Witam wszystkich. Jak napisałam w temacie mam problem z alkoholem. Moje dni abstynencji ograniczają się do dwóch , trzech tygodni , nie piję może bardzo dużo (2 lub 3 piwa dziennie) ale za to bardzo często 3 , 4 dni w tygodniu no to jest już chyba uzależnienie. Postanowiłam DOŚĆ TEGO bo z czasem może być jeszcze gorzej . Czy któraś z was miała (lub ma) podobny problem i dała radę? Może mogłybyśmy wspierać się wzajemnie?
Czy ja wiem czy to odrazu problem ? To zalezy czy mozesz sobie powiedziec "stop" i przestajesz czy tak Cie ciagnie ze nie mozesz sobie odmowic. Ilosciowo 2 czy 3 piwa to nie tak duzo, czasami tak sie sklada, ze jest na to okazja, a czasami to dla przyjemności można wypic sobie na wieczor np. po pracy. Czasami mozna nie zdawac sobie z tego sprawy i pije sie po prostu z nudow Czyli jakbys miala cos innego w planie to akurat bys nie pila tego piwa. Wiec pytanie brzmi czy potrafisz sobie odmowic czy po prostu boisz sie o sama ilosc wypijanego trunku ?
Lori - idz do klubu AA- po to zeby sie dowiedziec jak dac radę, i rozwiazać test na aa. Masz racje ze moze byc gorzej.
Picie z nudow?!- sorry ale dla mnie to załosne. Bagatelizowanie nie załatwia sprawy. Pogarsza ją tylko przez oddalanie w czasie.
Na pewno znajdziesz tu wsparcie- o to się nie martw
Jeżeli sama zwróciłaś uwagę na problem - to już jest dobry znak. Nie pij napojów alkoholowych przez tydzień...obserwuj siebie i swoje zachowanie. Jeżeli poczujesz rozdrażnienie, brak czegoś istotnego...potrzebę sięgnięcia po piwo - wtedy już powinnaś poszukać pomocy specjalisty. Jak ktoś już radził wcześniej udać się np. do AA. Znam osobę, która miała podobny problem..tłumaczyła sobie " to tylko jedno piwo"....jak wypijała więcej to mówiła..."a tam jedno więcej..."... Potem zaszła w ciążę i musiała zrezygnować całkiem i było ciężko..wtedy zorientowała się, że to jednak było uzależnienie.
Ja tak mam. Moge sobie na to pozwolic, duzo czasu wolnego. I wychodzi ze 3 wieczory w tygodniu spedzam np na jezdzie autem do znajomych to nie napije sie. A tak w domu jak siedze dla smaku 2 piwka czasem 3 ale bardzo powoli ze zajmuje mi to picie w sumie od 17 do 23;) I tez sie zastnawiaiam czy traktowac to jako problem. jak mam inne plany nie napije sie. I to tylko piwko lub raz na 2 msce whisky z cola, nic innego nie pije. teraz biore antybiotyk wiec nie pije, ciekawe czy wytrzymam tydzien;) nie mialam dawno takiej przerwy. Dzis jest 3 dzien, widze alkohol kilka razy dziennie ale wiem ze nie moge i nie pije, choc mam smaka. Tez mysle czy tp juz problem? Slyszalam ze problemem jest jak sie upijasz, pijesz zeby zapomniec. Ja pije dla smaku, szczegolnie latem, do Tv ze znajomymi.
też dużo pije ale nie tak często nie jestem chyba uzależniona
Kiedyś też pilam dużo piwa bo zadałam się z alkoholiczką tylko ,że ja mam mocną glowę do picia alkoholu. Teraz nie piję bo powiedziałam dość alkoholu i zrezygnowałam z koleżanki zależało mi na niej bo miała fajne dzieci i dobrego męża ale ona nie umiała i nie umie docenić tego co ma.Notorycznie zdradza swojego męża z byle kim typu uzależniony alkoholik , kryminalista, bezdomny. Nie,że ją obgaduje ale zastanawiam się dlaczego mężczyzni nie doceniają dobrych kobiet które są inne mianowicie szanują swoje życie i siebie. Jej mąż jest katolikiem pochodzi z rodziny która jest pobożna on jest czasami tak mi się wydaje świętszy od papierza. Wszystko jej wybacza ona nie pracuje on pracował spadł celowo z rusztowania by ona wróciła do nie go. Wróciła tylko na chwilkę a po co bo jej kochanek trafił do aresztu. I dalej to samo pije pod sklepem i się szmaci dzicko ma ADHD,drugie do komuni w maju.Brak mi słów na to wszystko.
lori i jak Twoje postanowienie? nie pijesz już tyle?
wiesz ja też się zastanawiam gdzie jest ta granica.Mój ojciec pił rzadko raz na 2-3 miesiące ale za to jak!!!!moja mama zero -pełna abstynencja
trafiłam na 1 męża i on pił codziennie po trochu aż w końcu nie wrócił do domu i gdzieś tam pewnie teraz pije dalej.
Ja często mam poczucie winy po wypiciu piwa ,czy kieliszka wina zwłaszcza,ze trudno mi odmówić drugiego.
Zdaża się ze 2-3 razy w tygodniu wypijam 1 piwo lub wino wieczorem z męzem-ale też ostatnio uważam że sprawia mi to przyjemność ,jestem rozluźniona mam humor itd
Mam żal do siebie i tak wkólko-nie wiem czy to problem z alkoholem czy z poczuciem winy ,że piję jakiś alkohol???
nie wiem -napewno u kobiet jest inaczej i czasem wygląda to dość niewinnie-
ja tez czesto pije. tzn zdarza sie 2 -3 razy w tygodniu po 2 piwa, (max 3 ale to bardzo rzadko).
czasem nie pije 2-3 tygodnie.
czy to duzo? rodzice i brat mowia czasem abym mniej pila, tzn rzadziej..ale dla nich to raz w tygodniu to juz duzo,a ja sie z tym nie zgodze.
hm ciekawe czy powinnam juz sfolgowac czy wrzucic na luz.
nie odpowiem na post bo sama jestem w podobnej sytuacji..
Ja nie piję wystarczy,że rodzice moi piją w nadmiarze.
