Przeglądanie telefonu a zaufanie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Przeglądanie telefonu a zaufanie

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 74 ]

1

Temat: Przeglądanie telefonu a zaufanie

dużo tu na forum porad jak to nie wypada przeglądać telefonu partnera (żony, męża, dziewczyny, chłopaka).
Tłumaczone jest to zaufaniem. A skoro tak to w czym problem? Co mamy do ukrycia?
Jeśli ufamy tej drugiej osobie, szanujemy i jesteśmy uczciwi to w czym rzecz.
Ciekaw jestem Waszych opinii na ten temat.
Bo ja uważam że jeśli się komuś ufa to nie chowa się telefonu.

Pewnie zaraz ktoś napisze ze skoro ufa to po co sprawdza mi telefon.
No właśnie jeśli będzie leżał, i jesteśmy fer to nie będzie sprawdzał/sprawdzała bo nie będzie miał/miała powodów.
Wydaje mi się że przeciwni są Ci co mimo wszystko coś tam do ukrycia mają.

Ciekaw jestem co Wy na to?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Jestem przeciwna profilaktycznemu grzebaniu w cudzym telefonie (szufladzie, szafce, torebce, kieszeni...) bez zgody właściciela. I nie ma to nic wspólnego z zaufaniem, ale z elementarną kulturą.
Owszem, każdy człowiek ma prawo do prywatności i może chcieć coś ukryć.
Niekoniecznie zdięcie kochanki.

Z drugiej strony uznaję coś takiego w celu zdobycia dowodów.

3

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Mojego męża tel jak i mój leży dostępny w każdym miejscu domu, jakoś nigdy nie odczulam chęci, ani potrzeby, ani pokusy  aby mu szpiegować tel i grzebać w każdych plikach w każdym zakamarku tel.
Nie raz mówi sam z siebie , abym wysłała sms z jego nr do.. ,lub  odczytala sms na glos co przyszło ,bo teraz nie może , ale żeby w celach jakiś tam  detektywistycznych, wścibskich  szukać dziury w całym to co , to nie - to samo jest wobec mojego tel/lapka . Nigdy nie było chowania, ukrywania elektroniki przed sobą

Jak dzwoni tel sluzbowy  do męża to mam na uwadze , ze to do niego dzwoni i ktoś chce porozmawiać z nim ,a nie ze mną, nigdy nie upoważniona, ani nie proszona nie odbieram NIE do mnie tel, bezcelowe, to samo tyczy się ,kiedy ktoś  na MOJ nr dzwoni, czyli ewidentnie do mnie ma sprawę i mąż pierwszy z siebie nie odbiera mojego tel, ewentualnie kom. mi poda bez prowadzenia rozmów z kims, kto nie ma do niego żadnego interesu ,ani sprawy

4

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Nie przeglądam i nie pozwalam przeglądać mojego telefonu z jednego powodu- piszę z wieloma ludźmi, bratem, przyjaciółmi, i to czasami o bardzo intymnych problemach, i nie życzę sobie żeby ktokolwiek bez mojego pozwolenia wścibiał nos w nieswoje sprawy. Tak samo nie chciałabym, żeby chłopak mojej przyjaciółki czytał np. o moich infekcjach. Nie i koniec.

5

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Jest coś takiego, jak prywatność korespondencji, którą naruszasz, przeglądając czyjś telefon bez pozwolenia.
Tego się po prostu nie robi - tak samo, jak się nie czyta listów zaadresowanych do kogoś innego.

6 Ostatnio edytowany przez assassin (2014-05-27 09:11:49)

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Co do profilaktycznego trzepania elektroniki i innych rzeczy zasadniczo zgadzam się z Iceni.
Jeśli jednak coś ewidentnie nie gra/dochodzą różne słuchy, a druga strona przy wielu próbach nie chce na ten temat rozmawiać lub ewidentnie kręci, to mogę być skończonym chamem, ale nie chciałbym, żeby pół osiedla/miasteczka/wioski miało przez dłuższy czas ubaw, że czeka mnie malowanie sufitu lub inne jeszcze gorsze reperkusje.
Absolutnych przeciwników zapytam o to co by doradzili temu gentlemanowi -> www.netkobiety.pl/t70127.html . Rano facet miał dom, pracę, rodzinę, żonę... po południu został sam, bez pracy i dachu nad głową i jak się okazuje do pełni szczęścia brakowało mu komornika na karku, a więc teraz już go ma...

7

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Moim zdaniem w prawdziwej relacji nie ma nic do ukrycia. Trudno mi sobie wyobrazić problem o którym pisałbym z koleżanką z pracy a nie rozmawiał z moją kobietą? Jedyne co mi przychodzi do głowy to detale dotyczące zdrowia, ale o tym się rozmawia w zaciszu przychodni co nie?

Podoba mi się gdy kobieta nie ma problemu z pożyczeniem mi swojego telefonu bo nie ma tam nic dla niej krępującego. Albo nie panikuje bo podchodzę do komputera z jej otwartym kontem email. To nie znaczy że ja będę tam czegoś szukał, ale miło jest czuć że ona nic nie ukrywa, nic nie hoduje na boku. To żadna ujma na jej atrakcyjności, wręcz przeciwnie, cudownie jest czuć że ktoś dla mnie ważny bardzo mi zaufał. To także wielka odpowiedzialność aby tego zaufania nie nadwyrężyć, nie wykorzystać.

8

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Widze temat z watkiem pobocznym z innego o szpiegowaniu co partner pisze i do kogo.
To nie listy gdzie wazniejsze informacje sa przesylane jak dokumenty bankowe, inne wazne o roznym znaczeniu.
Jak dogadaja sie ze jest jawnosc i nawet maja hasla do swych skrzynek i piny do tel to ok mozna podziwiac, jesli to jedyne jakich uzywaja szafa gra tyle ze jest ryzyko przejecia ich gdy nagle zepsuje sie czy rozstana z dnia na dzien hmm
Problem wtedy jak bardzo jej/jego znajomy moze sie spoufalac i kiedy granica jest przekraczana ze trzeba interweniowac.

9

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Jakby facet chciał sobie sprawdzać mój telefon to mógłby sobie sprawdzać bo i tak nic tam nie ma, z telefonu korzystam tyle na ile to rzeczywiście konieczne, więc mi by to nie przeszkadzało. Chociaż są też pewnie osoby, które mogą mieć w telefonie np. jakieś osobiste smsy od przyjaciół i uważam, że w takich przypadkach niechęć do udostępniania telefonu jest uzasadniona. Ja natomiast nigdy niczyjego telefonu bym nie przeglądała. Nauczono mnie, że cudzych rzeczy się nie rusza, nie swojej korespondencji się nie czyta, że każdy ma prawo do zachowania prywatności. I dla mnie to jest świętość, nigdy by mi przez myśl nie przeszło, żeby sprawdzać telefon.

10

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
kalinka86 napisał/a:

I dla mnie to jest świętość, nigdy by mi przez myśl nie przeszło, żeby sprawdzać telefon.

Gdybym podwjrzewała męża, że planuje morderstwo nie miałabym najmniejszych skrupułów.
Chorobliwa nieufność to nieładna cecha, ale ślepa wiara bywa zabójcza.... ;P

11

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Od 36 lat mam męża i nigdy nie wsadzilam łapy do jego kieszeni, ani on do mojej torebki. Nie czytaliśmy listów nie do nas adresowanych, ani nie przetrząsaliśmy swoich telefonów ani laptopów.
Czlowiek ma prawo do prywatności nawet wtedy gdy jest żoną/mężem.

Takie DAWNIEJ były zasady.

12

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Bardzo budujący jest ten wątek, bo w innym odnosiłem wrażenie, że każdy każdemu sprawdza codziennie telefon. W telefonie mogą być różne rzeczy - korespondencja z przyjaciółmi, rodziną, informacje o planowanej niespodziance, informacje zdrowotne. Mogą być jakie zabłąkane smsy z poprzedniego związku - musiałbym spędzić parę godzin, żeby to wszystko pokasować, zwyczajnie mi się nie chce. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby moja partnerka czytała moje smsy, maile, listy. I nigdy też nie przyszło mi do głowy, żeby czytać korespondencję mojej partnerki. Ona nie jest moją niewolnicą. Nie wyobrażam sobie też sprawdzać jej korespondencji - to by chyba świadczyło,że jestem chorobliwie zazdrosny lub zalękniony jej odejściem.

