Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

Temat: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Jestem nowa na forum. Powiem szczerze że nigdy wcześniej nie pomyślałabym nawet o napisaniu swojej historii ale życie pokazało że jednak jest inaczej.
Jestem w związku od 8 lat w tym od ponad 2 lat jesteśmy małżeństwem. Mam 25 lat a mąż 28. Przed ślubem układało nam się różnie wiadomo nie zawsze bywa różowo tym bardziej że oboje mamy raczej dominujące charaktery. Ale kochaliśmy się bardzo mimo tego i dlatego po dwóch latach mieszkania jako narzeczeni postanowiliśmy wziąć ślub. Po ślubie zaczęło się między nami coraz gorzej układać mój mąż był o mnie  chorobliwie zazdrosny wszędzie widział tylko zdrady. Często mnie poniżał obrażał sprawdzał na każdym kroku kiedy byłam na zakupach kiedy pojechałam sama do rodziców na weekend wydzwaniał i upewniał się co robię albo bez podstaw posądzał że się z kimś umówiłam. Był zazdrosny nawet o swoich kolegów którzy mnie lubią bo jestem osobą wygadaną i z poczuciem humoru. Kiedyś na imprezie podchodził do nas jego dobry kolega i uśmiechnął się do mnie a ja do niego wiadomo ucieszył się że nas spotkał a mój mąż wtedy podszedł do mnie ścisnął mnie za kark i powiedział po cichu że ciekawe czy jutro będę tak zęby suszyć jak mi pozew o rozwód złoży. Wtedy pierwszy raz wyprowadziłam się z domu i zamieszkałam u brata bo akurat jego mieszkanie było wolne. Ale mąż jak zwykle żałował i przepraszał mnie i po kilku dniach wróciłam bo miał się zmienić. Niestety takich sytuacji było mnóstwo zwłaszcza na imprezach wszystko mu przeszkadzało winna byłam nawet tego że się jakiś facet na mnie spojrzał i już było po imprezie dla mnie kłótnia obrażanie płacz i do domu. Oprócz tego coraz częściej zaczęłam podejrzewać że mąż pali marihuanę a potem to już się nawet z tym nie krył choć wiedział że jestem temu bardzo przeciwna. Wynajmowaliśmy mieszkanie na początku z moja koleżanką i jej chłopakiem bo nie było nas stać żeby wynajmować samemu mieszkanie potem kiedy w grudniu 2013 oni wyjechali za granicę do pracy szukaliśmy kogoś na ich miejsce. Ja znalazłam ogłoszenie że ktoś szuka pokoju na wynajem i zadzwoniłam. przyjechał facet po 40 rozwodnik i oboje stwierdziliśmy że się godzimy na jego mieszkanie z nami. Ja z tym facetem prawie wogóle nie gadałam czasami coś tam jak się mijaliśmy na korytarzu. to mój mąż więcej z nim gadał i przebywał. po niedługim czasie mąż zaczął mi dogadywać że go z nim zdradzam  że zostaje w domu sama z tym facetem. to logiczne w końcu byliśmy współlokatorami. Nawet w łóżku nam się nie układało bo mężowi przeszkadzało że on jest w drugim pokoju ciągle miał akcje że nas podgląda że nagrywa i takie tam. Z mężem nie planowaliśmy dziecka ze względów mieszkaniowych i finansowych ale stało się inaczej w marcu 2014 okazało się że zaszłam w ciążę. mąż się mimo to bardzo ucieszył ja również pomyślałam sobie że może Bóg dał nam te dziecko żeby między nami się w końcu zaczęło układać. postanowiliśmy że pomieszkamy tam jeszcze dopóki będę pracować a potem przeprowadzimy się do moich rodziców. niestety długo to nie trwało ja dość ciężko przechodziłam początki ciąży mdłości senność zmęczenie brak ochoty na seks. ale według mojego męża ja go zdradzałam z tym facetem i dlatego tak mówiłam i nie zawsze chciałam się kochać albo jeździć z nim gdzieś. pod koniec maja znalazłam w pokoju narkotyki nie wiem co to było dokładnie bo się nie znam ale przeraziło mnie to. pokłóciłam się o to z mężem powiedziałam że to koniec że się wyprowadzam bo nie chce z jakimś narkomanem żyć i jeszcze żeby dziecko na to patrzyło. on tłumaczył że to są kolegi a on tylko mu schował. ok pomyślałam może mówi prawdę. za tydzień w niedziele kiedy byliśmy u rodziców męża i on wrócił sobie z kolegą z piwkowania zaczął przy swoich rodzicach pijany gadać że on ma wszystkiego dosyć że on już dłużej nie wytrzyma że jestem złą żoną że sprowadziłam obcego chłopa do domu że go z nim zdradzam a jemu tylko z musu nogi rozkładam. że zabije tego faceta bo mu życie zniszczył. że ja go skrzywdziłam że w pracy tez mam kochanków że ma mnie dosyć. myślałam że to wszystko co słyszę to jakiś koszmar że to nie może być prawdą że jak on może mi tak mówić. byłam