cześć Dziewczyny,
nie wiem jak zacząć, alkoholizm w rodzinie to niewygodny, wstydliwy temat. niestety dotyczy on wielu osób. sama wychowałam się w takiej patologicznej rodzinie. to ukształtowało we mnie takie cechy charakteru, które mi przeszkadzają w dorosłym życiu. mam problemy w relacjach interpersonalnych. chciałabym Was zapytać, jeśli są wśród Was córki alkoholików i alkoholiczek, czy potraficie nawiazywac przyjaźnie, czy potraficie je utrzymać? jak układają się Wasze relacje z przyjaciółmi, a jak z partnerami? czy czujecie, że Wasze przeszłe doświadczenia wpływają nadal na Wasze życia?
z góry dziękuję za odpowiedzi.
1 2012-11-18 16:45:00 Ostatnio edytowany przez A-xamit (2012-11-18 16:45:53)
Dokładnie wiem o czym mówisz. Również miałam z tym problemy.. na obecnych studiach psychologicznych cały czas miałam problem z omawianiem tego zagadnienia, bo wszystko wracało jak fil. Zawsze byłam z tyłu za znajomymi. Mam wstręt do alkoholu. Po prostu się go brzydzę. nie potrafię się bawić ze znajomymi, tylko czuję się tak jakbym chciała "uciec". Na szczęście spotkałam w życiu osobę, która miała ten sam problem co ja. razem powiedziałyśmy sobie : damy rade temu sprostać. Czas się od tego odciąć. Teraz malutkimi kroczkami dochodzę do bram wolności. Powili zaczynam cieszyć się życiem, chociaż wiem, że tego nigdy nie zmażę.
powiedz proszę, co robisz, żeby przełamać barierę między Tobą a resztą ludzi?
4 2012-11-19 17:36:24 Ostatnio edytowany przez Elżbieta1123 (2012-11-19 17:43:39)
tak jestem z takiej też rodziny gdzie matka piła a z nawiązywaniem przyjaźni jest trudno też mi się odbija to w życiu nawet ciężko zawierać znajomości koleżanek mam zero . mam męża lecz też jest ciężko się dogadać czasem bo jestem nerwowa . nie da tego się tak wymazać z pamięci . chociaż prubóje lecz ostatnio cały czas myśle o dzieciństwie poprostu też nie wiem dlaczego tak jest a teraz to walcze z tym aby się nawet uśmiechać i walcze z tym cały czas aby być uśmiechnięta do wszystkich. ja mam przyjaciela i dogadujemy się. nigdy nie miałam przyjaciółek nie wiem czemu .ąż też ma tego samego przyjaciela co ja i jestem zadowolona że tak jest bo na koleżankach zawiodłam sie kilka razy . Poprostu trzeba o tym dużo gadać może to wszystko się zapomni
Elżbieta, dziękuję za odpowiedź.
bardzo się staram być miła i uśmiechnięta, tak jak Ty. niestety, mimo że zachowuję się tak przyjaźnie jak tylko potrafię, nie jestem lubiana. ludzie w najlepszym wypadku unikają mnie, albo nie lubią. nie mam już pomysłu, jak mogę to zmienić.
6 2012-11-19 18:15:07 Ostatnio edytowany przez mortisha (2012-11-19 18:24:50)
Mam przyjaciolke,ktora jest DDA( uczeszczala na terapie sporo czasu z tego powodu)Na jakiekolwiek spotkanie/imprezy gdzie jest alkohol np imieniny,wesela,bankiety nie chodzi, taki ma wstret do widniejącej butelki z wódką,czy winem,a nie mowiąc jak ktos w jej towarzystwie pije chocby drinka tez juz sie wzdryga
Spotykając sie z nią w kawiarni czy to u mnie,nigdy w jej obecosci nie pije nawet lampki koniaczka.Chociaz alkohol doprawdy pije czysto kulturalnie okazjonalnie na jakies "swieta" w symbolicznej ilosci kilka razy w roku ,lecz nigdy przy niej.Akurat to żaden dla mnie problem
A i dodam,że jest to osoba baardzo krucha i delikatna, nawet nieświadoma zmiana tonu glosu powoduje, że juz zaczyna przepraszac caly swiat że zyje, na wszystkie błedy ludzi siebie obwinia,co normalnie mnie to osłabia
Cokolwiek by sie nie stalo to uważa ,ze napewno to jej wina, jak mam zły humor juz wini siebie ze to napewno przez nią jestem zła,ma okropne wyrzuty sumienia że zawraca mi glowe z jakims problemem, i jednym slowem na kazdym kroku sie chłosta
Witaj A-xamit,
Ja również jestem dorosłym dzieckiem alkoholika. Mój ojciec pił przez 16 lat mojego dzieciństwa. Od ponad 15 jest trzeźwy.
Nie mam przyjaciół jako takich. Mam znajomych, bliższych, dalszych, których można zliczyć na palcach obu rąk.
Myslę, że to w zasadzie moja własna zasługa. Nigdy nie dopuściłam nikogo do siebie na tyle bliżej, by zaufać. Mam partnera, z którym dzieli mnie przepaść mentalno-charakterologiczna. Myślę, że jest to związek raczej oparty na zasadzie "nikt nie chce być w życiu sam". Nie moge go jednak nazwać moim przyjacielem.
Poza nim jest jedna osoba, która powoli zdobywa moje zaufanie, znacznie starsza i doświadczona, myślę, że ma spore szanse na dotarcie do mojego wnętrza.
Zawsze wolałam towarzystwo starszych osób, z rówiesnikami czuję się nieswojo, nie potrafię się wyluzować, sadzę że uważaja mnie za "sztywniaka" choc mam duże poczucie humoru. Starsi znajomi daja mi poczucie bezpieczeństwa, zrozumienia, czuję, że nadajemy na tych samych falach. Moje nadmierne poczucie odpowiedzialności wyniesione z domu nie pozwala mi wygłupiać się czy imprezować z rówieśnikami. Jest mi o wiele lepiej na duszy, kiedy mogę swój czas poświęcić na interesującą rozmowę z kimś, kto jest stabilny emocjonalnie i sporo już przeżył.
