Ach. Nieprzyjemną miałam dziś bardzo sytuację. Podczas zajęć przedstawiałam swój projekt i wtedy dwie dziewczyny z grupy zaczęły się perfidnie śmiać - ze mnie... Potem kiedy każdy przedstawiał z jakiej jest miejscowości/miasta... i przyszła kolej na mnie... też nie mogły powstrzymać się od śmiechu... Pochodzę z małej wsi. Kiedy po zajęciach mijałam je na korytarzu zakryły usta dłonią i chichotały pod nosem, mierząc mnie wzrokiem jednocześnie.
Niby nic.. ale strasznie mnie to zabolało. Mam niskie poczucie własnej wartości, a ta sytuacja dodatkowo sprawiał, że poczułam się jak śmieć. Wiem, że teraz przez długi czas będę mieć w głowie tą sytuację... będę zastanawiać się czy śmiały się z miejsca z jakiego pochodzę, z mojego wyglądu, czy w ogóle całokształtu.
Przed powrotem do domu poszłam do parku, usiadłam na ławce i płakałam ponad pół godziny.
Wiem, że cięzko będzie mi teraz wrócić do pionu. Zwykły szyderczy śmiech dla mnie był jak nóż w plecy. Dla mojejgo poczucia własnej wartości jak podwójny.