potem na starość człowiek też się buntuje wychodzi na to że człowiek całe życie zbuntowany jest...
Okres buntu jest wpisany w rozwój człowieka i kiedyś mija...
U niektórych dzieci trwa to dłużej, u niektórych krócej. Dzieję się tak, gdyż dzieci nie potrafią sobie jeszcze poradzić z własnymi emocjami i reagują w taki oto sposób. Nam nie pozostaje nic innego jak przeczekać te "ataki".
Wiem, że to strasznie trudne, ale kiedyś minie i wszystko skończy się dobrze.
Ja rozumiem tylko czy nie masz wrażenia że jak rodzic nie do końca wie co zrobić i jak wytłumaczyć a przede wszystkim jak wpłynąć na dziecko to ma taką piękną uniwersalną wymówkę pt "bunt"...
Ja rozumiem tylko czy nie masz wrażenia że jak rodzic nie do końca wie co zrobić i jak wytłumaczyć a przede wszystkim jak wpłynąć na dziecko to ma taką piękną uniwersalną wymówkę pt "bunt"...
Bywają i tacy rodzice, którzy właśnie w ten sposób tłumaczą zachowanie dziecka, nie pomagając dziecku przetrwać tego trudnego okresu..
10 2015-04-29 11:25:02 Ostatnio edytowany przez bbasia (2015-04-29 11:26:16)
Jaki trudny okres u trzy czy czterolatka??? Nie przesadzajcie. Małe dziecko gdy zna wytyczone granice i akceptowalne zachowanie oraz gdy rodzic od początku egzekwuje przestrzeganie zasad nie buntuje się. Bo wie, ze tak było zawsze i jest to dla niego tak normalne jak dzień i noc. W tym wieku jeszcze najważniejszym autorytetem są rodzice. I to co powiedzą jest przez dziecko uznawane za pewnik. Ale jak raz mówią tak a raz siak, jak raz na coś dla świętego spokoju pozwalają a potem tego zabraniają, to czemu się dziwić, że dziecko pozbawione przywilejów się buntuje. Normalne, dorosły pozbawiany przywilejów też będzie niezadowolony.
Mam dwóch dorosłych już synów. Od początku była ustalona zasada, że po dobranocce jest mycie, czytanie książeczki i idą spać. Bez względu na porę roku, czy było już ciemno na dworze zimą, czy świeciło jeszcze o tej 19.30 jeszcze słońce w lecie a za oknem słychać było bawiące się dzieci. I nigdy nie zdarzył się bunt, że dlaczego inne dzieci mogą dłużej nie spać a oni nie. Ale założę się, że gdyby raz czy drugi machnęłabym ręką, bo mi się nie chce, bo fajnie jest dłużej posiedzieć gdzieś - to na 100% miałabym następnym razem focha i dyskusje. Bo jakieś specjalnie potulne to moje dzieci nie były.
A myślę, że prawdziwe oblicze buntu u dziecka to się poznaje w wieku nastoletnim... i tu nie pomaga zazwyczaj odwrócenie uwagi oraz próba rzeczowej dyskusji
Jaki trudny okres u trzy czy czterolatka??? Nie przesadzajcie. Małe dziecko gdy zna wytyczone granice i akceptowalne zachowanie oraz gdy rodzic od początku egzekwuje przestrzeganie zasad nie buntuje się. Bo wie, ze tak było zawsze i jest to dla niego tak normalne jak dzień i noc. W tym wieku jeszcze najważniejszym autorytetem są rodzice. I to co powiedzą jest przez dziecko uznawane za pewnik. Ale jak raz mówią tak a raz siak, jak raz na coś dla świętego spokoju pozwalają a potem tego zabraniają, to czemu się dziwić, że dziecko pozbawione przywilejów się buntuje. Normalne, dorosły pozbawiany przywilejów też będzie niezadowolony.
Mam dwóch dorosłych już synów. Od początku była ustalona zasada, że po dobranocce jest mycie, czytanie książeczki i idą spać. Bez względu na porę roku, czy było już ciemno na dworze zimą, czy świeciło jeszcze o tej 19.30 jeszcze słońce w lecie a za oknem słychać było bawiące się dzieci. I nigdy nie zdarzył się bunt, że dlaczego inne dzieci mogą dłużej nie spać a oni nie. Ale założę się, że gdyby raz czy drugi machnęłabym ręką, bo mi się nie chce, bo fajnie jest dłużej posiedzieć gdzieś - to na 100% miałabym następnym razem focha i dyskusje. Bo jakieś specjalnie potulne to moje dzieci nie były.