Czuję, jakby były we mnie dwie osoby. Jedna usmiechnięta i wesoła dla znajomych a druga melancholijna i refleksyjna dla samej siebie.
I mimo, że jestem osobą lubianą i pożądaną w towarzystwie mam tendencje do izolowania się i domatorstwa. Wszystko to z lęku przez światem.
Czy to kiedyś minie?
Ja nie mam problemów z nawiązywaniem znajomości, a prawdziwych przyjaciół mam od wielu, wielu lat. Z facetem układa mi się bardzo dobrze. Nie zawsze tak było, ale najlepsza terapia dla mnie był fakt, ze przez swoje zachowanie mogę go stracić. To była moja motywacja, dzięki której z czasem się zmieniłam.
Melpomena, jak myślisz, co sprawia, że ludzie Cię lubią?
10 2012-11-20 18:14:09 Ostatnio edytowany przez Melpomena (2012-11-20 18:30:43)
A-xamit,
ja daję im się lubić. Staram się zawsze być w odpowiednim czasie i miejscu z odpowiednimi słowami do powiedzenia, jesli wiesz co mam na myśli.
Kontroluję się, co i komu kiedy mogę powiedzieć, jak kameleon dostosowuję się błyskawicznie do sytuacji i do osoby z którą rozmawiam. To sprawia, że każdy ze mna czuje się swobodnie i swojsko. Słyszałam to już wiele razy.
Nie uwazam jednak tego za powód do dumy. Czasami czuje się bez kregosłupa i męczy mnie to, że odnajduje się w każdych okolicznościach.
Taka zdolność sprawia, że ludzie będą Cie lubić ale nie nawiążesz nigdy żadnej głębokiej przyjaźni bo ciągle będziesz się zmieniać. Kto za tym nadąży?
W każdej pracy słyszałam od szefa że jestem pracownikiem idealnym, mam doskonałe kontakty ze współpracownikami. W sumie mogłabym powiedzieć, że wszyscy moi znajomi to ludzie z którymi pracuję. Gdy odchodze z pracy porzucam również znajomości. Nie potrafię ich utrzymać. Wszystko to takie powierzchowne, nie ma nic na dłuzej. Czasem chciałabym czegoś głębszego, ale zaraz zaczynam się obawiać czy nie miałabym tego dość po czasie.... Mam upośledzone emocje, to fakt.
Umiejętność słuchania. To bardzo ważne, by mieć ją w sobie. Ja słucham znacznie więcej niż mówię. Myślę, że to jest to czego ludzie potrzebują. Trzeba tylko mieć solidną odporność na problemy innych. Jesli jestes słaba, to może przytłoczyć. Ja lubię słuchać. Myślę, że to daje mi znacznie więcej niż opowiadanie o sobie.
A-xamit,
dlaczego ludzie Ciebie nie lubią? Myslisz, że wyczuwają, że za bardzo się starasz?
11 2012-11-20 18:32:48 Ostatnio edytowany przez A-xamit (2012-11-20 18:46:18)
Melpomena, nie jestem pewna na 100 % , że mnie nie lubią, tylko przypuszczam. Zachowuję się tak jak Ty, staram się być tym, kogo ludzie lubią - często udaję kogoś innego, aby dopasować się do otoczenia.
Ty porzucasz znajomości, gdy zmieniasz pracę, ja wcale ich nie nawiązuję. To znaczy, że uśmiecham się, rozmawiam z ludźmi itd. , ale nigdy to nie wychodzi poza pracę. Z nikim się nie spotkam po pracy, nikt mnie nigdy nigdzie nie zaprasza, zawsze jestem pomijana.
Czy Twoje znajomości z pracy wyglądają podobnie?
Czy (jak ja) dotkliwie odczuwasz brak głębokich więzi z ludźmi?
BTW. myślę, że ludzie czują, że jestem nieszczera, że udaję kogoś innego. Pewnie mi nie ufają.
Problem w tym, że jest chyba mało osób, z którymi mogłabym znaleźć wspólny język. Możliwe, że przeżycia, które mieli kiedyś DDA sprawiają, że mamy inny tok myślenia. Może wszyscy mają płytkie relacje z innymi, a tylko nas to nie zadowala?
Gdyby zrobić ankietę na to czy ludzie Cie lubią, 99% odpowiedziało by "no jasne że tak". Ty tylko przypuszczasz, a Twoje przypuszczenia mogą być mylne.
Tobie chodzi raczej o nawiązywanie bliższych więzi, przyjaźni.
Ja nie spotykam sie z nikim poza pracą, bo zawsze odmawiam kiedy mnie zapraszają. Robię to z pełną świadomością tego, że nie chcę sie z nimi spotykać. Problem jest dlatego, że nie wiem dlaczego tak postępuję.
Nie udaję innej osoby, ja się raczej wycofuję emocjonalnie bardzo szybko z każdej znajomości. Jesli widzę, że ktos zaczyna być życzliwszy i bardziej zainteresowany poznaniem mnie, "uciekam", schładzam kontakty.
Jest to paradoks, bo niektórzy nie potrafią zrozumieć że taka przyjazna osoba jest takim odludkiem.
Masz partnera? Jedną jedyną osobę, która zna Cię najlepiej? Jak Ci idzie w kontaktach z tą osobą?
Jak zachowujesz się sama ze sobą? Jaką jesteś osobą?
13 2012-11-20 19:07:44 Ostatnio edytowany przez A-xamit (2012-11-20 19:14:23)
Mam chłopaka, już niedługo będzie 5 lat z nim. On jest daleko emocjonalnie ode mnie i mu to nie przeszkadza. On nie chce chyba bliskości, nie chce że mną rozmawiać . Mam też jednego przyjaciela, który ma jeszcze bardziej okaleczoną duszę niż ja. Nazywam go przyjacielem, bo to jedyna osoba, przed którą nie udaję innej osoby. Niestety on też się wycofuje, gdy czuje, że jest za blisko. Nie jestem przy nim bezpieczna, bo nigdy nie wiem, kiedy ucieknie przede mną i zostanę sama z poczuciem odtrącenia.
