Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

Temat: Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić?

Witam serdecznie. Na wstępie dodam, że jestem facetem, ale piszę tutaj ponieważ chcę zrozumieć swoją kobietę, którą kocham nad życie. Proszę przeczytajcie  do końca moje wypociny i żale. Przepraszam za wszystkie błędy w tekście, ale jestem tak rozpalony całą sytuacją, że nawet na nic nie zwracam uwagi.

JAK BYŁO:
Jestem ze swoją dziewczyną od 4 lat. Od samego początku nigdy nie mieliśmy ze sobą większych problemów, wieczna miłość,
nie zawsze było kolorowo bo potrafiłem ją wyzywać od najgorszych ale tylko wtedy kiedy naprawdę byłem bardzo zdenerwowany
i czułem się zagrożonym innym facetem, jednak te kłótnie nigdy nie były jakieś wielkie, potrafiliśmy się obrażać na siebie ale każda ze
stron bardzo mocno wtedy cierpiała i kiedy wracaliśmy do siebie zapominaliśmy o tym i byliśmy znowu bardzo długo szczęśliwi.
Ja często pomieszkiwałem u niej, a ona u mnie. Często jeździliśmy na wakacje do Polski nad morze czy za granice(Egipit, Turcja, Hiszpania, Włochy). Dużo razem podróżowaliśmy po Polsce zwiedzając różne miasta, zawsze było nam ze sobą dobrze. Jej rodzice nigdy nie mogli jej tego dać, bo po prostu nie było ich na to stać. Często jej kupowałem różne rzeczy do ubrania, buty, komputery, zegarki, biżuterię,telefony komórkowe, fryzjera, wypady weekendowe.
Wiele razy czekałem na nią pod szkołą po kilka godzin, bo chciała żebyśmy byli razem. Czasem to trwało nawet po 8h, że snułem się bez celu. Ona robiła dla mnie dokładnie to samo chodziliśmy tak często do kina, że od 4 lat nie przegapiliśmy praktycznie  żadnej premiery.  Ja skończyłem studia, ona technikum. Mieliśmy wyjechać do Warszawy, ale postanowiliśmy zostać w Poznaniu. Zamieszkaliśmy u niej razem z jej rodzicami. Razem znaleźliśmy pracę, ona dodatkowo zaczęła studia  zaoczne. Niestety pracę straciła po miesiącu i przez kilka miesięcy siedziała w domu. Zachowywała się jak moja żona , robiła mi obiadki, prała ciuchy, sprzątała itd..
Bardzo mi zależało na tym, żeby miała pracę, a jako że do centrum miasta mieliśmy ok. 10-15 km zaproponowałem jej żeby zrobiła prawo jazdy. Oczywiście ja zapłaciłem za cały kurs, lekarza, egzaminy. Dziewczyna bardzo szybko zdała prawo jazdy, więc musiałem jej kupić auto, oczywiście zależało mi, żeby miała bardzo ładne więc wybór padł na coś sportowego. Kupiłem jej to auto, a za tydzień, dwa znalazła pracę.  Niestety od tamtego czasu zaczęło się robić źle. Przyjeżdżała z pracy i żaliła mi się, że nikt jej tam nie lubi. Jednak na facebooku zaczęła pisać z jakimiś 2 typkami. Jako, że była to praca na produkcji wiedziałem, że ci faceci mogą się okazać jakimiś podejrzanymi typami. Mimo, że miała napisane, że jest ze mną "w związku" na fb to i tak zaczęli do niej codziennie pisać. Pewnego razu nie wytrzymałem i zrobiłem awanturę, kiedy dowiedziałem się, że jeden z tych gości proponuje jej darmową naprawdę auta. Zacząłem robić cyrki, że się wyprowadzam i jak chce niech idzie do tamtego. Zniosłem wszystkie swoje rzeczy do auta, ale ona zbiegła do mnie i kazała mi wracać. Ja wróciłem, bo oczywiście ją kocham nad życie i tylko chciałem ją postraszyć.  