A myślę, że prawdziwe oblicze buntu u dziecka to się poznaje w wieku nastoletnim... i tu nie pomaga zazwyczaj odwrócenie uwagi oraz próba rzeczowej dyskusji![]()
Ale dzieci są różne.. Jedne się buntują, nie słuchają rodziców, wyznaczanie granic- przez długi czas nie skutkuje. A są i takie, które nie mają z tym problemu, wiele nawet tego okresu nie przechodzi.
Tak jak Pani wspomniala, dużo zależy tu od rodziców( oni w końcu wyznaczają granice, które konsekwentnie należy egzekwować).
Małe dziecko gdy zna wytyczone granice i akceptowalne zachowanie oraz gdy rodzic od początku egzekwuje przestrzeganie zasad nie buntuje się.
Nie zgodzę się.
Moja pięcioletnia córka jest wychowywana w sposób konsekwentny i według jasnych zasad. Ma wytyczone granice itd....ale...jest inteligentna i spostrzegawcza i potrafi porównywać.
Mamy sąsiadów, którzy wychowują dzieci na zasadzie - róbcie co chcecie. Moja córka bawi się często z ich córką i widzi, że tamta (4letnia) może wychodzić z mieszkania o dowolnej porze i zachodzić do sąsiadów, bawić się na podwórku tak długo jak chce, jeść dowolną ilość słodyczy itp. W jej przekonaniu tamto dziecko ma lepiej i bunt rodzi się samoistnie mimo jasnych zasad panujących w domu. Oczywiście, że nie naginamy swoich reguł do metod sąsiadów, ale czasem trzeba się nieźle nagimnastykować podczas tłumaczenia Tak więc konsekwencja , choć jest bardzo istotna, to nie gwarantuje jednak braku buntu. Nie możemy oczekiwać, że całe otoczenie będzie konsekwentne, a dzieci są naprawdę świetnymi obserwatorami. Poza tym bunt jak dla mnie nie jest złym zjawiskiem, bo oznacza, że dziecko ma duże poczucie bezpieczeństwa, nie jest zahukane, nie boi się wyrażać siebie i swoich opinii. Myślę, że to jest ważny element rozwoju. Dzieci opuszczone, lub wychowujące się w warunkach patologicznych nie buntują sie bo nie znają zasad.To jest prawdziwy dramat.
Witam,
Przede wszystkim dziecko mające 4 lata powinno być na tyle samodzielne, aby samo mogło wykonywać drobne czynności samoobsługowe w tym nalewanie wody do kubeczka ( jeśli tego nie potrafi to spróbujcie to przećwiczyć). Odnosząc się do postawienia/ posadzenia go w kącie za karę to jest ok- lecz powinnaś przed postawieniem go do kąta powiedzieć że obraził ( kogo) i że Ci się to nie podoba oraz, że musi odbyć karę. Takie miejsce możecie z dzieckiem wyznaczyć wspólnie np. posadzić w tym miejscu na którym dziecko ma siedzieć dużego miśka tzn. „karnego jeża”. Za każdym razem miejsce na kare musi być to samo, nie może się zmieniać np. jednego dnia siedzi w korytarzu, drugiego w pokoju. Nie, miejsce kary musi być stałe i najlepiej takie gdzie nie ma dużego ruchu i jest mało rzeczy, które mogłyby rozproszyć dziecko w odbywaniu tej kary. Dziecko musi być tego świadome. Nie możesz mu żadnej sytuacji darować, nawet najmniejszej! Przy zastosowanej karze najlepiej sprawdza się minutnik- dziecko musi słyszeć dźwięk kończącej się kary. W czasie gdy on ma kare najlepiej żebyś nie utrzymywała z nim kontaktu wzrokowego, ani z nim nie rozmawiała. Oczywiście mniej go na oku, ale nie rozmawiaj z nim w czasie kary. Jest on dużym chłopcem, więc jeśli wstaje z miejsca, albo ucieka z wyznaczonego miejsca na karę to powinnaś sadzać go tam z powrotem i od nowa nastawiać minutnik. On musi wiedzieć, że to nie są żarty i że za każdym razem jak będzie uciekać Jego kara będzie zaczynać się od nowa. Jednak najważniejsze jest Twoje wytrwanie i upór w dążeniu do celu. Nie powinnaś pozwalać też, aby dziecko podnosiło na Ciebie rękę, bo to już może skutkować większymi problemami wychowawczymi jak będzie starszy.