Tak naprawdę to nie wiem, jaką jestem osobą.
Czasem myślę, że nie mam żadnego charakteru, żadnej własnej osobowości, tylko same maski. Często widzę swoją duszę jako takiego golluma, skarłowaciałą, brzydką i pokraczną istotę, która musi się ukrywać.
14 2012-11-20 22:38:15 Ostatnio edytowany przez skorpionica (2012-11-20 22:49:45)
Jak dobrze znam to co opisujecie i Ty A-xamit i Ty Melpomena!!!! Jakbyście pisały o mnie.
Ja również jestem DDA. Nie mam przyjaciół, lecz tylko kilku znajomych. Nie ufam ludziom i stronię od nich. Jestem bardzo wrażliwa, nienawidzę krytyki, jestem zbyt lojalna nawet wobec osób, które na to nie zasługują. Od 13 lat jestem w związku- ale ,,kocham za bardzo"- brak miłości i wsparcia w dzieciństwie spowodowało ,że jak spotkałam ,,tę" osobę -to strach przed jej utratą był tak wielki,że zaczęłam układać swoje życie pod niego.
3 tygodnie temu po 8-miesięcznej chorobie zmarła moja mama- coś we mnie pękło, rozsypałam się na kawałki
Postanowiłam coś ze sobą zrobić . Zaczęłam szukać pomocy. Chcę zmienić swoje życie, chcę wreszcie nad nim panować, chcę być kimś, a nie tylko szarą mychą,mamą i żoną.
Chciałam iść na grupę wsparcia dla DDA, ale okazało się ,że grupa już nie istnieje - nie było wystarczająco dużo chętnych. ( niewiele osób wie,że istnieje coś takiego jak DDA, a jesli wiedzą to albo się wstydzą ,albo wogóle ne podejmują z tym walki). W ośrodku którym szukałam pomocy trafiłam na fajna terapeutkę, która w chwili obecnej prowadzi grupę kobiet dla współuzależnionych, oraz terapię indywidualną. Miałam z nią na razie 2 indywidualne spotkania, okazało się ,że mój ,,przypadek'' jest bardziej złożony niż mi się wydawało. I na grupę na razie się nie nadaję -muszę wpierw uporządkować siebie
Przede mną długa droga do normalności, ale teraz już jestem pewna, że chcę zmienić swoje życie- chcę zacząć żyć normalnie, chodzić z podniesioną głową, być dumna z siebie i wreszcie najważniejsze -muszę pokochać siebie !
Poszukaj w swojej miejscowości grup wsparcia dla DDA, jak nie ma- to szukaj pomocy u dobrego psychologa, lub w ośrodku dla uzależnionych- mają tam psychologów i terapeutów wyszkolonych właśnie w tych kierunkach,to oni będą wiedzieli jak Ci pomóc, jak Cię ukierunkować,co zrobić ,żebyś zrozumiała siebie, pokonała lęki i mogła zacząć żyć tak jak chcesz.
Życzę wytrwałości i powodzenia!!!- ja już podjęłam walkę o normalne życie!!!
Skorpionico, dziękuję za wsparcie. Lepiej czuję się ze świadomością, że są osoby, które czują jak ja.
Pojutrze jestem zapisana na pierwszą wizytę.
PS. też ułożyłam życie pod mojego chłopaka, z którym jestem już piąty rok i wiem już, że to był błąd.
bardzo bliskie jest mi to o czym piszecie dziewczyny,
nie jestem DDA ale wiele lat walczyłam z wyniszczającą chorobą na tle zaburzeń odżywiania i przez tą chorobę ciągle czułam się gorsza od innych, od jakiś 3 lat pracuje nad sobą przeszłam terapię, jestem w dobrym związku i widzę zmiany w postrzeganiu siebie ale jak to w życiu bywa coś się uda z czymś się uporam to dosłownie w tym samym momencie wynika kolejna rzecz do pracy nad sobą końca nie ma ale myślę że to akurat dobrze, nigdy się sobą nie znudzę;-p
Teraz cieplej o sobie myślę, lubię ludzi ale wiele moich reakcji i zachowań odbywa się czasami automatycznie, np automatycznie kiwam głową mimo że wcale nie muszę, albo automatycznie się uśmiecham i dopiero i w trakcie zdaję sobie sprawę że tu działa automatyzm ;-/ trudno czasem się z niego wyzwolić
też tak macie?
no i niestety teraz zaczynam pracować nad respektowaniem swoich praw bez poczucia winy trudna dla mnie sprawa ale konieczna
a jak jest w waszym przypadku?
A-xamit,
sadzę, że wybieramy sobie własnie takich partnerów a nie innych bo jest to po części wygodne. Nie ma ryzyka czy obawy, że ktos będzie próbował wedrzec się do Twojego wnętrza i chciec rozwiązać Twoje problemy. JZwiązek z emocjonalnie zimnym partnerem jest ucieczką przed sobą samą.
Nie lubisz siebie, a jednak tylko ze soba czujesz sie bezpiecznie. Ufasz jedynie sobie samej i wierzysz tylko w swoje wlasne słowa. To jest naprawdę smutne, tu potrzeba terapii.
Skorpionica - dobrze że robisz cos wreszcie dla siebie. terapia czy indywidualne spotkania z psychologiem to początek góry lodowej. Najwięcej do zrobienia jest niestety ze samą sobą.
Ja nigdy nie bylam na terapii indywidualnej. Przeczytałam parę książek, niewiele jednak w głowie zostało.
Staram sie pomóc sobie na własną rękę, choc wiem, jakie to złudne miec poczucie że się nad wszystkim panuje.
Na szczęście nie jestem kobietą, która kocha za bardzo, nie podporządkowuje się pod partnera. Jestem raczej tą "emocjonalnie" mniej obecną połową, co w sumie tez nie jest zdrowe.
Dopóki nie mamy uporządkowanego swiata uczuć i emcji nie ma szans, by znaleźć dobrego, prawdziwego partnera.
