Witam.Jestem w dość trudnej sytuacji,ponieważ od paru lat notorycznie jestem poniżana przez brata,wyzywa mnie czasami dochodzi do rękoczynów,pewnego razu zepchnął mnie ze schodów .Sprawia mi to ogromną przykrość,jeśli chodzi o postawę rodziców to mama jest jak najbardziej za mną ale już nie ma sił na kłócenie się z nim bo ją również wyzywa a ojciec się nie odzywa albo krzyczy na niego chyba że czasami brat go namówi przeciwko mnie to się nic nie odzywa .Brat mi wmawia różne głupoty i jego dziewczyna również nastawia wszystkich przeciw mnie.Mówią takie głupoty o mnie że już nie mam sił im zaprzeczać.Najgorsze jest to że codziennie musze się z tym zmierzać .Jeśli chodzi o wyzwiska to pojawiają się m.in. szmata,nierób i wiele gorszych.Wygania mnie do pracy chociaż się uczę fakt że zaocznie lecz jestem na etapie szukania czegoś konkretnego i chcę też czas poświęcić na naukę jeśli mama mi obiecała chwilowe utrzymanie i mi pomaga.Podkreślę że brat jest alkoholikiem ,jest jakaś szansa aby takie traktowanie się zakończyło ? Mam namyśli sąd i inne organy.Pozdrawiam
wiesz ja ci powiem tyle, zazdroszcze tobie ale nie twojej mamie, ty w końcu wyjdziesz za mąż albo wyjedziesz, a mama będzie się męczyć do śmierci z nim.
Centrum Praw Kobiet, Centrum Antykryzysowe, cokolwiek co działa w Twojej okolicy. Brat jest alkoholikiem, traktujemy go jak pijącego rodzica, męża.
W tej chwili dziewczyna jest zaślepiona. Matka jak to matka, kocha miłością bezwarunkową i też ślepo ufa, ze będzie dobrze, stanie się cud.
Takie traktowanie moze się zakończyc. Zakładasz bratu niebieską kartę, w najbliższym ośrodku pomocy społecznej. Trzeba go jakoś zmusic do leczenia. Innej drogi nie ma. Współczuję.
Cześć pati.raj Ja mogę się wypowiedzieć z perspektywy osoby która przeszła przez podobną sytuację. W moim życiu poukładało się tak, że padałam ofiarą takiego traktowania ze strony brata, z tą różnicą że on przechodził okres buntu a ja wtedy byłam ''słabą jednostką'' to znaczy brak pewności siebie, szara mysz, strasznie wrażliwa płaczka, nerwuska. Moje nastawienie i branie wszystkiego śmiertelnie poważnie, do siebie, ogólnie słaba psychika było pożywką dla ataków z jego strony, bo uważał mnie za słabszą więc nadawałam się do wyładowania jego frustracji. Reszta rodziny zdawała się tego nie zauważać więc musiałam sama coś z tym zrobić.
W Twojej sytuacji można (czyt. TRZEBA!) zrobić dwie rzeczy:
Po pierwsze zmienić swoje nastawienie i skupić się na sobie, swoim życiu, tym co Cię zajmuje. Musisz nabrać dystansu do tego co on mówi, wiedzieć że jego słowa nie mają pokrycia w rzeczywistości bo znasz swoją wartość. Wiem że to trudne ale to jest podstawa do tego, żeby mogło się coś zmienić na stałe. Jego uwagi i komentarze na twój temat zbywaj w taki, zdystansowany sposób (jak robiłam to ja i poskutkowało zadziwiająco szybko): najlepiej jeśli będziesz wtedy czymś zaaferowana, zajęta czymś, miała dobry humor, i z uśmiechem, ignorancją przyznawała mu rację ( nonszalancki uśmiech, nie patrzenie wtedy w oczy bo jesteś czymś zajęta bardzo sprzyja)! Wiem, wiem jak to brzmi, ale osoba która psychicznie atakuje stara się na Cb wpłynąć, jeśli mu pokarzesz że nic nie wskóra to z czasem ataki się osłabią a może i znikną w ogóle. Musisz dojsć do ładu ze sobą i zbudować poczucie własnej wartości, pewność siebie żeby nie odbijało się na Tobie jego zachowanie i próby ataku psychicznego.
Po drugie to podjąć kroki prawne, jak radzi Ci chaber05. Twój ma ewidentny problem ze sobą, a do tego alkohol. Najgorsze połączenie.
Siły i cierpliwości moja droga,
Powodzenia!
wiesz ja ci powiem tyle, zazdroszcze tobie ale nie twojej mamie, ty w końcu wyjdziesz za mąż albo wyjedziesz, a mama będzie się męczyć do śmierci z nim.
Nikt jej nie każe. Jak głupia, to się męczy.