Nie wiem od czego zaczac.. Sama się sobie dziwie ze w ogóle piszę o tym, ale nie potrafię już sama sobie z tym poradzic.. Jestem z chłopakiem prawie od 3 lat. Początki jak to początki.. zawsze wspaniałe. Nie mogę narzekac bo naprawdę było nam ze sobą dobrze. Niestety wszystko co piękne szybko się kończy.. Od jakiegoś roku meczę się. Jestem tak cholernie nieszczęśliwa.. Często mi się zdarza płakac z tego powodu.. ze nie potrafię sobie sama poradzic, ze nie jestem na tyle silna żeby odejsc. Wole trwac w tym wszystkim i męczyc się niż zacząc życ od nowa.. Kocham go i tęsknie za tym co było kiedyś. Mój ukochany nie ma w ogóle do mnie szacunku. Gdy kłócimy się wyzywa mnie od najgorszych, potem nie odzywa się przez tydzień po czym przychodzi do mnie z zapytaniem czy to jest koniec.. Gdy mówię że tak, prosi mnie żebym go nie zostawiała.Łudzi mnie swoimi obietnicami, że się zmieni, że będzie już dobrze.. Jest dobrze góra 4 dni.Po tym czasie znowu następuje kłótnia i kolejny tydzień cichych dni. Kłótnie przeważnie sa przez niego, ale i tak jest na mnie, ponieważ to ja o wszystko się czepiam, ale jak tu nie miec pretensji gdy mój chłopak przyjemniej spędza sobie czas z kolegami a ze mną siedzi w domu? Już nie pamiętam kiedy ostatni raz gdzieś byliśmy razem.. Z kolegami robi dosłownie wszystko, ze mną nic.. Ze mną potrafi siedziec tylko w domu i spac. Jeżeli ja chce gdzieś wyjśc to słyszę ze nie albo mu się nie chce. Może wstyd mu się ze mną publicznie pokazac? Nie uważam się za jakąś pieknosci, ale najgorsza też nie jestem! M.in. przez to mam bardzo niską samoocenę.. Wydaje mi się ze nie zasługuję na niego bo jest za "piękny" jak dla mnie.. Gdy są jakieś imprezy które organizowane są przez naszych wspólnych znajomych on idzie sam.. To oczywiście tłumacze mu od ponad roku on tylko potrafi odpowiedziec ze wcale tak nie jest. Dzisiaj nastąpiła kolejna kłótnia.. jestem załamana. Może to mnie nakłoniło żebym tutaj napisała. Co mnie denerwuje najbardziej.. Ma więcej koleżanek niż kolegów. Nie mam w ogóle do niego zaufania.. Dużo razy słyszałam o tym jak to pisał sobie z jakaś tam a z druga natomiast dobrze się bawił na imprezie. Co chwile słyszę imię jakiejś kolejnej dziewczyny.. On oczywiście twierdzi ze jestem przewrażliwiona. Wszyscy się ze mnie śmieją, ponieważ uważają że robi mnie w ... i oszukuje.. Traktuje mnie jak zabawkę, nie liczy się ze mną i z moimi uczuciami. Mam tego dosyc! Mam dosyc tych rozstań i powrotów.. To jest straszne.. Gdy kocha się kogoś, ale nie jest się z nim szczęśliwym. W moim przypadku szczęście trwa góra 4 dni..
Czytając Twój post na myśl przychodzi mi pytanie - i po co Ci to wszystko, co Ci w ogóle daje ten związek?
Jak widzisz WAS za rok, dwa, pięć??? Myślisz, że będzie lepiej? Nie sądzę...a co zrobić, żeby było lepiej? daj szansę swojemu prawdziwemu szczęściu i odejdź od człowieka, przez którego tylko cierpisz i czujesz się gorsza...uwierz mi - na tym świecie jest tylu świetnych mężczyzn, dla których będziesz księżniczką - a nie jak teraz "popychadłem"...