Do niedawna nie wiedziałam, jaka jestem, nie potrafiłam się okreslić. Od jakiegos czasu pracuję nad sobą, słucham co ludzie do mnie mówią i jak mnie widzą. W tym kierunku próbuję się zmieniać, staję się ufniejsza i nie boję mówić o swoich lękach.
A-xamit piszesz, że:
"Problem w tym, że jest chyba mało osób, z którymi mogłabym znaleźć wspólny język. Możliwe, że przeżycia, które mieli kiedyś DDA sprawiają, że mamy inny tok myślenia. Może wszyscy mają płytkie relacje z innymi, a tylko nas to nie zadowala?"
Ja czuję podobnie. Niełatwo znaleźć mi wspólny język z ludźmi. Dlatego długo trwa nim się otworzę przed kimś. Łatwiej mi w srodowisku osób starszych, oni maja więcej tolerancji i zrozumienia. Wśród rówieśników często słyszałam "ale filozofujesz", "wymyslasz problemy" - zupełnie jakby rozmawianie o uczuciach i emocjach było powodem do wstydu. Większości to nie interesuje, ludzie nie zastanawiają się czemu cos jest czarne a drugie białe bo w przeszłości nigdy nie musieli tego robić.
Nas DDA życie i pijani rodzice nauczyli że nic nie jest pewne ani oczywiste. Dzisiaj jestes córeczką tatusia, jutro bękartem i wynoś się z domu.
Dla normalnych ludzi wychowanych w normalnych rodzinach to abstrakcja, którą ciężko im ogarnąć. Dlatego my szukamy podobnych do siebie, bądź wiążemy się z emocjonalnymi odludkami, którym do głowy nie przyjdzie by się chcieć od nas dowiedziec czegoś więcej niż "co dzisiaj na obiad?"
Melpomena,
myślę, że masz rację co do mnie. Tylko w jednej kwestii jest inaczej: nie wierzę sobie, nie ufam i kwestionuję prawie wszystkie moje myśli i uczucia.
Nie wiem, czy być z chłopakiem czysię rozstać, nie potrafię zdecydować, czy go kocham czy nie, ani co to w ogóle znaczy kochać kogoś.
Jutro czeka mnie pierwsza konsultacja w sprawie terapii, bo dopóki nie poukładam siebie, moje życie nie zmieni się na lepsze.
zamknięty krąg tylko dla DDA ;-/
a jest wielu ludzi którzy czują podobnie i chcą rozmawiać i są refleksyjni i wcale nie spłycają kontaktów z ludźmi
Cytrusowa,
nie jest to zamknięty krąg, choć temat dotyczy relacji przyjacielskich DDA z innymi ludźmi.
Niestety nie mogę podzielać Twoich uczuć, bo jesteś jakby o poziom wyżej w rozwoju - byłaś na terapii i już coś osiągnęłaś w pracy nad sobą.
Mnie się wydaje że zarówno DDA jak i innych ludzi z rodzin dysfunkcyjnych łączy wspólny mianownik- brak miłości do siebie samego a przez to od groma różnych problemów z samym sobą i relacyjnych, przez patologiczne, odbiegające od normy zachowania naszych bliskich nasze JA było budowane nie z tego surowca co trzeba,nie było zasad i reguł a ich miejsce zajmował często strach i lęk,
dawno temu przeczytałam w jakiejś gazecie cytat który utkwił mi głęboko w pamięci : "dziecko jest jak walizka pakowana latami, nie ma w niej niczego czego wcześniej nie włożono"
moim zdaniem szczere przyznanie sie przed sobą w jakim jest się miejscu i podjęcie decyzji- chcę zmiany jest dużym krokiem w przód i może naprawdę doprowadzić do zmiany którą czasem możemy dostrzec dopiero za parę lat!