Wkrótce się pogodziliśmy i przez jakiś czas było dobrze, niestety do pewnego momentu, kiedy zobaczyłem, że jeden z tych kolesi pisze do niej bardzo intensywnie.  Kolejna awantura i pakuję się po raz kolejny, zwyzywałem ją.  Wiem przyznaję się nie mogę tak robić, ale ja dla tej dziewczyny wszystko, a ona zaczęła pisać codziennie z kolegami z pracy. A przecież nie dość, że spędza z nimi tam po 8h dziennie to jeszcze pisze wieczorami na facebooku. Chyba to nie jest normalne. Mimo wszystko znowu się pogodziliśmy i wszystko było ok przez pewien czas. Niestety w piątek przed wielką nocą zobaczyłem, że zmieniła hasło do facebooka, a ja się jej zapytałem dla czego? Ty do mojego masz wgląd i nigdy nie miałem do Ciebie pretensji. Ona mi zrobiła awanturę, że ją kontroluję, że to tylko koledzy. Pokłóciłem się z nią mocną i s wielką sobotę zrobiłem tak
wielką awanturę na oczach jej rodziców oraz siostry, spakowałem się i pojechałem, nie było mnie 2-3h, nie dostałem od niej żadnego smsa oraz telefonu żebym wracał, a zawsze dzwoniła żebym wrócił.  Postanowiłem jednak zostać, pogodziliśmy się lekko i pojechaliśmy do mnie na święta. Niestety zamiast świętować w miłości, zaczęliśmy się awanturować, kazałem jej się wynosić z domu skoro jej tu tak źle. Ona się spakowała i chciała jechać, wszystko na oczach moich rodziców, jednak cofnęła się za chwilę i mnie pocałowała mówiąc "koteczku już wszystko dobrze". Pogodziliśmy się i resztę świąt spędziliśmy już w miłości. Za tydzień pojechaliśmy na weekend majowy do mnie i jakoś było. Może nie sielanka, ale nic nie wskazywało, że najgorsze dopiero przed nami.
Powrót z weekendu majowego. Wracamy do niej do domu, czas do pracy. Przyjechała jej siostra z Holandii, wszyscy patrzą na mnie dziwnym wzrokiem. Ja jako bardzo sfochowany ostatnimi sytuacjami nie wytrzymywałem nerwowo i wszystkich w koło ignorowałem, ale jakoś razem byliśmy, kochaliśmy się, przytulaliśmy się i wszystko było ok. Niestety zobaczyłem znowu, że pisze  z tamtymi kolesiami, a z jednym jeszcze bardziej intensywnie, co prawda na pewno przy mnie jest pryszczem, ale tacy są na prawdę najgorsi.  Prosty chłopak po zawodówie, który każdy wolny dzień spędza na chlaniu i paleniu czegoś. I niestety kolejna wielka awantura. Niestety świadkami były tego dwie siostry. Znowu pakowanie o 23:00 i wynoszenie się z domu, jednak zaraz wróciłem.
Następnego dnia się pogodziliśmy i wszystko było już ok. Sex, przytulanie, planowanie przyszłości, małżeństwo, ona się ciągle mnie pyta kiedy się chcę jej oświadczyć itd. Oświadczyć chciałem się na naszych wakacjach. No i przyszedł nowy tydzień pracy. Jako, że ona pracowała na dwie zmiany raz od 6 do 14, a na drugi tydzień o 14 do 22 to praktycznie się nie widzieliśmy, jedynie kładliśmy się
razem spac. Ja bardzo tęskniłem za nią kiedy przez cale tygodnie widziałem ja tylko wieczorami, a ona wracając musiała zawsze temu nachalnemu chłopakowi coś odpisać. Tydzień temu w środę wieczorem zaraz po sexie usłyszałem, że dostała od kolegi radio cd-mp3 do samochodu, bo on swój  rozbił i mu nie potrzebne i jutro kupi mu flaszkę za to. Zdenerwowałem się bardzo i zapytałem czemu