Witam i dziękuję wszystkim za posty i rady , a u mnie na dzień dzisiejszy wygląda to tak. Od 9 dni czyli od dnia napisania mojego postu nie wypiłam ani jednego piwa . Jak napisałam powiedziałam sobie DOŚĆ i jak na razie tego się trzymam. Nie powiem , że nie mogę obejść się bez piwa , że jestem zła , rozdrażniona czy trzęsą mi się ręce, ale trochę brakuje mi tego stanu odprężenia , lepszego nastroju, jakie dawało mi to moje wieczorne piwko. Jak myślicie czy jest to już objaw uzależnienia? Nie piję ,ale są dni (głównie wieczory) kiedy naprawdę mam na to ochotę. Nigdy nie piję mocnych alkoholi wódki czy nawet wina (nie lubię po prostu) no, ale piwo niestety mi smakuje. Postanowiłam na jakiś czas zupełnie zrezygnować z tego trunku , żebym mogła sobie powiedzieć LUBIĘ pić piwo , a nie MUSZĘ pić piwo. Skoro już sama uświadomiłam sobie , że piję zbyt często to chyba jest jakiś znak. Jak myślicie, przesadzam czy mam już problem?
Od 9 dni czyli od dnia napisania mojego postu nie wypiłam ani jednego piwa . Jak napisałam powiedziałam sobie DOŚĆ i jak na razie tego się trzymam. Nie piję ,ale są dni (głównie wieczory) kiedy naprawdę mam na to ochotę. Nigdy nie piję mocnych alkoholi wódki czy nawet wina (nie lubię po prostu) no, ale piwo niestety mi smakuje. Postanowiłam na jakiś czas zupełnie zrezygnować z tego trunku , żebym mogła sobie powiedzieć LUBIĘ pić piwo , a nie MUSZĘ pić piwo. Skoro już sama uświadomiłam sobie , że piję zbyt często to chyba jest jakiś znak. Jak myślicie, przesadzam czy mam już problem?
Cześć Lori - myślę, że jesteś mądra dziewczyna - nie, nie przesadzasz - masz świadomość - problemu może JESZCZE nie masz, ALE powiedziałabym, że jesteś w grupie ryzyka. Życzę sił do samokontroli ps. może znajdź coś innego na wieczór co sprawi Ci przyjemność - kakao, lody, książka, film, nasze forum....:D
lori ja również lubię pić piwo i piję je. Ostatnio z braku czasu tylko w weekendy, czasem w tygodniu jedno. Kiedyś też myślałam ze mam problem, ale gdy zaczęłam pić wino i w dodatku sama. Np. kupiłam butelkę wina i wypiłam całą przez jeden wieczór. Teraz już tego nie robię, bo czułam się jak alkoholiczka, albo ze jestem na drodze do alkoholizmu.
Piwo to raczej nie jest problem, jednym piwem sie nie upijesz, ale raczej ogranicz codzienne picie, pzoostaw piwo na weekendy. Mozesz zamiast piwka np kupić dobry sok, albo jakąs fajną herbatę, różne rodzaje. Ja tak robię, kupuje rózne rodzaje herbaty, ostatnio yerba mate pijam namiętnie :-)
A mi się zdaje, że troszkę przesadzasz z tym myśleniem o sobie jak o alkoholiczce. Pijesz..tj piłaś 2-3 piwka dziennie, przecież to żadna zbrodnia. Piłaś dla przyjemności tak jak pije się herbatę czy kawę, a nie po to żeby się upić. Jeśli to już jest oznaka alkoholizmu to mi się wydaje, że znaczna większość naszego społeczeństwa powinna się zgłosić na AA Jeśli nie musisz się napić JUŻ TERAZ NATYCHMIAST! albo wtedy kiedy nie możesz (np. jak idziesz do pracy) to moim zdaniem nie masz się czym martwić. Ja też piłam 2-3 piwka wieczorkiem przed tv albo przed komputerem tak dla smaku. Jakby nie było piwa, piłabym cole, jak nie cole, to jeszcze coś innego. Teraz nie pije bo jestem w ciąży i nie przeszkadza mi brak piwa, ale wiem na pewno, że kiedy urodzę i już nie będę karmić, znów napiję się piwa i będę szczęśliwa i to samo dotyczy się kawy. Skoro już widzisz się w AA przez 2-3 piwka, to też powinni wymyślić taki ośrodek pomocy dla osób pijących kawę i ja byłabym pierwsza w kolejce do tego ośrodka
Moim zdaniem za bardzo się przejmujesz. Jeśli nie chcesz pić, to nie pij nikt cię nie zmusza, a jak masz ochotę na piwo to też ci nikt nie zabroni. Taka ilość o jakiej piszesz, jest na prawdę bez znaczenia
Jak byś piła wódkę codziennie to już byś mogła zostać alkoholiczką :-)
A mi się zdaje, że troszkę przesadzasz z tym myśleniem o sobie jak o alkoholiczce. Pijesz..tj piłaś 2-3 piwka dziennie, przecież to żadna zbrodnia. Piłaś dla przyjemności tak jak pije się herbatę czy kawę, a nie po to żeby się upić. Jeśli to już jest oznaka alkoholizmu to mi się wydaje, że znaczna większość naszego społeczeństwa powinna się zgłosić na AA
Jeśli nie musisz się napić JUŻ TERAZ NATYCHMIAST!
a nimfa napisała: Jak byś piła wódkę codziennie to już byś mogła zostać alkoholiczką :-)
Winszuję znajomości tematu. A słyszały Panie teksty alkoholików: że TO ŻADNA ZBRODNIA, że to DLA PRZYJEMNOŚCI, DLA TOWARZYSTWA, W KAŻDEJ CHWILI MOGĘ PRZESTAĆ...... a od rodziny: kiedy to się zaczęło? dlaczego nie zauważyliśmy? itp. itd.
Jak się pije alkohol - jakikolwiek alkohol (takoż piwo) "jak kawę lub herbatę" to już powinien dzwonić dzwonek alarmowy.
Sugeruję poczytać posty pisane przez DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików) 2-3 piwa 2-3 razy w tygodniu, potem 4-5 razy - miłe złego początki.
Jeśli dziewczyna się zaniepokoiła to sygnał, że coś jest na rzeczy:) (niegłupia ona jak reaguje na sygnały "duszy" ).
Ktoś weźmie NA SIEBIE odpowiedzialność za usypianie jej czujności??? (to się nie dzieje z dnia na dzień, trwa miesiącami albo i latami....)
Anhedonia ja również wypijam kilka piw przez weekend i nie widze w tym nic złego. Jezeli ona nie sięga po coś mocniejszego, jak wino czy wódka to nie jest to grożne. Czy ona pije po 5-10 piw na dzień, przecież nie. Nie upija sie, tylko pije dla przyjemności (delektuje się piwem) , nie zapija smutków. Pije z umiarem bo lubi i to jest normalne. Ale ogólnie nie polecam picia piwa codziennie tylko ograniczenia do weekendów.
A co z Panami, wielu facetów pije piwo codziennie? Sa alkoholikami?