Zachowanie Twojego dziecka i mówienie obraźliwych słów do Was jest spowodowane tym, że czegoś mu nie pozwalasz lub musi poczekać chwile, bo Ty coś musisz skończyć. Nie możesz być na każde skinienie jego palca, bo niedługo on krzyknie a Ty już będziesz koło niego. Nie można tak dać dziecku się pozbawić. Dziecko musi zrozumieć, że mama ma też inne obowiązki i czasami nie ma czasu zrobić coś na już i teraz. A Ty również pamiętaj o swoich potrzebach i o tym co jest dla Ciebie ważne i cenne.
Ważną kwestią w tym problemie jest informacja czy w życiu syna nie wydarzyło się coś ważnego/ wyjątkowego w ostatnim czasie? Np. zaczął chodzić do przedszkola, macie nowych znajomych? Jeśli nigdy wcześniej taki nie był to warto zastanowić się czy Jego zachowanie może być spowodowane odreagowaniem czegoś, lub branie z kogoś przykładu o którym możesz nawet nie zdawać sobie sprawy. Sprawdź to!
Pozdrawiam, M.
Szanowna Pani,
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że każde dziecko przejawia indywidualne cechy osobowości, a także temperament, w związku z tym nie należy sugerować się zachowaniem innych dzieci, ani trzymać się sztywnych ram rozwojowych. W literaturze odwołującej się do psychologii rozwoju człowieka mówi się o tzw. Buncie czterolatka. W tym okresie dzieci testują granice własnych przywilejów. Jest to okres trudny dla obu stron. Rodzice muszą wykazać się ogromną cierpliwością, oraz zaangażowaniem w wychowanie dziecka.
Należy pamiętać, że do „wieku szkolnego” to rodzice są głównym wzorcem zachowań dla dzieci. Modelowanie następuję poprzez obserwowanie reakcji osób dorosłych z najbliższego otoczenia na różne sytuacje. Warto zatem na wstępie przeanalizować własne sposoby reagowania na sytuacje trudne. Przykładowo: Jeśli dziecko obserwuje kłótnie między rodzicami w której zamiast szukać kompromisu usilnie „stawiają na swoim”, to wzrasta prawdopodobieństwo, że będzie podobnie zachowywać się podczas prób wymuszenia jakichś korzyści dla siebie.
Jeżeli mamy do czynienia z dzieckiem reagującym agresją zarówno słowną jak i fizyczną –tj. dziecko nas wyzywa, próbuje uderzyć, warto zwrócić się o pomoc do specjalisty psychologa dziecięcego. Warto, aby na całą sytuację spojrzał ktoś z tzw. trzeciej perspektywy.
Z takimi zachowaniami należy radzić sobie przy zastosowaniu systemu kar i nagród. Z opisu wynika, że do tej pory stosowała Pani jedynie kary za złe zachowania. Praktyka natomiast pokazuje, że dla dziecka bardziej atrakcyjnym jest „poprawić swoje zachowanie” w zamian za nagrodę. Proponuję zatem spróbować jeszcze raz na spokojnie porozmawiać z dzieckiem i wytłumaczyć mu, że jego zachowanie zarówno Pani jak i Ojcu się nie podoba (należy tutaj wyraźnie lecz subtelnie zaznaczyć, że to Wy jesteście Autorytetami w domu), ale macie propozycję kompromisu. W tym miejscu można zaproponować, że jeżeli dziecko przez jakiś okres czasu będzie zachowywać się prawidłowo tj. nie będzie brzydko mówić, ani bić to dostanie nagrodę (proszę tylko pamiętać aby nie były to słodycze – cukier w nadmiarze powoduje problemy z koncentracją, wywołuje nadpobudliwość i w ostateczności prowadzi do cukrzycy). Proszę pamiętać aby nagroda początkowo nie była zbyt odroczona w czasie – np. 2 tygodnie (kolejne mogą być coraz później), ze względu na to, że dzieci w tym wieku dopiero uczą się cierpliwości. Należy również podkreślić, że oczywiście kompromis nie zwalnia go z kar. Zatem jeżeli pomimo kompromisu będzie źle się zachowywało to zastosujecie Państwo karę. Kara natomiast powinna być dla dziecka nieatrakcyjna – proponuję zapowiedzieć pozostanie w kącie przez 20 minut za każde „przewinienie”. Będąc rodzicem zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwe, ale w stosowaniu zarówno kar jak i nagród należy być bardzo konsekwentnym nawet kiedy dziecko stosuje różne formy manipulacji.