witajcie.weszlam przypadkiem i trafilam tam gdzie chcialam trAFIC PODSWIADOMIE SWIADOMIE.SZUKALAM I ZNALAZLAM.. TROCHE PRZYNIOSLO MI ULGE CZYTANIE W/W POSTOW BO UTOZSAMIAJA SIE ZE MNA MOIM CHARAKTEREM TYM CO PRZEZYWAM. A MYSLALAM ZE JESTEM SAMA NA SWIECIE .JEDYNA Z TAKIMI PROBLEMAMI... CZYLI DDD.WACHANIA NSTROJOW CZY TEZ TEGO KIM JESTEM CO CHCE ANALIZOWANIE WSZYSTKIEGO INTERPRETOWANIE KAZDEGO SLOWA PODPORZADKOWANIE KOMUS. MEGA WYRZUTY SUMIENIA O WSZYSTKO I TO ZE WSZYSTKIM ALKOHOLIKOM TRZEBA POMAGAC ZE WSZYSTKIM CO MI ROBIA KRZYWDE EMOCJONALNA FIZYCZNA TRZEBA TLUMACZYC.ZE TAK NIE WOLNO. INNI ODCHODZA MYSLA GDZIE JA JESTE GDZIE TRAFILAM WALA KONKRET A JA NIE UMIEM.JA TLUMACZE KTOS MNIE PONIZA A JA SIE USMIECHAM. NAJGORSZE JEST ROZMYSLANIE CZY COS DOBRZE ZROBILAM.CZY JAK WYCHODZE ZE SZKOLY ROZMYSLAM CO SOBIE O MNIE POMYSLELI JAK TLUMACZYLAM TO CZY TAMTO.TOJEST CHORE.ZACZELAM CHODZIC DO PSYCHOLOGA. CO TAM WEJDE TO ZAWSZE CO INNEGO MOWIE. JESTEM ZMIENNA JAK WIATR. WYDAJE MI SIE ZE PSYCHOLOG NIE NADAZA. ALE JUZ WIEM CZEMU. ZE KIEDYS TEZ BYLAM CORECZKA TATUSIA A JAK ODSZEDL TO NIECHCHIAL MNIE ZNAC. MATKA ZACZELA PIC NIE JEJ NIE BYLO DO SZCZESCIA POTRZEBNE.SIOSTRA MIALA CHLOPAKA A JA SIE ZGUBILAM W TYM WSZYSTKIM. I DO DZIS TAKAK CHODZE A MIENELO LAT 8. GDY KTOS CHCE MI POMOC CZUJE SIE DZIWNIE. NIE UMIEM PRZYZNAC SIE ZE SOBIE Z CZYMS NIE RADZE. NIE UMIEM POWIEDZIEC CO O KIMS MYSLE PROSTO W TWARZ. A JESLI JUZ SIE TAK ZDARZY TO MAM MEGA WYRZUTY. ZARAZ SZLA BYM PRZEPRASZAC I MOWILA BYM ZE TO NIE TAK.A TAK NAPRAWDE TO JEST TAK. NIE UMIEM PROSIC O NIC WYKAZYWAC INICJATYWY. JAK JUZ NAPRAWDE MAM O COS POPROSIC TO KRZYCZE BO MYSLE ZE PARTNER ZACZNIE SIE DRZEC ZE COS CIAGLE CHCE OD NIEGO A ONA WSTAJE I SPOKOJNIE MOWI JASNE JUZ TO ROBIE.I STOJE ZDZIWIONA. ZE JAK TO? NIE KRZYCY.MAM DZIWNE TIKI. MUSZE CIAGLE GADAC BO JAK JEST CISZA TO ZARAZ SZYBKO SZUKAM TEMATU BO CISZA WG MNIE SWIADCZY ZE TRZEBA SPADAC ZE NIE MA O CZYM MOWIC. JEJKU JEST TEGO TYLE ZE TO JAKAS MASAKRA. CZASAMI MAM TAKI NATLOK MYSLE ZE NIEWIEM KIM JESTEM JAK ZYC .WRACAJA WSPOMNIENIA ALE NIEN JEDNO A WSZYSTKIE Z DZIECINSTWA.NAWET ROZMOWA Z PSYCHOLGIEM BYLA DLA MNIE TRUDNA BO WYDAWALO MI SIE JAK WYSZLAM ZE PEWNIE SIE ZE MNIE NABIJA. ZE BYLAM Z PATOLOGI.CO ZA RZEZNIA CZASAMI WYMIEKAM.
To ja najwyrazniej tez nie wbiłam sie w temat .Pardone za mozolne wywody .Mozna to do usuniecia zglosic
Dziewczynko z Zapałkami,
opisujesz dokładnie to, co czuję. Jest w Tobie ogromna ilość bólu, aż czuć w tym poście.
Czemu DDA są takie do siebie podobne? Czemu odczuwamy według jakiegoś wypaczonego schematu?
Chciałabym umieć pomóc sobie samej i innym podobnie doświadczonym osobom...
JESLI CHODZI O NAWIAZYWANIE KONTAKTOW UTRZYMYWANIE PRZYJAZNI TO RACZEJ JESTEM NA TAK I NIE. MAM DUZO ZNAJOMYCH GDY KTOS MI PISZE FAJNIE ZE SIE ODEZWALAS TO MYSLE CO ON PISZE. TO TAKIE NORMALNE.PRZECIERZ NIE JESTEM WYJATKOWA. LUDZIE MNIE LUBIA TESKNIA ZA MNA. A JA SIE ODDALAM OD NICH NA JAKIS CZAS. PO CZYM WRACAM. NIEKTORZY ZNAJOMI CZASAMI MNIE IRYTUJA NI CHCE UTRZYMYWAC KONTAKTOW Z NIMI I SIE NIE ODZYWAM ALE ONI NIE ODPUSZCZAJA I JAK SIE SPOTYKAM Z NIMI TO ZMIENIAM ZDANIE ZE WCALE NIE SA TACY ZLI.ZE MIALAM WYGUROWANE PRZESADNE WYOBRAZENIE O NICH ZE MAJA PLUSY. I ZNOWU MAM WYRUTY POZNIEJ ZE MYSLALAM TAK A NIE INACZEJ O NICH. SZYBKO MOZNA U MNIE SIEBIE PRZEKRESLIC. WYSTARCZY JAKIES LSOWO GEST. I MI SIE NIE CHCE JUZ Z KIMS GADAC. CIAGLE SIE POSIWADOMIE PRZYPATRUJE KOMUS. WIEKSZOSC ZNAJOMYCH TO LUDZIE PO 40STCE JA MAM 28 LAT. PRZY NICH SIE CZUJE OK.ONI ZNAJA ZYCIE. DUZO SIE OD NICH UCZE. ZNAJOME W MOIM WIEKU CZASAMI MNIE IRYTUJA. CHYBA ZE SA TO LUDZIE PO PRZEJSCIACH WOWCZAS SIE UZUPELNIAMY. NIE LUBIE LUDZI PEWNYCH SIEBIE PRZY NICH CZUJE SIE MALUTKA.PRZYTAKUJE IM.