13

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Witaj serce1, ciekawie piszesz. Coś przekonało mnie, żebym odwiedziła więcej Twoich wypowiedzi w  postach i muszę przyznać,że niesiesz za sobą wiele ciekawych wątków. Nie chcę tu, na forum robić osobistych wywodów, mam natomiast prośbę do Ciebie serce1, napisz  (jeśli oczywiście myślisz, że warto) swój kontakt do Ciebie a odpiszę. Jesteś ciekawą osobowością, tylko więcej wiary w  to, co robisz:) zawsze aniołek

14 Ostatnio edytowany przez kammiś (2014-07-27 01:58:17)

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

mhm... ja swojego faceta nie zdradzam i nigdy bym tego nie zrobiła ale nie wiem czemu nie lubie nikomu pokazywać telefonu, nie lubie jak ktoś go przegląda
bo piszemy tam różne głupie rzeczy z przyjaciółkami (nawet tak głupie jak sprawozdanie z całego dnia łącznie z tym co jadłam na śniadanie big_smile ), bo może tam być nieudane selfie itp big_smile nie wiem, telefon traktuję jak bardzo osobistą rzecz mimo że nic tam nie ma takiego
zresztą telefon służy też do przeglądania neta... i np. natknąłby sie na to forum. albo na to że szukam prezentu i kombinuje co zrobić na jego urodziny
no nie wiem, nie lubie pokazywać i już. on z kolei nie ma oporów żebym sie bawiła jego telefonem
zresztą mój telefon to może być uznany za narzędzie zdrady big_smile bo mam wszystkie smsy pokasowane, wiadomości na fb też, stare połączenia, historię też czasami. a ja po prostu jestem pedantyczna i mam porządek nawet na telefonie i w laptopie. także co człowiek to inne podejście

15

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

idąc tokiem rozumowania autora - kontrola najwyższą formą zaufania?
nie sprawdzam telefonu, nigdy nie sprawdzałam, potrzeby nie czuje właśnie przez zaufanie. Sama telefonu nie chowam, wiem że mój mąż go nie będzie przeglądał, bo ma do mnie zaufanie i szanuje moją prywatność. Uważam, że przeglądanie telefonu, komputera, osobistych rzeczy drugiej osoby, bez względu na to jak blisko jesteśmy, jest naruszeniem prywatności. Stwierdzenie, że skoro ktoś nie chce czegoś pokazać to pewnie ma coś do ukrycia jest rodzajem szantażu. Pewnie są osoby którym to nie przeszkadza, ale ja od dziecka miałam wpajany szacunek dla prywatności, więc osoba chcąca mnie sprawdzać, byłaby z miejsca zdyskwalifikowana

16

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Zarówno ja, jak i mój partner, mamy po dwa telefony. Służbowe i prywatne. Zazwyczaj leżą na widoku. Jesteśmy razem trzy lata i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby tam szperać, włączać, czytać, oglądać etc. R. ma takie samo podejście. Nie odbieramy odbieramy też swoich telefonów (nawet, gdy dzwoni ktoś z rodziny).

Jak widać, nie mam zadatków na detektywa.

17

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Moja była przyjaciółka zgubiła telefon. w salonie dostala nowa karte ale nie miała telefonu drugiego. miałem stary nie używany od 5 lat tel i postanowiłem jej pożyczyć go . przy niej zdazylem wykasować wszystkie kontakty i wiadomości ale ze bateria była stara nie  zdazylem wykasować zdjęć które kiedyś nim robilem oraz zdjęć otrzymanych. powiedzialem jej o tym ze zdjęcia zostały i żeby nie zagladała do nich a ona na to ze telefon będzie tylko uzywala jako budzika bo nic innego w domu nie miała . okazala się ze karta włożona do telefonu z salonu była uszkodzona i nie aktywowała się.napisala do mnie maila ażeby w obsłudze klienta interweniować .spotkaliśmy się po 3 dniach i ona do mnie z wielkimi pretensjami co tam za zdjęcia i ze ona nie widzi ze mna dalszej możliwości spotkan . powiedziała to z taka drwina i wyzwiskami ze byłem zszokowany .nasze kontakty były dosyć luźne na zasadzie przyjaźnią a z tego wygladało jakby ona była moja zona i miała pretensje ze kiedyś przed laty spotykałem się z innymi paniami i zdjęcia sobie wymienialiśmy. jak już miała sprawny telefon  nie wiem czy kupila nowy czy od kogos dostala napisala sms do mnie  kazała wykasować sobie wszystkie jej zdjęcia i wiadomości oraz abym jej już dał spokój .Może mi ktoras pani poradzi czy warto się o te osobe jeszcze walczyc czy po prostu dac sobie spokoj z nia. Nie czuje się winny tej sytuacji. bardzo ja lubiłem, pomagałem jej  i ona tez tak mi pisała a teraz jak szybko ja ogarnęła nienawiść. Poradzcie.

18

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
marena7 napisał/a:

Od 36 lat mam męża i nigdy nie wsadzilam łapy do jego kieszeni, ani on do mojej torebki. Nie czytaliśmy listów nie do nas adresowanych, ani nie przetrząsaliśmy swoich telefonów ani laptopów.
Czlowiek ma prawo do prywatności nawet wtedy gdy jest żoną/mężem.

Takie DAWNIEJ były zasady.

Oczywiście, tak powinno być i w większości przypadków jest.
Uznaję jednak pewne wyjątki. Wyobraź sobie, ze pewnego razu ten super mąż zaczyna kręcić. Wmawia ci, że idzie gdzieś a tak naprawdę go tam nie ma. Zaczyna wracać późno, telefon trzymać przy dupie, wychodzi i gdzieś dzwoni. Niby jedzie w delegacje ale czujesz, że coś jest na rzeczy. Czujesz (bo znasz tego człowieka), ze jest inna, coś się dzieje. Ktoś  go widział z jakąś babką w knajpie (a miał być wtedy na szkoleniu). W domu złości go byle co, jesteś przeszkodą, czujesz to na każdym kroku. Na twoje pytania co się dzieje, czy ma kogoś on się złości i robi z ciebie idiotkę. Jak myślisz, gdy już czujesz, ze nie dajesz rady i chcesz poznać prawdę bo zwariujesz, nie zajrzysz do jego telefonu? Zaręczam ci, zajrzysz :-)
Zasady obowiązują do czasu gdy ta druga osoba jest fer. Ale gdy nie ma innego sposobu aby poznać prawdę ratujesz się nawet w taki sposób.

19

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Nie należy sprawdzać niczyjej korespondencji, każdy ma prawo do zachowania tajemnicy korespondencji, chociażby dlatego, że w smsach czy mailach mogą być zwierzenia jakiś innych osób. Uważam, że bycie dziewczyną czy żoną nie uprawnia do lustrowania drugiej połówki.
Ale to jest już kwestia dobrego wychowania. To wynosi się z domu, że nie czyta się cudzych listów, nie grzebie po szafkach w cudzym mieszkaniu etc.

20

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Ja ani mój partner nie chowamy przed sobą swoich telefonów - to by było, owszem, podejrzane - ale też nie wyobrażam sobie, żeby przeglądać jego telefon, czy żeby on przeglądał mój. Nie mamy nic do ukrycia, nie szyjemy nic  na boku. To są prywatne rzeczy, to o czym rozmawiam z przyjaciółmi, czy on ze swoimi. To, że jesteśmy w związku, nie oznacza, że trzeba się dzielić WSZYSTKIM.

Nie mam nic do ukrycia, ale wściekłabym się, gdybym o przyłapała na grzebaniu.

21

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Sprawdzanie telefonu nigdy mi się dotychczas nie zdarzyło. Pożyczano mi telefony, ja też swój użyczałam, ale nie wpadłam na pomysł by myszkować. Po prostu zrobiłam, co miałam zrobić.
Nie lubię używać czyichś rzeczy prawdę mówiąc, w jakim to zażyłym związku bym z tą osobą nie była. Odebrać telefon jeszcze bym mogła, jeśli bym sądziła, że to bardzo potrzebne w tym momencie.   

