Mój problem w związku polega na tym, że mój chłopak nie ma dla mnie czasu. Ale zacznijmy od początku. Mam 26 lat. Jesteśmy ze sobą 3,5 roku, mieszkamy w tym samym mieście, bywało różnie- wzloty i upadki, kłótnie, małe rozstania jednak dalej jesteśmy razem. Chodzi o to że nie jestem pewna jego miłości, odpowiedzcie mi drogie Panie, co byście powiedziały gdyby wasz facet nigdy wam nie proponował ani wyjazdu ani wspólnego wyjścia gdzieś na weekend? Na początku naszej znajomości wydawało mi się to normalne, ponieważ on ciągle pracuje, chce założyć swoją firmę i musi dużo czasu temu poświęcać i ja to doskonale rozumiem, w dzisiejszych czasach nie jest łatwo o satysfakcjonującą i dochodową pracę, ale żeby nie mieć jednego weekendu w miesiącu, żeby spędzić go razem ze mną? Dodam, że mieszkamy osobno i widujemy się bardzo rzadko, najczęściej w niedziele "gdy on nie pracuje" ja muszę się dostosować do jego trybu pracy. Wiele razy zastanawiałam się co tak naprawdę znaczę dla mojego chłopaka, i czy ta nasza znajomość to nie jest tylko przyzwyczajenie. Owszem, jest z niego dobry człowiek, pamięta o mnie każdego dnia dzwoni i pisze smsy, stara się mnie wspierać i mi doradzać, czasem kupi jakiś prezent, ale dla mnie nie są ważne prezenty, ja po prostu chciałabym żeby mi poświęcał więcej czasu, żeby pojechać gdzieś razem na weekend, zorganizować wypad gdzieś ze znajomymi. Dodam jeszcze, że on nie lubi wakacji, wszędzie gdzie jeżdżę to albo ze znajomymi albo sama, za granicą też sama byłam kilka razy. Ostatnio też nie chce mi towarzyszyć gdy spotykam się z moimi znajomymi. Ostatnio udało mi się go wyciągnąć na wyjazd za granicę, to ani mi malutkiej pamiątki nie kupił, już nie będę mu wypominać że jest to kraj czekolady i fajnie by było dostać od swojego faceta, chociaż małe czekoladki. Wiem że może czepiam się szczegółów, ale uważam że małe gesty w życiu też są ważne i budują związek, natomiast mój facet czasem zachowuje się jak egoista. Pokłóciliśmy się ostatnio bo ostro go potraktowałam, nawrzucałam mu to co się ostatnio we mnie skumulowało, i on obraził się na mnie do tego stopnia że powiedział ze nie wie co będzie z nami. Gdy poczułam że teraz pierwszy raz się postawił i był poważnym facetem przestraszyłam się że naprawdę mogę go stracić. Tyle że on często zwala na mnie winę, ja na niego nakrzyczę a potem mam wyrzuty sumienia. Nie wiem czy praca jest aż tak ważna w życiu człowieka, ze potrafi mu przesłonić cały świat, czy on może jest ze mną z przyzwyczajenia, i czy taki związek ma przyszłość? Poradźcie coś w tej sprawie. Pozdrawiam
Chyba przesadzasz. Sama piszesz, że Twój mężczyzna zakłada firmę i stara się wszystko ogarnąć więc nie ma dla Ciebie czasu, ale nie olewa Cię, ponieważ codziennie pisze i dzwoni. Masz jego wsparcie. Musisz sobie uświadomić, że praca jest teraz ważniejsza.
Obserwuj go, zwracaj uwagę na to co robi. Dopóki widzisz, że pracuje i właściwie z nikim nie wychodzi w celach rozrywkowych to znaczy, że masz dać mu spokój. Jeżeli znajduje czas dla przyjaciół, a dla Ciebie nie to wtedy może Ci się włączyć czerwona lampka, ale TYLKO wtedy. Facet ciężko pracuje, uszanuj to i zajmij się sobą.