CZASAMI MAM TAK ZE MAM WIARE W SIEBIE .I GDY UDA MI SIE WYDUSIC DO KOGOS ZE ZLE MYSLI CZY COS TO ANALIZUJE JAK SIE ZACHOWA JAK MOWI MASZ RACJE TRZEBA ROBIC TAK CZY SIAK TO MYSLE KURDE PRZECIERZ NIC SIE NIE STALO.ALE MAM TAKICH LUDZI WOKOL SIEBIE DO KTORYCH CHYBA NIGDY SIE NIE ODWAZE POWIEDZIEC WKURZASZ MNIE PIEPRZYSZ GLUPOTY I TYM PODOBNE .TYLKO SIEDZE I SLUCHAM.I PRZYTAKUJE.I SIE WKURAM SAMA NA SIEBIE BO ANALIZUJE W DOMU ZE MOGLAM POWIEDZIEC TAK. NAJGORSZE JEST TO ANALIZOWANIE.TAK JAKBY DWIE STRONY. ALE CO SIE DZIWIC JESLI JEDNEGO DNIA OJCIEC GROZI CI SMIERCIA PO PIJAKU I TRZESIESZ SIE ZE STACHU A NA DRUGI MOWI ZE ZARTOWAL I CIE PRZYTULA TO CO SIE DZIWIC.MYSLE ZE JEST NAM TRUDNO WYRAZAC EMOCJE, MIEC WLASNE ZDANIE, NAJLEPIEJ NAM SAMYM ZE SOBA . KRYTKA JEST STRASZNA DLA MNIE BO JA NIE KRYTYKUJE WIEC CZEMU MNIE KTOS KRYTYKUJE CIEZKO MI PRZYZNAC RACJE.TAK MI SIE PRZYNAJMNIEJ WYDAJE. CZASAMI JAK SIE ODDALAM OD ZNAJOMYCH I WRACAM CIEZKO MI PRZYZNAC SIE DLACZEGO TAK BYLO BO SAMA NIEWIEM. ALE SIE NIEODWRACAJA I T DODAJE MI SILY..... ZE JESTEM NORMALNA ALE TROSZKE WYILOZOWANA . TAK JAK SA LUDZIE Z NADMIERNA POBUDLIWOSCIA TAK JA JESTEM NADMIERNIE PRZESADNA DOKLADNA WE WSZYSTKIM. POZDRAWIAM WSZYSTKICH NIE JESTESMY SAMI WYDAJE MI SIE ZE DAMY RADE TYLKO TRZEBA PRACOWAC NAD SOBA. CHOCIARZ NAJCIEZEJ ZMIENIC NASZE NAWYKI TO NIE ZMIENIA TO FAKTU ZE JEST TO MOZLIWE. LUBIE TO POWIEDZENIE Szaleńcem jest ktoś kto robi coś w ten sam sposób i oczekuje innego wyniku "TRZEBA SIE ZMIENIAC ALE NASTAWIC ZE TO BEDZIE POMALUTKU. JEDNE KROK DRUGI POTEM WEJDZIE COS W NAWYK I JUZ BEDZIE NATURALNE.CHYBA SIE ZAMOTALAL TROCHE.ALE MOZE KTOS ZROZUMIE PRZEKAZ.
dziewczynka zzapalkami,
proszę, wyłącz Caps Lock'a.
W internecie pisanie wielkimi literami oznacza krzyk. Nie krzycz na forum.
Dziewczynko z Zapałkami,
opisujesz dokładnie to, co czuję. Jest w Tobie ogromna ilość bólu, aż czuć w tym poście.
Czemu DDA są takie do siebie podobne? Czemu odczuwamy według jakiegoś wypaczonego schematu?
Chciałabym umieć pomóc sobie samej i innym podobnie doświadczonym osobom...
DDA SA PODOBNE BO MIELISMY PODOBNE DOSWIADCZENIA. BRAK MILOSCI, NIEWIADOMO CO JUTRO BRAK PERSPEKTYW. POCZUCIE WINY ZA COKOLWIEK. WYCHOWYWANIE RODZICOW COKOLWIEK TO ZNACZY. ZAMIAS ONI NAS WYCHOWYWAC TO MY ICH. TO MY MOWILISMY IM ZE TAK NIE WOLNO, ZADAWLISMY PYTANIA CZEMU PIJESZ. PRZYNAJMNIEJ JA TAK MIALAM. ZAMIAS ZYC CHODZIC Z PRZYJACIOLMI DO KINA MYSLEC O PRZYSZLOSCI. MYSLELISMY JAK IM POMOC. CALA ENERGIA POSZLA W SYTUACJE RODZINNA A NIE W NAS SAMYCH.
WYPACZONY SCHEMAT CHYBA SIE Z TEGO WLANSIE BIERZE. MI MATKA NIE POMOGLA WOWCZAS OJCIEC TEZ. BRAK ZAINTERESOWANIA RODZICOW . TO WSZYSTKO DLATEGO TERAZ JEST TRUDNE. ZE COS OSIAGAM I NIERAZ NIE POTRAFIE SIE Z TEGO CIESZYC. BO TO JEST NIBY NORMALNE. NIE UMIEM SIE CIESZYC CZASAMI Z OSIAGNIEC. Z WIELOMA SPRAWAMI . PORADZILAM SOBIE SAMA . DLATEGO DZIS WYDAJE MI SIE ZE SAMA GORY NIE PRZENIOSE.POWOLI OSWAJAM SIE ZE TAK NIE JEST. ZE TRZEBA MOWIC O TYM CO BOLI ZE SOBIE NIE RADZIMY. ZE JEST CIEZKO ZDJAC WSTYD Z DZIECINSTWA. WSTYDZE SIE DZIECNSTWA . WSTYDZILAM SIE TEZ TEGO GDY KTOS CHCIAL POZNAC MOJA MATKE. JA UMIALAM SIE WYSLOWIC MIALAM PLANY KAZDY MOWIL JAKA JESTES INTELIGENTA I WOGOLE. MYSLELI ZE MAM RODZICOW POUKLADANYCH. A TAK NIE BYLO. I GDY DOSZLO DO ZAPOZNANIA MOWIE O TESCIOWEJ TO NA BANK WBILA SIE W SZOK.
POMOZEMY SOBIE ZOBACZYCIE!!!!!!!! NIE MY SIE MAMY WSTYDZIC ANI OBWINIAC ZA COS TYLKO ONI.
WIEM LATWO SIE PISZE. ALE TRZEBA ZACZAC CHYBA W TO WIERZYC.
dziewczynka zzapalkami,
proszę, wyłącz Caps Lock'a.
W internecie pisanie wielkimi literami oznacza krzyk. Nie krzycz na forum.
nie wiedzialam. caps lock wylaczony! nie krzycze bo nie umiem:)
Elżbieta, dziękuję za odpowiedź.
bardzo się staram być miła i uśmiechnięta, tak jak Ty. niestety, mimo że zachowuję się tak przyjaźnie jak tylko potrafię, nie jestem lubiana. ludzie w najlepszym wypadku unikają mnie, albo nie lubią. nie mam już pomysłu, jak mogę to zmienić.
po czym wnoisz ze ciebie ktos unika lub nie lubi?????????