Ale czułabym się źle, gdyby ktoś mi coś przeglądał. Nie dlatego, że coś ukrywam, ale mam swój instynkt terytorialny i przywiązanie do prywatności na tyle silne, że bym się po prostu niekomfortowo z tym czuła. Podobne uczucia wywołuje we mnie ruszanie moich rzeczy bez potrzeby czy zaglądanie do szuflad, nawet z niewinnych powodów. Taka już niedotykalska jestem.

Nie wiem co bym zrobiła, gdybym podejrzewała np. zdradę. Ale wizja zaglądania komuś w prywatność jest bardzo wbrew mnie, więc to by była ciężka wewnętrzna walka.

22

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Kwestia widzenia zależy od miejsca siedzenia. Mówimy o zaufaniu osób, które nigdy nie miały podstaw do wątpliwości, ale są sytuacje że bezgraniczne zaufanie zostaje nadszarpnięte i wtedy zmienia się postać rzeczy. Z jednej strony człowiek chce wiedzieć, a z drugiej sprawdzić lojalność i szczerość słów partnera. Hm pytanie: czy w tej gorszej sytuacji da się odbudować zaufanie i partner, który przesadził to zrozumie i zaakceptuje.

23

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
serce1 napisał/a:

A skoro tak to w czym problem? Co mamy do ukrycia?
Jeśli ufamy tej drugiej osobie, szanujemy i jesteśmy uczciwi to w czym rzecz.
Bo ja uważam że jeśli się komuś ufa to nie chowa się telefonu.
Wydaje mi się że przeciwni są Ci co mimo wszystko coś tam do ukrycia mają.

Bzdura totalna - do ukrycia nie mam nic, z tego prostego powodu, że gdybym miała, to bym usunęła - na tyle inteligencji jeszcze mam. A więc czy jest powód, czy go nie ma, na jedno mi wychodzi. Nie zyczę sobie grzebania w moim komputerze czy telefonie, bo to moje prywatne rzeczy, a ja prywatność bardzo szanuję - zarówno swoją, jak cudzą. Nie chcę ani być sprawdzana, ani musieć sprawdzać kogos - gdybym musiała, oznaczałoby to, że jestem w tak kiepskim związku, że po prostu bym w nim nie była.

24

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Nigdy nie romansowałem przez telefon, nigdy nie miałem w nim żadnych zdjęć dziwnych, smsów ani innych rzeczy. Kiedyś nawet chciałem aby partnerka sprawdziła, szedłem się kąpać celowo zostawiałem na wierzchu odpowiednio zaznaczając aby zobaczyć czy przegrała z silną wolą. Nie przegrała nigdy. Ciekawość jednak zjadła ją kiedy na wakacjach wieczorem wymieniałem się wiadomościami. Pytałem w nich przyjaciółkę jaki upominek by chciała. Poszedłem się kąpać, kiedy wróciłem widziałem, że było grzebane wink Było zaparcie, kiedy jednak powiedziałem "Kochanie tutaj był jak widzisz włos na telefonie a jest teraz go nie ma to przyznała się. Zwykła ciekawość z jej strony tak to tłumaczyła. Wybaczyłem od ręki. Wierzyłem, że kiedy mamy to za sobą to się nie powtórzy. Nie powtórzyło się już nigdy więcej przez prawie rok. To chyba takie nasze ludzkie ułomności ciekawskie. Wtedy zaglądamy i albo coś znajdujemy i robi się problem, albo ślepo już później wierzymy...

Ciekawość ludzka nie zna granic a co związek jest inny i nie ma żadnego złotego scenariusza jak to się potoczy. Ktoś po 10 latach może sprawdzić a inny nigdy tego nie zrobi.

Nie czułem pogwałcenia mojej prywatności. Poczułem tylko chwilową słabość drugiej strony. Była ogromnie mega ciekawa z kim tak piszę namiętnie 20 minut przed samym snem wink

25

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

10 czerwca 2016 o 08:30   

Mam problem, moj maz uzalezniony jest od tel Ze wzgledu na prace posiada 3. Gdy tylko dzwoni telefon doslownie biegnie by go odebrac. Ja natomiast traktuje telefon inaczej Podchodze spokojnie do odbioru czasem gdy jestem pare metrow maz odbiera za mnie i przekazuje ale tez w pospiechu. Prosilam go juz nie raz zeby nie oobieral mojego telefonu Jesli ktos chce zadzwoni drugi raz lub ja oddzwonie. Nigdy nie wychodze z pokoju jak rozmawiam, nie wyciszam telefonu ani nie wylaczam. Zostawiam go czasem jak wychodze obok do sasiadku na chwile Wowczas maz odbiera telefon a po tym jak mu zwrocilam uwage stal sie agresywny i gglosnym tonem stwierdzil ze mam pewnie szemrane interesy on „cyt SWOJE WIE” Na nic moje tlumaczenia, nawet chce rozmawiac na glosnomowiacym aparacie by wiedzial z kim i o czym ale to mu nie wystarcza. Czuje sie z tego tytułu bardzo ,zle, nigdy nie zdradzilam meza prowadze BARDZO spokojny tryb zycia Nie mam kolezanek DOM< ZAKUPY< ogrodek za okem Co mam zrobic ?Nacisk na mnie powoduje ze czuje jakby mnie posadzal o nie wiernosc a ja chce tylko zachowac odrobine prywatnosci. Dodam ze zawsze opowiadam mu kto dzwonil do mnie o czym rozmawialismy Ja tylko cche troszke prywatnosci czy to az za wiele??? Moze to ja nie mam racji i powinnam zgodzic sie by odbieral takze moj telefon gdy dzwoni do mmnie?

26

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Dodam tylko,że nigdy nie chowam telefonu lezy albo na stole albo na blacie w salonie . Nie mam nic do ukrycia jedynie  chce by moj telefon byl odbierany tylko  prze ze mnie bo jesli ktos dzwoni do mnie to z pewnoscia nie do meza Przeciez to tylko odrobina prywatnosci

27

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

@jarzebina6:    otóż z definicji jesteś winna... jest domniemanie zbrodni, zdrady.
Nie ma szans, abyś mu to wytłumaczyła, nie ma szans, aby on się zmienił. Trzeba z tym niestety żyć.

Masz taki wybór:

(1) ulegać i uciekać, i naginać się do tego co on mówi, a twoja klatka w której Cię więzi będzie coraz mniejsza i mniejsza i mniejsza... aż znajdziesz się na dnie, sfrustrowana, nieszczęśliwa
(2) albo możesz trzymać się swojej drogi, nie ulegać ani na krok, ani na milimetr, włączyć myślenie "On nie ma racji, przecież nic złego nie robię...", i postępować tak, jakbyś postępoowała gdyby on był najbardziej wyrozumiałym mężem na świecie...

Sugeruję punkt (2). Przykłady...

Mąż odebrał twój telefon. Pyta kto mówi, przekazuje Ci telefon. Rozmawiasz w jego obecności ten jeden raz. Jesteś wściekła, wkurzona, jest Ci przykro. Gdy emocje miną, albo gdy będzie okazja mówisz mu "Siadaj przy stole, będziemy rozmawiać... muszę Ci coś powiedzieć, musisz wysłuchać..." ... "Wiesz... kocham Cię, ale totalnie mnie wkurza twoja zaborczość. Nie akceptuję tego absolutnie. Jestem dorosłą dziewczynką, jestem wierną żoną, nie robię nic złego. Nie życzę sobie ABSOLUUUUTNIE, abyś mnie kontrolował, nie waż się NIGDY więcej odbierać mojego telefonu. Ponieważ psujesz nasz związek, ponieważ nie jesteś stabilny, dlatego będę odbierać telefon i będę wychodziła, abyś nie słyszał co mówię i z kim rozmawiam. TAK wybrałam i tak będzie i Ty musisz to zaakceptować".       Ostra rozmowa...

