Witam,
jak można odczytać takie zachowanie:
mężczyzna (dobry znajomy) zdrabnia imię kobiety z którą rozmawia, tylko wtedy kiedy są sami, rozmawiają przez telefon, piszą do siebie a kiedy są w gronie znajomych nie zdrabnia tego imienia?
Czy da się to wyjaśnić na psychologiczny sposób?
Sprawa kolejna:
sytuacja wygląda tak:
znają się od roku, od ok. 5 miesięcy utrzymują stały kontakt. Tak naprawdę stały (codzienny) kontakt utrzymywali przez dwa miesiące, teraz kontaktują się raz na dwa trzy tygodnie. Wcześniej - wspólne wieczorki filmowe, świętowanie urodzin w gronie znajomych. Ona początkowo twierdziła, że można tą znajomość nazwac początkiem przyjaźni. Myliła się? On, 6 lat starszy od niej, karierowicz. Dzieli ich 50 km. On bywa co jakiś czas u niej w mieście, spotykają się w gronie znajomych. Po kolejnych spotkaniach on milczy. Twierdzi, że ma mnóstwo pracy ale ona i znajomi nie wiedzą co mają o tym wszystkim myśleć. Sądzą, że być może to on nie chce utrzymywać kontaktu. Ich tezę podważa jednak to, że wcześniej zachowywał się w stosunku do nich jak dobry przyjaciel. Dzwonił, pisał codziennie. Szczególnie z nią, tą o której pisano wcześniej. Teraz, kiedy wysyłają mu zwykłego smsa, odpowiada po dwóch dniach, jeśli wogóle odpowiada. Wszystko wygląda inaczej. Kilka dni temu, On przeprosił, że nie ma z nim kontaktu. Powód: multum pracy. Rzeczywiście widać po nim zmęczenie. Ale czy naprawdę nie można znaleźć czasu na wysłanie zwykłego smsa z hasłem "jak się czujesz?"
Jak znajomi powinni to wszystko odebrać? Jak powinni się wobec niego zachowywać? Czy może to oni powinni dzwonić do niego, pisać? Mimo tego, że on odpowiada z dużym opóźnieniem.
I kolejna:
Podczas spotkania ze znajomymi (właściwie przyjaciółmi), jeden z nich przez pierwsze pół godziny ciągle unika mojego wzroku i jest małomówny. Z resztą kontakt wzrokowy utrzymuje niemalże cały czas i też cały czas rozmawia. Kiedy napotyka na moje oczy, zniża głowę w dół, patrzy w blat stołu. Po jakimś czasie, jednak, powoli udaje nam się utrzymywać ów kontakt i zaczynamy coraz częściej na siebie patrzeć i uśmiechać się, rozmawiać. Później jest już tylko lepiej.
Jak zachować się wobec czegoś takiego? Jak to odbierać?
Czekam na odpowiedź