Też kiedyś miałam podobny problem, z tą różnicą, że nie piłam piwa tylko wódkę i nie dla przyjemności, ale aby zapomnieć. Nie potrafiłam sobie poradzić z pewnymi problemami, często miałam poczucie rozdrażnienia, niepokoju, takiego wewnętrznego lęku, poza tym nie układało mi się w życiu prywatnym a kiedy wypiłam kieliszek, lub dwa to od razu lepiej się czułam. Na szczęście w porę się opamiętałam i teraz pije tylko okazyjnie. Jak o tym teraz pomyśle, to strasznie mi wstyd....:/
Anhedonia ja również wypijam kilka piw przez weekend i nie widze w tym nic złego. Jezeli ona nie sięga po coś mocniejszego, jak wino czy wódka to nie jest to grożne. Czy ona pije po 5-10 piw na dzień, przecież nie. Nie upija sie, tylko pije dla przyjemności (delektuje się piwem) , nie zapija smutków. Pije z umiarem bo lubi i to jest normalne. Ale ogólnie nie polecam picia piwa codziennie tylko ograniczenia do weekendów.
A co z Panami, wielu facetów pije piwo codziennie? Sa alkoholikami?
Tak, mogą JUŻ nimi być. Jak masz wątpliwości poczytaj sobie książki pana Mellibrudy. Przy okazji można się dowiedzieć co to jest alkoholizm weekendowy. A to, że Ty nic złego nie widzisz - cóż OBIEKTYWNIE rzecz biorąc niekoniecznie masz rację, Może mają ją ci, którzy od lat badają ten problem? Coś niecoś się czytało i miałam to na studiach, na psychopatologii. A ty skąd czerpiesz swoją wiedzę?
Anhedonia ja widzę, że ty to chyba 100% abstynentka jesteś skoro tobie przeszkadza jakakolwiek ilość piwa
A tak w sumie to wszyscy których znam są alkoholikami i powinni się iść leczyć, bo piją piwo przynajmniej 2-3 razy w tygodniu
A faceci to już w ogóle. Nie znam faceta który po powrocie z roboty nie siada przez telewizorem po obiedzie i nie pije piwa
I jak już pisałam, jak lori nie chce to pić nie musi, ale jak ma ochotę to piwo jeszcze nikomu krzywdy nie zrobiło i nie znaczy to, że ma się upić w cztery dupy i nic na następny dzień nie pamiętać. Trzeba mieć umiar i każdy powinien wiedzieć sam kiedy skończyć i nie otwierać następnego piwa, czy też nie podnosić następnego kieliszka. Alkohol jest od ludzi i dla ludzi.
piwo jeszcze nikomu krzywdy nie zrobiło i nie znaczy to, że ma się upić w cztery dupy i nic na następny dzień nie pamiętać. Trzeba mieć umiar i każdy powinien wiedzieć sam kiedy skończyć i nie otwierać następnego piwa, czy też nie podnosić następnego kieliszka. Alkohol jest od ludzi i dla ludzi.
Taaa piwo nigdy nikomu krzywdy nie zrobiło (a te hordy lubiących alkohol to z mlekiem matki czysty spirytus sączyły ), ba w tym kraju w ogóle nie ma problemu alkoholowego hi, hi. To się nazywa społeczna akceptacja. Nie jestem abstynentką, lubię piwko i czasem wino. Piję jak wszyscy w święta, imieniny i urodziny, przy grillu i na wakacjach oraz gdy mam gości i "w gościach" ale nie cały rok na okrągło, nie 3-4 razy w tygodniu.
Ja mówię: UWAGA - OSTROŻNIE. Tak naprawdę, to chyba każdy swój piciorys zaczyna w nastoletnim życiu od piwa z kolegami. A potem różnie bywa. Skoro autorka jest zaniepokojona i jej otoczenie też, to MOJE zdanie jest takie: nie tak często, bo przyzwyczajenie to 2 natura człowieka, a od przyzwyczajenia już tylko krok...
Anhedoni wiec jaka ilosc i jak czesto jest ok ?
Anhedoni wiec jaka ilosc i jak czesto jest ok ?
Rozsądna ilość i najlepiej przy jakiejś okazji (a nie jak panny napisały "jak kawę i herbatę"). Najprostszej nawet, typu grill, spotkanie towarzyskie choćby - a nie do komputera (bo to jak kiedyś mówiono: do lustra). A co za rzadko???
a np weekend? 2 dni pod rzad? (2 piwka z kims znajomym, nie samemu do komputera,bo dla mnie to tez nie halo jest,zdarzylo mi sie to ale tylko ze 2 razy jak mialam wielkiego dołka..)
jak dla mnie, jak tylko okazja to za rzadko bo to byloby czesto tylko z raz w miesiacu ..
a co 2 tygodnie ten weekend?
Ciezki temat z tym alkoholem.. Ja czesto wychodze ze znajomymi czasami nawet 5 razy w tygodniu wiec zazwsze jest okazja do wypicia drinka itp, ale wydaj emi sie ze nie mam problemu naduzywania.. W kazdej chwili moge sobie odmowic i nie mam z tego powodu jakis klopotow psychicznych.. Wydaje mi sie ze Ty nie pijesz duzo (w porownianiu np ze mna ) ale trzeczywiscie najwazniejsze jest to czy gdy nie pijesz brakuje Ci tego i czy mozesz bez problemu alkohol odstawic..
Czemu nie? Przecież nie każdy weekend pod rząd? Spotkanie ze znajomym to też taka okazja, żeby pogadać przy piwku lub 2. Też tak robię z koleżanką co jakiś czas, czasem 1 czasem 2 w miesiącu. Wpierw kino, potem pogaduchy. No a dołek psychiczny i odstresowanie też nie zdarza się codziennie, nieprawdaż?
27 2010-11-20 02:04:34 Ostatnio edytowany przez Wojciech Imielski (2010-11-20 02:36:13)
Szanowni Państwo,
podstawowy problem z określaniem czyjegoś uzależnienia polega na tym, że nie jest istotne co i w jakich ilościach się pije, lecz czy u osoby pijącej są obecne objawy uzależnienia od alkoholu (choroby alkoholowej), czy też takich objawów brak.
W myśl tego, co napisałem powyżej, można mieć do czynienia z osobą pijącą bardzo dużo i bardzo często, lecz nie uzależnioną od alkoholu (mówimy wówczas o nadużywaniu bez cech uzależnienia) i odwrotnie - alkoholik może zachowywać ścisłą i trwałą abstynencję, lecz uzależnionym pozostanie do końca życia.