Jeśli boisz się takiej rozmowy prowadzić, albo boisz się jego agresji (np. on zarządza finansami i może Cię uziemić, bo sie będziesz musiała prosić o grosze na chleb lub nowe tenisówki), to czeka Cię wiele, wiele pracy, aby NORMALNIE żyć.

28

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

dla mnie to wygląda tak, że jeżeli komuś ufam to nic przed nim nie ukrywam i nie chowam telefonu, ale ta druga osoba ufając mi sama z siebie nie powinna chcieć mi w tym telefonie grzebać..
wszystko się komplikuje gdy pojawiają się jakieś podejrzenia, byłam w takiej sytuacji gdzie złapałam mojego ex na kłamstwie i zaczęłam szukać, nie tylko telefon ale i fb, pocztę, i niestety znalazłam sporo

29

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Ja nigdy nie chowam telefonu ani tez nie wyciszam  Zawsze telefon leży na stole lub w salonie tam gdzie oboje z mężem przebywamy.  Nie wychodze Tez nigdzie podczas rozmowy ani też  gdy dzwoni telefon bym go nie odebrała.  Po prostu chodzi mi o to  ze jesli ktokolwiek dzwoni do mnie to dzwoni do mnie a nie meza wiec po co on odbiera skoro ma swoje 3 telefony ?

30

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Ja nawet zostawiam telefon jeśli czasem wychodze  do sasiadki , niee mam sie czego obawiać bo nie mam nic do ukrycia. Zależy mi tylko na odrobinie prywatnosci

31

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Jeśli ktoś miałby mi grzebać w moich rzeczach w celach kontrolnych, mimo iż nie dawałbym powodów do takiego postępowania, to bym takiej osobie podziękował.

32

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Masz rację, tylko jak powiedzieć ukochanej osobie  jest nie  odbierac za kogoś telefon skoro juz nie raz prosilam go o to by tego nie robił. Ja mu ufam nie odbieram jego telefonow , wiec i tego samego oczekuje od męża. Dla niego to wydaje sie dziwne ,że ja nie chce i nie zgadzam sie na to. Skonczylo sie to po takiej sytuacji tym, ze spal w innym pokoju, i nie ma ochoty wracac do domu z na obiad Zakomunikowal mi to piszac . Ja nie mam zadnych szemranych interesow  (on swoje wie tak powiedzial) ,tylko  mi zalezy bo chce bronic mojej prywatnosci

33

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Jesteś dziewczyno w potrzasku... w klatce przemocy emocjonalnej, ale do końca sobie z tego nie zdajesz sprawy. Unieś głowę nieco wyżej, zobacz co się dzieje, co on z Tobą robi...

Spał w innym pokoju? Nie ma ochoty wracać na obiad? I co Ty na to? Co o tym myślisz?
To nienormalne, ale tego nie widzisz. Obudź się... po prostu się obudź...

34

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Miałam ten sam problem - nie z facetem, ale to większego znaczenia nie ma. Załatwiłam to serią pytań po prostu. Dlaczego to robi? Bo nie ufa - czym sobie na to zasłużyłam? Bo chce pomóc - a co się stanie, jak telefon nie zostanie odebrany? I tak drążyłam, wierciłam i dociskałam, proponowałam, że może ja będę odbierać smsy i maile tej osoby, że jak ma być pełna przejżystość to w obie strony, aż druga strona wydusiła z siebie, że nie ma żadnego sensownego powodu, by odbierać mój telefon - chyba że wyraźnie o to poproszę. I problemu więcej nie było.

Polecam nie prosić i nie tłumaczyć, tylko tak poprowadzić rozmowę, żeby to twój mąż musiał się tłumaczyć ze swoich zachowań.

35 Ostatnio edytowany przez CatLady (2016-06-10 22:15:54)

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
serce1 napisał/a:

Bo ja uważam że jeśli się komuś ufa to nie chowa się telefonu.


Wydaje mi się że przeciwni są Ci co mimo wszystko coś tam do ukrycia mają.

Mój telefon leży na wierzchu, nie chowam go, ale nie zgodziłabym się na jego przeglądanie - dla zasady. Po drugie, ktoś może mi pisać o swoich prywatnych sprawach i to jest do mojej wiadomości, nie do mojego faceta. Po trzecie nie uważam, że muszę siędzielić w związku wszystkim, mam prawo rozmawiać z przyjaciółką o czymś, co nie dotyczy lub nie powinno interesować mojego faceta.

Po co mój facet ma sprawdzać moje smsy, FB, WhatsAppa, czy kontakty? Takie zachowanie to próba kontroli, odzieranie kogoś z prywatności, zmuszanie do jakiegoś tłumaczenia się. Nie jestem kryminalistką w więzieniu, by trzeba mi było sprawdzać korespondencję. Tak samo i ja nie ruszam telefonu partnera.

Wyjątkiem mogłaby być dla mnie sytuacja, gdy partner zachowuje się dziwnie: wraca później z pracy, gdy odbiera telefon, to wychodzi z pokoju, zaczyna nagla dostawać 30 smsów dziennie - przez co podejrzewam zdradę. Tylko warunek: najpierw coś podejrzewam, dopiero potem sprawdzam. Nie uznaję sprawdzania dla samego sprawdzania, by kontrolować partnera.

prekvapenie napisał/a:

Trudno mi sobie wyobrazić problem o którym pisałbym z koleżanką z pracy a nie rozmawiał z moją kobietą?

Tak możesz mówić, jeśli z tą koleżanką rozmawiasz o SWOICH sprawach - a co jakbyś rozmawiał z nią o jej prywatnych problemach, na rozwodzie z mężem, czy problemach w związku? Zwyczajnie wygadałbyś swojej partnerce coś, co ktoś powiedział ci w zaufaniu? Przecież to nie jest Twojej partnerki sprawa.

36

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
marena7 napisał/a:

Takie DAWNIEJ były zasady.

Czy ja wiem, czy dawniej? Moja mama ma zupełnie inną opinię niż ja. Uważa, że są z tatą małżeństwem i nie mają nic do ukrycia przed sobą. Tzn. tak mówi, ale nie widziałam, by np czytała smsy w taty telefonie.

37

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Nie lubię gdy ktoś mi zagląda do telefonu. Też traktuję go jako prywatną rzecz, prawie jak pamiętnik - są tam prywatne rozmowy, którymi nie mam obowiązku się dzielić z partnerem. Są tam moje pomysły, plan na dzień, historia przeglądarki, otwarte karty, notatki, niedokończone smsy. Mnóstwo rzeczy, które są przeznaczone tylko dla mnie. Nie rozumiem, czemu fakt, że chcę to zachować dla siebie, miałby być czymś dziwnym i źle o mnie świadczyć.
To, że jest się z kimś, nie oznacza, że z miejsca traci się prawo do jakichkolwiek tajemnic i do prywatności i własnego, osobnego życia.

38

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Wiecie co? Czytałam sobie ten wątek, dużo myślałam na ten temat.
Zawsze byłam osobą, która szanowała prywatność innych, tak samo jak szanowała i oczekiwała szanowania swojej prywatności przez innych.
Dlatego też miałam (i mam nadal) hasła do komputera i tel., nie daję ich nikomu, nie pozwalam wchodzić na moje profile itp itp.

Zmieniło się to, gdy zaczęłam być w toksycznym związku. Trzy razy zdarzyło mi się przejrzeć komputer i telefon moje partnera. Miałam oczywiście zawsze wyrzuty sumienia, że nie powinnam tego robić, że powinno być zaufanie. Ale co z moją intuicją, która krzyczała, alarmowała, którą uparcie starałam się zagłuszyć? Ona wiedziała i próbowała mi to powiedzieć wszystkimi możliwymi sposobami. Za sprawdzenie komputera czy telefonu sięgnęłam dopiero wtedy, kiedy przestałam wierzyć w wyjaśnienia psychopaty.

Tak, bo najpierw były rozmowy, próby wyjaśnienia, słuchanie usprawiedliwień. W normalnym związku różne rzeczy mogą się zdarzyć, człowiek czasem ma chwilę słabości itd. Przykre, bolące, ale się zdarza. Ale w związku z psychopatą jest zupełnie inaczej. On nie umie inaczej, jak tylko kłamać, usprawiedliwiać się, wymyślać niestworzone historie itd.

