Mam mały problem i mam nadzieję, że ktoś z Was rozjaśni mi co nieco sytuację. Dodam, że okuliści często robią jakieś niepotrzebne problemy aby wytłumaczyć na czym polega kogoś wada. Moja okulistka zamiast wyjaśnić mi cokolwiek to podsumowała wizytę: "najważniejsze chyba, że dostanie pani szkła przez które będzie dobrze widzieć? Żenujące...
Moja historia okulistyczna wygląda następująco:
Noszę okulary od 7 roku życia. W zasadzie mam niewielką wadę to tylko 0,5. Jednak tu pojawia się mały problem gdyż oprócz tego mam właśnie astygmatyzm. Czyli noszę szkła cylindryczne plusy. Jednak moja wada póki co się nie pogłębia i w zasadzie już od kilkunastu lat noszę te same okulary (szkła). Jednak, że to nieduża wada to w zasadzie tych okularów praktycznie to w ogóle nie noszę.
Ale ostatnio coś jakby z prawym okiem gorzeń i stąd moja wizyta u okulisty w ostatnim czasie.
I teraz zaczyna się to czego nie rozumiem odnośnie mojej wady.
Jak zawsze na wizycie odczytywałam te literki z tablicy to u mnie to wyglądało tak, że przez pierwsze pare sekund widziałam wszytsko dobrze, a po chwili zaczynały nachodzić mi na oko jakby ciemne plamy i to powodowało, że po chwili prawie nic już nie mogłam odczytać. Jednak mówimy tu o tych najmniejszych literkach. Bo te większe pomimo plam jednak widziałam.
W drugim oku zaś jakby nie czułam tych plam i pomimo, że długo się wpatrywałam ostrość miałam dobrą i nie nachodziły plamy, jednak mimo to nie widziałam dobrze tych najmniejszych liter, tylko te już troszke większe.
Zatem wada nieduża, ale te plamy w lewym oku dość przeszkadzające.
Moja okulistka wówczas tłumaczyła mi, że te plamy to astygmatyzm, który polega na tym, że przez piewrsze sekundy widzę, a potem jakby oko przestaje pracować i stąd te plamy. Mówiła, że wady dużej nie mam ale oko jest na tyle osłabione przez astygmatyzm, że w zasadzie nie ma szansy dobrać szkła przez które widziałabym idealnie. I stwierdziła, że głownie patrzę na świat tym prawym okiem co spowodowało, że pogłębiła się w nim wada wzroku ale astygmatyzm w nim jest bardzo mały, niezauważalny. Dodała ona też, że astygmatyzm jest powodem, że noszę szkła cylindryczne plus bo moja budowa rogówek jest odwrotna niż u większości osób.
I biorąc pod uwagę jak ja widzę mając astygmatyzm to ta moja sytuacja w ogóle nie pasuje do informacji o astygmatyźmie jakie można poczytać w internecie.
Od tej nowej okulistki dowiedziałam się, że owszem astygmatyzm mam, wada wzroku nieduża. Jednak ona dodała, że mam nadwzroczność co jest dla mnie już totalnym paradoksem. Nie rozumiem jak mogę mieć nadzwroczność kiedy wszytskie duże litery widzę, mam problem tylko z tymi małymi. Natomiast owszem z bliska (przy czytaniu książki) słabo widzę ale przez te pojawiające się plamy.
Czy tu ktoś ma astygmatyzm i wie o czym pisze?
Ja swoją wadę odczuwam w ten sposób. Na poczatku widzę wszytsko, a po chwili pojawiają się plamy, które utrudniają widzenie niezależnie czy patrzę z bliska, czy z dużej odległości. Obecnie w tym lewym oku już praktycznie od razu widzę plamy. Czyli nawet z bliska mało nim widzę, z daleka też mało. Zaś prawe oko widzi w zasadzie cały czas wyraźnie bo plamy praktycznie się nie pojawiają. Zatem z bliska widzę dobrze prawym okiem, a z daleka nie widzę tylko najmniejszych liter. Ostatnio jednak czuje się tak jakby na tym prawym oku zaczeły pojawiać się minimalne oznaki pojawiana się plam, co mnie niepokoi.
Ogólnie nie rozumiem na czym polega "nadwzroczność" w moim przypadku bo ja bym powiedziała, że jestem krótkowidzem. Z bliska w lewym oku nie widzę dobrze tylko z powodu tych plam - one pojawiają się nierównomiernie, różnie przysłaniając mi obraz patrzenia.
To jak w takim razie widzi świat astygmatyk z wadą krótkowzroczności?