Dlatego próby diagnozowania czyjegoś ewentualnego alkoholizmu na podstawie wyłącznie ilości lub jakości spożywanego alkoholu są zwykle skazane na niepowodzenie. Nie ma też zupełnie znaczenia, jaki alkohol jest spożywany - każdy napój alkoholowy zawiera tę samą substancję czynną (alkohol etylowy) i to właśnie ta substancja staje się chemicznym podłożem nałogu. Z codziennego doświadczenia wiemy, że pospolite piwo bywa głównym filarem pijackiej samooceny - wówczas nawet skrajnie zdegenerowany psychicznie, emocjonalnie i społecznie pijak z dumą oświadcza, że "pije tylko piwo". Tymczasem dla osoby uzależnionej szkodliwy jest alkohol w każdej formie i dawce.
Z klinicznego punktu widzenia istotne są raczej formalne charakterystyki picia - czyli bardziej to, w jaki sposób się pije, jak przeżywa się abstynencję, oraz - przede wszystkim - czy w obrębie życia psychicznego i emocjonalnego osoby pijącej nastąpiły niepokojące lub już ewidentnie patologiczne, spowodowane nadużywaniem alkoholu, zmiany. To właśnie te zmiany są objawami rozwijającej się choroby alkoholowej.
Wspomnę również, że samo zaniepokojenie własnym piciem jest objawem bardzo znamiennym - osoby zdrowe zwykle nie martwią się własnym spożywaniem alkoholu.
Przestrzegam również przed zbytnią dumą z utrzymywanej abstynencji - okresy całkowitej alkoholowej wstrzemięźliwości występujące naprzemiennie z okresami nadużywania alkoholu są jednym z głównych objawów uzależnienia.
Sama abstynencja nie jest rozwiązaniem problemu - choroba alkoholowa, jak każda inna, wymaga specjalistycznego leczenia. Gdyby ciężkie oparzenia leczyły się same, gdy tylko pacjent odsunie się od źródła wysokiej temperatury, nie byłyby konieczne specjalistyczne oddziały leczenia oparzeń, prawda? Podobnie w przypadku alkoholu - brak odpowiedniej, rozsądnie ukierunkowanej terapii odwykowej szybko prowadzi do nawrotu objawów. Silny głód alkoholowy jest tylko jednym z nich.
Zapraszam do wypowiedzi i zadawania pytań. Problem jest naprawdę istotny a stawka wystarczająco wysoka, by nie lekceważyć tematu.
Pozdrawiam serdecznie
Osobom, które czują już, że mają problem alkoholowy, polecam mityngi Anonimowych Alkoholików - już zresztą zostało to w tym wątku wspomniane. Nie jest jednak prawdą, że można tam "wypełnić jakieś testy" - diagnozowaniem uzależnienia od alkoholu zajmują się specjaliści leczenia uzależnień (w poradniach odwykowych, szpitalach, w ramach pratyki prywatnej itd.).
Doskonale wiem, że wybranie się na taki mityng jest często bardzo trudne. Problem polega przede wszystkim na konieczności deklaracji, np.: "mam na imię Wojtek i jestem alkoholikiem" - dla wielu osób jest to próg trudny do przekroczenia.
Dlatego wspomnę, że każda grupa AA prowadzi również mityngi otwarte - na taki mityng może przyjść każda zainteresowana osoba, nawet wprost z ulicy i nie musi w żaden sposób określać swego "alkoholowego statusu". Może nawet w ogóle się nie odzywać, jeśli tylko w żaden sposób nie zakłóca przebiegu mityngu.
Na mityngach AA spotkają się Państwo z osobami doświadczonymi przez los i przez chorobę alkoholową. Słuchając ich opowieści można szybko odnieść zasłyszane treści do własnej sytuacji a także przekonać się, że sam alkoholizm to jeszcze nie koniec świata - należy tylko odważnie i stanowczo stawić mu czoła.
Wspomnę również, że samo zaniepokojenie własnym piciem jest objawem bardzo znamiennym - osoby zdrowe zwykle nie martwią się własnym spożywaniem alkoholu.
Zasadniczo zgadzam się z wszystkimi stwierdzeniami pana experta tylko to jedno zdanie dało mi do myślenia. Mianowicie, czy to nie jest tak, że dużo osób uzależnionych uważa, że to nie one mają problem a ich otoczenie. Że to bliscy "się czepiają"? Mam wrażenie, że właśnie dokładnie na odwrót, niż pan stwierdził, to wielu pijących zanadto "nie martwi się własnym spożywaniem alkoholu". Takie tam różne: inni piją więcej, brzydko (ja natomiast tak bardziej elegancko i na poziomie, tylko weekendowo). Chyba samooszukiwanie się przy problemie alkoholowym jest na porządku dziennym. Mylę się?
Badanie w dziedzinie medycyny dokonały takiego postępu, że dziś nikt już nie jest zdrowy.
Nie można bagatelizować takiego problemu, ale czasami mozna przypisac sobie objawy prawie kazdej choroby. Skoro 2-3 piwa to alkoholizm, a moj ojciec tez czasem wypije piwo, to juz bede w takim razie DDA, a jak sam bede mial dzieci to one tez.
Panie Wojtku- to co pan mówi jest istotne-
np. abstynencja okresowa-no własnie-jak juz wcześniej pisałam takie okresy miał mój ojciec-pił żadko ale uważam ,ze problem pozostał we mnie i całej rodzinie.
Były okresy gdzie poddawał się jakimś terapiom-po ostrym nabrojeniu- brał tabletki i jeździl do klubów.
jednak uważam ,ze do dziś dnia nie zdaje sobie sprawy z tego przez co przeszliśmy,jakie dziury w naszych psychikach mamy po tych,,wieczorach''
Ja uważam ,ze mam problem z piciem ,który polega na tym,że czuję się źle psychicznie z tym,ze wypiłam co kolwiek -uważam ,ze robię coś złego ,coś co nie powinno mieć miejsca.
eraz jestem na etapie podjęcia decyzji o całkowitej abstynencji dla zdrowia psychicznego mojego.
pokrętnie to brzmi -
dodam,ze wypicie dwu piw przez wieczór kończy się dla mnie kacem w dniu następnym.
Problem jest tylko z tym,ze nie potrafię bez dawki alkoholu być rozluźniona i w towarzystwie jestem przerażająco sztywna.
Nie umię pić?
Nie powinnam wogóle pić?
potrzebuję terapii dla DDA?
no właśnie liczę trochę na opinie...
/
32 2010-11-20 16:00:35 Ostatnio edytowany przez Wojciech Imielski (2010-11-20 16:01:47)
Wojciech Imielski napisał/a:Wspomnę również, że samo zaniepokojenie własnym piciem jest objawem bardzo znamiennym - osoby zdrowe zwykle nie martwią się własnym spożywaniem alkoholu.