Zastanów się dobrze czego chcesz dla siebie...Wybór należy do Ciebie...powodzenia
oj tam, oj tam...gdyby tylu fantastycznych facetow istnialo to nie byloby tego forum i tylu lez Kto powiedzial, ze kazda kobieta pozna ksiecia, ktory bedzie dla niej wspanialym, czulym i kochajacym mezczyzna? hę? no wlasnie... wiec nawet jesli jest sie skazanym na samotnosc, to lepiej byc samotnym niz zostac w chorym ukladzie i dawac sie niszczyc.
Wybacz mi lekką brutalność ale krew mnie zalewa jak czytam takie rzeczy... Ogarnij się kobieto ile Ty masz lat?! Facet ma Cie gdzieś, pomiata Tobą i traktuje jak lalkę do dymania a Ty na to pozwalasz??? Bo co? Bo sie dzidziuś poplacze i wybłaga żebyś nie odchodziła? Dziewczyno zacznij się cenić i szanować! W ten sposób nie postępuje żadna kochająca osoba, a żadna szanująca się nie pozwala sobie na takie traktowanie. Zostaw tego bydlaka niech się bawi... jego strata kiedyś pożałuje, a wtedy ty będziesz mogła mu pokazać, że już go nie potrzebujesz! Skoro piszesz, że znajomi się z Ciebie śmieją to, dlaczego nie dało Ci to do myślenia już wcześniej.... Szukaj sobie normalnego faceta, który będzie wporządku, tacy istnieją wystarczy otworzyć oczy. A tego olej... z takimi typami trzeba krótko... Miałam podobny przypadek, facet próbował pomiatać, nie szanować... kiedy kazałam mu spadać wielce płakal... a potem jakoś szybko mu przeszedl żal po rozstaniu. A ja nawet się nie obejrzałam za nim... nie było za czym. Zastanów się porządnie chcesz marnować czas na kłotnie i siedzenie w domu kiedy on się bawi? Chyba nie....
przechodziłam przez identycznie to samo !! tylko mu jeszcze kasę dawałam. byłam z nim 2 lata i bite dwa lata zdradzał mnie ze swoimi koleżankami. okłamywał że idzie do kolegi a był na imprezie. ewidentnie on cie wali w rogi tylko do ciebie to nie dociera i nie dotrze, póki on nie odejdzie na amen a potem przejrzysz na oczy a potem znajomi zaczną gadać prawdę, bo czemu by nie w końcu już razem nie jesteście życie no ale rób jak chcesz
Mąż mnie zdradził, bije mnie, odtrącił mnie; mówi mi, że czuje do mnie wstręt...?
?Czy współżyliście prze ślubem??
Zawsze w takich okolicznościach jest to samo. Zawsze jest tak, że były grzechy przeciwko czystości.
Często niewyznawane przy spowiedzi, przyjmowane świętokradcze Komunie święte. Czyste ubrania na kobiercu weselnym nierzadko ukrywają brudne sumienia. Często nie odczuwają najmniejszego żalu za grzechy współżycia przedmałżeńskiego. Pokuta nie da się odtrącić, wraca zawsze jako pokuta:. odtrącenia.
Nigdy nie pozostaje to bez skutków. Grzech przynosi przekleństwo: miłość staje się nienawiścią; pożądanie przeradza ::się
w odrazę; bliskość w odrzucenie. Nienasycona seksualno. nigdy nieposkramiana, szuka nowych obiektów konsumpcji.
Po kilku latach wykrzywione, młode żony, porzucone przez:
mężów, stają w świątyni w pochylonych postawach i nie wiedzą nawet, co się stało w ich życiu.