30 2012-11-22 00:34:02 Ostatnio edytowany przez werika (2012-11-22 00:36:42)
Hej, jestem DDA i przeszłe zdarzenia wpływają na moje życie. Jeśli chodzi o nawiązywanie nowych znajomości mam o tyle problem, że jestem nieufna, potrzeba czasu abym komuś zaufała i czuła się bezpiecznie w towarzystwie nowo poznanej osoby. Ale pocieszające jest to, że kiedy już poczuję się bezpiecznie to tworzę bardzo fajne przyjaźnie, w których "daję" i "biorę". Mam bardzo dużo koleżanek, kilka z którymi jestem na tyle blisko, że mówimy sobie wszystko, wszystko o moim dzieciństwie wiedzą, ja wiem przystko o ich przeszłości. Czuję się w ich towarzystwie jak ryba w wodzie. Ważne jest to, że musiałam się nauczyć tworzenia takich fajnych relacji. Dawno temu koleżankom to ja "dawałam", to ja słuchałam, to ja byłam na każde zawołanie.
Jeśli chodzi o mężczyzn jest troszkę gorzej.W dzieciństwei znęcał się nade mną fiz. i psych. facet i "teraz" budowanie relacji nawet koleżeńskiej z facetem idzie oporniej ale idzie Też muszę zaufać, poczuć się bezpiecznie a kiedy już to poczuję jest fajnie. Dogaduję się i zawsze śmieję z facetami koleżanek (może czuję podświadomie, że to bezpieczny grunt), sama mało mam kolegów ale mam
i te znajomości też są bardzo satysfakcjonujące
P.S. wielu ciekawych ludzi można poznać na spacerze z psem. Zawsze są ciekawe tematy do rozmowy z panami;)
Hej. Jestem DDA. Mysle ze to wplywa troche na moje zycie. Nie mam przyjaciol,trudno nawiazuje znajomosci z tego wzgledu ze boje sie odtracenia i sprawiam wrazenie chamskiej dziewczyny z ktora nie warto rozmawiac. Test to moja tzw. Tarcza obronna. Jedynym moim przyjacielem,osoba znajaca mnie cala i moja przeszlosc jest moj chlopak. Reszta znajomych nie wie,a jesli to tylko powierzchownie ze ojciec moj ma jakis tam problem alkoholowy lecz nie wiedza jakie pieklo przezylam. Co do zawierania znajomosci to walcze z tym. Probuje byc mila,przyjazna,bardziej otwarta, lecz itak chyba najbardziej lubie swoje i chlopaka towarzystwo, chociaz czasem fajnie wyrwac sie od tego wszystkiego i pogadac z kims obcym. Ogolnie odcielam sie od przeszlosci i staram sie zyc jak by nigdy nic zlego sie nie zdarzylo:)
jestem żoną człowieka z DDA od ponad 20-tu lat , który nie uważał za stosowne pójść na terapię . Teraz na terapię idę ja , jakbym to ja przejęła na siebie problem . Jestem wypalona , mój dom się rozsypał . Dziś nazwę to po imieniu . Koszmar . Współczuję mu , ale ja też mam prawo żyć
Witam.
Czytam Wasze wypowiedzi i odczuwam wielki smutek, gdyż to o czym piszecie trafia w moje wnętrze. Jestem DDA i w dodatku alkoholikiem trzeźwiejącym od ponad 2,5 roku. Rozmawiałem z moim terapeutą o terapii DDA i stwierdził, że za wcześnie jeszcze. Muszę się uporać dogłębnie z moim uzależnieniem, później współuzależnieniem a w późniejszym etapie z DDA. Mój ojciec pił i wciąż pije. Jeśli chodzi o kontakty z innymi ludźmi to mogę z przykrością stwierdzić, że nie mam żadnego kolegi prawdziwego. Są ludzie, którzy odzywają się tylko kiedy czegoś potrzebują. Przyjaciół nie mam, nigdy nie trafiłem na autentyczną i szczerą osobę i prawie zawsze zostałem wykorzystany, bądź skrzywdzony mocno przez takiego "przyjaciela". Sam się boję kolejnego odrzucenia i może dlatego nie nawiązuje kontaktów. Poślubiłem w zeszłym miesiącu kobietę, z którą nie mogę nawiązać od pewnego czasu dobrej fali. Ja obwiniam siebie za czyny i słowa. Uważam na słowa, żeby czasem nie skrzywdzić. Problem Małżonki opisałem w innym temacie, jak również swoje problemy związane z czymś innym, aczkolwiek nie wykluczam powiązania tych wszystkich problemów. Będąc szczerym jestem osobą otwartą, nie boję się podejmować trudnych tematów i szczerością odstraszam, bo nie ukrywam faktów i mówię co czuję wprost bez żadnego koloryzowania. Życie od pewnego momentu zaczęło boleć i ciężko mi odnaleźć radość. Znów zaczynam uciekać w świat muzyki i coraz częściej odcinam się od świata uciekając w krainę słów, dźwięków i melodii.
Pozdrawiam.
Ja też jestem DDA, ale walczącym ze sobą DDA.
Kiedyś byłam jak Wy: miałam poczucie, że nikt mnie nie lubi, że nie jestem ciekawą osobą, maksymalnie przyjaźniłam się z jedną osobą, ale lubiłam towarzystwo ludzi. Jak ognia bałam się sytuacji, w których cała uwaga miałaby skupiać się na mnie. Czułam się gruba, brzydka, nieatrakcyjna.
Związałam się z mężczyzną 10 lat starszym. Dał mi tak potrzebne poczucie bezpieczeństwa, niestety przez moje DDA wiele złego przeszliśmy, ale miał facet cierpliwość, wytrzymywał te chore jazdy.
Od wielu lat walczę ze sobą. I odnoszę sukcesy. Praktycznie już w całości wyzbyłam się tych nieodpowiednich zachowań,no może poza jednym (kiedy mój mąż drzemie w dzień to łapię się na tym, że chodzę przy nim na palcach, żeby nie obudzić, tak jak to się robiło przy ojcu pijaku).
Na czym ta walka polega? A no na nauce prawidłowych reakcji.
1. Nie zmieniam się jak kameleon, każdy musi mnie akceptować jaką jestem
2. Jak kto nie polubi, to jego sprawa, a zresztą czemu można kogoś nie lubić, skoro zawsze jestem do każdego pozytywnie nastawiona.