Zasadniczo zgadzam się z wszystkimi stwierdzeniami pana experta tylko to jedno zdanie dało mi do myślenia. Mianowicie, czy to nie jest tak, że dużo osób uzależnionych uważa, że to nie one mają problem a ich otoczenie. Że to bliscy "się czepiają"? Mam wrażenie, że właśnie dokładnie na odwrót, niż pan stwierdził, to wielu pijących zanadto "nie martwi się własnym spożywaniem alkoholu". Takie tam różne: inni piją więcej, brzydko (ja natomiast tak bardziej elegancko i na poziomie, tylko weekendowo). Chyba samooszukiwanie się przy problemie alkoholowym jest na porządku dziennym. Mylę się?
Szanowna(y) Anhedonia,
cenne spostrzeżenie, spieszę z odpowiedzią.
Przekonanie, że żaden alkoholik nie uważa się za alkoholika jest w gruncie rzeczy bardzo dużym uproszczeniem, wynikającym z pokutujących w społeczeństwie przesądów. W rzeczywistości sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.
Otóż samo to, że alkoholik uparcie zaprzecza swojemu problemowi w rozmowach z innymi wcale nie oznacza, że nie ma świadomości swojego uzależnienia lub przynajmniej nadużywania.
Tak naprawdę, zapewniam Państwa, większość alkoholików ma większą lub mniejszą świadomość swojego stanu a ściślej - swojego problemu alkoholowego, co wcale nie przeszkadza im upierać się, że wszystko jest w porządku.
Dla przykładu - zapewne słyszeli Państwo nie raz, że alkoholik patologicznie zmyśla, kręci i kłamie, by ukryć fakt picia i wszelkie związane z piciem własne problemy. Po co miałby zmyślać i ukrywać picie, gdyby uważał, że wszystko jest w porządku? Czy sportowiec, codziennie podwyższający swą znakomitą kondycję, ukrywa, jak dużo i ciężko trenuje? Zwykle nie, bo nie ma po temu żadnego powodu.
Proszę mi wierzyć, każda zasadniczo zdrowa psychicznie, nadużywająca alkoholu osoba wie, że pije zbyt dużo, zaś zaprzeczanie to zupełnie inna sprawa.
Panie Wojtku- to co pan mówi jest istotne-
np. abstynencja okresowa-no własnie-jak juz wcześniej pisałam takie okresy miał mój ojciec-pił żadko ale uważam ,ze problem pozostał we mnie i całej rodzinie.
Były okresy gdzie poddawał się jakimś terapiom-po ostrym nabrojeniu- brał tabletki i jeździl do klubów.
jednak uważam ,ze do dziś dnia nie zdaje sobie sprawy z tego przez co przeszliśmy,jakie dziury w naszych psychikach mamy po tych,,wieczorach''
Ja uważam ,ze mam problem z piciem ,który polega na tym,że czuję się źle psychicznie z tym,ze wypiłam co kolwiek -uważam ,ze robię coś złego ,coś co nie powinno mieć miejsca.
eraz jestem na etapie podjęcia decyzji o całkowitej abstynencji dla zdrowia psychicznego mojego.
pokrętnie to brzmi -
dodam,ze wypicie dwu piw przez wieczór kończy się dla mnie kacem w dniu następnym.
Problem jest tylko z tym,ze nie potrafię bez dawki alkoholu być rozluźniona i w towarzystwie jestem przerażająco sztywna.
Nie umię pić?
Nie powinnam wogóle pić?
potrzebuję terapii dla DDA?
no właśnie liczę trochę na opinie.../
Szanowna Pani,
tak naprawdę tylko Pani sama wie, czy alkohol jest czy nie jest problemem w Pani życiu.
Może to dziwnie zabrzmi ze strony psychologa, ale ja zawsze radzę pacjentom nie przesadzać z wszelkimi terapiami. Z drugiej strony - zapewne nie zaszkodzi skonsultować problemu ze specjalistą, bo to niczym nie grozi
Warto dodać, że prawdziwego alkoholika czasami trudno jest zaciągnąć na jakąkolwiek konsultację, między innymi dlatego, że "a nuż się dowie, że jest uzależniony i jeszcze - nie daj Boże - będzie musiał przestać pić...?"
Kac po dwóch piwach niczego nie wyjaśnia, ponieważ każda osoba ma swoją, indywidualną odporność na alkohol i konsekwencje jego nadużycia.
Jeśli podejmie Pani decyzję co do ścisłej abstynencji sama się Pani szybko przekona, czy problem istnieje, czy nie.
Jeśli istnieje - na pewno warto jest podjąć zdecydowaną interwencję - alkohol zmarnował życie milionom osób w historii.
Panie Wojtku (jeśli Pan pozwoli tak się zwrócę) - ta anhedonia. Dziękuję, za wyjaśnienia, rozumiem już różnicę. Rzecz w tym, że żyjąc w tym kraju każdy z nas ma swoje obserwacje. Alkohol jest niemal niezbędnym dodatkiem do życia Ten wątek zaczyna się od słów "mam problem z alkoholem". Myślę, że dziewczyna potrzebowała motywowania do abstynencji (nawet podjęła taką decyzję). A cóż my czytamy poniżej. Skąd dziewczyno, pijesz TYLKO 2-3 piwa dziennie(akurat przekłamanie, bo autorka pisała 3-4 razy w tygodniu). Drugi wpis - to tylko piwo - nie wino, nie wódka, nie masz żadnego problemu. Faceci piją codziennie piwo i co? Są alkoholikami? (no skąd, chyba myśli autorka).
Ręce mi opadły - no faktycznie doszukała się pomocy - pij dziewczyno ile chcieć, nic się nie dzieje, niepotrzebnie się martwisz.
Moja szwagierka, która od lat nie potrafi przeżyć bez alkoholu ani jednego weekendu kiedyś mnie zapytała (bo otoczenie się czepia) - ze śmiechem i co jestem alkoholiczką ?- powiedziałam, że tak. Powinnam była to zbagatelizować? Uważałabym to za zachętę do dalszego picia.
Szanowna Pani Anhedonio,
to bardzo cenne uwagi,
niestety - żyjemy w kulturze o bardzo wysokiej, zapewne zbyt wysokiej tolerancji dla picia.
Stąd biorą się również częste kpiny, że każdy, kto trafi do poradni odwykowej, z całą pewnością zostanie określony jako alkoholik, że w świetle tego, co piszą terapeuci, każdy Polak to alkoholik itd. Jako naród - mamy bardzo specyficzny stosunek do picia i wszelkich alkoholowych ekscesów.
O ile jestem pewien, że niemal wszystko jest dla ludzi, o tyle wiem również na pewno, że alkohol nikomu nie jest potrzebny do szczęścia. Jeśli jest - jest to już jakaś forma uzależnienia.