wtedy pod koniec 3 miesiąca ciąży bałam się że stracę dziecko zaczęłam płakać krzyczeć że dlaczego mnie tak krzywdzi że czego ode mnie chce za co mi to robi że tyle mu krzywd wybaczyłam. nie wytrzymałam i kazałam żeby jego brat odwiózł mnie do moich rodziców. tak się stało. kiedy moi rodzice zobaczyli mnie całą roztrzęsioną i zapłakaną to myślałam że oszaleją jak on mógł mnie tak w ciąży potraktować. w poniedziałek po pracy pojechałam do mieszkania i zabrałam kilka swoich ubrań i najpotrzebniejszych rzeczy  i powiedziałam mu że nigdy tam nie wrócę i nie pozwolę się poniżać i dziecka też. on niby przepraszał ale dalej mnie szarpał i krzyczał na mnie. minął tydzień ja codziennie zapłakana w pracy w domu z poczuciem niesprawiedliwości a mój mąż w tym czasie najlepsze sobie imprezy w mieszkaniu urządzał z kolegami i nawet się nie martwił co ze mną jak sie czuje. jego rodzice też uważali że się nic nie stało. kiedy do niego zadzwoniłam jak pojechałam po pracy do mieszkania po resztę swoich rzeczy i nie mogłam do pokoju wejść bo go w domu nie było to mi krzyczał przez telefon że zniszczyłam nasze małżeństwo że się puszczałam z tym facetem że teraz frajera na dziecko szukam że jak się urodzi to musi testy zrobić bo on mi nie wierzy. nie widzieliśmy się trzy tygodnie w końcu kiedy emocje opadły spotkaliśmy się parę razy i po moich wielkich namowach mąż również wyprowadził się ze mną do moich rodziców żeby ratować małżeństwo choc za to wszystko nigdy nie usłyszałam żadnego przepraszam bo jak twierdził mój mąż sama sobie jestem winna. ale niestety u moich rodziców tez mi dopiekał że on mi i tak nie wierzy że on mi udowodni że go zdradzałam że kiedyś się wszystko wyda. tak jakby sugerował że jak się dziecko urodzi to się wyda. u moich rodziców mieliśmy sobie urządzać pokój dla nas bo rodzice dostawili dwa pomieszczenia a kiedy dowiedzieli się o ciąży to postanowiliśmy że akurat to będzie dla nas pokój i taka niewielka garderoba. mój tata tam wszystko robił czasami też bracia pomagali jak mogli, mąż niby też ale zawsze miał jakieś wymówki żeby na weekendy do rodziców jeździć a w tygodniu niestety pracował od rana do nocy więc też nie pomagał. pomógł w sumie tylko przy malowaniu. ja w 6 miesiącu ciąży malowałam składałam meble z tatą układałam panele pomagałam wieszać karnisze sprzątałam i wszystko sama kupowałam za swoje pieniądze bo chciałam żebyśmy mieli w końcu swój kąt a mój mąż jak miał tylko wolne od pracy to musiał odpoczywać i do rodziców jeździć. w końcu miara się przebrała kiedy ja w 7 miesiącu sprzątałam w naszym pokoju układałam nasze ciuchy wszystkie rzeczy sprzątałam myłam okno to on musiał do rodziców jechać zawieźć ich gdzieś samochodem i nie było go od piątku wieczorem do poniedziałku. moja mama tego nie wytrzymała że ja płacze że sama to wszystko robię i zadzwoniła w sobotę wieczorem do teściowej i powiedziała jej że miejsce jej syna jest przy ciężarnej żonie i że powinien mi pomagać. kiedy mój mąż w końcu w poniedziałek rano zajechał do moich rodziców żeby coś tam zabrać to moi rodzice wyskoczyli do niego że jak on tak robi to nie jest żadnym mężem że nie będzie sobie tak przyjeżdzał kiedy będzie chciał jak do dziewczyny że ma przyjechać z rodzicami na poważną rozmowę o naszym małżeństwie. no i tak od słowa do słowa moja mama go uderzyła w twarz i powiedziała żeby się wynosił bo jest nieodpowiedzialny i zniszczył mi życie. Mój mąż się tak obraził po tym. widzi we wszystkim tylko mój błąd i moich rodziców wtrącanie że zniszczyli nam życie że on nie będzie z nimi mieszkał. no i tak już drugi miesiąc mieszkamy osobno. ja nie chce pójść do niego  on nie chce przyjść do mnie. na wynajem tez nie bo nie damy rady finansowo. zresztą ja chce wrócić do pracy a tylko moja mama może zaopiekować się naszym dzieckiem. co mam teraz robić? on już mi krzyczał że jak nie chce pójść za mężem tylko się rodziców słucham to się ze mną rozwiedzie. ja za 3 tyg. urodzę mieszkam sama u rodziców czuję się bardzo samotna i pokrzywdzona że mnie to wszystko spotkało choć na to nie zasługuje. też myślę o rozwodzie tylko boję się że nie dam rady sama. czy mogę liczyć na jakieś porady?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Tego opisanego w żadnym wypadku.