mi nie powiedziała, przecież bym jej kupił to radio. Kazałem jej oddać to radio, a ona powiedziała, ze nie odda i powinienem się cieszyć ze potrafi sobie sama coś załatwić, dodała jeszcze, że idzie na imprezę integracyjną za 2 tygodnie i żebym jechał do domu, bo jak ona wróci to chce być sama. Wtedy nie wytrzymałem i się od niej odwróciłem tyłem i tak spaliśmy. Rano zrobiła mi awanturę o nasze wspólne pieniądze, ponieważ kasę zabrałem z półki, gdzie leżały jej pieniądze, które miała na coś odłożone, myślałem, że to są moje. Nigdy nie mieliśmy o to problemów. Ja zawsze wszystko jej kupowałem, a nie sobie i całą kasę pchałem w dziewczynę by zapewnić jej jak najlepsze życie, wszystko załatwiałem za nią. Po tym jak oskarżyła mnie, że ja zabrałem jej pieniądze i schowałem przed nią to trzasnąłem tak mocno drzwiami, że zbudziłem jej mamę, która bardzo się zdenerwowała.  Wróciłem po pracy coś tam zrobiłem i czekałem do 22, aż wróci z pracy.  Co prawda byłem na nią mega wściekły jak mogła mnie oskarżyć o coś takiego, to ja zapierdzielam dla niej, żeby wszystko miała, a ona mi takie jazdy robi.
Pogadałem z nią chwilę i wszystko było niż niby ok. Chciała się do mnie przytulić, ja jednak odwróciłem głowę i ją zignorowałem. Rano zrobiłem awanturę, że się wyprowadzam bo to już nie ma sensu i musimy chyba sobie dać czas lub odejść od siebie. Ona powiedziała jak ty chcesz, ja chce tego czego ty chcesz. Ja jednak powiedziałem dobra, żartuję za bardzo Ciebie kocham i chcę z tobą być.
Ona mi powiedziała, żebym jechał do domu na weekend sam bo ona musi pisać pracę i chce mieć spokoju. Zdziwiłem się bo nigdy jej to nie przeszkadzało i zacząłem się martwić. Zgodziłem się w końcu ale nie myślałem wtedy, że to piekło, które mnie czeka może być tak wielkie. Pisałem z nią z pracy na skype o naszych problemach, niby wszystko ok, ale zacząłem jej mówić, że musi rzucić pracę bo
przez nią dzieją się złe rzeczy. Po tym wszystkim miała jechać do miasta odebrać dowód rejestracyjny. Tak więc dzwoniłem do niej bo chciałem się dowiedzieć czy wszystko załatwiła, jednak nie odzywała się. Napisałem do niej z 5 smsów, ona mi odpowiedziała na każdego smsa jednym słowem. Potem pisałem jeszcze bardzo dużo, i z tego co mi odpisała to "jestem w pracy". 
Byłem wtedy już u siebie w swoim rodzinnym domu. Bardzo się zamartwiałem czemu nie odpisuje. Po pracy napisałem do niej i zadzwoniłem jednak telefon milczał. Była 24:00, a od niej żadnego smsa, nic. Bardzo martwiłem się, ponieważ padał deszcz. Wychodziłem sam z siebie. Jednak dostałem sms, że już śpi i jest zmęczona, że pogadamy jutro. Zadzwoniłem do niej i mowie skoro
jesteś w domu to wejdź na chwilę na facebooka, porozmawiamy, ona, że nie i nie. Nigdy tak się nie zachowywała. Przecierpiałem całą noc i zadzwoniłem z samego rana do niej. Ona powiedziała mi, że mnie kocha, ale tak żyć dalej nie może bez zaufania, z ciągłym kontrolowaniem, i żebym dał jej czas do jutra. Zacząłem ją błagać, żeby dała spokój i żebyśmy się pogodzili jednak nic z tego.