Pierwszy raz, kiedy sprawdziłam jego komputer to był czas, kiedy powiedział mi, że jego była kochanka nie daje mu spokoju, nawiedza go na FB, uwodzi, prosi o spotkanie itd. Nawet na początku proponował mi przeczytanie tych rozmów. Ale gdzie tam ja! Ja będę czytać prywatne rozmowy? Nie! Przecież wierzę misiowi, nigdy mnie nie okłamał, przyznał się do tego, że inna kobieta go uwodzi. Gdyby miał coś do ukrycia przecież nie robiłby tego.
I tak sobie żyłam przez jakiś czas, ale moja intuicja nie dała się zagłuszyć. Krzyczała i krzyczała, aż w końcu jej uległam i przeczytałam te rozmowy. No i wyszło na jaw... nawet jeśli ona na początku rzeczywiście zaczęła uwodzić jego, tak później sytuacja odwróciła się o 180 stopni. On uwodził ją, spotykali się - mnie okłamywał, że nie odzywał się, bo spał, albo był na spotkaniu z klientem, całowali się. Tego w swej uczciwości nie raczył mi powiedzieć.

To był pierwszy raz, kiedy zaufałam mojej intuicji i sprawdziłam komputer. Oczywiście wszystkei rozmowy zostały usunięte, a miś wmawiał mi, że przecież nie było nic takiego, że coś źle przeczytałam, że na pewno opacznie zrozumiałam, pytał mnie o daty i godziny tych słów, a kiedy poprosiłam: to pokaż! to on oświadczył, że rozmowy usunął, bo już nie chciał ich mieć... no super. Wybaczyłam, wytłumaczyłam sobie, że przecież jesteśmy ze sobą krótko, że każdy inaczej rozumie zdradę i że w sumie togo rozumienia zdrady nie dogadaliśmy. Więc mu wytłumaczyłam, że dla mnie coś takiego też jest zdradą i jeśli ode mnie wymaga bezwzględnej wierności i monogamii (a wymagał bardzo), to ja nie życzę sobie takich rozmów z kobietami i uwodzenia ich, całowania i potajemnych spotkań.

Potem jakiś czas było dobrze, potem niedobrze, potem poważne rozstanie - po epizodzie przemocowym spakowałam się w środku nocy, rano wzięłam urlop na żądanie w pracy i wyniosłam się na ulicę. Dosłownie. Nie miałam żadnego mieszkania zabukowanego, nic. Przede mną była perspektywa nocowania na korytarzu koleżanki, z kotem i wszystkimi rzeczami (mam sporo książek). Cudem znalazłam mieszkanie i jeszcze tego samego dnia się wprowadziłam. Uff, miałam gdzie spać.

Potem niestety dałam się ubłagać i wróciłam do misia... standardowy schemat w związku z psychopatą: błagania, płacze, kwiaty, prezenty, wystawanie pod domem, bombardowanie smsami, telefonami, mailami, gdzie tylko nie byłam w stanie go zablokować. Obiecywanie szacunku, miłości, poprawy zachowania. Dałam się nabrać po raz kolejny, uwierzyłam, zaufałam, tamto zdarzenie i kłamstwa odeszły w niepamięć. "Przecież skoro zaczynamy od nowa, to przeszłość się nie liczy, musimy być wobec siebie szczerzy i uczciwi, nie okłamywać się" - to słyszałam bardzo często. I jeszcze: "jeśli ty nie będziesz mnie okłamywać? (WTF? nigdy nie okłamałam, ograniczyłam lub zakończyłam wszelkie potencjalnie "niebezpieczne" znajomości z płcią przeciwną), to wtedy będzie dobrze".

No i było dobrze przez jakiś czas. Ale w pewnym momencie pan mi się przyznał, że podczas rozstania zaczął kręcić z pewną panią. Ok, jego prawo, nie miałam broń boże żadnych pretensji o to, że kogoś sobie szukał, w końcu ja się z nim rozstałam. Ale... moja intuicja znów zaczęła krzyczeć. Tym razem miałam już mniejsze opory, żeby sprawdzić jego rozmowy z tą panią. I sprawdziłam. Ogólnie rzecz biorąc te rozmowy nie byłyby złe i nie wpłynęły na mnie, gdyby nie jeden szkopuł... To były kopie rozmów ze mną. Dosłownie. Słowo w słowo. Ten sam schemat, to samo słownictwo, np. nazywał ją królewną - ale dosłownie: mówił jej DOKŁADNIE to samo, co i mi. Zapraszał w te same miejsca, nawet zaprosił ją na film, na który zaprosił później mnie, mówiąc, że go nie widział jeszcze, ale z opisu wie, że to na pewno o nas i naszej miłości. Wtedy jeszcze nie do końca miałam świadomość, że jestem w związku z psychopatą (chociaż jego komentarze w stylu: skoro na ciebie zadziałało, to postawiłem zastosować na innej - powinny mi już zapalić ostrzegawczą lampkę). I znowu... tłumaczenia, łzy, wyznawanie miłości, że tylko ja i nikt inny, bla bla. No i znowu ja: dałam sobie z tym spokój, przemieliłam to w sobie, odpuściłam. I żyliśmy sobie dalej. Aż do sytuacji sprzed bodajże miesiąca.

Zwykła rozmowa na FB z nim. I nagle... jego wtrącenie o czerwonym winie, że będzie najlepsze - ni z tego, ni z owego - rozmawialiśmy zupełnie o czym innym.
No i znowu... moja intuicja zaczęła się drzeć. Zagłuszyłam ją na jakiś czas, nawet żartem mu wspomniałam, że mam wrażenie, że pewnie rozmawiał z jakąś kobietą. Też się zaczął śmiać i powiedział, że nigdy w życiu. A jednocześnie wspomniał mi mimochodem, że on chce być ze mną uczciwy i dlatego mówi mi, że odezwała się kolejna jego była kochanka, która właśnie przylatuje do Polski, chce się z nim spotkać, a w ogóle to się mu oświadczyła. Ale on powiedział NIE i urwał kontakt, a na pewno się z nią nie spotka. No super! - pomyślałam - znowu jakaś kobieta go nagabuje, on nie chce, a ona nie daje mu spokoju, no jaki on może mieć na to wpływ. I jeszcze jest na tyle uczciwy, że się przyznał, że mu się oświadczyła. Teraz nie wierzę, że naprawdę dałam się nabrać na kolejne tłumaczenia, te same co zawsze, na to hipnotyzowanie mówieniem tylko części prawdy, żeby niby pokazać swoją uczciwość, ale tak naprawdę ukryć więcej rzeczy.
Mimo tego, że wydawało mi się, że mu wierzę, to moja intuicja krzyczała. Krzyczała i krzyczała, nie dawała się uciszyć, a jej głos był wzmacniany przez dawne kłamstwa. No i po dwóch tygodniach od tej rozmowy złamałam się i sprawdziłam jego tableta. Sprawdziłam rozmowę... i okazało się: że umawiają się na spotkanie, właściwie to już jest umówione, że jak ona przyjedzie, to się spotkają na pewno; że umawiają się na wspólne wyjście do klubu erotycznego, że ona pyta go, jaką bieliznę ubrać, a on wybiera i mówi, w której będzie wyglądała bardziej namiętnie; że mówi jej, że na spotkaniu będą sobie patrzeć głęboko w oczy; że zawsze będzie zawsze dla niego ważna. Szlag mnie trafił. Wydawało mi się, że mamy to już obgadane, a tu proszę...

Wiedziałam już wtedy, że to toksyczny związek, wydawało mi się, że wiem, jak działa psychopata, że przeczytałam tyle o tym, że będę potrafiła rozpoznać u niego te same schematy. Ale się myliłam. Znowu dałam się złapać na kłamstwa. A on oczywiście się tłumaczył. Wiecie jak? Że on powiedział jej również, że chciałby ze mną być. WTF? przecież chyba byliśmy razem od wielu miesięcy - on mnie skutecznie w tym utwierdzał. A tu nagle byłej kochance mówi, że jak popracujemy (czytaj: JA popracuję i będę bardziej uczciwa niż do tej pory) nad sobą, to wtedy będziemy mogli naprawdę ze sobą być. I on mi mówił, że powinnam się cieszyć, że takie rzeczy mówi byłej kochance, bo to dowód, że mnie naprawdę kocha.