Rozumiem, że możesz być sfrustrowana jego zachowaniem, ale tak jak napisala koleżanka wyżej, troszke przesadzasz. Mozesz mu lekko dac znac, ze male gesty tez sa dla Ciebie wazne, moze to pomoze.
Ja mam podobnie choć teraz mamy aż za duzo czasu bo leży w szpitalu i codziennie jestem u niego:) No ale tak to znalazł nową prace i wolne ma w weekendy. Szybciej mial taka prace ze codziennie sie widzielismy po południu, i taki przeskok nagle, i nawet nie moze pisac w nowej pracy a w starej był cały czas na telefonie bo tam szefował. Ale najgorsze sa pierwsze dni... Najlepiej znaleźć sobie jakies zajecie zeby zapomniec o tym że Ci go brakuje:) Dasz rade, 3mam kciuki
Twój chłopak:
- pracuje dużo, bo chce założyć firmę;
- pamięta o Tobie;
- każdego dnia dzwoni do Ciebie;
- wspiera Cię;
- doradza Ci;
- kupuje prezenty;
- nie lubi wyjeżdżać;
- nie lubi spotykać się z Twoimi znajomymi.
Ty, takie zachowania nazywasz egoizmem. A jego - dobrym człowiekiem.
Ty oczekujesz:
- wspólnych wyjazdów;
- wspólnych weekendów;
- otrzymywania czekoladek;
- kupowania Tobie pamiątek;
- poświęcania Tobie czasu.
Miłości, z Twojej strony, nie widzę żadnej.
Pretensji i żalu - dużo.
Zastanów się, czy związek z "dobrym człowiekiem" jest odpowiednim dla Ciebie.
Bo, jak widać, nie doceniasz tego, co masz.
Rozumiem że można się czepiać tego że nigdzie z tb nie chce wyjeżdżać czy coś w ten deseń ale żeby czepiać się o jakąś pamiątkę ?... Jak możesz uważać go za egoistę ? przecież on jak sama powiedziałaś chce założyć firmę, wiec nie miej do niego żadnych pretensji powinnaś sie tylko z tego cieszyć bo jeżeli go kochasz i chcesz być z nim na dobre i na złe to przynajmniej wiesz że bedzie miał pracę i moim zdaniem to że teraz nie ma dla ciebie za dużo czasu jest przejściowe przecież nie bd tak cały czas więc wspieraj go w tym i nie narzekaj bo wiele osób ma od cb gorzej i nie czepiaj sie o takie male szczególiki jak pamiątki bo przez taką głupote sobie zniszczysz związek
A ja Cię świetnie rozumiem. Nie na pieniądzach i pracy się świat kończy. Samo dzwonienie i sms nie wystarczą. To, że kupi drobny upominek, drobny prezent nigdy nie zastąpi cielesnej bliskości drugiej osoby.
Nie popadaj w jakąś paranoję że ty jesteś dla niego i masz szanować i spełniać jego potrzeby i pragnienia. Też jesteś człowiekiem, też czujesz i myślisz. Nasze prababki walczyły za emancypację nie po to byśmy teraz, my młode dziewczyny dawały sie stłamsić i zbić na drugi tor. Zakuć w kalosze i postawić przy garach w domu pełnym dzieci.
Kochasz go, zależy ci na nim. Obserwuj go czy oby napewno tak dużo pracuje.
P.S Z własnego doświadczenia wiem, że nie wszystko złoto co się świeci. Kiedyś byłam w takiej sytuacji jak ty, prawie że identycznej tylko u mnie się okazło że chłopak ma żonę i dziecko a weekendowa dziewczyna pod moją postacią wystarcza mu na rozrywke i zabawe w domu...