Później zadzwoniłem do niej znowu, a ona powiedziała, że to nie ma już sensu, że ja się nigdy nie zmienie. Jednak później powiedziała mi, żebym dał jej tydzień i zobaczymy co dalej. Postawiłem, że sobote przeboleję, zawalił mi się cały świat nagle, miałem myśli sambójcze, bez niej wiedziałem, że nie ma sensu nic. Tyle miłości wepchałem w ten związek, tyle jej dałem, a ona chce to skreślić, tyle pięknych chwil... Zrozumiałem, że byłem dla niej niedobry czasem i bardzo ją krzywdziłem tym, ale tylko przez głupią zazdrość i zamartwianie się o nią. Przemęczyłem się cały dzień i noc. I następnego dnia postanowiłem to wszystko naprawić. Zawsze chciała żebym się jej oświadczył. Kupiłem pierścionek oraz kwiaty dla niej i jej matki. Po obiedzie pojechałem do niej
i w pierwszej kolejności przeprosiłem jej mamę, wybaczyła mi moje ostatnie skandaliczne zachowania. Potem poszedłem do mojej ukochanej do góry, leżała w łóżku cała zapłakana i popijała wino.
Najpierw ją bardzo mocno przeprosiłem i obiecałem, że się zmienię i nie będę zazdrosny więcej. Oświadczyłem się jej, jednak mnie odrzuciła ale nie tak do końca, nie była pewna. Zacząłem ją przekonywać, że kocham ją tak bardzo, że nie mogę bez niej żyć i jak mnie straci, żaden facet nie pokocha jej jak ja. Ona mnie odrzucała, ja więc już zrezygnowany wychodziłem z jej pokoju, jednak
ciągle mnie cofała i pytała "tylko na tyle ciebie stać?", później znowu zrezygnowany byłem i tym razem usłyszałem "no widzisz taki właśnie jeteś". W między czasie okazało, się, że ona temu chłopakowi wszystko o nas mówiła, że dzieje się między nami źle i że wczoraj się spotkała z nim i jego kolegą. Oni pili wódkę w parku, a ona soczek. Wtedy wkroczyła we mnie taka złość,
spotykasz się pierwszy raz z chłopakiem, on pije wódkę przy tobie z kolegą w parku ? Zacząłem ją wyśmiewać, że jak mogłaś dla kogoś takiego mnie próbować zostawać, że ja się aż tak nisko poniżać nie będę i powiedziałem jej, chcesz z nim być i mieć zrąbane życie w alkoholu, papierosach to proszę bardzo. Wtedy znowu mnie wróciła i powiedziała, żebym dał jej jeden dzień na
przemyślenie, ja jej powiedziałem, że ma wybrać teraz, albo wybierasz faceta, który dla ciebie poruszy niebo i ziemię, ułożony z dobrą pracą, który chce ci zapewnić wszystko co najlepsze czy jakiś menel, który dziewczynę na pierwsze spotkanie prowadzi do parku do kolegi, z którym pije wódkę. Po tym wszystkim powiedziała mi, że przyjmuje mój pierścionek, ale dzisiaj nie śpie u niej.
Zapytałem dla czego? Ona mi powiedziała, że musi jechać do tego kolesia i wszystko mówić. Zgodziłem się na to. Ona wsiadła do auta i pojechałą do niego po spożyciu, co mnie bardzo zmartwiło.
Następnego dnia byłem w pracy i nie odzywała się do mnie wcale. Wróciłem więc do niej po pracy i ona czekała na mnie w domu z obiadem, zachowywała się jak gdyby nic. Zapytała się mnie czy pojedziemy na zakupy bo musi sobie kupić jakieś ubrania. Zgodziłem się i pojechaliśmy do galerii. Kupiła sobie kilka ciuchów i wróciliśmy. W domu zaczęliśmy się przytulać do siebie, aż
w końcu przyszedł czas na sex. Po sexie niestety napisał do niej ten koleś i zaczęła ona z nim pisać dalej i nie krępowała się i pisała przy mnie, mówiąc, że piszą tylko o pracy, że go lubi i pisać z nim będzie. Wziąłem to na klatę i powiedziałem ok. Niestety mimo, że spaliśmy razem przytuleni, to ja się bardzo tym faktem denerwowałem.