3 Ostatnio edytowany przez npbasia (2014-11-03 23:13:12)

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Witaj, mogę tylko wyobrazić sobie jak się czujesz, sama mam dwójkę dzieci i sądząc po sobie samej kobiecie w ciąży potrzebny jest odpowiedzialny partner u boku, ktoś na kim można się wesprzeć. Jedyna rada jaką mogę Ci dać (również ze względu na własne doświadczenia): nie warto ciągnąć czegoś co od początku nie rokuje. Nie Ty, kobieta w ciąży, powinnaś latać za facetem, który nie kwapi się wziąć odpowiedzialności za rodzinę i dla którego imprezy i używki są od niej ważniejsze. On jeszcze niestety nie dojrzał emocjonalnie do bycia głową rodziny i w dodatku ma zaburzenia w postaci chorobliwej zazdrości, jest zaborczy. Jeżeli teraz tak po prostu do niego wrócisz nie będzie miał motywacji do pracy nad sobą i będzie tylko gorzej. Myślę więc że nie warto w to dalej brnąć, dziecko też potrzebuje zdrowej atmosfery i odpowiedzialnych opiekunów do prawidłowego rozwoju. Najpierw to Twój mąż powinien zacząć codziennie Ci udowadniać że się zmienia. Oby tak się stało a jeśli nie - nie warto tracić dla niego kolejnych lat życia.
A i jeszcze - nie będziesz sama - będziesz miała pomoc rodziców, zobaczysz jak bardzo nieocenioną..

4

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Dasz radę. Mocno wierzę w to, że dasz radę. Nie pozwól więcej robić sobie krzywdy. Nie zasłużyłaś i nic nie jest Twoją winą. Rób tak żebyś była szczęśliwa. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Nieszczęśliwy pan tatuś to nieszczęśliwa cała rodzina.
Trzymam kciuki bardzo mocno za tak silne kobiety, które mówią "dość".

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Nie ma czegos takiego jak malzenstwo dla dobra dziecka kosztem dziecka czy rodzicow dziecka. Nie czytalem Twojej wypowiedzi (brak czasu) ale ogolnie celem malzenstwa jest obopolny rozwoj malzonkow w atmosferze poczucia bezpieczenstwa, wsparcia oraz wychowanie dzieci w takiej samej atmosferze. Przyjecie zlych wzorcow przez dziecko od rodzicow w trakcie wychowania skutkuje potem powielaniem tych negatywnych wzorcow w zyciu przyszlym i prawie kazde dorosle juz dziecko to samo powie, ze wolalo by wychowywac sie z jednym rodzicem niz w atmosferze ciaglych klotni, pijanstwa, bijatyk, braku milosci. Oczywiscie brak jednego z rodzicow w procesie wychowawczym to duza dysfunkcja. Niestety nie zastepuje jej w zaden sposob pozorna obecnosc.