Jak tłumaczenia nie dały efektu, zaczęły się płacze, jak płacze nie dały efektu, zaczęło się wyzywanie, łapanie silne za ręce, rzucanie sie do stóp, krzyczenie mi prosto w twarz, albo jak sie kuliłam ze strachu, to stanie nade mną i toczenie piany, najgorsze obelgi, wyrzagiwanie wszystkiego, co dla mnie zrobił (łącznie w zaproszeniem mnie do kina w zeszłym tygodniu) i dużo, dużo więcej.

W końcu powiedział, że on nie może żyć z kimś, kto tak go krzywdzi i przegrzebuje jego telefony, komputery itd. Że się pakuje i wyprowadza (nie pozwoliłam mu sie wprowadzić do mnie i zawsze mówiłam mu wprost, że mogę go co najwyżej zaprosić do siebie, ale na pewno tu nie mieszka - miał jednak sporo swoich rzeczy). 
No cóż... jak tak, to ok. Wzięłam torby i pomogłam się mu pakować - żeby było szybciej - oczywiście przy akompaniamencie wyzwisk w moim kierunku.

I TERAZ CLUE WSZYSTKIEGO.

Można sobie mówić o uczciwości, zaufaniu, wierze, rozmowach, rozwiązywaniu konfliktów, srutu tutu.
Można pod jednym warunkiem - że to wszystko odnosi się do normalnych ludzi, w normalnym związku.

Nie do związku toksycznego z psychopatą. Związek z psychopatą to walka o życie - DOSŁOWNIE, nie w przenośni.
Zrozumiałam to dopiero dziś, kiedy trafiłam na pewien tekst o psychopatach i toksycznych związkach.

I wiecie co? Wyszło mi, że nie mam najmniejszych wyrzutów sumienia w związku z tym, że sprawdziłam jego telefon i co tam jeszcze. Bo moje życie i zdrowie psychiczne i fizyczne są dla mnie o niebo ważniejsze niż prawo do prywatności jakiegoś chuj**, którego jedynym celem życiowym jest łamanie kobiet, wysysanie energii życiowej, niszczenie ich wartości moralnych, łamanie kręgosłupa, karania i wpędzanie w poczucie winy. Oczywiście na końcu dowiedziałam się, że to ja jestem ta zła, bo znowu sprawdzałam jego rozmowy i że każda kobieta na moim miejscu, by się cieszyła, gdyby mówił innej kobiecie, że chce być ze mną. Aaaa i że nie wiedział, że przeszkadzają mi jego rozmowy o seksie z innymi kobietami.

Tak więc dokładnie dziś, o godzinie mniej więcej 11:46, pozbyłam się jakichkolwiek (jeśli jeszcze je miałam po tym wszystkim) wyrzutów sumienia związanych z czytaniem korespondencji szanownego misia.
Nul, zero, nic, szlus. Moje życie jest dla mnie ważniejsze, niż jego hasło na kompie. Sorry Gregory.

39

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Słusznie piszesz kobieto o niewymownym nicku smile

40

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Dlatego ja gdzies tam na początku napisałam, że nie mam nic przeciwko stosowaniu tej taktyki aby zdobyc dowody.  Pewne sprawy trudno oceniać bez odpowiedniej perspektywy smile

Zasady zasasami, ale instynkt samozachowawczy też po coś jest tongue

41

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

W sumie to nie wiem o co z tym przeglądaniem telefonu czy innych urządzeń do komunikacji chodzi?. Jak jesteśmy w domu to każde z nas zostawia komórki gdzie popadnie. Obydwoje znamy hasła do blokad. Mamy dodatkowe zabezpieczenia na folderach po to aby nasz Młody nie oglądał zdjęć, które nie są przeznaczone dla niego.

42

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Jeszcze coś dodam.
Ja tak sobie teraz myślę, że ten mój miś specjalnie potem zostawiał telefon, nie zmieniał hasła w kompie, ani blokady w telefonie.

Specjalnie po to, żeby mnie sprawdzać, żeby mieć powód do kłótni, a głównie po to, żeby próbować, ile w stanie jestem wytrzymać i na ile jeszcze się zgodzę.

Normalny człowiek, jakby mu ktoś wszedł na kompa, to by zmienił hasło i już. A on nie - wmawiał mi jeszcze, że to dlatego, że on mi ufa...

A kysz!!

Nie dość, że nie mam wyrzutów sumienia, że przetrzepałam jego rzeczy, to jeszcze cieszę się bardzo, że to zrobiłam i pewne sprawy wyszły na jaw - szkoda tylko, że tak powoli otwierały mi się oczy, że dawałam szanse. Ale cóż, przeszłości nie zmienię, a przyszłość już na mnie czeka smile

43 Ostatnio edytowany przez Taka_tam (2016-08-30 22:41:53)

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

A ja po prostu nie mam zaufania do mężczyzn. W moim przypadku jest tak, ze na zaufanie trzeba sobie zasłużyć. Wiec kiedyś zajrzalam w tel swojego faceta (oczywiscie udany związek, wszystko pięknie) i jaki szok przeżyłam? Żadnej z kilku koleżanek nie powiedzial, ze od roku jest w związku, o sytuacjach, ktore razem robiliśmy (wyjazdy, odwiedziny, nawet ze ma zwierzątko) opowiadał im jakby robił je sam.
Wiec tak zaczęłam czasem zaglądać do tego telefonu, nie dając po sobie poznać, ze cos wiem. Raz przylapalam go wiec na kłamstwie bo w końcu przyznał, ze idzie sie z kims spotkac na kawe, a byl u niej w domu na obiedzie. Po co pytał o prysznic to nie wiem.
I tak z nim dalej bylam. Potem zaczął kasować smsy, czasem jeszcze na cos trafiłam. Rok temu znalaz sobie kolejna - jakies pikantne wspomnienia z delegacji... Potem przez rok nic, wszystko pokasowane. I tydzien temu pisze, ze znowu do kolegi jedzie, na nastepny dzień rano zaglądam - byl u tej z delegacji w domu, różne dwuznaczne teksty, a najlepsze, ze jeszcze wczesniej i w tym ostatnim smsie te same teksty co do mnie, kiedy sie zaczęliśmy spotykać.
Tak wiec wlasnie wrócił, jutro dzwonię czy byl tam gdzie mowil o tej porze co mowil.
I lada dzień pakuje mu walizki.
Bo moje dobre damopoczucie  i moje lata życia (tak wiem, na własne życzenie zmarnowalam juz cztery ) są dla mnie ważniejsze niż prywatność, dobre samopoczucie i wygoda jakiegos fagasa co to nie ma jaj zeby mieszkac samemu i sie spotykać z kim chce i kiedy chce i z iloma chce na raz.
I nastepnym razem tez zajrze facetowi do telefonu. Jak bedzie uczciwy to zrozumie moje zachowanie, a jesli nie to przynajmniej nie stracę kolejnych lat.
A tak w ogole to witajcie, bo to muj pierwszy wpis. Ale jestem na maksa wkurzona.

44

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Aha i teraz każdy facet co na Ciebie trafi, to będzie miał przesrane, bo będziesz go oceniała przez pryzmat swojego byłego, wspaniale...

Dlatego właśnie unikam kobiet z przeszłością.

45

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
RavenKnight napisał/a:

Dlatego właśnie unikam kobiet z przeszłością.

A są jakieś bez przeszłości? tongue

46

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Zależy co kto rozumie pod tym pojęciem tongue

Jeśli dosłownie, no to trzeba chyba zamówić preorder wink

47

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Mój były miał wszystkie moje hasła do poczty, komputera, facebooka, wszystkich portali, na których się udzielałam. Ja nie miałam żadnych jego haseł. Co do zasady nigdy nie miałam potrzeby, żeby komukolwiek zaglądać w telefon. Sama też oczekuję szanowania mojej prywatności, mimo że nie mam nic do ukrycia. Po prostu, dla zasady.