JAK JEST:

We wtorek znowu pojechaliśmy na dalsze zakupy,  trzymaliśmy się za ręce, ona chwaliła się pierścionkiem zaręczynowym, wszystko było ok. Niestety w trakcie powrotu do domu powiedziała, żebym się zatrzymał i kupił jej papierosy. Co??? przecież ty nie palisz, ona stwierdziła, że w pracy jej się nudzi i będzie palić, bo palą koledzy i koleżanka. Żeby nie robić  wojny kupiłem jej ale powiedziałem, nie podoba mi się to. Wieczorem porozmawiałem z jej mamą na ten temat, że trzeba dziewczynę ratować bo wpadła w złe towarzycho.

W środę mama zrobiła jej wielką awanturę o fajki niby, że znalazła je przez przypadek, nagadała jej dość mocno. Obraziła się na matkę, ja wróciłem z pracy, pocałowałem ją w policzek i podarowałem kilka kwiatków, których zerwałem wcześniej na łące. Zeszliśmy na dół, ona mi robiła obiadek, wróciłem jednak za chwilę do góry do pokoju żeby coś zabrać, zauważyłem, że kwiatków nigdzie nie ma,
zajrzałem do śmietnika i niestety to co zauważyłem bardzo mnie zasmuciło. Zszedłem na dół i zapytałem grzecznie czemu moje kwiatki wyrzuciłaś do śmietnika, ona powiedziała, że jej się pogniotły. I krzyknęła dajcie mi wszyscy w końcu święty spokój. Pojechaliśmy jednak zaraz na długi spacer do parku, tam niestety ona była na mega fochu, próbowałem ją rozweselić, ale nic z tego. W końcu
przyszło do tego, że musiałem wszystko jej wykrzyczeć dla czego taki byłem, dla czego tak jest. Musisz rzucić pracę bo ten chłopak będzie cie ciągle motał. Z wielkim fochem uznała, że rzuci tą pracę i zamknie się w pokoju i nigdy nie będzie z niego wychodzić. Ale dziewczyno ja ci nie każę żebyś rezygnowała z pracy, tylko zmień ją na inną bo tamto towarzystwo nie jest dla ciebie. Kobiety cie tam nie lubią bo jesteś ładna, ładnie się ubierasz, jeździsz sportowym autem, dla tego chłopaczki do ciebie podbijają i moncą ci w głowie. Wróciliśmy do domu poszła do pokoju i powiedziała, że rzuci to wszystko dla mnie. Jednak potem i tak wszystko wyszło, że to ja jestem zły i niech dziewczyna idzie do pracy normalnie z inicjatywy matki.  W końcu się zgodziłem na to. Dobrze, może to moja wina? może ona tylko z tym kolegą pisze, no ale jak tak codziennie? on nie dość, że pisze do niej na fb to jeszcze smsy. To nie jest normalne. Co ja mam z tym zrobić?

W czwartek w pracy cierpiałem i myślałem co będzie dalej, wróciłem do domu, ona miła dla mnie i wszystko ok, opalaliśmy przed domem, a potem z nią i jej bratem pojechaliśmy na zakupy. Wróciliśmy do  domu były przytulanki oraz sex i do spania. Niestety później widziałem u niej w telefonie sms do tego chłopaka "hej co tam słychać?", jednak mu nic nie odpisała. sms był z godziny 18:00 i był odczytany.
Nie chcę jej kontrolować, ale chcę wiedzieć na czym stoję.

Teraz siedzę w pracy i zamartwiam się ciągle, czy między nami będzie dobrze. Kocham ją i nie chcę jej stracić, może nawet gdybym ją stracił dla porządnego faceta to bym nie bym był taki przygnębiony. Ale jak widzę, że ona zaczyna popalać papierosy, jak nagle złapała zamiłowanie do imprezek, picia alkoholu to mnie wszystko boli. Chcę ją od tego odciągnąć, ale ona uważa, że nie robi nic złego i, że
głupia była, że wcześniej tak nie żyła. Zawsze do mnie mówiła, że my aż po grób, że chce mieć dziecko ze mną, że chce wesele choćby jutro. Zawsze była taka ciepła rodzinna, rozsądna dziewczyna, nie lubiła żadnych imprez, przeciwniczka palenia i spożywania alkoholu. Uważała, że kobieta ma spędzać czas ze swoim ukochanym, a nie włóczyć się. Wiele razy do niej opieprz dostawałem za to, że
z kolegą wyskoczyłem na piwo. Więc dla niej tego więcej nie robiłem. Żyliśmy tyle lat jak książę i księżniczka, niczego jej nie brakowało ani mi.