Przeczytalem jednak Twoja wypowiedz i nie widze tutaj jakiejs negatywnej roli Twoich rodzicow. Szkoda wprawdzie ze mama sie nie powstrzymala bo Twoj chory maz ma pretekst. Ale to sprawa drugorzedna. Pierwszorzedna sprawa to sprawa przemocy ktora wobec Ciebie stosuje (fizyczna i psychiczna) oraz brania narkotykow. Narkoman to juz nie jest czlowiek, lepiej powiedziec ze Twoj maz nie stroni od uzywek. To tak samo jak z alkoholikiem a do tego jeszcze uzupelnia sie to z charakterem dajac negatywny skutek w postaci zwiekszenia a nie zmiejszenia przemocy.

Niestety ale do meza nie ma co wracac ze wzgledu na stala juz przemoc obecna w waszym zyciu. Rozwiazania sa dwa. Albo terapia albo rozwod z orzeczeniem winy meza. Mozna tez zastosowac kroki prawne w postaci zalozenia tzw. niebieskiej karty czego zwykle nie proponuje ale w tym przypadku jest to uzasadnione. Rowniez mozna oskarzyc prawnie o znecanie sie psychiczne i fizyczne i choc to nieprzyjemne dla bliskiej osoby (takie oskarzenie i problemy prawne) to czasami nie ma innego wyjscia. Chodzi tutaj nie tylko o Ciebie. Rowniez dziecku bedziesz musiala formalnie kiedys pokazac jaki jest ojciec oraz np. jesli sie rostaniecie to innej kobiecie. Zeby nie niszczyl zycia innym ludziom. Takie osoby trzeba trzymac bardzo krotko i nie pozwalac sobie na kolejne slowa lub wyskoki. Po prostu wytrenowac do hamowanai okreslonych zachowan (po ew. zmianie pod wplywem np. Twoich dzialan).

W momencie urodzenia sie dziecka maz moze na krotko zmienic swoje zachowanie sie. Ale stalej zmiany nie bedzie jesli nie bedzie wspomagany albo srodkami farmakologicznymi, spotkaniami z psychologiem oraz terapia antyuzaleznieniowa od uzywanych uzywek lub nie bedzie mial prawnego bicza nad glowa, ktory bedzie go hamowal w formie np. zagrozenie wiezieniem lub opowiedzialnoscia karna (np. wstyd w pracy, czy w miejsciu zamieszkania, wobec swoich rodzicow, itp.)

6

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Zniszczonaprzezlos niestety Twój mąż powinien się leczyc.
On sam piwkuje a Ty go zdradzasz http://emotikona.pl/emotikony/pic/zdziwko.gif
To jest chore i będzie chore.
A dla dobra dziecka to będzie lepiej jak się rozstaniecie.
Niech ono nie będzie świadkiem wyzwisk wobec Ciebie ze strony ojca.
Ja się tak zastanawiam czy on dorósł do roli męża i ojca, chyba nie.
I dlatego niech piwkuje.

7

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Dla dobra dziecka powinnaś tego pana trzymać jak najdalej od siebie.
To zwykły psychol.
Nagraj kilka jego akcji żeby mieć dowód na wszelki wypadek.

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Dziękuję za Wasze posty. Powiem szczerze chciałam usłyszeć  jakieś obiektywne wypowiedzi na temat sytuacji w moim małżeństwie, bo wiadomo moja rodzina: rodzice, siostra i dwóch braci wszyscy starsi ode mnie którzy mają normalne rodziny są oczywiście za mną i uważają że dobrze postąpiłam i zawsze mnie wspierają. Natomiast rodzina męża uważa że powinnam od rodziców się wyprowadzić( bo przecież się wtrącają) do nich mimo tego że szykowaliśmy specjalnie pokój dla nas i dziecka u moich rodziców ewentualnie wyprowadzić się znów do miasta i wynajmować mieszkanie za które teść ma płacić( bo mąż zarabia 1600 i ledwo samemu mu wystarcza). Tylko że ja nie potrzebuje żeby ktoś sponsorował mi życie inaczej zostałam wychowana. Ja też uważam że to mąż teraz powinien za mną przyjść tym bardziej że w każdej chwili mogę zacząć rodzić a jego nie ma bo z rodzicami swoimi mieszka. ale tak myślę że jeśli po urodzeniu dziecka nie zamieszka z nami i nic nie zrozumie to złoże pozew o rozwód. będzie mi ciężko bo w mojej rodzinie wszystkim się ułożyło a w moim życiu to jakaś katastrofa. ale cóż chyba lepiej być samemu niż pozwolić sobą całe życie pomiatać.
Boli mnie to że mąż mnie ciągle obwinia i moją rodzinę i mówi że kiedyś dziecko będzie tez miało tylko do mnie pretensje i do dziadków że zniszczyli wszystko bo się wtrącali.