Oczywiście - każdy ma swoje zdanie i swoje obserwacje. Poza tym - im więcej ktoś pije, tym zwykle bardziej luźno i beztrosko traktuje temat nadużywania alkoholu. Dlatego różne wypowiedzi osób na Forum wcale mnie nie dziwią - niestety, nadal panuje zwyczaj określania alkoholizmu na temat samej ilości spożycia, co jest o tyle szkodliwe, że utrudnia osobom zainteresowanym faktyczne zrozumienie problemu.
Stąd również wypowiedzi w stylu "eee, dziewczyno, dwa piwka, nie przejmuj się, pij dalej..." itd.
Jest wiele smutnej prawdy w stwierdzeniu, że współczesna medycyna (a czasem, niestety, również psychologia...) każdemu coś wybada, bo takie jest jej zadanie. W moim głębokim, osobistym przekonaniu, na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci dramatycznie skomplikowaliśmy nasze życie wszelkimi ADHD, dysleksjami, dysgrafiami itd. co nie zmienia faktu, że osoba, która czuje, że potrzebuje pomocy, ma święte prawo, a nawet obowiązek, sięgnąć po wszelką dostępną pomoc. A my - rodzina, specjaliści, społeczeństwo - mamy równie święty obowiązek jej tej pomocy udzielić.
Jeśli się okazuje, że wszystko jest w porządku, po prostu nie ma powodu do niepokoju. Ani do kpin, na dobrą sprawę.
Pozdrawiam serdecznie
Dobrze się stało ,ze taki wątek jest-ja osobiście przyjrzałam się też pod tym kątem sobie.
Na dzień dzisiejszy stawiam sobie herbatkę przy komputerze!
Na lampkę czegoś mocniejszego poczekam do sylwestra-bo z tymi okazjami to nigdy ich dość na dobrą sprawę.
W każdym razie zgadzam się z tym,że teraz analizuje się wszystko -jednakże lepiej zadać sobie jedno pytanie za dużo niż jedno za mało.
Również pozdrawiam wszystkich!
jeżeli nie pijesz po to żeby zatrzeć zło, niepowodzenia, krzywdę, złość, problemy itd to nie jest tak żle, każdemu coś od życia się należy ;p
Baśka no i też masz rację ha ha-
Wszyscy mamy rację moja św. pamięci mamcia mawiała: "wszystko można co nie można, byle z wolna i z ostrożna" sic
Ja nie piję, ale mój mąż tak. Codziennie wypija 2-3 piwa. Oczywiście kiedy proszę go , żeby ograniczył picie do minimum, on uważa, że przesadzam. Gdy mówię mu, iż popadł w chorobę alkoholową, on sobie z tego nic nie robi. Wiem jedno - jest to nałóg, w który łatwo można popaść, a ciężko z niego wyjść.
Masz rację ,dwa trzy piwa codziennie to juz jest zły znak.
Organizmowi a szczególnie wątrobie potrzeba czasu na regenerację.
Mąż pewnie ma już problem,obserwuj jak się zachowuje kiedy nie ma alkoholu-czy jest nerwowy itd
Droga Amis, już dziś mogę stwierdzić, iż mój mąż w sytuacji, kiedy nie może wypić (bo np. musi prowadzić samochód) jest bardzo nerwowy, ogólnie łatwo traci wtedy cierpliwość do mnie, do dzieci -zaczyna wrzeszczeć z błahych powodów. Myślę, że mąż wstając rano już myśli tylko o tym, żeby napić się piwa.
Najgorsze jest to, że nie chce się leczyć. A ja sama nic nie wskóram. Poza tym pochodzi z rodziny, gdzie ojciec nadużywa alkoholu, a każde spotkanie rodzinne przeistacza się w libację alkoholową.
43 2010-12-22 17:27:43 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-12-22 17:42:47)
jeżeli nie pijesz po to żeby zatrzeć zło, niepowodzenia, krzywdę, złość, problemy itd to nie jest tak żle, każdemu coś od życia się należy ;p
Dobre!
Nigdy nie myslalam, ze w ramach moich "naleznosci od zycia" mam pic alkohol.
Potezna liste naleznosci moge wypisac ale alkoholu nie byloby tam wcale.
Alkohol nie stanowi dla mnie problemu. Nie "jara" mnie, nie podnieca. Nie mam zadnego stosunku do alkoholu. Moze sobie stac latami w mojej piwnicy i nie mysle o nim przed zasnieciem. Mam znajomych, ktorzy przed snem mysla o mojej piwnicy Czyz to nie dziwne. Ci znajomi maja zdiagnozowany problem alkoholowy.
Nie wiem dlaczego zdarza mi sie pic alkohol... Chyba tradycja sylwester bez szampana!? imieniny bez wina!? Gril bez piwa!? Moi rodzice prawie wcale nie pili alkoholu. Nigdy nie pilam alkoholu w Swieta Bozego Narodzenia. Gdy spotkalam sie z "kultura picia alkoholu" w Wigilie bylam juz jako dorosly czlowiek zszokowana. Uslyszalam wtedy: WSZYSCY pija w swieta. Jestes jakims dziwolagiem. Czy nigdy na pasterce nie czulas oparow alkoholu?!
No do diaska! NIE CZULAM... Zaczelam od tamtej pory bardziej sie wwachiwac w pasterkowa atmosfere... i niestety zderzenie z inna kultura picia bylo dla mnie bardziej wstrzasajace niz zetkniecie i przyjazn z islamska kobieta. Uczciwie, to jej kultura wcale nie jest wstrzasajaca, zwlaszcza "kultura picia alkoholu".
Potrafie bawic sie bez alkoholu, nie musze sie napic dla odprezenia, nie musze upic sie przed seksem.. alkohol nie pomaga mi w niczym.. wszystkie problemy moge rozwiazac z herbata... a uscislajac, nie widze zwiazku miedzy problemem a napojem.. wiec nie musi to byc nawet herbata.
Akohol utrudnia zycie... nie mozna prowadzic samochodu, czasowo nie jest sie sprawnym rodzicem, kosztuje.
W przypadku Lori zdanie:
nie piję może bardzo dużo (2 lub 3 piwa dziennie) ale za to bardzo często 3 , 4 dni w tygodniu
nie swiadczy o uzaleznieniu. O niczym nie swiadczy.
Natomiast zdania
mam problem z alkoholem.
to jest już chyba uzależnienie.
brakuje mi tego stanu odprężenia , lepszego nastroju, jakie dawało mi to moje wieczorne piwko.
sama uświadomiłam sobie , że piję zbyt często
daja duzo do myslenia. Ja bym poszla na Twoim miejscu na spotkanie AA z ciekawosci. Oni nie tatuuja na czole, ze tam bylas.. to pierwsze "A" z "AA" znaczy przeciez ANONIMOWI.