Kocham ją strasznie i chcę walczyć o nas. Wiem, że ona się pogubiła w życiu bo za dużo ode mnie dostała, nigdy na nią nikt tak nie patrzył jak teraz. Co ja mam zrobić w tej sytuacji? Pozwolić jej na to wszystko? Rozmowa nie pomaga. A ja chcę, żyć znowu w miłości z nią żyć, i nie rozmyślać o tym wszystkim w pracy. Kiedyś do mnie ze swojej pracy dzwoniła i pisała smsy, teraz tego nie robi. Chociaż ja codziennie proszę napisz mi coś miłego z pracy. Odpowiada, że napisze. Niestety nic nie dostaję, żadnego telefonu, żadnego smsa.   Wystarczyłby mi jeden sms "Kocham Cie". Mieszkamy ze sobą i śpimy, wieczorami kochamy się, ale ja jakoś mi to nie wystarcza, potrzebuję tego słowa "Kocham Cie" tak bardzo, go potrzebuję.

Możecie mi poradzić mi co ja mam zrobić? W sobotę jest ta imprezka z pracy. Na pewno będzie ten chłopak. Powiedziałem, jej, żeby szła, że nie mam nic przeciwko, ale tak naprawdę nie chcę tego i boje się, że stracę ją po raz kolejny, tym razem na zawsze.

Czy ona mnie jeszcze kocha? Czy to ja na nią tak wpływam, że sama nie wie czego chce. Naprawdę ten chłopak z wyglądu jest beznadziejny. Po zawodówce, brzydki, pije, pali. Mam się czego bać? Tyle lat latała za mną, a ja za nią. Nigdy nie mieliśmy takich problemów... proszę pomóżcie mi uratować ten związek, bo naprawdę jest on jak z bajki, a przynajmniej był.

Kochane Kobiety wy będziecie wiedzieć najlepiej jak mi pomóc i co mam robić.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić?

Strasznie długi tasiemiec...
1. Wasz związek z boku przypomina sponsoring, dlatego ten związek tak jej się podoba, Ty dajesz zaplecze tamci motylki...
2. Robisz sceny niczym bohater kiepskiej telenoweli, więc następnym razem (bo będzie następny...) nie wycofuj się.
3. Zrobiłeś z siebie pazia księżniczki, która odwzajemnia się seksem.
4. Zacznij się chłopie wreszcie szanować...

3

Odp: Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić?

To teraz moim kobiecym okiem..

Włosy dęba stają ... Człowieku wyhamuj, zrobiłeś z niej księżniczkę którą na dodatek chciałbyś zamknąć w klatce, jesteś bardzo zaborczym człowiekiem, dziewczyna nie jest Twoją własnością, ok rozumiem że się obawiasz o nachalnych podrywaczy itd.może ona w tym kolesiu z którym pisze czuje się jak z fajnym kumplem do pogadania o dupie marynie, tak na luzie bez presji.Widać gołym okiem że ją przytłaczasz swoją potrzebą kontroli. A Twoje zachowania, te awantury przy świadkach,przy rodzinie,ciągłe wyprowadzki świadczą tylko o tym,że jesteś bardzo zdesperowany i nie potrafisz znieść tego że dziewczyna w ogóle rozmawia z innymi ludźmi. A gdzie w tym związku przyjaźń? gdzie poczucie swobody?gdzie zaufanie przede wszystkim?
Powiem tylko tak: Swoją zaborczością wpychasz ją w towarzystwo gdzie nikt jej nic nie każe, gdzie czuje się na luzie

4 Ostatnio edytowany przez kikut07 (2014-05-23 12:11:00)

Odp: Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić?
poly28 napisał/a:

To teraz moim kobiecym okiem..