9

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Jedyna szansa jest w jakiejś terapii małżeńskiej. Bez pomocy osób z zewnątrz nie da się tego małżeństwa uratować. Zawsze warto ratować małżeństwo, jak się składa przysięgę to trzeba zrobić wszystko, aby jej dotrzymać.  Jednak jeżeli mąż nie zgodzi się na terapię albo nie przyniesie ona zamierzonych skutków, to nie widzę innego rozwiązania jak rozwód.

10

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Słuchaj..ja wszystko mogę zrozumieć,niech i by były zdrady,narkotyki,kłótnie,zazdrość..ok można tto zdzierżyć...ale jednego nie można. Otóż przynajmneij dla mnie...kobieta w ciąży to świętość...tzn. nie wazne co by nawet najgorszego zrobiła  itd. nie powinno sie jej denerwowac,kazać kłócić ,pracowac cięzko fizycznie itd. po prostu dzisdziuś który tam sobie w brzuszku rośnie musi mieć spokój i matka musi mieć spokój..to raptem 9 miesięcy da się wytrzymać i nei kłócić nie robić zamieszania. Twój facet to zwykły palant,świnia jakich mało,bez zasad i uczuć...zarówno do ciebie ale przxede wszystkim do dziecka i ciebie będącej w ciąży.To jakas makabra co przeczytałem.

11

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?
robert247 napisał/a:

Słuchaj..ja wszystko mogę zrozumieć,niech i by były zdrady,narkotyki,kłótnie,zazdrość..ok można tto zdzierżyć...ale jednego nie można. Otóż przynajmneij dla mnie...kobieta w ciąży to świętość...tzn. nie wazne co by nawet najgorszego zrobiła  itd. nie powinno sie jej denerwowac,kazać kłócić ,pracowac cięzko fizycznie itd. po prostu dzisdziuś który tam sobie w brzuszku rośnie musi mieć spokój i matka musi mieć spokój..to raptem 9 miesięcy da się wytrzymać i nei kłócić nie robić zamieszania. Twój facet to zwykły palant,świnia jakich mało,bez zasad i uczuć...zarówno do ciebie ale przxede wszystkim do dziecka i ciebie będącej w ciąży.To jakas makabra co przeczytałem.

Jaka szkoda, że ludzi o takich poglądach jak na lekarstwo... Cudownie jest czytać takie słowa pisane przez mężczyznę.

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Mój mąż nawet sam zaproponował terapię ale jak to on stwierdził z góry że to ja mam ze sobą problem. że na tej terapii mi powiedzą że jako żona powinnam pójść za mężem. ok tylko jaką ja mam przy nim stabilizację bezpieczeństwo no i oczywiście wsparcie??? żadne! nie potrafię mu po tym wszystkim zaufać, zostawić to co było zaplanowane mieszkanie z rodzicami pomoc od mamy, stracić możliwość powrotu do pracy. boję się że on się nie zmieni i że niedługo znowu z płaczem do rodziców wrócę.

Prosiłam go tłumaczyłam, że pomieszkamy z moimi rodzicami aż dziecko podrośnie ja będę mogła do pracy wrócić nie martwiąc się o opiekę nad dzieckiem. A jak już będzie można dziecko do wczesnego przedszkola oddać to pójdziemy na swoje. myślę że proponuję mu rozsądne rozwiązanie.

13

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?
zniszczonaprzezlos napisał/a:

pomyślałam sobie że może Bóg dał nam te dziecko żeby między nami się w końcu zaczęło układać.

Aha, interesujacy tok myslenia. Przewaznie jest tak, ze dla kruchych mlodych zwiazkow ,  narodziny  dziecka sa bardzo nieodpowiednim "klejem".

14

Odp: Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Jeśli mąż nie ma szacunku do żony - nie warto. Sprawdzałam na sobie. Przeczytaj sobie moją historię. Chyba nie chcesz, żeby Twoje dziecko wychowywało się w takim domu???

Twój małż to gnida- jak można tak traktować kobietę w ciąży????! Twoi rodzice mają rację. Uciekaj dziewczyno pókiś młoda !!!!

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy warto ratować małżeństwo dla dobra dziecka?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024