Dziewczyny, to wcale nie jest tak, że jestem niedopieszczoną i kapryśną i do tego wymagającą "idiotką" która stara się mieć faceta na każde zawołanie, żeby spełniał moje zachcianki. Miałam trudne dzieciństwo i teraz wcale nie jest mi dużo łatwiej i muszę sobie ze wszystkim radzić sama, można powiedzieć że czasem mam więcej testosteronu niż niektórzy faceci, życie mnie do tego zmusiło. Wydaje mi się że mój facet po prostu wie że z niektórymi sprawami po prostu poradzę sobie sama i nie potrzebuję jego pomocy. Jednak nie jest tak do końca, bardzo liczy się dla mnie jego zdanie. A kiedy mam go poznać tak naprawdę jeśli nie na żywo, sorry ale kontakt telefoniczny tego nie może w żaden sposób zastąpić. Podczas wspomnianego wyjazdu za granice na kilka tyg wyszły takie rzeczy o których nie miałam pojęcia będąc z nim 3,5 roku. Dotąd bezkonfliktowy chłopak, nie nerwowy, teraz okazało się że potrafi krzyknąć na mnie przy innych osobach, tylko dlatego ze chciałam żeby mi w czymś pomógł. Nie liczył się z moim zdaniem i opinią na niektóre tematy. Tak naprawdę ludzi idzie poznać dopiero kiedy się jest z nimi więcej niż 24 godz. Dlatego tez najlepiej było by razem zamieszkać, ale niestety na razie nie mamy takiej możliwości. Facet który kocha wraca do swojej dziewczyny i stara się z nią przebywać jak najwięcej i wcale nie oczekuje ze będzie ze mną codziennie, ale ten jeden weekend w miesiącu czy to aż tak dużo? Czy nie potrafi sobie tak zaplanować pracy żeby mi poświęcić trochę czasu? i dodam jeszcze że niedziela która spędzamy wygląda tak że on śpi do południa albo i nawet dłużej bo musi odespać cały tydzień potem jest obiad i dalsza regeneracja przed tv. Mnie to przytłacza, koleżanki jeżdżą ze swoimi mężami czy chłopakami w góry na narty (zbliża sie zima) planują sylwestra, wypady w góry które ja uwielbiam, w góry mamy nie daleko a on zero reakcji, zero inicjatywy. Turcze, gadam poddaje propozycje, a on "kochanie nie mam czasu" jak bede mieć więcej pieniędzy to będziemy jeździć. Tyle ze on tą kase ma a ja nie oczekuje hotelu z all inclusive tylko choćby nawet namiotu czy schroniska. Co z tego ze kiedyś bedą pieniadze jak nie bedzie siły na spontaniczny wyjazd, życie mija a ciągłe czekanie jest irytujące. Zastanawiam sie nawet czy on nie jest pracoholikiem, bo przecież nie musi spłacać długów ani kredytów a rodzinę tez raczej ma zamożną. Kurde ale sie rozpisałąm...
Jeśli jest tak źle między wami, jak to opisałaś w swym kolejnym poście, to czemu z nim jesteś?
Wiele rzeczy Ci w nim przeszkadza, nie zaspokaja Twych potrzeb, nie zdał egzaminu z codzienności.
Po co?
10 2011-10-14 09:49:23 Ostatnio edytowany przez november (2011-10-14 09:52:56)
Jeśli jest tak źle między wami, jak to opisałaś w swym kolejnym poście, to czemu z nim jesteś?
Wiele rzeczy Ci w nim przeszkadza, nie zaspokaja Twych potrzeb, nie zdał egzaminu z codzienności.
Po co?
Uważasz że tak łatwo można ot tak odejść od faceta kiedy coś się do niego czuje i jest razem już jakiś czas? Tylko dziecko lub człowiek niedojrzały emocjonalnie potrafi z dnia na dzień z kimś się rozstać, kiedy uświadamia sobie, że w związku jednak czegoś mu brak. Jeśli jednak ten ktoś jest ważny, to wtedy się czeka i próbuje ratować związek. nie ma rzeczy, nad którymi w związku się nie pracuje.