Świątynie nie zawsze są miejscem nauczania, wcale nie rzadko to miejsca ogłoszeń i cenników. Stojąc więc w tłum ranią dalej swoje serca, nienawidząc się za to, że ich mężowie ich nienawidzą. Wydaje się, że ranę można uleczyć jeszcze jednym bólem, ale ranę serca można uleczyć tylko chwałą oddana Bogu. Tak też Biblia nazywa skruszone wyznawanie grzechów
z fragment z książki wolni od niemocy ,Pelanowski
Witaj zagubiona:) Nie będę Cię nauczać i mówić jak masz postępować......ponieważ wiem co czujesz...czytając Twojego posta to jak bym czytała swoje życie.....niekochana,nie szanowana i bezradna,beznadziejnie łudząca się że wreszcie nastanie ten dzień ......w którym powie że KOCHA.Przeżywam dokładnie to samo z tą różnicą że jestem już 9 lat po ślubie i mam czwórkę dzieci.Podobnie czuję bardzo niską samoocenę.....Codziennie tak jak ty biję się z myślami.......czy odejść.I wiesz co jest najśmieszniejsze w tym wszystkim że mimo iż nas gnębią,wyniszczają od środka -My przy nich trwamy........ja szukam odpowiedzi DLACZEGO MU NA TO POZWALAM? Wiem że nie jedna Kobieta na tym forum myśli sobie co za idiotka,która chce być poniżana.Ale my nie potrafimy sobie tego uświadomić i błędnie dążymy do udanego związku,który tak naprawdę już chyba nie nastanie.Głęboko Ci współczuje tego co przeżywasz......ale sama pomyśl ja trwam tak już dobre 3 lata jak jest źle.Pomyśl czy ty tez chcesz tak skończyć i być szczęśliwą tylko 4 dni.Czekam na ten dzień kiedy w końcu powiem co myślę i stanę na własnych nogach......mówiąc DOŚĆ........tylko najgorsze jest to że człowiek nadal kocha......Cóż mogę więcej dodać.......Trzymam kciuki i życze powodzenia:)))
1. On nie ma do Ciebie szacunku,ale czy Ty sama do siebie masz?wątpię,skoro pozwalasz się tak traktować.
2.Woli kolegów od Ciebie.
3.Woli wychodzić sam ,niż z Tobą
4. Znajomi mówią Ci,że robi z Ciebie idiotkę(może coś wiedzą ?)
5.Wyzywa Cię od najgorszych
6.Czy muszę coś jeszcze dodawać?
Mój chłopak:
1. Jest impulsywny,ciągle kłócimy się z jego powodu, nie wyzywa mnie w kłotni, natomiast krzyczy i używa słow które bolą jeszcze kilka dni potem, krzykiem próbuje mi wytrącić argumenty
2. Mam podejrzenia co do jego wierności, ale nie mam dowodu
3. Przebije cię- u nas jest 2 dni względnego spokoju, czasem tydzeń ciszy. Zawsze to ja odchodze, on nakłania mnie do powrotu, myslałam nawet żeby zmienić numer, ale sama próbowałam się oszukać, bo prawda wyglada tak że czekam o jego zabieganie o mój powrót
4. Kiedys podczas bardzo ostrej kłotni(telefonicznej), nastepnego dnia powiedział mi że gdyby mnie wtedy spokał, to by mnie uderzył
5. jesteśmy razem od 3 m-cy, podczas których odchodzilam od niego przynajmniej X6
6. Kocham Go, gdy ucichnie we mnie złość i żal po kłotni, zaczynam bardzo tęsknić i dawać nam kolejną szanse, bo łudze się że miłość potrafi zmienić człowieka
7. Teraz, gdy to pisze mamy drugi cichy dzień. Chce odejść ale kocham i tęsknie. Wiem że marnuje czas, że lepiej nie będzie.
Trzymajcie sie dziewczyny i walczcie o swoje życie, przy boku osoby z ktora macie szanse na szczescie.
jak czytam tego posta to mi sie przypomina moje zycie w przedziale wiekowym 15-18 lat...
naprawde powinnas sie ogarnac, bo z tego zwiazku nie masz nic... szacunku, zaufania, milosci, poczucia bezpieczenstwa... jedyne co masz w prezencie to chroniczna depresje i zjazd poczucia pewnosci siebie i wlasnej wartosci rowny zero...
uciekaj gdzie pieprz rosnie od takiego goscia
Siss,
To de facto ile Wy w ciągu tego czasu byliście tak na prawdę razem?? skoro prawie cały czas się kłócicie, nie odzywacie, facet jest dla Ciebie wredny, a Ty jesteś przekonana że go kochasz... Wydaje mi się, że skoro tak to wygląda, to bardziej jesteś zakochana w tym facecie, którym staje się Twój w momentach kiedy jest dobrze - ale bądź realistką, on nie jest tylko taki jakim Ty chciałabyś go widzieć, może przejrzyj na oczy i popatrz na całokształt tego kim Twój facet jest...