Moje dzieci wychowywuje w mojej kulturze... nie akceptuje polskiej kultury picia alkoholu. Bardzo boli mnie juz fakt, ze musze ja okreslic jako polska bo jestem Polka i nie podlegam tej kulturze... i znowu poczulam sie jakbym szla pod gorke i pod wiatr.
Dobrze, ze za sprawa genow i urodzenia nie musze byc kanibalem... to tez byla kultura spozycia
witam,ja chce powiedziec ze piwo najszybciej uzaleznia.mam meza alkoholika i jestem po terapi.wiec uwazaj
Takiego problemu nie mam. Mogę polecić terapię poznawczo-behawioralną. Nie chodzi o to żebyś w ogóle przestała pić, ale żebyś piła z głową
Moze sobie stac latami w mojej piwnicy i nie mysle o nim przed zasnieciem. Mam znajomych, ktorzy przed snem mysla o mojej piwnicy
(...)
Potrafie bawic sie bez alkoholu, nie musze sie napic dla odprezenia, nie musze upic sie przed seksem.. alkohol nie pomaga mi w niczym.. wszystkie problemy moge rozwiazac z herbata... a uscislajac, nie widze zwiazku miedzy problemem a napojem.. wiec nie musi to byc nawet herbata.
Akohol utrudnia zycie... nie mozna prowadzic samochodu, czasowo nie jest sie sprawnym rodzicem, kosztuje.
Ma Pani wyjątkowy talent do ujmowania ważnych rzeczy wprost i z humorem
Bardzo cenny cały post, momentami wręcz specjalistyczny!
Pozdrawiam
Nie trzeba iść do klubu AA żeby zrobić test na alkoholizm.
3 z nich, stosowane przez psycholgów, zamieszczone są w portalu psychoster.eu
w dziale "Alkoholizm i uzależnienia"
Owszem, wiele takich kwestionariuszy zamieszczonych jest w Internecie (bo, jeszcze raz podkreślam, AA nie diagnozuje alkoholizmu), jednak to nie zastąpi specjalistycznej diagnozy i rozmowy z doświadczonym terapeutą uzależnień.
W gruncie rzeczy należy przede wszystkim pamiętać, że wszystkie takie kwestionariusze, podobnie jak większość psychologicznych metod diagnostycznych w ogóle, opierają się na samoopisie osoby badanej, a całego tego Forum nie starczyłoby mi, żeby opisać, jak ludzie kręcą i zmyślają w badaniach kwestionariuszowych, byle tylko przedstawić się w określonym świetle (czyli na przykład jednak nie wyjść na alkoholika) i to czasem w głębokim przeświadczeniu o własnej szczerości i samokrytycyzmie. Proszę mi wierzyć, przebadałem w życiu tysiące osób.
Dlatego mimo wszystko polecam zawsze kontakt ze specjalistą - nawet kwestionariusz wypełnia się i omawia zupełnie inaczej pod jego okiem i przy jego wsparciu.
Witajcie, ja mam problem ale z chlopakiem, ktory nie wiedzi nic zlego w piciu %. Jak twierdzi wszystko jest dla ludzi.
Nie widziałabym problemu gdyby nie male ALE.
Już opowiadam.
Jestem z facetem dopiero 9 miesiecy, jestesmy z soba, to powazny zwiazek i jest miłosc.
Wiem, ze dopiero go poznaje, mimo ze czuje ze to moja druga polowka.
Od czasu kiedy jestesmy razem, zdarzylo mu sie pare razy wyjsc z przyjacielem na piwo czy wodke. Raz tylko stracił kontrole, a raczej jego brzuch sie zbuntował.
Z tego jak na razie go poznałam, kiedy pije te 2-3 piwa czy pollitra na spolke z kolega, to nie upija sie tak zeby sie zataczał czy robił jakies afery. Sam twierdzi ze zna swoja granice, ze ma slaba glowe i wie kiedy przestac.
Przy mnie osobiscie pil chyba 2 razy, zawsze byl tylko lekko podchmielony, nie pijany. Zachowywal sie przyzwoicie, nie mowil bzdur, raczej sie otwieral i znikały blokady zeby okazywac mi uwage. Bo on nieco niesmiały jest tak na codzien i boji sie mowic o uczuciach bo zostal kiedys bardzo zraniony.
Ale to wszystko to tylko moze wierzyc mu na słowa.
Nie znam go przeciez długo.
Czasem mowi mi ze jego dziadek wypił. Ale nie zaglebiam sie w to i nie wypytuje, wiec nei wiem czy u niego w domu był kiedy kolwiek problem z %
Jednak jedna rzecz mnie zastanawia.
Nie ma nic złego w piciu raz na jakis czas z kumplem czy na imprezie, czy piwku w domu.
Ale......
Juz kilka razy przyznal sie, ze sa sytuacje kiedy pije w pracy z swoimi kolegami. Czasem bylo to spowodowane jakimis imieninami, a czasem niczym. Jego koledzy sa starsi od niego, w srednim wieku nawet. Pracuja fizycznie i najczesciej godzinach pracy pija w zakladzie.
Czasem słusze od mojego chlopaka, udalo mi sie nie pic bo bylem samochodem. Albo slysze, znow mnie czestowali.. Wiec jakby daje mi do zrouzmienia ze on nie jest z tych co maja jakis problem czy duzo pija. Ale czy tak jest, nie dowiem sie, a na slowo trudno uwierzyc.
Co gorsza, dwa razy zdarzylo sie ze spotkalismy sie i on mi mowi, pilem dzis w pracy. Fakt, gdyby nie powiedzial nie poznalabym sie chyba. Ale przeciez mogl odmowic wiedzac ze sie ze mna zobaczy.
Pisze ten watek, bo nie wiem czy mam czym sie martwic?
Wiem jedno, musze z nim pogadac i zaznaczyc zeby przynajmniej nie pil kiedy mamy sie spotkac, bo to brak do mnie szacunku.
Za jakis czas moj chlopak spedzi kilka tygodni na statku, a wiadomo jak to wyglada... picie na codzien. Nie wiem czy tak bedzie czy nie. To bedzie dla mnie jakis sygnal, jezeli tam bedzie tak samo, to mam problem.
Ja, bo nie wiem czy chce byc z kims kto pije.
Co myslicie, czy mam sie czym martwic i powaznie z nim juz teraz pogadac, czy obserwowac i poczekac i wtedy ewentualnie działac?
Myślę, że powinna się Pani martwić, bo to tak czy inaczej poważna sprawa.
I należy najpierw poważnie, a przede wszystkim - szczerze, porozmawiać. Niech Pani opowie o swoich obawach i jasno postawi sprawę. Proszę nie bać się zdecydowanych sformułowań i nazywania rzeczy po imieniu.
Proszę dać sobie więcej czasu na obserwację sytuacji, zanim podejmie Pani ważne, wiążące życiowe decyzje. To naprawdę może okazać się mądrym posunięciem.