ForgotMeNot doskonale Cie rozumiem. Miałam kiedyś podobną sytuację i czułam się jak mniej ważny element w dobrze poukładanym życiu mojego eksfaceta. Potrafię czytać między wierszami na tyle by wiedzieć, że kiedy wspominasz o czekoladkach nie masz na myśli swoich materialnych zachcianek tylko trochę inwencji u swojego faceta. Kiedy piszesz o czasie, który chciałabyś by Ci poświęcał nie mówisz o tym, że ma nie pracować, że nie jesteś zadowolona z jego ambicji i tego jaki jest, tylko chciałabyś czasem być pewna, że kiedy będzie potrzeba to on znajdzie dla ciebie czas choćby nie wiem co się działo. Rozumiem, że chcesz po prostu czuć, że jesteście razem.
Myślę, że masz pełne prawo do takich przemyśleń. Jednocześnie jednak koniecznie musisz zdać sobie sprawę, że nie będzie łatwo. To pozytywna cecha - angażowanie się w pracę, jednak zawsze jest trudno być z taką osobą. Wymaga to wiele wyrozumiałości. Porozmawiaj ze swoim facetem. Spytaj go jak on to widzi za pewien czas. Powiedz, że cenisz go za to co robi, że imponuje ci jego zaangażowanie - to są naprawdę pozytywne cechy - jednak jesteście ze sobą jakiś czas, i oczekujesz tego, by poświęcał Ci nieco więcej uwagi. Co do wychodzenia czy wspólnych wyjazdów - nie każdy to lubi. Nie zastanawiałaś się nad tym, czy on nie jest pracoholikiem albo czy nie ucieka w ten sposób od jakichś konkretnych problemów?
No i druga strona medalu. Przykład z czekoladkami: a czy Ty pomyślałaś, że w kraju czekolady Twój facet ucieszyłby się z takiego słodkiego drobiazgu?
Uważasz że tak łatwo można ot tak odejść od faceta kiedy coś się do niego czuje i jest razem już jakiś czas? Tylko dziecko lub człowiek niedojrzały emocjonalnie potrafi z dnia na dzień z kimś się rozstać, kiedy uświadamia sobie, że w związku jednak czegoś mu brak. Jeśli jednak ten ktoś jest ważny, to wtedy się czeka i próbuje ratować związek. nie ma rzeczy, nad którymi w związku się nie pracuje.(...)
W którym miejscu napisałam, że łatwo można odejść od partnera? Nie przypominam sobie.
Wiem natomiast, że jeśli na takim etapie związku, u tak młodych ludzi, pojawiają się tak duże różnice potrzeb, to utrzymywanie tegoż związku nie ma sensu. Wcześniej czy później dojdzie do rozstania. Ratowanie czegoś na siłę, przy tak znacznych różnicach, nic nie daje, zmienianie kogoś - również. Tym bardziej, że o miłości ze strony autorki wątku - ani słowa; pretensji zaś - duży wybór.
12 2011-10-14 10:00:38 Ostatnio edytowany przez november (2011-10-14 10:02:45)
Jeśli jest tak źle między wami, jak to opisałaś w swym kolejnym poście, to czemu z nim jesteś?
Właśnie w tym. Jest z nim, właśnie dlatego, że odchodzenie nie jest takie łatwe. Ujęłaś to tak, jakby wynikało to tylko z chcę-nie chcę autorki wątku. taki jest wydźwięk tych słów. Czasem można powiedzieć kilka słów i jednocześnie powiedzieć więcej niż one znaczą.
Są różnice potrzeb, ale są też kompromisy. Najpierw trzeba spróbować je wypracować a potem, jeśli się nie uda, myśleć o rozstaniu. Nie uważam, że praca nad związkiem jest jego ratowaniem na siłę.
13 2011-10-14 10:04:11 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-10-14 10:13:21)
Wielokropek napisał/a:Jeśli jest tak źle między wami, jak to opisałaś w swym kolejnym poście, to czemu z nim jesteś?
Właśnie w tym. Jest z nim, właśnie dlatego, że odchodzenie nie jest takie łatwe. Ujęłaś to tak, jakby wynikało to tylko z chcę-nie chcę autorki wątku. taki jest wydźwięk tych słów. Czasem można powiedzieć kilka słów i jednocześnie powiedzieć więcej niż one znaczą.