48

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
RavenKnight napisał/a:

Aha i teraz każdy facet co na Ciebie trafi, to będzie miał przesrane, bo będziesz go oceniała przez pryzmat swojego byłego, wspaniale...

To akurat temat na caly osobny dlugi wątek, ale tak. I jak nie bedzie zdradzał to nie bedzie miał przestane. Z jakiej racji ja mam marnować swoj czas?

49

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
Taka_tam napisał/a:

Z jakiej racji ja mam marnować swoj czas?

W imię nieumiejętności uczenia się na podstawie własnego doświadczenia wink

Przy czym: trafisz na kogoś, kto ortodoksyjnie podchodzi do spraw prywatności i mogą się pojawić zgrzyty...

50

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
Klio napisał/a:
Taka_tam napisał/a:

Z jakiej racji ja mam marnować swoj czas?

W imię nieumiejętności uczenia się na podstawie własnego doświadczenia wink

Przy czym: trafisz na kogoś, kto ortodoksyjnie podchodzi do spraw prywatności i mogą się pojawić zgrzyty...

Dlatego mówię, ze to raczej temat na osobny wątek. Zajrzalam bo pare osob nadszarpnelo moje zaufanie, a potem zaglądałam bo w kazdym zachowaniu widziałam drugie dno i jak widać się nie myliłam.
Swoją drogą wczoraj byl tam, gdzie mówił. Tym razem powiedzial prawde. Ale ze juz swoje wiem to nie przyjmowalam tego do wiadomości zanim nie potwierdziłam. I jak tak żyć? Wiem, trzeba bylo nie zaglądać, a nie teraz miec pretensje.

51

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
Iceni napisał/a:

Z drugiej strony uznaję coś takiego w celu zdobycia dowodów.


i ja w ten sposób upewniłam się co do zdrady swojego ex big_smile

poszedł biedaczek spać a ja w tym czasie ukradkiem zerknęłam w jego telefon. Było o tyle śmieszniej, że swoją kochankę zapisał w telefonie JACEK wink

52

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

navelbina,piszesz o tym niezdecydowanym?

53

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
navelbina napisał/a:
Iceni napisał/a:

Z drugiej strony uznaję coś takiego w celu zdobycia dowodów.


i ja w ten sposób upewniłam się co do zdrady swojego ex big_smile

poszedł biedaczek spać a ja w tym czasie ukradkiem zerknęłam w jego telefon. Było o tyle śmieszniej, że swoją kochankę zapisał w telefonie JACEK wink

Ale,jak rozumiem, to jednak była kobieta? Bo wiesz, różne są upodobania tongue

54 Ostatnio edytowany przez Taka_tam (2016-09-01 09:30:52)

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

A tak na marginesie to musze to napisac, bo jest mi tak bardzo smutno i przykro. Żyje z takim manipulantem, ze właściwie to sie zaczęłam zastanawiać czy to ze mną jest cos nie tak, bo moze mam jakiej urojenia? W zeszłym tygodniu dwa albo trzy razy byl i tego "kolegi", a w tym juz ani razu. Kilka razy klocilismy sie bo wyskakiwalam ze scenami zazdrości, ze za pozno wraca, ale wtedy zapewniał ze jakby kogos mial i chcial odejsc tp by to po prostu zrobił (tak jak kiedys, kiedy mnie poznał, tez byl w związku, ale ja dosyć szybko sie o tym dowiedziałam ) . Stac go na mieszkanie, ale między innymi dlatego, ze jak mieszka u mnie to płaci grosze i juz okrągłą sumie ma odłożona. Taki wygodny jest. Z reszta rozgląda sie juz za czymś... Czuje, ze siedzę na minie, ktora lada chwila wybuchnie.
Tylko cholernie sie boję, doszlo do tego, ze od paru dni mam scisniety żołądek i prawie nic nie jem. Boję sie tego, ze on wcale nie bedzie żałował, ze go kopnelam w dupe. I ogólnie tej samotności potem. I tego, ze jemu to wlasciwie na dobre wyjdzie. Tak, wiem, ze powinnamu życzyć wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. Potrzebuje jeszcze chwili zeby wyzbyć sie tej chorej zadzy zemsty. Ale tak mi przykro słuchać tych wszystkich czułych słówek. A z drugiej strony, wiem, ze ta aktualna jest przynajmniej druga, wiec może nie byc ostatnia.
i tylko zastanawiam sie co mnie jeszcze przy nim trzyma. Chyba tylko moja wizja przyszłości, co do ktorej juz nie mam żadnej pewności, Oprocz tej, ze on po prostu musi miec bodźce z różnych zrodel, a ja mam +10 do prestiżu bo to do mnie wraca.
Ok, musialam to napisac, trochę juz lżej, ze te mysli nie kisną juz tylko w mojej głowie.

55

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Albo masz rozregulowany celownik skoro cały czas sobie wybierasz takich amantów, albo to jest aktem desperacji, trzymasz się kurczowo rękoma i nogami bo boisz się samotności.

Potem trafisz na normalnego, to Cię kopnie w doopę za to, że dostaje mu się za Twoich byłych.

56

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
_v_ napisał/a:

navelbina,piszesz o tym niezdecydowanym?


Nieee smile to historia z mojego poprzedniego związku smile


Taka_Tam napisał/a:

Ale,jak rozumiem, to jednak była kobieta? Bo wiesz, różne są upodobania tongue

No ja mam taką nadzieję, że to była kobieta tongue  <devil's joke>

ale się skubany maskował na początku perfekcyjnie.

57 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-09-01 10:51:54)

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
Taka_tam napisał/a:

A tak na marginesie to musze to napisac, bo jest mi tak bardzo smutno i przykro. Żyje z takim manipulantem, ze właściwie to sie zaczęłam zastanawiać czy to ze mną jest cos nie tak, bo moze mam jakiej urojenia? W zeszłym tygodniu dwa albo trzy razy byl i tego "kolegi", a w tym juz ani razu. Kilka razy klocilismy sie bo wyskakiwalam ze scenami zazdrości, ze za pozno wraca, ale wtedy zapewniał ze jakby kogos mial i chcial odejsc tp by to po prostu zrobił (tak jak kiedys, kiedy mnie poznał, tez byl w związku, ale ja dosyć szybko sie o tym dowiedziałam ) . Stac go na mieszkanie, ale między innymi dlatego, ze jak mieszka u mnie to płaci grosze i juz okrągłą sumie ma odłożona. Taki wygodny jest. Z reszta rozgląda sie juz za czymś... Czuje, ze siedzę na minie, ktora lada chwila wybuchnie.
Tylko cholernie sie boję, doszlo do tego, ze od paru dni mam scisniety żołądek i prawie nic nie jem. Boję sie tego, ze on wcale nie bedzie żałował, ze go kopnelam w dupe. I ogólnie tej samotności potem. I tego, ze jemu to wlasciwie na dobre wyjdzie. Tak, wiem, ze powinnamu życzyć wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. Potrzebuje jeszcze chwili zeby wyzbyć sie tej chorej zadzy zemsty. Ale tak mi przykro słuchać tych wszystkich czułych słówek. A z drugiej strony, wiem, ze ta aktualna jest przynajmniej druga, wiec może nie byc ostatnia.
i tylko zastanawiam sie co mnie jeszcze przy nim trzyma. Chyba tylko moja wizja przyszłości, co do ktorej juz nie mam żadnej pewności, Oprocz tej, ze on po prostu musi miec bodźce z różnych zrodel, a ja mam +10 do prestiżu bo to do mnie wraca.
Ok, musialam to napisac, trochę juz lżej, ze te mysli nie kisną juz tylko w mojej głowie.