3. Nauczyłam się mówić o sobie. Nie wystarczy słuchać. Trzeba dać się poznawać. Tak zawiera się znajomości i przyjaźnie.
4. Patrzę w lustro i powtarzam "LUBIĘ SIEBIE, LUBIE SIEBIE, PODOBAM SIĘ SOBIE, PODOBAM SIĘ MĘŻOWI, MĄŻ MNIE UWIELBIA, MAM ŁADNE OCZY, ŁADNE WŁOSY"
5. Często myślałam co ja bym o kimś myślała gdyby robił to co ja np. referował coś
6. Ale co najważniejsze, znalazła pracę, której nie lubię , ponieważ polega na pracy z człowiekiem, na wystąpieniach (co prawda przed młodzieżą, ale jednak, ale paradoksalnie to właśnie dzięki temu, wychodzę ze skorupy i już nie stresuje się trzy dni prze wystąpieniem (jak to było na początku)
Najważniejsze to walczyć z DDA, wystawiać się na próby i nie starać się zadowolić całego świata, bo to jest absolutnie nierealne.
LeeBee, cieszę się, że Ci się udaje, bo pokazujesz, se możliwe i realne jest naprawienie siebie. Ja też walczę ze sobą, ale brakuje mi czegoś, ciągle mi nie wychodzi. Rozsądek podpowiada mi, że potrafię być OK, ale uczucia i emocje temu przeczą.
Niedługo rozpocznę terapię, jeśli tylko da się ją pogodzić z pracą.
36 2012-11-22 13:27:33 Ostatnio edytowany przez LeeBee (2012-11-22 13:30:47)
Ale to wszystko da się osiągnąć, ale to trwa latami, czasem nawet nie zauważa się zmian na lepsze. A po pewnych czasie BUM, nagle nie spuszczasz głowy, patrzysz prosto w oczy, zagadujesz obcych ludzi i sama się dziwisz jaką siłę masz w sobie.
Tylko trzeba uzbroić się w duuuuużo cierpliwości. A już absolutnie nie można ulegać demonom przeszłości. Jak czujesz, że wybuchasz złością, która jest irracjonalna w danej sytuacji, to powtarzaj sobie w głowie, że to co robić jest nienormalne i jesteś głupia, że tak się zachowujesz.
Oczywiście ja nieraz mam jeszcze jakieś odchyły. Czyje się czasem odrzucona (bo koleżanki o czymś rozmawiały beze mnie) albo mam problemy w rozmowie z autorytetami, zawsze przyjmuję postawę podwładnego. Nie potrafię do końca walczyć o swoje i unikam konfliktów/konfrontacji (włącza mi się zawsze tryb ucieczki), ale cieszę się z tego co już osiągnęłam, kiedyś może pokonam i te słabości...
A-xamit
Wysyłam Ci e-mail.
Skorpionico, dziękuję, odpowiem Ci po pracy.
Witam.
Czytam Wasze wypowiedzi i odczuwam wielki smutek, gdyż to o czym piszecie trafia w moje wnętrze. Jestem DDA i w dodatku alkoholikiem trzeźwiejącym od ponad 2,5 roku. Rozmawiałem z moim terapeutą o terapii DDA i stwierdził, że za wcześnie jeszcze. Muszę się uporać dogłębnie z moim uzależnieniem, później współuzależnieniem a w późniejszym etapie z DDA. Mój ojciec pił i wciąż pije. Jeśli chodzi o kontakty z innymi ludźmi to mogę z przykrością stwierdzić, że nie mam żadnego kolegi prawdziwego. Są ludzie, którzy odzywają się tylko kiedy czegoś potrzebują. Przyjaciół nie mam, nigdy nie trafiłem na autentyczną i szczerą osobę i prawie zawsze zostałem wykorzystany, bądź skrzywdzony mocno przez takiego "przyjaciela". Sam się boję kolejnego odrzucenia i może dlatego nie nawiązuje kontaktów. Poślubiłem w zeszłym miesiącu kobietę, z którą nie mogę nawiązać od pewnego czasu dobrej fali. Ja obwiniam siebie za czyny i słowa. Uważam na słowa, żeby czasem nie skrzywdzić. Problem Małżonki opisałem w innym temacie, jak również swoje problemy związane z czymś innym, aczkolwiek nie wykluczam powiązania tych wszystkich problemów. Będąc szczerym jestem osobą otwartą, nie boję się podejmować trudnych tematów i szczerością odstraszam, bo nie ukrywam faktów i mówię co czuję wprost bez żadnego koloryzowania. Życie od pewnego momentu zaczęło boleć i ciężko mi odnaleźć radość. Znów zaczynam uciekać w świat muzyki i coraz częściej odcinam się od świata uciekając w krainę słów, dźwięków i melodii.
Pozdrawiam.
witaj, najwaznieszje wydaje mi sie w trudnych sytuacjach jest znalezc chwile dla siebie . ja twierdze ze bez muzyki nie ma nic. muzyka lagodzi obyczaje , poprawia nastroj moze zdolowac zalezy kto czego w niej szuka. jaki jest powod że życie Cie boli? radosc czasami mozna odnalezc w prostych rzeczach. jednak zalezy tez jakiej radosci oczekujesz . pomysl co poprawilo by Tobie humor. kiedy bys czul sie szczesliwy? pamietaj czasem nie ejstesmy w stanie SAMI zmieniac swiat. jesli chodzi o kontakty z ludzmi to bywa tak zawsze ze ktos zawiedzie ze traci sie zaufanie ale bez wiary nie ma nic. czasami mozna wybaczyc lub wyjasnic. czy sam dzwonisz do kogos jesli masz problem??? czy czekasz az ktos sie odezwie? chcialam tez podkreslic ze pogoda rowniez nie sprzyja i przez to mozna miec takie nastawienie do swiata a nie inne. taki czas zadumy:)
Blakol1986,
smutne jest to, co piszesz. Czy potrafisz powiedzieć, co zmieniło się w Twoim związku, że przestałeś dobrze dogadywać się z żoną?
W ogóle nie wydaje Wam się to dziwne, że wszyscy mamy związki, mimo że nie umiemy zawierać przyjaźni?
Przecież związek to jakby coś więcej niż przyjaźń.