Chcę podzielić się problemem, który od bardzo długiego czasu wraca do mnie co chwilę i strasznie męczy.
Jestem z moim partnerem od dwóch lat. Boję się czasem iść z nim na spacer, między ludzi. Chodzi o to, że mój facet - według mnie - patrzy na inne tak, że nawet się z tym nie kryje.
Nawet wczoraj miałam taką sytuację - wyszliśmy na rolki do parku. W miejscu, w którym byliśmy, było dużo ludzi. W pewnym momencie jak mój facet jechał sporo przede mną zauważyłam, jak spojrzał w bok na bardzo ładną dziewczynę która przechodziła obok, z koleżanką. Myślałam, że mi się przewidziało, ale nie - tylko one szły wtedy po tamtej stronie.
Ponieważ to nie jest pierwsza taka sytuacja, zapytałam go trochę pokrętnie, by zobaczyć, co powie: "Widziałeś tamte dwie dziewczyny ubrane na niebiesko?" a on: "Nie." I potem mu powiedziałam, że widziałam jak na nią długo spojrzał (to był jedyny raz na tym spacerze) na co on jak zwykle w tej sytuacji zrobił mi awanturę że mam zwidy i przesadzam. Tymczasem jak to widziałam na własne oczy. Naprawdę gdyby to się zdarzyło raz czy dwa nie robiłabym afery, ale takie sytuacje się powtarzają.
Kiedyś w towarzystwie było mi strasznie wstyd bo poszliśmy ze znajomą parą na kawę i podczas tego wypadu mój partner zobaczył duży plakat z prawie nagą kobietą i nie spojrzał na nią dyskretnie tylko gapił się dłuższą chwilę, aż nasza znajoma i znajomy to dostrzegli...było mi wtedy wstyd, chciałam zapaść się pod ziemię że mój facet przy mnie gapi się tak ostentacyjnie.
Kiedy mu powiedziałam by jak już musi to robił to dyskretnie to stwierdził, że jestem nienormalna tak samo jak każdy kto uważa, że jego zachowanie (dłuższe patrzenie na inną kobietę w mojej obecności) jest chore, ten sam jest chory, bo "ludzkie ciało to najbardziej naturalna rzecz i nie widzę powodu, dla którego moją dziewczynę miałoby obrażać to - jakbyś Ty patrzyła dłużej na plakat gołego gościa przy naszych znajomych lub tylko przy mnie, w ogóle by mnie to nie ruszyło". Nic do niego nie dociera.
Dodam, że ostatnio przebąkuje o ślubie, o dzieciach, twierdzi, że chce być tylko ze mną. Ok, ale te zachowania....one i tak mnie ranią za każdym razem. Czy tak już będzie zawsze?:(