Ależ to zdanie ma również inny wydźwięk!
Może autorka postu dzięki niemu (i taki był cel, ukryty, to prawda) zastanowi się, czemu jest w tym związku, co dobrego jest między nimi, dlaczego warto ten związek rozwijać. Bo póki co, tego nie widzi.
Kompromis, wbrew obiegowej opinii, jest najgorszą metodą, bo nikt nie osiąga satysfakcjonującego rozwiązania.
ForgotMeNot ,
wydaje mi sie , ze Wasze OCZEKIWANIA sa po prostu INNE.
Ty chcialabys zainteresowania, tych wszystkich malych codziennych gestow ( tez je uwielbiam i dostaje, dlatego Ciebie rozumiem, one sa wazniejsze niz torebka od Diora ) jakis rogalik rano na tastaturze, czy mala karteczka z trzema zwyklymi slowami, albo nawet bulka na poduszce, kiedy musial wczesniej wyjsc ;-)
A on nie.
Tym sie roznicie. Ludzie sa rozni. Nie da sie go "zreparowac" ani przeinaczyc , jezeli nie jestescie kompatybilni.
Co nie znaczy , ze jest zlym czlowiekiem. Po prostu inaczej udzierganym.
Postaw sobie wszystkie ZA i PRZECIW i zobacz czego jest wiecej.
poczytaj,pomyśl ...
milość to nie jest wieczne trzymanie sie za rękę;miłość to dawać nie oczekując nic w zamian...
ustal swoje priorytety,może masz inne oczekiwania;warto byłoby o nich porozmawiać z partnerem a nie wrzeszczeć,oskarzać i wymagać;
Jonasz Kofta
Co to jest miłość
Co to jest miłość
Nie wiem
Ale to miłe
Że chcę go mieć
Dla siebie
Na nie wiem
Ile
Gdzie mieszka miłość
Nie wiem
Może w uśmiechu
Czasem ją słychać
W śpiewie
A czasem
W echu
Co to jest miłość
Powiedz
Albo nic nie mów
Ja chce cię mieć
Przy sobie
I nie wiem
Czemu
Jestem z nim bo jest też druga strona medalu, odpowiadam na pytanie Pani Wielokoropek. Kocham mojego faceta bardzo, na początku naszej znajomości nie łatwo mi było powiedzieć kocham do Niego, nie ufałam ludziom za bardzo, nie chciałam się rozczarować ale powiedziałam mu to wtedy kiedy naprawdę to czułam. Kocham go za wiele rzeczy, za to że nie pije, że nigdy mnie nie uderzył ani na mnie nie krzyczy (oprócz tego jednego razu) - wiem że kobiety bardzo cierpią jak mężczyzna ich nie szanuje pod tym względem, z resztą widziałam w życiu wiele takich sytuacji. Jest to dla mnie bardzo istotne. Jest religijny co mi w nim imponuje bo kieruje się zasadami o których wielu facetów już dawno zapomniało. Jest przystojny, ma ambicje i pasje i dąży do tego zawzięcie, ma fajną rodzinę w której czuje się dobrze, nie jest maminsynkiem choć szanuje swoja matkę. Jeszcze mogłabym wymieniać ale nie jest to reklama marketingowa mojego chłopaka... Martwi mnie w nim brak asertywności, nawet w stosunku do klientów nie potrafi powiedzieć "nie", nie mówiąc już o przyjaciołach i rodzinie, zawsze chce wszystkim dogodzić. Nie ma w nim hardości- cóż życie jest jakie jest i trzeba się czasem postawić, bo w końcu to nam ma być dobrze a nie tylko wszystkim na około. Ciągle mi zarzuca ze jestem zbyt nerwowa, że mu ciągle zwracam uwagę, ja zaś uważam że zwrócenie komuś uwagi to nie totalna krytyka i uważanie że ktoś jest beznadziejny ale oczyszczenie sytuacji i komunikowanie swoich potrzeb, dlaczego mam o tym nie mówić skoro coś mi przeszkadza, nie będę tego dusić w sobie. On chciałby być głaskany po głowie