Być może rzeczywiście nie będzie żałował, ale głównie dlatego, że jest emocjonalną amebą. Zastanów się raczej nad tym czego Ty będziesz/nie będziesz żałować. Już teraz postrzegasz lata spędzone z nim jako stracone. Nie przedłużaj więc tego i zrób szybkie i ostateczne cięcie. Nie stracisz dodatkowego czasu i pozwolisz sobie na znalezienie kogoś, kto nie będzie Cię nieustannie okłamywał. Życz mu raczej połamania nóg (dosłownie), a potem niech Ci się stanie idealnie obojętny. Zarówno pozytywne, jak i negatywne emocje będą Cię przy nim trzymać, więc pozwól sobie na obojętność. Ale to z czasem. Na razie przejdziesz swoją żałobę pozwiązkową i pozwól sobie na nią, przy czym nie tkwij w tym bez końca.
Teraz wracając do tego co Cię przy nim trzyma, czyli niepewna wizja przyszłości. Zastanów się teraz sama: czy przy nim odczuwasz jakąkolwiek pewność? Czujesz grunt pod stopami? Przecież już teraz uważasz, że wszystko co mówi to kłamstwo i dopóki nie sprawdzisz, to nie wierzysz. Pewność co do tego, że jest łgarzem i Cię stale okłamuje, to jakaś pewność jest, tylko czy o taką pewność co do przyszłości Ci chodziło?
Jest też kolejna pewność: przy nim nigdy nie będziesz pewna swojego zdrowia i zrobienie teraz badań byłoby wskazane.
Co do tego, że do Ciebie wraca... Marne to pocieszenie. Kłamca i zdradzacz wraca do Ciebie, bo wie, że będąc z Tobą może kłamać i zdradzać, bo się nie połapiesz. Bądź: kochanki są na tyle ogarnięte, że nie zdecydowałyby się na stały związek z nim. Bądź po prostu ze wspomnianego przez Ciebie wygodnictwa. Jest lokatorem w Twoim mieszkaniu i nie musi zbytnio się wykosztowywać. Sumka na koncie mu rośnie, a Ty utrzymujesz zdradliwą mendę.
Teraz tak na poważnie zastanów się: na cholerę Ci on? Brakuje Ci mebli w mieszkaniu?...

58

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza big_smile
Uwazam, ze na wojnie i w milosci wszysykie chwyty dozwolone, wiec, gdybym miala podstawy do kontroli, to nie mialabym oporow przed kontrolowaniem. Normalna rzecz w zwiazku a zwlaszcza w malzenstwie. Wole rozwiewac watpliwosci, niz zadreczac sie domyslami.
Na razie nie mam powodow do przegladania np. telefonu meza, choc nie mialabym z tym najmniejszego problemu, bo lezy zawsze na wierzchu, nawet gdy idzie sie kapac. Z moim to samo. Czesto nawet zapominam go zabrac ze soba, gdy ide do pracy a wychodze pierwsza, wiec maz moze sobie do woli sprawdzac, gdzie dzwonie i z kim pisze...

59

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
Klio napisał/a:

Teraz tak na poważnie zastanów się: na cholerę Ci on? Brakuje Ci mebli w mieszkaniu?...

Az sie sama usmialam, dzieki big_smile

60

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Ja Wam opowiem moje dwie historie:

Pierwsza dotyczy byłego męża. Telefon, tablet, komputer… wszystko miał poblokowane i po hasłowane. Z jednej strony rozumiałam, prowadząc szkolenia w różnych miastach, pobierając pocztę na telefon, instalując aplikację bankową – lepiej mieć wszystko pod kontrolą. Niestety przez mój brak doświadczenia nie zapaliła mi się czerwona lampka gdy On odbierał telefon i wychodził w najdalszy zakątek mieszkania, z telefonem chodził do toalety, nigdy nie dał mi samodzielnie zadzwonić z jego telefonu, zrobić zdjęcia. Gdy w podróży używaliśmy jego tabletu jako mapy nie podał mi pniu abym mogła sama go odblokować, zawsze używał do tego kciuka. Nerwowo zareagował gdy znalazłam jego „zapasowy” telefon który jak się potem okazało służył do kontaktu z osobami z którymi mnie zdradzał.

Druga historia dotyczy obecnego partnera. Gdy jedziemy autem czasem prosi o przeczytanie smsa, podał mi pin do komórki, żebym mogła poszukać czegoś w Internecie, chętnie daje mi swój tel dla cyknięcia jakiegoś zdjęcia. Nie chcę go kontrolować, ale mam takie urazy po byłym mężu ( o jego zdradach napiszę kiedyś oddzielny temat), że czasami gdy przerzucam sobie zdjęcia lub muzykę zerknę na to z kim ostatnio wymieniał smsy.

Z biegiem czasu druga relacja wydaje mi się o wiele zdrowsza i osobiście nie mam obaw gdy On trzyma moją komórkę w dłoni czy nerce…

61

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
Neko713 napisał/a:

Ja Wam opowiem moje dwie historie:

Pierwsza dotyczy byłego męża. Telefon, tablet, komputer… wszystko miał poblokowane i po hasłowane. Z jednej strony rozumiałam, prowadząc szkolenia w różnych miastach, pobierając pocztę na telefon, instalując aplikację bankową – lepiej mieć wszystko pod kontrolą. Niestety przez mój brak doświadczenia nie zapaliła mi się czerwona lampka gdy On odbierał telefon i wychodził w najdalszy zakątek mieszkania, z telefonem chodził do toalety, nigdy nie dał mi samodzielnie zadzwonić z jego telefonu, zrobić zdjęcia. Gdy w podróży używaliśmy jego tabletu jako mapy nie podał mi pniu abym mogła sama go odblokować, zawsze używał do tego kciuka. Nerwowo zareagował gdy znalazłam jego „zapasowy” telefon który jak się potem okazało służył do kontaktu z osobami z którymi mnie zdradzał.

Druga historia dotyczy obecnego partnera. Gdy jedziemy autem czasem prosi o przeczytanie smsa, podał mi pin do komórki, żebym mogła poszukać czegoś w Internecie, chętnie daje mi swój tel dla cyknięcia jakiegoś zdjęcia. Nie chcę go kontrolować, ale mam takie urazy po byłym mężu ( o jego zdradach napiszę kiedyś oddzielny temat), że czasami gdy przerzucam sobie zdjęcia lub muzykę zerknę na to z kim ostatnio wymieniał smsy.

Z biegiem czasu druga relacja wydaje mi się o wiele zdrowsza i osobiście nie mam obaw gdy On trzyma moją komórkę w dłoni czy nerce…

I to powinna być puenta, ze jednak nie ma co sie zasłaniać tajemnicą korespondencji i prawem do prywatności. Prawo do niebycia zdradzanym i oszukiwanym wydaje mi sie być ponad prawem do prywatności zdrajcy.
P.s. zerknelam na Twojego bloga i sciagnelam sobie obrazek z ostatniego posta wink idealny jak juz bede informowała naiwna kochankę swojego prawie exa, ze nie jest taki idealny jak jej sie wydaje.

62

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Na szczęście dla męskiej nacji producenci telefonów udostępniają coraz szerzej biometryczne zabezpieczenia: odcisk palca czy skan siatkówki smile

63

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie
Taka_tam napisał/a:

Prawo do niebycia zdradzanym i oszukiwanym wydaje mi sie być ponad prawem do prywatności zdrajcy.
P.s. zerknelam na Twojego bloga i sciagnelam sobie obrazek z ostatniego posta wink idealny jak juz bede informowała naiwna kochankę swojego prawie exa, ze nie jest taki idealny jak jej sie wydaje.

Polecam się na przyszłość wink

Snake... filmik stary, ale dobry wink

64

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

No stary ale właśnie fajny smile natomiast jeszcze odnośnie:

Taka_tam napisał/a:

Prawo do niebycia zdradzanym i oszukiwanym wydaje mi sie być ponad prawem do prywatności zdrajcy.

to niestety wg prawa jest inaczej. Znaczy za naruszenie prywatności można być pociągniętym do odpowiedzialności. Można wyciągnąć sms-y partnera i przedstawić jako dowód w sądzie na przykład ale trzeba się liczyć z możliwością oskarżenia w powództwie cywilnym i żądaniem zadośćuczynienia, a złośliwość ludzi w takich sytuacjach nie zna miary smile

65 Ostatnio edytowany przez Neko713 (2016-09-02 14:07:31)

Odp: Przeglądanie telefonu a zaufanie

Snake
w przypadku  rozwodu, walki o dzieci czy majątek sprawa śliska
ale w przypadku związku niesformalizowanego (?) to po prostu szybki sposób na pozbycie się złudzeń

Posty [ 1 do 65 z 74 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Przeglądanie telefonu a zaufanie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024