Tamarka bo na początku było inaczej. To ja podchodziłam ostrożnie i z duzym dystansem, on bardzo sie zauroczył, ja odgrywałam chłodna i niedostepną, ale jego statrania, bezpośredniośc wyrażania uczuć, maślany wzrok, ciągłe telefony czule smsy stopiły mój lód, i może wtedy się pogrążyłam? Bo się zakochałam i to zauważył. Poczuł że może nade mna zapanować, manipulować bo mój rozsądek został zagłuszony.
Byłam wczesniej w dłuzszych zwiazkach. W 1,5 rocznym, 2letnim, 6miesięcznym. Ten jest krótki ale bardzo intensywny, dużo się w nim dzieje i szybko. Może faktycznie go nie kocham bo jest na to za wcześnie, może to takie głebokie zauroczenie, niewiem. Ja juz podjęłam decyzje o odejściu, jakis czas temu bo nasze kłótnie to nie jest tzw docieranie się, tylko poważniejsze problemy, które beda sie kumulować bo on nie jest chętny do rozmawiania o tym, do jakichkolwiek kompromisów
Dzięki że odpowiedziałaś na mój post! pozdr:)
Siss,
skoro podjęłaś taką decyzję jestem z Ciebie bardzo dumna, wiem doskonale ile samozaparcia kosztuje podjęcie takiej decyzji, nie wspomnę o samym odejściu. Ale myślę, ze będzie to tylko z korzyścią dla Ciebie, bo jeżeli myśli, że może Cie nie szanować, to będzie się posuwał dalej ( a nie wiem na prawdę co by z niego wyszła za jakiś czas). Więc na prawdę trzymam kciuki za Ciebie i Twoją silną wolę
niewinnie się zaczyna,oraniczanie wolności,zazdrośc,potem bicie,poniżanie ,oszukiwanie samej siebie ,że to się zmnieni.Oni się nie zmieniają,zawsze SĄ TACY SAMI!!!!!!!!!
Ci którzy mają predyspozycje do tego - tak. Ale uważam, ze to do kobiety należy decyzja, czy sie na to zgadza i czy chce się oszukiwać. Trzymam kciuki za wszystkie silne kobiety!
Bardzo przykre:( Może on juz przestał Cię kochać, a jest z Toba, bo ma tam jakieś swoje powody. Weź zostaw go póki nie jest za późno. Postaraj sie żyć po swojemu, idź gdzieś z koleżankami, na imprezke, na piwko, olej go zobaczysz co zrobi. Może to go zmieni, a jak nie no to tylko się utwiedzisz w przekonaniu, że dobrze, ze go wywaliłaś ze swojego życia:)
powodzenia i pisz co u ciebie:)
Rozstalismy sie wczoraj wieczorem. Powiedział ze jak chce to moge odejsc od niego.. czyli bylam caly czas dla niego obojętna. Sam się bał mi powiedziec ze to koniec, chcial zeby to była moja wina.. Bał mi się powiedziec, robił wszystko zebym to ja odeszła. Mam nadzieję, że dam rade i jakoś to będzie.
zagubiona,bo jemu zalezy na tym wlasnie aby wzbudzic w Tobie poczucie winy.Bo przeciez jak to on a raczej WIELKI ON moze byc winny,tak uwazam dziala filtr myslowy takiego typka.Cholernie mnie irytuja takie gierki i manipulacje na kobietach,gdzie gosciu zachowywal sie jak samozwanczy bondzo. Nie daj sobie podkopac poczucia wlasnej wartosci!