jak np spóźni się 2 godz na spotkanie (robi to notorycznie), albo przez jego pracę nie wypalają nasze wakacje, które planowaliśmy ponad pół roku. Nie wspomnę już że ja na nie bardzo czekałam i ciężko pracowałam żeby sobie na nie zarobić. Nie wiem czy aż tak jestem niezdecydowana w tym związku, czy moze być az tak że kogoś sie bardzo kocha i równie dużo rzeczy mi w nim przeszkadza. Nie jest tak łatwo powiedzieć komuś "do widzenia" skoro się zwierzało ze swego życia, spędziło się tyle fajnych chwil razem. Jesli chodzi o rozstania to już 3 razy ze sobą zrywaliśmy i było naprawdę gorąco, wyjechałam nawet na pół roku ale i tak nie mogłam o nim zapomnieć a on tym bardziej o mnie, tyle że jemu wtedy odpowiadał kontakt na odległość. Owszem mogę zaakceptować jego brak czasu dla mnie bo ja mam co robić i nie jestem od niego zależna. Ja bardzo wiele rzeczy rozumiem i jestem mega tolerancyjna ale zastanawiam się tylko czy to ma szanse w przyszłości czy kiedyś jak pojawią się dzieci to ja bede musiałą sama je wychowywać bo "tatusia" nie bedzie ciągle w domu. No tak już jest ze kobiety wybierając swoich partnerów myśla w takich kategoriach w kategoriach przyszłościowych, widzą siebie za kilka lat...szczęśliwe lub nie szczęśliwe u boku swojego mężczyzny, a ja nie chce ciągle dobijać się o swoje prawa. Chce normalnie żyć. Nie moge pozwolić zeby moj facet mnie nie szanował, żebym za kilka lat płakała ja te kobiety których wiele postów widnieje na tym portalu. Zastanawiam sie czasem czy on ze mną w ogóle lubi być, może mu się już nie podobam, albo mu sie znudziłam, albo jestem zbyt ambitna? kurcze nie wiem, naprawdę nie wiem...
17 2011-10-14 15:56:24 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-10-14 15:57:18)
Na forum wszyscy jesteśmy na ty.
Pytania, które zadałaś na końcu postu, skieruj do swego partnera. Powiedz mu o swoich wątpliwościach i niepokojach. Inaczej skąd będzie o nich wiedział i na pewno ich ani nie potwierdzi, ani nie rozwieje.
Oczekujesz, że Twój partner wspólnie z Tobą będzie wychowywał dzieci. Nie potępiam, nie pochwalam. Ale czyż równie ważnym nie jest zarabianie na utrzymanie rodziny i domu? To kwestia wzajemnej umowy. Masz dużo wyobrażeń o swojej rodzinie. Czy Twój partner wie o Twoich priorytetach?
Jeśli nie, to może najwyższa pora z nim na te tematy p o r o z m a w i a ć i dokonać w s p ó l n y c h ustaleń?
A ja myślę że on tą niedzielę to sobie tylko zapycha Tobą. A ty sama nie wiesz czego chcesz, bo w pierwszym poscie opisałaś wszystko kolorowo, że brak czasu ale dzwoni jest fajny miły itp a później że mimo że jest to spędza czas przed telewizorem i potrafi a przy dłuższym waszym przebywaniu razem pokazał swoją inną twarz.
Może tak naprawdę go nie znasz, nie wiesz kim jest.
Rozumiem że brak bliskości drugiej osoby jest dobijający, przerabiam to. Ale ty się zastanów w jakim świetle chcesz go przedstawić bo raz tak, raz tak... W sumie to nawet nie pozwalasz ludziom na to aby ujęli się jakoś w tym temacie bo jak ktoś ci powie zostaw go bo nie warto to będziesz se wmawiać że warto a jak ktoś ci powie ciągnij to dalej to ty będziesz się zastanawiać czy to ma sens...