Włosy dęba stają ... Człowieku wyhamuj, zrobiłeś z niej księżniczkę którą na dodatek chciałbyś zamknąć w klatce, jesteś bardzo zaborczym człowiekiem, dziewczyna nie jest Twoją własnością, ok rozumiem że się obawiasz o nachalnych podrywaczy itd.może ona w tym kolesiu z którym pisze czuje się jak z fajnym kumplem do pogadania o dupie marynie, tak na luzie bez presji.Widać gołym okiem że ją przytłaczasz swoją potrzebą kontroli. A Twoje zachowania, te awantury przy świadkach,przy rodzinie,ciągłe wyprowadzki świadczą tylko o tym,że jesteś bardzo zdesperowany i nie potrafisz znieść tego że dziewczyna w ogóle rozmawia z innymi ludźmi. A gdzie w tym związku przyjaźń? gdzie poczucie swobody?gdzie zaufanie przede wszystkim?
Powiem tylko tak: Swoją zaborczością wpychasz ją w towarzystwo gdzie nikt jej nic nie każe, gdzie czuje się na luzie

A co z kolesiem, który pisze do niej codziennie na fb, jak jej tam nie ma to pisze na telefon. Ona chowa przede mną telefon, kiedyś tego nie robiła. I na dodatek w sobotę idzie na imprezę, gdzie on właśnie będzie...

5

Odp: Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić?

Kupiłeś sobie zainteresowanie dziewczyny, do tego stawiasz się w tej gorszej pozycji. Kontrolując ją nagminnie i osaczając oraz wszczynając awantury pokazujesz swoją słabość, i brak panowania nad sytuacją. Możesz sam być sobie winny, za taki stan rzeczy. Na moje oczy ten związek nie ma przyszłości, a jeśli zostanie przy tobie z rozsądku to przygotuj się na więcej takich sytuacji.

6

Odp: Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić?
kikut07 napisał/a:

A co z kolesiem, który pisze do niej codziennie na fb, jak jej tam nie ma to pisze na telefon. Ona chowa przede mną telefon, kiedyś tego nie robiła. I na dodatek w sobotę idzie na imprezę, gdzie on właśnie będzie...

Idzie na tą imprezę bez Ciebie?

7

Odp: Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić?

nie dotrwałam do końca Twojej opowieści, w połowie stwierdziłam jedno - toksyczny związek

8

Odp: Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić?

Witam. Standardowe zagranie wsrod kobiet. Jestem facetem i podrywam zajete,zamezne kobiety, kolezanki z pracy. Z strony ich facetow dokladnie sytuacja wyglada tak samo. Ostatnio poderwalem kolezanke z pracy, mieszka razem z chlopakiem.  W pracy wplatalem sie z nia w flirt, z flirtu robilo sie zauroczenie, a potem zakochala sie. Finansowo i z kultura osobista jestem gorszym facetem od jej obecnego, mimo tego niepotrafi o mni myslec, nonstop piszemy, spotykamy sie potajemnie, uprawiamy sex. Jej facet wyjezdza na delegaci a ja laduje w ich lozu.  Ja jestem przekonany ze twoja kobieta jest wplatana w taka sytuacjie. Kobiete trzeba pilnowac, w pracy zawsze znajdzie sie podrywacz, nowa znajimosc, nowe doznania,  kobiety glupieja idopuszczaja sie zdrady a ich facet jest nieswiadomy. Mam spore doswiadczenie. Panie ktore tutaj na ciebie naskakuja i wmawiaja ze to twoja wina niemaja racji. Moja rada jest taka, uzbroj sie w cierpliwosc i bacznie przygladaj sie sprawie. Wymysl wyjazd w delegacje, potem z ukrycia mozesz obserwowac swoja kobiete, a nawet niespodziewanie wroc do domu, a noz napotkasz ja na igraszkach z kolega z pracy. Masz smartfona? Polecam aplikacje phone my pc. Zdalny pulpit dzieki ktoremu podgladac bedziesz mogl co twoja kobieta pisze na komputerze z tym kolega. Do sprawy musisz podejsc jak detektyw. Cierpliwie i spokojnie. Udawac ze wszystko jest ok, unikac klotni. Napisz potem jak sprawa wyglada dalej. Pozdrawiam!

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Praca zabiła miłość jak z bjaki. Co mam robić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024