51 2011-03-28 12:04:32 Ostatnio edytowany przez wicherek (2011-03-28 12:05:53)
Bardzo dziekuje za odpowiedz. Ma Pan racje, potrzebna nam rozmowa.
Boję sie tylko tego, że kiedy powiem mu o wszystkich moich obawach to on przestanie tak otwarcie rozmawiac ze mna na temat alkocholu. Przestanie zwierzac sie, ze dzis w pracy pili, będzie się krył a ja umierze, że nic się nie dzieje.
Więc czy moja obserwacja będzie wtedy wiarygodna?
Wyjazd w morze jest dopiero z poczatkiem maja, nie wiem czy tyle czekac na powazna rozmowe.
Choc z drugiej strony ponad miesiac czasu to dobry czas na zobaczenie co sie wydarzy (rowniez na tym statku).
Ale odwlekanie rozmowy to tez nie ma sensu.
Pomyslalam, ze moze nie odkryje kart od razu. Wpierw zapytam i pogadam z nim na sam temat picia w pracy. Jak on to widzi, dlaczego na to sobie pozwala i czy on nie widzi problemu? Powiem, ze przeszkadza mi kiedy spotykamy sie a on miał wypite, że nie zycze sobie tego i ma wtedy albo odwołac spotkanie albo nie pic z nimi. Powiem mu, ze nie zamierzam go krytykowac ani zmuszac zeby nie pił wcale, tylko zeby sie zastanowil czy picie w pracy jest wlasciwe.
Moze zaczecie tego tematu sprawi, ze nie bedac atakowany sam sie przede mna otworzy i moze opowie mi o sobie wiecej pod tym kontem.
Na razie nie powiem mu, ze to jest dla mnie denerwujace i ze nie chce byc z takim czlowiekiem. Bo gdy to powiem zacznie sie kryc z tym. Choc moze gdybym tak powiedziała zmotywowałoby go to bardziej, zeby sie zmienic. Ale dla siebie, nie dla mnie..... bo ja nie chce nikogo na siłe zmieniac.
Czy od razu wylozyc kawa na ławe i nie czekac?
Pod tym katem sie troszke zagubiłam.
Pewien alkoholik powiedział mi " gdybym wiedział to bym sobie usiadł".I tak się zaczyna - jedna imprezka ,druga - tam piwsko tam wódeczka.Wszystko w porządku kiedy wydaje się nam że mamy kontrole.Problem pojawia sie kiedy kontroli już nie ma.Ciało woła - pić,umysł krąży wokół wódeczki,ręce się trzęsą.To są tak zwane nawroty. A potem sięgamy tylko po ten jeden kieliszek,tylko ta jedna buteleczka - no a potem to już człowiek przechodzi sam siebie byle by się tylko napić.To się nazywa ciąg - pije się aż do ostatniej złotówki.Zawsze jeszcze można okraść żone - bo wszystko woła pić!I można tak pić przez trzy tygodnie - nic nie jeść ,czasem sobie żygnąć ,pomylić sobie kuchnie z łazieńką albo narobić do spodni.
Ale przecież wszystko jest dla ludzi.Dwa piwka dziennie a w soboty totalny luz .Hulaj dusza piekła nie ma...
Gdy idę ulicą widzię kobiety - zniszczone ,zaniedbane,czasem pobite z podpuchniętym okiem.Zal mi ich.
Zazdroćś Tobie tylko pozazdrościć...
Kochana ja jestem trzezwą alkoholiczką już 1,5 roku. Wiem że nie jest łatwo to trudna walka z wrogiem ja dałam radę mogę Ci pomóc tylko musisz tego chcieć. Spróbuj uwierzyć w siebie a pokonasz tego wroga moje gg 35041443. Jeszcze raz nie jest to łatwe naprawde ale za to skutki są obfite. Wracasz do rzeczywistości i po prostu żyjesz wolna i kochana , odnajdujesz na nowo uczucia i wiarę w sebię.
ja mam 23 lata i pije co dziennie po 14 piw.. ukonczylam terapie ale bez skutku.
55 2012-05-05 13:27:39 Ostatnio edytowany przez Agnese (2012-05-05 13:29:01)
ja mam 23 lata i pije co dziennie po 14 piw.. ukonczylam terapie ale bez skutku.
Masz 23 lata nie szkoda Ci zdrowia i pieniedzy? Twój post brzmi jak byś się tym szczyciła , iż pijesz tyle dziennie. Moim zdaniem tu jest nad czym płakac , a nie chwalic się.
Pod warunkiem, że to prawda.
Ale tak czy inaczej pewnie problem istnieje.
U mnie też zaczęło się od 2-3 piw dziennie. Miałam problemy w związku, ale nie potrafiłam odejść od ukochanego. Strasznie żenująca sprawa i nie chcę do tego wracać. Tak się wszystko toczyło, że piłam te piwka na rozluźnienie, żeby jakoś łatwiej znosić poniżanie ze strony partnera. Zaczynałam po pracy i dopijałam przed zaśnięciem. Z czasem 3 piwa zamieniały się w 4 bo głowa się wzmocniła. Sporadycznie zamieniałam to na butelkę wina.. . i piwo później. Aż zdziwiłam się jak łatwo mi to idzie. W Weekendy piłam wódkę. Czasem jak zostawało coś po imprezie to dopijałam następnego dnia. Dość późno zauważyłam, że mam problem alkoholowy. Dopiero w momencie, gdy zaczynałam się upijać dzień w dzień, a facet mnie zostawił, zwróciłam się po pomoc do koleżanki. Ta wysłała mnie do ośrodka Wiosenna. Jestem od pół roku czysta i powiem, że ten czas dał mi wiele do myślenia. Jeżeli pijemy dla wyluzowania, to znaczy, że coś sprawia, że nie potrafimy się odprężyć na trzeźwo i trzeba zacząć nie od tego, a od rozwiązania problemów, jakie próbujemy zatuszować piciem.
Udało mi się samodzielnie opanować alkoholizm. Chodziłam na grupy AA przy ośrodku spam. Miałam nawrót i postanowiłem im zaufać na dłuższej terapii. Opłaciło się i w sumie żałuję, że sam się zmagałam z uzależnieniem. Było trzeba od razu zgłosić się do profesjonalistów.
To wszystko zależy od tego czy potrafisz powiedzieć sobie STOP, dam Ci moj przykład okres od maja do polowy wrzesnia mniej więcej praktycznie codziennie piwko/dwa/trzy czasami wiecej zawsze z kumplem pilem a teraz jak jest zimno? od polowy wrzesnia do teraz wypiłem moze z 5 piw maksymalnie no i sylwester wódka ale sylwek to sylwek